Gesty Karpowicza to historia o samotności, milczeniu i obcości. Opowieść o odkrywaniu domu, o próbie zrozumienia, nazwania i uporządkowania przeszłych zdarzeń.
Czterdziestoletni bohater zostawia wygodne mieszkanie w kamienicy na Starym Mokotowie i jedzie do rodzinnego domu w Białymstoku, by odwiedzić niewidzianą od kilku miesięcy śmiertelnie chorą matkę. Wyjazd bohatera okazuje się jednak dopiero początkiem podróży…
Born 1976, prose-writer, traveler, translator; he made his debut with the novel Uncool (2006), and then published another novel, The Miracle (2007), and a collection of impressions from his journeys around Ethiopia, The Emperor’s New Flower (and Bees) (2007); which was nominated for the POLITYKA Passport; he lives (mainly) in Warsaw.
The first part of Ignacy Karpowicz’s debut novel, Uncool, might seem to suggest that we have here another young prose-writer seeking to describe the various miseries of the provincial life, as the author brings us young and frustrated residents of Białystok who have difficulty making ends meet. But the second part of the novel clearly leans toward unhinged, no-holds-barred grotesque, in which the writer opens the floodgates of fantasy (the main protagonist speaks with animated monuments, the city becomes a battleground for various fractions, wallowing in total chaos). In his next novel, The Miracle, Karpowicz has clearly set his money down on the grotesque. The book’s protagonist dies in a car accident, but his body does not decay after death, on the contrary – it maintains a high temperature. The appearance of this unusual corpse throws the lives of the people who encounter it into confusion, and forces them to reevaluate their views on the world.
Karpowicz is a refined stylist, who skillfully uses the grotesque, irony and humor (unconventional, disarming, often black) to tackle stereotypical ways of thinking about reality. He makes light of patriotic and religious cliches in an intelligent and refined manner. But Karpowicz is no ordinary provocateur – this mockery is what allows him to gain some distance from the world. In The Emperor’s New Flower Karpowicz tackles reportage. He describes his travels through Ethiopia, giving us some insight into the history, culture and daily life of this exotic country. The author also tries to deconstruct the traditional model of reportage in his book, consciously bending genres, being neither reportage nor novel, but rather a unique sort of travel prose, thus stressing what he sees as the irreducible subjectivity of his descriptions of the country he encounters.
Ech, ten Karpowicz. Znowu uczucia mieszane. Chwilami zachwyt!, a chwilami "ej, a może to już grafomania?". Za język, styl, precyzję, szczerość i tak zwaną duszę całości daję aż 4/5, chociaż - jak zawsze, bo ja nie jestem fanką Fabuł - nie do końca zachwyca mnie przebieg tej opowieści, a już zwłaszcza jej finał. Ogólnie 3,5.
“Būna sakinių, kurie atidengia pasaulio skyles. Sakinių, kurie nesusiję su dabartimi arba: nesusiję su dabartimi, kuria dalijamės su kitais.”
“Man buvo skaudi toji emocijų matematika, tie jausmų geometrijos pratimai. Metai, metrai, susitikimai, asmenys. Kokia sunkiai išsprendžiama nelygybė. Koks skaudus, sunkiai priimtinas rezultatas.”
“…>gyvenimas nuolaidų netaiko, sąskaita turi atitikti, turi derėti.”
“…>tikra vienatvė randama vien su kitu žmogumi.”
“Klusnūs vaikai būna nenuspėjami.”
“Svajonės, deja, kartais išsipildo: ne iki galo ir truputį išvirkščiai, bet vis dėlto.”
“…>laimę lengva išjuokti, bet verta išgyventi.”
“Inteligentiškumas nepanašus į riebalus, juo neapaugama metams bėgant.”
“…>laikas yra kažkas privatu, giliai intymu, kaip neišsakytos mintys, kaip neaiškios, mirguliuojančios, nuo sparnelių dulkeles barstančios emocijos. Laikas yra trapus, bet ne aklas…>”
“…>lyčių skirtumo pakanka, kad atsirastų vaikas, bet nepakanka, kad vaikui būtų suteiktas pavidalas.”
“Juo daugiau laiko, juo mažiau galimybių panaudoti laiką.”
40-letni Grzegorz mieszkający w stolicy wraca do rodzinnego Białegostoku, gdzie czeka na niego chora rodzicielka. Mężczyznę zaczynają dręczyć wyrzuty sumienia - w końcu odwiedziny u matki może policzyć na palcach jednej ręki, a i tak palców okazuje się zbyt wiele. Rozmowy telefoniczne również były niezmiernie rzadkie, bo i czasu za mało, a i chęci brakowało. Przez wiele lat Grzegorz nie wykazywał zbyt dużego, a w zasadzie jakiegokolwiek, zainteresowania życiem swojej starzejącej się matki. Powrót do rodzinnego domu wzbudza masę wspomnień - tych z dziecięcych lat, gdzie rola główna przypadła nie tylko Grześkowi, ale również jego matce, ojcu i bratu, gdzie zza kulis wychylali się dziadkowie. Pamięć głównego bohatera niezwykle często zahacza również o jego pierwszą szkolną miłość - Kasię, która już w młodym wieku zaczęła mocno chorować, przez co ich drogi rozbiegły się. Ponadto widma przeszłości ujawniają się z podwójną mocą, gdy Grzegorz trafia na Pawła, kolegę z licealnych lat, który w końcu wyjawia prawdę o sobie, chociaż trochę zbyt późno...
"(...) człowiek zawsze jest sam, ze strachu stara się z kimś związać, by pokonać samotność, co - w ostatecznym rozrachunku - nigdy się nie udaje; dlatego należy znaleźć taką osobę, która w twoim towarzystwie poczuje, że była, jest i będzie, od zawsze i na zawsze - samotna; a kiedy dwie takie osoby się spotkają, zjednoczone w rozumieniu samotności, wtedy ogarnia je słodko-gorzkie szczęście, bo wiedzą, że w drugim człowieku znajdują spokój, biorący się z zaakceptowania prawa, którego nie sposób złamać." *
Karpowicz to nazwisko, które intrygowało mnie od dłuższego czasu. Opisy jego powieści budziły we mnie nieskrywaną ciekawość, tak samo jak specyficzne okładki stworzone według jednego konkretnego schematu. Powieści Ignacego Karpowicza opanowały rodzimy rynek wydawniczy, a jego twórczość codziennie zbiera pozytywne opinie, do której dzisiaj dołączam także swoją. Bardzo przyjemnie zrobiło mi się na sercu, kiedy okazało się, iż akcja książki rozgrywa się w Białymstoku - mieście oddalonym ok. 25 kilometrów od mojego rodzinnego miasteczka, gdzie od lat bywałam, od prawie pięciu studiuję, a do tego mieście, w którym mieszkam od kilku miesięcy. Wspaniale czyta się o miejscach, które realnie istnieją, a także o ulicach, na jakich bywam niemal codziennie (przy czym w powieści autor wspomniał nawet o ulicy, przy której mieszkam!).
"Gesty" to książka specyficzna, wymagająca, traktująca o samotności, wyborach, chorobach, duchach przeszłości, życiu i śmierci. Pomimo swojej niewielkiej objętości nie udało mi się jej przeczytać "na raz", lecz musiałam ją sobie odpowiednio dawkować, czego nie żałuję, ponieważ wiem, że dzięki temu korzystniej i obiektywniej mogę ją ocenić. Nie ukrywam, że to powieść nierówna - początek niezwykle absorbuje, ukazując świetny opis relacji na linii matka-syn, aby po pewnym czasie zacząć przynudzać i wprowadzać pewien chaos. Na szczęście kryzys w końcu zostaje zażegnany, aby zakończenie mogło ponownie uwieść czytelnika, wzbudzając pewne refleksje oraz zadumę...
"Nauczyłem się, że nie mam żadnego wpływu na to, kto zostaje, a kto odchodzi. Obawiam się, że nie jest to do końca prawdziwe, że pewien wpływ jednak zachowuję; łatwiej jest przebijać się przez dni, udając, że ważne decyzje podejmowane są bez mego udziału." **
Główny bohater jest człowiekiem zabieganym i zapracowanym - bycie reżyserem teatralnym, dramaturgiem oraz scenarzystą zajmuje mu niezwykle pokaźną ilość czasu. Jednak mówi się, że jeżeli człowiek pragnie znaleźć chociaż jedną wolną chwilę, którą może przeznaczyć na rozmowę z kimś bliskim albo zwyczajne bycie przy danej osobie, to uda mu się wygospodarować te kilkanaście bądź kilkadziesiąt minut, nawet jeśli jest jednym z najbardziej zapracowanych ludzi w kraju. Doskonale wiem, że niekiedy jest to niewyobrażalnie trudne, ponieważ każda osoba musi doświadczyć chwili wytchnienia i wyciszenia, najczęściej w samotności. Jednakże warto pamiętać, że wokół nas istnieją osoby, które bardzo potrzebują naszej obecności, otuchy i wsparcia, dlatego byłoby wspaniale, gdybyśmy ofiarowali bliskim to, czego sami pragnęlibyśmy doznać. Czas ucieka wyjątkowo szybko, ale musimy czasami przystanąć, usiąść na kanapie i przytulić się do ukochanej osoby, bo dzisiaj jeszcze z nami jest, ale jutro może nie być ani jej, ani nas...
3.5. This is angsty middle-aged man fiction, which, you know, you might not be in the mood for right now, but it is not an unsympathetic take on the form. Started off strong, then it got a bit tedious, and then at the end it really went off the rails. The translation is not great, unfortunately -- you distinctly feel like you're missing out on some of what the novel is doing, or maybe it's just that, knowing the original language, I could tell.
Całkiem niezłe i czasem nawet bardzo dobre, ale także - grafomania.
Dobrego warsztatu Karpowiczowi odmówić nie można, ale niezbyt wciągającej fabuły już tak - przynajmniej w wypadku tej pozycji. Najpierw myślałam, że to będzie coś w stylu "Cudu", potem, że to zupełnie co innego, jakaś głębsza analiza i przemyślenia bohatera.. Ostatecznie nie wiem co to było? Liczę na to że sęk tkwi w fabule. To książka o 40letnim mężczyźnie, który analizuje to co się stało i aktualnie dzieje w jego życiu. Nie byłam w stanie wczuć się w tą historię, może właśnie ze wzg na osobę bohatera. Oby, bo chce nadal lubić tego autora.
8/10 Pierwszy Karpowicz, który mi się podobał - gdybym przeczytał to w liceum, byłbym absolutnie zachwycony. Sporo tu rzeczy, które wciąż mnie ruszają, ale wiele razy wkrada się też fałszywa nuta i słabszy chwyt.
Strasznie dołująca książka i smutna, ale wciąga. Po „Sońce” byłam bardzo ciekawa „Gestów”, ale tu prócz przeszywającego smutku, nie znalazłam za wiele.
Męczyła mnie ta książka, przebrałem i nie mogłem się doczekać kiedy się już skończy. Z ciekawym początkiem, z przygnebiającą fabułą i nudnym zakonczeniem.
I did not enjoy the read. The protagonist quite interesting in the beginning started to annoy me by the mid of the book. It was getting more difficult to finish the book once I was half way into it. The entire book is sad, looking for answers why the protagonist is the way he is. There are options - family, country, timing, lack of love, lack of communication. Which is still true to many of us nowadays. Perhaps some of us can relate to this. Maybe even I could partially relate to that, but oh my god.. Numbing yourself in alcohol, I would choose therapy.
Początkowo nie miałem dobrego zdania o tej książce, kolejne studium rozczulania się nad sobą i rozmemłania intelektualisty średnio przystosowanego do rzeczywistości. Który to już raz? Właściwie dopiero końcówka wyjaśnia przyczyny takiego, a nie innego werbalizowania myśli, konstruowania wspomnień bardziej na zasadzie ukazywania logicznych powiązań niż pamięci i przytaczanie "gestów" zamiast szczegółowych opisów. Perspektywa się zmienia, a wartość powieści automatycznie rośnie.