Korrigany, małe bretońskie duszki, potrafią porządnie zamieszać w ludzkich losach. Może to jakiś korrigan postanowił zburzyć spokój Claire Autret z maleńkiej wyspy u brzegów Bretanii? Wysłał ją w polskie góry, aby tam spotkała dziwną i tragiczną postać Matki Wszystkich Lalek? Kazał jej przewartościować całe swoje dotychczasowe życie? Pamiętajmy jednak, że korrigany umieją też leczyć rany i naprawić to, co same zepsuły...
Dwie kobiety: mała Elżunia i jej przedwojenna, polska rzeczywistość, i dorosła Claire i jej bretoński świat. Co łączy te kobiety?
Dość późno odkryłam twórczość Moniki Szwai, ale lepiej późno niż wcale. Znów postawiłam na audiobooka. Czytała moja ukochana Aneta Todorczuk i znów zrobiła z tego majstersztyk.
Ta powieść mnie ujęła swoją przewrotnością, bo w niezwykle lekki sposób opowiada o poszukiwaniu swojej tożsamości i wychodzi z tego bardzo dojrzała historia, która daje do myślenia. Przy tej książce można się i zrelaksować, i zastanowić nad sobą, i wzruszyć, i zaśmiać. Lubię takie książki. Nawet tytuł został idealnie dopasowany do fabuły, a to, wbrew pozorom, wcale nie jest takie częste.
Trudno mi powiedzieć, co mnie podkusiło do sięgnięcia po tę książkę, ale zdecydowanie nie był to dobry wybór. Nie miałam pojęcia, że powieści Szwai to ta słynna literatura kobieca, po którą intuicyjnie nigdy nie sięgałam. Moja intuicja oczywiście się nie myliła.
Szwaja początkowo prowadzi opowieść dwutorowo. W Bretonii, na małej wyspie mieszka Claire wraz ze swoją rodziną - dziewczyna pomaga w prowadzeniu rodzinnej restauracji, a poza tym tworzy wszelakie rękodzieło, do czego ma wyjątkowy talent. Studiowała wprawdzie matematykę, ale raczej sobie a muzom. Claire ma ojca Bretończyka i matkę Polkę, która uciekła z komunistycznej Polski, nie mogąc wytrzymać życia w tym ustroju. Pewnego dnia Claire niespodziewanie odwiedza dwóch braci. Przyjeżdżają z Kotliny Kłodzkiej, by przekazać jej nietypową wiadomość. Otóż tam mieszka podobno jej prawdziwy ojciec, który stoi u progu śmierci i chciałby poznać córkę. Claire do Polski oczywiście wyjeżdża, gdzie poznaje mnóstwo serdecznych ludzi. Wszyscy są mili, gościnni, a Claire od razu zdobywa ich serca.
"Matka wszystkich lalek" to książka, w której Monika Szwaja opisała losy dwóch kobiet różniących się właściwie wszystkim, od wieku począwszy. Jedna z nich, córka polsko-bretońskiego małżeństwa dobiega trzydziestki i właśnie dowiaduje się, że niezupełnie jest osobą, za którą dotąd się uważała. Druga również przez wiele lat przeżywała kłopoty z własną identyfikacją spowodowane bezwzględnością drugiej wojny światowej. Obie muszą sobie jakoś poradzić z nową wiedzą o sobie i swoim pochodzeniu. Nie jest to wcale łatwe, zwłaszcza w przypadku osoby, której w dzieciństwie zmieniono tożsamość i połączono to z regularnym praniem mózgu. Takich rzeczy nie przeżywa się bezkarnie. Autorka pisze o czymś bardzo istotnym: o poszukiwaniu własnej tożsamości i korzeni. Czytając przeniesiemy się w fantastyczną scenerię... najpierw skalista wysepka u wybrzeża Bretanii, pełnej magii i interesujących mieszkańców, cudownie zielona i otoczona plażami, zatokami i oceanem. A potem polskie góry - Karkonosze, które mają swój niepowtarzalny urok i czar. "Matka wszystkich lalek" to powieść wielowątkowa, wspaniale wyważona i napisana stylem, który lubię. Szwaja stworzyła bardzo realistyczne osoby pełne emocji, wiary w pewne wartości. Pełna ciepła i mądrości oraz humoru. Polecam!
Tytuł zapowiadał coś o wiele ciekawszego i raczej wielopoziomowego, a dostałam opowieść w kilku planach czasowych z masą nudnych bohaterów, których miałam dość już jakoś w połowie. Lebensborn to tak interesujący i przede wszystkim tragiczny element wojennej historii, że zasługuje na lepszą książkę, nawet jeśli tak mocno fabularyzowaną jak tutaj. Poza tym, nie lubię tego torture porn uprawianego przez Szwaję na jej postaciach. Byłabym skłonna się w tę powieść zaangażować, jeśli kobiety, o jakich pisze autorka, miałyby choć trochę charyzmy i nie były tak irytujące.
A chicken soup for the soul. If you're in the mood for a thoughtful book and plod through some heavy-duty reading, that's not it. But if you just want to cuddle up with a book, and feel all nice and cozy and sure that everybody will live happily ever after - that's it (even with some overhead). Since I know what to expect from the author, I decided to read this book when in a mood for it, and voila - 4 stars :).
Dawno nie czytałam nic Szwaji i łyknęlam ją bardzo szybko. Fabuła świetna, książka dobrze zredagowana to nie oparłam się wrażeniu, że dialogi a właściwie sposób wysławiania, "składania zdań" był identyczny jak innych bohaterów tej autorki. To tak jak bym oglądała nowy film z aktorami, którym nie udało stworzyć nowych postaci.