Kolejny blockbuster w kinie, a ty masz wrażenie, że w kółko oglądasz ten sam film?
Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa właśnie doczekała się nowej „politycznie poprawnej” adaptacji?
Gubisz się w chronologii kolejnych remake’ów Spider-Mana?
Masz wrażenie, że popkultura pożera własne dzieci?
Michał Ochnik z Mistycyzmu Popkulturowego z miłością i krytycyzmem prawdziwego fana pochyla się nad historią popkultury i udowadnia, czemu teraz łatwiej obejrzeć kolejną część Gwiezdnych wojen niż oryginalne s-f…
Świetna książka, szkoda że taka krótka. Czuję niedosyt. Autor nie tłumaczy popkultury tylko wyjaśnia jej aktualne trendy. Bardzo kompetentnie, objętość przypisów imponuje. Nawet jeśli tu i ówdzie poruszane kwestie nie były mi obce, to nie przeszkadzało i nie miałem poczucia, że autor tłumaczy mi oczywistości.
Bardzo ciekawy reportaż, w którym autor punktuje w każdym rozdziale problemy popkultury, ale również wskazuje pewne rzeczy, dzięki którym w przyszłości może okazać się to korzystne na rynku. Rzetelnie napisany materiał podbudowany wieloma źródłami i naprawdę jeśli kochasz (jak i nienawidzisz) popkulturę to będziesz zadowolony z treści (choć nie ukrywam chciałoby się więcej)
dobre to jest i ma kilka naprawdę szalenie ciekawych momentów. jeśli ktoś czytał "Seriale. Do następnego odcinka" to wydaje mi się, że ta książka też wam się spodoba, bo mają podobny vibe.
Wiecie czego czasem nie robię? Czasem nie podejmuję rękawicy jakiejś szerokiej i zakrawającej o multiwersum franczyzy (miałam tak z Marvelem). Odpadam, kiedy na siłę jestem „przekonywana” do obejrzenia dodatkowego serialu, bo będą tam znaczące wątki dla treści, które już mnie zainteresowały, i w które zainwestowałam czas (to już case Gwiezdnych Wojen). Czasem skala po prostu przerasta jednostkę, a w Remake’u znajdziemy odpowiedź: dlaczego?
Remake to nie jest „zwykła” książka o popkulturze, podrzucająca nam ciekawostki, które prawdopodobnie możemy znaleźć na Wikipedii fandomu danego dzieła. To dogłębna analiza obecnej kondycji popkultury (nienajlepszej zresztą) w oparciu o faktyczne przykłady (które nie są obce czytelnikowi będącemu aktywnym „konsumentem” tworów kultury masowej).
Michał Ochnik posiada niesamowitą zdolność do analizowania zjawisk i odkrywania ich drugiego albo i trzeciego (często gęsto przesyconego komercyjną naturą) dna. I w dodatku robi to z humorem adekwatnym do podejmowanej tematyki. Chodzenie na „bardzo daleko posunięty kompromis ze swoim budżetem” wchodzi do kanonu moich powiedzonek.
Wartość dodaną stanowiło dla mnie że, automatycznie odtwarzał mi się w głowie „audiobook” czytany głosem autora (który znam dość dobrze ze względu na wideoeseje. Serdecznie je polecam swoją drogą). Wartość ujemną (I guess) stanowiła konstrukcja niektórych zdań. Składam to na karb dysleksji, ale szyk niektórych zdań był dla mnie trudniejszy w odbiorze.
Aktywnie śledzę Mistycyzm Popkulturowy na FB i YouTubie, więc oczywiście przeczytałem „Remake” z ferworem zaangażowanego poplecznika. Książkę, zbiór zręcznie powiązanych ze sobą esejów na tematy dotyczące popkultury, czyta się bardzo szybko i gładko. Może momentami nieco zbyt gładko i to chyba mój jedyny (poza odrobinę dziurawą korektą) zarzut. Po skończonej lekturze mam niedosyt większej rozkminy zakrawającej o filozofię. Czegoś co znam z kanału autor na YT. Ewidentnie nie takie jednak były założenia tej publikacji. Michał Ochnik napisał „Remake” tak żeby był atrakcyjny zarówno dla całkowitych laików jak i ludzi na co dzień zainteresowanych popkulturą. Wydaje mi się jednak, że domyślnym czytelnikiem jest raczej ta pierwsza grupa. Stąd czasem nieco zbyt obszerne objaśnienia czym jest ta czy inna franczyza i skupienie na wyjaśnianiu podstaw, bardziej niż analizowaniu. Koniec końców po przebiegnięciu przez całość mam poczucie, że dowiedziałem się paru nowych rzeczy i poukładałem sobie w głowie zjawiska ze świata mediów masowych, które otaczają mnie na co dzień.
było ok, z wyjątkiem tych kawałków, w których kapitalizm zły, bo disnej cośtam chce zrobić, a rozwiązaniem wszystkich problemów są związki zawodowe. autor popełnia klasyczny błąd, sklejając kapitalizm (czyli ideę systemu gospodarczego) z chciwymi korporacjami, chcącymi zmaksymalizować zysk. co prawda z jednym stwierdzeniem się zgadzam - wielu konsumentom kultury się wydaje, że są krytykami :)
Michał Ochnik dokonuje analizy krytycznej i objaśnia aktualne trendy i zjawiska w popkulturze i mass mediach. Robi to dobrze, a nawet bardzo dobrze, a wnioski jakie wyciąga i przedstawia są bardzo interesujące. W niektórych przypadkach zaskakująco trafne i odkrywcze, czasem przekorne i lekko prowokacyjne.
W tym ostatnich zasadza się problem, a może nie tyle problem, ile kwestia jaką warto mieć na uwadze, kiedy sięga się po tę książkę. Filtr osobistych przekonań, osądów i opinii autora wydaje się być w niektórych momentach na tyle gęsty, że naturalnie przychodzi mu manifestowanie i formułowanie powyższych, jako faktów. Nie ma w tym nic złego, bo sam z wieloma opiniami i poglądami Michała Ochnika się zgadzam, ale przed sięgnięciem po lekturę trzeba mieć na uwadze, że mamy do czynienia z nieobiektywnym, choć nierzadko bardzo oryginalnym i ciekawym spojrzeniem na stan i problemy dzisiejszych kina, seriali (streamingu), komiksów czy elektronicznej rozrywki.
Cóż, popkultura jest zjawiskiem wielowymiarowym i wieloaspektowym, które wymaga otwartości na różnorodność perspektyw i interpretacji, i jeśli jesteście jej odbiorcami (a w tym przypadku czytelnikami) gotowymi na przyjęcie nowych / odmiennych koncepcji jej postrzegania, to publikacja niniejsza jest książką, którą powinniście przeczytać.
Książka może nie jest jakoś niesamowicie odkrywcza, jednak niesamowicie mi się podobała. Michał Ochnik zwraca uwagę na kilka ważnych spraw o których zbytnio nie myślałam. Książka godna przeczytania
Remake Michała Ochnika to bardziej esej niż reportaż, o tym gdzie i w jakim kierunku zmierza współczesna popkultura, a że są to miejsca nieciekawe świadczy podtytuł tej książki, czyli Apokalipsa popkultury. Autor daje przykłady tego jak dziś wygląda kultura popularna, jakie są jej składowe i jak wpływa ona na swojego odbiorcę i on na nią, bo w to, że są to relacje mocno od siebie zależne nie trzeba już chyba nikogo przekonywać. O tym, że współczesna kultura masowa mocno oddziaływuje na swojego odbiorcę poprzez filmy, książki, płyty, komiksy, gadżety i niekończące się dyskusje w Internecie nie trzeba nikogo już przekonywać. Dzięki nowinkom technicznym i nowym środkom przekazu dzieła kultury trafiają pod strzechy każdego człowieka, a możliwość wyboru tego co nas interesuje wydaje się być nawet przytłaczająca. Ale plusem tego jest to, że każdy może wybrać coś dla siebie. Minusem jest z kolei to, że nie da się tego wszystkiego ogarnąć i jakość wszystkich powstałych dzieł. Z tej książki dowiemy się jak działają dziś najwięksi gracze i dostarczyciele rozrywki, czy jest ona wartościowa i czy mimo swej szerokiej dostępności znajdą się w niej rzeczy, które jeszcze można nazwać sztuką. Okazuje się, że tak. Najciekawszą częścią książki są jej końcowe rozdziały dotyczące przyszłości kultury samej w sobie i oczywiście roli Sztucznej Inteligencji w jej rozpowszechnianiu i powstawaniu. Autor nie jest chyba optymistą w tej kwestii, co dobitnie argumentuje, przedstawiając przykłady, jakim zagrożeniem może dla nas być AI i nie chodzi tylko o nagłośnione ostatnio protesty hollywoodzkich aktorów i scenarzystów. Na sam koniec pozostajemy z otwartym pytaniem: Jaka jest przyszłość popkultury, jej twórców i odbiorców i całego biznesu, który jest jej częścią? W tej dziedzinie wszystko zmienia się bardzo szybko, więc niedługo pewnie się przekonamy i będziemy mogli zrewidować poglądy autora, choć coś mówi mi, że raczej się z nim zgodzimy, niż staniemy w opozycji do jego tez i racji. Polecam!!! Za książkę dziękuję @znakhoryzont
Książka dość niszowa, sięgnąłem po nią, bo uwielbiam kanał autora na yt “Mistycyzm popkulturowy”. Każdy odcinek to arcydzieło. Autor rozpatruje różne aspekty kultury, które postaram się przytoczyć:
Pierwsza część książki poświęcona jest komiksom. Wielkie wydawnictwa, by maksymalizować sprzedaż, potrafią robić ciągły restart numeracji tomów. Liczą na grono oddanych fanów, którzy kupią praktycznie wszystko (tzw walenie).
Kolejna częśc ksiązki związana jest z ukochanym terrminem autora: “Hauntologią” Derridy, czyli z widmem komunizmu unoszącym się nad Europą, gdzie wcale historia się nie skończyła (Fukuyama). Z tym, że teraźniejszość i jej estetyka istnieje tylko w kontekście przeszłości. Wśród klas wykluczonych wciąż następuje chęć powrotu do izmow. To samo można przenieść na popkulturę, w której cały czas odgrywane są zjawiska sprzed dekad. Pierwszy zauważył to Mark Fisher.
Przytoczone zostaje badanie naukowe o spoilerach, że polepszają odbiór dzieła “Luke, I am your father”. Ciekawe spostrzeżenie autora, że koncerny używają mechanizmu strachu przed spoilerami do przykrywania negatywnych recenzji. Prawdziwe dzieło broni się mimo spoilerów.
Ciekawa obserwacja autora, że AI nie potrafią wygenerować nic kreatywnego, bo uczą się na istniejących dziełach kultury. I to samo dzieje się z popkultura ciągle retellingi, renumerację wykorzystywanie franczyz bez końca. Bezpieczna standaryzacja. Zero kreatywności. A będzie coraz gorzej ze względu na coraz szybszy rozwój AI.
Rozwój chatgpt praktycznie zabił niszowe czasopisma publikujące zbiory opowiadań debiutantów. Ich skrzynki zostały zalane wygenerowanymi opowiadaniami. Jedyna opcja wydaje się przywrócenie sieci poleceń i rekomendacji, co będzie prowadziło znów do większej homogenizacji kultury i wykluczenia osób nieuprzywilejowanych.
Z tego wszystkiego wyłania się dość smutny obraz współczesnej popkultury. Dzięki tej książce zrozumiałem, czemu najpierw przestałem oglądać TV, potem seriale, i oglądam coraz mniej filmów.
Jeśli ktoś w minimalnym stopniu interesuje się popkulturą (oraz orientuje się jak działa kapitalizm) nie znajdzie nic nowego ponad garść anegdot, informacji powszechnie znanych oraz wybajdurzeń autora. Jeśli ktoś mieszka pod kamieniem będzie tą książką zachwycony.
Poza tym chyba każde 'zjawisko' opisywane jest na przykładzie "Gwiezdnych Wojen", jeśli ktoś ma w dupie tę franczyzę, to się dodatkowo umęczy.
Uwaga! Warto również wspomnieć, że tytuł 'Apokalipsa' nie wziął się znikąd i jeśli ktoś ma ochotę na przyjemną lekturę na kibel to nie tutaj należy jej szukać. Tutaj chodzi w dużym skrócie o to, że kapitalizm i brak związków zawodowych niszczy kreatywność, cośtam cośtam, korporacjonizm. Ja tam się zgadzam, ale do rekreacyjnego podczytywania w wannie, na kiblu albo w autobusie ten dołujący temat się nie nadaje. Nie jest to rzecz jasna nic złego ale okładka oraz blurby mnie zmyliły i jestem trochę salty.
(Dla kiblonautów zainteresowanych popkulturą, poszukujących odpowiedniej lektury - świetnie nadaje się do tego gazeta cd action - ma obrazki, co chwilę prawie identyczy artykuł o historii Atari albo innym Monkey Island, ramolenie dziadów na dzisiejsze gierki, dyskusyjny wybór książek i filmów w kąciku kulturalnym, nieśmieszne podpisy fotosów i ból dupy w kąciku z listami od czytelników, polecam dla lubiących posiedzenia).
Książka kupiona czystym przypadkiem (śledząc na popularnym portalu społecznościowym profil Mistycyzm Popkulturowy - który notabene serdecznie polecam - i lubiąc spostrzeżenia autora dotyczące gier, seriali i filmów, poparte promocją obniżającą cenę książki do (tak!) 21,37 zł, nie mogłem się powstrzymać).
W tej (lub innej) cenie dostajemy zbiór (niestety) trafnych felietonów tłumaczących dlaczego wiele “produktów” (komiksów, seriali, filmów, gier) wygląda tak jak… byśmy gdzieś już je widzieli. Autor wyszedł z założenia że nie chce malować obrazu w ponurych barwach ale sam uczciwie przyznaje się do tego że… nie udało mu się i że lepiej już chyba nie będzie.
Najciekawszą częścią książki nie jest dla mnie diagnoza - tą wszyscy możemy postawić sami (tl;dr: jesteśmy skazani na chów wsobny pomysłów i odgrzewane w nieskończoność koncepcje); ale bardzo treściwie pokazanie mechanizmów które do tej sytuacji doprowadziły - nie wynikających nawet z czyjejś złej woli (*) tylko bezdusznych mechanizmów prawno-rynkowych.
(*) - nie dotyczy Disneya,ci to naprawdę chcą przejąć władzę nad światem i sprawiają że nawet niektórzy złole z ich filmów (Killmonger?) sprawiają wrażenie bardziej niejednoznacznych.
Książka sposobem opisywania mechanizmów przypomniała mi inną którą jakiś czas temu czytałem - Seriale. Do następnego odcinka Kasi Czajki-Kominiarczuk; która o ile dotknęła bardzo wąskiego wycinka szeroko rozumianej popkultury, to równie szczegółowo tłumaczyła w jaki sposób pozornie neutralne mechanizmy (jak dlugość bloku reklam) wpływają na rozwiązania fabularne - obie te pozycje warto polecić osobom zainteresowanym dlaczego świat (ten kreowany za pomocą mediów uznawanych za popkulturowe) jest taki jaki jest.
Godne polecenia również dla tych których interesuje tematyka AI z punktu widzenia zagrożeń dla pracowników branży kreatywnej - dyskusja od której nie uciekniemy, tu obrazowana konkretnymi wydarzeniami (i z bogatym zestawem przypisów w formie linków odnoszących do opisywanych sytuacji.
W popkulturze siedzimy wszyscy czy tego chcemy, czy nie. Social media, VOD, kina, książki czy komiksy- przynajmniej z jednym każde z nas ma do czynienia na co dzień. Za konsumowanymi przez nas treściami siedzą całe rzesze artystów, nad których głowami wiszą korporacje nastawione na jeden cel.. Jaki to ma wpływ na nasze życia? Ano spory.. 😵
Najnowsza książka Michała opisuje kulturę popularną taką, jaka jest naprawdę. Okazuje się, że pełno jest w niej czystego kapitalizmu, nastawionego na zysk i recykling zoptymalizowany na lepszą sprzedaż. Jeszcze w tym wszystkim są fandomy, batmanowe penisy, komiksy, franczyzy i milion pięćset innych czynników wpływających nierzadko na siebie nawzajem. Autor bez skrupułów i w dobrej wierze tłumaczy nam zachodzące pod naszymi nosami zjawiska. 🤓
Widać w tym wszystkim masę pasji. Ochnik nie napisał tej książki po to, żeby się wyżyć, a żebyśmy my, odbiory kultury, byli w stanie zrozumieć targające nią procesy. Po lekturze szybciej zrozumiecie m.in.: dlaczego Wasz ulubiony serial został anulowany, jak powstał Netflix, jak w rzeczywistości wyglądają franczyzy typu Star Wars czy Star Trek i dlaczego ich jakość jest taka, a nie inna.. 😓
MistyPop w bardzo prosty i niesłychanie dowcipny sposób wyjaśnia mechanizmy, które rządzą obecną popkulturą. Może nawet trochę zbyt prosty: wszystko układa się w gładko płynącą opowieść. Na logikę zdawałoby się jednak, że realia wielkich biznesów gier video, filmów czy komiksów są jednak nieco bardziej skomplikowane. A może to wszystko jest proste? Może rzeczywiście chodzi o tylko o pieniądze, a przez to brak ryzyka, nieopłacalność kreatywności i zachowawczość? Niezależnie od tego, na ile upraszczająca jest narracja Misty'ego, opowiadana przez niego historia wydaje się mieć sens i świetnie się ją czyta. Bardzo mnie bawi, że podtytuł książki mógłby brzmieć "Jak kapitalizm niszczy popkulturę", ale hasło "kapitalizm" nie pojawia się w książce chyba ani razu (albo przynajmniej nie jest na tyle eksponowane, żebym je zapamiętała). Misty pisze z nienachalnie lewicowej perspektywy i mam nadzieję, że dzięki temu pokaże chociaż kilku osobom, że wolny rynek i optymalizacja kosztów nie zawsze mają pozytywne skutki. Wisienką na torcie jest zaś fakt, że książka nie wychwala w żadnym miejscu pizzy hawajskiej (tematu bardziej kontrowersyjnego niż piractwo).
Książka niestety okazała się rozczarowaniem roku. Gdy tylko zobaczyłem pierwsze reklamy i opisy tej książki jeszcze przed premierą, czekałem na nią z zapartym tchem, spodziewając się wnikliwej analizy twórczości wtórnej, która pojawia się aktualnie w kulturze i problemy z tym płynące, ale także możliwości jakie stoją aktualnie przed twórcami obecnego i następnego pokolenia. Otrzymałem jednak smutny opis narzekania na wszystko co się aktualnie dzieje w kulturze masowej, kilka zgryźliwych uwag na fanów poszczególnych serii i ogólne przeświadczenie pokroju "kiedyś to były czasy, dzisiaj już nie ma czasów"... Przykre, ponieważ to co się dzieje w obecnym świecie to coś więcej niż strach, problemy, wtórne dzieła, wykorzystywanie wszystkiego i wszystkich w branży czy ogólny fanbase Marvela czy Gwiezdnych Wojen... Chcąc przeczytać 250stron narzekania na wszystko wokół, mogłem się spokojnie udać na jakąkolwiek sekcję komentarzy dotyczącą dosłownie jakiegokolwiek filmu czy serialu. Osobiście niestety, ale nie polecam książki.
Fantastyczna sprawa, dostać wydaną przez renomowane wydawnictwo książkę polskiego autora, która wygląda jak przekład na pidżin, wykonany via Google Translate (ANGIELSKA SKŁADNIA AHOJ). Do tego niezredagowany (albowiem ZNAK, wiadomo), dzięki czemu znajdujemy tam zdania o sensie przeciwnym do założonego (zob. ustępy o Denuvo) czy, w epilogu, wspaniały zwrot "realia są skompilowane". Nie wiem, ja tam czułbym się głupio, ale autor jakoś tam zagospodarował jakąś tam lukę na rynku, z bogiem (albowiem ZNAK, wiadomo :D ). Może przy następnej książce uda się transcendować z estetyki i poetyki wideoeseju do czegoś, na co nie żal papieru.
Uwielbiam wideofelietony przygotowywane przez Michała Ochnika (Mistycyzm Popularny), więc z wielkim entuzjazmem zareagowałem na fakt, że wydaje książkę o popkulturze i się nie zawiodłem. Bardzo przyjemna lektura opisująca trochę bardziej dogłębniej mechaniki rządzące kulturą masową. W wielu przypadkach są to wizje dość ponure, ale jednak dające jednak od czasu do czasu nadzieję, że może jednak nie jest jeszcze tak granicznie. Co bardzo szanuję to fakt, że ponad 50 stron to przypisy I bibliografia, więc jeśli jakiś temat nas zainteresuje, to bardzo łatwo znaleźć punkt zaczepienia do pogłębienia zagadnienia.
Chaos. Za dużo chaosu i wiem, że autor mógłby zgłębić te tematy dużo lepiej a jednocześnie dużo mówił o jednym i tym samym tylko układając zdania w inny sposób niż poprzednim razem. Mimo to (choć nie każdy będzie miał podobne do mnie odczucie i autor nie zagłębiał się aż tak w ten temat) po ostatnim rozdziale potrzebowałam pół godziny na odłożenie książki i wylanie mojej ścianie w salonie wszystkich swoich przemyśleń oraz chwilę na uspokojenie, bo doszłam do wniosków, które są przerażające. Dobra książka tak w ogóle. Jestem usatysfakcjonowana zdobytą wiedzą. Plus dostarczyła mi też rozrywki czego się raczej nie spodziewamy po tego typu książkach
Jedyny mój problem z książką to DLACZEGO TAK JEJ MAŁO. Misty (Michał Ochnik) nie zawodzi i dostarcza trafnych uwag na temat współczesnej kultury. Osoby które znają autora z jego bloga Popkulturowego, doskonale wiedzą, jak sprawnie operuje słowem (i puentą). Skaczemy po tematach komiksu, multiwersów, AI i wszystkich niepokojących zjawisk dla współczesnej kultury. Zdecydowany must read dla fanów kultury.
Książka jest zbiorem esejów na temat popkultury, dotyka takich kwestii jak wykorzystywanie CGI, relacje twórców z fandomem czy chodzenie po polu usianym minami o nazwie "domena publiczna a znaki towarowe". O wielu ciekawostkach wiedziałam już wcześniej po lekturze książki Zwierza Popkulturalnego, ale niektóre wnioski mnie zaskoczyły i dały do myślenia. Miło spędziłam czas, szczególnie, że autora cechuje lekkie pióro i żartobliwy ton. Polecam.
Zgadzam się, mniej więcej, z konkluzją książki, ale rozszerzyłbym ją z dzieł popkultury, na kulturę samą w sobie. Przykład - social media - komercyjne stają się coraz gorsze, za to są małe projekty fascynatów, które zachowują ten element pasji, nawet jeśli nieoszlifowany. To widać w wielu innych rzeczach też.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Lekko napisana książka prezentująca w skrótowej formie niektóre spośród obecnie widocznych trendów w popkulturze. Większość z opisanych zjawisk i podanych przykładów była mi już znana, czy to z wpisów autora w mediach społecznościowych czy to z szeroko pojętego internetu. Mimo to przeczytanie całości po kolei pozwala na usystematyzowanie wydarzeń i przemyśleń.
Fajnie zobaczyć świat popkultury oczami kogoś kto tak mocno w niej siedzi. Książka jest lekka, przystępna i miejscami tak zabawna, że zaśmiałem się na głos. Polecam też kanał na YT autora: mistycyzm popkulturowy.
dla kogoś, kto trochę jednak siedzi w popkulturze większość rzeczy opisanych w tej książce było mi znajome, jednak po lekturze ta wiedza fajnie mi się uporządkowała. wiele bardzo ciekawych momentów, szkoda tylko, że taka krótka.
Bardzo lubię kanał na YT pana Michała, książka była ciekawym zebraniem esejów o współczesnej popkulturze i jej problemach. Mi się bardzo podobało, dobrze się czyta, książka zwięzła, treściwa, bez zbędnego rozmemłania. Polecam