Pełna niesamowitych zwrotów akcji historia fantasy opowiadająca o dziewczynie, która po śmierci otrzymuje drugą szansę, by zemścić się na swoich oprawcach.
Val Tsumashi, księżniczka królestwa Ita, zmarła podczas swojego balu zaręczynowego. Planowane małżeństwo miało być kontraktem między dwoma królestwami. Zanim jednak jej dusza odeszła bezpowrotnie, Lumor – Bogini Słońca i Śmierci – zabrała ją do siebie.
Bogini przekazuje Val bolesną prawdę, że została zamordowana i proponuje jej układ. Lumor przywróci dziewczynę do życia, jeśli Val przyjmie jej błogosławieństwo. Dzięki niemu księżniczka stanie się Nybrisem – nieśmiertelną wojowniczką z potężną magiczną mocą, którą od setek lat zsyłają na ziemię bogowie.
W zamian Val zobowiązuje się do zabicia swoich oprawców, których imiona pozna dopiero wtedy, gdy zgodzi się na układ. Wraz z umową Bogini rzuca na Val klątwę. Jeśli serce wojowniczki przeszyje magiczne ostrze, podczas kiedy ona będzie zakochana, to dziewczyna umrze.
Val wyrusza w pogoń za własnymi mordercami, nie wiedząc, że sama jest celem jeszcze mroczniejszych od siebie istot.
Związana z fantastyką, od kiedy tylko nauczyła się czytać. Przenosi się między światami fantasy, bo ten realny jej często nie wystarcza. W swoich książkach stawia na silne i wątpliwie moralne postacie kobiece, wątki romantyczne przyprawione erotyzmem i krwią. Słoneczny gon, pierwszy tom trylogii Post Mortem jest jej debiutancką powieścią, która zyskała swoich fanów jeszcze na wattpadzie. W book mediach znana pod nazwą @mag_book_.
Nie znam autorki, ani jej kontentu na booktoku, a o tym, że jest znana w social mediach dowiedziałam się dopiero w trakcie lektury - był ku temu poważny powód, ponieważ na swoim profilu GR wystawiła ona obszerną recenzję 5* własnej książce i to mnie zmyliło (myślałam, że to inna autorka, ponieważ wypowiadała się z zachwytem o tym, co przeczytała i miałam mocny dysonans poznawczy). Swoją drogą self-promotional jest zabroniony w regulaminie portalu, więc autoreklama już nie istnieje.
Przez większość lektury skłaniałam się ku ocenie 2-2,5*, jednak im dalej w las, tym było gorzej i ostatecznie zostawiam 1,5*. Zanim przejdę do wad i zalet Gonu, opiszę pokrótce swoje ogólne wrażenia: pomysł był naprawdę intrygujący. Motyw zemsty to coś, co tygryski lubią najbardziej, więc oczywistym było, że się skuszę. Ponadto, ja przecież kocham fantasy! Najbardziej lubię długie cykle, żeby móc zanurzyć się w świecie po uszy. Jednym z dwóch moich ulubionych podgatunków jest właśnie dark fantasy, lubię także sceny erotyczne w książkach, więc powieść wydawała się wręcz stworzona dla mnie. Niestety, nie tylko zawiodła mnie po całości, ale również cechuje ją bardzo słaby warsztat pisarski, przez co wysunęła się na czoło w wyścigu o tytuł najgorszej książki tego roku.
Zaczniemy od dobrych stron: - POMYSŁ. Ach, cóż to była za koncepcja! Uważam, że motyw mściciela zesłanego przez bóstwo Słońca i Śmierci na ziemię, aby dokonać zemsty na swoich zabójcach, brzmi wręcz fenomenalnie! I za to właśnie +0,5* - 2 DOBRE SCENY EROTYCZNE. Jak wspominałam, lubię sobie poświntuszyć. Im bardziej pobudzające sceny około seksualne, tym lepiej. Spośród naprawdę wielu takowych podobały mi się dwie, reszta była w gruncie rzeczy niepotrzebna, ale co kto lubi - MOTYW WYCIĘCIA SERCA. Kto by nie chciał powtórki z Daviego Jonesa? Inspiracja tą historią dobrze zrobiłaby Gonowi. Niestety motyw został odrzucony już w chwilę po tym, jak się pojawił. Szkoda - KOŃCÓWKA ROZDZIAŁU SIEDEMNASTEGO. Uważam, że to była najlepsza scena w całej powieści. Najbardziej spójna, logiczna. No, dość powiedzieć, że w tamtej chwili byłam zachwycona! - POSTAĆ FINNA. Jedyna sensowna postać, choć też początkowo naciągana. Przyznam, że nawet było mi przykro, że spotkał go taki los. To ten typowy good guy, na którego nie lecą laski, chyba że urodziły się w erze dinozaurów jak ja i chcą już tylko spokoju w życiu, wtedy jest idealny
Teraz przejdziemy do słabych stron: - BŁĘDY LOGICZNE. Przez całą powieść przewija się tak wiele błędów logicznych, że porzuciłam sporządzanie ich listy już po piątym rozdziale. Deus Ex Machina na pełnej ekhm, i tu wcale nie chodzi o boginię Lumor - GŁUPOTY FABULARNE. Podobnie jak w punkcie powyżej, idiotycznych zabiegów, rozwiązań akcji i niczym nie podpartych motywacji bohaterów jest tyle co kropel wody w oceanie i jeszcze trochę. O zaledwie kilku z nich pisałam w moich update'ach - BEZUŻYTECZNI BOHATEROWIE. Niestety, może poza dwójką postaci reszta bohaterów mogłaby w ogóle nie istnieć w tej historii. Zwłaszcza wojownik i kapłanka, którzy mają służyć protagonistce, już od pierwszych stron są kompletnie useless, a na sam koniec ich bezużyteczność została umotywowana w jednej wypowiedzi jako "ta wielka, przebiegła intryga", co się nijak nie broni. Jest kolejną głupotą tłumaczącą rzeszę innych głupot - ZA MAŁO LUMOR. Bogini Lumor zostaje nam przedstawiona na samym początku powieści, jednak jej czas antenowy sprowadza się do kilku zaledwie stron i bardzo, bardzo szkoda! Życzyłabym sobie, żeby było jej choć trochę więcej. Skromny dodatek co kilkanaście rozdziałów byłby w sam raz - SYSTEM MAGICZNY. Niestety wbrew niektórym pochwalnym opiniom system magiczny jest tutaj absolutnie przeciętny, oparty klasycznie na żywiołach. Powiedziałabym, że wręcz przekalkowany z Avatara. Lumie, czyli czarodziejki oraz elfy to istoty magiczne głównie z nazwy, znane przede wszystkim ze swojej niekończącej się chuci - MOTYWACJA VAL. Val to główna bohaterka, Nybris, wspomniany wskrzeszony mściciel. Choć w teorii jej głównym zadaniem jest dokonanie zemsty na swoich zabójcach, tak naprawdę większość swojej energii poświęca na to, żeby absolutnie każdy osobnik w jej pobliżu drżał z pożądania na jej widok. Nieważne czy to przyjaciel czy wróg albo nawet oprawca - KONFLIKT. W drugiej części powieści okazuje się, że głównym złolem jest poprzedni Nybris, który powinien być martwy od dawna. Jego wątek jest ściśle powiązany z Val i... jest to 1:1 kalka z Aliny Starkov i Darklinga. Nie muszę nawet wymieniać po dwukropku. Wszystko, co znacie z trylogii Griszów, zostało tutaj wklejone - CRINGE. Powieść mieści w sobie niezliczoną ilość cringowych tekstów, od których co i rusz przechodziły mnie ciarki żenady. Zaprezentuję trzy wybrane, ale wierzcie mi, że to kropla w morzu: "Jeśli sumienie go gryzło, to ona je odgryzie" "Wpierw do pokoju weszła jej pewność siebie, a dopiero potem sama Val" "Pewność, że z krwią innych jej do twarzy" - MYŚLI BOHATERÓW. Przysięgam, że 90% tej książki zajmują myśli i opisy uczuć bohaterów. Jest to skrajnie męczące, ponieważ po pierwsze - akcja, która mogłaby się rozwinąć na przestrzeni pięciu stron trwa całe pięćdziesiąt, po drugie - autorka nie zostawiła czytelnikowi nawet skrawka miejsca na własną interpretację i po trzecie - najwyraźniej autorka nie potrafi przekazać emocji i motywacji bohaterów inaczej niż długimi opisami, co jest świadectwem bardzo słabego warsztatu - PŁASKIE RELACJE. Relacje pomiędzy bohaterami są prawie wyłącznie oparte albo na seksie i pożądaniu, albo na niechęci lub nienawiści - choć przeważnie na seksie
Podsumowując, jeszcze bardzo długa droga przed autorką i dobrze by było, gdyby wzięła sobie do serca krytykę ludzi spoza jej grona wielbicieli, zamiast osiadać na laurach (review bombing ma się świetnie również w ocenach 5*), skoro zamierza dopisać kolejne tomy. Uważam, że ta historia powinna jeszcze długo spoczywać na warsztacie i póki co pozostać w sferze wattpadowej zamiast zostać wydana za ciężkie pieniądze, ale cóż, jak to się mówi, mleko się rozlało.
Edit po rereadzie: JEZU TYLE RZECZY CO PRZEGAPIŁAM PRZY PIERWSZYM CZYTANIU 🤯 wow. Nadal 5/5, Val to jest w ogóle queen, tego zdrajcę dziada nadal do piachu, team pan w czerni 🖤
No rany boskie! Co to jest za książka! W końcu mamy świetną fantastykę na polskim podwórku 🗡️☀️
Zacznijmy sobie od świata i magii tutaj, bo jest tak świetnie stworzony! Postać Nybrisa, Lumie, vekony, droso. Jestem pod wrażeniem tego jak to jest dopięte wszystko. Nie ma nic z przypadku. A na dodatek napisane tak, że było to dla mnie jasne i nie gubiłam się w tym świecie.
Val! O jakże ja kocham morally grey postacie z zaciągiem na bycie villanem! 🖤 przed naszą bohaterką wiele trudności i rzucanych kłód pod nogi, ale ona jest Nybrisem, błogosławioną i właśnie odnajduje w sobie moc. Mam wrażenie, że Val wyznaje zasadę „jak nie drzwiami to oknem”, radzi sobie z każdym rzuconym jej wyzwaniem tak czy inaczej. Uwielbiam to, że nie każda decyzja musi być usprawiedliwiona, tak jak mamy przy dobrych bohaterach. Tutaj Val po prostu robi to jak czuje w tym momencie, chodź czasami męczą ją dylematy moralne, a jest przy tym okrutnie wspaniała.
Jest też wątek, czy może nawet wątki romantyczne. Dokładniej trójkąt miłosny, napięcie i ryzyko. Bo z pewnego powodu Val nie może sobie pozwolić, aby dopuścić kogoś bardzo blisko siebie. 🛐
Mags walnęła nam tu takie plot twisty! Czytając ciagle miałam z tyłu głowy zapamiętane kilka dziwnych sytuacji z tej książki i głowiłam się nad nimi, aby w następnym momencie zrozumieć wszystko! Każda z tych sytuacji nagle nabrała tyle sensu! Wow!
Zakochałam się oczywiście w końcówce! Jak to mówią, najlepsze na koniec. I mi wystarczył sam opis pewnego tajemniczego ktosia, aby wybrać sobie nowego ulubieńca 🖤😏
5/5 ⭐️ inaczej być nie mogło! Jezu jak ja potrzebuje już następnego tomu 🙏🏻
i mean... WOW, 4,75/5⭐️ Jestem osobą, która zazwyczaj raczej unika książek polskich autorek,bo zwyczajnie są średnie i zawsze spotyka mnie zawód. Po „Słoneczny gon” sięgnęłam głównie z ciekawości i tez dlatego, ze oglądam autorke na tik toku i byłam zaintrygowana co kryje się pod ta piękna okładka!! Na poczatku ksiazki byłam już pod wrażeniem wykreowanego świata przez autorke, ale koncówka?mój boze to było naprawdę coś! Główna bohaterka to prawdziwa bad ass, a uwielbiam takie babki w książkach. Momentami trochę mi się dłużyła cała ta historia, ale po kilku rozdziałach (które są zreszta idealnej długości- nie cierpię długich rozdziałów!!) wciągnęłam się znowu. Podsumowując- jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem i jestem dumna, ze taka książka powstała w Polsce. Czekam z niecierpliwością na kontynuacje, bo ta końcówka mnie bardzo zaintrygowała🫶🏻
Ta książka jest tak świetnym debiutem, że jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona, ponieważ pierwsze 70-100 str ebooka raczej zapowiadało bardzo wyboistą podróż. Autorka posiada prawdziwą lekkość w opisywaniu nie tylko krwawej akcji (gwarantuję, że każdy amator scen walk znajdzie dla siebie coś dobrego), ale również emocji bohaterów. Sceny erotyczne są przyjemne, zmysłowe, pozbawione całej tej wulgarnej otoczki, którą wciska nam współcześnie większość książek, więc i w tej kwestii good job! W pewnym momencie pogubiłam się z ilością zwrotów akcji (w pozytywnym znaczeniu!) - te w zakończeniu sprawiły, że nie mogę doczekać się kontynuacji, halo.
Natomiast co mnie rozczarowało? Kreacja głównej bohaterki, która momentami do bólu, przypominała mi Celaenę Sardothien z ToG od Maas. Również pod względem tego, że męskie charaktery, które w jakiś szczególny sposób są istotne dla dalszej fabuły, lepią się do niej niczym natrętne muchy.
Poza tym, polecam. Nawet bardzo. I sama chętnie zrobię reread przed premierą II tomu.
ta książka ma 543 strony i w moim egzemplarzu nie ma ani jednej strony która nie byłaby zaadnotowana, czytałam tę książkę 9 miesięcy, to była taka przygoda, such a wild ride, I almost pissed myself a few times😃, absolutely loved it, Val totally slayed (many times)
ale ten epoilog omggg, I can't, I'm so excited for part 2, you have no idea
•strasznie płaskie postacie •relacje między postaciami to dramat, Jass wyśmiał Ryo za to, że ULŻYŁO JEJ, że nie będzie musiała uprawiać s€ksu, którego nie chce (a musiałaby, bo dla nybrisa zrobiłaby wszystko czego by tylko zapragnął) •Jass tak bardzo mówiący jak nybrisom należy się szacunek, meanwhile gdy nybrisem została kobieta miał do niej problem zanim w ogóle wypowiedziała pierwsze słowo •strasznie dużo bezsensownych wulgaryzmów, które ani trochę nie podkreślały emocji w dialogu, były tam, żeby po prostu być •z kilku scen zbliżeń chyba tylko jedna byla na prawdę sensowna i fajna •główna bohaterka zasadniczo tez nie miała za bardzo charakteru, jej jedyną cechą było to, że jest przepotężna i ma cięty język
To miało potencjał, no ale niestety MNIE się to nie spodobało.
Czytałam 3 raz. LUDZIE, CO TO JEST ZA KSIĄŻKA! sᴌᴏɴᴇᴄᴢɴʏ ɢᴏɴ to pełna akcji opowieść, która pochłonie was całkowicie i sprawi, że nie będziecie mogli myśleć o niczym innym niż powrót do niej. Przygotujcie się na fabułę pełną zwrotów akcji i plam krwi. Fabułę, która w najmniej oczekiwanym momencie wbije wam sztylet zaskoczenia w plecy, a wy będzie musieli tak siedzieć z tym metaforycznym sztyletem i wypatrywać 2 tomu, tak samo niecierpliwie jak ja.
sᴌᴏɴᴇᴄᴢɴʏ ɢᴏɴ jest dla osób, które lubią silne bohaterki z wątpliwym kompasem moralnym. Z rozdziału na rozdział, widzimy jak Val się zmienia - ze stłamszonej przez ojca księżniczki, dzięki śmierci, zostaje półbogiem, okrutnym i pięknym, któremu do twarzy we krwi. Ale nie wszystko przychodzi jej łatwo. Val musi nauczyć się funkcjonowania w swoim nowym, innym życiu, co nie przychodzi jej łatwo, popełnia błędy i ma dylematy moralne.
Również polecam fanom fantastyki z romansem❤️🔥 Mamy trójkąt miłosny, ciekawy pod względem tego, że Val przecież nie chce ryzykować i się zakochać. Jestem ciekawa, któremu z nich będziecie kibicować, a może jeszcze komuś innemu, nietypowemu? Sceny erotyczne bardzo przyjemnie się czyta, mamy napięcie między bohaterami - po prostu CUDO!
CO. TO. BYŁO. brak mi słów, zakończenie zrobiło na mnie takie wrażenie, że popłakałam się z samego szoku.
fabuła napakowana akcją, ciągle się coś dzieje i nie ma nudy, łatwo się wkręcić - kocham to. kocham również morderczą bohaterkę bez żadnych pohamowań i sumienia, która może zrobić - i zrobi - wszystko.
pierwsza myśl: wow, porządne smut fantasy z bohaterką, która nie wkurza. myśl ostatnia: *nie wykryto*.
ta książka mnie połknęła, przeżuła, wymiętoliła i wypluła z zawyżeniem poprzeczki co do wszystkich książek fantasy, jakie kiedykolwiek przeczytam.
do autorki: Magda, opłacenie terapii zaakceptuję blikiem lub w postaci drugiego tomu na już😘
Pięcio ⭐ pozycja tak jak przewidywałam na początku. Wciągnęła mnie od pierwszego zdania i nie chciała wypuści przez resztę książki. Nie mogę się doczekać następnego tomu! 😍💖
Matko jakie to było dobre! Podchodziłam do tej książki dosyć neutralnie i bez żadnych oczekiwań i powiem tylko tyle: zmiotło mnie na łopatki GUYS I TO SERIO JEST POLSKA KSIĄŻKA?! Ona jest świetna i w dodatku to jest debiut.
Cały świat jest świetnie wykreowany. Nymbris, Lumie, Lumor, vekon, ozgos, droso - totalnie coś nowego i oryginalnego. Wszystko jest przemyślane od początku do końca i dopięte na ostatni guzik. Tu nie ma przypadków. Dodatkowo jest to tak napisane że nie miałam problemu ze zrozumieniem tego świata.
Val is a total badass! Oficjalne wskoczyła do mojej topki fmc. Serio ona jest świetna, nie da sobie w kaszę dmuchać, idealna morally grey bohaterka i to jeszcze z zadatkami na bycie villain. Nie każda jej decyzja jest usprawiedliwiona lub naprawiana tak jak to jest przy dobrych bohaterach. Spłakałam się strasznie na przedostatnim rozdziale. Mags serio musiałaś? A ten cały D to w ogóle jakiś delulu king i mówię to po tym jak przeczytałam ten kawałek o nim na samej końcówce.
Nie no ta książka jest świetna naprawdę. Te wszystkie plot twisty! No zmiotło mnie z planszy. Miałam wrażenia przy niektórych scenach że coś mi się tu nie klei i zastanawiałam się jak to się potoczy i później dostałam wyjaśnienie i dosłownie każda sytuacja nabrała sensu. Wow just wow! Dawno nie czytałam tak dobrej książki od polskiej autorki. Już się nie mogę doczekać aż zabiorę się za drugą część.
kiedy wstąpiłam do tego świata, moja dusza zamieszkała w nim na dobre.
kiedy zaczynałam ją czytać nawet nie przypuszczałam, że tak bardzo zawładnie ona moim sercem i duchem.
przez całą tą niezapomnianą podróż wielokrotnie trzęsłam się i płakałam z ekscytacji i nerwów. za nic w świecie nie byłam w stanie usiedzieć na miejscu, a po każdym ważniejszym wydarzeniu, musiałam ją odłożyć, bo nie byłam w stanie wytrzymać tego całego napięcia.
wywołała we mnie taki ogrom emocji, że nie jestem w stanie porównać tego z niczym innym. ja jej nie czytałam...przeżywałam ją.
oddychałam tym samym powietrzem, co Val. byłam zagubiona i wystraszona...żeby ostatecznie skończyć obryzgana krwią moich wrogów. pałając żądzą zemsty i mordu.
na tą krótką chwilę, kiedy mogłam w pełni oddać się tej historii, stałam się Val. ona była mną, a ja nią. byłyśmy jednością... a teraz... teraz odczuwam tego skutki. cierpiąc z powodu przeogromnej pustki w moim sercu. rany, która nigdy się nie zabliźni. rany o imieniu Val.
byłyśmy jednością... a teraz... teraz odczuwam tego skutki. cierpiąc z powodu przeogromnej pustki w moim sercu. rany, która nigdy się nie zabliźni. rany o imieniu Val.
5/⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️ Nie byłam przygotowana na ten wstrząs. „Słoneczny Gon” zachwycił mnie pod każdym kątem. Nie mam nawet o co pomarudzić (trochę mi przykro).
Po pierwsze, wszyscy rozwodzą się na temat Val. Jaką to jest silną, niezależną postacią. Kiedy słyszę to w kontekście każdej, nowej książki fantasy, to aż mi się niedobrze robi.
Niby super, ale co z tego, że zazwyczaj jest w tym pewna niekonsekwentność. Protagonistka jest silna do czasu poznania tego jedynego, który pokaże jej co jest dla niej dobre, powoli odbierając jej charakter oraz niezależną podstawę.
Otóż przy Val przeżyłam niemały szok. Ta dziewczyna jest odzwierciedleniem wszystkich takich bohaterek, ale jakby wyciąć z nich te irytujące i uległe zachowania.
Pozostaje zdrowa na umyśle, kalkuluje swoje doświadczenia i przelewa je na wyrachowane zachowanie, które jest logiczne, zrozumiałe i najważniejsze - konsekwentne.
Zgadzam się, nie tryska dobrocią, ale jest to dla mnie poprawne odzwierciedlenie definicji silnej postaci kobiecej, która stawia siebie na pierwszym miejscu i ma dług do spłacenia.
Skonstruowany świat jest intrygujący i jednocześnie dość łatwy w pojmowaniu. Autorka wprowadza nas w niego bardzo gładko.
O wydarzeniach w tej książce dużo mówić nie mogę, ale zachwyciłam się wieloma scenami. Akcja płynie szybko, nie ma zbędnych akapitów. Tak, również te smaczki erotyczne (są bardzo dobrze napisane).
Takie recenzje pisze się najgorzej, nic nie oddaje mojego zachwytu. Może zachęci was fakt, że ostrzegę was przed tą książką.
Po jej zakończeniu byłam wyzuta z emocji. W głowie kłębiła mi się masa pytań, a odpowiedzi, które mogę tylko przewidywać, skłaniają mnie do błagania o kolejny tom.
Nie pomarudzę dzisiaj, a mocno polecę „Słoneczny Gon”! 🖤
Jakie to było dobre! Rzadko sięgam po książki polskich autorów, ale mam nadzieję, że się to zmieni. Historia Val, te plot twisty.. te zakończenie! Zakończenie było super, bardzo ciekawi mnie postać D. i jego motywy. I meeega zdziwiła mnie zdrada jednej z postaci, nie spodziewałam się tego w ogóle. Nie mogę doczekać się kolejnej części!
Od pierwszej strony wiedziałam, że to będzie arcydzieło. Spodobał mi się styl pisania i koncepcja. Wszystko w tej książce, jest takie fantastyczne, krwawe, wybuchowe i trzymające w napięciu.
Val, jest taką bohaterką, która daje kopa. Zawsze trzyma się prosto i ma w czterech literach ocenę innych na swój temat. Jak, ja kochałam momenty w których Val komuś pocisnęła.
Było dużo akcji i napięcia, które trzymały mnie na krawędzi siedzenia. Dzieje się dużo, ale wszystko toczy się w idealnym tempie. Ostatnie 10% książki jest pełne akcji i ważniejszych wydarzeń. Na ostatnich rozdziałach, nie da się wysiedzieć spokojnie w jednym miejscu.
Budowa świata jest świetna, podobnie jak postacie. Świat stworzony przez Mags Green, jest tak bogaty, mroczny i ponury, że nie sposób się nie zakochać. Opisy, których używa autorka, aby zobrazować świat, są… porywające.
Historia w pierwszym tomie dopiero się rozkręca, a znając Mags Green w kolejnych tomach nudno na pewno nie będzie. Nie mogę się doczekać kontynuacji!
Cokolwiek czytasz, przestań. Odłóż to na bok i zabierz sie za Słoneczny Gon.
Val Tsumashi jest księżniczką królestwa Ita, znanego z bycia najbogatszym — oraz jednym z kilku podchodzących nienawistnie do gatunku Lumii, na który składają się elfy oraz czarodziejki, zwane Dzieciami Bogini Słońca i Śmierci Lumor. Sama Val można rzec jest zamknięta w pałacu i niczym marionetka musi zgadzać się na wszelkie decyzje. Historia zaczyna się właśnie od jej przyjęcia zaręczynowego z księciem sąsiedniego królestwa, by zacieśnić sojusz... Jednak to nie następuje, bowiem Val umiera na nim. Zanim jej dusza odpływa w zapomnienie, bogini Lumor zabiera ją do siebie. Przekazuje okrutną prawdę, że została zamordowana, ale daje jej szansę zemścić się na swoich oprawcach — warunek jest prosty. Val ma przyjąć jej Błogosławieństwo, stając się tym samym półbogiem zwanym Nybrisem. Oczywiście nie ma tak łatwo — i choć nowe życie Val staje się nieskończone, może zostać zakończone, gdy jej serce w stanie zakochanie zostanie przebite sztyletem ze szczyptą magii. Val rusza za swoimi oprawcami bez wiedzy, że ktoś czyha i na nią...
***
Po powyższym opisie można by pomyśleć — wow, to będzie naprawdę niezłe. I też zadać sobie pytanie — co może pójść nie tak? W zasadzie... wiele. Wyprzedzając, byłam pozytywnie nastawiona do tej historii oraz ciekawa, co takiego autorka, którą od roku śledzę na Tik toku, zawarła w tej historii.
Niestety, rozczarowałam się. I tylko sumienie, żeby nie skreślać w całości tej historii, fakt, że to fantasy — oraz naprawdę ogromny potencjał sprawiły, że nie wystawiłam jednej gwiazdki. A najważniejszy warunek został spełniony — w pewnych momentach byłam wkurzona na to, co się działo.
Ale po kolei. Zwykle zaczynam takie pogadanki od strony technicznej, ale wyjątkowo zrobię to potem, bo chciałabym najpierw wprowadzić w świat. Który... Miał potencjał i naprawdę ciekawił. Sam wątek Słońca oraz Śmierci był fascynująco poprowadzony, cała mitologia wyszła zdecydowanie na plus. To, co w kreacji świata mnie najbardziej zawiodło to... gatunek Lumii. Zdaję sobie sprawę, że miałam do czynienia z romantasy 18+, ale na litość — czy naprawdę gatunek czarodziejek oraz elfów, które można ciekawie wykorzystać, ma w głównej mierze definiować nie ich odmienność (która została podkreślona tylko kolorowymi włosami lub spiczastymi uszami) i moc (o której mieliśmy jeszcze mniej), a to, że mają częściej ochotę na zbliżenia cielesne? Miałam wrażenie, jakby to miało być pewne usprawiedliwienie mnogości takich scen — bo nawet gdyby usunąć ich połowę, byłoby ich wystarczająco dużo. Zdaję sobie sprawę, że tu może przemawiać przeze mnie moja własna osobowość, ale naprawdę żałuję, że coraz częściej w fantasy ważną kwestią jest to, czy ktoś umie doprowadzić do orgazmu. Oczywiście można byłoby to wyjaśnić tym, że Val obawia się zakochać przez dany przez boginię warunek śmierci — ale sama Lumor wspominała jej, że może się zakochać, ale musi wtedy chronić serce. Także tutaj trochę nie rozumiem, ale do samej postaci Val jeszcze dojdziemy.
Co do fabuły, to nie będę czepiać się za bardzo. Była wciągająca, właściwie to ona sprawiała, że wracałam do tej książki z małą chęcią. Plot twisty może nie sprawiały, że miałam wybuch mózgu, ale faktycznie wywoływały zdziwienie i dawały taką nadzieję, że będzie się sporo działo.
Niestety, nawet wciągająca fabuła lub świat fantasy, które jest moim ulubionym gatunkiem, nie wynagrodzi tego, co w tej książce zdecydowanie się nie udało — bohaterowie. Z czwórki tych najważniejszych tylko Finn mam wrażenie był faktycznie pogłębioną psychologicznie i charakterem (a co do innych, to jeszcze moją sympatię zyskał Oryx, brat Val, i senator — gość miał takie teksty, że nie raz zaśmiałam się, jest po prostu wspaniały). Pozostali, czyli Ryo, Jass i główna gwiazda wieczoru Val, nie mieli na tyle ukazanych charakterów, by ich działania były zrozumiane. Moim zdaniem Ryo było po prostu za mało — dowiedzieliśmy się właściwie tego, że jest czarodziejką w żywiole wody, niemalże ślepo wierzy w wytyczne Zakonu i jej relacja z jedną bohaterką. I właściwie tyle. Przez to to, co potem zrobiła, wywołało we mnie straszną nie satysfakcję, bo jej decyzja nie była zbyt pogłębiona.
Jass właściwie był do wykreślenia na pierwszych stronach już. Od kpienia z Ryo, że "pewnie cieszy się, że nowy Nybris jest kobietą, bo nie będzie musiała go zadowalać w TEN sposób" po nienawiści do Val przez to, że JEST KOBIETĄ... aż po masę zbliżeń z nią. Nie chcę tutaj spoilerować, ale nawet to nie sprawia, że Jass wydał mi się fascynujący. Bo też nie mieliśmy go na tyle sporo, byśmy zrozumieli w pełni jego motywy.
Jednak dość o postaciach, o których tak jak mówiłam nie mamy za wiele, a skupmy się na najważniejszej... Val. O matko. Rozumiem, że autorka chciała wyjść naprzeciw schematowi dobrej bohaterki i stworzyć antagonistkę — tylko że to kompletnie nie wypaliło. Mam wrażenie, jakby tylko świadomość, że trzeba dać Val jakieś konkretne powody do takiej zmiany, zmusiła do wątku chociażby tych wątpliwości Val. Żeby nie było, uwielbiam postacie, które rozmyślają nad tym, czego dokonali lub co mogą dokonać, z różnych perspektyw — ale do tego trzeba odpowiedniego wgłębienia w tę postać. Przy Val kompletnie tego nie doświadczyłam, zwłaszcza że przejawiła jedną z najgorszych kalek protagonistów — ta wkurzająca do granic hipokryzja. Sama zarzucała Ryo i Jassowi, że jej nie ufają etc., ale sama nie zamierzała wyjść im naprzeciw i pokazać, że jest godna zaufania. A kiedy zaczęła ni z gruszki ni z pietruszki wyjeżdżać, że Ryo ją zdradziła, miałam takie "Girl, are you normal?".
Być może ona sama lepiej by wybrzmiała, gdyby z technicznej strony lepiej poprowadzono tę historię. Nie będę mówić o kilku literówkach, które były dość kłujące w oczy, bo co innego zwróciło moją uwagę. Autorka postanowiła skorzystać z narracji 3-osobowej i jak najbardziej to rozumiem, bo to częsty zabieg w fantasy — tylko że tutaj to też nie zadziałało. Z jednej strony czuć to uporczywe staranie się zrobienie wszechwiedzącego narratora, który wie wszystko o wszystkich — jak mówiła moja polonistka, siedzi na żyrandolu i obserwuje każdego w pokoju po równi — ale frazy, jakich używała (że np. "Bohater widział, że inny bohater czuł się niezręcznie") wpisuje go w bardziej personalną. Ale tutaj też nie ma tak prosto, bo często ot tak narrator potrafił przeskoczyć do innego bohatera — i to w trakcie jakiejś akcji, nie było to urwane w postaci nowego rozdziału czy fragmentu po ***. Wybijałam się przez to z rytmu. Moim zdaniem też zmarnowanym potencjałem było, przy jednoczesnej próbie towarzyszenia innym bohaterom, skupianie się na Val. Bo, tak jak wcześniej wspominałam, innych bohaterów nie mieliśmy na tyle, by zrozumieć ich motywy, a to naprawdę by mogło załatać niektóre błędy. I to tylko moja sugestia, ale jeśli historia miała skupiać się na odczuciach Val, tym, jak zmienia się w czarny charakter — można byłoby pokusić się o rozdziały z jej perspektywy z pierwszoosobowej. Bo dzięki temu i ona sama by lepiej wybrzmiała, znalibyśmy jej myśli na bieżąco i to, jak odbiera świat.
Szkoda, ale niestety. Naprawdę liczyłam, że coś uratuje Słoneczny Gon, ale tak jak wspominałam, tych elementów było jak na pęczki. To, co uratowało ją przed jedną gwiazdką, to zakończenie i ten jeden bohater, o którym nie powiem za wiele, bo dla niego warto przeczytać (jeden z niewielu). Oczywiście przeczytam kontynuację, gdy ta wyjdzie, i mam nadzieję, że wyjdzie o wiele lepsza od tej części. Życzę tego autorce, bo naprawdę czuć, że ma pomysł i chęci — i niech to jej nie opuszcza.
9/10 JAKIE TO BYŁO DOBRE!!! A ta końcówka mnie zmiotła i dalej nie mogę się pozbierać po niej. Dacie mi drugi tom na już!!! Kocham bohaterów, to w jaki sposób całość jest przemyślana i pióro autorki. Tego wszystkiego zdecydowanie się nie spodziewałam. ALE — minusem dla mnie jest sposób, w jaki zostały przeprowadzone wątki "romantyczne". Po końcówce trochę rozumiem taki zabieg, ale dalej myślę, że gdyby działy się wolniej to byłoby o wiele lepiej i nie dawałoby to nam pewnego odczucia (nie chce zaspoilerować i was naprowadzić, także nie napiszę jakiego). Mimo to jestem w ogromnej miłości!
Napisać, ze jestem zachwycona to zbyt mało. Historia przełamująca typowe schematy, do końca zaskakująca czytelnika. Dawno nie czytałam nic tak dobrego, dopieszczonego do ostatniego momentu, z tak ciekawie wykreowanymi bohaterami. Tutaj nie ma się nad czym zastanawiać tylko brać się do czytania bo książka zasługuje na światowy rozgłos! Czekam z niecierpilowością na druga cześć! (szczególnie po przeczytaniu epilogu;))
Okej. Jak na początku było to strasznie źle napisane, styl pisania I budowanie zdań tam leżało. Czułam się jakbym czytała jakaś książkę na wttp napisana przez 15 latke. Nie wiem o co chodzi bo później już to nie było tak widoczne. Wygląda to tak jakby albo to było zamierzone albo wydawnictwo zapomniało o redakcji. Tu i tu niestety wyglada to słabo. Męczyło czytanie tych dziwnych i skróconych rzeczy. Na szczęście od ⅖ zaczęło się dziać i było już supcio. Sama Val co już podkreślałam dostała moce od tak, pstryk i je wszystkie ma, mega wkurzało mnie to, że wcale się nie musiała nad niczym natrudzić tylko wszytko dostawała. Czemu chociaż na pocztaku ten trening z Ryo i Jassem nie mógł być treningiem? Czemu oni się z Jassem zobaczyli i już się pociągali?😭 Ta ich relacja była taka niezręczna, tragedia jakaś. Sam Jass to wgl takim chamem tam ciągle był, nie lubiłam typa od pocztaku. Ryo była strasznie dziwna postacią, miałam z nią taka relacje lubie - nie lubie. Były momenty gdzie była spoko ale zawsze robiła cos dziwnego co mi nie pasowało. Moja relacja z tą książką była prawie ciągle love- hate itp., ale na szczęśliwe raczej przeważa love. Mam ochotę sięgnąć już po następny tom I się dowiedzieć co będzie dalej. Taka jestem podekscytowana i zajarana, że omg. Warto było przejść przez ten ciężki początek. Czytajcieee ~ dalej recenzja spoljerowa~ Coś tak czułam, że te misie Val z nią nie skończą. Jakoś od razu było widac, że tr ich relacje byly strasznie dziwne i specyficzne. Muszę przyznać, że choć wiedziałam, że z tym Finnem nie wyjdzie to jednak typa polubiłam, bardzo fajny był i slodkie to było, że się tak nią opiekował. Musze się przyznać, że do momentu pojawienia się Daero myślałam, że watek romantyczny będzie z Vesem ale to jest o wiele lepsze. Już od momentu z kwiatami wiedziałam, że on coś do niej lgnie. Chłop jest taki popsuty i psychopatyczny ale w tym taki slodki. Dosłownie jest taki niedoświadczony i nie obeznany w miłości i tego typu sprawach, że próbuje laske uwieść w najgorszy sposób, jest to według mnie slodkie w dalszym ciągu, nie powiem, że nie. But we love psychopats. Jestem bardzo ciekawa tego jak się potoczy ich relacja, tymbatdziej, że typ mi daje troche vibe Rhysa, a wiemy że Rhys to swiat dominacja. Nie mogę się doczekać, aż się dowiem co sie będzie teraz działo i jak to się wszystko skończy.😍 Ps*Jass dobrze Ci tak chuju.
Aż nie wiem od czego zacząć.. . . Cholernie głośno było na temat tej książki, więc ciekawość wzięła górę i moje zainteresowanie nią. Ale żałuję, żałuję każdej poświęconej minuty na przeczytanie tego. Bo tutaj nic, dosłownie nic ze sobą nie współgra. Ale zaczynając od początku i fabuły, ta była świetnym pomysłem z beznadziejnym wykonaniem. Super powerful bohaterka, która dostaje swoją szansę na zemstę. No taki pomysł jest zawsze genialnym trafem, tyle że nie tutaj. Dostajemy za to bohaterkę, która myśli że jest pępkiem świata po otrzymaniu niewyobrażalnej siły i przypadku, zabijając setki osób z zimną krwią tak naprawdę bez żadnego najmniejszego racjonalnego powodu oraz jakichkolwiek wyrzutów sumienia. Żadnych. Nic. Kompletnie. Nie wspomnę, że bardzo ale to bardzo idzie wyczuć wzór, a wręcz w pewnym sensie kopie Aelin ze Szklanego Tronu. Co do reszty bohaterów, tak naprawdę to nie wiem po co oni tutaj w ogóle są. Są byle jacy, bez żadnego charakteru, pazura. Nawet jako tło nie zagraliby dość ciekawej roli. Relacji pomiędzy tutaj w ogóle nie ma, jedynie co się liczy to pożądanie i seks (dosłownie chyba każdy chociaż raz miał tutaj takie myśli). Rozumiem sytuację w jakiej znalazła się nasza bohaterka, ale to nie przekreśla żadnych możliwości rozwinięcia bliższych relacji. Historia idzie do przodu, coś się dzieje, trochę bijatyk, rozlanej krwi and that's all. Ciężko mi się wczuć w coś, co mi na to nie pozwala. Chcę zapomnieć co się tutaj wydarzyło.
4,75 Spełniła moje wszystkie oczekiwania ♥️ Jest mrocznie, jest seksownie, jest krwawo i jest dużo intryg, kłamstw i zamieszania. Końcówka mnie nie zawiodła. Wyczekuje niecierpliwie kontynuacji ♥️
Jedyne czego się mogę czepiać to kilka błędów stylistycznych czy literówek i trochę nie rozumiem przedziału wiekowego 16+ ze względu na dość konkretnie opisowe sceny erotyczne… Nie neguje seksualności nastolatków i tego co czytają, ale gdybym ja dorwała taką książkę mając 16 lat, to raczej bym przez nią nie przebrnęła.
Rzadko, kto ma okazję zemścić się na swoich oprawcach…. Val otrzymała taką szansę.
Kiedy brutalnie zamordowana trafia na progi Bogini, może wybrać: czy chce odejść w spokoju w zaświaty, czy wrócić na ziemię obdarzona potężną mocą, służyć wiernie swej bogini, lecz przede wszystkim zemścić się za krzywdy – nie wiedząc, kto je wyrządził. Gdy zdecyduję się powrócić, słyszy druzgocącą wiadomość: na liście śmierci znajduję się jej najlepszy przyjaciel z dzieciństwa, świeżo poznany narzeczony, kochanek, któremu ufała całym sobą oraz… własny ojciec. Val powraca na ziemię, aby rozpocząć swoją krucjatę oraz pościg.
Zazwyczaj, gdy czytamy jakąś powieść możemy być spokojni o głównych bohaterach, ponieważ zakładamy, że tak naprawdę nie grozi im żadne wielkie niebezpieczeństwo i nic im się nie stanie. Jednak tutaj… tej pewności nie ma. Nikt nie jest do końca tym, za kogo się podaje, nikt nie jest bezpieczny, a bohaterowie nie są do końca dobrzy, czy źli, lecz pełni są odcieni szarości.
Bardzo dobrze przemyślana fabuła pełna jest dynamiki, akcji zaskakujących plot twistów i kilku porządnych, krwawych bitew. Nie zabrakło również odrobiny pikanterii, czy ostrzejszych słów, dlatego jest to zdecydowanie pozycja dla dorosłych czytelników, których nie odrzucają krwawe sceny walk.
Z góry ostrzegam, uwaga na zakończenie…. Wydarzyło się wszystko co, co wydarzyć się nie powinno, a oznacza to tylko jedno: uwielbiam! Kocham być zaskakiwana, a im bardzie tym lepiej. I im bardziej zakończenie jest nietypowe i odjechane, tym jeszcze bardziej moja fascynacja książka wzrasta. Pierwszy tom podniósł wysoko poprzeczkę, więc mam ogromną nadzieję, że na drugi nie przyjdzie nam długo czekać.
Błagam przecież to jest najlepsza fantastyka jaka było mi dane przeczytać! Może i mało przeczytałam, ale wow ta historia jest taka świetna i tyle w niej zwrotów akcji, ze czekam na dalsza kontynuację, nawet myslalam ze autorka jest zagraniczna, a tu taka niespodzianka! Gratuluję świetnie napisanej historii
Nie potrafię ubrać w słowa to, jak bardzo KOOCHAM tą książkę. I zdecydowanie będzie to książka w moim top 10 tego roku!! W środku znalazłem wszystko, czego potrzebowałem. Fantastykę pełną intryg, kłamstw, zwrotów akcji wprawiających mnie w osłupienie i cudowną przygodę. Postać Val jest bardzo wyjątkowa i rzadko spotykana. Jest to morally grey character, która wie czego chce i jest pewna swojej siły i władzy. O wielu książkach mówi się - fantastyka z silną bohaterką, ale to właśnie o „Słonecznym Gonie” będzie się mówiło jako o fantastyce z NAJSILNIEJSZĄ bohaterką. Zakończenie?? Dosłownie how dare you Mags! Potrzebuję kolejnego tomu na już!!