Ich procesy relacjonowały wszystkie media w Polsce. Wykreowały wizerunek złych, zdegenerowanych, pozbawionych ludzkich uczuć, bezlitosnych bestii w często pięknej skórze. Jak to możliwe, że te kobiety wzięły udział w tak brutalnych zbrodniach, same zabiły albo wszystko ze szczegółami zaplanowały, a do wykonania morderstwa posłużyły się rękami mężczyzn? Jakie są? Skąd wzięła się ich agresja?
Zbrodnia podzieliła ich życie na pół. I tak też Katarzyna Bonda starała się je pokazać. Nie usprawiedliwia ich. Nie udowadnia, że nie ma w nich zła. Wiele z tych kobiet po raz pierwszy udzieliło wywiadu, którego odmawiały dziennikarzom latami. Mówią o różnych aspektach życia: o miłości, macierzyństwie, pieniądzach, marzeniach, śmierci...
Ich zbrodnie poznajemy z rozdziałów, które powstały na podstawie akt sądowych.
Nigdy nie miałam w planach czytania tej książki, ale była noc, ja nie mogłam spać, przeglądałam facebooka (higiena snu, wiadomo), zaczęłam czytać o jakieś sprawie kryminalnej sprzed lat, coś tam mi się przypomniało z najntisów, że były czarne marsze przeciwko przemocy, wpadłam w zaklęty krąg kolejnych linków, wiecie jak jest, a potem nagle jest 4 w nocy, a ja czytam „Polskie morderczynie” na Legimi. I gdybym ja to całe jeszcze łyknęła tej jednej nocy, to bym może to sobie jakoś wybaczyła, ale ja postanowiłam przez kolejne dni brnąć przez tę książkę, mimo, że szybko się zorientowałam, że nic dobrego mnie w niej nie spotka. Jedyne co mogę teraz zrobić (poza zapłakaniem nad zmarnowanym czasem), to powiedzieć wam, żebyście nie szli tą drogą. Autorka twierdzi we wstępie, że napisała tę książkę „by pokazać, że nic nie jest czarno-białe, że w każdym z nas jest agresja, a bariera pomiędzy nami a bohaterkami tej książki jest płynna.” Gówno prawda. Bariera pomiędzy większością osób, które sięgną po tę książkę, a jej bohaterkami nie jest płynna. Większość bohaterek ma za sobą bardzo trudne doświadczenia dorastania w skrajnie dysfunkcyjnych rodzinach, w których było bardzo dużo alkoholu, każdego rodzaju przemocy i/lub ekstremalnego zaniedbania. Wiele z nich będąc jeszcze dziećmi miała już swoje doświadczenia z alkoholem, uciekaniem z przemocowego domu, mieszkania z dorosłymi ludźmi niebędącymi ich rodziną. Autorka zdaje się tego wspólnego mianownika jednak nie zauważać, za to w wywiadach (od których naprawdę krwawiły mi oczy) z „ekspertami” (Zbigniewem Lwem Starowiczem i Bogdanem Lachem – „jedynym polskim profilerem”), które umieściła na końcu książki zwraca uwagę na inne czynniki: „Bonda: Co najmniej pięć moich bohaterek było wychowywanych jak chłopcy. Tatuś chciał mieć synka, urodziła się dziewczynka, więc wychowywał ją po męsku. Czy to przypadek, że znalazły się w więzieniu? Lew Starowicz: Nie, to nie jest przypadek. Zabójczynie, o których mówimy, mają męskie cechy i zachowują się jak mężczyźni.” No to teraz jeden z tych tatusiów (najpierw opis bohaterki, a później opis na podstawie akt sprawy, bo tak ta książka właśnie jest ułożona, że najpierw bohaterki opowiadają o czym chcą i przeważnie ostro konfabulują, a później Bonda przedstawia ich historię na podstawie akt sprawy): Opis bohaterki: „Za każdym razem, gdy się z kimś wiązałam, wiedziałam, że nie będzie drugiego takiego jak mój ojciec. Nikt mu nie dorówna. Nigdy w żadnym związku nie czułam się otoczona takim kokonem bezpieczeństwa. Ale nie potrzebuję pomocy innych – mój problem jest tylko mój i nie chcę się nim dzielić, a zwłaszcza obarczać bliskiej osoby. Tak mam od dziecka” Opis na podstawie akt sprawy: „Kiedy ojciec żył, też go praktycznie nie było. Siedział w Niemczech, pracował. Kiedy był w domu miał ciągi alkoholowe – pił przez miesiąc, a potem przez kilka miesięcy był abstynentem. Raz truł się relanium, innym razem wypił płyn Borygo. Córka zapewnia jednak, że w domu nie był agresywny. Był za to wielokrotnie karany – w sumie w więzieniach spędził siedem lat. […] Matka Moniki nie pije, ale jest lekomanką. […] Była karana, odsiedziała w więzieniu trzy lata, ale córka nie wie za co.” Później jest jeszcze o tym, że podawała córce alkohol, gdy ta miała 12 lat, a w domu były wieczne awantury. Ale pewnie przyczyn tego, że pijana Monika w pewnym momencie imprezy postanowiła wbić swojemu, równie pijanemu chłopakowi nóż w brzuch, należy szukać w tym, że tata czasami zabierał ją w trasę ciężarówką i wyrosła na chłopczycę. A jak tatuś nie wychowa dziewczynki jak chłopaka, to i tak dobrze nie będzie, bo z kobietami ogólnie jest problem: „Lew Starowicz: Często też od dziecka wychowuje się kobietę w przekonaniu, że jest ofiarą. Wtedy cokolwiek by nie zrobiła, za wszelką cenę będzie przekonywała, że to nie jej wina. Czuje się wewnętrznie niewinna, tłumaczy sobie: zabiłam go, bo… A często nawet ma poczucie krzywdy. To typowe dla kobiet – obwinianie innych, a nie siebie.” Totalnie! Na przykład ta babka, którą konkubent po pijaku regularnie ciął nożem i żyletką, raz przecinając jej oko, na które teraz już nie widzi, a ich związek zakończył się tym, że podczas kolejnej alkoholowej awantury w końcu go zabiła. I jeszcze ma czelność mieć poczucie krzywdy. Więc ogólnie problemem na pewno nie jest alkohol, który pojawia się w prawie każdej z tych historii, problemem nie jest to, że większość z tych kobiet nie wychowała się w bezpiecznych domach, że system je zawiódł, że w latach 90. wielu ludzi nie miało żadnych perspektyw oraz że do agresji przyzwyczaili je ojcowie/ojczymowie. Problemem jest to, że babeczki się stają ostatnio strasznie męskie. Dajcie spokój, kto to słyszał. Podsumowując: nie, Katarzynie Bondzie nie chodziło o żadne odkrycie, co sprawia, że człowiek staje się mordercą, tylko o zarobienie kasy na chodliwym temacie jakim są morderczynie (no bo żeby kobitki takie agresywne?). A wywiady z dwoma wspomnianymi „ekspertami” miały potwierdzać jej dziwne tezy i jeszcze bardziej rozpalać wyobraźnię fanów true crime’ów, bo przecież jakby wejść w jakieś rozważania socjologiczne, przytaczać jakieś, nie wiem, dane, badania, to by się zrobiło nudno i jeszcze by musiała korekta merytoryczna wejść, a to dodatkowe koszty. Na koniec jeszcze cytacik z Lwa Starowicza (swoją drogą, chętnie bym przeczytała książkę porządnie rozliczającą się z tym typkiem i jego spuścizną): „Bonda: A co z kobietami, które same nie zabijają, a wykorzystują w tym celu innych? Lew Starowicz: […] A ponieważ trzeba go jakoś do zbrodni nakłonić, mamy tutaj do czynienia z ogromną manipulacją, która kobietom wychodzi zdecydowanie lepiej niż mężczyznom. B: Jak wiele kobiet wykorzystuje do tego celu na przykład mężczyzn? LS: Rzadko stykam się z tym w swojej pracy biegłego. Ale przecież nie znamy rozmiarów takich przestępstw. Wiemy o zbrodni tylko wtedy, kiedy wspólnicy ją wysypią […]. Tu nasuwa się taka refleksja – jeśli jest jakieś niewykryte morderstwo, należy się zastanowić, czy w pobliżu ofiary nie było jakiejś kobiety…”
Książkę kupiłam stricte pod mamę, ale jej reakcje na niektóre opisy ,zbrodnie i historie tych kobiet mnie wręcz zmusiły do przeczytania tej książki. Nie zawiodłam się. Polecam!
3 gwiazdki za całość, choć jest tu kilka historii, których moim zdaniem nie da się czytać, a są jednocześnie koszmarnie długie. Inne za to są świetne. Ale te trzy wywiady na końcu ze specjalistami to zasługują tak na 1 gwiazdkę. Są koszmarne. Nie wina autorki, ale decyzja, żeby je umieścić w książce już raczej tak.
To mogłaby być doskonała książka. Ma dobry tytuł, intrygującą tematykę i nazwisko autorki, które króluje na listach bestsellerów. Niestety potencjał na świetną literaturę non-fiction został zmarnowany. Trudno powiedzieć dlaczego, ale brakuje w tej książce mocnych momentów - mamy jednostajne, momentami nużące wywody kobiet, które z różnych przyczyn zostały skazane za zabójstwo (chociaż nie zawsze przypisano im właśnie taki czyn) oraz suche informacje dotyczące każdej z bohaterek, które są niejako wyciągiem z akt ich sprawy. Brakowało mi tutaj kogoś kto tą wiedzą operuje, kogoś kto skłoniłby czytelnika do jakiś większych przemyśleń niż proste stwierdzenie, że większość z tych kobiet po prostu kłamie. Niestety brakuje tutaj takiego przewodnika.
jestem na nie. pomysl ciekawy, ale wykonanie pozostawia sporo do zyczenia. zabraklo mi tutaj komentarzy psychologow, skad sytuacje przedstawione przez morderczynie w ogole mialy miejsce. jedynie na koncu pojawily sie nudne wywiady, ktore kazda sprawczynie wrzucily do jednego worka, a fakty (?) w nich przedstawione niejednokrotnie nijak mialy sie do rzeczywistych historii. irytowaly mnie tez przypisy, niektore z nich tlumaczyly absolutne oczywistosci (mysle, ze wiekszosc czytelnikow wie, ze zoliborz to dzielnica warszawy, a brunatne plamy na miejscu zbrodni to najprawdopodobniej krew ………)
Książka bardzo mnie zaintrygowała. Statystycznie kobiety raczej nie mordują, to mężczyźni raczej są sprawcami morderstw. I faktycznie w książce znajdziemy potwierdzenie tej statystyki. Jednak, mimo to, iż kobiety bardzo rzadko mordują, to jednak mordują. Autorka postanowiła opisać losy kilkunastu morderczyń skazanych wyrokami sądowymi. Książka jest reportażem. Opis losu każdej morderczyni opisanej w książce podzielony jest na trzy części. Najpierw czytamy o losie morderczyni z jej punktu widzenia. Autorka jako reporterka sądowa miała możliwość rozmowy z morderczyniami o których pisze w książce. Najpierw przedstawia właśnie historię morderczyni z punktu widzenia morderczyni. Następnie przedstawia historię morderczyni z jej reporterskiego punktu widzenia. Pierwsze dwie relacje zazwyczaj zostały napisane w latach 2002-2004 także a książka została wydana po roku 2012. Także trzeci rozdział opisu losu każdej z morderczyń opisany jest z perspektywy roku 2012. Dowiadujemy się o losie morderczyń kilka lat po ich skazaniu. To bardzo ciekawy sposób na przedstawienie losu morderczyń. Ta książka to niestety też przykre odbicie lustrzane polskiego społeczeństwa. Dowiadujemy się jak wygląda życie w wielu domach, rodzinach. Często w książce pojawia się określenie "margines społeczny". Właśnie dzięki książce możemy dowiedzieć się jaki jest los kobiet w tej części społeczeństwa. Nie jest łatwy i kobiety w akcie desperacji często sięgają po środki dość drastyczne. W celu uwolnienia się od oprawcy lub też zdobycia środków do życia sięgają po nóż czy też inne narzędzie zbrodni i mordują. Chociaż zaskoczył mnie to, iż w książce znajdziemy również opisy losów morderczyń, które mordowały rzekomo z miłości, były wykształcone, posiadały dobry zawód. Niekoniecznie pochodziły z tak zwanego "marginesu społecznego". Bardzo ciekawa książka. Przesłuchałem całość w formie audiobooka z wielkim zainteresowaniem.
Nie podobał mi się sposób realizacji. Książka bardzo chaotycznie napisana, bez ładu i składu, informacje potrafią powtarzać się po kilka razy w jednym rozdziale. Czułam się jakbym czytała jedno i to samo.
"Wywiady" na końcu są masakryczne, zdecydowanie obniżyły moją końcową ocenę, a książka sama w sobie jest interesująca, napisana w bardzo dokładny, kreatywny sposób
Książka-reportaż pisana wielogłosem kobiet, które dopuściły się zbrodni zabójstwa. Do szpiku kości realny obraz tego, że na nasze życie ma niekiedy wpływ jedna sekunda. Katarzyna Bonda doskonale zestawiła ze sobą z jednej strony swoiste pamiętniki pisane przez swoje bohaterki - pierwszoosobowa narracja przemawia do wyobraźni czytelnika, napawając go smutkiem, a z drugiej strony obiektywne przedstawienie okoliczności każdej popełnionej przez nie zbrodni, oparte o akta kolejnych spraw. Lektura trudna, ale warta uwagi.
Tytuł świetny, zawartość też powinna mieć spory potencjał, a jednak mam wrażenie, że nie został on w pełni wykorzystany.
Każdy rozdział to osobna historia każdej z kobiet, która popełniła morderstwo. Powody są różne, a czasami cała ta agresja nagromadziła się przez wiele lat. Na początku rozdziału mamy relację skazanej, potem pojawia się grafika przypominająca jakiś bilecik, w którym, w skrócie opisano kto, co, w jaki sposób oraz jaki wyrok, a następnie mamy surowy opis wyjęty niemalże z akt sprawy. Finałem rozdziału jest przedstawienie dalszych losów skazanej.
Problem z tą książką mam taki, że część tych relacji to są wynurzenia, nieusprawiedliwiące samego czynu, a te wynurzenia mogą być o wszystkim - miłość, macierzyństwo, marzenia i tym podobne. Wolałabym czytać konkretnie o danej zbrodni niż o wszystkim, a w międzyczasie gdzieś wciska się morderstwo. Same relacje są takie bezemocjonalne. Niejednokrotnie miałam ochotę rzucić tą książką. Kobieta jedna z drugą zabiła, a to jak one opisują przebieg to niczym rozwieszenie prania lub ugotowanie obiadku. Zero emocji, zero złości, rezygnacji, żalu, skruchy lub chociażby zadowolenia z tego co się zrobiło. Poza tym mam wrażenie, że niemalże każda relacja zawiera całą masę niepotrzebnych powtórzeń. Na plus są pod koniec książki zamieszczone trzy wywiady - z psychologiem oraz równocześnie profilerem, seksuologiem i dyrektorką jednego z Zakładu. Dostarczają wielu interesujących informacji, które z pozoru mogą wydawać się oczywiste, a jednak nie są takimi do końca.
Kolejna rzecz, taka już poza treścią, dotyczy samego układu książki - pierwszy rozdział sprawił, że poczułam się skonfudowana, ponieważ moje wydanie z 2013 roku nie ma takiego wyraźnego oddzielenia relacji prowadzonej w 1 osobie, a relacji rodem z akt sprawy. Mam nadzieję, że późniejsze wydania już to naprostowały.
Oceniam na takie 2,5 gwiazdki. Gdyby nie te wywiady to byłyby tylko 2.
książka ma niby pokazywać skazane z innej strony, pozwalając samym osadzonym się wypowiadać na temat swojej zbrodni. w praktyce to do ogólnej zbrodni przyznało się tyle kobiet, że można je policzyć na palcach jeden ręki, a tylko jedna wykazała jakiekolwiek poczucie winy. większość z wypowiedzi skazanych opiera się na próbach przekonywania że są niewinne, że ktoś je w tę zbrodnię wrobił, albo w ogóle opowiadanie o czymś innym totalnie niezwiązanym z tematem książki. (np. o przeliczaniu pieniędzy ze starych na nowe?) mam wrażenie że materiał do książki w ogóle nie był sprawdzany pod sensem merytorycznym, albo było go tak mało że trzeba było użyć to co się ma bo inaczej książka w ogóle by nie powstała.
Z Katarzyną Bondą nie miałam dotychczas do czynienia i raczej nie planuję sięgać po jej kryminały. Ta książka mnie skusiła, bo spodziewałam się reportażu o ciekawej tematyce. Ta publikacja jednak klasycznym reportażem nie jest, to raczej wywiady czy właściwie monologi najsłynniejszych polskich morderczyń.
Każdy rozdział poświęcony jest innej kobiecie, która przedstawia swoją wizję własnego życia, na końcu opatrzony jest natomiast krótką notką biograficzną oraz wyrokiem, jaki dana kobieta otrzymała. Te rozmowy ukazują, jak bardzo różnią się od siebie poszczególne bohaterki, jak odmienne są ich zbrodnie, jak rozmaite środowiska, z których pochodzą. Są osoby o pewnym stopniu upośledzenia, są kobiety wychowane w środowiskach głęboko patologicznych, większość z nich ma zaburzenia empatii. Są też kobiety inteligentne, wykształcone, spracowane, zaszczute. Są takie, które zamordowały w afekcie, z rozpaczy, z niemocy, ale i takie, które czyn zaplanowały i drobiazgowo wykonały. Wszystkie opowiadają, w jaki sposób znoszą zamknięcie, jak odnalazły się w więzieniu, jakie mają plany na przyszłość i wolność.
Miód na moje resocjalizacyjne serce. Historie dobrze zredagowane, wstrząsające. Książka pokazuje jak różne są perspektywy i co przeżywają kobiety, które pokutują za swoje zbrodnie.
Witajcie kochani. Dzisiaj przychodzę z książką, którą przeczytałam w zeszłym tygodniu. Było to moje pierwsze, czytelnicze spotkanie z tą autorką.
Jest to zbiór reportaży, biografii 14 morderczyń, które łączy tylko Art.148 KK. Brzmi on następująco: Zabójstwo (art. 148) § 1. Kto zabija człowieka, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności. Pomysł na napisanie tej książki powstał już kilkanaście lat temu, gdy autorka pracowała jako sprawozdawca sądowy. Pierwszą rozmowę z bohaterką książki odbyła w 2006 roku. Możecie zobaczyć zdjęcia głównych bohaterek. Nie wszystkie wyglądają jak bestie.
Jestem w głębokim szoku... Przykładna matka, żona, córka, siostra... potrafi w tak perfidny, zimny sposób mordować ... I nie myśli w danej chwili co stanie się z jej dziećmi, rodziną.... Ona siedzi sobie w celi, a jej rodzina jest prześladowana... Dzieci noszą piętno - znamię matki morderczyni.. Żal mi właśnie tych dzieci... W dużej mierze to kim się stały te kobiety zawdzięczają przeżyciami z dzieciństwa. Niektóre panie były maltretowane przez rodziców, mężów. Często jako młode dziewczynki były gwałcone przez najbliższych. To wywołało u nich skrzywienie psychiczne i nienawiść do mężczyzn. Niektóre panie mordowały w białych rękawiczkach - miały od tego ludzi. Inne mordowały dla pieniędzy - potrzebowały na narkotyki. Uważam, że ten kto planuje i bestialsko morduje niewinne osoby, nigdy nie powinien wyjść na wolność. Interesujecie się tematem morderstw w naszym kraju? Profilem psychologicznym morderczyń? Co dalej się z nimi stało? Ta książka jest idealna dla was 🌷😍 Chętnie przeczytam ją ponownie. Wielkie brawa dla @katarzynabonda za ciężką pracę jaką wykonała pisząc #PolskieMorderczynie. 10/10 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐
Rozmowy z osadzonymi są tak naturalnie poprowadzone,że czytelnik może się domyślić na jakim poziomie intelektualnym są bohaterki. Ponadto ukazane są 2 strony medalu - akta sprawy i zapis rozmowy z osadzonymi. Jedynie co bym zmieniła to pytania do wywiadów z biegłymi (są zbyt monotematyczne - mogłyby być różniejsze i konkretniejsze).
Katarzyna Bonda does not speak for herself, she does not judge, she presents two version, two sides of the women. Each chapter is constructed in the same way. First we get to know the woman convicted for a murder from her own story. She describes what she wants, presents the facts the way she wants (or believes that that was the case). We might start liking her, feel sorry for her, or despise her. It is up to us. But then when we have some kind of an opinion we are confronted with trial files. We learn what really happened (according to the court), we read psychologists' and psychiatrists' opinions. The picture of the woman changes. In 2013 edition of the book we also learn what happened with them afterwards. It is a nice follow up.
I am happy that none of the victims was a child. That would be too much to read for me. On the other hand, the crimes described have a lot in common many of the women were alcoholics, some were abused by their husbands. It is not a full picture of the female murderers.
Na szczególną uwagę zasługuje konstrukcja książki, porównanie relacji oskarżonych z aktami sądowymi. Na tej podstawie można zauważyć wyraźne rozbieżności pomiędzy tym jak więźniarki chciałyby być widziane a czemu są winne w rzeczywistości. Wspomnienia są na tyle bolesne, wstydliwe lub stawiają je w tak beznadziejnym położeniu ujawniając jak wyrodnymi i nieczułymi matkami były dla swoich dzieci, że za wszelką cenę chcą je wyprzeć i zaprzeczają faktom. Jedna z historii zasmuciła mnie najbardziej, to historia kobiety, która opowiada, jak jej męża zatłukł na śmierć syn podczas gdy z akt sądowych wynika, że sama namówiła go do tej okrutnej zbrodni. Uderzyła mnie jej wypowiedź, w której zaznacza jaką jest optymistką, jak stara się uśmiechać i jak widzi świat w różowych okularach, otępiło mnie to. Nigdy w życiu nie czytałam podobnej pracy, całe studium opisujące obłudę, krętactwo matek, które kłamią, że zawsze broniły dzieci przed pobiciem ze strony ojca, wymyślanie, próba sprzedania swojej historii, naśmiewanie się z innych, przedstawiając siebie i swoje rodziny w superlatywach, wybielenia się.
Co za książka! Nie spodziewałam się, że okaże się ona aż tak dobra. Każda z bohaterek opowiada o sobie. Czasem mocno prawdziwie, czasem wyraźnie stara się "wybielić". Na koniec każdego 'rozdziału' pani Bonda przytacza dokładne szczegóły tragedii znane z sądowych akt, wypowiedzi świadków i współwinnych, czasem ofiar. Do tego, dodaje dokładną analizę psychologów i psychiatrów, którzy obserwowali oskarżone i stawiali diagnozy dotyczące ich zdrowia psychicznego. Czytelnik może sam wyrobić sobie opinię o tytułowych morderczyniach. Niebywała pozycja!
Zdecydowanie jestem pod wrażeniem tej pozycji. Katarzyna Bonda dokonała po prostu czegoś niezwykłego. Stworzyła swego rodzaju reportaż na realnych przykładach pokazując czytelnikowi historie kobiet - morderczyń. To one opowiadają swoje historie sprzed i po zbrodni. Książka wzbudza wiele emocji, od strachu poprzez przerażenie, zdziwienie aż po ogromne wzruszenie. Bohaterki bardzo różnią się od siebie. Wspólny mianownik stanowi natomiast ich otwartość, chęć opowiedzenia własnej historii oraz wyrok skazujący w imię 148 art. Kodeksu Karnego.
Wciagające studium kobiet-morderców. Każda sprawa przedstawiona jest z dwóch jakże odmiennych punktów widzenia: sprawczyni i organów sądowniczych. Zdjęcia uzupełniają te niezwykłe portrety. Czyżby rzeczywiście każdy z nas mógł być mordercą?
I am noone qualified to judge whether this book is good or bad. I just hated to read it. This is an example of exactly the sort of books that made me glued to fiction for years. Definite no-no.