Ещё вчера девочка Агата была верёвкой привязана к другим детям колледжии, и за каждым её шагом назойливо, но заботливо следили мистресс, но уже сегодня, после падения в воду, её жизнь круто изменилась. Теперь она считается опасной, заражённой и вынуждена скрываться. Прежний мир отталкивает Агату, а загадочная вода Венисаны — манит. Как устроен этот страшный непостижимый город, судьба которого зависит от решения одной девочки?
Linor Goralik (Russian: Линор Горалик) is an Israeli author, poet, artist, essayist and marketing specialist.
Goralik lived in Moscow from 2000 to 2014. She worked there as a journalist and marketing analyst. At that period she translated works of Etgar Keret and Vytautas Pliura (with Stanislav Lvovsky). She also started working in cultural marketing, with Stanislav Lvovsky she organized several art exhibitions and projects, bringing contemporary Israeli culture to Moscow.
After the 2014 annexation of Crimea she returned to Israel, but continued to travel between the two countries until November 2021. She is a vocal opponent to Vladimir Putin's regime and to the 2022 Russian invasion of Ukraine. In August 2023 Goralik was added to Russia's list of ‘foreign agents’, according to the Russian Ministry of Justice Goralik had spoken out against Russia’s “special military operation in Ukraine” (Russia's official term for the invasion of Ukraine) and had "created or disseminated materials for foreign agents.”.
Jak mam być szczera to kompletnie nie rozumiem tej książki. Czyta się ja jak wstępny szkic, który nigdy nie został sensownie rozwinięty. Pomysł wydaje się ok,ale historii brak konkretnego wprowadzenia w fabule, w świat przedstawiony. Nie polecam. Dziwaczne to.
Zaskoczenie - to słowo klucz. "Zimne wody Wenisany" zadziwiły mnie formą, sposobem podania, stylem i oczywiście samą opowieścią. Jest to wyjątkowo charakterystyczna historia, która nie tylko zapada w pamięć, ale przede wszystkim wyróżnia się na tle współczesnych. To oniryczna, skupiona na slajdach baśń, która odsłania, obnaża zakłamanie dorosłych. Wyśmiewa prawa i demaskuje strach, jako narzędzie władzy. Agata, to dziewczynka, która pragnie być wolna. Postawiona w trudnej sytuacji wykazuje się wielką odwagą i mądrością. Stojąca między światem "na lądzie" i światem "pod wodą" zastanawia się, czy to, co jej przez całe życie wmawiano, czym ją straszona ma w sobie choć cień prawdy? odkrywa kłamstwo i wielkie zło. Zauważa, że niemal zawsze chodzi ludziom, dorosłym o władzę i pieniądze. Linor Goralik zaprezentowała nam specyficzny styl, który jest trochę suchy, jakby punktowy, sztywny i bardzo konkretny. Nie mamy tu zbędnych ozdobników, mamy tu czystą opowieść podzieloną na sceny, a każda scena poświęcona jest ku czci jakiegoś "świętego". Zabieg interesujący i przyciągający, ale co najważniejsze udany. W tej pozornej prostocie kryje się klejnot, dusza bajarza - bardzo mi się podobała ta książka, pełna skromnych mądrości, takich jak "Strach w sytuacji bez wyjścia jest całkowicie bezużyteczny. (...) W sytuacji bez wyjścia nie ma sensu się bać, trzeba działać." Ach! By tak nie tylko zrozumieć to zdanie, ale i je wprowadzić w życie! "Zimne wody Wenisany", to historia dwóch miast, z silnymi nawiązaniami do Wenecji (z oczywistych, wodnych przyczyn). Mamy tu trudną walkę, pozornie skazaną na niepowodzenie, ale czasem to właśnie Ci maluczcy powołani są do zmiany świata. Koniecznie muszę wspomnieć o przepięknym wydaniu. Ilustrację na okładce wykonał Roch Urbaniak, a wydawnictwo postarało się o najwyższą jakość wykonania (mamy nawet błysk wody). Krótka, ale posiadająca w sobie "TO COŚ". Czcionka duża, więc czyta się łatwo i przyjemnie - nic, tylko brać.
strach jest tylko uczuciem - wolność jest stanem 8/10 Wydawnictwo :Dwukropek
Zepsuła mi święta beznadziejnym stylem, płaskimi postaciami, głupią fabułą pełną dziur logicznych i fabularnych oraz nijakim światem przedstawionym. Broni się jedynie zamysłem i przesłaniem, które toną pod litrami niekompetencji i pośpiechu, który ewidentnie towarzyszył pisarce, jakby świat miał zniknąć pod wielką falą. NIE POLECAM.
,, Tytułowa Wenisana to świat złożony z dwóch miast - Weniskajla i Weniswajta, jednocześnie przypominających siebie nawzajem i różniących się między sobą, jak lustrzane odbicie (Weniswajt znajduje się pod wodą). W jednym żyją ludzie, w drugim: ptakopodobne gabo oraz ci, którzy się utopili. Dorosłe gabo mogą latać też nad powierzchnią, wśród ludzi - przedstawiani są jako niebezpieczne istoty, które tylko czyhają, by wciągnąć jakieś dziecko pod wodę... Weniskajl to fantastyczna wersja Wenecji, miasta wśród kanałów, do których nie wolno się nawet zbliżać. Dzieci do 12 roku życia muszą chodzić w szyku, wyłącznie pod opieką dorosłego. Ten obraz świata, w który każą dzieciom wierzyć dorośli, zakłóca przypadek - 12-letnia Agata wpada do wody i poznaje świat gabo.”[opis od wydawcy]
Książka zdecydowanie przykuwa uwagę sposobem narracji- mamy historię podzieloną na sceny, brak ekspozycji świata i bohaterów, proste, wręcz mechaniczne zdania, które nie są barwne literacko. Uwielbiam motyw oceanu/ podwodnego świata w dziełach kultury, dlatego od razu sięgnęłam po tą pozycje. Przez styl całej powieści i zerowe przywiązanie do historii przepłynęłam przez nią bez żadnych przemyśleń lub morału. Historia była dla mnie zbyt płaska, zbyt potoczna😕 Moim zdaniem długość tej książki ( czyli zaledwie 180 stron) znacznie okraja wspaniały pomysł na fabułe, który nie był wykorzystany. Autorka zapowiedziała już drugą część dalszych losów tej krainy, ale osobiście pierwsza nie porwała mnie dostatecznie, żeby mieć w planach kontynuację.
Ныряешь - и не можешь оторваться до последней страницы. Сложный, живой, подробный мир, в существование которого верится не меньше, чем в своё собственное.
To, co nam się przedstawia w dzieciństwie, ma duże znaczenie. Kształtuje nas i daje tylko wycinek świata. Jeśli nie dostaniemy możliwości, by go skonfrontować z szerszym kontekstem rzeczywistości, możemy ślepo w niego wierzyć. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że najczęściej wycinki rzeczywistości same w sobie są prawdziwe, ale gdy umieści się je w czymś większym, to niekoniecznie już pasuje. Świat jest czymś o wiele większym i potężniejszym.
Agata żyje w świecie, gdzie tak naprawdę są dwa światy. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, tak w rzeczywistości jest. Jeden z nich jest nad wodą, a woda dla jego mieszkańców jest czymś złym. Drugi to właśnie woda, która odbija miasto. Tam żyją istoty zwane gabo i dusze ludzi, którzy się utopili. Agata jest ciekawa wszystkiego, co ją otacza, a przy tym niezmiernie odważna. Dlatego to jej decyzje doprowadzają do miejsca, gdzie może zdać sobie sprawę, że nie zawsze można ufać dorosłym, a prawdy, w które się wierzy, są tak naprawdę kłamstwem. Co spotka Agatę? Jak się w tym odnajdzie?
Byłam bardzo podekscytowana możliwością przeczytania tej książki. Słyszałam wiele pozytywnych opinii o wydawnictwie, a dotychczas nie miałam jeszcze przyjemności zapoznać się z żadną książką wydaną ich nakładem. Może właśnie dlatego oczekiwałam od "Zimnych wód Wenisany" tak wiele i niestety rozczarowałam się nią. Od razu zdawałam sobie sprawę, że to powieść z gatunku literatury dziecięcej, więc będę ją inaczej odbierać i jeszcze inaczej oceniać. Niemniej i tak zostałam negatywnie zaskoczona.
Jednak najpierw zacznę od zalet, a konkretnie jednej, która sprawiła, że mimo wad na pewno na długo zapamiętam tę historię. Chodzi mi o genialny pomysł. Wyróżnił się on oryginalnością i niekonwencjonalnością postrzegania świata, co zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Nie przypominam sobie, żebym spotkała się z podobną koncepcją, co potwierdza moje przypuszczenia, że pisarka ma w przyszłości wielki potencjał. Dla mnie jest to powieść, która powinna zostać bardziej dopracowana i przedstawiona w pełnowymiarowy sposób trochę starszym czytelnikom lubującym się w niesamowitych opowieściach fantasy. Po prostu czuję, że książka może okazać się zbyt poważna dla młodych czytelników, co kontrastuje z językiem.
Niestety język, którym posługuje się pisarka, to dla mnie mały koszmarek. Nie wiem dla kogo. Wynika to właśnie z pomysłu i fabuły, które stanowczo powinny być przeznaczone dla starszej młodzieży lub dorosłych. Zarazem język jest wyjątkowo prosty pod względem ciągłości. Zapewne miało to być przystosowane do dziecięcych możliwości, ale wywołuje tylko dyskomfort. Tym bardziej że w tej historii jest tak wiele neologizmów, nowych nazw i też po prostu trudnych słów – nawet dla dorosłego czytelnika. Przyznaję się otwarcie, że sama wielokrotnie niektórych rzeczy nie rozumiałam, co mnie tylko zniechęcało do książki. I przede wszystkim brakowało dokładnych opisów. To oczywiste, że ogólnie z opisami nie można przesadzić, ale bez opisów brakowało jakiejkolwiek spójności.
Sama fabuła nadawała szybkie tempo, co pozwoliło mi się prawie od razu wciągnąć się i przeczytać powieść w jeden dzień. Lecz za fabułą szło olbrzymie uniwersum, niestety olbrzymie, niedopracowane uniwersum, gdzie gubiłam się prawie na każdym kroku i właśnie przez to traciłam również fabułę. Niemniej wielokrotnie zostały wykorzystane motywy, które bardzo szanuję i też doceniam ich niesztampowość.
Poza główną bohaterką – Agatą – totalnie brakuje jakichkolwiek kreacji bohaterów. I naprawdę, cały czas pamiętam, że to literatura dziecięca, a nie high fantasy dla dorosłych, więc nie można oczekiwać głębokich osobowości, analizy myśli. Jednak jakąś osobowość ma każdy i dziecko jak najbardziej to rozumie. Poza tym Agata tak bardzo mnie irytowała, że to zasłaniało jakiekolwiek charakterologiczne zalety kreacji. Nie dość, że nie była zbyt mądra, to jeszcze kreowała się na bohatera. Niekiedy czułam jej zagubienie i to było fantastyczne czytelnicze doznanie, ale szybko pękało jak bańka mydlana.
"Zimne wody Wenisany" naprawdę wywołują we mnie poczucie olbrzymiej powagi tematycznej, co być może dla dzieci może być zbyt trudne. Jednak pomijając ten aspekt, sama w sobie bardzo mi się podobała tematyka, ponieważ mówiła o wyrafinowanym okrucieństwie i wiecznej manipulacji, która ciągnie się pokolenie za pokoleniem, opierając się na tym, że tak przecież działa ten świat. To mechanizm przedstawiający nawarstwiający się konflikt, który eskaluje do wojny.
Ta książka dla dzieci wywołała we mnie wiele mieszanych odczuć i ostatecznie rozczarowała. Dostrzegam jej zalety, ale to nie wystarczy, bym całościowo mogła ją docenić i uznać za odpowiednią dla młodszych czytelników. Choć na pewno dam szansę drugiej części i być może ona zmieni moje postrzeganie historii.
Sięgając po "Zimne wody Wenisany" odczuwałam dość duże podekscytowanie. Od dawna miałam zamiar zapoznać się z książkami z wydawnictwa Dwukropek i uznałam, że ta będzie ciekawym wstępem. Szczególnie lektura opisu utwierdziła mnie w wyjątkowości historii. Szybko jednak mój entuzjazm opadł. Dlaczego? Zaraz wam to wyjaśnię.
Agata żyje w Weniskajlu, gdzie dzieci nie mogą poruszać się samodzielnie. Mieszkają w swego rodzaju akademikach, a na spacery wychodzą przywiązane sznurem do siebie nawzajem. Te wyjątkowe środki ostrożności są użyte w obawie przed mieszkańcami Weniswajtu- podwodnej krainy, która wcześniej toczyła zażartą wojnę ze swoją sąsiadką. Agata czuje w sobie dużo ciekawości, pragnie poznać więcej świata i dowiedzieć się, co kryje się pod powierzchnią, co szybko sprowadza na nią tarapaty.
Niestety od początku poczułam pewien chaos bijący z historii. Zostajemy wrzuceni w sam środek świata, którego zasad nie znamy, a niektóre jego sekrety do końca nie zostają przed nami ujawnione. Ten sposób kreacji, w którym poznajemy miejsce akcji powoli, ma swoje plusy, ale tylko w momencie, kiedy rzeczywiście zaczyna się to nam z czasem spinać w spójną całość. Ja sama niestety przy tej pozycji miałam dojmujące uczucie, że brakuje mi jakiegoś elementu. Dodatkowo połapanie się w fabule utrudniały nazwy własne. Jest ich naprawdę wiele, a niektóre są po prostu uznane przez autorkę za na tyle oczywiste, że nie decyduje się nam ich tłumaczyć. Do teraz nie wiem, chociażby czym zajmuje się osoba o profesji mistress. Uważam ze naprawdę dużym plusem byłoby dodanie na końcu powieści słowniczka, który wyjaśniałby wszystkie te pojęcia. Na pewno ułatwiłoby to lekturę wszystkim.
W związku z tą wadą nie uważam, że książka nadaje się dla młodszych czytelników. Ja sama gdybym miała kilka lat mniej, odłożyłabym ją na bok z braku zrozumienia fabuły. Jednocześnie jest na tyle niedopracowana i prosta w konstrukcji, że dorośli też nie do końca się w niej odnajdę.
Wśród minusów znalazły się też jednak dobre strony powieści. Przede wszystkim pomysł na fabułę, który jest na tyle oryginalny i ciekawy, że z chęcią poznałabym go jeszcze lepiej. Zakończenie pozostawia nas w niepewności co do dalszych losów bohaterów i trzyma w napięciu. Fascynowały mnie też istoty nazywane Gabo. Z chęcią zobaczyłam je na jakiejś ilustracji.
Myślę, że książka nie straciłaby, gdyby autorka dodała jej kilka stron. Wręcz przeciwnie. Dałoby jej to możliwość głębszego wniknięcia w fabułę i opisania świata, którego potencjał został zmarnowany. Ze słowniczkiem, ilustracjami i dokładniejszymi opisami książka miałaby szanse stać się moją ulubienicą. Z racji tego jednak, że mało co jest w niej wytłumaczone i czytanie było dla mnie chaosem, muszę ją zaklasyfikować do rozczarowań.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl i bardzo dziękuję za możliwość jej zrecenzowania.
„Zimne wody Wenisany” to książka fantasy dla dzieci autorstwa Linor Goralik. Tytułowa Wenisana to świat składający się z dwóch lustrzanych miast – Weniskajlu oraz Weniswajtu. Niby podobne, a jednak różne, jak lustrzane odbicie, Weniskajl cały dla ludzi na górze, a Weniswajt to miejsce pod wodą, w którym pomieszkują Gabo oraz wodne stwory Undowie. Wierzy się, iż Gabo nienawidzą ludzi, są dla nich niebezpieczni, dlatego małe dzieci muszą chodzić po mieście tylko pod opieką dorosłych. Dzieci wierzą dorosłym, jednak ta wiara zostaje zachwiana przez jeden incydent, mianowicie mała Agata wpada do wody i poznaje Weniswajt.
Zacznę od tego, iż według mnie nie jest to książka dla dzieci, bardziej dla młodzieży. Czytając ją z moją młodszą siostrą, musiałam zmieniać część tekstu na bardziej odpowiedni, gdyż opisy rozlewu krwi, czy rozszarpywania dorosłych przez Gabo, nie wydają mi się odpowiednie dla dziecka. Świat przedstawiony przez Agatę jest bardzo pokręcony, zapewne dlatego, że ma być to kreacja światopoglądu ze strony małej dziewczynki, która wszystko rozumie na swój sposób. Czasem sama gubiłam się w tym, co czytałam, wydaje mi się, że to był specjalny zabieg ze strony autora, by pokazać to ze strony małej Agaty. Jednak, mimo wszystko wykreowany świat spodobał mi się, sama historia ma duży potencjał na coś bardzo ciekawego. Opisy krainy są intrygujące, pobudzają naszą fantazję, są barwne, zwłaszcza widziane oczami dziecka, lekko podkolorowane, ale bez przesady. Sama okładka zwiastuje nam tajemniczą, odrobinę mroczną wyprawę w głąb krainy pełnej nadzwyczajnych rzeczy oraz stworzeń. Zakończenie pozostawiło spory niedosyt i czekam z niecierpliwością na rozwinięcie tematu w drugim tomie. Jak powiedziałam na początku, to bardziej młodzieżówka lub krótka książka dla starszych czytelników. Moim zdaniem średnio nadaje się dla dzieci, owszem ma dość ciekawą fabułę oraz krótkie rozdziały, które czyta się jednym tchem. Jednak zastosowane słownictwo i opis części sytuacji jest po prostu nieodpowiedni, słowa są zbyt trudne albo za bardzo mroczne, tragiczne, by móc je czytać z młodszymi czytelnikami. Jeśli jesteś starszym czytelnikiem i lubisz takie klimaty lekko mroczne, ale bez przesady, z nutką szaleństwa i niepewności to polecam. Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Nietypowe, fascynujące, nieoczywiste! Właśnie takie są "Zimne wody Wenisany"!
Przyciągająca wzrok okładka - nieco mroczna i tajemnicza, idealnie odzwierciedla klimat świata Wenisjany. Miasto Weniswajt to istny labirynt, pełen zakamarków i niezbadanych ścieżek. Miasto tak niebezpieczne, że dzieci do 14-ego roku życia muszą przemieszczać się w nim przywiązane do siebie sznurem, pod czujną opieką dorosłych, inaczej mogłyby przepaść na zawsze. Na dodatek Weniswajt pełen jest kanałów wodnych pod którym... kryje się drugi świat, Weniskajl, który jest lustrzanym odbiciem pierwszego, tylko że jego mieszkańcom daleko do ludzi.
"Zimne wody" pełne są nieoczywistości, zaczynając od tego, że pozornie jest to powieść dla dzieci, sama bohaterka ma 12 lat, ale świat, w którym żyje jest mroczny, niebezpieczny i pełen spisków oraz przemocy. Nie jest to do końca lektura dla dzieci, raczej dla starszej młodzieży, która oczekuje od książki "czegoś więcej" i która chce zanurzyć się w poważnym, i nawet nieco groźnym, klimacie książki.
Nie ma tutaj typowego podziału postaci na dobre i złe. Każda osoba, tak jak to niecodzienne miasto, kryje w sobie drugie dno. Bohaterowie bywają lekkomyślni, egoistyczni, ale przede wszystkim ludzcy. Może nie wzbudzili we mnie palety emocji, ale ich historie śledziłam z przejęciem i byłam ciekawa ich dalszych losów.
"Wenisana" charakteryzuje się naprawdę niecodzienne stylem. Odrobinę chaotycznym, niejasnym, a przy tym jednocześnie poetyckim i magicznym. Oryginalnym. Autorka ze swobodą bawi się językiem oraz powtórzeniami, które są celowe. Wiem, że niejednego mógłby taki styl odrzucić, ale mnie wręcz przyciągał i jeszcze mocniej kotwiczył w tym dziwnym miejscu. Jeszcze lepiej mogłam poczuć klimat miejsca, w którym nic nie jest takie na jakie wygląda. Nie ma tutaj konkretnych opisów, ale zdawkowe, pojedyncze informacje, jakie stopniowo czytelnik zbiera, by później złożyć wszystko w całość.
Ogromnie spodobała mi się fabuła, cała przedstawiona historia, jak i wykreowany świat. Miał w sobie odrobinę dziwactwa i szaleństwa, chaosu, który całkowicie mnie kupił i wciągnął w swoje odmęty. Jedyną wadę jaką znajduje to... objętość. Mamy tutaj zaledwie 180 stron (niesamowitej) historii, ale napisanej gigantyczną czcionką. Pozostawia po sobie niedosyt i chęć na więcej. Najchętniej od razu chwyciłabym za kontynuację.
,,Zimne wody Wenisany" to książka autorstwa Linor Goralik. Opowiada historię dwunastoletniej Agaty, która żyje w świecie podzielonym na dwa światy: Weniskajl- ten, w którym żyją ludzie oraz Weniswajt- podwodny świat ptakopodobnych Gabo, które ponoć są bardzo agresywne oraz niebezpieczne. I właśnie dlatego dzieci do 14 roku życia mogą wychodzić ze swojego koledżu jedynie w określonym szyku oraz z opiekuję. Dorośli przestrzegają swoje pociechy przed niebezpieczeństwem zimnych wód Wenisany i wszyscy trzymają się od nich z daleka, a właściwie , prawie wszyscy. Bo pewnego razu, Agata wpada do wody i poznaje Weniswajt od nieznanej wcześniej strony.
Od bardzo dawna nie miałam styczności z literaturą dziecięcą, jednak sądzę, że od tej pory będę sięgać po nią częściej. Historia Agaty na pewno wzbudziła we mnie zainteresowanie oraz ciekawość i z niecierpliwością wyczekuję kolejnego tomu, po który z pewnością sięgnę. W książce widać lekkie pióro autorki, dzięki któremu książkę czytało się bardzo szybko. Łatwy, przyjemny język oraz ciekawy pomysł na fabułę to jak dla mnie klucz do sukcesu. Mimo wszystko, sądzę, że opisy były zbyt okrojone, nawet jak na literaturę dziecięcą. Wiadomo, autorka starała się nie przynudzać czytelnika, jednak ja miałam ogromny problem w odnalezieniu się w tym uniwersum. Zostałam wrzucona w sam środek akcji w krainie, której nie znam, z którą dopiero powinnam się zapoznać. Miałam lekkie problemy w wyobrażeniu sobie danych sytuacji, ponieważ nie umiałam ich umiejscowić. Bardzo bolał mnie również brak dialogów. W książce praktycznie ich nie było. Jedynie suchy tekst. Jednak, gdybym brała pod uwagę tylko minusy, moja ocena nie byłaby tak wysoka. Pomysł na to, że od wody dostaje się tęczycy, czyli w sumie według dorosłych z uniwersum Agaty: woda zabija, jest bardzo oryginalny i nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś podobnym. Do tego dochodzą oryginalnie i bardzo realistycznie przedstawieni bohaterowie, którzy z pewnością mogliby mieć swoje odwzorowanie w rzeczywistości. I ten plot twist z Melissą... (kto czytał ten wie). Totalnie się go nie spodziewałam. Książkę z pewnością mogę polecić, jednak sądzę, że byłaby lepsza dla młodszych czytelników.
'Zimne wody Wenisany' ta książka zaskakuje na każdym kroku. Pierwsze zaskoczenie to, autorzy, z pewną niechęcią podchodzę do książek, fantastyki tworzonej przez polskich autorów. Często zdarza się tak, że umiejętności i kreacja nie zachwycają. Drugie zaskoczenie, to kiedy po nią sięgałam byłam przekonana, że to książka dla dzieci. Jednak w trakcie lektury, nota bene czytając ją 5 latkowi, musiałam przerwać i zmienić lekturę. W mojej opinii jawi się bardziej jako młodzieżówka, a to wszystko przez dosyć brutalne opisy ataków Gabo (ptaków) na ludzi czy krwawe utarczki. Gdybym miała ją porównać do innych książek i na tj podstawie sklasyfikować grupę docelową, to postawiłabym ją na półce obok serii Księgi Skór. Nawet pomimo, że Agata będąca zarówno bohaterem jak i narratorem jest dzieckiem. Kolejne zaskoczenie to klimat. Podoba mi się ta mroczna część, ten niepokój, który się wyczuwa i to zło, które się czai w każdej stronie. Kreacja świata jest bardo plastyczna i wręcz bajkowa. Realizm opisów, a przy tym całkiem dopracowany świat są dla mnie zaskoczeniem, podoba mi się zabieg, że wraz z rozwijającą się akcją poznajemy kolejne elementy opisywanego świata. Nie przeszkadzało mi, że nie wszystko jest wyjaśnione, ja żyłam tym światem. Pierwszoosobowa narracja pozwala na wczucie się w rolę, poznanie uczuć bohatera i współodczuwanie. Podoba mi się jak prowadzona jest opowieść, że poznajemy ją, jeszcze tak naprawdę z perspektywy dziecka, a pomimo to, nie jest infantylna. Czasami może akcja sprawia wrażenie niespójnej lub zagmatwanej, ale w mojej opinii dodaje to więcej realizmu bohaterce jak i sprawia, że kreacja jest bardziej dopracowana. Zakończenie zaskakuje, jest otwarte i zostawia w czytelniku niedosyt. Chce się więcej Wenisany.
Wiem, że dużo się mówi o nieocenianiu książki po okładce, ale nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o wydaniu. Twarda oprawa, poręczny format i naprawdę świetna, klimatyczna grafika, sprawia, że ta książka jest koncepcyjnie bardzo spójna. Grafika współgra z klimatem i treścią, a dodatkowo cieszy oko.
Wenisana to kraina złożona z dwóch miast - Weniskalju i Weniswajtu. Są one do siebie bardzo podobne, jedno jest lustrzanym odbiciem drugiego. Weniskajl położony jest na powierzchni i zamieszkują go ludzie. Weniswajt natomiast jest podwodnym miastem, zamieszkanym przez przypominające ptaki gabo oraz topielców. Gabo potrafią wznosić się na powierzchnię i sieją postrach wśród ludzi. Z tego powodu dzieci do dwunastego roku życia mogą poruszać się po mieście tylko pod nadzorem dorosłych, w specjalnym szyku.
Pewnego dnia główna bohaterka, Agata, w wyniku nieszczęśliwego wypadku wpada do wody i poznaje tajemniczy Weniswajt. Okazuje się, że nie wszystkie informacje, jakimi karmili ją dorośli, są prawdziwe.
🕍🗻
,,Zimne wody Wenisany" to opowieść o ciekawej świata dziewczynce, która próbuje zgłębić tajemnice krainy znanej jej dotąd tylko z opowieści. To także historia o kłamstwach, sekretach i prawdzie, która czasem okazuje się niepokojąca. Powieść ma bardzo oryginalny, mroczny klimat, który wyróżnia się na tle innych pozycji.
Książka jest bardzo krótka i czyta się ją szybko. Uważam, że Linor Goralik stworzyła historię o ogromnym potencjale, lecz niestety dwie kwestie nie pozwoliły mi się w pełni cieszyć lekturą. Pierwsza z nich to język. Nie wiem czy był to zabieg celowy, ale ilość powtórzeń (zwłaszcza imienia Agata) była dla mnie przytłaczająca i zaburzała mi radość z czytania. Drugą kwestią jest świat przedstawiony, który bardzo mnie zaciekawił, ale który niestety słabo poznałam. Miałam poczucie jakbym ominęła jakiś poprzedni tom serii. Wiem, że Agata sama miała poczucie zagubienia i autorka z pewnością chciała, żeby czytelnik poczuł to samo, ale według mnie zbyt wiele pojęć pozostało niewyjaśnionych.
Podsumowując, akcja powieści bardzo mnie interesowała, ale niestety powyższe mankamenty rzucały trochę cienia na lekturę. Mimo to z chęcią sięgnę po kontynuację, by poznać dalsze losy bohaterów i odkryć dotąd nieujawnione sekrety świata wykreowanego przez autorkę.
Gdybym mogła opisać tę książkę jednym słowem, wybrałabym wyraz "dziwna". Nigdy nie czytałam książki napisanej w takim stylu. Nie jest ona dziwna w złym tego słowa znaczeniu, wręcz przeciwnie. Jest to literatura dziecięca, ale ma w sobie dużo mroku i tajemnic, a momentami wydaje się być brutalna. Główna bohaterka, Agata, jest narratorką opowieści i śledzimy jej losy. Odebrałam ją jako dziewczynkę lekko naiwną, borykającą się z problemami, zagubioną - ale przy tym nie bojącą się podejmować ryzyko i realizować swoje cele. Opisy w książce są trochę krótkie, ale klimat jaki autorka tutaj stworzyła jest po prostu fenomenalny. Nie wiedziałam co się stanie na następnej stronie, a zakończenie dosłownie wbiło mnie w fotel. Wykreowanie tych dwóch fantastycznych światów, funkcjonujących obok siebie a tak różnych - niesamowita wyobraźnia! Książka dla starszych dzieci (wydawnictwo sugeruje tutaj wiek 12+), pełna mroku, tajemnic i głębin. Polecam ją także dorosłym czytelnikom - mam nadzieję, że wkroczycie w osobliwy i niepokojący świat Wenisany!
Обычно сказки читаются быстро и мир представляется легко. Здесь же автор обеспечилась нам вдумчивое чтение и волшебный мир, в который нельзя было не нырнуть. О запрещённом и о том, как там скрывается правда. Читала и думала «А это на злобу дня?», «А в этих названиях зашифровано что-то?». А потом позволила себе просто наслаждаться и понять, что эта книжка про каждого из нас.
Książka zdecydowanie ma potencjał ale... sprawia wrażenia urwanej nagle, zupełnie jak odcinek serialu.
I jasne, książki kierowane do starszych dzieci i młodszej młodzieży powinny być objętościowo dostosowane do ich umiejętności czytelniczych.
Tutaj jednak mamy coś, co - gdyby zastosowano mniejsze marginesy (pół strony to margines- dosłownie) i drobniejszą czcionkę- byłoby w zasadzie opowiadaniem.
Dwie i pół gwiazdki za potencjał i kreację świata, pół za estetyczną okładkę
На самом интересном ме~ Очень коротко, надо сразу с продолжением, вроде оно есть? Иначе это свинство было бы :3 очень хорошее такое свинство А ещё лично мне слишком мокро, холодно и мутно, но что поделать.
Naprawdę fajna historia i świat, szkoda że takie duże litery, a sama książka ma 182 strony, przynajmniej w moim wydaniu. Przeczytam pewnie drugą część bo się wyciągnęłam, ale zgadzam się że wszystkimi opiniami że wygląda to raczej jak szkic powieści (albo mocno okrojona wersja dla dzieci)
Hmm to było ciekawe i osobliwe. Chyba tak to właśnie mogę nazwać. Jeszcze czegoś takiego nie czytałam, muszę przemyśleć co więcej mogę napisać, bo teraz ciężko mi jest ubrać słowa w zdania.