Tym razem Pan Samochodzik poszukuje skarbu templariuszy Zaszyfrowane wskazowki prowadza go na Mazury i do krzyzackiego zamku w Malborku Czy znajdzie tam legendarne bogactwa sredniowiecznych rycerzy Musi sie spieszyc bo w tym samym czasie na lowy wyruszyli bezwzgledni przestepcy Przygody Pana Samochodzika to od kilkudziesieciu lat obowiazkowa lektura mlodych wielbicieli sensacji Juz miliony czytelnikow doskonale znaja dziwaczny samochod i jego wlasciciela specjaliste od ratowania skarbow i rozwiazywania zagadek z przeszlosci
Best known for Pan Samochodzik series - humorous historical detective stories for children revolving around a museum employee and his unique automobile.
Drugi tom przygód Pana Samochodzika zawsze należał do moich ulubionych. Odkąd go przeczytałam, marzyłam o wizycie na zamku w Malborku i gdy wreszcie, w 2010 roku, odwiedziłam to miejsce, przypominały mi się całe sceny z książki. Historia zawsze mnie interesowała, ale cykl Nienackiego to zamiłowanie bardzo podsycił i zachęcił do dalszej lektury i podróży.
W tym tomie Pan Samochodzik poszukuje legendarnego skarbu templariuszy, który prawdopodobnie bardzo zmyślnie został ukryty w Polsce przez Zakon Krzyżacki. Poszukiwania utrudni pewien artykuł w gazecie, który będzie stanowił przynętę dla wielu poszukiwaczy sensacji oraz profesjonalni poszukiwacze skarbów z Danii. Pan Tomasz wyrusza na wyprawę ze znajomymi harcerzami, którzy sprytnie go do tego przekonują. Oczywiście chłopcy okażą się bardzo przydatni i wiele się o zakonach templariuszy i krzyżackim dowiedzą, a dzięki nim i czytelnik.
Myślę, że jakieś 15-20 lat temu ta książka podobałaby mi się o wiele bardziej. Nadal czyta się przyjemnie. Daje uczucie takiej nostalgii, chociaż nie znałam wcześniej tej historii.
Akcja bardzo meandruje, wydaje się to może bardziej realne, ale jednocześnie jakoś tak nie ekscytuje. Samo zakończenie mnie rozczarowała. Bez spoilerów - nie chodzi o to jak zakończyła się przygoda, ale jak to zostało napisane.
Była to przyjemna książka. Przypuszczam, że jak kiedyś najdzie mnie ochota, to może przeczytam kolejną z serii, ale na pewno nie będzie to wielki priorytet.
Lekka lektura i tyle. Plusem są różne ciekawostki historyczne podane w lekki sposób.
Naprawdę bawiłam się całkiem nieźle. Najbardziej wkręciła mnie końcówka tej książki. Główny bohater też przypadł mi do gustu. Czasami wkurzała mnie jego naiwność, ale nie było aż tak źle. Zdarzały się czasami jakieś nudne momenty przez które nie miałam ochoty czytać. Za to końcówka to nadrobiła. Nie jestem fanką takich książek, ale jestem całkiem usatysfakcjonowana po przeczytaniu tej lektury.
Przesłuchane na dwóch posiedzeniach w świetnej interpretacji Wojtka Malajkata. Dlaczego ja nie odkryłam Pana Samochodzika w dzieciństwie?
Wraz z panem Tomaszem, zwanym Samochodzikiem oraz trzema harcerzami: Wiewiórką, Sokolim Okiem i Wilhelmem Tellem wyruszamy na poszukiwanie skarbu t emplariuszy, który rycerze powierzyli swoim braciom krzyżakom. Trop prowadzi do Malborka i okolicznych wiosek. Okazuje się, że na miejscu jest już kilku innych poszukiwaczy. A wszystko to za sprawą artykułu w prasie. Każdy chce dotrzeć do skarbu pierwszy. W ten sposób tworzy się mała społeczność, która nie tylko bierze udział w wyścigu, ale też zdradza sobie nawzajem różne tajemnice i wspiera się w niebezpieczeństwie. Poznajemy więc pana Petersena i jego córkę, dziennikarkę Ankę, Ewę, która mieszka na malborskim zamku. Cały czas próbujemy zgadnąć, kim jest tajemniczy Malinowski łasy na pieniądze cudzoziemców.
Akcja zaczyna się od pierwszej strony i równo toczy się przez cały czas. Dzięki temu trudno oderwać się od słuchania. Mimo, że to powieść dla młodzieży sprawi przyjemność również dorosłemu czytelnikowi. Ogromnym atutem jest przedstawienie historii w sposób tak przystępny, że prawie się tego nie zauważa. Są również wspaniałe przykłady uczciwości i poszanowania prawa.
Obejrzałam też obie wersje filmowe. Ta stara jest taka sobie, natomiast nowa po prostu beznadziejna. Wspomnę tylko, że Wiewiórka jest dziewczyną. Netflix - i wszystko jasne.
"- Przeprowadzę na pani pewien test psychologiczny. Proszę mi powiedzieć, jak pani rozumie zdanie: "Tam skarb twój, gdzie serce twoje"? - Och, to bardzo proste. Słowa te należy rozumieć: jeśli się w kimś zakochałeś, to posiadłeś największy skarb. Machnąłem ręką. -Powinna pani wyjść za mąż i mieć troje dzieci. Zdaje się, że ku temu najwyższa pora. Czy pani naprawdę przypuszcza, że Zygfryd von Feuchtwangen to był jakiś kochliwy bubek?"
W tej części przygód Pana Samochodzika zajmiemy się poszukiwaniem skarbu Templariuszy. Przy okazji dowiemy się wielu ciekawych rzeczy na temat historii tego zakonu oraz również trochę na temat zakonu krzyżackiego. Jaćwingowie też doczekali się kilku słów o sobie. W poszukiwaniach towarzyszyć panu Tomaszowi będą trzej nieustraszeni harcerze, a później do wesołej ekipy dołączy królowa prądu elektrycznego Ewa. Szukanie skarbu oczywiście przyciągnie wielu amatorów przygód - od kapitana Petersena i jego pięknej córki Karen, przez irytującego Kozłowskiego i wścibską dziennikarkę Ankę, po nieuchwytnego złodziejaszka Malinowskiego. Ach ten Malinowski!
Pan Tomasz alias mister Samochodzik poza wykazywaniem się wielkim sprytem i urokiem osobistym oczywiście ledwie ujdzie z życiem, a gdy został uwięziony w studni aż gryzłam paznokcie ze zdenerwowania. Bo nie wiem czy wiecie, ale byłam w nim zakochana na zabój! Tak, tak, mister Samochodzik to moja pierwsza, wielka miłość :)
"- Jestem gotów na wszystko. Tak, na wszystko - szepnąłem. - Nawet gotów jestem utopić swój wehikuł. - Tak? - szepnęła. - Ale pod jednym warunkiem. - Pod jakim? - Utopię swój samochód, a pani Kozłowskiego. Zrobi to pani o rannej godzinie, przywiązawszy mu do szyi ogromny kamień młyński..."
Popłakałam się przy tym ze śmiechu ;) I nie był to jedyny taki moment, jak czytam te książki to co chwila chichram się jak norka :) 10/10
Pozapomenuté, ale zábavné dobrodružné čtení pro mládež – něco mezi Správnou pětkou a Jaroslavem Foglarem. Na rozdíl od obou zmíněných je však hlavní postavou této série dospělý, zvaný pan Auťák, a děti tvoří spíše "asistenty". Pan Auťák je takový kříženec Mirka Dušína a Juliána. Chce chránit slabší, hrát fér a věnovat poklad muzeu! (V dobovém kontextu jsou zajímavé narážky na to, že zahraniční dobrodruzi by neměli být ti, kdo naleznou "polský" poklad jako první či že by bylo dobře, aby se jim v Polsku líbilo, aby zde utratili více peněz. )
Nebylo to vůbec špatné, přiznám se, že čím víc jsem se blížila k cíli, tím víc jsem se na čtení vždy večer těšila. Dokonce tu jsou i dobré dívčí/ženské postavy! Neříkám, že sérii přečtu celou, ale některou z knih si jistě ještě seženu. A jestli bych pana Auťáka doporučila dnešnímu mládežníkovi? Upřímně nevím. Viděla bych to spíše na zdatnějšího čtenáře, který schroustá 300 stran jako nic a odpustí některé méně záživné pasáže.
P. S. Všichni samozřejmě víme, že v Polsku by člověk hledal templářský poklad marně, když je celou dobu ukrytý na Moravě: „Nyní ale chová poklad páv, když den nejmíň délkou práv, když na celém patnáctá je orloji, ohon páva na pokladě postojí.“ ;-)
Spodziewałam się że główny bohater będzie gadającym samochodem, coś w stylu Tomek i Przyjaciele x Transformers. Okropnie się rozczarowałam... Okazuje się że to jakiś typ JADĄCY samochodem, w dodatku chłop zakochuje się w jakiejś złolce która mu ten samochód jebie (ups). Jego ulubionym zajęciem jest łażenie po lochach w zamku w którym jest po raz pierwszy w życiu, ma kompleks na punkcie krzyżaków (bo liczba jego ex wynosi 0)
Przebodźcowany i jakoś nie mający ostatnio dobrego samopoczucia psychicznego postanowiłem wrócić do świata Pana Samochodzika, gdzie nie ma mediów społecznościowych, internetu i świat jakoś wydaje się być prostszy, mniej skomplikowany. Pan Samochodzik i Templariusze to też moja młodość, dzieciństwo, także świat w którym czuję się bezpiczniejszy i spokojniejszy. Templariuszy znam dobrze bo jako dziecko na ekranie czarno-białego telewizora oglądałem ten serial z moim ulubionym aktorem Stanisławem Mikulskim. Świetnie pasował do roli Pana Samochodzika i żadne inne następne ekranizacje, nawet ta najnowsza z Netflixa nie miała już tak dobrego aktora w tej roli. Templariuszy czytałem już wcześnie kilka razy i nawet około 15 lat temu podczas wizytu w Malborku pamiętam, że słuchałem tej książki w formie audiobooka, zresztą w świetnym wykonaniu lektorskim Wojciecha Malajkata. Tempalriusze i Pan Samochodzik świetnie poprawili mój stan ducha. Chyba jednak lepiej czuję się we współczesnym świecie, ale uwielbiam to, że książki pozwalają nam przeniść się do innego świata i chociażby na chwilę odpoczące od niektórych spraw życia codziennego. Obejrzałem też na Netflixie nową ekranizację. Odbiega mocno od książki i postać Pana Samochodzika to jednak ktoś inny, osoba o innym charakterze niż postać z książki. Doceniam jednak wysiłek podjęty przez producentów filmu i uważam tą ekranizację za dobrą. Świat się zmienił i współczesny odbiorca, nieznający realiów PRLu z własnego doświadczenia.
Po wielu latach, właściwie po dziesięcioleciach, postanowiłem powrócić do lektury z lat dziecięcych, do powieści znanej każdemu, jeśli nie z wersji drukowanej lub filmu, to przynajmniej ze słyszenia – do książki autorstwa niestety już dziś nieżyjącego Zbigniewa Nienackiego* Pan Samochodzik i templariusze. Realizacja tego pomysłu okazała się dosyć trudna, gdyż okazało się, iż w żadnej z trzech bibliotek, do których się udałem, wliczając w to bibliotekę powiatową, powieści tej nie posiadają. Chcąc nie chcąc musiałem się stać posiadaczem własnego egzemplarza i rozpocząłem lekturę ciekaw, czy po latach ponownie wywrze ona na mnie równie pozytywne wrażenie. Bohaterem naszej powieści, jednej z wielu połączonych jego osobą, jest Tomasz, tytułowy Pan Samochodzik, który swoją ksywkę zawdzięcza posiadanemu pojazdowi będącemu amfibią skrzyżowaną z samochodem wyścigowym. Tomasz, z zawodu historyk, w czasie letnich wakacji udaje się na wędrówki i poszukiwanie skarbów, a tym razem stanie do wyścigu po legendarne skarby templariuszy. Towarzyszyć mu w tej wyprawie będzie trójka harcerzy, za przeciwników zaś będą mieli zawodowych poszukiwaczy skarbów, zwykłych bandziorów i innych konkurentów. Okazało się, że mimo upływu czasu Pan Samochodzik nie stracił niczego ze swej świeżości i uroku. Powieść czyta się szybko i z przyjemnością, z charakterystyczną beztroską, z jaką zawsze mi się kojarzą wczasy z tamtych czasów, gdy łatwiej było spotkać turystę niż samochód, gdy wyjazd po letnią przygodę wywoływał w wyobraźni obrazy z lasem, jeziorem i górami, a nie z korkami, fast foodami i kartami kredytowymi. Jak przystało na powieść adresowaną głównie do młodzieży, język jest dość prosty i łatwy w odbiorze, co nie ujmuje niczego jego walorom – jest plastyczny, obrazowy i żywy. Postacie nakreślone są z mistrzostwem, choć zgodnie z kanonem nieco schematycznie – czarne charaktery są odrażające lub co najmniej pełne fałszu, a dobrzy jeśli nie są super, to przynajmniej budzą sympatię. Mogę z całym przekonaniem stwierdzić, iż dziś również, jak wieki temu, książkę oceniam jako rewelacyjną i polecam ją z przekonaniem każdemu, od dzieci po dorosłych. Dla pierwszych będzie lekturą pełną ponadczasowych wartości, która być może zaszczepi w nich bakcyla krytycznego i dociekliwego poznawania historii, a dla drugich świetnym oderwaniem od dzisiejszego schematu literatury tego typu. Tutaj do chodzimy do smutnych refleksji. Pan Samochodzik to kolejny przykład, iż cudze chwalimy, a swego nie znamy. Na półkach bibliotek i księgarni zalegają dziesiątki powieści Dana Browna czy Clive’a Cusslera, a telewizja wciąż bombarduje nas powtarzanym do obrzydzenia Indiana Jonesem. Nasz Pan Samochodzik jest jakoś ostatnio wstydliwie pomijany, a szkoda, gdyż można go nawet uznać za bardziej udaną kreację bohatera w postaci historyka ruszającego na poszukiwanie skarbów ukrytych za zasłoną tajemnic historii, niż w przypadku jego zagranicznych kuzynów. A że jest to powieść dla młodzieży; czy to coś gorszego? Czy dodawanie do trupów, których nie brak w historii, nowych, czy zaprawianie powieści przemocą, ma podnosić wartość artystyczną? Ja w to wątpię. W naszym Samochodziku podoba mi się między innymi pogodna atmosfera, radość prawdziwej wakacyjnej przygody połączonej z ciekawą łamigłówką, ten specyficzny klimat, którego brak dzisiejszym i zachodnim produkcjom. Jeśli już jesteśmy przy powieściach dla młodzieży, to zastanawia mnie skojarzenie z podziałem filmów. Filmy dzielą się na te dla dorosłych i pozostałe, książki zaś na te dla młodzieży i pozostałe. Nie dziwi Was ta niekonsekwencja? Powoduje ona miedzy innymi ocenianie przez młodzież filmów dla dorosłych jako bardziej pożądanych nie tylko dlatego, że są owocem zakazanym. Kto je ogląda, jest dorosły, a któż w młodości nie tęsknił do dorosłości? W książkach odwrotnie. Część książek została zepchnięta do działu młodzieżowego, do którego dorosły czytelnik nie powinien zaglądać. Żeby to podkreślić schowano je nawet do osobnych bibliotek, gdzie dorosły czytelnik nie może wypożyczać, jeśli się do nich dodatkowo nie zapisze. A jak to będzie wyglądało, gdy się tam uda? Może być posądzony o zdziecinnienie. W konsekwencji wielu, którzy przygodę z książką rozpoczęli w późniejszym wieku, nigdy nie pozna Karola Maya, Nienackiego i wielu innych autorów wartościowych książek. A szkoda. Wracając do naszego Pana Samochodzika, wielce boleję nad tym, iż coraz mniej ludzi czyta książki z serii o tym naszym tropicielu zagadek historii, poszukiwaczu przygód i skarbów. Rodzicie, którzy go nie poznają, nie polecą go dzieciom, a takie powieści są potrzebne, by zaszczepić w młodych ludziach ciekawość i pasję. Jeśli tego nie posmakują jako dzieci, na zawsze pozostanie im już tylko bezcelowa harówka na kolejny samochód pozwalający dojeżdżać do jeszcze cięższej harówki na jeszcze droższy samochód. Pozostaną im tylko rozmowy o kasie i polityce. Nie będą mieli ani hobby, ani pracy, która jest pasją. Tyle krzyczymy o przemocy w szkole, ale spójrzmy na seriale, które są najchętniej oglądane przez młodzież. Albo toczą się w więzieniu, albo w świecie wampirów. O telenowelach, w których życie bohaterów polega na podkładaniu świni innym, nie ma nawet sensu wspominać. Żadna z tych produkcji nie daje wzorców normalnych zachowań w życiu. Żadna nie pokazuję, iż każdy może mieć zwykłe, ale ciekawe życie. Nie pokazuje, jak fascynujące rzeczy są dookoła nas i w dodatku wcale nie trzeba ich kupować. W tym kontekście Pan Samochodzik jawi się jako podwójnie wartościowy i godny polecenia, o czym z przekonaniem Was zapewniam
recenzja pierwotnie opublikowana na blogu klub-aa.blogspot.com dokąd zapraszam na wymianę wrażeń z lektury i nie tylko
Książka zalegała mi od lat na półce, aż wreszcie skusiłem się na jej przeczytanie. Wywarła na mnie spore wrażenie, czułem się jakbym sam brał udział w tych swawolach oraz zachęciła mnie do poznawania kolejnych stron poczynań głównego bohatera. Jest to idealna seria przygód dla każdego młodszego czytelnika i nie tylko, gdyż niesie za sobą wiele korzyści zarówno dla tych starszych. Pokazuje jak poprzez zabawę można poznawać wiele ciekawych wydarzeń historycznych, którymi książka została okraszona. Są to rewelacyjne przygody zabierające czytelnika w odległy świat lat dziecięcych, które każdy chciałby ponownie przeżyć raz jeszcze.
Pamiętam, że jako dziecko ta część przygód Pana Samochodzika podobała mi się najbardziej i chyba tak zostanie! Czytanie tej serii po latach jest jak powrót do dzieciństwa!
Niesamowicie wciągające opowiadanie z sagi Pana Samochodzika. Cofamy się w lata 60. ubiegłego wieku i mamy przygodę pełną parą. Wyprawa wyprawą, lecz nie tylko ulotne chwile we wiosce Giby są tu motywem przewodnim - można bowiem bardzo dużo się z książki tej dowiedzieć, bo Nienacki potrafił zwinnie przeplatać ciekawie prowadzone monologi odnośnie rozmaitych tematów. Tutaj, w Panu Samochodziki i Templariuszach monologi te głównie dotyczyły historii zakonów rycerskich jak m.in. Krzyżaków, templariuszy, a także - w mniejszym stopniu - jezuitów. Dla osób, które przespały lekcje historii, lekcje z Pana Samochodzika to będzie zupełnie inny świat - taki, w którym człowiek głodny jest wiedzy i rozpala go ciekawość.
Sama przygoda, zagadki w tej odsłonie absolutnie nie są rodem z taniej powieści sensacyjnej. Autor poświęcił zagadnieniu wiele czasu i zbudował całkiem ciekawy związek stanowiący podwalinę tajemnicy. Więcej mówić nie chcę, bo zepsuję zabawę :)
Na pewno teraz, widząc zamek w Malborku, będę miał nieco inne myśli niż dotychczas.
4/5⭐️ To moja druga książka o przygodach Pana Samochodzika i jestem pewna, że chce kontynuować tą serie! Niektóre monologi opowiadające historie Templariuszy są rzeczywiście nieco nudne, ale za to końcówka jest świetna- trzymająca w napięciu i naprawdę ciekawie oraz co najważniejsze DOBRZE przemyślana. Podoba mi się także bezpośredniość autora i to jak opisuje wszystko bez ogródek (np. ludzkie szkielety). Muszę przyznać, że w jednym momencie sama czułam się nie komfortowo i podzielałam strach i obawy głównego bohatera. POLECAM Z CAŁEGO SERCA! ❤️
Niestety nie jestem fanką. Spodziewałam się ładnie poprowadzonej akcji i dobrej zabawy. Myślałam, że będzie się dużo działo i że będzie się to dobrze czytało. Ani jednego ani drugiego tutaj nie znalazłam. Mogłabym wybaczyć akcję, bo akcja akcji nierówna, ale nie mogę wybaczyć stylu. Nie dla mnie. Choć biorąc książkę do rąk byłam pewna, że odkładając - będę zadowolona. 5/10 bo Pan Samochodzik to historia sama w sobie.
Od dawna chciałam odświeżyć sobie tę serie. Zupełnie przypadkowo stanęło na ,,Pana Samochodzika i templariuszy”. Wracając z nad morza była to idealna lektura żeby wypocząć. Ciekawa, nie ciągnąca się akcja sprzyja czytaniu. Nieprzewidywalna. Lekka przygodówka idealna na wakacje czy spokojne wieczory! Jedna z lepszych książek o Panu Samochodziku :)
Przeczytana z polecenia koleżanki. Myślałam, że będzie nudna, ale na szczęście miło się zaskoczyłam. Co prawda, przewidziałam zakończenie historii, mimo tego jednak czytało mi się bardzo dobrze. Lekki styl autora pozwalał na szybką lekturę i angażował w historię. Idealna dla dzieci, ale myślę, że nawet dorośli mogą się przy niej bardzo dobrze bawić.
Jedna z moich ukochanych książek z dzieciństwa. Najpierw słuchana jako audiobook, potem czytana i w tym roku znów czytana w ramach wspomnień dziecinnych wakacji. No i oczywiście nie mogę przestać czytać tego w głowie głosem Malajkata!
Po przeczytaniu wróciłem niestety z krainy dzieciństwa do rzeczywistości,ale niedługo wybieram się tam z powrotem czytając kolejny tom z przygodami Pana Samochodzika.