Tadeusz Kamil Marcjan Żeleński (of the Ciołek coat-of-arms) was a Polish stage writer, poet, critic above all, and translator of over 100 French literary classics into Polish. He was a pediatrician and gynecologist by profession.
A notable personality in the Young Poland movement, Boy was the enfant terrible of the Polish literary scene in the first half of the 20th century. He was murdered in July 1941 during the Nazi occupation of Poland in what became known as the massacre of Lviv professors.
Ojesu, serio, jest to takie dobre. Wręcz smaczne! Boya mógłbym czytać i czytać, a jeszcze chętniej bym go posłuchał. Plotka powinna być obowiązkowym uzupełnieniem Wesela w szkołach (bo chyba nie jest? W każdym razie za moich czasów nie była)
Czy to źle, że Plotka podobała mi się bardziej niż samo Wesele? A może po prostu powinnam przeczytać Wesele ponownie wiedząc to co wiem po tej lekturze. W szkole powinni nam zadawać te dwie lektury wspólnie. Bo bez uzupełnienia, które nam oferuje Plotka, Wesele jest jak żart zrozumiały tylko dla wąskiego grona wtajemniczonych osób.
Nie wiem jak to się stało, ze ominęła mnie „Plotka o Weselu Wyspiańskiego”. Ale jeśli kogokolwiek jeszcze to proszę koniecznie nadrobić! Fantastyczna próbka lekkiego pióra Boya i tyleż smaczków i anegdot dotyczących „Wesela”, jego autora i bohaterów. 15-20 minut czytania, dostępne na Wolnych lekturach!
Większość faktów z felietonu Boya znałem z drugiej ręki, jednak trzeba oddać Żeleńskiemu, że lektura tego tekstu w całości jest być może czymś równie przyjemnym, co semgo dzieła Wyspiańskiego, po której z tych anegdotycznych informacji można wynieść dużo więcej z wcześniejszego doświadczenia dramatu.
Ee takie sobie bym powiedziała, ale bez tego wesele nie ma sensu a wesele nie było takie źle no niech Ci będzie Tadeusz boy-żeleński masz tu chłopie 3 gwiazdki, nie musisz dziękować
Od tego czasu, jak wspomniałem, pisano o Weselu dużo, i bardzo uczenie. Może za bardzo. Nie wiem, czy przez to nie zatraciła się nieco bezpośredniość wrażenia; czy nie zanadto wpojono publiczności przekonanie, że to jest sztuka trudna, głęboka, ciemna, symboliczna; czy nie za wiele zaczęto na temat Wesela medytować, zamiast bawić się nim i wzruszać.
Nie do końca wiem, jak zacząć tą recenzję, więc zacznę od bardzo prostego stwierdzenia: lubię czytać "utwory" w tym stylu. Utwory celowo wziąłem w cudzysłów, ponieważ nie do końca wiem, jak to określić; chodzi mi o historie napisane lekką ręką, luźne plotki o życiach ludzi, których kojarzymy raczej jako figury wzniosłe, dostojne, ludzi, którzy są obiektem podziwu i prawie kultu - a którzy ostatecznie byli... Cóż. Po prostu ludźmi. Miałem niedawno okazję czytać korespondencję Mickiewicza; i pierwszym porównaniem, które nasunęło mi się po skończeniu "Plotki..." jest to, że wywołała ona we mnie podobne uczucia, jak właśnie mickiewiczowskie listy: rozbawienie i jakąś dziwną radość z zobaczenia niesamowitego człowieczeństwa autorów znanych dzieł.
"Plotka..." oczywiście nie opowiada tylko o samym Wyspiańskim, a raczej o całym towarzystwie, które się na weselu bawiło, z uwzględnieniem pewnych kontekstów, które mogą nam - odbiorcom niewspółczesnym Wyspiańskiemu - zdecydowanie tą lekturę przybliżyć. Co prawda byłem ostrzegany przez moją polonistkę, żeby nie traktować "Plotki..." Boy'a zbyt poważnie, a faktycznie jako... Cóż, jak wskazuje sama nazwa: jak plotkę, ponieważ nie wszystkie informacje tam zawarte są prawdziwe - i nie śmiem wątpić w to, że pewnie miała rację. Jednak nawet mimo tego uważam, że jest to utwór warty przeczytania: nie jako nieomylne źródło faktów historycznych, ale jako zbiór nostalgicznych, zabawnych anegdot, które przekazuje nam świadek wydarzeń, które zainspirowały stworzenie "Wesela".
Przy okazji, pragnę się znów zatrzymać przy Boy'u. Jest to osoba, która mnie bardzo pozytywnie sobą zaskoczyła. Jakoś po przestrogach mojej polonistki podchodziłem do tego nazwiska z dużym dystansem - jednak przed lekturą "Plotki..." miałem z nim styczność przez całkowity przypadek, przy jego tłumaczeniu "Świętoszka", i jakoś zapałałem do niego sympatią; a teraz, czytając już coś jego autorskiego, moja sympatia tylko się pogłębiła - tak jak mówiłem, nawet mimo tego, że mógł tu zawrzeć trochę nieprawdziwych informacji. Jego styl pisania jakoś sprawia, że czytając go czuję się bardzo swobodnie; "przytulnie", jeżeli można tak to nazwać. W związku w tym, zapewne będę sięgać jeszcze głębiej w jego twórczość - następnym razem może coś nie opartego na czyimś innym dziele.
Jednak jeszcze podsumowując samą "Plotkę o "Weselu" Wyspiańskiego" - chyba nie muszę mówić, że polecam. Co prawda osobiście bardzo "Wesele" lubię i wielce rozkoszuję się zawartą w nim symboliką; ale myślę, że jest to też pozycja warta uwagi osób, które właśnie "Wesela" nie lubią i nie rozumieją. "Plotka..." ma bowiem okazję przedstawić wam trochę inną stronę dramatu, niż ta, na której głównie skupiamy się w szkołach - tą mniej poważną i mniej oderwaną od rzeczywistości. Ma okazję przypomnieć o tym, że nie jest to całkowita abstrakcja, a zarówno Wyspiański, jak i goście opisywanego przez niego "Wesela" byli zwykłymi ludźmi - ze swoimi dziwactwami i perypetiami, o których do dzisiaj możemy plotkować.
Boy-Żeleński to chyba moja ulubiona osobistość z młodopolskiej śmietanki. Mogłabym go słuchać, czytać wręcz wyznawać bo ten człowiek jest dla mnie chodząca inspiracją. Tu chciałabym powiedzieć dużo ale sam autor podsumował to najlepiej: "nie zapominajmy, że było ono (Wesele) rzeczywistością, a jeżeli stało się poniekąd symbolem, pozwólmy niech ten symbol wnika w nas bezwiednie, my zaś poddajmy się, bez troski o resztę, temu bogactwu słowa, obrazu, rytmu i uczucia, jakie płyną ku nam w tym utworze ze sceny."
Nie czytałam tego w szkole. Natknęłam się na to tylko dlatego, że pomagałam przyjaciółce w pracy domowej. Żałuję, że u mnie na lekcji nie było o tym mowy. Ta książka mówi więcej o "Weselu" niż wszytsko inne. Łatwa w odebraniu, zabawna i treściwa.
imagine jesteś na weselu, dobrze się bawisz, a później mężczyzna, który całą imprezę podpierał ścianę pisze o tym książkę, która potem jest wystawiana w teatrach i wszyscy wiedzą kto jest kim. zaczynasz się martwić, że ludzie zapomną czyje wesele przedstawia "wesele" więc piszesz o tym książkę. genialne.
takie rzeczy mogę czytać. wyborne uzupełnienie lektury. oczywiście, coś tam gadu stary dziadu, prywatne spostrzeżenia Żeleńskiego, ale nadal !!! do omawiania wesela polecam wydanie z posłowiem Anieli Łempickiej, girl she is GOOD (i just goggled her and learned she died like 30 years ago i wanna cry)
Pozwolę sobie zacytować przedostatni akapit Plotki...:
"[...] pisano o «Weselu» dużo, i bardzo uczenie. Może za bardzo. Nie wiem, czy przez to nie zatraciła się nieco bezpośredniość wrażenia; czy nie zanadto wpojono publiczności przekonanie, że jest to sztuka trudna, głęboka, ciemna, symboliczna; czy nie za wiele zaczęto na temat «Wesela» medytować, zamiast bawić się nim i wzruszać."
jeszcze przez Tadzia polubię Wesele naprawdę świetnie to opisał wręcz nie mogłam się oderwać nadal uważam się za naczelnego hejtera Wesela ale cała ta otoczka, geneza wokół tego dramatu jest niesamowita
Praktycznie obowiązkowe uzupełnienie dramatu, który bez tego był dla mnie czymś, az zbyt podniosłym, patetycznym i symbolicznym. Wskazuje na dosyć przyziemną genezę utworu w interesujący i przyjemny sposób, który idealnie podsumowuje zawarta w tytule "plotka".