Książka jest propozycją przepisania historii Polski oraz opisania jej społeczno-kulturowej tożsamości przy pomocy narzędzi teoretycznych, które albo w ogóle albo w niewielkim tylko stopniu wykorzystano kiedykolwiek w tym celu – teologii politycznej, Lacanowskiej psychoanalizy, teorii systemów-światów, studiów postkolonialnych, ontologii wydarzenia Alaina Badiou czy teorii hegemonii.
Tytułowa figura „fantomowego ciała króla” nawiązuje do koncepcji „dwóch ciał króla” przedstawionej niegdyś błyskotliwie przez Ernsta Kantorowicza w książce pod takim samym tytułem. Poprzez metaforę fantomowego ciała Sowa opisuje I Rzeczpospolitą, której kondycję determinował przede wszystkim szereg braków. Pokazuje, że począwszy od śmierci Zygmunta II Augusta, ostatniego dziedzicznego króla Polski i Litwy, Rzeczpospolita nie istniała jako państwo w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale była raczej fantomem, urojeniem, wyobrażeniem, uroszczeniem. Owo nieistnienie położyło się cieniem na losach Polski od wczesnej nowoczesności wieków XVI i XVII, przez rozbiory aż po czasy współczesne.
„Fantomowe ciało króla” nie jest jednak typową pracą historyczną. Jej przedmiot to przede wszystkim współczesna Polska i jej problemy z nowoczesnością. Na kartach książki w zaskakujący i – jak się okazuje – inspirujący sposób Wallerstein spotyka się z Gombrowiczem, Brzozowski z Lacanem, Lefort z Andersonem a Gramsci i Laclau ze staropolskimi sarmatami, aby wyjaśnić zagadkę, jaką była i jest Polska.
Jan Sowa (ur. 1976) – studiował filologię polską, psychologię i filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie oraz na Uniwersytecie Paryż VIII w Saint-Denis. Doktor socjologii, pracownik naukowy Katedry Kultury Współczesnej UJ. Jest autorem około stu tekstów opublikowanych w Polsce i za granicą oraz dwóch książek: „Sezon w teatrze lalek i inne eseje” (2003) i „Ciesz się, późny wnuku. Kolonializm, globalizacja i demokracja radykalna” (2007).
Jan Sowa (ur. 1976) – studiował filologię polską, psychologię i filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie oraz na Uniwersytecie Paryż VIII w Saint-Denis. Doktor socjologii, pracownik naukowy Katedry Kultury Współczesnej UJ. Jest autorem około stu tekstów opublikowanych w Polsce i zagranicą oraz dwóch książek: Sezon w teatrze lalek i inne eseje (2003) i Ciesz się, późny wnuku. Kolonializm, globalizacja i demokracja radykalna (2007).
Nie jestem historykiem, i nie mnie oceniać skalę i metodologię analizy historycznej autora (też chyba nie historyka). Nie jestem również ani socjologiem, ani specjalistką od postmodernizmu, ergo momentami psychoanalityczno-dekonstrukcyjne meandry analizy przekraczały moje zdolności oceny merytorycznej (w sensie: oceny, czy to się tak da ugryźć, czy też autor manipuluje metodologią). Natomiast mogę powiedzieć jedno: przy całym przeładowaniu momentami żargonem naukowym, z punktu widzenia czytelnika zainteresowanego, ale tak naprawdę nie będącego specjalistą, czytało mi się to znakomicie. Autor stawia tezy z jednej strony wychodzące od faktów w historiografii polskiej szeroko dyskutowanych (anty-miejskość szlachty, na przykład), z drugiej jednak - wiodących do tez, które są prowokacyjne, kontrowersyjne, wymyślone tak, żeby budzić dyskusję - zwłaszcza że dotyczą kwestii rozumienia historycznej roli szlachty polskiej i funkcjonowania państwa polskiego w czasach demokracji szlacheckiej, a więc tego tematu z naszej historii, na którym zna się tyle samo Polaków, co na piłce nożnej i medycynie. Co do mnie - nie mam tak naprawdę kompetencji, żeby się z tezami autora czy jego metodami badań ot tak zgodzić, czy nie zgodzić; ale kazał mi myśleć przy czytaniu, i to było świetne.
Nie podejmuje się nawet próby recenzji tej książki, ponieważ nie posiadam wystarczającego aparatu historycznego, aby móc w ogóle rozstrzygać o celności bądź jej braku w stawianych przez Sowę na prawo i lewo tezach. Wiem tylko, że opisał on to, co podskórnie zawsze czułam, kiedy czytałam podręcznik do historii i ciągle mi coś tam nie pasowało, szczególnie wtedy, kiedy o szlachcie mówiono per „my”, a ja wiedziałam, że jestem drugim pokoleniem mojej rodziny, które ukończy szkołę ponadpodstawową.
I chyba to mi się najbardziej podobało w tej książce: opisywanie szlachty jako „oni” - ci Inni, którzy zgotowali nam ten los, za który mi dziś ponosimy konsekwencje. Tylko tyle i aż tyle.
PS. Przeczytałam pare recenzji i uderzyło mnie tam pisanie przez „my” - „Sowa opisuje nasze losy...”; „Jesteśmy dla Sowy...”, „Nasza historia”. itd. Eh.
Daję 5 gwiazdek, mimo tego, że rozdział z psychoanalizą narodu polskiego w mojej ocenie jest nazbyt naukowy i wnioski są już mocno pojechane. Za to wszystkie pozostałe to są tak epickie, że brak mi słów, aby to w recenzji jakkolwiek opisac. Dzieło przez duże D, powinno być szeroko dyskutowane i analizowane, naukowe wywody pięknego pióra i znakomitego umysłu. Książka absolutnie nie dla zapalczywych patriotów, gdyż czyta się ją bardzo ciężko, mnóstwo strzał zatrutych w kierunku historii uczonej w szkołach. Nie pamiętam abym zaznaczył w jakiejkolwiek książce tyle fragmentów do dalszego zapamiętania.
sowa czasem mocno szarżuje, czasem tezy mocno na wyrost lub jego wywody zdają się, nie mieć jakiejkolwiek puenty, mimo wszystko jednak książka bdb, wrażenie przede wszystkim robi POTĘŻNY i eklektyczny zasięg teorii których używa, wiele celnych spostrzeżeń i potrzebna reinterpretacja polskiej historii
Jaka mądra i pożyteczna książka. Wydaje mi się, że gdyby ktoś ją oczyścił z "akademizmu", w końcu to rozprawa habilitacyjna autora, i trochę "uprościł" do formy podręcznikowej, to byłaby świetną książką do szkół. Dopiero z niej można zrozumieć dlaczego my Polacy jesteśmy... tacy dziwni, głupi, zadufani w sobie i strasznie zakompleksieni. Nie rozumiemy samych siebie. Wierzymy pseudo historycznym romantykom, klerowi, propagandystom ze skrajnej prawicy. Szkoda gadać. Nie wiem czy można ją komukolwiek polecać. Do niej trzeba dojrzeć. Jak ktos chce naprawdę poznać dlaczego nasz kraj jest taki pokręcony i biedny, niech ją przeczyta. Chwała autorowi.
Wspaniała analiza I RP z użyciem teorii zależności, teorii postkolonialnej i psychoanalizy. Dokładnie opisuje problemy systemowe i kulturowe I RP za pomocą tych narzędzi oraz jakie do dziś mamy z nich reperkusje. W szczególności wartościowe jest spojrzenie na I RP jako kolonizatora ziem wschodnich oraz jak sarmatyzm był ideologią kolonialną.
Jedna z lepszych książek, jaką kiedykolwiek miałam okazję przeczytać.
Niezwykle ciekawa analiza miejsca Polski w Europie przez pryzmat upadku I Rzeczypospolitej. Autor przytacza niezliczone przypisy, które powalają zrozumieć genezę dzisiejszego stany Rzeczy. Miłośnikom psychoanalizy, do których się nie zaliczam, lektura sprawi dodatkową radość, sadzając na Lacanowskiej kozetce polską szlachtę.
Świetny dekonstruktywistyczny opis historii Rzeczypospolitej Obojga Narodów i przyczyn jej zniknięcia z mapy. Unikalne połączenie psychoanalizy szlachty bardzo ciekawie wyjaśnia przyczyny kształtowania się różnych procesów politycznych w RON i do czego prowadziły. Książka bardzo pomaga przepracować wiedzę historyczną nabytą w szkole czy na studiach.
Bardzo ciekawa analiza polskiej historii i polskiego habitusu. Nawiązania do współczesnych zachowań i poglądów Polaków często zaskakujące. Jedynie rozdział „pustka, którą nazwano narodem” jest napisany w sposób niezrozumiały dla laików.
nie będąc socjologiem ani historykiem trudno jest mi oceniać akademickie jakości tej książki, ale ciągi logiczne tworzone przez autora są spójne a konkluzje znaczące. Po odfiltrowaniu branżowego żargonu czytałem z zapartym tchem. Godna polecenia każdemy ambitniejszemu czytelnikowi zainteresowanemu nowoczesną i współczesną historią Polski. Jak dla mnie powinna być obowiązkowym uzupełnieniem (dość ubogiego) kursu historii na poziomie liceum ogólnokształcącego.
Niezwykle ciekawie napisana książka. Pierwsze 100 stron czyta się bez wytchnienia. Bez namysłu 5*, gdyby nie fakt, że napisana została dla bardzo wąskiego grona osób, poruszającego się swobodnie w tematyce psychologii, psychiatrii, czy studiów postkolonialnych. Dla czytelnika nie będącego ekspertem w tych obszarach, niemniej jednak przyciągniętego przez bardzo ciekawe podejście do istoty duszy Polaka, oraz do polskich zmagań z nowoczesnością, rozumianą, jako połączenie modernizacji z modernizmem, książka mogłaby liczyć nie więcej, niż 200 stron, i używać języka inkluzywnego, zamiast zmuszać czytelnika do ciągłego sięgania po słownik. Momentami można odnieść wrażenie, iż autor próbuje udowodnić swoją przewagę intelektualną za pomocą niezwykle mądrych słów. Światowy trend idzie w dokładnie odwrotnym kierunku - wybitni eksperci okazują swoją przewagę intelektualną poprzez opisywanie skomplikowanej materii za pomocą języka przyswajalnego przez osoby nie będące ekspertami.