Nie ma jednej schizofrenii, tak samo jak nie ma jednej depresji ani jednej choroby afektywnej dwubiegunowej. Nie ma też jednej właściwej reakcji człowieka, który towarzyszy bliskiej osobie w kryzysie, a medialne tezy o rzekomej szkodliwości leków, przemocy psychiatrii, koszmarze szpitali i samego chorowania kruszą się w konfrontacji z pojedynczymi opowieściami. O Justynie, która ratowała swojego męża przed samobójczą śmiercią. O Rafale, któremu czasami wydaje się, że jest wszechmogący. Albo o Irenie, która bez przerwy wyobrażała sobie, jak zadaje innym ból. „Opowieść o polskiej psychiatrii jest przede wszystkim historią o tym, co dzieje się z pacjentem poza murami instytucji” – pisze Anna Kiedrzynek, laureatka drugiej nagrody European Press Prize 2022, w pierwszym rozdziale swojej książki o życiu osób doświadczających chorób i zaburzeń psychicznych. Jej zaskakujące, empatyczne i odważne reportaże to lekcja rozmowy o innej psychiatrii – wolnej od taniej sensacji, skupionej na przywracaniu cierpiącym normalnego życia.
Jeden z lepszych reportaży, jakie czytałam. Książka, która poszerzyła moje postrzeganie zdrowienia, wskazała nowe kierunki. Autorka podeszła z szacunkiem do bohaterów, których zreszta świetnie dobrała. Oby więcej takich książek!
odnalazłam siebie, ludzi podobnych sobie, swoje problemy, trochę może nadziei na ich rozwiązanie, chociaż więcej przygnębiającego obrazu stanu psychiatrii w Polsce póki co
Frustrująca i uświadamiająca. Trochę o naszym rodzimym systemie, trochę o samych ludziach i ich losach. Dla mnie, która pierwszy raz sięga po taką tematykę, była bardzo przydatna.
„- Choroba idzie ze mną - mówi Aneta, lat dwadzieścia osiem, diagnoza: ChAD. - Łazi obok mnie, ramię w ramię, a ja nie mogę się jej pozbyć. Czasami idzie cicho i jest spokój, a czasami drze się i szarpie mnie za rękę. Jednak nigdy nie opętała mnie do końca”. Anna Kiedrzynek napisała merytoryczny i uwrażliwiajacy reportaż o psychiatrii poza szpitalem. W Polsce szpital jest podstawową formą leczenia chorób i zaburzeń psychicznych. Mimo tego, że badania pokazują, że deinstytucjonalizacja i tworzenie dziennych oddziałów i zespołów leczenia środowiskowego jest zdecydowanie bardziej skuteczną i tańszą meteodą, na której nie odbijałoby się tak mocno skandalicznie mała liczba psychiatrów na potrzebujących ich pomocy. W tej chwili w szpitalach nie ma lekarzy i nie ma miejsc, a trafiają do nich osoby, którym można było pomóc znacznie wcześniej i bez potrzeby hospitalizacji. Autorka pisze, że dziś łatwiej jest nam myślec o psychiatrii bez kaftana (symbolu psychiatrii dużej części XX wieku), ale w Polsce wciąż niemożliwa wydaje się psychiatria bez szpitala. Mimo tego, że przecież znaczna część trwania pacjenta w chorobie odbywa się poza szpitalem. Schemat wygląda tak, że trafia do szpitala w stanie ciężkim, zostaje tam podleczony, a po powrocie do domu zostaje sam sobie i znów wpada w próżnię. Ale książka Kiedrzynek to nie tylko opowieść o bezimiennej psychiatrii, ale przede wszystkim historie prawdziwych ludzi. Niezwykle poruszajace i uwrażliwiające, ale co ważne autorka nie karmi nas w tych opowieściach nieczułą sensacją. Dla osób, które nie wiedzą jak wygląda życie z chorobą czy zaburzeniem psychicznym albo jak żyje się ich bliskim to niezwykle wartościowa lektura. Z drugiej strony, dla osób, ktore znają problem od podszewki, będzie to potwierdzenie, że „nie jesteś sam”. Bardzo warto!
Genialny reportaż ukazujący, że jedna choroba może mieć wiele różnych odmian i pokazujący, że ludzie chorzy są tak samo ludźmi jak my wszyscy. Choroba nie powinna definiować naszej wartości!!
4,5 bardzo wartościowy i ważny reportaż. uświadamia o tym jak wygląda życie osób zarówno z diagnozami jak i bez, jak wygląda podejście personelu szpitala do pacjenta. nawet jeśli ktoś mniej więcej wie jak wyglada ten temat to, moim zdaniem, warto zapoznać się z tą pozycją.
"niewiele znajduję pewników, poza jednym – chorowanie ma nieskończoną liczbę wariantów. nie ma jednej schizofrenii, tak samo jak nie ma jednej depresji czy choroby afektywnej dwubiegunowej. nie ma jednej właściwej reakcji człowieka zdrowego, który towarzyszy bliskiej osobie w kryzysie."
pamiętajcie, proszę, żeby pytać, jak pomóc osobie w kryzysie. najważniejsze jest wtedy, by wiedzieć, czego nie mówić. "jesteś chorx" nie na każdego zadziała tak samo.
Publicystyka w formie wywiadów. Pespektywa osób, które na co dzień stykają się z systemem będąc pacjentami, lekarzami, pracownikami socjalnymi bądź osobami towarzyszącymi. Duży nacisk na wagę leczenia środowiskowego, podkreślenie tego, że leczenie to nie powinien być tylko szpital i tabletki.
Warto przeczytać, chociaż jest to dość krótka książka i odnoszę wrażenie, że w tekście jest sporo uogólnień, uproszczeń i niedomówień.
Bardzo dobry reportaż, chociaż nie ukrywam, że niesamowicie wynudziły mnie rozmowy z socjologami, jakieś rozważania na tematy reformy psychiatrii itp. - dużo lepiej byłoby oddać głos samym pacjentom, chociaż rozumiem zamysł autorki
Poza tym, bardzo dobrze napisane, a rozdziały o depresji i OCD były naprawdę fenomenalnie napisane.
Bardzo dobra, potrzebna książka. Najbardziej poruszył mnie fragment o Pani Wiesi, która swoimi krzykami nie daje spać sąsiadom. „Bardzo się boimy, że kiedyś zamilknie. W końcu obchodzi tylko nas. Przeszkadza tylko nam. To wielka odpowiedzialność”. Bardzo ciekawa refleksja o odpowiedzialności, dobru wspólnym i empatii. Łzy w oczach. 💔😭
Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że książka jest warta przeczytania. Zawiera wiedzę, która powinna być w mojej opinii powszechna, wiedzę dotyczącą schizofrenii, ChAD, depresji, czy też szpitali psychiatrycznych. Pierwszo-osobowa narracja pozwala zrozumieć jak to wygląda ale jednocześnie inspiruje, ponieważ mimo trudności takie osoby potrafią świetnie sobie radzić w życiu.
Reportaż szczególnie ważny dla zrozumienia, czym tak naprawdę są choroby psychiczne. Bardzo poruszający, ale też otwierający oczy, że każdy czasem mniej lub bardziej może się rozpaść. Emocjonalnie wyczerpujący, bo poruszający trudne tematy, ale z niezwykłą wrażliwością i różnorodnością przypadków.
Doskonały reportaż! Autorka z dużym szacunkiem opowiada historie bohaterów, podkreślając, że są kimś więcej niż chorobą czy objawem. Rzetelnie rozprawia się z aktualnym stanem psychiatrii w Polsce. Lektura bardzo poszerzająca horyzonty. Zwłaszcza, że choroba psychiczna może dotknąć każdego... bardzo polecam
Każda książka o psychiatrii i psychologii robi na mnie ogromne wrażenie tzn przejmuje moje myśli na następne godziny. Ta nie jest wyjątkiem. Pełna szacunku i emocji.
Reportaż na pewno ważny, jednak mam wrażenie, że autorka skupiła się tylko na określonej grupie osób z zaburzeniami. Jest to też spojrzenie na choroby tylko z jednej strony, z tej, w której pacjenci nie są w stanie funkcjonować samodzielnie. Według mnie niewystarczająco podkreśliła to, że tak MOŻE BYĆ, ale nie musi.
ważny temat nie został tu za bardzo wyczerpany, może dla osób które nic nie wiedzą o psychiatrii to byłoby to ciekawsze, ale ja w sumie i tak mam niewielką wiedzę więc czy ja wiem czy to tego kwestia. bardziej czuje się jakbym przeczytała wstęp do czegoś albo artykuł wydany jako książka. szkoda trochę
Bardzo dobrze napisane. Czyta się w bliskości, czułości z bohaterami książki. Podobało mi się połączenie historii osobistych z tłem historycznym i prawnym. Dobór historii zrozumiały pod kątem postulatów psychiatrii środowiskowej jednak umacnia obraz choroby psychicznej jako czegoś rzadkiego, ekstremalnego.
Długo zajęło mi przesłuchanie, ale cieszę się, że się nie spieszyłam i dałam sobie czas, żeby przetworzyć te historie i o nich pomyśleć. To był kawał dobrego reportażu napisany z otwartą głową i szacunkiem dla jego bohaterów, bohaterek. Bardzo dużo się dowiedziałam, cieszę się, że powstają książki, które w tak rzetelny sposób opisują rzeczywistość osób z zaburzeniami psychicznymi, bo niestety w naszym społeczeństwie to nadal w dużej mierze temat tabu. Autorka podąża za bohaterami poza mury szpitala psychiatrycznego, żeby zobaczyć, jak choroby wpływają na ich codzienność i nie raz byłam zaskoczona tym, jacy to są dzielni, silni i zdeterminowani ludzie. Myślę, że ten reportaż zostawił we mnie dużo pokory i podziwu oraz chęć zgłębiania tematu, żeby, w miarę możliwości, unikać pozostawania w fazie „nie wiem”.