Jump to ratings and reviews
Rate this book

Masakra profana

Rate this book
Zycie swietego to ciezka praca Ani ze znajomymi nie wyjdziesz do klubu ani z dziewczynami nie poflirtujesz Nie mozna nawet potanczyc bez narazenia sie wiernym Nic tylko siedziec i uzdrawiac A przeciez swiety tez czlowiek Gdy wzietemu brand managerowi duzej miedzynarodowej korporacji ukazuje sie Matka Boska nie jest zachwycony Ale nie przewiduje nawet czesci klopotow jakie go czekaja w zwiazku z tym ze zostal boskim wybrancem Nie dosc ze jego dziewczyna tego nie akceptuje a szefostwu przeszkadza krwawienie ze stygmatow to bedzie musial zmierzyc sie z horda satanistow klusownikom przyblizyc podstawy mikroekonomii oraz poradzic sobie z nieuchronna slawa Wybranie Jezusa moze byc rozsadna decyzja lecz co zrobisz gdy Jezus wybierze Ciebie

256 pages, Paperback

First published January 1, 2011

1 person is currently reading
12 people want to read

About the author

Jarosław Stawirej

1 book1 follower

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
6 (9%)
4 stars
18 (28%)
3 stars
17 (26%)
2 stars
11 (17%)
1 star
11 (17%)
Displaying 1 - 7 of 7 reviews
Profile Image for Basia Bocian.
58 reviews89 followers
October 25, 2012
Po ostatniej wyprzedaży w Nowym Wspaniałym Świecie, mamy w domu sporo książek Krytyki Politycznej. Co jakiś czas, żeby nie zaaplikować sobie tego wszystkiego jednocześnie, sięgam po którąś z nich. Ostatnio miałam ochotę na coś kontrowersyjnego, łamiącą tabu. Zdecydowałam się na książkę o jaskrawoczerwonej okładce, przedstawiającej pana z teczką, wpisanego w koronę cierniową.
Chyba wystarczająco obrazoburcze, jak na moje aktualne potrzeby.

Pan z teczką z okładki to "przystojny i błyskotliwy brand menedżer z dużej międzynarodowej korporacji", któremu pewnego dnia ukazuje się Matka Boska, przybywająca oznajmić mu, że został wybrany, aby pójść w świat głosić Słowo Boże.
To, że na swojego wysłannika Bóg zamiast pastuszka czy małomównego pustelnika wybiera młodego, zdolnego i atrakcyjnego przedstawiciela nowej klasy średniej, wydaje się być znakiem naszych czasów, ale na wszelki wypadek, aby nadać nowemu prorokowi więcej wiarygodności Matka Boska decyduje się na towarzyszące całej akcji zjawiska nadprzyrodzone, takie jak: lewitacja, moc uzdrawiania oraz stygmaty. Te ostatnie szczególnie utrudniają naszemu bohaterowi życie.
Kto pracował w korporacji ten wie, że dążą one raczej do zunifikowania pracowników. Broczenie krwią w trakcie spotkania zarządu wydaje się być zbyt duża ekstrawagancją. Tym samym świeżo upieczony boski wysłannik, zostaje zwolniony z pracy, traci też narzeczoną (słynną pogodynkę, znaną także z programu "Gwiazdy tańczą na szczudłach") oraz mieszkanie.

Nasz bohater oczywiście próbuje wykręcić się z całego tego bycia prorokiem, ale z jakichś tajemniczych powodów Matka Boska upiera się właśnie przy nim, mimo iż "na świecie jest tylu dobrych chrześcijan, którzy daliby sobie sznurem do snopowiązałek zęby wyczyścić, żeby tylko znaleźć się na jego miejscu".
Były brand menedżer próbuje wszystkiego, od wizyty w kościele po przyczynowo-objawowe leczenie depresji poprzez samobójstwo, ale jego sytuacja wydaje się mieć tylko jedno wyjście, czyli zaakceptowanie woli nieba (z nią się zawsze zgadzać trzeba).

Spodziewałam się chyba czegoś innego. Literatury mocno zaangażowanej. Czerwonej księgi herezji. Jakiegoś mocnego, kontrowersyjnego przesłania. Myślę, że zasugerowałam się tym, że wydała to Krytyka Polityczna (zresztą chęć wydania tej książki przez Krytykę Polityczną zdziwiła nawet samego autora - jak dowiedziałam się z wywiadu w Wysokich Obcasach).
W połowie książki, pomyślałam sobie, że trochę takie jałowe to przesłanie (żeby nie powiedzieć, że przesłania w ogóle brak), ale czytało się bardzo dobrze, więc czytałam dalej.

Dopiero gdy porzuciłam wreszcie myśl, że ta książka musi mieć jakieś ważne przesłanie i wyjęłam pana Stawireja z szuflady "walczący o lepsze jutro", zaczęłam się naprawdę świetnie bawić.
Teraz wydaje mi się, że ta książka ma jednak przesłanie. Tylko nie takie jakiego bym się spodziewała. Przesłanie bardziej hedonistyczne. Jarosław Stawirej mówi nam, że śmiech jest wartością samą w sobie i nie musi nic za sobą nieść.

"W tym problem, że w polskiej kulturze śmiech musi być stańczykowski. Musi to być śmiech, za którym się kryje troska o przyszłość ojczyzny, rodziny, czegokolwiek. Natomiast nie ma ugruntowanej tradycji Dyla Sowizdrzała. Śmiech sam dla siebie. Powiem filozoficznie: według mnie każda rzecz, która ma mieć jakąś wartość, powinna być wartościowa sama w sobie. Bum."*

Ja się śmiałam.
Bum.
Profile Image for Bartek.
168 reviews4 followers
February 20, 2011
Generalnie idea jest dość zabawna: oto bezbożnemu brand managerowi ukazuje się Matka Boska i nakazuje mu dawać świadectwo. Brand manager nie chce, bo to obciach. Dostaje stygmatów, co przerywa mu prezentację dezodorantów do odbytu.
W praktyce jest to dzieło miejscami tylko zabawne. A między tymi miejscami jest fabuła prosta jak konstrukcja cepa, z finałowym wyjaśnieniem co autor chciał powiedzieć. Dobrze, że mamy to wyjaśnienie, bo gdyby nie ono, trudno byłoby ustalić.
Typowa lektura pociągowa, jednokrotnego użytku.
[ale Coben nie sili się na wyjaśnienia i jest więcej akcji, więc spierdalaj, Jarku S.]
Profile Image for Agnieszka.
29 reviews
June 7, 2017
Słabiutko. Autor bardzo chce być zabawny, niestety, dowcip na poziomie w najlepszym razie licealnym, wysilony, nieśmieszny, w zatrważającym zagęszczeniu. Dotarłam do 15% i mimo że byłam jeszcze nawet trochę ciekawa, jak potoczy się dalej historia, styl i poczucie humoru Stawireja mnie pokonały. Szkoda czasu.
Profile Image for Anna.
512 reviews80 followers
December 8, 2016
Kto w Krytyce Politycznej postanowił wydać tę książkę i dlaczego? Autor może i pomysł miał niezły, opis zapowiadał lekturę przynajmniej potencjalnie ciekawą, ale nieistniejący talent pisarski i politowania godne poczucie humoru już na pierwszych stronach dały mi znać, że nie, to nie będzie interesująco spędzone popołudnie. I faktycznie nie było. Mogę mieć tylko nadzieję, że już nigdy w życiu nie zobaczę takiej ilości "?!", bo wezmę coś do pisania i będę kreśliła po czytniku.
4 reviews
March 29, 2015
Początek genialny, świetny pomysł. Do około 50 strony. Potem rzeczywiście masakra ;)
Profile Image for Maciek Białous.
84 reviews25 followers
April 19, 2017
Długimi fragmentami miałem wrażenie, że Jarosław Stawirej to pseudonim Jasia Kapeli. To niezbyt dobrze.
Displaying 1 - 7 of 7 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.