„Za każdym politykiem, za każdym ekspertem wypowiadającym się na temat społeczeństwa powinien stać historyk trzymający transparent: ‘To bardziej skomplikowane, niż ci się wydaje!’” – pisze Brian Porter-Szűcs w konkluzji „Całkiem zwyczajnego kraju”. Amerykański profesor, jak każdy historyk, ma swoje jasno określone poglądy, jednak pisze z miejsca, w którym historia nie jest wykorzystywana do reprezentowania interesów jednej grupy; jego opowieść uwzględnia punkt widzenia wszystkich warstw społecznych – zarówno elit, jak tych, którzy są i byli przez te elity wykluczani, choć to głównie tym ostatnim – chłopom, robotnikom i mniejszościom etnicznym – oddaje głos.
„Całkiem zwyczajny kraj. Historia Polski bez martyrologii” wpisuje się tym samym w coraz bardziej popularny nurt pisania historii naszego kraju, który bierze pod uwagę nie tylko jej wymiar polityczny, ale przede wszystkim społeczny. Portera-Szűcsa mniej interesują wojny między mocarstwami, a bardziej to, jak żyło się na co dzień zwykłym ludziom. Jego książkę można postawić na półce obok „Fantomowego ciała króla” Jana Sowy i „Ludowej historii Polski” Adama Leszczyńskiego – od powyższych, znakomitych prac odróżnia ją jednak popularyzatorski charakter. „Całkiem zwyczajny kraj” jest tak przystępnie napisany, że z powodzeniem mogą (i powinni!) przeczytać go licealiści. Autor odwraca bowiem perspektywę, jaką znamy ze szkolnej narracji, i czyni „historię niezbyt dokładnie określonego obszaru w północno-wschodniej Europie” fragmentem szerszych procesów globalnych. Historia powszechna nie stanowi tu tła dla wyjątkowości polskiego losu; co więcej – Brian Porter-Szűcs dowodzi, że ten los jest dosyć typowy.
Książka Portera-Szűcsa obejmuje okres od 1795 roku, a więc ostatniego rozbioru Rzeczypospolitej szlacheckiej, do dzisiejszych rządów PiS. Osią rozważań tego historycznego eseju jest kształtowanie się w Polsce świadomości narodowej oraz idei państwa. Jego niezwykłą zaletą – „czuła narracja”, która zdaje sprawę z wielości perspektyw, nie poddając ich ideologicznej ocenie. Ze zrozumieniem traktowane są tu obie strony obecnego sporu, jaki toczy się w Polsce, które autor określa mianem merytokratów i wspólnotowców. Autor polemizuje jednak z wyobrażeniami, jakimi karmią się ci ostatni. Naród nie jest u niego metafizyczną kategorią, duchem, który tchnął w lud tej ziemi wraz z przyjęciem chrztu przez Mieszka I, lecz „narzędziem językowym, jakim ludzie się posługują, by nadać światu znaczenie”. Tak rozumiana polska tożsamość zaczęła się kształtować dopiero po rozbiorach w środowisku zróżnicowanym klasowo, etnicznie i religijnie. Jak pisze Porter-Szűcs: „W pierwszych dziesięcioleciach tworzenia narodu polskiego pomysł, że Polak musi być rzymskim katolikiem mówiącym po polsku, brzmiałby co najmniej dziwacznie”. Opowieść amerykańskiego historyka zrywa romantyczne dekoracje i wystrzega się dramatyzacji, twardo stąpając po ziemi. Zamiast mitów, woli statystyki, które dobrze uzmysławiają proporcje.
Mówicie, że żyjecie w nienormalnym kraju? Porter-Szűcs ripostuje: „Polacy wiodą życie ‘nienormalne’ w tym znaczeniu, że wiedzie im się lepiej niż większości ludzi na świecie. Przewidywana długość życia w Polsce to 78,5 roku, o wiele więcej niż globalna średnia (72,6) (…). Z dochodem na mieszkańca, wynoszącym 27 626 dolarów rocznie współcześni Polacy zajmują 41. miejsce na świecie.”. Wspominacie stan wojenny jako okres wyjątkowych represji? Porter-Szűcs reasumuje: „Łącznie przez dwa lata stanu wojennego (1981–1983) śmierć wskutek przemocy władzy poniosło 56 osób, kolejne 40 osób powiązanych z ‘Solidarnością’ zginęło w niewyjaśnionych okolicznościach. (…) Krwawy zamach stanu w Salwadorze w 1979 roku kosztował życie 35 tysięcy ludzi. Bilans powstania w Korei Południowej w latach 1979–1980 to 60 tysięcy aresztowań i co najmniej 340 zabitych.
Wybitnie potrzebna książka. Pokazuje nam historię Polski z perspektywy, z której widać więcej, widać mam wrażenie lepiej. Brian Porter-Szücs nie powiela obowiązujących w Polsce narracji o szlachetnych Polakach, o narodzie ofiar przez wieki targanym przez historię, wielkie mocarstwa, totalitaryzmy. Chłodno, choć nie bez odrobiny znośnego humoru, z pomocą danych przedstawia historię naszego kraju od rozbiorów po rok 2020 i jest to podróż przeciekawa. Po przeczytaniu tej książki na wiele znanych wątków z naszej historii patrzy się inaczej. Bardzo polecam!
Oczywiście, nie przyjmuje tej książki bezkrytycznie, widzę w wywodzie Portera-Szücsa uproszczenia, czasami mam wrażenie, że się myli, ale tu nie o to chodzi, żeby wszystkie słowa Portera-Szücsa przyjmować bezkrytycznie. Książka ta jest świetnym materiałem do dyskusji, świetnym środkiem siania fermentu, wzbudzania wątpliwości, ona prowokuje do patrzenia krytycznego nie tylko na naszą historię, ale też na narrację o niej. I to jest bezcenne. Wybitnie potrzebna książka.
Takie książki są nam niesamowicie potrzebne. Odczarowujące mity o Polsce, te wygładzone historyjki, które powtarza się na lekcjach, te ograniczające nas archetypy prawdziwego Polaka i prawdziwej Polki – Powstańca i Matki Polki (again, Mickiewiczu co żeś nam uczynił). To spojrzenie na Polskę z dalszej i innej perspektywy kulturowej, to odniesienie tego, co mówi się o naszym kraju, a czego nie wolno podważać, do szerszego kontekstu. Mnie również jako Ślązaczce przeciekawie czytało się tę książkę, biorąc pod uwagę, że Porter, odczarowuje martyrologię, zaczynając od pisania o terenach, w skład których Śląsk nie wchodził i który ominął cały ten proces tworzenia się „idei narodu” (a która to idea oczywiście została mu później narzucona).
Oczywiście książka działa na zasadzie pewnych uproszczeń, do których można się przyczepiać. Ja bym się przyczepiła bardziej do antysemityzmu w Kościele w przededniu IIWŚ, przyczepiłabym się do tego, co Porter pisze o kobietach w kontekście PRL-u i jednak przyznałabym tej niesławnej epoce nieco zasług, jeżeli idzie o równouprawnienie ALE ta książka podważa, polemizuje z ogólnie przyjętą narracją na temat historii Polski, a do tego jest świetnie napisana (czasem naprawdę zabawna) NO I MA NAJLEPSZE DUO TŁUMACZY Z POSŁOWIEM ANNY DZIERZGOWSKIEJ więc polecam.
Wiele razy podczas czytania tej książki myślałem: "nie, nie, przecież to nie do końca tak było", albo: "panie Schucs, co pan?". Dopiero gdzieś tak w połowie lektury dotarło do mnie coś tak oczywistego, że aż wstyd, mianowicie, że przecież każdy kraj żyje w swoim narodowym matriksie. Każdy z nas, na poziomie edukacji szkolnej, ma wtłaczany do łba wyidealizowany, piękniejszy, ale nieprawdziwy obraz własnego kraju. Ot choćby takie rozbiory... rzecz powszechna w tamtych czasach, ale czy zmieniła coś w losie zwykłych ludzi? Czy dla chłopa robiło jakąś różnicę od kogo zbiera batem po plecach?
Jako naród nie jesteśmy ani tak bohaterscy, jak lubimy o sobie myśleć, ani tak źli i zacofani jak czasami przedstawiają nas zagranicą – Polska jest po prostu zwyczajnym krajem z Europy Północno – Wschodniej, a obecna Rzeczpospolita ma się tak do Rzeczpospolitej Szlacheckiej jak kura do dinozaura. I oczywiście można się z autorem nie zgadzać w szczegółach, bo książka jest mocno popularnonaukowa i wiele tematów zostało tu ledwie liźniętych, ale warto czasem zdjąć husarskie skrzydła i powiesić je w szafie obok podrabianej szabli z powstania po prapradziadku i zmierzyć się z prawdą, że miażdżącej większości z nas to bardziej jest do twarzy z grabiami, albo z kosą i żaden to wstyd. Nauczmy się kochać tą naszą zwyczajność i wspólnie na nią pracować.
Świetne i bardzo potrzebne, polecam również (a może przede wszystkim?) osobom, które nie interesują się historią, bo można wynieść bardzo wiele. Autor odczarowuje mity tożsamościowe, które narosły głównie w ostatnich latach, opisując historię Polski od czasów rozbiorów, po rządy PiS. Jedyny minus jest dla mnie taki, że nie znalazłem tutaj zbyt wiele nowych informacji, ale nie taki też był jej cel. Za to mechanizmy i związki przyczynowo-skutkowe pomiędzy kolejnymi wydarzeniami ukazane są rewelacyjnie.
Najważniejsza zaleta - próba ukazania racji różnych stron, zrozumienia szeroko rozumianych emocji, zjawisk, wyborów, co pozwala spojrzeć na naszą historię choć trochę ją odczarowując ze zmieniającej się zależnie od politycznych przekonań rządzących retoryki historycznej. Warto, nawet jeśli wydarzenia są czytelnikowi doskonale znane, spojrzeć oczami badacza z zewnątrz.
Fenomenalne źródło rekomendacji do pogłębienia wiedzy o każdym aspekcie prezentowanym w książce.
Jedna z pozycji, którą warto mieć fizycznie na półce, by móc do niej wracać i traktować jak "drogowskaz" do dalszych "badań własnych".
Zapewne nie jestem wymarzoną czytelniczką tej książki, bo nie poruszam się po historii Polski na tyle sprawnie, żeby zawsze ocenić, jak bardzo nieprzezroczysty jest wywód autora i żeby się z nim pokłócić, ale czytało mi się to świetnie i z dużą łatwością przyjmowałam tę szeroką, wytrwale kontekstualizującą zdarzenia perspektywę. Z radością partnerowałam autorowi w nieustannym demitologizowaniu polskiej historii, obalaniem tez tak utartych, że przestały być tezami, z satysfakcją godziłam się z tym, że wcale nie jesteśmy (ale jacy my?) tacy wyjątkowi. Spodziewałam się, że będę tę książkę czytać przez kilka miesięcy, tymczasem niemal codziennie miałam ochotę przeczytać rozdział czy dwa, a potem od razu dzieliłam się z otaczającymi mnie ludźmi tym, co wyczytałam. To jest po prostu fajny tekst, nie mam narzędzi, żeby powiedzieć to lepiej :)
Podobnie jak autorka posłowia nie mogę się doczekać czasów, kiedy książka Portera-Szücsa będzie mogła być przedstawiana uczniom w polskich szkołach. Bardzo ciekawa perspektywa historii Polski, a w zasadzie jej państwowości. Jest to książka popularna, więc są okresy po których autor albo się prześlizguje, albo w ogóle ich nie porusza, czasem skłania do polemiki. Myślę, że sprawdzi się jako ciekawa lektura zarówno dla osób zupełnie niezainteresowanych historią Polski, jak i tych, którzy już coś zdążyli poznać i przeczytać.
Perspektywa jest niezbędna. W przeciwnym razie żyjesz z twarzą przylepioną do ściany i wszytko jest jednym, wielkim, pierwszym planem samych detali.
Autor zrobił, więc kilka kroków w tył i pokazał Polskę w szerszym planie. Szerszym geograficznie, kulturowo, społecznie i ekonomicznie. Spojrzenie na Polskę i Polaków z tej strony było dla mnie doświadczeniem niezwykle ciekawym wręcz nowatorskim. Obawiałam się historii na siłę obrazoburczej przez co podchodziłam do niej jak pies do jeża. Bezzasadnie, bo dostałam sto razy lepiej napisaną polską wersję "Ludowej historii Stanów Zjednoczonych" Zinna. Książkę mądrą, skłaniającą do przemyśleń, uciekającą od skrajności i łatwych osądów.
Historia Polski bez martyrologii - można by przypuszczać iż będzie to nudne, suche przedstawienie historii Polski - w tym przypadku tak nie było. Historię można przedstawić bez zbędnych zachwytów, cierpień czy ubolewań, szkoda tylko, że podręczniki szkolne nie są pisane w podobny sposób. Bardzo dobra i ciekawa pozycja.
truly an honest and objective book about polish history. it shows you all the major events in the broader context of the world so you can finally realise they're not that special after all. it also provides more of the actual why's & how's of our history which helps you put everything in place and connect.
sure, i know polish history, went to school here for 12 years! i don't rmbr half of it tho and the half that i do was taught to me with a specific vision. so wow, did so many things only clicked in my brain after reading this book.
Ależ ta książka jest świetna i potrzebna. I jak umiejętnie przebija ten balonik napuszonej pychy, tego samozadęcia, tego mylnego przekonania o polskiej wyjątkowości, tej martyrologii i pracowitego konstruowania przedmurza przed czym się da, podczas gdy przecież jesteśmy całkiem zwyczajni. Polecam tym, którzy słowo "naród" odmieniają przez wszystkie przypadki.
Я би дуже хотіла таку книгу про Україну. Щоб простими словами про складне, з симпатією, але і відстороненістю, цифрами та статистикою, без чорно-білого бачення та однополюсної позиції. Дуже якісна та цікава науково-популярна література майже без мартирології, але з фаховим поясненням економіки та життя пересічних громадян. Рекомендую!
Bardzo fajnie napisana książka, którą czyta się niesamowicie szybko, ale mam wrażenie, że osoby mające chociażby podstawową wiedzę na temat historii Polski i które chociaż trochę krytycznie patrzą na to jak Polacy postrzegają/uczą swojej historii raczej nic nowego z lektury nie wyniosą.
Kupiłem tę książkę dla siebie i mojego nastoletniego syna, który pasjonuje się historią. Niedawno jego chłopięca fascynacja Napoleonem ustąpiła – mam nadzieję, że równie przejściowemu – turbo-patriotyzmowi. Podzielam jego zamiłowanie do samej dziedziny, ale chciałem wyjść poza utarty schemat naszych rozmów: „to trochę bardziej skomplikowane niż ten short z TikToka, który mi wysłałeś”. Pod tym względem trafiłem w dziesiątkę.
Plusy dodatnie: Książkę czyta się wartko – w końcu to amerykańska szkoła historii. Autor dba o to, by podsycać zainteresowanie nieszablonowymi interpretacjami, trafnymi porównaniami i mniej znanymi faktami, które nie zawsze pasują do szkolnej wersji wydarzeń. Co więcej, prezentuje nowoczesne podejście do historii, uwzględniając odkrycia innych nauk. Efekt? Syn dosłownie pochłonął książkę w trzy dni, podczas gdy mnie zajęło to prawie miesiąc. Spędziliśmy mnóstwo czasu na dyskusjach, co było dokładnie tym, na co liczyłem – udało mi się przemycić nie tyle lewicową perspektywę, co podejście wykraczające poza typowy duopol: mainstreamowy liberalizm kontra prawica. Życie jest bardziej skomplikowane!
Plusy ujemne: Książka pozostawia pewien niedosyt – wiele tematów aż prosi się o pogłębienie. W części dotyczącej okresu powojennego wkrada się kompozycyjny chaos, a zakończenie – choć ciekawe ze względu na perspektywę autora – momentami ociera się o gazetową publicystykę.
Bije sie z myslami. Z jednej strony mamy tu do czynienia z nasza historia, ktora wszyscy dobrze znamy, wiec po raz kojeny czytamy o dobrze nam znanych faktach, co oznacza nude. Z drugiej strony mamy tu osobiste wtracenia z innej perspektywy, obcokrajowca, co dodaje smaczku tej opowiesci, ale jest go za malo by uczynic te lekture fascynujaca. Podobaly mi sie rozdzialy dotyczace rodzacego sie nacjonalizmu w okresie przedwojennym, autor przystepnie wyjasnil to, co w podrecznikach historii czy innych publikacjach jest w zasadzie pomijane. Rozdzial ostatni poswiecony rzadom PISu nie zaskakuje, ale rozczarowuje. Czuc w nim ostroznosc autora, ktory widzi w rzadzacej partii zagrozenie na przyszlosc (sporo szkod juz sie dokonalo), ale jakby bal sie stanowczo wyrazic swoje zdanie, prezentuje zatem zachowawcza ocene podkreslajac, ze podobne sytuacje juz sie zdarzaly w historii, np w panstwach Ameryki Poludniowej i nigdy nie skoczyly sie dobrze.
Przebrnęłam, chociaż nie było to proste. Mam wrażenie, że gdybym nie słuchała tej książki w audiobooku to bym nie dała rady. Ale... Fajne przypomnienie wielu faktów historycznych Polski, chociaż czasem bywało to nużące. Mimo to, chyba dopiero ostatnie rozdziały mnie zaciekawiły - bo w końcu doszły do meritum. Jestem zaskoczona, że tam mało było w tej książce o Kościele Katolickim. Mam wrażenie, że od zawsze był głównym siewcą martyrologii ale jak się okazuje, trochę się myliłam. Ale to dobrze, bo wyszłam ze swojej bańki. Sama gdzieś padłam ofiarą tej wizji martyrologii ze względu na wojnę, holokaust itp. a gdyby tak szerzej spojrzeć, to Polska to fatycznie taki całkiem zwyczajny kraj ;) Bardzo spodobały mi się słowa " [...] to nie Polska przecierpiała, tylko ludzie."
Marzę o tym, by "Calkiem zwyczajny kraj" był (choć we fragmentach) lekturą obowiązkową w liceum i żeby omawiało się go jako polemiczny komentarz do obowiązujących podręczników, preambuły podstawy programowej do historii czy lektur tworzących wielkie narodowe mity.
Dla osoby zainteresowanej historią książka niekoniecznie będzie bardzo odkrywcza i przełomowa (zwłaszcza w dobie ludowego zwrotu), ale też niekoniecznie ma taka być. Może jednak prawdziwie zmieniać perspektywę osób, które znały polską historię głównie ze szkolnych podręczników i lektur. Podobają mi się też obszerne analizy i zaprezentowane związki przyczynowo-skutkowe, które podsuwają możliwe interpretacje sensu dziejów i aktualnej sytuacji politycznej. Autor trochę łopatologicznie, a zarazem erudycyjnie tłumaczy skomplikowanie i niejednoznaczność koncepcji narodu oraz narodowej historii w ogóle.
Książka o tym dlaczego naród z tysiącletnią historią zaczął istnieć właściwie na początku XX wieku, kiedy wielu nie zdawało sobie jeszcze sprawy z tego, że do niego należą.
Brian Porter-Szücs jako osoba "z zewnątrz" widzi w Polsce coś więcej niż "Chrystusa narodów", a dzieje jej mieszkańców to nie tylko pasmo cierpień i nieustanna bohaterska walka o wolność. Autor szczególnie wiele uwagi poświęca koncepcji narodu i temu, w jaki sposób na przestrzeni lat znaczenie tego słowa ewoluowało i komu pozwalano do narodu należeć, a kto był z niego wykluczany.
Wiele z poruszonych w książce zagadnień, jak na przykład narodziny antysemickiej retoryki i wykorzystywanie jej w charakterze broni przez Narodową Demokrację, pozwala lepiej zrozumieć wydarzenia, jakie mają miejsce w Polsce współcześnie.
"Całkiem zwyczajny kraj" nie stroni od uproszczeń, a autor nie waha się wyrażać własnych poglądów na wiele spraw, ale nie jest to wada. Książka jest raczej zaproszeniem do dyskusji, a nie prawdą objawioną, jak często przedstawiana jest historia Polski w szkolnych podręcznikach. Ciekawa pozycja, rzucająca nowe światło na to, co, jak mogłoby się zdawać, doskonale już znamy.
Opowieść zaczyna się tam gdzie kończy się szkolna historia, albo -może lepiej-tam gdzie skończyła się moja chęć uważania na lekcji. Czasem Brajan trochę się bimba, czasem rzeczywiście robi niepotrzebne paralele między eldorado za Atlantykiem a padołem nadwiślańskim, ale jest tego na tyle mało, że można uznać te fragmenty jako swoiste delicje. Nie jestem w stanie (szczególnie w tym przypadku) wystosować wartościowej krytyki, bo nie mam do tego fundamentu wiedzowego, ale pokrótce: Narratyw dekonstruujący „naród” polski w dużej mierze otworzył mi oczy, szczególnie biorąc pod uwagę ostatni rozdział, który (co prawda nie aktywnie zaprasza) ale pozwala dokonać projekcji wiadomości zawartych w książce na obecną sytuację- obracając oś politycznych zdarzeń z prawica-lewica na metrytokratów-wspólnotowców. Ogółem baza.
Doceniam pobudzającą do myślenia i heretycką w stosunku do tego, czego się nas uczy, interpretację historii. Daję 3/5 tylko dlatego, że historia Polski generalnie to nie mój temat i ostatecznie mi się dłużyło.
bardzo ciekawa i rozszerzająca horyzonty lektura o (nie)zwykłości Polski, stawiająca w centrum przede wszystkim ludzi, jednostki i grupy, a traktująca strukturę państwa jako coś sztucznego, pozbawionego uczuć. w wielu opisanych aspektach treść książki wywoływała zapewne pożądaną przez autora reakcję - chęć niezgody oraz protestowania - co jedynie utwierdza w przekonaniu, jak bardzo naznaczona ideologicznie i martyrologicznie jest edukacja historyczna w Polsce. miłośnicy historii prawdopodobnie nie dowiedzą się wiele nowego z tej książki, a relatywizowanie w niektórych fragmentach było dla mnie za ciężkie do przełknięcia.
Bardzo ciekawa nowoczesna historia Polski pisana przez amerykańskiego profesora, który spędził w naszym kraju sporo czasu w schyłkowym PRL-u i który opisuje nasz kraj z uzasadnieniem gospodarczym dla zachodzących w nim procesów politycznych.
Książka, która twierdzi, że idzie na przekór standardowemu myśleniu o historii Polski, wcale taka dla mnie się nie okazała. Poruszamy się w obrębie tej samej siatki pojęciowej, co w innych opracowaniach, omawiamy podobne tematy z podobnych perspektyw.
To książka skierowana do zagranicznego odbiorcy (i tu może rzeczywiście jest ciekawa), a nie do kogoś, kto zna już historię Polski z różnych perspektyw i się nią interesuje. Innymi słowy to książka nie dla mnie, i może dlatego tak słabo ją oceniam.
Mierzi mnie jeszcze moralizatorstwo autora, brak chęci zmierzenia się ze spuścizną niektórych postaci historycznych oraz (o dziwo) dość zerojedynkowe widzenie współczesnej sceny politycznej.
Historia historią, ale sposób, w jaki autor tłumaczy obecną polaryzację sceny politycznej i całego społeczeństwa w Polsce, naprawdę otwiera oczy. Jeśli mielibyście przeczytać jedną książkę o Polsce w ogóle, to powinna to być ta książka.
Dobry detox na odgórną politykę historyczną; w pakiecie demontaż pojęcia narodu i jego męczeństwa w bardzo przystępnej formie (można powiedzieć, że lektura na wakacje;)
Napisana w sposób nad wyraz przystępny - z wyjątkowo interesującej perspektywy - książka, opisująca nowożytne i współczesne dzieje Polski - zgodne z tytułem - z punktu widzenia badacza, analityka, ekonomisty i socjologa, który konfrontuje narodowe mity o - cytując Tuwima - "piędzi, chwale i rubieży, (...) ojcach, dziadach i sztandarach (...) bohaterach i ofiarach" - z faktami.
Tytuł książki odzwierciedla jest zawartość - autor może nie walczy ze panującymi stereotypami (choć wskazuje często na ich absurdalność i szkodliwość), ale konfrontuje wiarę w nie i w wyjątkowość naszego narodu, jego dziejów i sytuacji geopolitycznej na przestrzeni okołu dwustu lat, z prądami historycznymi i zjawiskami społeczno-gospodarczymi występującymi w skali całego świata.
Bardzo dobra książka, napisana w klarowny i ciekawy sposób, którą będzie stanowiła ciekawą alternatywę dla wielu osób interesujących się historią Polski i poszukujących pozycji, które rzucić mogą nowe, ciekawe światło na nasze dzieje. Polecam!
Jak bardzo bym chciała, by właśnie w taki sposób nauczano historii w naszych szkołach. I abstrahuję tutaj od tego, jaka historia Polski wyłania się z tej książki i jakie autor ma sympatie polityczne; chodzi mi bardziej o to, że w końcu ktoś opisał historię Polski jako ciąg przyczynowo-skutkowy, jako pewną kontynuację, gdzie najważniejszym podmiotem jest zwykły człowiek a nie naród, a najważniejszym pytaniem staje się "dlaczego", a nie "co". Jak bardzo takiego ujęcia historii brakuje w naszych szkołach; podczas czytania tej książki po raz pierwszy zrozumiałam politykę IIRP i że nie wzięła się znikąd, czym właściwie Gierek różnił się od Gomułki, a oni obaj od Bieruta, dlaczego w sklepach w PRL brakowało towarów, a wreszcie jak doszło do upadku komunizmu. Fakt, że przy takim spojrzeniu na historię nasze narodowe mity upadają jeden po drugim, jest "jedynie" dodatkową jego zaletą.
A w tym wszystkim nie ma się wrażenia, że autor narzuca nam swoją wizję historii - wręcz przeciwnie, w wielu miejscach zaznacza, że o dane kwestie można się spierać i że nic nie jest czarno-białe, co pozostawia pole do dyskusji, którego tak brakuje w szkolnych podręcznikach. Każdy powinien przeczytać tę książkę. Dla przedefiniowania sobie pewnych, zdałoby się, że niepodważalnych, prawd.
Bardzo dobrze opisana najnowsza historia Polski. Mam wiele zarzutów do narracji, a w szczególności do relatywizowania wszystkiego na siłę, ale nie zmienia to faktu, że autor przedstawia cenny i niepopularny w naszym kraju punkt widzenia. Nie zgadzam się też, z tezą o słabej emancypacji kobiet, gdyż dzisiejszy udział kobiet na kierowniczych stanowiskach jest w Polsce znacznie wyższy niż w Europie zachodniej. Przede wszystkim jestem wdzięczny, za pokazanie, że Polska była od niepamiętnych czasów krajem relatywnie uboższym od zachodu Europy i to najbardziej Polaków kole w oczy. Ostatnie 30 lat nadganiamy gospodarczo i pozostaje mieć nadzieję, że merytokracja na dobre się w Polsce zadomowi. Obowiązkowa lektura szczególnie dla "prawdziwych Polaków".