Jump to ratings and reviews
Rate this book

Krew, która nas dzieli #1

Krew, która nas dzieli

Rate this book
Kto by przypuszczał, że w Windermore mieszkają wampiry?

Na pewno nie Dakota.

Zbliżały się egzaminy końcowe, a ona postawiła sobie jeden cel: dostać się na studia medyczne. I nawet jeśli nie wszystko szło zgodnie z planem, a po śmierci jej taty życie wywróciło się do góry nogami, nie zamierzała rezygnować z marzeń. Dlatego kiedy kolega z klasy prosi ją o korepetycje, Dakota zgadza się niemal bez wahania – w końcu to dobra okazja, żeby powtórzyć cały materiał, a Henry, powiedzmy to wprost, jest dość intrygujący. Plan byłby niemal idealny, gdyby nie to, że spokojne życie miasteczka przerywa tajemnicza śmierć jednego z nauczycieli, a Dakota z Henrym mimowolnie są w centrum wszystkich wydarzeń…

Wkrótce okaże się, że Windermore kryje wiele tajemnic, a sekrety, jakie poznali, nieodwracalnie zamkną Henry’emu i Dakocie drogę powrotu do normalnego życia.

Czy w obliczu niebezpieczeństw będą gotowi poświęcić wszystko dla siebie nawzajem?

400 pages, Paperback

First published October 25, 2023

250 people are currently reading
2894 people want to read

About the author

Edyta Prusinowska

6 books337 followers
Edyta Prusinowska to blogerka zajmująca się modą, urodą i stylem życia. Pisała opowiadania od najmłodszych lat. Dziś jej blogi śledzą rzesze fanów, a jej kanał na Youtube subskrybują tysiące użytkowników.

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
1,078 (24%)
4 stars
1,437 (32%)
3 stars
1,089 (24%)
2 stars
582 (13%)
1 star
241 (5%)
Displaying 1 - 30 of 1,163 reviews
Profile Image for Izga.
96 reviews19 followers
January 5, 2024
imagine przeciąć kajdanki nożem
Profile Image for Ola w Krainie Książek.
319 reviews23 followers
November 1, 2023
Ech... Miała to być lekka, przyjemna historia o wampirach, idealna na jesienny wieczór, a wisienką na torcie miało być piękne wydanie - no i niestety tylko to ostatnie się sprawdziło 🙈😥

Z plusów: wydanie faktycznie jest przepiękne, jestem zakochana we wklejce, a już to wydanie w twardej oprawie z barwionymi brzegami - coś cudownego.
Polubiłam też jednego z dwójki głównych bohaterów - Henry'ego.

Sama fabuła była okej, choć nie porwała mnie za serce, jednak czułam w niej duże niedopracowanie. Niektóre elementy były opisane po łebkach, a inne, zupełnie prozaiczne, jak na przykład robienie śniadania, co mogłoby zostać zawarte w jednym zdaniu, zajęły cały akapit.
I to jest mój największy zarzut wobec tej książki - miałam po prostu wrażenie, jakbym czytała plik worda przed korektą. W niektórych momentach jest tam tyle niepotrzebnie nagromadzonych słów i powtórzeń, albo po prostu takich... zapychaczy, czyli wyrazów, wyrażeń, które nic nie wnoszą, ale sztucznie ,,pompują" objętość książki.
Naprawdę, z porządną korektą ta książka byłaby pewnie o ok. 50 stron krótsza - ale czytałoby się ją po prostu dużo lepiej.

Niektóre sceny były obleśne lub cringowe, na przykład to co miało chyba być ,,żartem" o tamponach - jakby... czy tylko mnie to w ogóle nie bawi?🙈

Ech... Nie wiem, może ja po prostu jestem za stara na tę książkę, ale serio, przeczytałam tyle naprawdę świetnych, dobrze napisanych młodzieżówek, przy których bawiłam się wyśmienicie, że to niestety było po prostu dużym rozczarowaniem 😩😔
Profile Image for Ola.
32 reviews586 followers
October 28, 2023
3.75/5
chcę drugi tom
Profile Image for Caroline1219.
48 reviews1,191 followers
November 10, 2023
To jest mój ,,Zmierzch” 2023 ver. To ma dokładnie taki vibe jak te wszystkie tumblr wampirze rzeczy z 2012 and personally im here for it.
Profile Image for ★julia✿.
352 reviews1 follower
October 28, 2023
bardziej przewidywalne niż paradokumenty, zakończenie okropne
Profile Image for dazzuwa.
139 reviews
December 17, 2023
Nigdy więcej nie wrócę do twórczości tej autorki. Z książki na książkę zalicza tylko regres. Cała książka była tak przewidywalna, mało oryginalna i banalna że szkoda gadać XD Strasznie dużo nawiązań do innych książek z wampirami, akcja na poziomie przeróbki zmierzchu "wampiry i swiry". Główna bohaterka głupia jak but, zmieniała swoją miłość i zapominała o oporzedniej po czym znowu wracała do poprzedniej jakies 10 razy w ciągu całej książki. Oczywiście nie może zabraknąć osób ze srodowiska lgbt, których bycie lgbt jest calym ich charakterem, a no i nie zapominajmy trójkąta miłosnego. Żarty suche bardziej niż Sahara. Gdybyście zrobili challenge "czytamy krew ktora nas dzieli ale za kazdym razem jak będzie mowa o frankensteinie/jak będzie jakiś żenujący tekst pijemy" bylibyście nawaleni w 3 dupy po pierwszych 100 stronach w najlepszym wypadku. Jedyne co można przyznać tej książce, to fakt że limitowane wydanie jest śliczne, w przeciwieństwie do tego normalnego.
Dziękuję za uwagę.
Profile Image for vicindelusion.
251 reviews5 followers
November 5, 2023
3.7/5 Gdyby Dakota obejrzała ,,Zmierzch”, wiedziałaby, że z relacji z wampirami nie wynika nic dobrego🤷‍♀️🤷‍♀️
Profile Image for Acetorfina .
145 reviews9 followers
December 9, 2023
Powiedzenie "nie oceniaj książki po okładce" idealnie pasuje do tej książki. O ile oprawa graficzna jest przepiękna, tak środek zostawia wiele do życzenia.
To już trzecia książka tej autorki i byłam pewna, że będzie lepiej niż przy debiucie, natomiast ponownie się zawiodłam.
Fabuła nie jest bardzo porywająca, jest w niej wiele "zapychaczy" treści, a kwestie, które moim zdaniem mogły zostać rozwinięte zostały okrojone. Dodatkiem są wątki biologiczne na które się cieszyłam, a wprawiały mnie tylko one w frustrację. Naprawdę nie rozumiem jak w ostatniej klasie można nie wiedzieć czym są erytrocyty, ten fragment sprawił, że chciałam porzucić tę książkę już na samym jej początku. Większość tych biologicznych faktów nie pasowała do kontekstu i miała tylko ukazać główną bohaterkę jako inteligentną, co moim zdaniem wyszło bardzo słabo. Zamiast mądrej dziewczyny z liceum dostaliśmy przemadrzałą Dakotę, której w wielu momentach pomimo wiedzy brakowało inteligencji. Przy pierwszej książce Edyty miałam wrażenie, że nie przeszła ona korekty: mnóstwo powtarzających się zdań, literówki, dziwna składnia zdania. Niestety ponownie miałam odczucie jakby książka była dopiero wersją przed poprawkami.
Było tutaj mnóstwo żenujących, a czasem nawet obrzydliwych scen. Przykład - wstawka z tamponem jako herbata dla wampira była odrażająca i naprawdę można temat menstruacji poruszyć w inny sposób, nie tak obleśny i kompromitujący. Taki przykład znajdziemy w "Wampirzym Cesarstwie", gdzie przy romantycznym zbliżeniu i wyczuciu krwi menstruacyjnej bohater wpada w szał, ale to tylko taka moja dygresja.
"Krew, która nas dzieli" to taki trochę "Zmierzch" part 2, więc jeśli to są wasze klimaty to nie odradzam, ja natomiast spodziewałam się czegoś innego.

✩ 1,5/5
Profile Image for vee.
155 reviews6 followers
November 5, 2023
Z twórczością Edyty to ja się niestety już znam. Po jej ostatniej “książce” nawet nie nastawiałam się, że to może być dobre. Jestem tylko prostym człowiekiem, który zobaczył przepiękną okładkę i wampiry, więc musiał się za to zabrać. Ostatecznie jednak było przynajmniej lepiej niż poprzednio. Ale po kolei.

Co jest nie tak?

1. Błędy

Czytając to, ma się naprawdę wrażenie jakby się czytało plik z worda, który nie przeszedł żadnej korekty. Literówki to jest coś, co tutaj znajdziecie przynajmniej z 50 razy. Ale ja uważam, że to i tak dobry wynik w porównaniu z poprzednią książką, gdzie występowały one tak ze 100 razy!

Najbardziej mnie tylko śmieszy, że na Tik Toku autorka podkreśla, że pisząc książkę nie trzeba zwracać uwagi na błędy, bo przecież ktoś to poprawi. Jak widać nie!

Dodam jeszcze tylko, że z tyloma błędami co w jej książkach to nigdzie indziej się jeszcze nie spotkałam.

2. Mierny styl pisania.

Mogłabym tu wymienić naprawdę wiele, ale nie chce mi się aż tak rozwodzić. Przede wszystkim na pewno liczne potworzenia, śmiechu warte i dziecinne porównania oraz ubogie słownictwo cechują umiejętności autorki.

3. Główna bohaterka bez wyrazu.

Dakota jest nie tylko denerwująca, ale przede wszystkim źle napisana. W większości przypadków jej wypowiedzi na przestrzeni książki nie zgadzają się ze sobą. Jest pełna kontrastów, ale nie dlatego, że taka jest tylko zwyczajnie jej postać jest źle poprowadzona.

Tak świetnie się uczy i jest ogromnie ambitna już w liceum, a wielokrotnie widać, że jej inteligencja raczej nie jest na zbyt wysokim poziomie.

Jej uczucia są tak źle opisane, że czasem można pomyśleć, że jest robotem. Kiedy wokół niej dzieją się ekstremalne wydarzenia, ona wcale na nie nie reaguje albo rozpacza przez chwilę, a potem o wszystkim zapomina.

4. Na siłę wciskane fakty naukowe.

Nie wiem jaki był tego sens i przekaz - czy autorka chciała się tak bardzo popisać wiedzą, czy myślała, że ta wspaniała wiedza biologiczna bohaterki sprawi, że jej postać będzie głębsza, ale nie wyszło to za dobrze.

Wiecznie dowiadujemy się jakichś fakcików o organizmie i innych anegdotek. Moim zdaniem są one wciśnięte potężnie na upór i byleby były, bo czasem są naprawdę irracjonalne i nie wydaje mi sie, żeby ktoś poważnie myślał nad wszystkim(nawet uczuciami) naukowo.

5. Dziwnie poprowadzony wątek ubóstwa Dakoty.

Tutaj prawie wszystko jest nie tak. Zaczynając od tego, że jest to strasznie stereotypowo przedstawione, kończąc na jej nieadekwatnym do sytuacji zachowaniu.

Na początku bohaterka gada, że nie ma nawet na znaczek pocztowy, ale gdy chłop, do którego ma jakieś uprzedzenie proponuje jej, żeby dawała mu korki za ogromne sumy, nie chce się zgodzić.

To akurat ciągnie się przez całą książkę. Mimo, że wie jak pieniądze pomogłoby nie tylko jej, ale też matce, wiecznie odmawia zdobywania ich. Powiedzmy sobie szczerze, nikt by tak nie zrobił, a już na pewno nie ktoś, kto desperacko potrzebuje pieniędzy.

6. Masa głupich sytuacji.

Tutaj chodzi mi o zdarzenia, które nie mają żadnego sensu.

Przykłady, które przychodzą mi do głowy to to, że wielki biznesman przyszedł do szkoły głosić przemówienie, a w nim opowiada swoją historię życia, w której kradł i generalnie miał chujowe życie, gdzie wszystko mu się posypało. Jednak nagle, po stracie domu i pracy on założył sobie fabrykę nie mając żadnych pieniędzy do zainwestowania i z prawdopodobnie niemożnością wzięcia kredytu. I uwaga, jedyne co miał to super innowacyjna maszyna, dzięki której po czasie jego fabryka się rozbudowała w wielką działalność, więc został bogaczem.

Co jeszcze mnie rozbawiło to fakt, że opis domu Henry’ego brzmiał mi jak jakiś opis domu Vlada z Simsów. Tak, był tak barwny w fantazję.

7. Przewidywalność

Po prostu schemat goni schemat. Każdej rzeczy, która się tutaj dzieje naprawdę idzie się domyślić. To spory minus, bo jednak zwroty akcji są zawsze fajne. Szczególnie takie najmniej spodziewane.

8. Poważne tematy potraktowane po łebkach.

Widać, że autorka chciała poruszyć dużo ważnych tematów, ale jej to zwyczajnie nie wyszło.

Ja rozumiem, że trzeba przekazać, że menstruacja jest normalna, alkoholizm zły, a szowinizm trzeba tępić, ale na boga, zapewniam, że da się to zrobić lepiej. Nie trzeba tego na siłę wciskać, przy czym wychodzi z tego cringe, albo traktować pobieżnie, byleby było.

Co jest w porządku?

1. Okładka.

Nie trzeba tu dużo mówić. To jest na pewno coś, co zachęciło wiele osób i się nie dziwię.

Gdyby tylko książki były pisane i sprawdzane z taką starannością jak robione są okładki to by było świetnie :D

2. Postać Henry’ego.

Henry akurat całkiem mi się spodobał. Podoba mi sie, że w końcu nie mamy przed sobą bad boya tylko takiego bardziej shy, który pisze wiersze. To jest typ, który ja bardzo lubię, a niestety nie jest zbyt popularny w literaturze.

3. Wampiry.

Uwielbiam wampiry i wilkołaki, więc cieszę się, że ktoś w ogóle chce jeszcze o tym pisać. Bardzo mi się podoba, że tutaj autorka trochę się pobawiła w fantazjowanie i odkryła te rasę na nowo, wymyślając ich właściwości.

4. Wciągająca książka.

Mimo, że była bardzo przewidywalna to byłam naprawdę ciekawa, co jeszcze można tam było wymyślić. Dlatego też nie dłużyła mi się ona tak bardzo i mogłam się czasem przy niej dobrze bawić. Szczególnie, że na pewno można się też świetnie odmóżdżyć.

Ostatecznie czuję też duży niedosyt, bo mam wrażenie, że w końcu nic się nie dowiedziałam. Furtka do drugiej części oczywiście bardzo widocznie została otwarta, ale wciąż według mnie pierwsza skończyła się w bardzo słabym momencie, gdzie tak właściwie nic nie jest wyjaśnione.
Profile Image for Lena (ruda) ₊ ⊹.
18 reviews
December 12, 2023
dobrze, przeczytałam tą książkę - i okazała się super! bardzo polecam ją przeczytać, a ja czekam sobie na drugi tom :)
Profile Image for Ola.
168 reviews280 followers
November 7, 2024
Czytałam ją drugi raz by tylko móc ją jeszcze bardziej pokochać 🥹
Profile Image for Amissaille.
10 reviews
March 16, 2024
"Byliśmy ogniem i wodą, nocą i dniem, śmiercią i życiem. Nie było żadnego powodu, dla którego mielibyśmy się zakochać - a jednak. "

Zafascynowana tematem wampiryzmu, a także całkowicie zakochana w graficznej oprawie opowieści "Krew, która nas dzieli" musiałam sięgnąć po tę pozycję. Niestety, okazała się ona najbardziej rozczarowującą książką, spośród wszystkich, które było dane mi przeczytać w 2023 roku.

"Pierwszą lekcją, jakiej uczysz się podczas długich podróży, jest to, że domem stają się ludzie. "

W skrócie, o czym jest książka:
Dakota to młoda dziewczyna, która bardzo interesuje się biologią. Mieszka z matką, która po śmierci jej ojca została z długami i zatraciła się w alkoholu. Pewnego dnia, po lekcji biologii dziewczyna dostaje propozycję prowadzenia prywatnych korepetycji od chłopaka, którego ojciec prowadzi firmę badawczą, znaną w całym Windermore. Choć z początku niechętnie, Dakota postanawia zgodzic się na jego prośbę. To proste spotkanie rozpoczyna serię wydarzeń, które na zawsze zmienią nie tylko życie Dakoty, ale także jej najbliższych.

"Nadzieja - że mimo wszystko uda nam się znów siebie odnaleźć - była ulotna i choć starałem się ją w sobie pielęgnować, w końcu zaczęła powoli znikać."

Czego możemy się spodziewać:
❤️ Wampiryzm
❤️ Trójkąt miłosny (poniekąd?)
❤️ Ciekawostki biologiczne
❤️ Małomiasteczkowy klimat

Kilka słów o autorce, a także o stylu:
Z panią Prusinowską najczęściej spotykałam się na TikToku, gdzie często promowała swoje prace na różnorodne sposoby - czy to poprzez estetykę, czy też humor. Nie jest ona jednak autorką, której kroki stale "śledzę". Pierwszy raz o książce usłyszałam podczas dość głośnej dramy związanej z jej podobieństwami do "Blood that blinds us", co nie zdziwiło mnie ani trochę - przed premierą innej książki tej autorki również było głośno, tylko wtedy tyczyło się to "Truskawkowego blondu". Najwidoczniej kontrowersja i szum są jakoś przypisane do autorki (nawet jeżeli jest to zabieg spowodowany nieumyślnie, przez przypadek).
Jej stylu nie mogę niestety porównać z poprzednimi jej pracami, ponieważ to była jej pierwsza praca, po którą zasięgnęłam, niemniej, nie można jej odmówić tego, ze szybko czyta się jej książkę. "Wyłapałam" kilka błędów, jednak nie były one na tyle rażące, żeby je gdzieś tutaj wypominać. Język jest dość prosty, potoczny, jednak warto zwrócić uwagę, iż jest to narracja pierwszoosobowa, więc "nie razi to tak w oczy".

Kilka słów o świecie:
Szczerze mówiąc, na samym początku dawało mi to bardzo mocny klimat dobrze znanego "Zmierzchu" od Stephenie Meyer. Niepozorne miasteczko, wampirza rodzina stojąca za bogatą firmą, "wyluzowana" kuzynka, buntujący się syn i bogaty, inspirujący biznesmen, który skrywa swoje drugie oblicze. Zwykła szkoła, w której pomimo znaczącej ilości wiedzy, jaką przekazała książka, nie można powiedzieć nic szczególnego, ot tło dla bohaterów. Całe miasto, prócz "otoczki tajemnicy", której nie było czuć, nie miało w sobie nic szczególnego. Zważając na to, iż jest to twór fantastyczny, poczułam się zawiedzona.

Tło fabularne:
Cytując klasyka: " Jak do tego doszło, nie wiem " i w tym można by było zamknąć cały ten segment.
Od początku książki już zaczynają pojawiać się nieścisłości - matka tonie w długach. Co zatem robi główna bohaterka, kiedy dostaje irracjonalną (jeśli chodzi o stawkę za godzinę) pozycję nauki biologii (jakby nie patrzeć, czegoś co kocha i nie sprawia jej kłopotu dzielenie się wiedzą z innymi, co wykazuje na zajęciach)? Od razu odmawia, a potem skuszona wizją dodatkowego zarobku, stwierdza, że się skusi, a za zarobione pieniądze kupi sobie x rzecz, czy wyjdzie do kina. Naprawdę? Fatalna sytuacja w domu, a to są pierwszorzędne wydatki?
Im dalej, tym więcej takich "fuck-upów" logicznych - obarczanie zmarłego ojca o to, że matka jest alkoholiczką i życie to ruina. Pomijam fakt, że nie wspomniano (bądź mi umknęło) o tym jak umarł, ale wnioskuje z narracji, że żyło mu się z nimi dobrze, a raczej sam z siebie umrzeć nie chciał, więc obarczanie zmarłego za wszystkie grzechy świata i usprawiedliwianie sobie wielu czynów tym faktem to chyba nie jest najzdrowsze wyjście. Szczególnie, że potem kiedy na wskutek pewnych wydarzeń, przepada on doszczętnie w pamięci matki, przez co czuje się lepiej, główna bohaterka ma o to pretensje. Wygląda to tak, jakby była zła, iż nie może już zwalać na nikogo tego, że ma trudno w życiu, tylko sama sobie jest winna.
Przemiana w wampira - w tym temacie wiele pozostaje "do życzenia". Dlaczego Henry się przemienił? Kiedy to miało miejsce? Czemu wtedy, a nie później? Jak do tego doszło? Umarł i się przemienił, czy było to poprzez innego wampira? Śmierć była powodem przemiany, czy może wypicie pierwszy raz ludzkiej krwi? Chcecie o tym wiedzieć? No ja też chciałam, problem jest taki, że to nie koncert życzeń, więc na ten temat za wiele w książce nie znajdziecie. Sam motyw wampiryzmu, któremu można by poświęcić całą książkę, zamyka się w kilku nieznaczących zdaniach, które szło wywnioskować po samym fakcie, że x postać jest wampirem - jest blady, nie bije mu serce, pije krew (ale nie taką okresową, to trzeba było nakreślić), no i najwidoczniej umie się maskować (całkiem jak Cullenowie) ponieważ przez x lat nikt nie zauważył, że w jego mieście żyje pewien nietoperzo-podobny-gryzoń. Nie wspominając o jakimś irracjonalnym pomyśle stworzenia serum na wyleczenie wampiryzmu. Jakim cudem to miało się udać?
Całość akcji da się przewidzieć, jedyne co było takie "nieoczywiste", to kto tak naprawdę zamordował profesora i kto okazał się miłością ojca Henry'ego. Z racji, że czytałam książkę wraz z przyjaciółkami, w momentach, gdzie mógł być niesamowity plot twist, łapałyśmy się za głowę, z tego jak ta książka traciła potencjał przez schematyczność. Nie wspominając już o zakończeniu, które również pozostawia bardzo dużo do życzenia.
Zbyt dużo opisów zasięgniętych z książek do biologii czy internetu, za długie opisy prostych czynności (jak robienie chociażby śniadania) i fragmenty, które są w ogóle nie potrzebne, żeby fabuła mogła płynąć dalej (rozmowa przed imprezą o tym, jak to będzie fajnie, będą pić i może dojdzie do czegoś więcej, więc mamy wypisz wymaluj konwersację z rodzicem widoczną w każdej produkcji, w której poruszany jest temat imprezy "dorosłych nastolatków" - swoją drogą, niezła kategoria wiekowa, jak na takie typu rzeczy, choć nie tylko one były w tym temacie wyjątkowo wątpliwe (rozmowa telefoniczna Erin - Henry, ekhem)) sprawiają, że ta książka traci wiele pod względem fabularnym. Zamiast wyżej wspomnianych, nic nie wnoszących opisów, można było rozbudować postacie, świat czy "nalepić łatkę" na dziury fabularne.
Wątek miłosny z początku poprowadzony bardzo fajnie, żeby pod sam koniec całkowicie zniweczyć cały potencjał. Uczucie iskrzyło, pojawiła się kolejna osoba i nagle... Wszystko przeminęło, tak nagle, po prostu. Po jednym pocałunku, który swoją drogą był niezłym przejawem chamstwa w stosunku do swojego pobratymca (nie, żeby wcześniej już owa persona nie wykazywała się byciem po prostu hipokrytą na wysokim poziomie). Ale tym skromnym akcentem przejdę do kolejnego podpunktu...

Bohaterowie, czyli ikony opowieści.
Dakota jako główna bohaterka, pomimo tego jak autorka chciała zrobić ją niezwykle błyskotliwą, okazała się wyjątkowo durna. Znała regułki wyuczone na blachę z książki, ale prócz tego, nie wykazywała się żadnymi oznakami wysokiej inteligencji. W wielu momentach wykazywała się egoizmem, aniżeli logiką (chociażby przykład z matką i długami, bawieniem się w jakieś bóstwo i tworzenie serum, brak wyczucia i jakiegoś dystansu w stosunku do osób negatywnie nastawionych do podobno obiektu westchnień). Cechowała się również wyjątkową naiwnością (wierzyła w każde słowo, które ktoś jej powiedział, nie weryfikując czy słuchając wersji drugiej strony), a także niestabilnością emocjonalną (ktokolwiek zwrócił na nią uwagę, stawał się dla niej dobry i potulny niczym baranek, zmieniała nastawienie do ludzi w zależności od danej chwili). Chcąc pokazać siłę bohaterki, po finalnej scenie akcji, zamiast zabrać się do działania i ratować jakoś chłopaka, którego kocha ta... Całuje się z jego kuzynką, idzie na pogrzeb, a potem jak stwierdza, że kurczę, chyba był jakiś chłopak, to idzie porozmawiać z jego ojcem, a z rozmowy wyciąga tyle, iż wow, jest beznadziejnym rodzicem (nie, żeby jego syn wcześniej to insynuował kilka razy, więc wystarczyło choć trochę go słuchać) i sama musi coś zrobić. A potem znów temat ginie, bo końcówka musi mieć "pierdolnięcie" (nie miała, wiedziałam, jak się to skończy od jakoś 50% książki), a chłop niech sobie zdycha w męczarniach, w końcu poświęcenie życia dla kobiety z którą jest kilka dni/tygodni to nic takiego, chleb powszedni. I to są te silne bohaterki? To ja podziękuję.
Henry, który był całkiem sympatyczny, naiwny i dziecinny, ale chyba w ogólnym rozrachunku wyszedł najlepiej. Miałam wrażenie, że jest bardzo nieporadny życiowo, ale przy tym miał w sobie taką ciekawość i wrażliwość dzieciaka, co nawet mi się podobało. Nie potrafiłam w scenach akcji widzieć go jako tego "groźnego" i trochę nie rozumiałam jego niechęci w stosunku do bycia wampirem. Fajne było też to, że był bodajże "szufladkowym" poetą i od czasu do czasu powiedział coś ładnego, "puszczając oczko" w stronę czytelnika. Niemniej, denerwowało mnie, że nie potrafił jasno postawić granic (w stosunku do ojca czy Erin) oraz stracił głowę dla Dakoty zdecydowanie za szybko. Nie wspominając jak niektóre jego akcje były lekkomyślne (jak rzucanie się w nieznaną lokacje, do człowieka, który nie pała do niego sympatią bez żadnego konkretnego planu), czasem też zbyt sztuczne (nie miał w ogóle problemu do Dakoty kiedy grzebała mu w rzeczach czy zachowywała się w stosunku do niego dość wrednie).
Werble proszę...
Nagroda najbardziej irytującej bohaterki trafia do... Erin! Gratulujemy!
Odkąd się tylko pojawiła na stronach książki, już wiedziałam, że mnie będzie irytować swoją osobą, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Wypisz wymaluj bohaterka rodem kiczowatych seriali młodzieżowych na Netflixie. Wchodzi i rzuca jakimiś tekstami, które wykręciły mnie na lewo, tak nienaturalnie brzmiały, a do tego czuć było z nich takie pretensje i wyrzuty. Pomijając jej styl bycia, zachowanie w stosunku do Henry'ego było tak wredne i niemoralne, że to wykracza poza wszelkie skale. Wprowadza się, tak o, do jego domu, po czym nie podoba jej się fakt, że kumpluje się z Dakotą, więc namawia ją przeciwko niemu, do tego stwierdza, iż w sumie też jej się podoba, więc będzie do niej zarywać. Naprawdę, zachowanie godne rasowego egoisty. Przy okazji, względem swojego obiektu zainteresowania zachowuje się również niezwykle nieempatycznie - zmienia jej życie, bo jej się tak podoba, a potem zamiast odbyć rozmowę (przynajmniej taką, która ma sens, a nie jest dwoma czy trzema oczywistymi zdaniami) zostawia jej drogi prezent i myśli, że wszystko będzie załatwione. Końcówka jest powalająca z perspektywy obu bohaterek, pokazując, jak bardzo plują w twarz na jakiekolwiek akty poświęcenia i uczucia innych, a na pierwszym planie muszą znajdować się one same. Obie siebie warte, nie ma co.
Postaci pobocznych było dużo, na których tle wyróżniała się przez jakiś czas Lucy (stanowiąca naprawdę dobry materiał na przyjaciółkę i "zeszła ze sceny" w odpowiednim momencie, niestety dla niej, autorka postanowiła przedłużyć jej cierpienia w tym dramacie i ją przywróciła pod sam koniec, powodując przy tym siarczystego facepalma z mojej strony). Z wyjątkiem ojca Henry'ego, który wydał mi się z początku, jakby opowiadał swoją historię niczym rasowy coach życia z TikToka, żeby potem przerodzić się w wampira rodem starego Cullena, reszta nie stanowiła nic, co byłoby godne przytoczenia.

Podsumowanie:
Miało być pięknie, niczym szata graficzna, niestety ta jest jedynym pozytywem całej powieści. Naprawdę chciałam przekonać się do tej książki, jednak nie sprostała ona moim oczekiwaniom. Ciężko mi stwierdzić na ten moment, czy sięgnę po kolejną część tej historii, gdyż z jednej strony bardzo nie lubię porzucać serii, z drugiej zaś, nie wiem co musiałoby mnie przekonać, aby ją przeczytać, skoro ta część tak bardzo mnie zawiodła.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Profile Image for ever.
200 reviews
November 29, 2023
2.5

takie trochę mid.
spoko jak nie ma się nic innego i nie chce się przeczytać nic mądrego.
główna bohaterka mnie niesamowicie wkurwiała to już nawet nie było zwykłe denerwowanie.
strasznie irytował mnie też ten zabieg gdy bohaterka coś opowiada po czym rzuca tekstem np „no moje życie miało zmienić się na dużo gorsze ale w sumie dowiecie się o tym kiedy indziej”.
za każdym razem kiedy to słyszałam to myślałam że mnie coś pierdolnie.
o co chodzi z tą końcówką nie mam pojęcia.
właściwie to przez większość czasu nie miałam pojęcia co się dzieje.
jak usłyszałam w jakimś zdaniu „podeszłem” to mnie zamurowało, nie wiem czy błąd w druku
czy autorka czytając się machnęła ale trochę wybijające to z rytmu było xdd
żadnych jakichś większych przemyśleń nie mam
okładka ładna wsm
Profile Image for Mrukbooki.
132 reviews492 followers
May 12, 2024
Od początku, byłam niesamowicie wciągnięta w tę historię, bardzo mi się podobała, ale ostatnie sto stron… eh
Profile Image for blok sera szwajcarskiego.
1,065 reviews324 followers
June 16, 2024
Może zacznijmy od streszczenia.

Dakota ma siedemnaście lat, mamę pogrążoną w ciężkiej depresji i wyniszczoną wieloletnim alkoholizmem, w których sidła wpadła po śmierci męża. Jedyne, co je trzyma przy życiu, to właśnie Dakota i wizja pójścia na studia medyczne. Drogą do spełnienia jej staje się Henry, bogaty kolega z klasy, który na gwałt potrzebuje korepetycji z biologii – jego ojciec jest założycielem firmy związanej z badaniami krwi i nieco wstyd, że jego potomek to noga z tego przedmiotu. Zawrotna suma pieniędzy skusza dziewczynę, jednak czego się nie spodziewa to wycieczki w świat wampirów, który... szczerze mówiąc przypomina gangsterów.

Drodzy czytelnicy, co tu wyszło. Pierwsza połowa. Całkiem poprawna, może nie porywająca, ale nieobrażająca inteligencji fabuła, której główną osią jest szkoła. Trochę zbyt mocno podkręcony jest tragizm tych postaci, ale o tym wspomnimy później.

Postać Lucy mnie zainteresowała. Chociaż może to moje ułudy, skoro wiele się tu zapowiada, ale mało ostatecznie rozwija. Być może to podłoże na jakieś dalej idące plany, nie wiem, choć po lekturze nie chcę mieć wielkich nadziei.

I tyle. Więcej rzeczy nie wyszło, skromnie mówiąc.

Zacznijmy od drugiej połowy. Czym była druga połowa, jeżeli ktoś mi wytłumaczy to dostanie piątaka. Od momentu ataku na Lucy i imprezy świat zaczyna się kręcić jak po silnych substancjach, kompletnie zmieniając kierunek fabuły. Dlaczego takie szkolne opowieści o istotach nadprzyrodzonych zawsze kończą się odkryciem jakiejś złej PharmyTM, która to eksperymentuje i torturuje wszystko i wszystkich, a biedna nastolatka, której to wszystko na głowę spadło, okazuje się najsilniejszą i najbardziej bezsilną postacią w całej intrydze? Nie wiem. Ale nawet mnie taki obrót spraw nie zaskoczył. Czytałam już takie historie i zwyczajnie mi nie podchodziły. Tutaj autorka od samego początku nie ukrywa, że powoli drąży ten rodzaj fabuły, ale na miłość boską, scena, w której Dakota zaczyna sobie wyrzucać, że nie potrafi wyekstraktować białka z jadu by stworzyć antidotum, to przesada – naprawdę rozumiem, że tu weszły emocje i niemoc uratowania przyjaciółki, ale ta dziewczyna jest przed egzaminami ,,maturalnymi"! Skąd miałby to wiedzieć? Czemu jej się to ,,udaje"?

Sprawą drugą jest warstwa intelektualna tej książki. Widać, że nastąpiła tu próba przelania swojej wiedzy na karty książki, by nie było to tylko po łebkach potraktowane ,,uczymy się biologii, jesteśmy mądrzy, ale tak naprawdę żadnych konkretów wam nie podamy". Tylko wplecione w tekst jest to sztucznie, używając wyświechtanych formułek. Zwyczajnie brak tu przestudiowania jak ludzie ze sobą rozmawiają. Podobnie nawiązania do literatury klasycznej – o Panie, tu żeś pochował Shelley wraz z całym gotykiem i romantyzmem. Jak się to wszystko kojarzy to widać tę nutę pretencjonalności, która wybija się z cytowania ich.

Poza tym autorka stara się napisać swoją książkę niefanfikową. Punkt dla niej za to, chociaż wciąż długa przed nią droga do opanowania umiejętności ,,pokaż, nie mów". Homerowskie epitety to jeden z przykładów. Wiecie, że ojciec Henry'ego jwst trzystuletnim wampirem? A wiecie, że za każdym razem, gdy dotyka sie jego przedmiotów, to dotyka się przedmiotów trzystuletniego wampira, albo jak się włamuje do jego piwnicy to należy podkreślić, że trzystuletni wampir wyczuje wasz zapach? A potem owy trzystuketni wampir was nakryje i powie wam, cytuję, ,,idea włamania się do piwnicy trzystuletniego wampira w poszukiwaniu zaginionych dokumentów nie wydała się pani niedostatecznie niebezpieczna"?

Inne kwiatki warte wyróżnienia: Zgodnie z ustaleniami Erin chwyciła nóż i zaczęła przecinać pasy i kajdanki [...] poproszę kontakt do wytwórcy noży zdolnych przeciąć metal.

I mój ulubiony: Kochana, jeśli chcesz mówić, że mnie znasz, to musisz wiedzieć o mnie dwie rzeczy. Po pierwsze, jestem w stanie określić wielkość czyjegoś przyrodzenia po spojrzeniu na spodnie. Po drugie, jestem w stanie określić wiek książki po spojrzeniu na samą okładkę.

Kocham queerowe supermoce.

Znowuż umiejętność kreowania postaci pozostawia nieco do życzenia. Dziwne są fiksacje na temat cielesności (niesławne wyobrażenie parzenia sobie herbaty przez wampiry poprzez moczenie zużytego tampona w filiżance), ale najdziwniejsze należą do postaci queerowych. Bo owszem, Dakotę mama poucza o współżyciu, ale Erin (lesbijka) jest bardzo liberalna w swoich kontaktach i cały czas albo się z kimś liże, albo kogoś posuwa. Efe (zgaduję, że gej, bo wspomina tylko o zainteresowaniu mężczyznami) wypowiada ten cudowny cytat o miarce w oczach. I nie chodzi mi tu o to, że to zła reprezentacja. W nosie mam jaka to jest reprezentacja. Po prostu jest to dziwne, bo takiego zainteresowania życiem łóżkowym nie ma u innych bohaterów. Można to przypisać temu, by pokazać, że Efe jest specyficzny, a Erin szara moralnie. Niech będzie.

Natomiast tragizmu postaci pozazdrościć mógłby sam Homer. Tyle cierpienia i trudności, jakie ci bohaterowie przeżyli, to na trzy strony możnaby wyliczać. Nałogi, śmierci, morderstwa, zemsty, totrury, kłamstwa, intrygi, a jednak btak tu jakiejkolwiek głebi czy wyczucia. Po którymś bólu człowiek po prostu tępieje. Czy (kolejna) utrata wspomnień przez kogoś z postaci naprawdę sprawi, że westchnę z zaskoczenia, czy spłynie to po mnie jak po kaczce, bo ostatecznie nie ma to żadnych konsekwencji? Odpowiedź brzmi KWA KWA.

Zaś ten wątek romantyczny, o bogini Afrodyto, wątek romantyczny sztampowy bardziej niż sztampa. Jak tylko użyto karty ,,zakochałem się w Tobie w dzieciństwie, ale odebrano Ci wspomnienia, więc musiałem żyć w cieniu" to na szczęście było już blisko finału opowieści.

Światotwórstwo również działa trochę po macoszemu, bo niby akcja ma miejsce w Anglii, a jednak wiele jest naleciałości z polskiego szkolnictwa. Pewno, te systemy mogą być podobne, jednak odnoszę wrażenie, że są to dwa na tyle inne światy, że ten portret nie wypada przekonująco. A wampiry? Może gdyby zmniejszyć ilość odniesień do innych dzieł kultury z nimi związanych to starczyłoby miejsca by troche bardziej rozwinąć zasady według którcyh istnieją.

Jestem w stanie dojrzeć grono odbiorców, które książką pani Prusinowskiej będzie zachwycone. I bardzo dobrze dla nich. Mnie po prostu minął okres, w którym opowieść wychodzące ze zwykłej szkoły do świata intryg, niebezpieczeństwa i złych firm próbujących w posiadanie wziąć ,,magię". Dodatkowo lekki posmak rozczarowania pozostał po wprowadzającej w błąd kampanii reklamowej (wampir, który boi się widoku krwi, nie istnieje. Henry kiedyś się go bał, po przemianie – zero problemów.)

Ale pamiętacie, że ojciec Henry'ego jest trzystuletnim wampirem, prawda?
Profile Image for Mewa.
1,237 reviews244 followers
October 30, 2024
Nie wiem, co jest gorsze — ta powieść czy jej audiobook sam w sobie.
Profile Image for Ola.
53 reviews15 followers
February 6, 2025
Jakby przepraszam Zuzia, że ci nie wierzyłam. Ogólnie od początku byłam sceptycznie nastawiona do tej książki. Dlatego jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jak świetna jest ta książka 💕
Profile Image for Książkomanka.
480 reviews518 followers
October 20, 2023
5/5 ⭐

Kocham tę książkę tak mocno, jak tylko się da! Ta historia przywołuje nostalgię czasów, w których wampiry podbiły popkulturę, a także ekscytuje swoją nowoczesnością. Edyta Prusinowska z wyczuciem zapakowała w słowa historię ze znanymi i uwielbianymi motywami, przyozdabiając ją wstęgą nowych rozwiązań i zaskoczeń. Mało która książka zachwyciłaby zarówno czternastoletnią i dwudziestoletnią mnie. Krew, która nas dzieli jest właśnie jedną z nich. Ta książka to wciągająca rozrywka, nuta nostalgii oraz powiew świeżości
Profile Image for fryta.
403 reviews69 followers
November 4, 2023
4.25

Bardzo fajne! Mam kilka małych "ale", lecz nie chcę mi się ich teraz rozpisywać, do zobaczenia w recenzji na bookstagramie XD
Profile Image for Livv .
232 reviews9 followers
June 14, 2023
Edit: Ale się spruliście. Było wiele akcji, gdzie ludzie zaniżali oceny książkom nawet ich nie czytając, ponieważ autorzy odwalili maniane 🫡 także oceniać mogę sobie kiedy mi się zapragnie. Pozdro 🤓
Sam fakt, że książka jest tak bardzo podobna tytułem, okładką oraz motywem do "This blood that binds us" kwalifikuje ją do jednej gwiazdki :)
Profile Image for cyannie.
574 reviews67 followers
June 8, 2025
[2023]

it was unexpectedly good ???

guilty pleasure, wiadomo, nie ma co za duzo myslec nad sensem i logiką fabuly, ale naprawde swietnie się bawilam

[2025]

still love it, musze sie szybko zabrac za drugą czesc
Profile Image for nela.reading.
257 reviews142 followers
January 6, 2024
KKND to historia, którą ciężko przedstawić tak, aby niczego przypadkiem nie zdradzić. Początek jest dość spokojny, wprowadza nas w życie codzienne głównej bohaterki - Dakoty, która marzy o studiach medycznych i każdą wolną chwilę poświęca na naukę biologii. Niestety szybko okazuje się, że dni dziewczyny nie są takie kolorowe. Jej mama ma poważny problem z alk0holem i to na Dakocie spoczywa odpowiedzialność za dom oraz finanse. W kwestii finansowej na pomoc przychodzi jej kolega z klasy, który prosi ją o korepetycje z biologii i oferuje jej pokaźną sumę za każdą godzinę wspólnej nauki. Dakota zgadza się na propozycję Henry'ego, jednak oboje jeszcze nie mają pojęcia, że wkrótce zostaną zaangażowani w coś znacznie poważniejszego, a Dakota przekona się, że Henry ma do ukrycia więcej, niż mogłoby się wydawać.

W "Krwi, która nas dzieli" bardzo podobało mi się, że nastolatkowie zachowywali się tak, jak przystało na osoby w ich wieku, a rodzice bohaterów co jakiś czas pojawiali się w trakcie czytania książki. Sporym zaskoczeniem okazało się dla mnie poruszenie przez autorkę trudnych tematów takich jak uzależnienie, problemy finansowe, m0rderstwo czy śmi*rć rodzica. Po tak cukierkowej okładce nie przyszłoby mi na myśl, że treść okaże się aż tak przejmująca - świetny przykład, aby nie sugerować się jedynie oprawą książki przy jej zakupie.

Sam wątek kryminalny (myślę, że mogę go tak nazwać) był bardzo ciekawy i kiedy się pojawił, książkę czytało mi się już znacznie szybciej i przyjemniej. Jednak jeśli liczycie na całkowite rozwiązanie zagadki i wyjaśnienie wszystkich nurtujących Was kwestii - niestety muszę Was rozczarować. Po skończeniu książki czułam niedosyt spowodowany ogromną ilością niewiadomych i niedopowiedzeń. Z drugiej strony to jedynie sprawia, że teraz z niecierpliwością czekam na kolejny tom.

Wątek romantyczny nie był dla mnie ekscytujący, chociaż na swój sposób słodki i uroczy, a motyw love triangle, który został wpleciony w późniejszym czasie do fabuły wywołał u mnie raczej negatywne emocje. Nie spodobał mi się ten zabieg i postępowanie Dakoty wobec dwójki potencjalnych partnerów.

Jeśli natomiast chodzi o wampiry, są one tutaj przedstawione w wersji naprawdę light. Mam wrażenie, że w KKND nie zostały one zbyt dobrze wykreowane i ograniczono je jedynie do roli istot żywiących się krwią. Nie ma tutaj żadnego pokazu niesamowitych umiejętności, niebezpieczeństwa czy mrocznej aury. Przynajmniej ja tego nie odczułam, ale może jestem już za bardzo przyzwyczajona do kompletnie innego przedstawiania tych istot w książkach.

"Krew, która nas dzieli" poleciłabym szczególnie osobom, które nie przepadają za mocną fantastyką i wolą tytuły, gdzie ten element fantastyczny nie jest tak przytłaczający. Czytelnicy, którzy są fanami pozycji, których akcja dzieje się w szkole, motywu friends to lovers oraz małomiasteczkowego klimatu również powinni być zainteresowani. A jeśli uważacie, że KKND nie jest dla Was... I tak polecam sięgnąć po książkę. Kto wie, może przekonacie się tak, jak zrobiłam to ja.
Profile Image for MoonMoon.
21 reviews
November 26, 2023
Książka w wydaniu specjalnym z barwionymi brzegami, piękna. I to by było na tyle z pozytywów.
Kupiłam w ciemno i cieszyłam się jak dziecko na czytanie tego, rozczarowanie było okrutne i bolesne.
Nie wiem jak wydawnictwo mogło pozwolić sobie na wydanie takiego grafomaństwa w tak ładnej oprawie.
Postacie płytkie i głupie, ani jednej która powodowały, że chce się to czytać.
Fabuła to flaki z kurkami (wink, wink dla tych co przeczytali przynajmniej pierwsze 70 stron).
Dawno się tak nie zmęczyłam czytając książkę.
Pomijam to jak funkcjonuje "świat wampirow", ale świat śmiertelników też kupy się nie trzyma. Błędy logiczne, ludzie się teleportują, każdy zaczyna lekcje kiedy chce, uczniowie pracują w bibliotece zamiast być na lekcjach (sorry ale tak to wygląda w książce), żarty z okresu i wampirów podobno są śmieszne, pierwsze co kupujesz za zarobione pieniądze to łososia z kurkami (bo w Anglii tak łatwo dostać kurki), a na randkę zabiera się dziewczynę do kina na ulubiony film (pod warunkiem że nadal go grają w kinie). Wieczne powtórzenia to poprostu złoto.
Gdyby książka ujrzała korektę prawdopodobnie byłaby krótsza o 60 stron i mniej drzew musiałoby umrzeć.
Profile Image for coffee&honey.
98 reviews5 followers
June 15, 2024
2,5

Bardzo mało sensu. Strasznie infantylne i chaotyczne.
Profile Image for kaśka.
255 reviews29 followers
dnf
July 26, 2024
dnf 100/395
musze przestac kupowac ksiazki tylko dlatego ze maja ladna okladke i brzegi:)
Profile Image for Kasia (kasikowykurz).
2,421 reviews61 followers
June 19, 2024
Przyjemna, ale bez szału? Bardzo fajny przerywnik pomiędzy innymi książkami i nie pamiętam, kiedy ostatnio słuchałam książki o wampirach :O. No ale właśnie chyba w tym tkwi problem - że trochę za bardzo przypomina mi te wampirze młodzieżówki napisane 15 lat temu (chociaż tutaj nie mamy związku pomiędzy nastolatką i 300-letnim wampirem, co jest na DUŻY plus) i trochę się czułam jak podczas czytania Kronik Rodu Drake'ów - bardzo lekka, pocieszna książka, która chyba jednak nie będzie jednotomówką? Zakończenie przynajmniej tak sugeruje. Nie do końca też dogadałam się ze stylem autorki - miejscami jest strasznie topornie i trochę za dużo opisów codziennych czynnościach - w sensie za bardzo rozbudowane są sytuacje, typu wsypałam z łóżka i co robiłam po wstaniu krok po kroku - męczy to i nudzi niestety. Chętnie zerknę na kolejny tom (jeśli będzie), bo jestem ciekawa, jak by się to miało rozwinąć (no i wątek Lucy!), ale nie będzie mi to spychać snu z powiek :).

Btw - audiobook czyta sama autorka i szczerze mówiąc nie wiem, co myśleć. Bardzo przyjemny głos, przeczytane chyba poprawnie, chociaż w niektórych miejscach robiły się dziwne przestoje. Nie wiem czemu, ale przypominało mi to bardziej czytanie w szkole. Ogólnie całość wywarła pozytywne wrażenie, miłe zaskoczenie :)
Displaying 1 - 30 of 1,163 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.