Każdy może zostać Bogiem, wystarczy tylko stworzyć odpowiedni kod. Maj 1929 roku. Lwów. Komisarz Edward Popielski wyleciał z policji, wreszcie ma czas na rozwiązywanie zagadek matematycznych i łacińską poezję. I na miłość. Razem z piękną Renatą w jego życiu pojawia się sprawa tajemniczego zniknięcia pewnej hrabiny. Popielski podejmuje się nietypowego zlecenia i szybko wpada w kłopoty. A we Lwowie znów głośno o brutalnych morderstwach. I tylko policja wie, co kryje w sobie list od mordercy. W „Liczbach Charona” Popielski ma szansę zmienić swoje życie – wrócić do policji i założyć rodzinę z ukochaną kobietą. Ale miłość jest ślepa, podobnie jak sprawiedliwość…
Wrocławianin. Wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego.
Autor osiemnastu bestsellerowych powieści kryminalnych, filolog klasyczny. Laureat prestiżowych nagród literackich i kulturalnych (m.in. Paszportu „Polityki", Nagrody Wielkiego Kalibru, Nagrody Prezydenta Wrocławia, Śląskiego Wawrzynu Literackiego), odznaczony Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Jego książki przetłumaczono jak dotąd na osiemnaście języków. Zadebiutował w 1999 roku „Śmiercią w Breslau” - w 2019 roku obchodzimy 20-lecie jego twórczości. Miłośnik filozofii i logiki.
---
Marek Krajewski – socjolog, profesor zwyczajny, zatrudniony na Wydziale Socjologii UAM w Poznaniu. Autor licznych artykułów dotyczących materialności i wizualności, współczesnej kultury i sztuki oraz edukacji kulturowej. Opublikował też wiele książek poświęconych tej problematyce: Kultury kultury popularnej (2003), POPamiętane (2006), Za fotografię! (2010, wspólnie z R. Drozdowskim), Narzędziownia. Jak badaliśmy (niewidzialne) miasto (2012, wspólnie z R. Drozdowskim, M. Frąckowiakiem i Ł. Rogowskim), Są w życiu rzeczy… (2013), Incydentologia (2017). Współtwórca projektów badawczych, artystycznych i edukacyjnych: Niewidzialne miasto, Archiwum Badań nad Życiem Codziennym, Bardzo Młoda Kultura.
Oto i kolejny kryminał Krajewskiego w stylu retro. Świetnie napisany i oferujący czytelnikowi coś więcej niż tylko odpowiedź na pytanie "kto zabił".
Książka ma dwie nietypowe i krańcowo odmienne 'bohaterki': matematykę i filologię klasyczną. W ramach tej pierwszej dowiemy się co to są macierze (prostokąty złożone z liczb), do czego służy gematria (do obliczania wartości liczbowej wyrazów) i w jaki sposób funkcja eksponencjalna może łączyć się z seksem. Autor jest z wykształcenia filologiem klasycznym; nie dziwi więc, że potrafi coś ciekawego napisać nawet o rozbiorze metrycznym wierszy łacińskich, jak również o zróżnicowaniu ukraińskich i rosyjskich sylab. Zdecydowanie najwięcej dowiemy się o języku hebrajskim - każda spółgłoska tego języka posiada swoją wartość liczbową, a samych liczb nie zapisuje się cyframi tylko literami (np. 1 to alef, 2 - bet, 30 - lamed, itp.) Spokojnie:-) Pan Krajewski nie przerzucił się na pisanie rozpraw lingwistycznych, połączył filologię i matematykę w jak najbardziej morderczym celu.
Są trzy Liczby Charona: liczba wiedźmy, liczba nierządnicy i liczba mędrca. Pod dwiema pierwszymi kryją się ofiary i linijka tekstu w starotestamentowej odmianie języka hebrajskiego. Gematria tych tekstów wskazuje na imię i nazwisko ofiary, jej profesję, narzędzie zbrodni i powód jej dokonania. Pod trzecią kryje się morderca. Edward Popielski, obecnie były komisarz, współpracuje z policją jako rzeczoznawca. Epilepsja uniemożliwiła mu kiedyś karierę naukową w ukochanych naukach ścisłych i zmusiła do zmiany studiów na lingwistyczne. To w jego osobie matematyka płynnie łączy się z filologią klasyczną, a zagadkę rozwiązuje on ślęczeniem nad książkami i rozwiązywaniem łamigłówek liczbowo-literowych.
Moim zdaniem "Liczby Charona" są lepsze niż "Erynie", choć bardziej jeszcze mroczne, okrutne, a momentami wręcz odpychające. To tutaj Edward Popielski się zakochuje i tutaj pojawia się najlepszy czarny charakter stworzony przez Krajewskiego - niejaki Józef hrabia Bekierski, urodzony degenerat i sadysta.
W "Liczbach Charona" akcja cofa się w czasie o dziesięć lat w stosunku do akcji z poprzedniej powieści. Nastręczyło mi to lekkich zawirowań chronologicznych i przez chwilę pomyślałam, że może źle zaczęłam ten cykl. Okazuje się, że zaczęłam dobrze i pomimo czytania kolejnych części serii po kolei, chronologicznie akcja nie do końca współgra z kolejnością powstawiania kolejnych tomów ale raczej nie traktuję tego jako mankament, raczej chwytliwy zabieg pisarza urozmaicający powieść.
Akcja jest tutaj trochę nierówna - dobry początek, środek taki trochę średni ale stopniowo nabierający kolorów, koniec nie do końca mnie kupił mimo, że miał tam miejsce pewnien zaskakujący element. Próżno też szukać tutaj zaskakujących zwrotów akcji, a sam zabójca zostaje odkryty dość wcześnie. Z racji, iż Popielski w trakcie prowadzonych przez siebie niekonwencjonalnymi metodami śledztw, ma w zwyczaju popadać czasem w jakieś dziwne tarapaty, byłam bardzo ciekawa czy wykaraska się z kolejnych, w które - jak zwykle - sam się wpakował. Nadal czuję do niego sympatię mimo pewnych słabości charakteru, ale odbieram to jako celowe działanie autora podchodzącego w sposób żartobliwy i wyrozumiały do ludzkich ułomności. Ot, taki zbir o cechach dżentelmena...
Sprawnie napisany kryminał z naukowym odniesieniem do mitologii i ciekawym zabiegiem wykorzystania liczb Charona, które w wyniku matematycznych wyliczeń, dają wiedzę o ludzkim życiu i śmierci.
Навіть не знаю, спочатку захопилася, але друга половина книги далася важче. Тут і детективна лінія, безперечно, і трилер, і математика з цими числами Харона... Ще не читала таких детективів, несподіваний автор. Цікаво, але, якось не по собі стало після прочитання, післясмак не з приємних. Мова виразна, книга атмосферна, образ Попельського виписаний гарно, персонаж сподобався, захотілося прочитати інші книги Краєвського, в яких саме Едвард береться за розслідування.
Kolejny lekki kryminał w wykonaniu MK. Nie ma co oczekiwać szybkiej akcji. Ale też czytelnik, który twierdzi, że nie nawidzi matematyki, nie powinnien się zrażać. Na pewno ciekawy opis dawnego Lwowa i jego zakamarków i tajemnic. Może być na długi zimowy wieczór.
Nie czytałam innych książek tego autora, i raczej po nie nie sięgnę. Książka napisana można by rzec w dialekcie Lwowskim. Przebrnełam tylko do momentu sprawy sądowej,dalej nie mogłam,wieje nudą.
Krajewski, po raz kolejny, na starannie przygotowanym tle sprzedaje nam historię raczej średnio interesującą i dodatkowo wtórną, w stosunku do swoich wcześniejszych powieści. Ponownie mamy uczonego "geniusza zbrodni", popełnianych w atmosferze tajnych spisków, mnóstwo symboliki religijnej i matematycznej - co jest nawet ciekawe - w zestawieniu z kiepską intrygą i śledztwem, którego rozwiązaniu towarzyszy przekraczająca wszelkie normy liczba zbiegów okoliczności, nagłych olśnień i zdumiewających powiązań między bohaterami.
Jednak jedyny w swoim rodzaju styl pisarza i wykreowani przez niego bohaterowie, z detektywem Popielskim na czele, sprawiają, że czyta się "Liczby Charona" wybornie i zupełnie nie tęskni się za Eberhardem Mockiem i cyklem o Breslau. Krajewski wciąż nie ma sobie równych, jeśli chodzi o polskie poletko powieści kryminalnej - mimo, iż pod względem fabuły wypada przeważnie zaledwie odrobinę ponad przeciętność.
Dlaczego tylko 3/5? Czyta się świetnie. Rozumie się motywację. Wychwytuje się żart (początek książki dzieje się w Szwecji). Ale Krajewski jest zbyt wielkim cynikiem na ten rodzaj moralitetu, którym jest kryminał. I od pewnego momentu Mock, i w zasadzie od samego początku Popielski to psychopaci w służbie sprawiedliwości. Edwarda Popielskiego, z jego zimną precyzją, padaczką i umiłowaniem burdeli trudno zrozumieć i polubić. Widać, że chętnie wciela się w rolę boga zemsty, a to co wyczynia ze znienawidzonym przez siebie hrabią przechodzi ludzkie pojęcie. Kunszt literacki i totalny, zupełny, całkowity moralny zanik człowieka w Popielskim - to powód tylko 3. Ale czytać można, pewnie.
Marek Krajewski z łaciny i greki przerzucił się na liczby i język hebrajski. Ale cóż morderstwa to morderstwa i jakoś trzeba je rozwiązać. Do tego komisarz Popielski (wyrzucony z policji i czekający na możliwości otwarcia agencji detektywistycznej ), który próbuje ułożyć sobie życie. Jednak miłość widzi bardzo słabo, a sprawiedliwość to w ogóle.
Nová séria Mareka Krajewského z medzivojnového Ľvova, kam sa autor rozprávačsky presunul z poľského mesta Vroclav (Breslau – nemecký názov). Kým hlavnou postavou jeho séria Breslau bol detektív Eberhard Mock, ľvovské prípady uvádzajú na scénu policajného komisára Edwarda Popielského.
Dobra, oj dobra... Chyba jedna z lepszych. MK równie sprawnie porusza się po Lwowie i okolicach, jak po przedwojennym Wrocławiu. A około endeckie smaczki jeszcze dodają kolorytu. Samo się czyta.