Główną bohaterką jest Mila Borejko – seniorka rodu Borejków, żona Ignacego Borejki, matka Gabrieli (głównej bohaterki Kwiatu kalafiora), Idy (głównej bohaterki Idy sierpniowej), Natalii (głównej bohaterki Nutrii i Nerwusa) i Patrycji (głównej bohaterki Pulpecji) oraz babcia Róży i Laury (głównych bohaterek Imienin, Tygrysa i Róży i Czarnej polewki). Akcja książki rozpoczyna się 31 grudnia 2000, a następnie zaczyna biec wstecz, w czasy młodości Mili. Książka jest obrazem przemian w powojennej Polsce i kroniką dziejów Poznania, opowiadającą m.in. o wydarzeniach 1956 roku (zob. Poznański Czerwiec 56).
Małgorzata Musierowicz (b. January 9, 1945 in Poznań, Poland) is a popular Polish writer, author of many stories and novels for children and teenagers, but read with pleasure by adults too.
Kalamburka jest najbardziej nietypowym tomem Jeżycjady. Mało tu perypetii rodzinnych, bo główną bohaterką jest Mila, czyli mama Borejko. Musierowicz opowiada o jej życiu i historii poznania Ignacego, cofając się w czasie. Każdy rozdział to kolejny etap życia najpierw dorosłej, potem nastoletniej i wreszcie całkiem malutkiej Mili.
Podczas pierwszej lektury Kalamburki, życie Melanii Borejko było dla mnie na pewno, choć tego nie pamiętam, sporym zaskoczeniem. Oczywiście jej historia zakochania się w Ignacym jest dość szablonowa i typowa dla Jeżycjady, osiłkowatego Zbysława i liczne zbiegi okoliczności włączając. Nie specjalnie mi się podoba wartościowanie pracy Mili, która sztuki teatralne pisze w ukryciu, na kolanie, w kuchni między jednym garem, a drugim. Nie czuję takiej gloryfikacji ukrywania talentu i zdolności pisarskich. Mam wrażenie, że w oczach autorki właśnie to czyni Milę taką świetną - potrafi ogarnąć dom, zająć się dziećmi, nagotować, przypilnować wnuków i machnąć wybitną sztukę. No sorry, ale ja w to nie wierzę. I odbija mi się tą skromnością i umniejszaniem własnej pracy.
Najmniej lubiana przeze mnie część. Przebrnięcie przez nią to zawsze straszna katorga, wynudziłam się śmiertelnie. Nie podoba mi się to fabularne cofanie w czasie, za dużo też tego miągwy Ignacego (fragment z Juwenaliami, kiedy stwierdził, że Mila powinna pytać go o pozwolenie na zmianę fryzury - are you serious, dude?). Książka bardziej o Gizeli niż Mili. Bardzo nie lubię i każdy jej reread jest jak kara.
03.2020: ✨4,5✨ 2023: ✨4,5✨ Moja ocena wobec tej książki się nie zmieniła. Jest ona jest pełna nadziei. Nadziei na lepsze jutro. Nadziei na zbudowanie tak dobrych przyjaźni. Dla mnie też nadziei na znalezienie osoby która będzie mi tak bliska jak Ignacy - Mili, na założenie rodziny w której będzie tyle miłości co w rodzinie Borejków. Ta nadzieja połączona ze sztuką pisania pani Małgorzaty Musierowicz sprawia, że ta książka jest wybitna. ❤️
Wciągnęło mnie, choć fabuła kulawa i takie cofanie czasu jest moim zdaniem niekomfortowe. Nie lubię też robienia z bohaterek świętych, a nie da się ukryć, że Mila to właściwie chodzący ideał. To jej bałaganiarstwo miało chyba pokazywać ludzką stronę(?), ale umówmy się... :) Ignacego nie będę komentować.
4.5 ogl to jak na jezycjade była za długa, trochę nużąca. myślę jednak, że to jest najciekawsza część jezycjady- historię bohaterki poznajemy od końca (2000-->1935) , co jest bardzo ciekawe. prl, strajki, zycie i odbudowa po wojnie były swietnie opisane i interesujące, co, uważam, jest najwieksza zaleta tej czesci
Najmniej przeze mnie lubiana część Jeżycjady, dlatego że wyziera z niej szarość i smutek lat PRL oraz przedwojennych, a przynajmniej ja tak to odbieram. Powieść refleksyjna, o dość pomysłowym biegu wydarzeń (cofanie w czasie od roku 2000 do 1935), ukazująca historię Mili i Ignacego Borejków oraz Gizeli - przybranej matki Melanii. Nietypowa pozycja w twórczości Małgorzaty Musierowicz, jednak obowiązkowa dla czytelników chcących dowiedzieć się więcej o, że tak powiem, protoplastach obecnego rodu Borejko.
Polecam, choć raczej starszym czytelnikom (kilkanaście lat i więcej).
Napisana w bardzo odmiennym stylu niż wcześniejsze tomy, co może wprowadzać w lekką konsternację, ale chyba (o dziwo(, podobała mi się najbardziej. To jak poprowadzona jest fabuła, jak refleksyjnie a zarazem gładko cofamy się w czasie, sprawia, że "płyniemy" przez książkę, a na końcu czujemy niedosyt. Polecam!
Skończyłam wczoraj i tak się zastanawiałam nad opinią. Bo to ogólnie nie jest zła książka. Myślę, że fajnie poznać Milę i Ignacego od początku ich życia i dowiedzieć się kim byli zanim zostali rodzicami i dziadkami. Tylko mi się ją strasznie ciężko czytało przez to cofanie się w czasie, jakoś ponownie nie umiałam się w tym odnaleźć.
Bardzo ciężko się ją czytało, głównie ze względu na zabieg z cofaniem się w czasie. No i wielu bohaterów się pojawiało i znikało, więc zanim doszłam do tego, kim właściwie byli, to już zapominałam, co się później z nimi stało.
Ale też bardzo piękna była ta książka, na pewno cięższa i wyróżniająca się na tle pozostałych części.
Inna od pozostałych części, ale mimo to nadal w podobnym klimacie. Przyjemnie było dowiedzieć się, jak wyglądały losy Mili, jak rozwijała się jej relacja z Ignacym i kim w życiu Mili była Gizela. Ciekawym zabiegiem było cofanie się do przeszłości od końca. Ale jednak wolę chyba te części z siostrami Borejko, te perypetie są nie do zastąpienia ;)
To, co lubię w tej książce to motyw cofania się, to że jest jakaś inna od pozostałych książek z Jeżycjady. Ciekawe jest przedstawianie losów Mili i osób z jej otoczenia, na tle historii. Niestety jest tego za mało. I pojawia się problem. To, co tym nie jest, zamienia się w nadętą i podniosłą gadkę, moralizowanie. Cudowna jest także postać Gizeli. Taka silna, ostra, a przy tym taka troskliwa. I nienawidzi Ignacego! Właściwie mogłabym przeczytać książkę o samej Gizeli. Niestety, książka powinna mieć chyba wydźwięk optymistyczny, a jest niesamowicie dołująca. Bo Mila, o której wszyscy powtarzają, że ma taki wyjątkowy talent wychodzi za Ignacego(wyjątkowo niesympatyczna postać nawet tutaj, jako młody człowiek) i zostaje gospodynią domową, niejako porzucając marzenia. I można by powiedzieć, że przecież pisze. Jest pieprzonym Kalem Amburką, którego wszyscy znają i kochają. Tak, ale ukrywa to, że pisze i odnosi sukcesy przed swoim ukochanym mężem, bo tamten jeszcze mógłby się poczuć źle i obrazić, że jego połowica jest zdolniejsza od niego. Ach, bo on w niej cenił wartości intelektualne tylko o tyle, ile słuchała go ze zrozumieniem, reszta to liczy się, żeby była dobra i ładna. No myślałam, że mnie szlag trafi. I dlatego, nawet te trzy gwiazdki są trochę naciągnięte, ale czego się nie robi dla Gizeli
Jest to jak na razie tom skonstruowany w najbardziej zaskakujący sposób, ponieważ z każdym kolejnym rozdziałem cofamy się w czasie od sylwestrowej nocy rozpoczynającej nowe millenium, aż do 1935 roku, kiedy rodzi się Melania (czytelnikom lepiej znana jako Mila albo mama Borejko). Ze względu na portretowane czasy, nie brakuje tu opisów wydarzeń historycznych i mocnego wydźwięku patriotycznego, które momentami zagarniają całą uwagę, wychodząc na pierwszy plan, przez co chwilami nie odczytywałam tego kompletnie jako opowieści o życiu Mili.
Zachowanie Ignacego, którego także poznajemy lepiej w tym tomie, pozostawiam bez komentarza, bo być może faktycznie miłość nie wybiera...
To było niespodziewane. Kiedy człowiek siedzi w serii, której głównym tematem są jednak sprawy błache i trywialne, nie spodziewa się, że można ona zostać przerwana tym. Tym wspaniałym przedstawinem jak i dlaczego cały ród Borejków stał się taki. To była po prostu cudwona przygoda, przy której nie żałowałam sobie łez. Odwrócona chronologia tym bardziej podbiła to wrażenie. Z początku trudno jest zrozumieć kim jest Gizela, ale z czasem.. Nie wyobrażamy sobie jak ta historia mogłaby potoczyć się bez niej. Będę wracać do tego tomu z najserdeczniejszymi uczuciami.