Nazista uciekający przed sprawiedliwością. Kobieta próbująca przywrócić honor swojej rodzinie. Włamywacze szukający śladów przeszłości. Co ich łączy? Schronisko.
Karkonoskie schronisko Odrodzenie zostaje zamknięte z powodu remontu. Zarządzająca obiektem Justyna Skała, przyjaciółka Marty i Maksa, korzystając z wolnej chwili, daje się zaprosić tajemniczemu adoratorowi do teatru w rodzinnej Jeleniej Górze. Gdy mężczyzna nie zjawia się w umówionym miejscu, tknięta niejasnymi przeczuciami wraca nocą do schroniska i odkrywa, że dozorca zniknął, a w piwnicy grasują włamywacze. Wkrótce daje o sobie znać nazistowska przeszłość Odrodzenia.
Czy włamanie ma coś wspólnego z morderstwem, do którego doszło w budynku w czasie wojny? Co łączy schronisko z zamachem niemieckich partyzantów na polski pociąg? Czy odkrycia Maksymiliana mają związek z wydarzeniami, które niepokoją Justynę?
Jedno jest pewne: sekrety Odrodzenia powinny ujrzeć światło dzienne. Są jednak ludzie zdecydowani narazić niejedno życie, by do tego nie doszło...
to książka z rodzaju tych, które się połyka i doskonale trawi, wprost nie można się od niej oderwać (przeczytałam dziś 260 stron, niemalże ciurkiem)
widać spory progress w twórczości autora - doskonale poprowadzona fabuła, staranna kreacja bohaterów, wartka, pełna napięcia akcja, a na dodatek klimat karkonoskich szlaków i tajemnice schronisk, nie do podrobienia!
jak zwykle, research historyczny na najwyższym poziomie, czego dowodzą rozmaite ciekawostki oraz smutne opisy nazistowskich realiów
na dowód, że "Schronisko, które przetrwało" wciąga czytelnika i nie pozwala mu odejść, powiem tylko, że wczorajszego dnia odwiedziłam Schronisko "Odrodzenie", co polecam wszystkim, którzy mieli okazję zapoznać się z powieścią
dos - ko - na - łe
(z niecierpliwością czekam na domknięcie karkonoskiej trylogii)
Naprawdę świetna trylogia, w każdej jej części niezmiennie przebija się miłość do gór oraz rzetelny rys historyczny karkonoskich okolic. W porównaniu do poprzedniego tomu, przygody Justyny miały o wiele bardziej sensacyjny charakter, dzięki czemu skończyłam je poznawać praktycznie na dwa posiedzenia. Narzekałam wcześniej na to, że miejscami dialogi bohaterów są zbyt sztywne i nienaturalne. Tutaj widać zdecydowaną poprawę.
Dynamiczna historia łącząca wątki z trzech osi czasu: współczesności, tzw. powojnia i czasów samej II WŚ. Znakomicie czyta mi się książki o miejscach bliskich memu sercu. Za każdym razem gdy odwiedzam schroniska, które pojawiaja się w książkach p. Gortycha , dosłownie otwieram oczy i uszy na to, jakich dziejów są po dziś dzień niemymi świadkami. Mocno wciągająca lektura.
Oj, dobre to było, dobre. Jeśli ktoś czyta dużo kryminałów, to pewnych wydarzeń może się domyślić, ale i tak nie wpływa to na odbiór książki. Widać progres autora. Mniej pustych dialogów, a więcej opisów i akcji. Bardzo mi się podoba jak ta część jest w nieoczywisty sposób kontynuacją 1 części. Jestem ciekawa, czym zaskoczy mnie 3 część 🥰
Po przeczytaniu drugiej książki Sławka, nadal uważam że jest on fantastycznym odkryciem. Schronisko, które przestało istnieć było bardzo dobrym debiutem, a Schronisko które przetrwało jest wspaniała kontynuacja. Mimo, ze dialogi bohaterów są bardzo proste, to ilość wplecionych faktów to wynagradza. To książka, która naprawdę przeniesie Was do Karkonoszy.
Nazista uciekający przed sprawiedliwością. Kobieta próbująca przywrócić honor swojej rodzinie. Tajemniczy włamywacze szukający śladów przeszłości. Co ich łączy? Schronisko.
„Schronisko, które przetrwało” to drugi tom serii „Karkonoskiej serii kryminalnej” autorstwa Sławomira Gortycha. Niestety, pierwszej części nie miałam okazji przeczytać, ale z ogromną przyjemnością sięgnęłam po kontynuację. Uwielbiam książki, których fabuła rozgrywa się w górach, a zagadka, którą muszą rozwiązać bohaterowie, sięga czasów wojennych.
Karkonoskie schronisko, którym kieruje Justyna, zostaje chwilowo zamknięte na czas remontu. Kobieta, korzystając z czasu wolnego, decyduje się na spotkanie z tajemniczym adoratorem. Kiedy mężczyzna nie pojawia się w umówionym miejscu, Justyna postanawia wrócić nocą do schroniska. Na miejscu okazuje się, że dozorca Odrodzenia zniknął, a w piwnicach budynku grasują włamywacze. Niebawem daje o sobie znać nazistowska przeszłość schroniska. Czy włamanie ma związek z tajemniczym morderstwem, do którego doszło w budynku w czasie wojny? Co łączy schronisko z zamachem niemieckich partyzantów na polski pociąg? Czy to, co odkrył Maks, ma związek z wydarzeniami, które niepokoją Justynę? Na te, jak i na inne pytania odpowiedź znajdziecie w książce. Jedno jest pewne, sekrety Odrodzenia powinny ujrzeć światło dzienne, jednak są osoby, które za wszelką cenę będą chciały utrzymać wszystko w tajemnicy.
Jak wspomniałam wyżej, nie miałam okazji czytać pierwszej książki autora, ale po lekturze „Schronisko, które przetrwało” na pewno będę chciała nadrobić poprzedni tytuł. Historia, którą stworzył autor, zaintrygowała mnie od pierwszych stron. Świetnie skonstruowana fabuła nawiązująca do czasów drugiej wojny to coś, co uwielbiam w powieściach, szczególnie w kryminałach. Jestem pod ogromnym wrażeniem tej historii. Autor zaserwował mi nie tylko ciekawą i pełną tajemnic zagadkę, której rozwiązania kompletnie się nie spodziewałam, ale również pełną emocji historię z bardzo wyrazistymi bohaterami. Idealnie oddał również górski klimat, który mnie oczarował. To historia napisana z niezwykłym wyczuciem, autor zadbał o każdy szczegół, by czytelnik podczas lektury nawet przez chwilę nie poczuł się znudzony. „Schronisko, które przetrwało” to bardzo dobrze skrojony kryminał, w którym przeszłość miesza się z teraźniejszością, tworząc historię, od której ciężko się oderwać. Autor porusza w niej wiele ciekawych tematów dotyczących drugiej wojny światowej, więc myślę, że to lektura idealna nie tylko dla fanów kryminałów, ale również osób interesujących się historią. Polecam.
Pierwsza cześć trylogii wywołała u mnie bardzo pozytywne emocje. Może zachwyt to zbyt duże słowo, ale czytało mi się naprawdę przyjemnie. Zauważone przeze mnie niedoskonałości literackie zostały gładko przykryte przez szeroko rozumiany klimat.
Z perspektywy czasu, widzę, że BYĆ MOŻE duży wpływ na to miały okoliczności. Otóż czytałem "Schronisko, które przestało istnieć" w Karpaczu, w pokoju z widokiem na Śnieżkę, wieczorem, będąc świeżo po cudownych spacerach po Karkonoszach...
"Schronisko, które przetrwało" przeczytałem już w zupełnie innej czasoprzestrzeni. No i nie mogę jej ocenić na więcej niż 2/5...
Karkonoski klimat został jakby ograniczony na rzecz głównej akcji kryminalnej (co autor sam przyznał w post scriptum). Biorąc pod uwagę nie najwyższych lotów kunszt pisarski Gortycha (subiektywnie i moim zdaniem oczywiście), odbiło się to znacząc na całości. Dialogi są niekiedy dołująco trywialne, zabieg "deux ex machina" wykorzystany jest kilkukrotnie. Niektóre wątki wydają się nie mieć sensu lub nie są doprowadzone do końca (np. wątek homoseksualny na obozie hitlerjugend; wydawało mi się, że skoro został zaczęty na samym początku powieści w tak kluczowym momencie to powinien mieć solidne reperkusje; okazało się, że jest zupełnie inaczej - nie ma absolutnie żadnego znaczenia i został wprowadzony przez autora "ot tak").
Czekam na część trzecią trylogii. Liczę, że Gortych powróci do tego w czym jest dobry i unikalny (Karkonosze, bazowanie na niesamowitym multi-kulturowym klimacie Dolnego Śląska i czasach wojennych, głęboki research historyczny), a ograniczy tę powtarzalną i (wydaje mi się) skierowaną do mas warstwę zwykłej, niczym niewyróżniającej się powieści kryminalnej.
„ W cieniu gór, skrywa się prawda…” pytanie czy zdołamy ją odkryć… „Schronisko które przetrwało” - kolejny tom górskiej trylogii Sławka Gortycha. Książka pozostaje w klimacie kontynuacji poznawania karkonoskich schronisk. Tym razem poznajemy losy schroniska Odrodzenie, którym zarządza młoda kierowniczka Justyna. Dość szybko czytelnik orientuje się, że jej życie prywatne: niezrozumienie ze strony matki, niepowodzenie w miłości, wpływa na wyjazd w góry i poświęcenia się pracy w schronisku. Ta ucieczka od problemów, nie kończy się jednak na samej pracy. Justyna aktywnie zagłębia się w historię i tajemniczą przeszłość Odrodzenia oraz w historię własnej rodziny. Nie zdaje sobie sprawy, że po niespodziewanym włamaniu do schroniska, już nic nie będzie takie samo. A na nią czycha ogromne niebezpieczeństwo.
Pierwszy tom serii zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, natomiast przy drugim to już jestem zachwycona. Połączenie przez autora fikcji z rzeczywistością, przeszłości z teraźniejszością, historii ll wojny światowej i górskich klimatów, stwarza klimat fantastycznego kryminału, który dosłownie połyka się z ogromnym zaciekawieniem.
Jestem pod wrażeniem kolejnej książki Sławka Gortycha. Po przeczytaniu pierwszego tomu byłam przygotowana na podobną historię, jednak jak bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. I myślę, że to właśnie o takie zaskoczenie chodzi, podczas czytania dobrej książki. Dlatego z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mamy tutaj do czynienia z naprawdę dobrą książką.
Schroniskiem, które nie istnieje, z pierwszego tomu karkonoskiej serii Sławomira Gortycha, było Prinz-Heinrich Baude. Podczas krótkiej powojennej polskiej historii, zanim spłonęło, jego patronem był książę Henryk Pobożny. W tym tomie osią scenerii jest schronisko noszące nazwę Odrodzenie, leżące niedaleko czeskiej Szpindlerowej Boudy.
Od niedawna Odrodzeniem kieruje Justyna Skała, a w Szpindlerowej barmanem jest Mikolas, którym kiedyś Justyna wzgardziła i teraz tego żałuje. Jednak polsko-czeska miłość nie stanowi pierwszoplanowego wątku w powieści. Są nimi znowu karkonoskie tajemnice. O krajobrazie, oszałamiających widokach i niespodziankach, jakie gościom gotuje górska aura pisze autor z wyczuciem i olbrzymim zaangażowaniem. Autorami najgroźniejszych zdarzeń są ludzie, napędzani ideologią i nienawiścią.
Obecne Odrodzenie powstało jako Jugendkammhaus Rübezahl i po dojściu Hitlera do władzy służyło kształtowaniu nazistowskiego męskiego narybku z Hitlerjugend. Poznajemy bliżej kilku zuchów z tej organizacji, którzy po wyzwoleniu, pod wodzą ukrywającego się gauleitera Dolnego Śląska Karla Hankego, zajęli się akcjami dywersyjnymi Werwolfu na terenie Karkonoszy. Podczas remontu schroniska w 2006 roku odkryte zostaje pomieszczenie, w którym prawdopodobnie jest sejf. Na dotarciu do niego bardzo zależy Justynie mającej nadzieję, że schowane tam dokumenty wyjaśnią wydarzenie, które boleśnie dotknęło jej rodzinę. Ale nie tylko ona ma podobne plany.
Justyna, dwie osoby z personelu schroniska oraz niezawodny strażnik Domu Hauptmannów to naprawdę ciekawe postaci, nieźle wpisujące się w scenerię i zaistniałe okoliczności, czego nie można powiedzieć o innych, raczej schematycznych bohaterach. Szczególnie mało przekonujące wydały mi się, na przykład, przemiany osobowościowe sudeckiej Niemki, Marii Dvořák, skądinąd postaci pełniącej rolę łącznika między przeszłością i teraźniejszością. Szkoda, bo samo wprowadzenie historii Marii otwierało temat dotychczas w znanej mi literaturze skrzętnie pomijany.
Natomiast przebieg ostatecznej rozgrywki, naszpikowanej mrożącymi krew w żyłach sytuacjami na szlaku między Odrodzeniem, Przełęczą Karkonoską i Czarcim Młynem oraz podczas pobytu w nim jest, moim zdaniem, zbyt mocno podrasowany w kierunku literatury przygodowo-sensacyjnej. Ale oczywiście sięgnę po ostatni tom trylogii, zwłaszcza że Aleksander Orsztynowicz-Czyż coraz bardziej mnie do siebie jako lektor audiobooków przekonuje.
Wciągająca historia, wyraziści bohaterzy i ciekawe okolice - czego chcieć więcej. Mimo, że nie lubię kryminałów odwołujących się do historii, ten zdecydowanie zasługuje na 5 gwiazdek. Czekam na kolejny tom
Nie znałem autora, książka znaleziona w bibliotece na półce - nasi czytelnicy polecają :-) Na koniec zorientowałem się, że czytam drugą książkę z serii :-) Pewnie zainteresuje się innymi książkami z tej serii ale moim zdaniem książka nie zasługuję na tak wysoką ocenę czytelników GR - 4,22
Bardzo lubię ten górski sztafaż, świetne wątki historyczne, nawet niezła fabuła współczesna, ale panie Sławku, kto Panu te dialogi pisze? Ludzie tak nie mówią, rany, momentami przez to było ciężko czytać... 🙊
Druga książka z serii karkonoskiej tego autora. Podobnie, jak w pierwszej części, znaczną część w “teraźniejszym” wątku kryminalnym bierze udział historia. I pomimo tego, że akcja dalej ma miejsce w karkonoskich schroniskach, to jednak wątki historyczne mają już trochę mniej wspólnego z samymi schroniskami, a bezpośrednio z drugą wojną światową. Z Hitlerjugend, losami zbrodniarzy, odnajdywaniem się postaci wychowanych przez nazistowską propagandę w nowych realiach i systemie. Wątki kryminalne same w sobie nie są zbyt skomplikowane, a do ich rozwiązać dochodzi czasem zaskakująco szybko. Ale czy to problem? Myślę, że podobnie jak w pierwszej części, nie są one główną siłą książki. Autor przemyca ciekawe fakty historyczne ziem, które są (przynajmniej dla mnie) jednocześnie namacalne, znane, ale z drugiej strony zupełnie nieodkryte. I to budzi ciekawość, przykuwa uwagę. To jest moim zdaniem wartością tej książki.
Debiut Sławka Gortycha stał na naprawdę wysokim poziomie, ale zazwyczaj już po drugiej książce można zobaczyć, czy Autor umie dokonać progresu, czy będzie kurczowo trzymał się tego samego.
I, jejku, ale "Schronisko, które przetrwało" to TAKA dobra książka!
Ponownie do czynienia mamy z wątkiem historycznym, tym razem dość istotną rolę odgrywa grupka chłopców z obozu H*tl*rjugend. Ponownie połączone jest to z wydarzeniami współczesnymi, osadzone w górskim klimacie naszych Karkonoszy.
Napięcie budowane jest stopniowo, ale nie opuszcza czytelnika nawet na chwilę. Podoba mi się kreacja dociekliwej głównej bohaterki, która na dodatek ma swoje prywatne problemy. Intryga powiązana z wydarzeniami historycznymi jest logiczna, wciągająca i nie odpuszcza do ostatniej strony.
Znowu świetna książka, świetna kontynuacja pierwszej części. Podoba mi się to jak wiele poważnych i ważnych społeczne tematów porusza Gortych w książce i o których daje znać w posłowiu. Autor znowu zabiera swoich czytelników w majestatyczne, magiczne i skrywające wiele tajemnic Karkonosze. Wraz z poczynaniami Justyny Skały przedstawia nam legendy Ducha Gór oraz historię, która toczyła się przez dzieje na Dolnym Śląsku, wszystko to na tle pięknych gór. Tak jak pisze Gortych, powieść świetna dla osób tęskniących za górami (akurat ja w tym momencie) lub pragnących dopiero zaczerpnąć ich w przyszłości.
Świetna historia, naprawdę nie lubię kryminałów, a ta seria podoba mi się niesamowicie. Czuć klimat tajemniczych Karkonoszy i ich mrocznej przeszłości, a historia fikcyjnych bohaterów trzyma w napięciu. Autor wykorzystał ogrom faktów, niektórych lekko zmienionych, co konkretnie opisał na końcu. Dzięki temu książka jest nie tylko wspaniałą rozrywką, a również skarbnicą wiedzy o dawnym Dolnym Śląsku.
Lepsza niż pierwsza część, zmiana głównego bohatera na bohaterkę to był dobry pomysł - Justyna jest fajniejsza i jakby bardziej prawdziwa niż Maks. Tło historyczne jakby też ciekawsze niż poprzednio. Dialogi wciąż nie są najmocniejszą stroną książki, ale widać poprawę - tylko jedna osoba wypowiadała się autentycznie i to była babcia Stasia, postać a la Miss Marple.
Z ulgą odnotowuję znaczną poprawę w kwestii dialogów i postaci wobec pierwszej części, choć trudno powiedzieć, czy to faktyczny postęp warsztatu, lepsza redakcja, czy zwyczajnie rozłożenie akcentów na inne elementy książki. Intryga raczej nie zaskakuje, ale mamy solidne czytadło. Jak zwykle pięknie osadzone w Karkonoszach.
4,25/5⭐ No kurcze jakie to było dobre! Czytanie tej książki sprawiło mi tyle radości! Uwielbiam tą historie! Tak bardzo się cieszę, że potencjał Karkonoszy jest tak dobrze wykorzystywany. Widać, że ten tom jest lepiej napisany od pierwszego i oby tak dalej! Nie mogę doczekać się następnego tomu!