Rybacy znajdują ciało mężczyzny dryfujące u brzegów Karsiboru. To tylko wierzchołek góry lodowej: ktoś po kolei morduje wychowawców starego domu dziecka na wyspie Wolin. Trop poprowadzi Ninę Warwiłow do idyllicznej miejscowości położonej pomiędzy lasem a wodami Zalewu Szczecińskiego. W zamkniętej społeczności rybaków i żeglarzy Nina musi wykorzystać swoje specyficzne zdolności śledcze – rozwiązać sprawę, zanim morderca uderzy ponownie. Miasteczko na klifie ma jednak mroczną i powikłaną przeszłość. Przeszłość, w której każdy mógł się podać za kogoś, kim nie jest...
Jędrzej Pasierski (ur. 1984) – prawnik, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Pracował w organizacjach zajmujących się prawną ochroną środowiska, międzynarodową pomocą rozwojową oraz współpracą państw Europy Środkowo-Wschodniej. Autor thrillera W Imię Natury oraz cyklu powieści kryminalnych o Ninie Warwiłow. Twórca superprodukcji audio Wodnik z Andrzejem Chyrą i Agnieszką Żulewską w rolach głównych oraz thrillera psychologicznego o tym samym tytule. Za książkę Roztopy został uhonorowany Nagrodą Wielkiego Kalibru dla najlepszej powieści kryminalnej 2019 roku. Za Czerwony świt otrzymał nominację do Nagrody Złotego Pocisku, za Kłamczucha wyróżnienie w konkursie o Grand Prix Festiwalu Kryminalna Warszawa. Jest również laureatem drugiego wyróżnienia w konkursie Czarny Kapelusz organizowanym przez Poznański Festiwal Kryminału "Granda" za kreację postaci komisarz Niny Warwiłow.
Powiedzieć, że ta książka nie jest dobra, to jak nic nie powiedzieć. Już poprzedni tom "Gniazdo" był słaby, ale ta część jest zła pod każdym względem. Zagadka kryminalna jest wydumana i nieprawdopodobna, tylko pozornie osadzona w realiach historycznych. Fabuła prowadząca do jej rozwikłania jest źle poprowadzona, bardzo chaotyczna; czytelnik nie jest w stanie śledzić jej rozwoju bo w zasadzie tego rozwoju nie ma, jest tylko zbiór niepowiązanych ze sobą zdarzeń, które nie układają się w żadną spójną całość.
Nie tylko zdarzenia nie tworzą sensownego ciągu; nie tworzą go także poszczególne zdania. Czasem odnosiłam wrażenie, że Pasierski po prostu nie potrafi pisać. Niektóre fragmenty są koszmarnie naiwne, niektóre próby poetyzowania opisu wywołują ciary żenady przebiegające po plecach, część postaci zachowuje się zupełnie nieprawdopodobnie; dialogi są szczątkowe a te, które, są brzmią jak rozmowa kilkulatków. Wiele, za wiele zostawione jest w domyśle przy czym ten domysł jest nieosiągalny dla czytelnika bo narrator jest nieudolny w kreowaniu świata i podrzucaniu tropów. Do tego w wielu miejscach język jest niedbały, odmiana nazw miejscowych niezgodna z regułami polszczyzny a anglicyzmy powszechne (literalnie 🙈).
Mam żal podwójny, bo wyspy Wolin i Uznam to miejsca, które znam na wylot. Są związane z moją pracą zawodową i moimi zainteresowaniami. Spędziłam tam wiele tygodni przemierzając kilometry szlaków i bezdroży. Miejscowość Boleń wzorowana jest na Lubiniu i zupełnie nie rozumiem, dlaczego Pasierski nie zdecydował się zostawić oryginalne nazwy tej wsi. W wielu miejscach z opisów miejscowości, knajp, szlaków wybija pogarda autora wobec przaśności i małomiasteczkowości tak tam powszechnej. Oczywiście wiem, że nie wszystko jest tam doskonałe i mnie także wkurza to, w jaki sposób przestrzeń miejska i wiejska jest zagospodarowywana - bezmyślnie, z brakiem poszanowania lokalnej tradycji, a nade wszystko z brakiem szacunku do unikalnej przyrody. Ale Pasierski w swojej powieści prezentuje postawę oświeconego outsidera, który wszystko wie lepiej i jedyne na co go stać to pogarda i wyśmiewanie. Opisana w książce historia wyspy Wolin też jest potraktowana po macoszemu, bez fact checkingu, bez dbałości o spójność. Nie wybaczam takich zaniedbań, mimo że rozumiem, że kryminały czy też ogólnie beletrystyka rządzą się innymi prawami niż literatura faktu.
Podoba mi się ta nieśpiesznie prowadzona narracja. Większość kryminałów cierpi na przeładowanie akcją i szybkie tempo, a u Pasierskiego jest wręcz odwrotnie. To dla mnie miła odmiana i za każdym razem chętnie wracam do serii z Niną Warwiłow.
Niestety koszmarnie czytało mi się tę powieść. Jest nieskładna, chaotyczna i pełna błędów (takich podlegających pod korektę, ale też takich stricte redakcyjnych). Ledwo dobrnęłam do brzegu, a i to z czystego sentymentu i chęci domknięcia sobie serii, którą czytam już od lat. Nie czułam palącej potrzeby poznania tajemnicy, a suspens, który czekał na końcu, był rodem z tych jednocześnie bardzo przewidywalnych (no bo... kto inny?) i bardzo niespodziewanych (bo wydumanych i naciąganych). Finał wyskakuje jak diabeł z pudełka, bo po drodze nie otrzymujemy właściwie żadnych wskazówek, nie słuchamy żadnych sensownych hipotez i rozważań, wszystko dzieje się w umyśle genialnej Niny, która uderzyła się w głowę i dzięki temu doznała absolutnego poznania. Nawet sam autor trochę sobie z tego kpi i pisze, że "to prawie jak w kreskówce" i... no, ma rację. Szkoda, że to nie było kowadło.
Powiedzieć tendencja spadkowa to nic nie powiedzieć.
This entire review has been hidden because of spoilers.
To miała być zupełnie prywatna wizyta na wyspie Wolin, czyli 800 km od Beskidu Niskiego, gdzie komisarz Nina Warwiłow obecnie mieszka z czteroletnią córeczką Milą. Zostały mianowicie zaproszone na ślub byłego partnera Niny, ojca Mili. Tyle że gdziekolwiek Warwiłow się pojawia, ktoś potrzebuje jej pomocy. Tym razem poprosił o nią świeżo przeniesiony do tutejszej komendy z Poznania podkomisarz Szymon Kacperski.
A sprawa jest rzeczywiście najcięższego kalibru: troje zamordowanych, cenionych wśród mieszkańców seniorów i absolutnie żadnych tropów. Za komuny cała trójka wzorowo, z pełnym poświęceniem prowadziła w Boleni, w ładnym, poniemieckim pałacyku na klifie dom dziecka, co zgodnie potwierdzają wszyscy indagowani przez policjantów, na czele oczywiście z byłymi wychowankami. Kiedy czwartą ofiarą pada kobieta, która sama do grona wychowanków należała, a kolejną popularna w okolicy plotkara, sprzątająca w domach zamożniejszych mieszkańców - sprawa jeszcze bardziej się komplikuje.
Do atutów w powieściach Jędrzeja Pasierskiego należą sceneria i ludzie, zawsze z uwzględnieniem walorów krajobrazu oraz, co ważne, okoliczności historycznych i doraźnych, jakie wszystkie są w „Martwym klifie” bardzo interesujące. Ponadto komisarz Warwiłow nigdy nie umkną nawet najdrobniejsze zdarzenia, łącznie z przypadkowymi, szczególnie takie, na które nie potrafi od razu znaleźć odpowiedzi. Na przykład, w jaki sposób i dlaczego podczas hucznej imprezy weselnej z pobliskiej kei zniknęła stara łódź nosząca dziwną nazwę.
Miłośnicy czysto gatunkowych powieści kryminalnych mogą być jednak nieco rozczarowani, że w tej wiodące postaci, a więc Warwiłow i Kacperski, zajmują się nie tylko śledztwem lecz również swoimi prywatnymi problemami, które poprzez wolińskie spotkania nabierają nowych znaczeń. Ale tak to u Pasierskiego jest, i za to autora lubię.
Jest o wiele lepiej niż w poprzednim tomie, natomiast wciąż brakuje mi dłuższej kulminacji i poprowadzenia wątku zamiast szybkiego streszczenia. Mimo go bardzo lubię styl Pasierskiego i Ninę, więc ląduje wśród ulubionych polskich autorów kryminałów.
Sięgnęłam tylko dlatego, że wreszcie w literaturze pojawiła się Wyspa Wolin. To bardzo zła książka - fakty o okolicy pokręcone (zalew kamieński nazywany wolinem, wtf?), lepsza psychologia postaci jest w randomowym serialu na netfliksie, rozwiązanie sprawy absolutnie bez sensu. Fatalnie napisana, choc punkt wyjscia byl dobry. Przykro to pisać o jednym z moich ulubionych wydawnictw, ale #nepobaby weszło tu mocno.
To może kwestia letniej pogody i potrzeby przeczytania czegoś lekkiego, ale miałem wrażenie że ta część serii jest nieco lepsza od poprzednich. Bohaterowie drugoplanowi są lepiej napisani, a zmiana scenografii na wyspy Wolin i Uznam wyszła książce na dobre. Ostatni rozdział sugeruje, że kolejna część może być jeszcze ciekawsza. Co najważniejsze, książka dała mi inspirację do wycieczek krajoznawczych w północno-zachodni róg Polski. Wyjaśnienie historii jest jednak zbyt skrótowe, więc można mieć wrażenie że książka powinna być choćby o jeden rozdział dłuższa. (żeby nie było za słodko - to wciąż nie jest wybitna literatura, szczególnie na poziomie redakcyjno-językowym, ale chyba nie taki był cel)
To jest bardzo kiepski kryminał, a przepraszam, to nie jest kryminał. To jest odcinek jednej z polsatowskich telenowel. Niby jest policjant i nawet dwie policjantki (jedna na urlopie), są nawet jakieś zabójstwa, ale to są wątki poboczne. Najważniejsza jest snucie się głównych bohaterów, jak oni spacerują, ja oni pływają, jak oni biegają jedzą, jeżdzą, rozmyślają, przeżywają dobrze, że nie jak się wypróżniają. Rozwiązanie zagadki spada z nieba. Motyw kryjący się za całą historią jest równie nieprzekonywujący jak i zachowanie głównych bohaterów. Zdecydowanie nie polecam.
mocny kandydat to najgorszej ksiazki przeczytanej w tym roku!
jedyna zaleta tej ksiazki to miejsce akcji
brak pomyslu na cokolwiek, brak scen zbrodni, "znaleziono cialo", slamazarne i nudne sledztwo w stylu "podczas przesluchania podejrzewalem, ze on cos ukrywa" 🤦♂️
no ludzie, to by moze przeszlo kilkadziesiat lat temu w liceum na jakies mierne zaliczenie
motyw zemsty po latach i wyjasnienie "czekalem, az sie zestarzeja zeby byli bardziej bezbronni" 🤣😂🤣🤣😂
trzymajcie mnie!
nie polecam i byla to ostatnia ksiazka tego autora
Myślałam, że seria o Ninie Warwiłow będzie taka z braku laku, a jak bardzo się zaskakuję. Każdy tom jest świetny i oryginalny. Bardzo lubię te plot twisty końcowe, mam zawsze wielką ochotę sięgnąć po więcej. Przeszliśmy z Warszawy, po góry i morze, aby osiąść w spokojnym miejscu. Wszystko tu ewoluuje, podążanie za bohaterką jest niezwykłe, przysięgam, że Pasierski pisze to tak genialnie, a seria nie jest popularna. Zagadki kryminalne są dobrze przemyślane, ale nie tylko wokół nich kręci się fabuła. Myślę, że na ten moment jest to moja ulubiona seria kryminalna 🥹🥹.
Samą historię nie czyta się źle. Ale denerwujące są wszystkie niedopowiedzenia. Historia kryminalna rozwiązuje się poza głównym wątkiem. Czytelnik otrzymuje kilka faktów, których nie ma jak powiązać.
Spoiler: Nina się sama wszystkiego domyśla na podstawie kilku drobnych wręcz faktów. Równoległy bohater - policjant (miejscowy) nie wiadomo po co jest.
Początek trochę mi się dłużył ale potem jak już się wciągnęłam w historię to już nie mogłam się oderwać...a po tym zakończeniu, czekam już na kolejną część😉
Niestety po serii z Niną oczekiwałam więcej, dostałam dużo mniej. Bardzo słabo napisana książka, dotrwałam do końca tylko ze względu na poprzednie części, ale po kolejny tom już nie sięgnę.
Myślałam, że po poprzedniej części gorzej już nie będzie a jednak.. Te historie się kupy nie trzymają! Dodatkowo, dlaczego główna bohaterka pani James Bond, MacGyver czy co tam jeszcze, wskakuje do łóżka z każdą męską postacią pojawiającą się w tej serii? Końcówki tych książek to są ciarki żenady, nie wiem czy amerykańscy scenarzyści by to wymyślili. Wątek historyczny chyba z braku laku. Wątek rodzinny który był tak mocno zaznaczany w poprzednich częściach tu jest chyba tylko ciężarem dla autora.. nareszcie poczuł to co ja przez tyle jego książek.