W Lengorchii każde dziecko może urodzić się obdarzone magią. Ale nawet magowie bardzo rzadko przyjaźnią się ze smokami.
Kamyk tworzy iluzje, Jagoda czyta w myślach, Nocny Śpiewak przekształca materię, Promień włada ogniem. Wszyscy są magami, lecz dla jednych talent oznacza awans na społeczne wyżyny, dla innych zaś obciążenie, gdyż za potęgę najczęściej płaci się słono. Jagoda odczuwa swoje naznaczenie jako przekleństwo, które odebrało jej miłość matki. Dla Nocnego Śpiewaka magiczne zdolności są przepustką do świata z marzeń, gdzie nikt nie jest głodny. Natomiast Zwycięski Promień Świtu za sprawą posiadanych mocy zostaje zdegradowany z uprzywilejowanej pozycji księcia do zwykłego chłopca, który sam musi sobie radzić zarówno z groźbą utraty życia, jak i z wiązaniem sznurówek. Kiedy wreszcie kapryśny los połączy gromadkę „naznaczonych magicznym błękitem” więzami przyjaźni, można się spodziewać wydarzeń nadzwyczajnych, zwłaszcza że towarzyszem jednego z nich jest futrzasty smok.
NAZNACZENI BŁĘKITEM — powieść powstała na kanwie opowiadań znanych z TKACZA ILUZJI i czasopism — to pełna przygód książka o dorastaniu, przyjaźni i szukaniu własnej drogi w świecie.
Swego czasu czytałam książkę, którą można określić jako 0,5 przed tym tomem i myślałam, że będzie to dobry wstęp, żeby poznać bohaterów, świat i jakimi prawidłami się rządzi.
Jednak dużo czasu zdążyło minąć i z początku byłam skonfundowana. Pamiętałam kim jest Tkacz Iluzji, co robi, jakie są konsekwencje posiadania daru, ale kompletnie nie skojarzyłam z początku co się dzieje w tej książce. Jednak pióro autorki jest tak przyjemne, że w sumie zignorowałam to, że wchodzę w świat skonfundowana i z hasłem "może potem zrozumiem" zagłębiłam się w ten tom. Muszę mimo wszystko zaznaczyć, że prolog jak i pierwsze opowiadanie kompletnie mnie nie zaangażowało. Dopiero kiedy akcja skupiła się na znanym mi już Kamyku to wiedziałam, że jestem w domu. Czuję swego rodzaju rozczarowanie, że dwa pierwsze, dosyć długie, opowiadania nie mają zbyt wielkiego wpływu na trzecie opowiadanie. Owszem jest kilka nawiązań, ale poza wspomnieniem, że coś takiego miało miejsce to nie znajdziemy więcej odniesień. Autorka porusza kilka problemów, ale pierwszy jaki od razu się wysuwa to niepełnosprawność. Magia w tej książce rządzi się swoimi prawami - im więcej masz tym więcej tracisz. Kamyk jest głuchoniemy, a inny najwybitniejszy Tkacz Iluzji nie miał dolnych kończyn. Mimo wszystko te osoby muszą odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie. Na koniec dodam, że książka jest napisana bardzo lekko, a czytanie należy do przyjemności.
Stara dobra polska fantastyka. Przypomniałam sobie dlaczego lubię pióro pani Białołęckiej.
Styl pani Białołęckiej pochłonął mnie od pierwszej strony. Genialnie buduje ona napięcie, intrygująco zastępuje wulgaryzmy słowami lżejszymi (w końcu to literatura typowo młodzieżowa) oraz wzrusza i bawi. Dialogi nie są ani trochę sztuczne czy wymuszone, a opisy czyta się z przyjemnością.
Książka została podzielona na trzy części. Pierwsza z nich ma miejsce w okresie wojny białych z czarnymi. Poznajemy losy Białego Rogu, chłopca obdarzonego darem Iluzji. Zostajemy także wprowadzeni w realia świata, rządzące w nim prawa oraz strukturę magii. Ta część trwa najkrócej, ale ma w sobie najwięcej grozy, ponieważ Biały Róg wraz z rodziną mieszkają w pobliżu linii frontu. Druga część powieści ma miejsce 100 lat później i dotyczy chłopca, którego los potraktował okrutnie - wychował się on bowiem w cyrku bity i poniewierany przez właściciela. Na szczęście trafia w bardziej troskliwe ręce, a dalej śledzimy jego pobyt w siedzibie Kręgu. Przyznam szczerze, że nagłe urwanie losów Śpiewaka strasznie mnie zasmuciło, ponieważ bardzo chciałabym się dowiedzieć, co miało miejsce dalej! Osiem lat później poznajemy natomiast Kamyka, głuchoniemego chłopca, który tworzy Iluzje, ale niedoskonałe, ponieważ nie zna dźwięków. Wrodzona ambicja pcha go do znalezienia Stworzyciela, który podjąłby się reperacji ułomności (jak sam ją nazywa). Wplątuje się przez to w niezwykłą przygodę - poznaje bowiem smoka. To Kamykowi towarzyszymy najdłużej, przywiązując się do niego oraz bliskich mu osób czy stworzeń. Wszystkie trzy opowieści ukazują nam świat, gdzie magowie stanowią integralną część społeczeństwa, są szanowani i nietykalni. Ciekawe są talenty, które wymyśliła pani Ewa - na kartach powieści poznamy Mówców, Tkaczy Iluzji, Stworzycieli czy Wędrowców. Zakończenie natomiast wręcz wymusza sięgnięcie po tom kolejny!
W pierwszej części najbardziej poruszyła mnie postać Koziołka. Był to młodszy brat Tkacza Iluzji, który pomimo młodego wieku wykazywał się niespotykaną odwagą. Sam Biały Róg zmuszony był podejmować decyzje trudne (niekiedy przez swoje kalectwo), ale to nadawało jego postaci bardzo ludzkiego wyrazu. Sto lat później, gdy nie towarzyszy nam już groza wojny, spotykamy się ze zwyczajnym ludzkim okrucieństwem. Nocny Śpiewak to postać zdecydowanie dziwna i unikalna. Dziecko, które zostało wychowane w przeświadczeniu, że jest psem - to straszne! A wszystko przez mutację. Mały nie potrafi odnaleźć się w świecie ludzi, autorka genialnie oddaje jego nieufność. Nie przechodzi on nagłej i niezwykłej metamorfozy, a jego niektóre myśli wzruszają człowieka, by po chwili rozbawić. W tej historii poznajemy także Różę, prostytutkę, która okazała chłopcu wielkie serce. To zdecydowanie moja ulubiona postać żeńska w tej powieści! Mija kolejnych osiem lat (mam nadzieję, że w kolejnym tomie poznam dalsze losy Śpiewaka), a my poznajemy inną historię, choć podobną. Tym razem jednak te dwie opowieści łączy postać Wiatru, który pojawia się także w otoczeniu poprzednich bohaterów. To przybysz z daleka, mistrz Iluzji z niezwykłym poczuciem humoru. Nie on jest jednak najważniejszy, a Kamyk. Chłopiec chciałby poznawać świat, zostać mistrzem, ale nie wierzy, że kiedykolwiek będzie to możliwe przez to, że nie słyszy oraz nie mówi. Poznaje jednak Pożeracza, smoka, który został najgenialniejszą postacią tej książki. Stworzenie to zupełnie inaczej pojmuje nasz świat, moralność, a jednocześnie chciałoby być bardziej ludzkie, bo monotonne życie smoka wydaje mu się nużące. Aby nie zapisać was na śmierć, na koniec tego akapitu napiszę tylko, że autorka przedstawia nam niewiarygodny wachlarz charakterów i postaw, a każdy z bohaterów potrafi zapaść w pamięć.
Te trzy historie, choć dzielą je lata, opowiadają o podobnych chłopcach - obdarzonych potężnym talentem, ale dotkniętych jakimś rodzajem kalectwa lub mutacji, które stanowią zapłatę za dar. To także opowieści o dojrzewaniu i poznawaniu świata, wyjściu z poprzedniej sytuacji i próbie odnalezienia się w nowej. To historia dla młodzieży o młodzieży - o stawiającym czoła wrogowi Białym Rogu, który chroni swojego brata, o Śpiewaku doświadczonym przez los, ale wreszcie znajdującym ludzi, którym może zaufać, o Kamyku znajdującym prawdziwego przyjaciela w stworzeniu, po którym na pewno by się tego nie spodziewał. Nie mogę doczekać się już kontynuacji tych opowieści i mam nadzieję, że połączą się w cudowną jedną całość, aby jeszcze bardziej wciągnąć mnie w niezwykły świat wykreowany przez panią Ewę.
Z przykrością muszę przyznać, że jestem zawiedziona. Ewa Białołecka go klasa sama w sobie, ale po lekturze Tkacza Iluzji (cz.0.5) dostałam zaledwie 2 nowe opowiadania (o Nocnym Śpiewaku i Białym Rogu), a reszta to przeredagowana, może nieco rozbudowana wersja zaledwie połowy Tkacza Iluzji 0.5. Wychodzi na to, że tom 2 to będą lata Kamyka w akademii. Szkoda, bo w sumie teraz nie wiem, czy kupować kolejny tom serii.
Cudo! Wydane w Polsce w dwóch częściach na początku nie ma za wiele wspólnego z opisem z tyłu książki. Jednak warto czytać do końca! Jest to fantastycznie przedstawiona historia z perspektyw osób w jakiś sposób wykluczonych ze społeczeństwa, a do tego obdarzonych różnymi magicznymi talentami. Uwielbiam jak książki pokazują różne problemy naszego świata w sposób subtelny, lecz wgniatający w krzesło. Białołęcka jest tego mistrzynią!
Sięgając po książkę nie wiedziałam czego dokładnie mam się spodziewać. Nigdy wcześniej nie słyszałam o autorce ani jej serii chociaż jest to już kolejne jej wznowienie. Jednak zaciekawił mnie opis. Niestety to co sobie obiecałam po opisie nie bardzo sprawdziło się w książce. Naznaczeni błękitem mogę podzielić na trzy części. Pierwsza część opowiada o Białym Rogu, kolejna o Nocnym Śpiewaku i ostatnia część o Kamyku. Tak na dobrą sprawę nie wiem po co były te dwie pierwsze części. Nie wnosiły one nic do historii Kamyka, który jest głównym bohaterem. Trochę mnie nawet one irytowały ponieważ, gdy tylko coś zaczęło się w nich dziać zaczynała się kolejna historia. Co do bohaterów można ich polubić. Najbardziej polubiłam Nocnego Śpiewaka dlatego żałuję, że to nie on został głównym bohaterem. Może w kolejnych częściach znowu się pojawi. W samej historii trudno szukać jakieś wartkiej akcji. Wszystko raczej powoli się rozwija. Zdarza się kilka emocjonujących momentów, ale są one dosyć krótkie. Cała seria składa się z czterech tomów, więc może ten to jest tylko takie wprowadzenie, a w kolejnych zacznie się coś dziać. Książkę oceniam dobrze. Mogłoby być w niej więcej akcji, ale za to bohaterowie są dobrze wykreowani. „Szkoda, że tęczy nie można zabrać ze sobą – pomyślał chłopiec. Ja mogę – odparł smok. – Zapamiętam ją i zabiorę ją w głowie. Kamyk uśmiechnął się szeroko. To prawda. W pewnym sensie wszystko, co kiedykolwiek ujrzeli i zapamiętali, pozostało ich własnością – do odtworzenie w wyobraźni.” czytampierwszy.pl
Okazuje się, że po przeczytaniu "Tkacza Iluzji" jakieś 15 lat temu kompletnie nie pamietałam o czym to jest albo autorka aż tak rozbudowała historię w tym wydaniu. Tak czy siak bardzo przyjemne młodzieżowe fantasy. Lekki styl Białołęckiej bardzo mi pasuje.
Na początku byłam znużona, nie rozumiałam dlaczego poznajemy historie innych bohaterów, a nie głównego, przez co odłożyłam tą książkę na dłuższy czas. Jednak niedawno zabrakło mi co czytać, więc sięgnęłam, co mi zostało. I to była dobra decyzja, szybko poszło mi przeczytanie dwóch pierwszych opowiadań, a gdy dotarłam do Kamyka to poszło jak z płatka. Naprawdę jego historia wciągnęła mnie kompletnie. Trochę się krzywię, że zakończenie takie nijakie, ale zawsze mogę sięgnąć po drugi tom.
Odczucia mieszanie pozytywne. Świetne postacie - bardzo ciekawie pokazane radzenie sobie z różnymi ułomnościami przy jednoczesnym posiadaniu wielkich darów, dorastania, odkrywania świata i całego tego młodzieńczego zamieszania. Bardzo wciągnęły mnie te historie, lecz końcówka straciła mocno na sile. Powieść jest rozbita na kilka opowieści - trzy razy poznajemy nowe osoby, a czwarta to jedna z przygód ostatniej z tych postaci Kamyka, głuchoniemego maga. I ta właśnie nieco mnie znudziła - autorka nie potrafiła utrzymać w magii danej postaci na dłuższą metę.
7.5/10 Prolog świetny. Podstawowe błędy logiczne, np. transformacja każdej substancji w złoto zrujnowałaby każdy system ekonomiczny. Całość prezentuje się dobrze ze względu na wyrazistych i sympatycznych bohaterów, stąd wysoka ocena.
To pierwsza moja książka z fantastyki. Całkiem przyjemna i ciekawa. Niestety niektóre wątki po prostu znikają, a imiona bohaterów, którzy pojawiają się bardzo licznie, są nie zawsze łatwe do zapamiętania. Bohaterowie naprawdę są napisani z życiem. Poza urwanymi wątkami wszystko super!
Co to w ogóle jest? Zbiór opowiadań? Powieść z przydługim wstępem? Nudne historie, powtarzalne postaci i ogólnie słabo się czyta. Bardzo się zawiodłam!
"Czemu właściwie trzymasz się ludzi? To chyba dość dziwne u smoka? Ręce-odparł Pożeracz Chmur lakonicznie ...?... Ludzie mają ręce. Nawet nie wiedziałem, czego mi brakuje, póki nie przybrałem tego ciała. Tyle można zrobić rękami, że to się prawie nie mieści w głowie. Ludzie są witalni- dodał po chwili. - Coś robią. Ich życie ma sens."
Rozpoczynając "Naznaczonych błękitem" widzimy dawny świat w którym pojawiają się rycerze, wojny, brak elektroniki, rozkwitającą naturę, lecz jest mały wyjątek odbiegający od normalności, mowa o Tkaczach Iluzji. Posiadanie tej zdolności zdaje się być wygraną w konkursie, lecz czy aby na pewno? Czy jesteś w stanie poświęcić swoje zdrowie dla zdobycia ogromnej mocy? A co zrobisz, jeśli Ci powiem, że nie masz w tym temacie nic do gadania? Na samym początku lektury poznajemy Białego Roga, który nie może chodzić z powodu nierozwijających się nóg. Odtrącony przez ojca, wyśmiewany, lecz wyróżniający się dobrym sercem. Jesteśmy świadkami czynów mężczyzny i powolnego zmierzania do stania się legendą. Następny bohater to Nocny Śpiewak, który przez wiele lat zostaje traktowany jak zwierze, a tak na prawdę jest dzieckiem o nietypowym wyglądzie. "Naprawa" psychiki po tak okrutnych wydarzeniach nie jest łatwa, zwłaszcza gdy człowiek nie potrafi zapanować nad swoją mocą. Te dwie opowieści wprowadzają nas w świat głuchoniemego Kamyka dysponującego talentem Tkania Iluzji. Niezwykły dar sprawił, że chłopak utracił słuch, co skutkuje odcięciem się od rówieśników jak i korzystania w pełni z swojej mocy, lecz na wszystko znajdzie się rozwiązanie. Ewa Białołęcka zaskoczyła mnie swoim światem. Mianowicie, słysząc smok, staje mi przed oczami olbrzymia bestia z łuskami nie mająca litości, za to książka ma inną teorię na ten temat. Sprawa się powtarza, co oznacza, że autorka łaknęła wprowadzić do swojej książki "coś innego", co owocowało udanym pomysłem. Czytając książkę moja uwaga skupiła się na niepełnosprawnych bohaterach, trudnościach jakie czyhają na nich na każdym kroku czy decyzjach. Od razu przeniosłam się z myślami do teraźniejszości gdzie zdrowi ludzie potrafią odrzucić tych, którzy są niepełnosprawni. W książce widocznie dostrzegamy ten proces przy każdym z trzech bohaterów. Mimo, że mają na drodze tak wielką przeszkodę nadal dążą do celu nie poddając się, co skutkuje wygraną. Moja największa uwaga spoczęła na Nocnym Śpiewaku, który porośnięty długą sierścią zostaje sprzedany do cyrku. Według mnie, ta postać miała najgorszy los, a rozdziały o niej są zdecydowanie za krótkie! Ewa Białołęcka nie dość, że stworzyła wspaniały świat, to także może się pochwalić lekkością pióra. Wszystko zostało napisane prostym i trafiającym do czytelnika językiem. Oczywiście znalazły się fragmenty przez, które ciężko było mi przebrnąć. Niepotrzebne opisy, czy ciągnąca się akcja. Bohaterowie zostali stworzeni z rozmysłem, a zwłaszcza ich imiona, które po części naprowadzają na ich charakter. Reasumując, książkę polecę osobą, które szukają lekkiej lektury fantasy z oryginalnym pomysłem z dozą niezwykłych przygód!
"(...) a na świat przychodzą kolejni naznaczeni błękitną szarfą i ... kalectwem. Ponieważ każdy talent okupiony jest cierpieniem."