Best known for Pan Samochodzik series - humorous historical detective stories for children revolving around a museum employee and his unique automobile.
W ramach małego projektu związanego z działalnością "bookcasterską" odświeżam sobie przygody "Pana Samochodzika...". Choć w zasadzie, jeśli mnie pamięć nie myli jest to moje pierwsze zetknięcie z tym swoistym prequelem przygód polskiego detektywa i poszukiwacza zaginionych artefaktów...
Ze sporym zaskoczeniem i jednocześnie niezwykłą przyjemnością stwierdzam, że powieść ta zestarzała się dużo mniej niż się spodziewałem, zwłaszcza jeśli zestawić ją z czytanymi ponownie - stosunkowo niedawno - książkami z cyklu o Tomku Wilmowskim. Fragmenty książki odsłaniające przed czytelnikiem wątki historyczne i obszerne akapity poświęcone wszelkim hipotezom, oraz tematom związanych z religijnością i mitologią skandynawską podane są w sposób niezwykle zajmujący i mogą zaskoczyć nawet tych z Was wiedzących co nieco o Gotach, czy też Wizygotach...
Sama intryga nie należy do szczególnie skomplikowanych, aczkolwiek jest angażująca a jeśli wziąć pod uwagę galerię interesujących i fajnie napisanych postaci, żywych i zabawnych dialogów, oraz głównego bohatera - młodszego Pana Tomasza, któremu wdzięku, sprytu i zaradności (również w kontaktach z przedstawicielkami płci pięknej) nie ujmuje fakt, iż nie posiada jeszcze swojego ikonicznego wehikułu - to lektura książki jest jednym z przyjemniejszych - i wzbogacających od strony historycznej - doświadczeń czytelniczych w tym roku. Polecam!
P.S. A i dodatkowy plus - akcja dzieje się na Kaszubach, w rejonach bardzo mi bliskich i odwiedzanych również przez mnie, więc niejako miałem przed oczyma scenerię i lokacje, w których operuje tym razem Pan Tomasz!
Nie jestem zbytnią miłośniczką roślin doniczkowych (z wzajemnością), więc i sprawa skradzionego fikusa nie za bardzo przypadła mi do gustu. Historia ta zawiera sporo elementów, które idealnie grały w późniejszych przygodach Pana Samochodzika, tutaj jednak jakby czegoś brakowało. Nudno było trochę, niestety.
Chociaż sposób na wrogów był niezły, "pięć pastylek laxigenu" i świat byłby prostszy :D Quidquid agis, prudenter agas et respice finem!
"Skarb Atanaryka" to jedna z tych książek Nienackiego, do których wracałam najrzadziej jako dziecko i ponowna lektura po latach nie poprawiła mojego zdania o niej. Wiem, że teraz włączono tę książkę do serii, jednak moje wydanie przygód pana Tomasza zaczyna się od "Wyspy złoczyńców" i tak już pozostanie dla mnie na wieki.
"Skarb Atanaryka" polecam głównie fanom Pana Samochodzika i to raczej w ramach ciekawostki, gdybym zaczęła swoją przygodę z Panem Samochodzikiem od tej książki, pewnie nigdy nie sięgnęłabym po pozostałe. 6/10
Nienacki pisząc tą książkę dopiero się uczył pisać. Widać tutaj wiele wątków zarówno przygodowych jak i męsko-damskich, które później powtarzał w Panach Samochodzikach. Tutaj dopiero szlifował swój warsztat, później znalazł swój styl i się go trzymał odnosząc kolejne sukcesy. Trudno więc mi ocenić tą książkę. Wiem, że autor pisał później lepiej. Czy więc warto to przeczytać? Pojawia się tutaj brat pana Tomasza, wspomniany później w Wyspie Złoczyńców. Pojawia się też Babie Lato, która pojawia się później w Skarbie Templariuszy. Tak więc jest to swego rodzaju prequel do serii o Panu Samochodziku. Tyle, że dość kiepsko napisany. Rozmowa o tej książce w podkaście (audycji) https://www.spreaker.com/user/bilberr...
Trochę sentymentalna podróż w przeszłość - choć jeśli chodzi o Pana Samochodzika, to miałam kontakt jedynie z filmami, a nie książkami. Jednak to nadal jest vibe tych powieści dla dzieciaków i młodzieży, w których sama zaczytywałam się za smarka. Na obecne realia mogą wydawać się trochę… sztywne? Jest w sposobie pisania ich coś ,,teatralnego”, coś po czym obecny czytelnik może mieć przemyślenie, że ,,tak nie wysławiają się i nie zachowują istoty ludzkie”. Dla mnie to mimo wszystko lekki urok tych książek… właśnie przez sentyment i nostalgię. Jednak jeśli chodzi o Skarb Atanaryka, to trochę mnie wynudził… a to przez częste, gęste i długie wykłady z historii, które bardzo spowalniały tempo i wytrącały z lektury. Może dla fanów historii mogłaby to być jakaś gratka, ale dla mnie było to męczące, szczególnie że większość z tych wykładów i tak nie była w żaden sposób potrzebna dla samej opowieści. Spokojnie można byłoby to skrócić, bez zaburzania tempa i odrywania czytelnika od samej opowieści. Bo ta jest może prosta i przewidywalna, ale bohaterowie są na tyle sympatyczni i charakterystyczni, że całkiem miło śledziło się ich perypetie. Nie jest to może najwyższa półka, ale poza tymi wykładami z historii nie czułam zmarnowanego czasu.
Po długiej przerwie postanowiłem znów sięgnąć po "Pana Samochodzika". Skarb Atanaryka jeszcze należy do tych części gdzie pojawia się bohater protoplasta Pana Samochodzika znanego ze swojego niesamowitego wehikułu. Mimo to, książka ciekawa, zawierająca spory ładunek wiedzy historycznej. Nasz bohater bierze udział w wykopaliskach archeologicznych gdzie archeolodzy poszukują skarbów dawnego plemienia germańskiego Gotów. Atanaryk był właśnie gotyckim władcą. Dla mnie było też ciekawostką cofnięcie się w czasie do epoki głębokiego PRLu.
Czarujący Odkryłam podczas lektury tej książki, że Nienacki *bardzo* dokładnie opisuje nocne wycieczki kajakiem i jezioro podczas niepogody. Uważam to za, na swój sposób, urocze Oczywiście fabuła świetna, humor niczego sobie, ale jednak wolę inne dzieła tego autora