Czy w świecie, w którym rządzi testosteron i prawo pięści, jest miejsce na pokazanie kim jest się naprawdę? Eryk "Storm" Burzyński jest mistrzem wagi półciężkiej w boksie. Jego nazwisko nie schodzi z pierwszych stron gazet, a kontrakty reklamowe otwierają mu drzwi do medialnego świata. Influencerka Arleta, z którą spotyka się Eryk, doskonale wie, że ich związek jest dla niej trampoliną do zdobycia rozgłosu. I tylko tego. Gdy w niewyjaśnionych okolicznościach zostaje zamordowany pomocnik trenera Eryka, do poprowadzenia sprawy przydzielony zostaje podkomisarz Kamil Willman. Miłośnik boksu i rozwodnik na życiowym zakręcie. Gdzie kryje się prawda? Jakie tajemnice skrywają mężczyźni? Czy wymarzona kariera Eryka może rozsypać się jak domek z kart? Autorka bestsellerowych powieści - Agnieszka Lingas-Łoniewska, wraz z debiutującą córką Magdaleną, budują bohaterów z krwi i kości, zabierając nas do świata, w którym skrywane uczucia i tajemnice prowadzą do trudnych wyborów...
Jeeeeeeezu. Znowu geje we Wrocławiu kryminał, więc ja wstaję do hymnu jak prawdziwa patriotka i pobieram ebuczka. Ale to wszystko jakieś takie ja nie wiem. Policja jest bezużyteczna (w tym mc), za co plusik do realizmu, a sam morderca tak okropnie NUDNY, że spokojnie można było sobie odpuścić pisanie jego POVa i trochę potrzymać czytelnika w niepewności, a tak to od odkrycia prawdy dzieli nas jedno durne zdjęcie, które powinniśmy dostać dawno temu. No i ten romans nie był jakiś porywający, ale nie był też zły, więc nie bombarduję jedną gwiazdką.
kiedy nadejdzie burza to, kiedy nadejdzie burza tamto. osobiście, kiedy nadejdzie burza, wywalę tę książkę za okno. przysięgam na boga, ostatni raz kupuję książkę laski z tiktoka bez próbki rzeczywistego tekstu.
2,5/5 Zaczęło się ciekawie, a połączenie romansu ze śledztwem w tle to coś, czego łaknę więcej. Tylko że... za mało tu śledztwa. Wiem, że w Polsce policja pozostawia wiele do życzenia w kwestii sprawności działania, ale tutaj bez echa przeszło większość spraw. Brakowało mi tu więcej kryminalności, względem tego, ile było romansu. Nie jestem też zachwycona rozwojem relacji bohaterów, bo ta chemia była dla mnie dość płaska. Trochę jestem zawiedziona, ale niejako spodziewałam się średniaka.
Recenzja krótka: Takie 5,5/10. Myślałam że będzie dużo gorzej 😂 Ale pewnie ocena byłaby wyższa, gdybym wcześniej nie przeczytała "Mgły" Świderskiej.
Recenzja długa: (Tak, będzie dużo porównań do "Mgły" 😂) Szczerze, chciałam tą książkę przeczytać żeby zobaczyć o ile lepsza jest książka Świderskiej 😂 I tbh, nie do końca umiem je aż tak porównać, bo to w sumie trochę inna grupa docelowa. To raczej taka obyczajóweczka z elementami kryminału, niż full-fleshed kryminał. U Świderskiej kryminał z romansem dzielą się mniej więcej fifty-fifty. No i "Mgła" jest cięższa i ciemniejsza, a to raczej takie czytadełko na rozluźnienie. Świderska ma w swoim pisaniu jakiś taki magnetyzm, ciekawe budowanie napięcia, a tu jest raczej wszystko powiedziane wprost. Może aż nazbyt? Trochę mi to trąciło ekspozycją. Przez pierwsze 20% miałam problem żeby się wkręcić, ale potem już poszło gładko. (No i trochę w tych pierwszych 1/5 jest jak na mój gust za dużo przekleństw. W sensie że aż mnie to raziło po oczach, i czułam że są tam stawione trochę na siłę.) Btw, czytając aż mi się cisnęło ma usta "audycja zawiera lokowanie produktu" 😂 Ale w sumie związek bohaterów jest całkiem uroczy. Miła odmiana po emocjonalnym rollercoasterze w "Mgle" haha + nie do końca mi pasuje sam styl pisania. Niektóre wypowiedzi brzmią sztucznie, w stylu że "ludzie tak nie mówią" albo "ludzie tak ze sobą nie rozmawiają" 🤷♀️ Było też mnóstwo momentów które prosiły się o kropkę, a był tam przecinek xd Wiem że to może trochę takie czepianie się, ale wybijało mnie to z rytmu czytania. Minusem jest też Arleta - wiem że miała to być postać taka trochę przerysowana, ale aż razi po oczach. Szczególnie że ostatnie ~10% pokazuje ją kompletnie inaczej - wcześniej nie ma nawet najmniejszych przebłysków jej charakteru z końcówki, i trochę mi się to nie spina.
Podsumowując: Można przeczytać? Parafrazując: a można, jak najbardziej. Ba, nawet może się ona podobać. Mnie nie zachwyciła, ale też nie czuję jakbym zmarnowała czas czytając ją.
26.02.2025: Taka to trochę moja bezpieczna książka się zrobiła, ale serio bardzo przyjemne to i poprawia mi humor.
22.09.2024: Oceny nie zmieniam, bo nadal bardzo przyjemnie się tego słuchało, ale tym razem rozśmieszyło mnie to, że oni uprawiali seks, a potem Eryk sie zastanawia “czy ja mu się w ogóle podobam".
07.07.2023: Przyjemnie się słuchało, ale liczyłam na więcej kryminału. Mam wrażenie, że policjant pracował w policji tylko kiedy było to potrzebne w fabule.
Taki średniaczek, ale wspieram wszystkich polskich autorów, którzy wydają queerową literaturę.
Jest przede wszystkim widoczna tutaj duża inspiracja uniwersum Mgły od Świderskiej. Wrocław, motyw burzy, same postacie, czyli odważniejszy Eryk (odpowiednik Konrada) i nieśmiały Kamil (odpowiednik Adama). Brzmi znajomo prawda?
Było też czuć trochę to, że książka pisana była w duecie (matka i córka). Za dużo wykrzyknień, mało opisów, papierowe dialogi i trochę mnie mroziło momentami, ale dało się to wszystko znieść.
Sam wątek morderstwa niestety bardzo oczywisty i niezwykle nudny.
Dobrze się zapowiadało, ale gdzieś w środku ten zachwyt z początku wyparował. Relacją między bohaterami fajnie się rozwija i za to 4 gwiazdki. Ale kryminał to jest tu tylko z nazwy 😅
Być może nie jest to najlpeszy kryminał. Śledztwo toczy się w tle, nie jest skomplikowane, kto jest sprawcą także nie ma być tutaj największą zagadką, ale czyta się to dobrze. Główna fabuła toczy się wokół wątku romantycznego między dwoma dojrzałymi facetami i ich relacja jest tutaj najważniejsza.
Z dużym zainteresowaniem przyglądałem się temu, jak oboje z każdym kolejnym spotkaniem odkrywają, że zaczynają na siebie patrzyć w ten bardziej romantyczny sposób. Omawianie postępów w śledztwie staje się tylko pretekstem do spędzenia ze sobą choćby kilku chwil. Ale oboje zmagają się ze swoimi problemami i trudno jest im odnaleźć siłę na ich rozwiązanie.
Jak wspomniałem samo śledztwo nie jest na pierwszym planie, choć to od niego zawiązuje się cała fabuła. Nie czuć tutaj także jakiegoś większego napięcia, czego spodziewałbym sie po kryminale, ale wprowadzenie perspektywy sprawcy wprowadza pewien dreszczyk, który szczypie po karku. Są to dość krótkie rozdziały, przemyślenia człowieka, który nie potrafił pogodzić się i poradzić sobie z trudną przeszłością.
Zdecydowanie dużo lepiej czytało mi się taką queerową historię, niż kolejną dotyczącą licealnych miłostek. Była to naprawdę przyjemna rozrywka, a dzięki audiobookowi umiliła mi nie jeden spacer.
Podobała mi się relacja między bohaterami. Rozwijała się stopniowo i mimo że czasem zachowywali się niepewnie, zazdrośnie jak zakochane nastolatki, to miało to sens. Wydali mi się bardzo dojrzali, co jest dla mnie dużym plusem.
Kryminalny wątek, mam wrażenie, nie grał tutaj głównej roli, ale to nic, bo i tak był ciekawy. Śledziłam go i choć wytypowałam dwóch podejrzanych, do samego końca nie byłam tak stuprocentowo pewna, który z nich będzie tym prawdziwym. 😀
Lekki styl autorek dodatkowo sprawia, że książkę się pochłania.
Oj, bardzo przeciętna książka. Czyta się jak fanfik. I w sumie chyba tak jest napisana. Historia banalnie prosta i naiwnie bajeczna. Książka niby o 30-latkach, a czyta się jak jakąś młodzieżówkę (ktore bardzo lubię czytać jeśli są dobrze napisane). Sama historia nie ma głębi, ledwo zarysowane postaci i wydarzenia. Banalna zagadka kryminalna. A romans zawiązuje się w jakieś 2 miesiące i od razu miłość aż po grób... Wyłapałam też kilkanaście błędów stylistycznych. Korektor nie najlepiej się spisał. A fakt, że epilog sygnalizuje możliwy 2 tom... Nie sięgnę po niego na 100%. Przy tej pozycji kryminałowi Świderskiej powinam chyba podciągnąć ocenę, bo to zdecydowanie lepsza lektura.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Może i romans średni, ale za to kryminał jaki gówniany. Playlista też z piekła rodem (trzy razy wywołała u mnie flashbacki z podstawówki), no ale mogło być gorzej. Choć to akurat żaden wyczyn. ZA TO STRASZNIE BAWIŁA MNIE DRAMATURGIA TESKTÓW TYPU "kiedy nadejdzie burza... my będziemy gotowi..." okay Kamil, jesteś bohaterem książki cienkiej jak siki węża - spokojnie.
Taka książka na dzisiejsze czasy. Porusza sprawy LGBT.....Ale fajnie napisana i dogłębnie pokazująca z czym ci ludzie musza się mierzyć w takiej sytuacji. Ale jak wszystkie książki tej autorki pokazujaca że zawsze trzeba zawalczyć o swoje szczęście a nie tkwić w relacjach i sytuacjach na pokaz bo tego oczekują od nas inni. Mnie osobiście podobała się ta książka
Chemia miedzy bohaterami nawet fajna ale zachowywali sie bardziej jak jakies nastolatki. Ksiazka nie byla niczym specjalnym, nie byla tez jakas okropna po prostu czulam sie jakbym czytala szkolne opowiadanie. Odczulam tez troche ze na koncu autorki chcialy juz przyspieszyc zdemaskowanie mordercy, ale naprawde ksiazka nie byla najgorsza, miala przyjemny, prosty jezyk.
Napisana jest jak średniej jakości fan fiction, wątek kryminalny jest zupełnie nieinteresujący i bardzo przewidywalny. Jednakże z jakiegoś powodu przeczytałam na raz i bawiłam się super. Taka ot zwyczajna historyjka.
Na pewno dodatkowe punkty za to, że akcja dzieje się we Wrocławiu.
1.6 Ciężko tu znaleźć coś fajnego. Stereotypowe postacie, nudne dialogi, taki "kryminał", że zakończenie znasz już od 1 rozdziału, no porażka, ale przynajmniej szybko się czyta
„Zakochał się. W facecie, który żył w równie nieprawdziwym świecie, jak on sam”.
Czytając recenzję o tym, że jest to gorsza wersja „Mgły” Świstowskiej, miałam co do tej książki małe oczekiwania. Jednak pozytywnie się zaskoczyłam. Mimo że rozwiązanie wątku kryminalnego mamy wyłożone na tacy już właściwie od początku i nie jest on jakoś szczególnie ciekawy czy rozbudowany, to chciałam śledzić drogę głównych bohaterów i to jak radzą sobie w nastawionej do nich wrogo rzeczywistości. Podobało mi się realne podejście do środowisk, w których przeważająca jest liczba osób nietolerancyjnych, a także do jakości samej pracy, jaką wykonuje większość osób w służbach porządkowych. Lekko przerysowana postać Arlety w pewnym momencie przestała mnie tak razić w oczy wprowadzając do historii wątek mediów społecznościowych. Bohaterowie byli dobrze skonstruowani i byli solidnie osadzeni w całej historii. Dialogi między nimi były w większości naturalne i niewciskane na siłę, a ich zachowanie usprawiedliwione emocjami, dzieciństwem czy wpływem środowiska.
„Pamiętaj, życie jest zbyt krótkie. Nie warto udawać kogoś, kim się nie jest”.
Ogólnie uważam, że książka nie jest wcale zła i broni się sama jako indywidualna pozycja, dlatego nie rozumiem, skąd biorą się tak liczne porównania co do treści do wcześniej wspomnianej „Mgły”. Oczywiście mamy tutaj podobny wątek, jeśli chodzi o romans i okoliczności, w jakich spotykają się główni bohaterowie, a także to samo miasto, w jakim toczy się akcja, ale poza tym to właściwie wszystko. Klimat tej książki jest zupełnie inny – lżejszy i nastawiony dużo mniej na kryminał/rozwiązanie całej sprawy, a bardziej na obyczajówkę i romans. Dynamika relacji między bohaterami jest spokojniejsza i skupia się bardziej na ich uczuciach, a nie aż tak na intymności. Satysfakcjonujące było dla mnie jej śledzenie w tym skrajnie homofobicznym środowisku, przyjmującym i promującym toksyczne stereotypy męskości, a także walkę bohaterów o należne im tam miejsce. Rozczulały mnie fragmenty, w których będąc razem, przestawali udawać i mogli być sobą bez obaw, że będą przez to w jakiś sposób piętnowani, chociaż momentami ich przekomarzanie się i czułe zwracanie się do siebie brzmiało jak żywcem wyjęte z książek/filmów dla nastolatek i średnio mi pasowało. Sam wątek męskości w tej książce był całkiem ciekawy, zwłaszcza że cała akcja działa się w kręgu policjantów i ludzi zajmujących się boksem, gdzie aż roi się od „hetero macho” więc nie trudno wyobrazić sobie jaką presję musiało to wywierać na Eryku i Kamilu, chociaż mam wrażenie, że to też zostało skrócone do minimum.
„Bo miłość to miłość, jeśli nikogo nie rani, musi być dobrem”.
Co mi przeszkadzało w tej książce to język nacechowany wulgaryzmami, które w wielu momentach były kompletnie zbędne. Jak jeszcze w rozmowach między bohaterami aż tak mi to nie przeszkadzało, to w narracji pojawiało się tego trochę za dużo. Momentami kulała też mocno konstrukcja niektórych zdań, przez co musiałam czytać je po kilka razy, żeby zrozumieć, co autorki chciały za jego pomocą przekazać. Dziwił mnie też fakt, że to, co dotyczyło śledztwa/pracy policji było tak mocno ograniczone i mimo że nie był to główny wątek, to fajnie byłoby pociągnąć to trochę bardziej, bo jedyne co z tego wynikało to, że w policji pracują same patałachy. Dodatkowo ciągłe wspominanie o niesamowitych niebieskich/zielonych oczach i tego, jak obaj panowie dobrze wyglądają, robiło się trochę nużące, tak jak wspominanie o tytułowej burzy. Przez całą historię przewijają się monologi głównych bohaterów, które dotyczą jednej i tej samej rozterki, a w miejsce, których mogłyby zostać rozwinięte inne wątki takie jak to nieszczęsne śledztwo czy trochę więcej treści związanych z boksem lub social mediami.
„To wszystko było takie… popierdolone. On też taki był i cała ta sytuacja".
Uważam, że nie jest to pozycja ani wybitna, ani względnie zła. Jest po prostu okej i dobrze spełnia funkcję lekkiego czytadełka, po które z pewnością jeszcze kiedyś sięgnę, chociażby dla samych bohaterów i rozwijających się między nimi uczuciami, a także ze względu na obecność refleksji na temat wpływu i presji otoczenia na nasze zachowanie, to na kogo się kreujemy i kim próbujemy zostać, aby spełnić narzucone przez społeczeństwo standardy. Ciężko patrzyło się na relacje Kamila z rodzicami, będąc świadomym, że przecież tak to właśnie wygląda w niektórych rodzinach. Koniec pozostawił furtkę do kontynuacji, jednak nie wiem, czy po nią sięgnę, ale jeśli ktoś szuka czegoś lekkiego, niewymagającej większego skupienia lektury to polecam.
„Czasami trzeba zaryzykować wszystko, aby zyskać szczęście. A uwierz mi, warto w życiu ryzykować dla wolności własnego serca".
Pióro Agnieszki Lingas-Łoniewskiej poznałam kilka lat temu przy trylogii "Łatwopalni". Już wtedy zachwyciła mnie swoim lekkim piórem, tym jak potrafi dawkować emocje i sprawiać, że wczuwamy się w historię bohaterów. Byłam pewna, że kiedyś jeszcze sięgnę po jej książki, bo przygoda z bohaterami "Łatwopalnych" przez długi czas siedziała mi w głowie i była jedną z lepszych serii, jakie czytałam (i wciąż jest). Gdy dostałam propozycję zrecenzowania "Kiedy nadejdzie burza", długo się nie zastanawiałam. Przeczytałam opis i pomyślałam, że może być naprawdę dobra. Liczyłam na to, że powrót do pióra Autorki będzie równie przyjemny, co sam początek z jej twórczością i że tym bardziej zachęci mnie do sięgnięcia po kolejne książki Agnieszki, a przy okazji dam szansę jej debiutującej córce.
Czy Autorki sprostały moim oczekiwaniom?
Szczerze mówiąc, książka zrobiła na mnie lepsze wrażenie, niż się spodziewałam. Od pierwszych stron polubiłam bohaterów i z wielką przyjemnością śledziłam ich losy. Na samym początku myślałam, że będzie to bardziej kryminał niż romans, zwłaszcza że to od morderstwa zaczyna się cała akcja.
Eryk "Storm" Burzyński jest bokserem, który ukrywa swoje prawdziwe "ja" przed całym światem. Przed kamerami, czy też w social mediach jest partnerem pewnej influencerki, jednak już za kurtyną dowiadujemy się, że tak naprawdę pociągają go mężczyźni. W związku ze swoim zawodem musi się kryć, gdyż bycie bokserem totalnie nie pasuje do jego orientacji. Tak przynajmniej myślą wszyscy, którzy mają problem, z tym że nie musimy kochać tylko i wyłącznie osób o przeciwnej płci. I tutaj daje ogromny plus Autorkom, za ciekawe poprowadzenie wątku LGBT i jednocześnie bardzo delikatne, gdyż nie było scen seksu pomiędzy mężczyznami, a fabuła bardziej opierała się na emocjach, które odczuwali bohaterzy.
Wspominając o morderstwie, nie było może ono na pierwszym planie, ale sam wątek został dość ciekawie poprowadzony. Do samego końca nie było możliwości, by zgadnąć, kto za tym stoi i jakie były jego/jej motywy. A uwierzcie, że jest to zaskakujący moment w książce, bo z jednej strony Autorki dawały nam wskazówki, jednocześnie cały czas trzymając w niepewności. Niby pod koniec było dużo poszlak dotyczących osoby, która zabiła, ale dopiero gdy bohaterzy to odkryli i wskazali sprawcę, było to niemałym zaskoczeniem. Także i tutaj mały wątek kryminalny na plus.
Czy było coś, co mi się nie podobało w tej książce? Z jednej strony tak, ale nie w złym sensie, gdyż pokazało, jacy potrafią być ludzie. Autorki ukazały zachowania ludzi, takimi, jakie są, w tym przypadku mowa o współpracownikach policjanta, którzy przy nim zachowywali się wręcz niestosownie. Stroili sobie żarty z homoseksualistów, obrażali ich itd., a niestety często można spotkać się z takimi zachowaniami, nie tylko dotyczącymi osób o odmiennej orientacji, ale też o innym kolorze skóry, czy większej, bądź mniejszej wadze niż ta "dopuszczalna" np. dla kobiet. Kolejny nieciekawy, lecz prawdziwy wątek, dotyczył wspomnianej influencerki, która chciała wybić się w social mediach na popularności Eryka. Dziewczyna znała prawdę o mężczyźnie i czerpała z tego korzyści, gdyż on nie chciał, by ktokolwiek się o tym dowiedział. Wykorzystywać można w każdy sposób, nie tylko fizyczny, ale również psychiczny, co zostało pokazane w książce.
Wspominając o tym, co mi się nie podoba, nie miałam na myśli tego, że to było złe w książce, nic z tych rzeczy. Po prostu było mi przykro podczas czytania, gdyż wiem, że takie sytuacje są na porządku dziennym. To, że Autorki opisały problemy, z którymi styka się cała masa osób, jest czymś, co lubię, gdyż zachowanie bohaterów pobocznych zostało pokazane jako coś złego i miejmy nadzieję, że jeśli książka trafi do grona osób, którzy tak się zachowują, to zmieni ich nastawienie i poglądy, choćby w małym stopniu.
Sam czas, który spędziłam z książką, był bardzo przyjemny. Spodobał mi się i wątek kryminalny, i emocje, które temu towarzyszyły. Ale chyba najbardziej moment, w którym bohaterzy zaczęli się do siebie zbliżać, powoli odkrywać swoje uczucia, swoje "ja" przed drugą osobą, bo moim zdaniem, jeśli możesz być właśnie sobą, przy kimś na kim Ci zależy, to jak wygrać w lotka.
Dziękuję serdecznie Wydawnictwu oraz Autorkom za tak wspaniałą przygodę z bohaterami. Cieszę się ogromnie, że mogłam wrócić do pióra Agnieszki, a jednocześnie przeczytać debiut jej córki, Magdaleny. To była naprawdę przyjemna lektura.
„Kiedy nadejdzie burza” Agnieszka Lingas – Łoniewska i Magdalena Łoniewska.
Skończyłam tę książkę już wczoraj, ale do tej pory emocje we mnie buzują. Już dawno aż tak nie wczułam się w fabułę historii. Autorki stworzyły kryminał z nutką romansu LGBT.
Eryk „Storm” Burzyński to bokser. Mistrz wagi półciężkiej, żyje w świecie reflektorów i mediów społecznościowych. Wraz z Arletą influencerką tworzą parę, którą kochają ich fani. Kiedy dochodzi do tragedii i Storm znajduje pomocnika trenera zamordowanego w klubie bokserskim do tej sprawy zostaje przydzielony Kamil Willman. Podkomisarz po rozwodzie próbuje sobie jakoś ułożyć życie, ale w większości zakopuje się w pracy, aby nie myśleć za dużo.
Kto jest zabójcą?
Kochani ta książka to nie tylko zajebisty kryminał, który czyta się z zapartym tchem i do samego końca nie wiadomo, kto się zabójcą. Ale to też historia o miłości innej niż wszystkie. W tej książce jest wszystko to, co powinna zawierać idealna historia. Ja nie chcę wam za wiele zdradzać, bo już dawno nie przeżywałam książki wraz z bohaterami tak jak teraz. Od pierwszej strony nie można się już oderwać. Eryk jest bokserem i kocha to, co robi. Ale nie do końca lubi swoje życie, które jest jednym wielkim kłamstwem. Jak bardzo można oszukiwać siebie samego? Nasz bohater, kiedy tylko poznaje Kamila czuje, że właśnie odnalazł swoje szczęście.
Kamil Willman jest policjantem. W jego rodzinie ojciec były wojskowy trzyma wszystko twardą ręką. Podkomisarz nie do końca wie, co się dzieje, kiedy poznaje Eryka. Czuje wzrok boksera i widzi jego uśmiech i zalotne spojrzenia. Kamil jest bardzo rozchwiany i nie wie, co się z nim dzieje. Kiedy tylko przebywa blisko boksera jest inaczej.
Czy podkomisarz Willman odkryje swoje drugie ja?
Przeżywałam tę książkę jak żadną inną. Każdy kolejny rozdział powodował szybsze bicie serc. Do samego końca nie mogłam rozkminić, kto jest zabójcą. Autorki tak świetnie poprowadziła fabułę, że nie można jej odłożyć nawet na chwilę.
No zakochałam się nie mogę tego inaczej nazwać. Kolejna książka w mojej biblioteczce, do której chętnie będę wracać. Zazdroszczę takiej miłości jaką przeżyli bohaterowie. To piękne i prawdziwe uczucie.
Czytając tę historię uświadomiłam sobie jeszcze jedną rzecz jak wiele spotkałam osob, którzy nie są tolerancyjni wobec osób lgbt. To przykre, że żyjemy w takich czasach, gdzie społeczność lgbt musi się ukrywać i nie może oddychać pełna piersią.
No czy ja muszę was jeszcze zachęcać? Ta książka jest obłędna. Agnieszka Lingas – Łoniewska wraz z córką Magdaleną Łoniewską stworzyły duet idealny.
Serdecznie gratuluję Magdalenie debiutu i chętnie przeczytam kolejne książki spod jej pióra.
“Kiedy nadejdzie burza” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej i jej córki Magdaleny Łoniewskiej to nasze pozytywne zaskoczenie ostatnich dni.
Książka napisana przez doświadczoną już autorkę powieści głównie obyczajowych oraz debiutującą w roli pisarki jej córkę to powieść obyczajowa z dużym wątkiem kryminalnym i relacją hom0romantyczną. Poznajemy tu Eryka, znanego boksera, który jako mały chłopiec stracił rodziców i wylądował w domu dziecka. Tam zawiązał silną przyjaźń z innym chłopcem, od którego go oddzielono, gdy został adoptowany. Kamil natomiast pracuje w policji, choć jest niespełnionym kucharzem, który nie umie sobie ułożyć życia osobistego. Gdy w otoczeniu Eryka dochodzi do zabójstw i innych niepokojących zdarzeń, obaj panowie współpracują, chcąc dopaść sprawcę, co niezwykle ich do siebie przybliża.
Książka jest bardzo wciągająca i nam czytało się ją znakomicie. Ogromnie kibicowaliśmy relacji Eryka i Kamila, i choć prawdopodobnie nie jest to historia, która mogłaby wydarzyć się w prawdziwym życiu, to jednak w pewnym sensie jest to też jej zaleta. Z tego względu książkę nazwalibyśmy raczej powieścią obyczajową - bo w takim też stylu została napisana - ze znaczącym wątkiem kryminalnym. Raczej nie jest to tytuł dla miłośników rasowych i mocnych kryminałów, ale dla nas połączenie kryminału i obyczajówki z silnym nakierowaniem na rodzące się uczucie między dwoma mężczyznami było bardzo atrakcyjne. Widać tu doświadczenie autorki w pisaniu takich historii, choć to pierwszy raz, gdy opisywała relację mlm. Doskonale oddana jest tutaj kwestia hom0fobii, zwłaszcza w środowisku policyjnym. Nie jest to ani przesadzone, ani ugładzone, tak samo jeśli chodzi o relacje z rodziną i kwestie wsparcia i akceptacji osób queerowych. Autorki dobrze ukazały wewnętrzną walkę Kamila, a także sceny ich zbliżeń, które są bardzo romantyczne. Nie ma tu opisów scen łóżkowych, książka skupia się przede wszystkim na samych emocjach i uczuciach.
Naszym zdaniem to bardzo udany queerowy romans kryminalny, w sam raz na letni wieczór.