Policja otrzymuje tajemnicze zgłoszenie o samobójstwie. Zamknięty od środka pokój. Martwy mężczyzna. Broń, na której znajdują się wyłącznie odciski palców ofiary. Jednak zdaniem przybyłego na miejsce komisarza Potockiego nie mogło to być samobójstwo. Ślady zdają się wykluczać również morderstwo. Zagadkowa śmierć jest jednak dopiero początkiem niezwykłych zdarzeń...
W gabinecie notariusza pojawia się pięć kobiet o tym samym imieniu i nazwisku.
Każda z nich rości sobie prawo do spadku. Każda z nich miała powód, by zabić. Każda z nich będzie kłamać i oszukiwać, by odzyskać zaginiony spadek...
Absolwentka Pedagogiki Specjalnej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autorka powieści kryminalnych: Martwe Jezioro, Czy ten rudy kot to pies?, Zacisze 13 i Zacisze 13. Powrót. Pracuje jako asystentka osób niepełnosprawnych w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej w Śremie. Kocha jazdę konną i rytmy latynoamerykańskie, zwłaszcza salsę. Namiętnie czyta Joannę Chmielewską, Stephena Kinga, Joe Hilla, Tess Gerritsen i Jeffery'ego Deavera.
This was a very feminine book. Written by woman about women. I'm not a big fan of women arguing, especially about trivial things. It felt like it took half of the book. Nevertheless, the mystery and searching for treasure were interesting and kept the maintained the amount of rising tension through the book. Otherwise I wouldn't bear it to be honest. So that is probably my first and last meeting with the author if she writes the books in similar fashion.
Świetny kryminał,porwał mnie już od pierwszych stron,i ciężko było się rozstać z siostrami "wariatkami"Sucharskimi.Kryminał,jest też poczucie humoru i uśmiech pojawia się na twarzy.Czegóż więcej można chcieć?Polecam :-)
Komedia kryminalna. Lekko zakrecona, ale kolokwialnie mowiac calkiem fajna. Piec siostr. Piec Natalii. Do tej pory sie nie znaly, ale samobojstwo wspolnego ojca i podzial majatku, doprowadza do tego, ze dziewczyny musza ze soba zamieszkac 😉. Nie przepadam za komediami kryminalnym, ale o dziwo te czytalo mi sie bardzo dobrze.
Lekka i niezobowiązująca lektura, w sam raz na jesienny wieczór. Nic wybitnego, ale znośna rozrywka. Momentami ciężko było mi się przełamać i czytać dalej: niektóre fragmenty ciągną się jak flaki z olejem, żeby po chwili przyspieszyć i wyjawić tajemnice na jednej stronie. Miałam nadzieje, że będzie zbliżone do Chmielewskiej. O ile format jest podobny to jednak do takiego poziomu dość daleko. Humor przystępny, ale nic wysublimowanego.
To co mnie zaintrygowało, to opis na okładce. "Pięć kobiet, pięć motywów, jeden spadek. (...) Każda z nich miała powód by zabić. " itd. Zastanawia mnie czy ten kto to napisał w ogóle przeczytał chociaż fragment tej powieści...? ;-)
Po tej lekturze, myśle, że mimo wszystko spróbuje jeszcze inną powieść tej autorki.
Gdybym miała w rzeczywistości do czynienia z siostrami Sucharskimi, to chyba bym je wszystkie zamordowała - i każdy sąd by mnie uniewinnił:) A bardziej serio - kryminał komediowy pierwszej klasy. Sama zagadka zdecydowanie schodzi na plan dalszy, bo sióstr Sucharskich nic nie przyćmi... Dialogi niesamowite - lepiej nie pić kawy, czytając...:)
Może jestem gbur, ale nie lubię komedii kryminalnych. Ta gdzie wszyscy zanoszą się śmiechem, to ja zawsze zastanawiam się co też takiego wzbudziło owe salwy. Czasami jednak z czystej przekory sięgam po jakiś tytuł spoza strefy komfortu, żeby przekonać się czy może jednak coś się u mnie zmieniło. Tym razem wybór padł na "Natalia 5" Olgi Rudnickiej. Podeszłam jak do jeża, z góry z założeniem, że mi się ta historia nie spodoba i… ku memu zaskoczeniu kompletnemu, opowieść o pięciu siostrach przyrodnich o tym samym imieniu, które to dopiero po śmierci ojca, na spotkaniu u notariusza przy odczytaniu testamentowych dyspozycji dowiadują się o swoim istnieniu , naprawdę przypadła mi do gustu. Co więcej, z przyjemnością śledziłam co też tam tytułowe Natalie zmalują. A jak się okazało nie zabrakło również kryminalnej intrygi, bo ojciec swych córek, oprócz tego, że był kochliwy, to jak się okazuje miał też swoje tajemnice, które nie tylko jego córki będą chciały odkryć.
Przyznam, że bawiłam się bardzo dobrze, a tytułowe Natalie, szczerze polubiłam, na tyle, by jeszcze do nich wrócić, gdyż jak się okazuje to pierwsza część cyklu. A żeby zachęcić Was do lektury to zdradzę tylko, że cała intryga rozpoczyna się od rzekomego zgłoszenia samobójstwa przez samego przyszłego denata. Czy jednak faktycznie ojczulek postanowił opuścić na własne życzenie ziemski padół czy jednak ktoś mu w tym pomógł zbadać będzie musiał komisarz Potocki, który ma pewne wątpliwości. Tych z pewnością nie rozwieją same siostry, gdyż jak się okaże każda z nich ma w sobie jednak wiele ze zmarłego ojca, zatem będzie się działo.
A pięć Natalii, choć z jednym wspólnym ojcem, to jednak każda z nich jest wyjątkową osobowością, każda ma swe sekrety, każdą kierują inne motywacje, ale mimo swej inności okazuje się, że razem potrafią świetnie się uzupełniać, tworząc idealnie dobrany pięciokąt foremny.
Jeśli zatem potrzebujecie odrobiny odskoczni od literatury skłaniającej do myślenia, na rzecz przyjemnej rozrywki zapewniającej chwilę relaksu, to polecam „Natalii 5”. I mówię to ja – zagorzała przeciwniczka komedii kryminalnych😊
Nigdy nie lubiłam komedii kryminalnych, bo te, które przeczytałam do tej pory nie śmieszyły mnie, a wydawały się wręcz głupie. Postanowiłam jednak dać szansę Oldze Rudnickiej, bo "Cichy wielbiciel" jej autorstwa przypadł mi do gustu. Sięgnęłam po "Natalii 5" i mimo że przez pierwsze ok. 100 stron niemiłosiernie się nudziłam, to później nie potrafiłam oderwać się od książki nawet na chwilę i pomimo że do najcieńszych nie należy, to pochłonęłam ją w weekend. Bardzo polubiłam dziewczyny - młodsze bardziej, starsze trochę mniej, ale mimo wszystko, wszystkie razem stanowiły barwny, zgrany, bystry i niezmiernie zabawny kwintet. Daję plusik za wspomnienie o moim ulubionym serialu, jakim jest "Wzór" i o Davidzie Krumholtzu! :D Na pewno sięgnę po kolejne części tego cyklu, jak też i po inne książki O. Rudnickiej :)
W dużym skrócie to ojciec popełnia samobójstwo i zostawia swoim 5 córkom, które wcześniej się nie znały i mają tak samo na imię, w spadku dom. Sam pomysł jest genialny, a wykonanie jeszcze lepsze. Świetnie się bawiłam i często śmiałam. Te ich przekręty i kłamstewka są świetne. Najgorsze w tej książce jest to że już się skończyła, a ja chcę więcej.
Kupiłam tą książkę dosyć przypadkowo w markecie spożywczym i czekała ona dosyć długo, żebym w końcu po nią sięgnęła. Bardzo przyjemnie się ją czytało. Kryminał, ale raczej bez dreszczyku emocji, raczej coś luźniejszego. Na pewno przeczytam drugą część, bo pierwsza tak na prawdę nie daje nam za wielu odpowiedzi.
To kolejna moja przeczytana książka tej autorki i każda kolejna jest jeszcze lepsza. Książka jest dość gruba, ale czyta się ją szybko i przyjemnie. Pośmiałam się, jak jeszcze nigdy wcześniej przy czytaniu książki. Na pewno sięgnę po kolejny tom .
Komedia, ale nie wg mojego poczucia humoru. Męczą mnie te nic nie wnoszące kłótnie i przepychanki słowne, które zajęły pół książki. Bardzo stereotypowe ujęcie kobiet. Aż przykro, że napisała to kobieta.
Gdy zgromadzimy w jednym pokoju pięć kobiet o różnych charakterach i wspólnych interesach możemy spodziewać się katastrofy. Jeżeli jeszcze okaże się, że są one spokrewnione, ba, są siostrami, a dotychczas nie miały o sobie bladego pojęcia, a także mają takie same imiona i nazwiska oraz wszystko wskazuje na to, że muszą zamieszkać wspólnie na jakiś czas w jednym domu to już chyba można wietrzyć apokalipsę. A jednak apokalipsa nie nastała, nasz świat dalej trwa, chociaż faktycznie siostry Natalie Sucharskie po prawdopodobnie samobójczej śmierci swojego ojca (prawdopodobnie, bo niemalże wszystko na to wskazuje) wprowadzają się do domu odziedziczonym po zmarłym rodzicielu i próbują poznać sekrety taty, którego jak się okazuje wcale nie znały. Duża dawka humoru, sprawne zwroty akcji i ciekawa zagadka to już trwałe atrybuty książek Olgi Rudnickiej.
Pięć lekko stukniętych dziewczyn w wieku od 18 do 30 lat, noszących imię Natalia i nazwisko Sucharska, nie miało pojęcia o swoim istnieniu dopóki ich wspólny ojciec nie zostawił im pokaźnego spadku w formie lokat bankowych oraz domu z przyległościami. Czują się w obowiązku wyjaśnić sposób śmierci tatusia, czy na pewno było to samobójstwo, oraz - co staje się życiową koniecznością - muszą dowiedzieć się kto i dlaczego usiłuje włamać się do ich nowego wspólnego domu.
Śmieszna, relaksująca lektura, w dużym stopniu zaspokoiła moje czasowe zapotrzebowanie na oderwanie się od rzeczywistości. Nie przeszkadzało mi nawet, że zauważyłam w książce kilka błędów językowych, niepotrzebne powtórzenia, a także nadmierne, denerwujące przeciąganie niektórych dialogów. Denerwujące, sądzę, w sposób niezamierzony, dla czytelnika. Bo to że dziewczyny z reguły siebie wzajemnie oraz swoich "zewnętrznych" interlokutorów doprowadzają do szału, leży w ich stylu. O to pretensji mieć nie sposób.
Pierwszy tom z trylogii o Nataliach trafił na półkę najlepszych w roku trochę przez przekorę. Zeby nie było, że od czasu do czasu takie komediowe przerywniki nie są mi potrzebne. A Rudnicka trzyma poziom także w innych swoich romantyczno-kryminalnych komediach.
2,5 Wiedziałam, że to lektura lekka i łatwa, ale spodziewałam się więcej. Do moich oczekiwań zbliżyła się (prawie) dopiero końcowa część, powiedzmy tak od momentu noclegu "narzeczonych".