Kiedy dołączenie do Siostrzeństwa zależy od tego, z kim przyjdziesz na imprezę otwierającą rok akademicki, chowasz dumę do kieszeni i idziesz porozmawiać ze swoim wrogiem numer jeden – głupim przyjacielem starszego brata. Przynajmniej tak robi Mallory. W efekcie przez następny miesiąc ma być na każde zawołanie przystojnego – ale od zawsze wobec niej wrednego – kapitana drużyny koszykarskiej.
Dziewczyna jeszcze nie wie, jak przeżyje nadchodzące trzydzieści dni, ale nic nie powstrzyma jej przed kontynuowaniem rodzinnej tradycji, jaką jest należenie do Siostrzeństwa Beta.
A Polish author writing under a pseudonym. In her books, she likes to touch on important topics and make the reader reflect. She loves writing romances with characterful women and men who can be considered a walking green flag. In private, a happy mother, wife and owner of two cat rascals.
4,5/5⭐️ To była super wciągająca książka, cały czas coś się działo. Odnalazłam w niej swój komfort i naprawdę mogłabym czytać jeszcze dłużej tą książkę. Bohaterowie byli super wykreowani a ich wzajemne potyczki były mega śmieszne. Fajny był motyw układu chociaż szybko się skończył. Oczywiście zakończenie do przewidzenia ale nie narzekam bo było mega słodkie. A co najbardziej polubiłam w tej książce to głównego bohatera i to jak dbał o naszą główną bohaterkę dosłownie się rozpływałam! Cały humor w tej książce mega na plus! Jestem ciekawa o czym będzie drugi tom o napewno przeczytam!
jakie to bylo okropne xd co chwile mnie skrecalo z cringu te wszystkie teksty byly tragiczne, kolejna tepa laska z kisielem w majtkach 24/7, typ tez nie za ciekawy, to mialo byc enemies to lovers ale właściwie to oni od początku sie kochali xd
2/5 ⭐️ No, powiecmy, że było ok. Niby wszystko spoko, ale nie podobało mi się, że jest pięknie przyjemnie, a pod koniec wychodzą poważne rzeczy np. Alkoholizm, problemy z okaleczaniem się, prześladowanie w szkole.
To zdecydowanie nie było dobre... Jestem w szoku że ten tekst ma takie dobre opinie. Praktycznie nie ma świata przedstawionego. Bohaterowie drugoplanowi? Nic o nich nie wiemy, nawet jeśli chodzi o głównych bohaterów informacje są szczątkowe, mamy tylko zarys postaci.
spodziewalam sie zdecydowanie czegos lepszego. wedlug autorki ksiazka z motywem „hate to love”, troche srednio to wyszlo skoro dwojka bohaterow byla w sobie zakochana od x czasu. okej, moze troche sie sprzeczali, ale nie uwazam, zeby to bylo enemies to lovers. tak samo na minus przedstawienie w minimalnym stopniu postaci drugoplanowych i ogolnie malo bylo wspominania o otoczeniu. jednym z ciekawszych watkow byla dla mnie relacja britt i caleba, czyli wlasnie postacie drugoplanowe bo glowni bohaterowie byli nudni i nijacy.
jezyk calosci byl az zbyt prosty i dziecinny, wiele tekstow po prostu zenujacych. akcja ksiazki dziala sie bardzo szybko.
zamysl uwazam, ze byl spoko ale wykonanie nie przypadlo mi do gustu.
nie upadnę tak nisko, żeby dać temu 5 gwiazdek, duma mi nie pozwala. JAKIE TO BYŁO SŁABE A JEDNOCZEŚNIE EMOCJONUJĄCE XDDD, czułam się jak na wattpadzie 5 lat temu😻 To wszystko było takie szybkie i nierealne, ze zapomniałam o rzeczywistym świecie i chyba dlatego mi się podobało. Ogólnie historia jakich pełno na wattpadzie, gdyby nie darmowy audiobook raczej sama bym po to nie sięgnęła
Chyba każdy czasem lubi sięgnąć po coś typowo dla rozrywki. No przynajmniej ja tak mam, a Challenge Accepted idealnie sprostało moim wymaganiom. Jest to historia stworzona do przeczytania w jeden, spokojny i luźny wieczór.
Praktycznie od razu wciągnęłam się w tę książkę i czytało mi się ją bardzo szybko oraz przyjemnie. Nie było tutaj fajerwerków ani wielkich plot twistów, jednak nie zmienia to faktu, że dobrze się przy niej bawiłam.
Postać Mallory nie zapadła mi na dłużej w pamięć, jednak była w porządku. Nie wyróżniała się właściwie niczym, ale nie mogę jej nic zarzucić. Była taką trochę uroczą i niewinną dziewczyną, jednak miało to swój urok.
Zdecydowanie bardziej polubiłam Milesa, który jak się okazało wcale nie jest takim dupkiem, jakim go opisywano. Skrywa się w nim romantyk, a każdy jego gest i zachowanie tylko bardziej mnie do niego przekonywało. Bardzo podobało mi się to jak troszczył się o Mall, zwracał uwagę tylko na nią i zawsze była u niego na pierwszym miejscu.
Ich relacja była bardzo urocza, pełna czułości i delikatności, bo to właśnie na niej opierała się cała fabuła. Natomiast ich znajomość również była dość ciekawa, ponieważ znali się oni praktycznie od dzieciństwa, co wiązało się z pewnymi komplikacjami.
Wszystko rozgrywa się w otoczeniu uczelni, bractw i wszystkiego z tym związanego, a ja uwielbiam takie klimaty. Podobało mi się również to, że w tej książce to chłopak zabiegał o uwagę dziewczyny, co wcale nie było takie łatwe. Ta gierka między nimi na początku książki również przyciągnęła moją uwagę i zainteresowała. Bardzo fajnie przedstawione zostały też zainteresowania głównych bohaterów, jakimi są koszykówka oraz muzyka.
Jest to jedna z tych słodkich, uroczych i komfortowych książek idealnym na odcięcie się od rzeczywistości. Nie zabrakło również poważniejszego tematu, jakim jest samookaleczanie czy problemy młodych ludzi. Fabuła jest prosta i bardzo przyjemna, podobnie jak i język autorki, dzięki czemu przez książkę płyniemy.
Jeśli szukacie czegoś do czytania na wolny wieczór to idealnie trafiliście!
W zastoju czytelniczym pomyślałam, że ten tytuł szybko pomoże mi z niego wyjść, ale była to przeprawa przez męki.
Bardzo, bardzo nieudane próby wplecenia poważnych wątków, problemy bohaterów poruszone w sposób strasznie płytki i nic nie wnoszący - całkowicie zbędne.
Racja między bohaterami? Bez większego sensu, jest i tyle bo tak jest napisane, plus pół otwarte zakończenie- meeh
[kryteria oceny] 0/0,5 wartości merytoryczne i moralne 0/0,5 prawdziwość uczuć 0,5/1 logiczność i ciągłość wydarzeń 0,15/0,5 płynność i przyjemność w odbiorze 0,15/0,5 fabuła 0/0,5 kreacja bohaterów 0/0,5 styl pisania autora 0/0,5 „sedno”/ cel/ morał 0/0,25 pozytywny odbiór całości 0/0,25 ✨ to coś ✨
Do teraz nie wiem co sie czasami dzialo i dlaczego, a tak to bylo mi zal jakkolwiek wydac na to pieniadze gdy na wattpadzie mialabym za darmo i bardziej bym sie ubawila
Mall i Milesa poznajemy gdy ta za wszelką cenę chce dołączyć do bractwa, do którego należały również wszystkie kobiety w jej rodzinie. Jednym z zadań jest przyprowadzenie koszykarza na imprezę, i los ponownie łączy naszych bohaterów. Miles nie robi jednak tego za darmo, a wzamian Mall ma udawać jego dziewczynę i pójść z nim na wesele. Możecie zastanawiać się dlaczego napisałam ponownie, ale jeśli was to ciekawi, to koniecznie musicie sięgnąć do źródła i samemu przekonać się, że to co oczywiste, wcale takie nie jest.
Od zeszłego roku jestem oczarowana tą historią i nie znajdę w niej rzeczy, która mi się nie podoba, więc jeśli liczyliście na narzekanie, to nie tym razem, i nie z tą pozycją.
Uwielbiam styl pisania Leny, o czym możecie już wiedzieć, ale warto o nim po raz kolejny wspomnieć. Czytałam już kilka jej historii i za każdym razem się nimi zachwycam - niezależnie od gatunku i motywów. CA to nie jest wyjątek. Uwielbiam humor bohaterów, ich dokuczanie sobie, oraz słodkie momenty. Bo ich było naprawdę od groma i siedziałam z ogromnym uśmiechem nie chcąc po raz kolejny się z nimi żegnać.
Ta historia jest przepełniona zdrową i piękną miłością. Mall już została kiedyś skrzywdzona przez głównego bohatera, więc ten musi nieźle się wysilić, aby chciała mu zaufać i uwierzyła, że to co między nimi się dzieje i zaczyna kiełkować - jest prawdziwe. Lecz nie martwcie się, bo główny bohater nie zawiódł i jedynie może podnieść wasze wymagania.
Uwielbiam w tej historii sposób sposób wykreowania bohaterów. Mall jest niezwykle urocza i delikatna, choć kiedy chce to potrafi postawić na swoim i nie boi się ustawić do pionu tego kogo trzeba. Z kolei Miles jest czasami porywczy, zazdrosny, ale i opiekuńczy. Potrafi być dupkiem, ale dla Mall ma tak zwane „soft place” w swoim życiu i traktuje ją jak księżniczkę. Niejednokrotnie udowodnił jak bardzo zależy mu na Mall, oraz, że zrobi dosłownie wszystko dla osób, które kocha i na których mu zależy. Czy to nie jest Husband Material? Razem się dopełniali i tworzyli całość. Byli dla siebie zawsze, i rozumieli się bez słów. Jedno było oparciem, gdy drugie nie miało już sił. Myślę, że to jeden z powodów, dla których ich tak bardzo uwielbiam. Bo oprócz krążącego w nich pożądania, połączyła ich więź nie do rozerwania. Jednak nie dajcie się zwieść bo pomimo delikatnych opisów, ta książka nie skupia się na samej relacji fizycznej, a jedynie jest miłym dodatkiem i pokazuje buzujące w nastolatkach hormony.
Cała fabuła jest delikatna i skupia się mocno na rozwoju relacji głównych bohaterów. Podoba mi się również, że Miles pomaga Mall wychodzić z problemów, choć największą i genialną robotę robi ona sama. Jest niezwykle silną postacią i opowiada o przykrych, lecz możliwych realiach nastolatków. Z tego też powodu książka nie jest uznana za typową młodzieżówkę i ma ograniczenie wiekowe, więc przeczytajcie ostrzeżenie zanim się po nią zabierzecie🤍
Ta historia jest dla mnie niezwykle ważna i opatula mnie niczym ciepły kocyk. Prawdopodobnie ta recenzja nie odda mojej całej miłości do tej książki, ale Challenge Accepted pokazuje, że proste historie o miłości mogą być ciekawe i cudowne. Ta książka jest moim komfortem i domem; nie zliczę ile razy do nich wracałam i będę wracać.
Jeśli szukacie książki z motywem fake-dating, studentów, enemies to lovers, to ta pozycja jest dla was. Z mojej strony mogę obiecać, że Lena włożyła całe serce w dopieszczenie tej historii i wyszło jej to genialnie. Challenge Accepted jest dla mnie przykładem książki, która jest więcej niż tylko tuszem na papierze, a czytając ją czuję się jakbym rozmawiała z najlepszym przyjacielem.
“Zadziwiające, że jeden człowiek może nie pamiętać tego, co napisał, podczas gdy drugi ma wyryte w pamięci niemal każde słowo...”
Celem Mallory Jones jest przedłużenie tradycji rodzinnej, czyli musi dołączyć do Siostrzeństwa Beta. Nawet jeśli od tego zależało by jej życie i schowanie choć na chwilę dumy do kieszeni. Takim sposobem Mall jest zmuszona porozmawiać ze swoim największym wrogiem – Milesem Dupkiem Rothem – kapitanem drużyny koszykarskiej.
Od słowa do słowa chłopak zgadza się pójść z nią na imprezę, pomagając jej tym przebrnąć przez pierwsze wyzwanie. Jednak Miles ma swoje warunki, które nie do końca podobają się one Mallory. Mimo wszystko dziewczyna, po jakimś czasie, na nie przystaje. W końcu co może się stać w ciągu miesiąca przez który musi być na każde jego zawołanie? Albo na ślubie, gdzie będzie jego osobą towarzyszącą?
Challenge Accepted jest historią do której mogę wracać bez końca. Przysięgam. Ilekroć ją zakończę, to od razu w mojej głowie pojawia się myśl: “Mogę jeszcze raz?” Za każdym razem przez losy głównych bohaterów przemierzam z motylkami w brzuchu i zaangażowaniem tak ogromnym, jakbym miała z tą pozycją pierwsze spotkanie.
Autorka stworzyła Mallory i Milesa w taki sposób, że podbijają oni serce czytelnika już od pierwszych stron. Po prostu nie da się ich nie lubić, nawet jeśli Miles swoim zachowaniem potrafi powodować chęć mordu na nim. Wszelkie starcia między nimi są zdolne do wywoływania salwy śmiechu. Sposób w jaki drą ze sobą koty jest chwilami wręcz komiczny.
Roth jest idealnym przykładem książkowego męża. Na pierwszy rzut oka może nam się wydawać, że sprawianie przykrości Mallory jest jego ulubionym zajęciem. Jednak gdy bardziej zagłębimy się w jego ciche gesty, możemy zaobserwować naprawdę wiele. Chłopak roztopi serce każdego i sprawi, że na twarzy pojawią się rumieńce. Jego troskliwość względem niej, zdecydowanie nie pasuje do obrazu, na jaki się kreuje w oczach innych.
Sposób w jaki została pokierowana relacja głównych bohaterów nie jest przesadny. Momentami wręcz przeuroczy. Wszelkie pierwsze razy są wyważone i wręcz idealnie opisane.
Błędy popełniane przez Mallory i Milesa nadają tylko autentyczności całej historii. Każdy ma momenty, że wątpi w siebie, swoje umiejętności. Gubi się w życiu i uczuciach. Życie nie zawsze bywa idealne.
Akcja jest poprowadzona tak, że trudno się oderwać. Świat stworzony przez Lenę pochłania. Podczas przemierzania przez powieść, czułam się jakbym wraz z Mallory próbowała dołączyć do Siostrzeństwa. A pióro autorki potęguje tylko przyjemność z lektury. Nie jest to moja pierwsza książka spod jej ręki i wiem, że nie ostatnia. Uwielbiam historie, które tworzy Lena M. Bielska. Są one magiczne. Również to jak potrafi operować trudnymi tematami w sposób tak lekki i przyjemny, jest niebywałe.
Na pierwszy rzut oka Challenge Accepted może się wydawać historią jakich wiele. To tylko pozory. Każdemu ją polecam i będę polecać już zawsze.
Nie ukrywam, że kupiłam ją głównie z powodu ktk. Cieszę się, że udało mi się po nią sięgnąć jeszcze przed wizytą u autorki , bo szłam do niej z czystym przekonaniem, iż odnalazłam swój nowy comfort read. W tej powieści ,mimo chwil gdzie miałam mieszane uczucia , zdecydowanie przeważała miłość do misiaków i ich historii. Co więcej ,po skończeniu, odczułam pewną pustkę i że potrzebuję ich więcej. Lena love you za to co tu zrobiłaś.
Powiem tak, ilość smut scen przerosla nawet mnie. Generalnie historia bardzo fajna i urocza a Miles postawił wysoko poprzeczkę innym książkowym chłopakom. Miało to potencjał i uważam, że powinniśmy dostać więcej fabuły niż scen wiadomo jakich. Mimo wszystko chętnie przeczytam drugą część dla Milesa ofc