Po śmierci Joachima Czerskiego - właściciela starego dworu w Janowie - Pan Samochodzik obejmuje tam posadę kustosza nowo powstałego muzeum. Musi nie tylko przeprowadzić szczegółową inwentaryzację, ale też zmierzyć się z grasującymi we dworze duchami.
Best known for Pan Samochodzik series - humorous historical detective stories for children revolving around a museum employee and his unique automobile.
Ten tom był jednym z moich najulubieńszych w dzieciństwie, pamiętam to dziś, jak bardzo się bałam podczas lektury! Czekałam teraz na ten dreszczyk, ale niestety nic z tego. Już nie tak łatwo mnie przestraszyć, choć nie zaprzeczę, że lektura tego tomu była bardzo udana.
To pierwszy tom bez harcerzy, bez poszukiwań i podróży. Akcja jest ograniczona do jednego miejsca i kilku osób, przypomina nieco kryminały Agathy Christie. Pan Tomasz zostaje mianowany kustoszem - ma zorganizować nowe muzeum we dworku, którego właściciel niedawno zmarł. Dworek pełen jest ciekawych eksponatów i książek i idealnie nadaje się na muzeum. Tomasz udaje się na miejsce w towarzystwie świeżych absolwentów historii sztuki - panny Wierzchoń i Bigosa. Usłyszawszy uprzednio ich rozmowę na swój temat, próbuje odpowiedzieć swoim zachowaniem na ich oczekiwania, czyli zgrywa się na służbistę i bufona. Tymczasem w dworze straszy. Autentycznie. W nocy zapalają się światła, znikają rzeczy, niektóre meble zmieniają miejsce, a przede wszystkim słychać dziwne odgłosy.
Ta atmosfera nie służy współpracy nowego kustosza z podwładnymi.
"Noc ciemna i głucha, za oknem wiatr dmucha i stuka okiennicaaami... Plucha na dworze, a w strasznym dworze toczy się walka z duchaaami..."
Tak brzmiała kompozycja własna Bigosa, a dokładniej Jana Bigosa, syna Antoniego, wielbiciela mocnego uderzenia ;) Razem z koleżanką Wierzchoń przydzieleni oni zostali do organizacji pracy w prowincjonalnym muzeum. Dyrektor Marczak bezlitośnie kustoszem przyszłego muzeum uczynił Pana Samochodzika, który bronił się zawzięcie, jednak w końcu uległ namowom szefa. Tak rozpoczyna się moja najukochańsza z przygód Pana Samochodzika i mój numer jeden z całej serii.
Uwielbiam tę książkę od samego początku, kiedy pan Tomasz z dwójką współpracowników jedzie wehikułem do Janówki i w trakcie podróży panna Wierzchoń zaczyna zachwycać się... Panem Samochodzikiem ;) A prawdziwy Pan Samochodzik zaczyna złośliwie z tego żartować.
"Nagle usłyszałem za sobą głos koleżanki Wierzchoń: - Ten pan Tomasz, o którym panu opowiadałam, posiada bardzo szybki i sprawny samochód. Dlatego zowią go "Pan Samochodzik". Potrafi jechać z szybkością dwustu kilometrów na godzinę. Wyobrażam sobie, jaką on ma piękną maszynę. Zwolniłem pedał gazu i znowu wlokłem się czterdziestką".
Mogłabym w kółko czytać o inwentaryzacji zbiorów, tajemnicy masońskiej, a nawet o polowaniu na duchy. Po lekturze tej części z antropologii przerzuciłam swoją miłość na historię sztuki. Chciałabym mieszkać w takim dworze z cudownym parkiem i tajemniczym przejściem. Na pewno jeszcze nie raz wrócę do niesamowitego dworu.
A na koniec nieśmiertelne hasło kolegi Bigosa, czyli "stówą, panie kustosz"! ;) 10/10
Mimo tego że opisy historyczne są długie a bohaterowie nieodnaleźli by się w obecnym świecie - z sentymentem wracam raz na jakiś czas do Pana Samochodzika i z radością czytam historie z suspensem, który czuję dalej mimo że znam dokładnie wyjaśnienie.
Ta część jest moja ulubiona, a książkę kupiłam osobiście w nastoletnim wieku - ciesząc się, że będę mieć tę część jako swoją, bo pozostałe były odziedziczone po rodzinie.
Szczerze jeden z najlepszych tomów tej serii! Cała zagadka starego dworu (i jej tajemnicza tajemniczość) jest naprawdę wciągająca, a Pan Samochodzik jako kustosz jest postacią przekomiczną, razem z panną Wierzchoń i kolegą Bigosem. Do tego balans przygód i wykładów o historii był tu według mnie dobrze zachowany, co nie zawsze się udaje temu autorowi LMAO. Ta książka przypomniała mi, dlaczego kiedyś byłem takim fanem tej serii.
Jak zawsze wyśmienita. Płynie się przez nią, chociaż to odbiega od wcześniej utartego schematu detektywistycznego na rzecz w sumie nie wiem czego Also nie zliczę ile razy śmiałam się przy jej czytaniu
Nie ma harcerzy - jest Bigos, nie ma klimatu wakacyjnej beztroski - jest listopadowy chłód. Mimo kilku zmian nie udało się Nienackiemu uciec od stworzonych wcześniej schematów, choć nadal czyta się z przyjemnością i sentymentem.