Cała prawda o feminatywach! Jak to z nimi jest: to wymysł współczesnych feministek czy językowa tradycja, o której zapomnieliśmy? Skąd tyle zamieszania wokół kobiecych nazw zawodów? Kogo tak właściwie drażnią i dlaczego obrosły tyloma mitami?
Martyna F. Zachorska, językoznawczyni znana jako Pani od Feminatywów, pokazuje, jak język – zwyczaje językowe, przysłowia czy potoczne zwroty – buduje obraz naszego świata, w tym nasze postrzeganie kobiet, płci czy ciała. Pisze też o tym, jak polszczyzna radzi sobie z opisywaniem seksualności, zwłaszcza kobiecej, czy niebinarności. A co więcej, autorka nie boi się zajrzeć w najciemniejsze zakamarki internetu, czyli do manosfery, w której redpillowcy rozprawiają o tym, jak feministki represjonują białych mężczyzn.
Martyna F. Zachorska nieraz usłyszała, że jest dziunią z Instagrama, ale mimo to nie przestaje edukować w sieci, codziennie serwując solidną dawkę wiedzy o języku. Prywatnie pasjonatka sztuki iluzji, sama jednak nie nabiera się na retoryczne sztuczki. Lubi przełamywać lingwistyczne schematy i nie poddaje się stereotypom. Jej książka może rozpocząć w twojej głowie (i w twoim języku) prawdziwą rewolucję!
Doskonała - inkluzywna, otwarta i dosadna. Porządkuje mity nt. feminizmu, opisuje historyczny przekrój ewolucji języka, zarówno w kontekście feminatywów, jak i np. jego wersji równościowej. Konfrontuje z tym, jak na jego potrzebę odpowiada szeroko pojęta poprawność, a jeśli już o niej - tej politycznej także nie brakuje (chyba, że w rzeczywistości, tam jej nie znajdziemy). A wszystko to popiera rzetelnymi badaniami. I co chyba najważniejsze - daje wskazówki, jak sprawnie ciągnąć za język, żeby sprawić, by stał się słyszalny. Wiele sfer, w które przemyka ta książka jest w ciągłej fazie niedokształcenia, kreacji, materializacji - jednak jej powstanie pozwala zrozumieć ten proces. Zrozumieć, że nigdy nie dobiegnie końca - że najważniejsze, to być w jego środku. Być jego ośrodkiem.
Cóż mogę rzec - książka ta spełniła wszystkie moje oczekiwania, a nawet i ciut więcej!
Nie dość, że można dowiedzieć się naprawdę wiele informacji dot. (oczywiście) feminatywów, ich historii, rozprzestrzeniania się itd., to dostajemy dodatkowo mnóstwo innych, około-kobiecych treści historycznych czy życiowych. Nie zabrakło także queer’owej językowości💛
Czuję się totalnie ustatysfakcjonowana i kończę ten tytuł z poczuciem, że wiem więcej. Jest ciekawie, jest konkretnie, jest zabawnie, jest wciągająco - ogromna polecajka✨
świetna książka. wychodzi od feminatywów, ale podejmuje też takie tematy jak język inkluzywny, seksizm w języku, język związany z cielesnością/seksualnością, wulgaryzmy, formy neutralne. zarysowuje też historię feminizmu. słuchałam w audiobooku, ale chyba kupię sobie egzemplarz papierowy żeby w razie czego móc się łatwo do niej odnieść :p plus chętnie sięgnę po pozycje polecane przez autorkę na końcu książki.
Konto instagramowe pani od feminatywów, czyli Martyny Zachorskiej śledzę chyba od początku. Zawsze ceniłam jej wiedzę, nie tylko językoznawczą, a to że dzielę z nią poglądy, jest tu tylko wartością dodaną. Na Żeńską końcówkę języka czekałam z niecierpliwością, ale sięgnęłam po nią, jak to zazwyczaj bywa, dopiero teraz i niepotrzebnie zwlekałam, bo to świetna rzecz, którą warto mieć w wersji papierowej.
Bardzo się cieszę, że to właśnie w styczniu zabrałam się za tak dobrą lekturę.
Autorka porusza tu masę istotnych zagadnień przez co książka jest bardzo rozbudowana i można dużo z niej wynieść. Oprócz tego oparta została badaniami oraz dużą ilością przykładów, które lepiej przybliżą tematykę feminatywów (ale nie tylko).
Z całego serca polecam. Nie ważne, czy w papierze, czy w audio. 🩷
2,75/10 Wyczerpała mnie ta książka niebywale: strasznie dużo wtrąceń i dodatkowych (tzn. często niepotrzebnych) informacji z historii czy kultury internetowej, pod tym względem tytuł wydaje się mylący, bo nie chodzi tu już tylko/szczególnie o żeńską końcówkę czy perspektywę.
Do tego poglądy autorki są wyrażone w sposób, nie tylko, OCZYWISTY, podany na srebrnej tacy, ale też sprawiały wrażenie nacisku, dość niesubtelnego jak użycie feminatywów w odniesieniu do kobiet, które nie chcą używać feminatywów...
Serio?
Rozdział queerowy też dość niedopracowany (a w słowniczku brak rozróżnienia na orientacje romantyczną i seksualną), aż żal, że rozważania nad językowym aspektem płci nie poszły dalej i rozróżnienie ze względu na języki i sferę rzeczywistą oraz internetową.
Liczę, że komuś ta pozycja się przyda, ale osobiście nie jestem w stanie jej polecić (chyba, że listem poleconym, bo idę ją sprzedać na vinted <3).
wydaje mi się, że ksiązka jest skierowana do osób, które i tak będą wiedziały wystarczająco dużo i tylko utwierdzą się w przekonaniu, że dobrze myślą. ale czy osoba, która jest osobą przeciwną feminatywom, po nią sięgnie? uważam, że nie, ale mam nadzieję, że tak.
tak czy inaczej polecam, czy to do przeczytania, czy to do przesłuchania. zawsze warto się edukować.
nie wiem czego to wina, ale nie czuję tej autorki. mam wrażenie, że przez jej styl pisania i wydumane porównania i metafory (nieudane) jej nie ufam. jedna gwiazdka za rozdział, który faktycznie był o żeńskiej końcówce języka, druga gwiazdka za pozostałe rozdziały, których niektóre części trochę mnie doinformowały. rozczarowanie.
Bardzo dobra książka, która uzupełniła moją wiedzę na temat feminatywów i mnie w pełni do nich przekonała.
Autorka świetnie przekazuje argumenty za feminatywami, przedstawia ich historię i dlaczego wyszły z powszechnego użycia. Obala argumenty przeciwko nim, w tym np. „ale przecież męska forma jest neutralna”, co sam wcześniej myślałem.
Pominąłem część pierwszego rozdziału, bo się okropnie dłużył i autorka mnie przekonała bardzo szybko i nie musiała pisać tego samego z drobnymi zmianami.
Rozdział z poprawnością polityczną wydawał się nudny, a bardzo chciałem przejść do kolejnych, więc go pominąłem.
Cieszę się że autorka uwzględniła rozdział o osobach niebinarnych i w jakie sposoby mierzą się z językiem polskim, bo moja wiedza na ten temat była niewystarczająca i chciałem się więcej dowiedzieć o tym.
Podsumowując, książka jest bardzo dobra i jak najwięcej osób powinno ją przeczytać, a jedynym minusem jest to że w niektórych miejscach się dłuży i powtarza.
w skrócie: kupiłabym tysiąc egzemplarzy i rozdawałabym wszystkim w moim otoczeniu
myślałam, że dostanę tylko informacje o feminatywach, a okazuje się, że książka pokrywa tematy od seksualności przez niepełnosprawność po niebinarność.
słuchałam w trakcie podróży w audiobooku (czytany przez Annę Grochowską) i czułam się jakby autorka opowiadała mi treść książki - bardzo lekko napisane.
nie jest zachowana chronologia, więc czasem się gubiłam, ale i tak 5/5
Wow. Jedna z niewielu przeczytanych przeze mnie książek jakie mogłabym polecić dosłownie każdemu, bez względu na poglądy. Autorka ma dużo logicznych, niczego nie narzucających argumentów, a skłaniających do przemyśleń. I także ogromny plus za jej obeznanie w mainstreamie i nadążanie za zmieniającą się rzeczywistością. Takie książki uświadamiają mi, że jednak feminizm na sens, siłę przebicia i jest potrzebny.
Dobry, rzetelny reportaż. Autorka jest w nim obecna, ale nie zarzuca czytelnika swoimi opiniami, tylko... Zwyczajnie wyjaśnia wątpliwości. Dowiedziałam się z niej wielu rzeczy, które przedtem niby wiedziałam, ale nie do końca rozumiałam. Warto przeczytać, polecam! ❤️
Zbyt dużo miejsca poświęconego innym tematom, które były ciekawe, ale wolałabym poczytać o nich w odrębnych książkach. Po tę sięgnęłam ze względu na feminatywy, a było o nich naprawdę bardzo, bardzo mało
Książka ku mojemu zaskoczeniu nie była tylko o feminatywach, ale także zagłębiała inne zagadnienia, takie jak choćby niebinarność. Byłam ciekawa jak zostanie ugryziony z perspektywy językowej i rozwiązania, które Zachorska podała w przynajmniej moim odczuciu i biorąc pod uwagę organiczenia języka polskiego w tym temacie były naprawdę dobre. Książka merytoryczna, błyskotliwa i poparta wieloma badaniami co jest wielkim plusem. Na ogół wszystkie rozdziały mi się podobały, prócz jednego, tego o redpillowcach. Nie wiem po co on był but I had a good laugh. Poza tym styl życia jakim kierują się tradwifes miały wydźwięk bardzo pejoratywny. Nie wszystkie kobiety marzą o karierze lekarki, prawniczki czy kogo tam innego. Co jest złego w byciu żoną, która woli zostać w domu i opiekować się dziećmi? To, że jej marzenia są inne od autorki nie czyni ich złymi, a szczególnie nazwanie ich "cosplayem" było naprawdę niemiłe. Druga rzecz to język. Mi się osobiście bardzo podobał jednak no nie mogę powiedzieć, że ton tej książki nie był stronniczy. Osoby, które mają podobne zdania będą po prostu kiwać cały czas głowami i prawdopodobnie nie znajdą tu też niczego odkrywczego (a przynajmniej oczytane feministki). Myślę więc, że gdybym dała tę książkę komuś kto nie jest w ogóle w temacie i ma łagodnie mówiąc niezbyt pochlebną opinię na temat feminatywów raczej tylko by się zniechęcił, ponieważ to co autorka pisze jest prawdą, a każdy kto uważa inaczej jest głupi. Całość jednak naprawdę mi się podobała i na pewno mimo wszystko będą ją polecać innym, bo naprawdę można z niej wiele wynieść.
Zawsze starałam się używać feminatywów, teraz bede robić to zawszę. W przyszłości postaram się o fizyczną kopię tej książki, żebym mogła w każdej chwili do niej wrócić.
Mimo iż tematem przewodnim są feminatywy, to autorka porusza wiele innym, równie ważnych tematów, robiąc to w sposób lekki i przyjemny, a zarazem rzetelny i naukowy. Polecam serdecznie każdemu.