Η Νέστα Άρτσερον ανέκαθεν εξοργιζόταν εύκολα και συγχωρούσε δύσκολα. Και αυτός που πυροδοτεί τον εκνευρισμό της περισσότερο από οποιονδήποτε άλλο είναι ο φτερωτός πολεμιστής Κάσιαν. Όμως, δεν είναι το μόνο πράγμα που πυροδοτεί, με αποτέλεσμα, όταν ο Κάσιαν και η Νέστα υποχρεώνονται να εκπαιδευτούν μαζί στη μάχη, οι σπίθες να μετατραπούν σε φλόγα.
Καθώς ο πόλεμος προβάλλει ξανά απειλητικός στον ορίζοντα, η Νέστα και ο Κάσιαν καλούνται να αντιμετωπίσουν τέρατα διάφορων μορφών, διεκδικώντας το δικαίωμα στην επιβίωση. Όμως, η υπέρτατη δοκιμασία θα είναι η αναζήτηση της αποδοχής –και της επούλωσης των πληγών που κουβαλάνε– στην αγκαλιά ο ένας του άλλου.
Ο ΠΡΩΤΟΣ ΤΟΜΟΣ ΤΟΥ ΠΕΜΠΤΟΥ ΒΙΒΛΙΟΥ ΤΗΣ ΚΑΘΗΛΩΤΙΚΗΣ ΣΕΙΡΑΣ «ΑΓΚΑΘΙΑ ΚΑΙ ΤΡΙΑΝΤΑΦΥΛΛΑ» ΠΟΥ ΜΕΤΡΑ ΧΙΛΙΑΔΕΣ ΦΑΝ ΠΑΓΚΟΣΜΙΩΣ.
Sarah J. Maas is the #1 bestselling author of the Throne of Glass, Court of Thorns and Roses, and Crescent City series. Her books have sold millions of copies and are published in thirty-eight languages. She lives in New York City with her family.
2.5 ⭐ teraz już sama nie wiem co myśleć o tej książce, bo myślę, że na mój negatywny odbiór wpłynęło głównie tłumaczenie, które jest okropne, ale z drugiej strony to Maas też zawaliła, bo przez większość książki nic się nie dzieje i dosłownie ostatnie 200 stron jest warte uwagi, a reszta tak odstaje od poprzednich tomów, że to aż boli...
No tragedia co wam mogę powiedzieć. Przy niektórych dialogach skręcało mnie z zażenowania, o smucie nawet nie wspomnę, był obrzydliwy i po prostu źle napisany. Jedyny plus to fakt, że bardzo szybko udało mi się przez tą książkę przebrnąć + polubiłam kapłanki, bardzo fajne postacie.
Nie ukrywam, bałam się tego tomu. Trochę przez opinie, trochę przez ilość tłumaczy, a trochę przez to, że po nowelce nie przepadałam za Nestą. Ale cholera, podobało mi się. Bardzo mi się podobało. Zaangażowałam się, nie mogłam się oderwać. Nesta też zyskała moje serce. Od razu sięgam po druga część i tak jak w przypadku poprzednich tomów - nic nie jest w stanie zmienić mojej opinii.
Jedyne do czego mogę się przyczepić i co mi przeszkadzało to ilość wykrzykników w dialogach, ale przymykam na to oko.
it is so bad i wanna give you a zero. but that's not possible so i give you a ONE. to było tak beznadziejne, że aż nie wiem od czego zacząć. nesta jest tak okropną główną bohaterką, której dosłownie nie da się lubić, przy niej feyra jest jakaś najwspanialsza, a za nią też nie przepadam jakoś bardzo. charakter i zachowanie nesty są żałosne, nienaturalne i tak przesadnie dramatyczne, że to aż śmieszne. bawiło mnie bardzo przedstawienie jej jako biednej i pokrzywdzonej w przeszłości, podczas gdy ona siedziała bezczynnie wtedy, kiedy mała feyra narażała życie, żeby wyżywić rodzinę. irytujące było także powtarzanie wspomnień nesty o wrzuceniu do kotła i przemianie w fae dosłownie co 2 strony, bo nie oszukujmy się, nie było to jakieś straszne, a na pewno nie było to wystarczające wytłumaczenie jej żenującego zachowania. brakowało mi jakiegoś pojednania nesty z feyrą i rozwoju ich relacji. ponadto spodziewałam się bardziej rozbudowanego wytłumaczenia jej mocy, ale jak widać w tej części autorka skupiła się na innych rzeczach, na przykład na przesadnej ilości obrzydliwych smutów. nie oszukujmy się, ale one często przekraczały granice dobrego smaku i czytając je czułam jedynie zażenowanie, szczególnie przy tym około 500 strony. nie mogłam też znieść nadużywania wykrzyknień w dalszej części książki, bo wyglądało to, jakby wszyscy na siebie wrzeszczeli i po prostu nienaturalnie. co do innych postaci, to rhysand był w tej części nie do zniesienia. a co najważniejsze, wątek feyry i jej ciąży - jakim cudem nikt nie rozważył nawet przerwania ciąży? skoro istnieje w tym świecie magia pozwalająca na antykoncepcję czy określenie płci dziecka, to także powinno być możliwe. podsumowując: poprzednie części w porównaniu do tej były o wiele lepsze, tutaj nie widzę nawet niczego pozytywnego.
Jeśli myślałam, że w poprzednich tomach było dużo seksu, to się myliłam. Prawdziwe elfie porno zaczyna się dopiero teraz i tak jak uważam, że Nesta i Cassian są świetną parą, która wręcz buzuje chemią, tak mam już serdecznie dosyć ich igraszek w co drugim rozdziale. W połowie książki miałam już tylko myśl „no cholera, ile można”. Czasami odnosiłam wrażenie, że autorka nie do końca miała pomysł na dalsze części, więc tam, gdzie nie wiedziała, jak mogłaby poprowadzić akcję, wrzucała erotyczne sceny, żeby wypełnić „fabułę” (w cudzysłowie, bo uważam, że w tym tomie fabuły za bardzo nie ma).
Byłam niesamowicie podekscytowana „Dworem Srebrnych Płomieni”, bo jak już wspomniałam, uwielbiam energię tej pary, ale cholera tutaj poza treningami Nesty i seksem, nic się nie wydarzyło i czytanie w kółko tego samego było naprawdę męczące. Jedyne pozytywne aspekty to Feyra i Rhysand oraz ich szczęśliwa nowina, chociaż z wielkim żalem stwierdzam, że było ich zdecydowanie za mało. Ubolewam także nad nieobecnością Mor, która jest jedną z moich ulubionych bohaterek. Pojawiło się o niej tylko kilka wzmianek, a uważam, że mogłaby wnieść dużo do fabuły, gdyby jej nie odesłali na „misję”.
Mam nadzieję, że druga część tego tomu nie będzie tak przesycona erotyzmem i zamiast tego autorka w końcu skupi się na rozwoju fabuły.
Mam bardzo mieszane uczucia i nie wiem co o niej myśleć. Główna bohaterka- Nesta wyprowadzała mnie z równowagi przez całą książkę co sprawiało, że naprawdę odechciewało mi się czytać. Fabuła płytka i nieciekawa. Tłumaczenie- meh, nie czuć, że tłumaczyło to 3 osoby, ale wciąż słabe i wyłapałam kilka literówek. Ma ogrom minusów, ale mimo wszystko dość płynnie i nienajgorzej mi się ją czytało.
Myślałam że ta książka będzie gorsza, przez opinie innych ale naprawdę mi się podobała, przynajmniej ta cześć. Polubiłam Neste od początku i super się bawiłam czytając tę książkę. A nie spodziewałam się tego. :)))
1.25 Najgorsza część, dawno nie czytałam czegoś tak okropnego - mam wrażenie, że Sarah J Maas walnęła sobie na szybko opowiadanie na wattpadzie, a potem stwierdziła, że to wyda. A, no i jakim cudem polskie tłumaczenie tak się drastycznie zmieniło w tej części to ja nie wiem, mamy milion literówek, wykrzykników, przez co każda postać mówi ,,O w ten sposób!'' co chwilę, nie wspominając już o okropnym tłumaczeniu pewnych narządów (((((: Ale ogólnie co się działo w tej części? Mamy następujące elementy (i nic więcej): - na pewno nie Feyrę i Rhysa, co się pojawiają na 6 stronach - okropną Nestę co przeżyła tyle traum chlip chilp i jest taka zimna i bez emocji - a, no i Kasjana co jest horny 24/7 - ogólnie wszyscy są tu horny - sceny seksu w każdej jego postaci KURNA Z DUPY I NA ILEŚ STRON, CO TO JAKIŚ GREY JEST, BO MAM WRAŻENIE ŻE TAK NOSZZZZZ - nie no serio, ile można czytać że ,,Kasjan wybuchł z rozkoszy i krzyknął przeciągle'' - seksualne podteksty h3h3 ty chyba wiesz jak się trzyma miecz co?????? h3h3h3 - opis jak Nesta wchodzi po schodach - opis jak Nesta ma moc ale nikt nie rozumie jaka jest potężna - opis jak Nesta pokazuje swoją moc i wszyscy się boją - polityczne intrygi, które nie mają sensu - magiczne przedmioty, które pojawiają się akurat w tej części i oczywiście mają sens - Nesta ale jesteś super potężna, wszyscy się ciebie boją - opisy medytacji krok po kroku
Japierdziele, mój mózg jest teraz na poziomie ameby (ale i tak wezmę ostatnią część, bo chcę powiedzieć tej serii adios)
aaaaaaa jestem turbo rozczarowana {sprinter🫠 mam za sobą wiele kiepskich spicy książek z wieloma żenującymi scenami, ale ta zajęła zaszczytne pierwsze miejsce}
Ta książka to dla mnie jedno wielkie rozczarowanie. I choć nie miałam wielkich oczekiwań względem tej części, to ta książka była momentami tak zła, że aż śmieszna.
Zaczęłam się zastanawiać jak zaklasyfikować tę książkę. Bo proporcje są tutaj niesamowicie zaburzone. Gdyby wyciąć wszystkie fragmenty, w których podejmowane są czynności seksualne, ktoś o nich rozmawia albo tylko myśli, to z książki, która ma grubo ponad 600 stron, zostałoby prawdopodobnie 200. W dużej mierze te sceny są opisane w sposób niesamowicie niesmaczny (a mówię to ja, która normalnie czyta erotyki).
Niestety ktoś popełnił błąd na absolutnie podstawowej kwestii, czyli tłumaczeniu nazw własnych. Przy zmianie tłumaczy, zmieniło się tłumaczenie poszczególnych nazw, co mnie osobiście niesamowicie raziło. A wystarczyło sprawdzić w poprzednim tomie i ujednolicić tekst.
Zamysł na tę książkę był dobry. To miała być historia o radzeniu sobie z traumą, natomiast wyszło z tego takie dno, że aż wodorosty.
Właściwie mam wrażenie, że tę książkę wymęczyłam. Moim problemem od samego początku było to, że ta książka jest niesamowicie nudna. Cała ta część została przegadana. Dostajemy dużo wewnętrznych przemyśleń, monologów, które na przestrzeni książki są nagminnie powtarzane.
Mimo, że za przekład tej książki odpowiada trzech tłumaczy, to mimo wszystko jest to wszystko jednolite. Natomiast podczas czytania miałam wrażenie, jakby ktoś zapomniał o redakcji. To jak miejscami tekst jest absolutnie nielogiczny i chaotyczny przekracza ludzkie pojęcie.
Czy sięgnę po 2 część „Dworu srebrnych płomieni”? Być może. Jestem mimo wszystko ciekawa, bo według opinii w drugiej części dzieje się o wiele więcej.
Naprawdę chciałabym powiedzieć wiele dobrych rzeczy po przeczytaniu tej części. Po różnych aferach związanych z tą częścią moje nastawienie nie było zbyt dobre. Czy się zawiodłam? Nie. Czy przyjemnie mi się to czytało? Chwilami tak. Dlaczego tylko chwilami? Już tłumacze Jak większość naprawdę nie lubiłam Nesty, ale w tej części zyskała w moich oczach, czego nie mogę powiedzieć o Kasjanie. Kasjan wyszedł w tej części na faceta który myśli tylko o jednym, albo o tym jak wyglada tylek Nesty albo jak on to by ją… Mimo tego pierwszą cześć tego tomu jakoś dało się przeczytać i było to przyjemne doznanie. Nie mogę tego niestety powiedzieć o drugiej części… Mam wrażenie ze właśnie od tej części zmienił się tłumacz. Wykrzykniki są prawie w każdym zdaniu i z tego powstały kwiatki takie jak — chodźmy tam!— szepnął xyz No po prostu nie. Zaznaczę tylko ze w oryginale nie było tych wykrzyknień. Naprawdę mam wrażenie ze sklejali to na ślinę tak żeby wreszcie to wypchnąć i żeby fani dali im spokój. Masa literówek, blednie gramatycznie złożone zdania. Moje oczy bolały. Do tego sceny seksu wrzucone czasami ma siłę i opisane w tak obrzydliwy sposób, ze miałam ochotę rzucić książką o ścianę.
Na początku chciałam dać książce 3,5 ⭐️ ale po tym jak „przespałam” się z tym daje 2,5 ⭐️
Książkę ocenię dopiero po przeczytaniu drugiej części - jako całość, ale nie mogę się powstrzymać przed napisaniem dosłownie kilku zdań o niej. Nie mogę powiedzieć, że podchodziłam do niej bez żadnych oczekiwań (w końcu to już piąta część), ale nie były one wygórowane. Opinie, jakie słyszałam, w większości były niepochlebne, więc i ja gdzieś z tyłu głowy nastawiałam się na tom, który znacząco będzie odstawał od reszty poziomem. Na szczęście się pomyliłam. I to jak! Z początku "Dwór srebrnych płomieni" był dla mnie tylko i wyłącznie rozrywką. Jestem fanką poczucia humoru autorki, tak naprawdę od pierwszej przeczytanej przeze mnie książki jej autorstwa. Dlatego bawiłam się dobrze i śmiałam nader często. Przyznaję, bywały momenty, w których się nudziłam. Tym razem ta "fantastyczna strona" (szukanie skarbów grozy, spekulacje dotyczące wojny, itp.), która tak pochłonęła mnie w poprzednich częściach, mnie nie wciągnęła. O wiele bardziej zainteresowana byłam relacją Kasiana i Nesty - bohaterów, których uwielbiam, od kiedy tylko pojawili się w serii. Nigdy nie przeszkadzał mi ich styl bycia. Wiem, że Nesta ma wielu przeciwników i wiele zarzutów pada w jej stronę, ale moim zdaniem jest idealną bohaterką. Nie idealną w znaczeniu bycia perfekcyjną, ale po prostu bardzo prawdziwą. Mam słabość do postaci, w których mogę znaleźć cząstkę samej siebie. ("Dla każdej Nesty na świecie - podążaj przez trudy do gwiazd") Lubię, kiedy mają wady i kiedy nie wszystko w ich życiu idzie zgodnie z planem. Podsumowując - dałam tej książce czystą kartę. Nie oczekiwałam niczego wspaniałego, a skończyłam ze łzami w oczach. Totalnie się tego nie spodziewałam. Ale jest to dowód na to, że wszelkie odczucia są moje własne, a niepodyktowane czyjąś opinią. Czuję się trochę głupio odstając od większości, ale tak zdecydowało serce. Widocznie historia Nesty jest w jakimś stopniu moją własną.
Usuń to i przeproś kobiety, które zostały zmuszone do porodu, którego mogły nie przeżyć.
A tak już dokładniej: Znałam fabułę, oczekiwałam gówna, jednak 200 stron było okay, a może kwestia tego, że miałam aż tak niskie oczekiwania. Jednak po pierwszej scenie erotycznej wszystko leci w dół. Przypominam jest to reklamowane jako fantastyka dla dorosłych chociaż niektórzy wciskają nam kit, że jest to młodzieżówka. Nie jest to ani fantastyka ani młodzieżówka, jest to książka erotyczna z elementami fantasy. Jeśli miałabym ocenić to jako erotyk, który ma podniecać spoko, wpadło by więcej gwiazdkę, ale nie jest to erotyk jest to fantastyka. Uważam, że gdyby wyjebać wątek z maską było by lepiej, skupiamy się na traumie Nesty i budowanie przez nią legionu walkirii, ale nie bo musimy mieć wielką wojnę z użyciem magicznych rzeczy, o których nikt nie pamięta bo tak. Dobra co ja będę pisać jak to poprawić, Maas lubi was ruchać na hajs jak Cassian usta Nesty, więc będzie tworzyć byle gówno bo jej fani będą to czytać. Niedługo zresztą dostaniemy ekranizację tego gówna więc niestety Maas zostanie z nami na dłużej.
O Rhysie napisze w recenzji drugiej części bo tutaj i tak dużo napisałam.
Nie przeszkadza mi w tej części prawie nic - brak akcji, słabe sceny łóżkowe i denerwujące zachowanie Nesty. Ale tych niepotrzebnych wykrzykników Maas nie daruje. Dlaczego każda rozmowa jest wykrzykiwana??
„Dwór srebrnych płomieni”, którego wypatrywałam już gdy tylko skończyłam pierwszy raz czytać dwory. Trochę się go obawiałam ze względu na to, że historia opowiadana jest z punkty widzenia Nesty (no i Kasjana, ale Kasjana się kocha, a Nestę raczej nienawidzi 💁🏻♀️). Cóż teraz gdy jestem już po lekturze całości wiem, że nie było czego się obawiać, bo pokochałam ją równie mocno co poprzednie tomy!
Historia, która czeka na Was w tej części jest bezpośrednią kontynuacją poprzednich książek. Pojawiają się kolejne problemy, nowi, starzy wrogowie, a wojna którą toczyli chyba jeszcze nie została ostatecznie zakończona.
I to jest dobra historia. Bardzo dobra historia i cholernie wciągająca.
Na pewno nowością jest to, że wydarzenia opowiadają zupełnie inni bohaterowie. Jest dużo Kasjana i cóż… Znienawidzonej chyba przez większość, Nesty. Jest bardzo dużo jej przemyśleń, problemów, a nawet tego buractwa oraz arogancji, które pokazywała do tej pory. Nigdy nie sądziłam, że to napiszę (albo, że w ogóle o tym pomyślę), ale Nesta bardzo zyskała w moich oczach. Dla mnie przechodzi ona na przestrzeni tych kilkuset stron ogromną przemianę, którą nam jako czytelnikowi byłoby o wiele trudniej zrozumieć gdyby historia dalej była opowiadana oczami Feyry. Możemy śledzić walkę jaką toczy sama ze sobą i zobaczyć, że kosztowało ją to o wiele więcej niż z zewnątrz może się wdawać.
Pojawia się tutaj również bardzo fajny wątek siły kobiet, które wciąż walczą z demonami przeszłości. W tym momencie poznajemy Gwyn, bardzo interesująca postać i dużo wnosząca do całej fabuły. Jestem strasznie ciekawa jak potoczą się jej losy w kolejnych tomach!
Pozostali, ukochani bohaterowie oczywiście, że się pojawiają! Nie grają pierwszych skrzypiec, ale wciąż możemy się dowiedzieć co u nich (a uwierzcie, że dzieje się dużo!!!! Bardzo dużo i ja bardzo na to czekałam!!!) oraz wciąż uczestniczą w rozgrywających się wydarzeniach. Na początku strasznie brakowało mi Feyry i Rhysanda. Było mi ich mało, ale zrozumiałam, że oni mieli już swoje „5 minut” w trzech dosyć grubaśnych tomiskach.
I teraz kwestia dość sporna. Czy „Dwór srebrnych płomieni” to taki erotyk? Ja uważam, że nie. W życiu nie nazwałabym tej książki erotykiem. Ba wręcz długi czas zadawałam sobie pytanie - gdzie ten seks? Gdzie te sceny erotyczne, o których tak wiele mówiono? To, że seks oraz genitalia nazywane są po imieniu i jest troszkę więcej gorących scen, które nie ograniczają się tylko do głośnych ryków słyszalnych w całej chałupie oraz do podwiniętych palców u stóp nie robi z książki pornosa. Zresztą myślę, że akurat takie zbliżenia w tej serii to nic nowego. Wcześniej po prostu nie były tak szczegółowo opisane. Ale to tylko i wyłącznie moje zdanie.
Ja osobiście bardzo polecam. Świetnie się bawiłam podczas lektury, niesamowicie mnie wciągnęła oraz zaspokoiła moją tęsknotę za Domem Nocy i jego mieszkańcami. Jak dla mnie fabularnie nie odstaje od poprzednich części. „Dwór srebrnych płomieni” pokochałam i już nie mogę się doczekać kolejnych tomów. Po cichu liczę na historię Aza. 🙊
4,5 Bardzo szybko i przyjemnie mi się to czytało. Po części rozumiem, czemu dużej ilości osób nie podobała się ta książka, ale ja osobiście uwielbiam Cassiana i Nestę, więc mi bardzo przypadła do gustu.
Uwielbiam Neste za to, że wydaje się najbardziej prawdziwie wykreowana. Ma wady, z których zdaje sobie sprawę i za które się nienawidzi. I to w niej kocham. To, że nie jest idealna i nie próbuje się na taką kreować. Brakowało mi tego. Kasjan mnie wkurzał traktowaniem jej na końcu, tym jak jest wpatrzony w rhysia (ale już mu wybaczyłam). A o rhysiu to się nie wypowiem, bo nie sądziłam, że można aż tak zmienić o kims zdanie. Jest egoistą i tchórzem, bo to on zataił ważny fakt i nie miał odwagi, żeby o tym powiedzieć. I O CO CHODZI Z TYMI WYKRZYKNIKAMI?! CZEMU!!!!? Wymyślone: „– Ale ładna pogoda! – szepnęła mi do ucha”. No to szepnęła, czy krzyknęła, bo na to wskazuje wykrzyknik. Nagle w połowie się pojawiały w co 3 zdaniu, często w ogóle nie pasowały do sytuacji
ta cześć tego tomu za mną, jednak nie będę wystawiała oceny; wystawie dopiero po przeczytaniu drugiej części, żeby mieć opinie o całym tomie. po tylu niekoniecznie dobrych opiniach nie wiedziałam za bardzo na co się nastawiać. stwierdziłam jednak, ze skoro dwory kocham całym sercem, jak i również bardzo lubię postać nesty, ta cześć nie może okazać się klapa. i nie okazała się. nesta jest trudna w zrozumieniu, jednak jej relacja z cassianem to coś, co uwielbiam. nie rozumiem tez ludzi, którzy twierdzą, ze ta cześć to sam seks, gdzie fakt, było kilka scen, ale w życiu nie powiedziałabym, ze ta książka to sam seks. bardzo mi się podobało i od razu zabieram się do dalszego czytania!
2,5 ⭐ Tego nikt się nie spodziewał... To już nie jest to samo i mimo że kocham ten świat i postacie, to ta książka była po prostu słaba fabularnie... Wolałam perspektywę Feyry i brakowało mi jej relacji z Rhysem 😭 Czytając mialam wrażenie że ta dwójka to zupełnie inne postacie. Bardzo lubię Neste i Kasjana, ale jako naczelna smuciara, musze jeszcze dodać że smuty były 🥶 i zdecydowanie było ich za dużo, mam wrażenie że to one budowały fabułe XD
Świetna książka, początkowo nie do końca umiałam znieść Nestę, ale potem, gdy już ją poznajemy jest o wiele lepiej. Zupełnie zaskoczyło mnie jak Rhys i Feyra wyglądają z innej perspektywy… Podsumowując- książki Maas jak zwykle mnie nie zawodzą