Fio, Wenus, Hanna, Kostek i Robin nie mogą doczekać się pierwszych wspólnych wakacji w Domku z Drewna i Szkła. Właścicielem tego miejsca jest Adam, przyrodni brat Kostka. Chłopak jest tajemniczy, sprawia też wrażenie oderwanego od rzeczywistości.
Dom w środku lasu, otoczony górami, pełen książek, za to pozbawiony zasięgu, wydaje się być idyllą, w której można odciąć się od problemów. Niestety, z czasem okazuje się, że nic nie jest tu takie, jak być powinno. Wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli, a pytanie – co kieruje Adamem? – nie daje jasnych odpowiedzi. Bez dostępu do świata, pośrodku niczego, nie wiedzą już, komu można zaufać.
Poznaj trzymającą w napięciu powieść Muchomory w cukrze. Połączenie thrillera, horroru i motywu dark academia sprawi, że nie będziesz w stanie jej odłożyć. Ta emocjonująca historia będzie idealna dla wszystkich osób, które uwielbiają eksperymenty gatunkowe i zwroty akcji!
Uwielbiam! Po przeczytaniu nie byłam w stanie niczego ze sobą zrobić, patrzyłam w ścianę i nie wiedziałam czy mam płakać czy zacząć czytać jeszcze raz, bo już się stęskniłam za bohaterami.
To nie jest standardowa młodzieżówka, to oryginalnie, pięknie napisana książka! Jeśli lubicie filmy jak Midsommar, thrillery, niesamowity vibe to przeczytajcie „Muchomory” 🍄 Chcę więcej!
Jest to książka, która ma przepotężny vibe. Czytając ją stale przenosiłem się wspomnieniami do wakacji. Nawet teraz mam przed oczami te miejsca, ten las, jezioro, domek…
Nie ukrywam jednak, że nie jestem fanem zakończenia z jednego małego powodu. Zawiodłem się genezą powstania „wspomnienia”. Wolałbym, żeby pozostało w to w sferze mistycyzmu lub też po prostu narkotykowego odurzenia.
Uważam, że mimo tej jednej małej rzeczy, jest to pozycja jak najbardziej godna przeczytania. Poczucie napięcia i ciągłe zastanawianie się kiedy to wszystko je… hitnie - that’s what i like.
Droga książko, chce już wakacje. Liczę jedynie, że to co wydarzy się po nich, będzie bardziej kolorowe.
1.5 ⭐️ Och. Dawno mnie tak nie rozczarowało coś tak promowanego i chwalonego. Najmocniejszym punktem jest styl - poetycki, przywodzący na myśl książki w stylu dark academia, na szczęście o włos mijający się z patosem. Ale poza tym mamy nijakich bohaterów, których na przestrzeni książki tak naprawdę nie poznajemy (nawet nie są zbiorami cech, każde z nich można opisać jednym/dwoma zwrotami), nierówne tempo (do 200 strony mamy ekspozycję, pozostałe 55 to przyspieszona akcja), abstrakcyjne, odklejone od rzeczywistości zakończenie, bardzo wygodny dla fabuły brak dorosłych postaci (poza nieudolnym ojcem Flo), no i oczywiście obowiązkową rozmowę o orientacji (dobrze, że chociaż o „mniej popularnej” EDIT: tylko zrobione jest to ŹLE, co podkreślają osoby należące do tej mniejszości). A tak chciałam móc tę książkę pochwalić…
Nie chce wam za dużo zdradzać, więc tylko pokrótce napiszę to swoje przemyślenia.
Z pozytywnych rzeczy, książka jest napisana pięknym językiem, jest bardzo sielska, duszna, główni bohaterowie są super wykreowani.
Przechodząc do minusów. Spodziewałam się czegoś bardziej tajemniczego, mrocznego, zbudowanego napięcia lecz niestety tego nie dostałam. Nie powiem wam dokładnie co mi przeszkadzało, ponieważ zepsułoby wam to całą zabawę. Brakuje mi brudu, większej psychoanalizy bohatera, drobnych znaków że coś jest nie tak.
Picie, palenie i branie używek to motywy przewodnie tej książki, ale najgorsze jest to, że najczęściej kupują ją 11latki (:
No ale to nie wszystko, bo przez 3/4 książki akcja rozgrywa się powoli, atmosfera jest duszna, a bohaterowie do bólu naiwni, po czym nadchodzi wielkie jeeeeebs aka twist fabularny, który powalił mnie na podłogę... ze śmiechu xd Końcówkę mogę podsumować słowami *jak do tego doszło? nie wiem*, bo nie wiem, co się tam od..kleiło.
Miałam nadzieję na więcej suspensu? Psychoanalizy? Czegoś bardziej wpadającego w thriller. Nawet tak tyci tyci coś. Ale niestety nie. Nie było znaków, że to pójdzie w takim kierunku, więc kiedy już stało się, co stać się miało, to bardzo się zawiodłam. Mamy historię w kolorze bieli przez większość czasu, aby na sam koniec fabuła zrobiła zwrot o 180° w kierunku czerni, po drodze nie dając nam żadnych znaków szarego. No nie wypada? Dodatkowo widać, że kilka ostatnich, kluczowych rozdziałów nagle przyspiesza. Myśli głównej bohaterki są mniej logiczne, mamy jakieś dziwne przeskoki w przestrzeni (jesteśmy gdzieś, niby wstajemy i idziemy, żeby zdanie później dowiedzieć się, że jednak klęczymy, trzymając kogoś za rękę), a jak jeszcze raz przeczytam, o hamowaniu 🤮 przez stany lękowe (nie naśmiewam się) to mnie skręci, bo wystarczy napisać to raz i naprawdę dziękuję, zapamiętam, nie trzeba przypominać co 3 rozdziały o tym.
O 🚩 nie wspominając, bo jako dorosły czytelnik ich zatrważającą ilość wyłapię, ale ile w księgarni sprzedajemy egzemplarzy tej książki dzieciom/młodym nastolatkom między 10-16 rokiem życia jest przerażająca, bo ta lektura daje tak bardzo niezdrowy obraz wchodzenia w dorosłość, że ała :(
Ależ to było złe, jejku. Mam dylemat, jak powinna wyglądać piramida tych wszystkich potworków, które podnosiły mi ciśnienie bardziej, niż najmocniejsza kawa. Może bez żadnej specjalnej kolejności: - festiwal chlańska, czyli oczywista oczywistość (wiodę abstynencki żywot od momentu narodzin, raczej nie przebywam w kręgach młodocianych, więc niech mi ktoś wytłumaczy - to serio tak wygląda?) - próba wyegzekwowania jakiegokolwiek napięcia, stale zaznaczając przy tym, że znajdujemy się "W DOMKU Z DREWNA I SZKŁA" (pierdyliard możliwych kombinacji) (to jakby nazwać głównego złola Ptyś... pozdro dla kumatych). - standardowe spłycenie roli najbliższych (wystarczy, że po prostu gdzieś tam są, czego chcesz więcej, głupia babo??), którzy przy dobrych wiatrach będą dla naszych głównych bohaterów obojętni, chociaż tak w sumie, to kij im w oko, nic nie rozumieją - brak jakiekolwiek komunikacji, WARTOŚCIOWEJ KOMUNIKACJI, a także te wszystkie niezręczne momenty, które zawierają się jednocześnie w słowach wypowiadanych przez bohaterów, jak i w ich myślach (laska robi harmider, bo zauważyła kolegów palących się na grę w samobója, a sekundę później myśli, jak cudownie byłoby pocałować jednego z nich XDD)
Miałam tym ludziom zazdrościć? Współczuć? Większe pokłady empatii jestem w stanie wykrzesać z siebie w starciu z pierwszą lepszą madką, autorką posta o treści "DEJ". Bardzo spodobała mi się (tak moi mili, są jakieś plusy) idea chwilowego odcięcia (dla niektórych bohaterów nawet trochę dłuższego...), porzucenia wszechobecnej technologii na rzecz dopieszczenia relacji z samym sobą, ze współtowarzyszami eskapady. Albo czegoś nie zrozumiałam, albo próba uchwycenia tego na raptem 300 stronach tejże książki okazała się kompletnym niewypałem.
Pretensjonalna i w moim odczuciu bardzo nieszczera. Wszyscy są tam na siłę cool i och, ach, o czym niech świadczą też imiona bohaterów. Ile znacie polskich szkół, w których w jednej klasie jest Wenus, Kostek i Robin?
Jeżeli śledzicie dramy w internecie, to będziecie wiedzieć jak się to kończy. No i co chwila są tak niesubtelne hinty, że nic nie będzie dla was zaskoczeniem. Jak czytałam, to myślałam „och, nie, to by było za proste, nie przyjmuje do wiadomości”, ale tak się skończyło XD
Autorka mówi, że Flo to tak naprawdę ona (w 90%), ale matko boska, takich ludzi nie ma, nie w takim natężeniu! W bohaterów ciężko jest uwierzyć, są napisani w oparciu o trzy główne cechy, w których nie ma głębi.
Ale jeżeli poszukujecie niewymagającego czytadła o zblazowanej młodzieży zakochanej w używkach, która czyta Hrabiego Monte Christo i ogląda Tryptyk Kieślowskiego (Z PŁYT DVD OCZYWIŚCIE), to można czytać. Dla mnie kompletna strata czasu.
nie spodziewałam się, że aż tak podpasuje mi styl pisania autorki, jak i sama książka. bardzo miłe zaskoczenie, miałam uczucie, że chce do niej wracać. miała w sobie coś osobliwego i zdecydowanie wybija się na tle ostatnio przeczytanych przeze mnie młodzieżówek.
edit po dwóch miesiącach - zmieniam ocenę na 5 gwiazdek, bardzo długo ze mną została i non stop rozważam reread.🍄
2/5⭐️ Miałam wysokie oczekiwanie i nie ukrywam, że się zawiodłam.
Nie polubiłam bohaterów, wszystko byłoby inaczej gdyby nie ten fakt. Ich łatwowierność i brak łączącej ich głębszej relacji mnie zawiódł, mam wrażenie, że w rzeczywistości nikt nie podejmowałby takich decyzji jak oni.
Klimat wakacji był oddany niesamowicie, mam wrażenie jakbym na własne oczy widziała ten dom w środku lasu. Wątek grzybowy też był fajny. Reprezentacja lgbtq+ na plus.
Zauroczenia Fio, jej myśli no nie, dowidzenia😭
Podobał mi się plottwist i końcówka ale widzę tam wiele niedociągnięć i niedopowiedzeń. Jak dla mnie było za bardzo biało a później czarno, nie było nic pomiędzy. Zauważam, że można wynieść z tej książki ważne lekcje, może zwyczajnie nie jestem grupą docelową.
Po czasie widzę coraz więcej irytujących rzeczy, muchomory chciałam was polubić but I cannot
co ta książka ze mną zrobiła… czuje pustkę. dodam tu później więcej słów od siebie, chociaż ciężko wyrazić słowami to, co teraz czuję🍄 kocham muchomory
Ja. pierdolę. Wiele razy myślałam na emocjonalnym dnf-em, bo książka jest znacznie cięższa, niż sprawia wrażenie + w triggerach na początku zawarta jest jakaś 1/3 z tych, które być powinny. Główna bohaterka ma każdy możliwy disorder psychiczny przez co okrutnie trudno siedziało mi się w jej głowie. Źle na mnie działała, sama czułam, jakbym nienawidziła własnego życia razem z nią (which is not true and made me feel awful).
Dla końcówki było warto dotrwać - to zdecydowanie najbardziej pierdolnięta rzecz świata, ale dobrze skonstruowana.
Abstrakcyjne odklejone od rzeczywistości zakończenie, zero budowania jakiegokolwiek napięcia (ZERO, ABSOLUTNIE NIC), durne teksy, pseudo inteligetny Kostek edgy, mam wrażenie, że nie poznałam tak naprawdę żadnego z bohaterów, nie podobała mi się książka w ogóle
Przepraszam bardzo, co? Czy ja właśnie przeczytałam scenariusz ukrytej prawdy? Spodziewałam się super zakończenia, a dostałam historię rodem z paradokumentów 💀
hmm. mam mieszane uczucia. początkowo bardzo fajny thriller młodzieżowy, ale wyjaśnienie wszystkiego, zakończenie, wydało mi się... meh. takie plot twisty na miarę Mroza