"Język Trolli" opowiada o przyjaźni Józefa Pałysa i Stanisławy Trolli. Pewnego dnia Józef spotyka Trollę w szkole i od razu mu imponuje ponieważ sprzeciwia się wicedyrektorce, która każe Trolli zdjąć kapelusz. Staszka nazywa go Pepe, jest to skrót od włoskiego imienia Giuseppe. Spotykają się później w sylwestra i planują wyjazd do Gniezna. W drodze przypadkiem Trolli spada kapelusz i widać, że nie ma włosów... W czasie podróży Laura Pyziak - kuzynka Józinka - po raz pierwszy w życiu spotyka swojego ojca. Józef Pałys ma również kuzyna od strony cioci Gabrysi, a mianowicie Ignacego Grzegorza Strybę, z którym nie ma zbyt przyjaznych stosunków. Jednak w końcu ich stosunki zaczynają się poprawiać. Niestety Trolla musi wyjechać do rodziców, do Niemiec. W ciągu całej książki przewijają się też inne postacie m.in. pozostała cześć rodziny Borejków.
Małgorzata Musierowicz (b. January 9, 1945 in Poznań, Poland) is a popular Polish writer, author of many stories and novels for children and teenagers, but read with pleasure by adults too.
fakt że czytając to w wieku 9 lat chciałem być jak Józek (1. męski mężczyzna 2. rudy 3. małomówny in a cool way), a wyrosłem na nerdowskiego twinka który nie umie się zamknąć skdhdkjd (i dalej nie jestem rudy...). also: Fryderyk w tym tomie powinien zamknąć mordę, strasznie mnie wnerwił.
Obawiam się, że powoli wkraczam na ten etap Jeżycjady, gdy kolejne tomy są tak przesłodzone i nierealne, że aż zęby przy czytaniu bolą. Głównym bohaterem Języka Trolli jest Józinek - dziewięcioletnie dziecko, oczywiście idealne. Józef jest odpowiedzialny, zaradny, troskliwy, milczący. Jego jedyną wadą jest niechęć do kuzyna Ignasia. Mając za matkę postrzeloną i gadatliwą Idę a za ojca wiecznie nieobecnego lekarza, Józef w wieku dziecięcym jest głową rodziny. Zajmie się siostrą, podsunie rozwiązanie, pomoże, zadba o posiłek. Ideał. Ale to nie jedyna nierealna postać w tej książce.
Tytułowa Trolla to dziewczynka równie nietuzinkowa jak Józinek. Starsza od niego o kilka lat, chodzi do tej samej szkoły, Józef poznaje ją przypadkiem podczas lekcji zastępczej i od razu się w niej zakochuje. Stanisława Trolla ma bowiem wyjątkowy dar zjednywania sobie ludzi, epatowania dobrem, a do tego jest wyjątkowa. O jej życiu zbyt wiele się nie dowiadujemy - czytelnik oczywiście, w przeciwieństwie do Józefa, domyśla się, że dziewczyna jest ciężko chora. Trolla otoczona jest rodziną siostry, która wyszła za mąż za obywatela Jamajki. Ta rozśpiewana i muzykalna rodzina prowadzi otwarty, pełen dzieci dom - coś jak Borejkowie tylko bardziej egzotycznie. Dlaczego Stasia mieszka z nimi, a nie z rodzicami za granicą i skąd właściwie się tam znalazła i kto się nią opiekuje, nie jest specjalnie jasne. Zakładam, że jej talent muzyczny był przyczyną zamieszkania z siostrą (Stanisława nagrywa płytę ze szwagrem), ale nie jest to dla mnie dostateczne wytłumaczenie w obliczu ciężkiej choroby dziewczyny.
„Wszystko było niby zamazane, a jednak nadzwyczaj wyraźne. Jak nigdy. Zobaczył na przykład, na regałach, w jasno oświetlonym przedpokoju, setki i setki książek; wszystko, co kiedykolwiek się zdarzyło i o czym kiedykolwiek pomyślano, zostało opisane - wszystkie smutki, rozstania, radości i powroty. To była także jego biblioteka.
Zobaczył też w kuchni, przy starym stole, pośród wiernych, dobrych ludzi, którzy stanowili jego rodzinę, wolne krzesło. To było jego miejsce. Nic na świecie nie mogłoby sprawić, żeby tego miejsca tu dla niego zabrakło.”
Wspaniały był Józinek, a nie spodziewałam się tego po nim wcale!
To się tak dziwnie czyta, bo to chyba od tej części zaczął się mój zgrzyt z Jeżycjadą. Fajnie wiedzieć co dalej u lubianych postaci, ale dzieci, którzy się zachowują jak dorośli... Na Jowisza, Józinek ma 9 lat, a nie 30!
Z sentymentu do całej serii i poczucia wewnętrznego ciepła, gdy powracam do Jeżycjady- 3.5. Niezmiennie jest to mój comfort read i nie oczekuję niczego więcej :)
to takie dziwne uczucie, po wielu latach robić reread jakiejś ksiazki/czytac jej analize/both i odkrywać ze wcale nie jest ona taka cudowna i ciepła jak się za dzieciaka myślało. no rany.
Uwielbiam Józinka. Obok Robrojka to moja ulubiona męska postać Jeżycjady. Nawet jako małolat ma tyle celnych myśli. Natomiast podczas lektury tej części spostrzegłam, że synowie rzeczonego Robrojka są w serii potraktowani nieco po macoszemu. A może mi się tak tylko wydaje?
Chyba już napisałam to po przeczytaniu jednego z poprzednich tomów, ale naprawdę widać jak świat się zmienia i idzie na przód. Dzisiaj nie wyobrażam sobie braku (słusznego!) oburzenia na tak liczne użycie słów "Murzyn" i "grubaska". Fat shaming w tych książkach jest obecny co rusz i za każdym razem mam nadzieję, że to już ostatni raz.
Jeżycjada w swoim czasie była fenomenem, ale w ciągu ostatnich 10 lat pojawiło się mnóstwo książek dla dzieci i młodzieży, które przegoniły tą serię. Powtórzę raz jeszcze - formuła wyczerpała się kilka tomów temu. Dla wielkich fanów.
Najlepsza scena: dziadkowie Borejko rozmawiający z Fryderykiem. Najgorsza rzecz: słowo na „M” użyte przynajmniej kilka razy. Rozumiem, że książka wyszła w 2004 roku, jednak powinno to zostać zmienione w nowych wydaniach, również elektronicznych.
Wprawdzie wolę pierwsze tomy Jeżycjady, ale "Język Trolli" naprawdę bardzo mi się podobał - przyjemna, ciepła książka. Urzekła mnie jakieś 20 lat po pierwszym kontakcie z książkami Musierowicz.
I to jest naprawdę dobra część Jeżycjady. Bo napisana z perspektywy dziecka, dziecka z krwi i kości. Jest świetnie ukazane to, jak dorośli bagatelizują problemy dzieci czy jak skomplikowane są relacje rodzinne. Tutaj autorka wreszcie pokazuje, że rodzina Borejków wcale nie jest tak idealna jak się wydaje. Ignacy Borejko (szok i niedowierzanie) jest uprzedzonym i wywyższającym się nieżyciowym pseudointelektualistą. Ignacy Grzegorz też łączy w sobie najgorsze cechy swoich imienników, ale warto sobie uświadomić, że nie wyssał ich z mlekiem matki. Józinek stwierdza w pewnym momencie, że to nie wina Gabrysi, że urodziła takie dziwadło. No nie, ale ona je wychowała. Może lepiej by było, jakby wszyscy mu nie opowiadali od urodzenia, jakim jest geniuszem. A to, że czyta "Odyseję" do poduszki(ten dzieciak ma z 10 lat) jest już upiorne. Podoba mi się też przedstawienie rodziny Trolli, oczywiście słowo murzyn na każdym kroku, ale to akurat cecha ówczesnego języka(chyba), a poza tym oddani są całkiem realistycznie. Zwłaszcza Helmut. Te jego idiomy są genialne, a przecież jak zwraca uwagę Józinek gość umie mówić po angielsku, niemiecku i po polsku(oprócz idiomów), nagrywa własne piosenki, więc nie jest pokazany tylko jednowymiarowe(jasne trochę uproszczony, ale kto nie upraszcza). Ciekawie przedstawiona też Trolla, z chęcią dowiedziałabym się o niej więcej, bo Józinek oczywiście patrzy na nią przez swój pryzmat, ale i tak jest nieźle.Jej choroba nie jest tutaj ukazywana przez cały czas, osią opowieści nie jest robienie z Trolli biednej męczennicy, choć odgrywa jednocześnie ważną rolę. I to mi się podoba. Co mniej? No oczywiście Laura, która jak nie jest łagodna i delikatna jak inne dziewczyny i pomalowała włosy na zielono, to musi być nienormalna. No i ciąża Róży. To znaczy ciąża ok, to, że Schoppe był idiotą, chyba każdy wiedział na początku. To określenie "pułapka biologiczna" jest ohydne, to, że Róża nie zadbała o to, żeby nie zajść w ciążę, też naprawdę słabe, jemu chyba byłoby łatwiej, co nie? Ale w pewnej kwestii ma rację. Co do zbytniej pruderii Borejków. Bo jak tak myślę, to w 15 tomach chyba ani razu nie padło słowo menstruacja, okres czy cokolwiek, choć przecież są to książki o kobietach. A tutaj mam wrażenie, że okres dojrzewania zaczyna się wtedy, kiedy dziewczynę zaczynają otaczać chłopcy, ewentualnie ta dziewczyna uroczo mdleje lub uświadamia sobie, że musi się postarać, żeby zostać dobrą gospodynią domową. Nigdy nie można przeczytać o poważnej rozmowie matki z córką. A senior Borejko mówi, że to wskazane, bo po co gadać o tym głośno, to nie elegancko. Musimy kultywować obrazek kobiety perfekcyjnej, żywej świętej z ikony, zawsze czystej i kwitnącej(dobra poza Idą, ale ona jest lekarką i autorka daje jej odsypiać). Ale tak poza tym to można mieć chyba ze 3 dni słabe, ale jak się ma grypę.
Jedna z moich ulubionych scen z Jeżycjady pochodzi właśnie z tej powieści. Dokładnie mam na myśli sytuację z żarówką, z której śmiałam się do rozpuku za pierwszym razem. Nawet teraz uśmiecham się pod nosem. ;) Jeśli jeszcze nie wiecie o co chodzi, koniecznie przeczytajcie ten tom!
Stanisława Trolla, bohaterka tytułowa, nie występuje tutaj jednak jako osoba, z której perspektywy narrator opisuje wydarzenia. Przeciwnie, dziewczynę widzimy oczami Józefa Pałysa (Józinka), syna Idy Pałys (z domu Borejko). Jednakże, czyż wyidealizowany obraz zakochanego w niej chłopca, lat 9, jest zgodny z rzeczywistością?
Musierowicz nie zapomina i tym razem o poczuciu humoru, racząc czytelnika barwnymi opisami zabawnych sytuacji będących udziałem rywalizujących ze sobą kuzynów - wspomnianego już Józinka i Ignacego Grzegorza Stryby, syna Gabrysi Borejko. Ci prawie dziesięcioletni chłopcy nie potrafią żyć ze sobą w zgodzie, jakkolwiek nie staraliby się tego osiągnąć.
Pomijając mój świeży pogląd na absurdalny wiek bohaterów (który zaraz rozwinę), podobała mi się cała. Ostatnio zaintrygowało mnie, że przecież te wewnętrzne monologi Józinka są zdecydowanie nierealistyczne, jeśli wyobrazimy sobie 9-latka, myślącego w ten sposób. Gdyby miał te 11 lat, byłoby w porządku, ale przecież dzieci w jego wieku mają jeszcze prawie całkowitą mentalność dziecka! Być może wychował się w rodzinie inteligentnych erudytów, ale ta sprawa wciąż pozostawia we mnie pewien niesmak. Na plus zdecydowanie rodzina Oracabessów.
To jest moje miejsce w książkach, nie ma dla mnie nic bardziej komfortowego niż ta seria. Ten tom był wyjątkowo zabawny, mam wrażenie, że kilka razy parskałam pod nosem. Bardzo przeżywam tę serię, myślę, że to jedna seria z nielicznych, którą lepiej słuchać w audio, czyta sama autorka, a poza tym jest też muzyka. Są tomy, które kocham bardziej i są te, które też są świetne, ale nieco mniej. Niezmiennie są to moje ukochane książki, które wciskam każdemu 🫶🏻🫶🏻.
Niespodziewałam się włożenia w rolę narratora Józinka. Fenomenalny pomysł. Jestem nim absolutnie zachwycona! Brakuje mi natomiast perspektywy Ignacego Juniora - mam nadzieję, że kiedyś zostanie mu poświęcony jakiś tom. Chcę wierzyć, że wcale nie był aż takim konfidentem. Rozwój relacji Róży z Fryderykiem również mnie zaskoczył i w głębi serca liczę na jakiś przełom (mimo tego, że Szopen¿? zachował się karygodnie).
This entire review has been hidden because of spoilers.
Jak zawsze dobre i wciągające. Dwie równoległe warstwy - zrozumiała dla dzieciaków i zrozumiała dla dorosłych świetnie się przeplatają. Mówi wprost więcej rzeczy niż do tej pory, ale jednocześnie brakuje kilku strasznie intrygujących szczegółów. Czy Fryderyk chciał aborcji? Czy Trolla ma białaczkę? Jakie są jej szanse na przeżycie?
This entire review has been hidden because of spoilers.
Ta część dzieje się w czasach współczesnych ale błyskotliwy humor i ciepło jest ponadczasowe. Świat widziany oczami trzecioklasisty, pierwszy raz zakochanego i bardzo inteligentnego. Świtna zabawa na jesienną handrę
W „Kalamburce” główną bohaterką była seniorka rodu. Tym razem, autorka oddaje głos (bardzo) młodemu pokoleniu. Czy jest to postać, którą sugeruje tytuł i okładka? Zapraszam do zapoznania się z moją opinią…. https://taka-jest-agata.blogspot.com/...
Niby śmiesznie, niby poruszamy się w rytmach reggae, ale bije z tej części jakiś smutek, jeśli myśli się o Trolli, jej włosach i wyjeździe. Tkwi tam coś tajemniczego i przybijającego. Zmartwiła mnie też sytuacja Pyzy, bardzo przypomina sytuację Gabrysi sprzed lat ;/
Wydaję się to troszkę dziwne zeby 9 latek odczywal tak silne emocje ale nie mozna zaprzeczyć że ksiazka jest napisana w świetny sposób i autorka jest bardzo utalentowana. 😊