Gdyby w historii polskiego rocka tylko jednego muzyka można było nazwać legendarnym, taki tytuł z pewnością przypadłby Robertowi Brylewskiemu.
Lokomotywa rodzimego undergroundu, współtwórca takich zespołów jak Kryzys, Izrael, Brygada Kryzys i Armia, a ostatnio odtwórca jednej z głównych ról w kontrowersyjnym musicalu „Polskie gówno”. Robert Brylewski opowiada Rafałowi Księżykowi historie, których nie zdradzał nigdy wcześniej. O dziadku malarzu i dzieciństwie spędzonym wśród artystów Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk. O początkach muzykowania, punk rocku i reggae w warunkach realnego socjalizmu, Jarocinie i rockandrollowym życiu.
Wnikliwe pytania i szczere odpowiedzi. Lektura obowiązkowa dla wszystkich fanów polskiego rocka, a także dla tych, którzy pokochali „Desperado”, bestsellerową autobiografię Tomasza Stańki.
Bardzo ciekawa rozmowa. Niewiele wiedziałam o Brylewskim, jego życiu, przygodach z różnymi zespołami, podejściu do muzyki. Opowiada o tym, jak powstawały zespoły - Brygada Kryzys, Armia, Izrael - dziś już kultowe. Brygada Kryzys to same początki polskiego punka, ale ich piosenki znać powinien każdy, bo to część naszej historii. Zresztą do dziś muzyka i teksty tworzą niesamowity klimat, a czasem są aż nadto aktualne. Wiele się z tej rozmowy można dowiedzieć o współpracy między muzykami, o jego relacjach z ludźmi, filozofii życiowej, czy wierze. Naprawdę bardzo wartościowa rzecz, dla każdego, dla kogo ważna jest polska kultura.
Jak zapowiadałem przy okazji ADHD, sięgnąłem po Brylewskiego. Gdy czytałem więcej o tym co sie dzieje w świecie polskiej muzyki jego nazwisko często sie przewijało, zazwyczaj obok określeń "legenda polskiego undergroundu", "kultowy twórca" albo "twórca kultowego albumu / zespołu / piosenki". Sam w czasach kaset kupiłem studyjną płytę Falarka, zapewne pod wpływem recenzji w Tylko rocku. Nie mój klimat chociaż Crosses wciąż mi się podoba. No ale nie o muzyce tu piszemy tylko o książce. Przepytujący ten sam co w przypadku Tymona więc i zalety te same - nie stara się błyszczeć, nie kreuje siebie a jedynie zachęca do wspomnień czy ocen. Sam Brylewski jest zaskakująco ciekawym i konkretnym rozmówcą. Artysta nad wyraz wszechstronny a przy tym bardzo skromny człowiek, aż dziwne. Dodatkowo, nie ma tu prania brudów mimo że na pewno byłoby o czym opowiadać, zamiast tego jest ogromny szacunek dla innych. Jednym słowem - ciekawa i mądra lektura.