Jeśli Cyan myślała, że utknięcie we wnętrzu powieści jest najgorszym, co mogło ją spotkać, to musiała szybko zmienić zdanie. Znalazła się bowiem w ciele głównego bohatera historii, księcia Aenaia. Razem ruszą na poszukiwanie Głosu. Odnalezienie go nie będzie łatwe, bo w tej swoistej grze o tron bierze też udział pewien tajemniczy srebrzystowłosy książę, nieusłuchana i zdeterminowana księżniczka oraz smoki.
Unikam polskich autorów fantastyki. Po prostu. Wiele razy przeczytałam coś nietrafionego i uważam, że większość polskich autorów fantastyki albo nie trafia w moje gusta, albo po prostu pisze bardzo słabo.
Do grona kiepsko piszących pisarzy i ich nietrafionych pozycji, na które się natknęłam na pewno nie mogę zaliczyć Anny Szumacher. To, co stworzyła, to coś tak świeżego i niespodziewanego, że pozytywnie się zaskoczyłam. Mam wrażenie, że w części pierwszej było więcej akcji i szaleństwa, w drugim tomie natomiast jest jakby spokojniej, lecz fabuła wciąż posuwa się naprzód niestrudzenie. Autorka sypie pomysłami jak z rękawa, wplata do swej powieści fragmenty z kultowych książek, filmów i seriali, przez co ten świat jest momentami szalony, miejscami poważny, a w niektórych fragmentach baśniowy.
Mimo sceptycznego nastawienia do całej serii jestem zaskoczona, a także ciekawa zakończenia trylogii w ostatnim, trzecim tomie.
Czy pamiętacie, co wydarzyło się w "Słowodzicielce" Anny Szumacher? Jeśli nie, na początku "Słowiedźmy" znajdziecie streszczenie 😉
Kto z nas nie chciał zostać bohaterem powieści? Cyan po części się to zdarzyło - trafiła na karty swojej własnej, niedokończonej książki. I choć wydawało się jej, że ma całkiem dobrze przemyślany świat i fabułę, okazało się, że wielu szczegółów nie wzięła pod uwagę, części rzeczy zapomniała wymyślić, a bohaterowie niekoniecznie robią to, co dla nich zaplanowała. Do tego pojawiają się postaci, których sama autorka nie stworzyła...
W drugiej części przygód Cyan i wytworów jej wyobraźni historia przedstawiona jest z kilku punktów widzenia. Poznajemy nowe osoby (i nie tylko) oraz ruszamy w drogę w poszukiwaniu Głosu. Czekać nas będą liczne przygody, pułapki, a nawet... wesele! Na pewno nie będzie tu nudy.
Choć niesamowicie podoba mi się koncept wymyślony przez Annę Szumacher, magia, jaką włada Cyan i ogólny chaos, jaki charakteryzuje te powieści, w "Słowiedźmie" było mi wszystkiego za dużo. Przede wszystkim gubiłam się w postaciach - kto, gdzie, z kim i co robi. Szczegółów było tyle, że poczułam się przytłoczona, co trochę odebrało mi radość czytania. Na szczęście nie działo się to przez całą książkę, tylko do czasu, gdy z wody wyłonił się pewien męski Ktoś i skradł całe show swoją osobą. Dla niego było warto!
Nie ukrywam, że "Słowodzicielka" podobała mi się bardziej od "Słowiedźmy", ale cóż - druga część oczywiście znowu skończyła się cliffhangerem i będę czekać na kontynuację🙈.
W "Słowiedźmie" bohaterowie kontynuują grę o tron i poszukiwania Głosu.
"Słowiedźma" jest już mniej chaotyczna niż poprzednia część, choć dzieje się nie wiele mniej, więc nie ma czasu na nudę. Na (pierwszy i nie tylko) plan wchodzą nowi bohaterowie, choć ci starzy nie zanikają całkowicie (a przynajmniej nie wszyscy). Brakowało mi trochę Jorda, bo jego było zdecydowanie najmniej w tej części. Ale za to dostajemy Laal'a, Kwarq, Maverick'a i inne ciekawe postacie. Świat samoistnie nabiera szczegółów, takich, które wykraczają ponad to, co stworzyła Cyan, i pełen jest niespodzianek. Pojawia się trochę nowych wątków i nie wszystkie zostały całkowicie rozwiązane w tym tomie. Podobnie jak w poprzedniej części w "Słowiedźmie" pojawia się sporo odniesień do popkultury. Uwielbiam to, jak w tej powieści XXI wiek przeplata się ze światem fantasy, szczególnie na takich niecodziennych warunkach.
"Słowiedźma" podobała mi się nawet bardziej niż "Słowodzicielka" i już nie mogę się doczekać kolejnego tomu! Szczególnie po takim zakończeniu...
Zwykle gdy nie do końca podobał mi się pierwszy tom serii, to nie sięgam po kontynuację. Czasem jednak decyduję się kontynuować serię przez zaskakujące zakończenie i przeważnie jest to błąd. Niestety w tym przypadku był to błąd, a mimo to przesłuchałam wszystkie trzy tomy "Słowotwórczyni".
Ta recenzja jest recenzją zbiorczą, bo dotyczy trzech części trylogii: "Słowodzicielki", "Słowiedźmy" i "Słowalkirii". Pierwszy tom to zresztą wznowienie, które po latach doczekało się kontynuacji. Już przy pierwszym wydaniu byłam zainteresowana tą historią, bo czyż nie brzmi interesująco? Drugoplanowe postaci pogubione w fabule, bo autorka odłożyła dziurawy projekt do szuflady i o nim zapomniała, a potem została do własnego świata wciągnięta.
Niestety wykonenie pozostawia trochę do życzenia. Choć były momenty, które wywołały uśmiech rozbawienia, to jednak nie było tak zabawnie, jak tego oczekiwałam. Nie to jednak było największym problemem. Autorka zbyt wiele czasu poświęcała rzeczom niezbyt istotnym. Pierwszy tom właściwą akcję zaczyna bardzo późno, a finalnie kompletnie nie wiemy, do czego ta książka ma prowadzić. Do powrotu do domu Cyan? Rzecz w tym, że wydaje się, jakby celu nie było. Może był to zamysł autorki, jednak to w sumie nie było najgorsze... Pod względem tej wady drugi i trzeci tom były najgorsze, dlagego oceniam je dużo niżej. "Słowodzicielka" miała jeszcze sens. Z kolei "Słowiedźma" i "Słowalkiria"... fabuła leci w zupełnie inną stronę. Możemy zapomnieć o Cyan, w zasadzie o pozostałych bohaterach (poza Hydrą... Hidrą?) możemy zapomnieć, bo zostają rzuceni gdzieś w kąt i pojawiają się sporadycznie. Otóż sprawa wygląda tak, że nagle pojawiają się wątki stu i jednego księcia plus księżniczki (ja naprawdę ich nie liczyłam i w zasadzie nawet nie odróżniałam), a do tego walki o koronę, która nie ma sensu. Pominąwszy to, że w drugim tomie Cyan praktycznie nie ma, a jej kolejne losy są z nie-powiem-skąd wzięte, to akcja skakała z miejsca na miejsce i czasem już kompletnie nie wiedziałam, co się dzieje i kiedy.
Czy mogę wiele powiedzieć o bohaterach? No niezbyt, bo było ich zbyt wielu. Chyba tylko pierwotna czwórka zapadła mi lepiej w pamięć, mimo że imienia pana rycerza nigdy nie pamiętam. Zwyczajnie nie i już. Nie wspominając o tym, że wciąż mylił mi się z panem zab*jcą. Ale gdyby nie Chaos przez wielkie C i natłok bohaterów, to książkę oceniłabym wyrzej za sam pomysł. Ale tak?
Raczej nie polecę tej serii. Chyba po prostu nie polubiłam się z tą autorką (słuchałam jeszcze od niej "Arcanę"). Pierwszy tom oceniam na 6/10 a pozostałe dwa na 5/10 i seria będzie dobra dla osób około 14+. TW: śmi*rć, prz*m*c.
Kto z was wierzy w klątwę drugiego tomu? Niejednokrotnie spotkałam się z taką klątwą, tyle wspaniałych historii, tak po prostu popsuło się w drugim tomie. Wchodziła nuda, brak pomysłu na pociągnięcie dalszej fabuły, bądź niekiedy powtarzalność. DLatego do drugich tomów podchodzę z lekkim dystansem i nie oczekuję od nich tak wiele jak kiedyś. Tak samo miałam, gdy sięgnęłam po “Słowiedźmę” Anny Szumacher, byłam pewna, że mimo świetnego początku, coś mi się nie spodoba w kolejnym tomie. I wiecie co, się okazało? Ten tom był równie dobry jak poprzednik, może nie było tyle scen z moimi ulubieńcami, niżbym chciała, jednak całość bardzo mi się podobała. Autorka postawiła na większą ilość bohaterów, co było świetnym posunięciem. Poznaliśmy ich tyle, że niekiedy można było się pogubić, jednak nawet słuchając książki w audiobooku, można w końcu się rozeznać, kto jest kim i jaki jest cel wprowadzenia tej postaci do tej historii. Jak widzicie, klątwa drugiego tomu ominęła całkowicie cykl Słowotwórczyni Anny Szumacher i z czystym sumieniem mogę wam polecić i ten tom.
Cyan po raz kolejny utknęła, tym razem nie tylko w powieści, którą sama napisała, lecz w ciele głównego bohatera swojej powieści. Tym samym zapewniła sobie kolejnego wroga, który chce ją usunąć nie tylko z tej powieści, ale też całkowicie ją wyeliminować. Jednak Cyan nie jest głupia i potrafi o siebie zadbać, nawet będąc w nie swoim ciele. Agni, Jord i Hidra rozdzielają się, nie koniecznie chcieli tego, ale fabuła popchnęła ich w różnych kierunkach. Kierunek Cyan zostaje obrany przez Aneaia, nic dziwnego, w końcu to jego ciało. Zdecydował się na poszukiwania mitycznego głosu, który ma zapewnić mu koronę i władzę. Jednak nie jest jedyną osobą, która wpadła na ten sam pomysł. Konkurencję ma dość sporą. Kto przejmie władzę i zasiądzie na tronie?
Spotkaliście się kiedyś, że na początku książki, osoba autorska przypomina nam w skrócie, co działo się w poprzednim tomie? Spotkałam się z tym pierwszy raz i już mogę wam powiedzieć, że jest to genialne posunięcie. Mimo tego, że nie minęło dużo czasu między lekturą pierwszego tomu Słowotwórczyni a lekturą drugiego, to takie przypomnienie było świetnym posunięciem. Chcę tego w każdej książce, niekiedy czekając kilka miesięcy, a nawet lat, zapomina się, co działo się w poprzednim tomie i często czujemy się zagubieni. Takie krótkie streszczenie nie tylko przypominamy sobie, co się działo, ale również w ciekawy sposób wprowadza nas z powrotem w historię. Anna Szumacher zadbała o swoich czytelników i uraczyła nas krótkim streszczeniem “Słowodzicielki”, dlatego w “Słowiedźmę” wkroczyłam pewna siebie jak sam Hidra. Właśnie, Hidra, ten bohater jest specyficzny i ciężko go polubić, za to Agni to taki słodziak, że zwyczajnie zauroczyłam się nim. Jak pisałam, autorka zadbała tym razem o szeroką gamę bohaterów. Dzięki nim możemy trochę bardziej poznać otaczającą Cyan fabułę, ponieważ przyznajmy się szczerze, ta dziewczyna już nie wie, co się dzieje w jej książce. Każdy z kolejnych bohaterów, wprowadzanych przez autorkę, wprowadzał do książki różne wątki. Trochę liznęliśmy temat kobiet w rodzinie królewskie. Akurat ten temat był ciekawy i zgadzam się, że bycie tylko osobą do rodzenia przyszłych następców tronu, nie jest wymarzoną przyszłością większości księżniczek. Sama wolę, jak są waleczne, pyskate, a najbardziej lubię, jak stają się potężnymi królowymi, które potrafią rządzić mądrze swoimi poddanymi. Samo zakończenie to, po raz kolejny, takie wielkie zaskoczenie, że ja nie wiem jakim cudem ja jeszcze nie chodzę po ścianach. Mam nadzieję, że już niedługo ostatni, trzeci tom Słowotwóczyni, będzie w moich rękach i będę mogła uzyskać odpowiedzi na wszystkie pytania, które krążą mi po głowie. Za możliwość zapoznania się z tą świetną historią, dziękuję bardzo wydawnictwu Mięta.
Kolejny raz miałam okazję uczestniczyć w booktour, a tym razem padło na „Słowiedźmę”. Jest to kontynuacja wyśmienitej książki, czyli „Słowodzicielki”. Anna Szumacher trzyma poziom i nadal sprawia, że z pozornego chaosu powstaje historia pełna humoru i zwrotów akcji. Podtrzymuję swoje stanowisko, że autorka czaruje piórem. Język i styl pisania są na wysokim poziomie. Książkę czyta się bardzo dobrze i szybko, wręcz płynie się przez słowa. Anna Szumacher kontynuuje tu historię, która zakończyła się niezłym cliffhangerem i robi to znakomicie. Fabuła jest przemyślana i dopracowana, dzięki czemu nie mamy poczucia niejasności czy niedomówień. Sposób w jaki się toczy, sprawia że tworzy spójną całość z tomem pierwszym. Autorka potrafi tak uporządkować chaos oraz wielowątkowość, że czytelnik nie ma problemu, aby rozeznać się w fabule. Akcja książki początkowo wolna, nabiera tempa wraz z rozpoczęciem drugiej części. Autorka wraz z rozwijającą się akcją, zaskakuje na każdym kroku, a zakończenie całej historii potrafi zmieść z planszy oraz wywołać wzruszenie. Pozycję dodatkowo okraszono dużą dawką humoru, co sprawia że lektura jest wyjątkowa. Kreacja bohaterów również jest bardzo dobra i spójna. W tym tomie poznajemy nowe postacie, niestety częściowo kosztem tych z tomu pierwszego. Drużyna, która szukała głównego bohatera rozdziela się, a każdy rusza w swoją stronę. Jednakże autorka nie zostawia nas z niczym, ponieważ nowe postacie są ciekawie rozpisane i można łatwo je polubić. W tej części moją uwagę zwrócił Maveric, książe koronny cierpiący na bezsenność, którego może uśpić tylko Cyan. Jest on dobrą postacią, pełną ufności, z dobrym sercem. Dodatkowo autorka rozwinęła tutaj motyw smoków, które przedstawione są w pozytywnym świetle, współpracujące z ludźmi jako firma transportowa. Pozostał i mocno wybijał się na kartach książki nasz antagonista, czyli Hidra. Jego nadrzędnym celem jest uśmiercenie Cyan. Jest postacią zawziętą, skupioną na celu i dbającą o swoje „dobre” imię. No i w końcu nasza cudowna twórczyni całego zamieszania – Cyan, która jest postacią wyjątkową i czarującą słowem. Cyan to zagubiona pisarka, która w tym świecie odnajduje się już dużo lepiej. Zabawna, czuła, a czasem zakręcona jest przeze mnie uwielbiana. Postacie są tak wykreowane, że czytelnik może odczuć ich realność, co jest niesamowite. Anna Szumacher, kolejny raz funduje czytelnikowi rollercoaster i zabiera w świat pełen nieoczekiwanego. Jest to pozycja, którą będę wciskać każdemu z uwagi na jej wyjątkowość i wachlarz emocji, który towarzyszy przy czytaniu. Czytajcie, czytajcie i jeszcze raz czytajcie!
" [...] Jesteśmy końcem wszystkiego. Gdy nadchodzi kataklizm, siedzimy w pierwszym rzędzie. [...]"
"Słowiedźma" jest drugim tomem fantastycznej serii "Słowotwórczyni" Anny Szumacher. Na samym początku autorka przypomina nam w skrócie, co wydarzyło się w pierwszej części, czyli w "Słowodzicielce". Jest to wspaniały ruch, dla tych czytelników, którzy już dawno mają ten tom za sobą. Później możecie zapoznać się z ważniejszymi postaciami i ich krótką charakterystyką. Kolejny plus dla autorki. W tej części poznacie jeszcze więcej bohaterów. Cyan czeka mała przemiana, a właściwiej wskoczy w czyjeś ciało. Będzie zabawnie, ale i niebezpiecznie. Tutaj nasi bohaterowie Koronni (między innymi księżniczka Kwarq) zajęci będą poszukiwaniem tajemniczego i mistycznego Głosu. Kto go odnajdzie, ten zostanie królem. To będzie zacięta walka. Tylko gdzie go szukać? Tego to nikt nie wie. Czeka was wyśmienita rozrywka. Agni po 18 latach pozna swojego ojca Pożogę. Książę koronny Aenai w tej części będzie miał więcej do powiedzenia i zrobienia. Czy ciało może być zamieszkiwane przez dwie osoby? Jord — czy jeszcze do nas powróci? Hidra — jestem ciekawa, czy jest zadowolony ze swojego losu, jaki mu zgotował autorka. Tego bohatera trzeba lekko utemperować. Cyan jak już wiecie, przejdzie znaczącą przemianę. Czy będzie z tego zadowolona? Czy to ona sobie sama zgotowała taki los, czy to raczej niedokończona fabuła stworzyła dla niej takie wcielenie? Uwielbiam tę postać. Jest oczywiście jeszcze więcej postaci. Tutaj pojawią się smoki. Czy się ich boicie? Cieszę się, że po raz drugi stery przejęli bohaterowie, a autorka została wciągnięta w swoją historię. Drugi tom i drugi raz dobrze bawiłam się podczas słuchania książki Anny Szumacher. Jestem zachwycona okładką. Jest cudowna. "Słowiedźmę" słuchałam pod postacią audiobooka, którego czytał Sebastian Konrad. Bardzo dobry lektor. Idealnie nadaje się do tej lektury. Jego głos nadaje tej historii dodatkowego magicznego klimatu. Co otrzymacie, biorąc do ręki tę książkę: bardzo dobrą i nieprzewidywalną fabułę, ciekawą i wartką akcję oraz nieziemskich i czasem komicznych bohaterów. Ich teksty są obłędne. Czy jesteście gotowi na nadejście Cyan i stworzonych przez nią postaci? Jeżeli szukacie lekkiej lektury, to ta książka będzie dla was idealna. Przyznam szczerze, że ta część jest ciut lepsza od poprzedniej. Może to dlatego, że to było moje drugie spotkanie z piórem Anny Szumacher. Polecam tę autorkę i jej książki. Warto sięgać po lekką fantastykę, w której może się wszystko wydarzyć. Was odsyłam do "Słowiedźmy" a sama uciekam do "Słowalkirii".
Zapraszam Was na niesamowitą i wciągającą przygodę! Tom drugi niesamowitej serii „Słowotwórczyni” autorstwa Anny Szumacher to nie lada gratka dla prawdziwych fanów fantastyki! „Słowiedźma” to powieść, którą musicie przeczytać i dać się jej wciągnąć, miejmy nadzieję, że niedosłownie… Za to przepiękne wydanie odpowiada Wydawnictwo Mięta. Ogromnie dziękuję za tą niesamowitą przygodę i możliwość objęcia patronatem medialnym tak wspaniałą powieść!
Wydarzenia w powieści to ciąg dalszy tych, które mogliście poznać w „Słowodzicielce”, a jeśli dawno ją czytaliście to na początku książki znajdziecie streszczenie by przypomnieć sobie to co najważniejsze. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście to koniecznie musicie nadrobić!
Cyan zmaga się ze światem, który sama stworzyła, a drogi jej dotychczasowych towarzyszy się rozeszły. Agni, Jord oraz Hidra muszą zmierzyć się ze swoimi misjami jak przystało na bohaterów drugoplanowych. Cyan zaś z głównym bohaterem wyrusza na poszukiwania Głosu.
Serię pokochałam już od pierwszych stron, a twórczość autorki i jej piękne zakończenia przyprawiające o dziki ryk wręcz uwielbiam. Dobry cliffhanger to zawsze najlepsze wyjście i sprawienie by czytelnik wręcz z płaczem w oczach błagał o rychły ciąg dalszy.
Ogromnie podoba mi się fabuła powieści i to jak pewne wątki z poprzedniej części zostały tu poprowadzone. Genialne jest to, jak został poprowadzony dalej cliffhanger z poprzedniego tomu. Oryginalny pomysł na akcję powieści i cały świat w niej przedstawiony wręcz prosi się o owacje na stojąco. Możemy ujrzeć jak zgubne może być niedopracowanie własnej powieści i pominięcie czasem oczywistych, lecz ważnych elementów. Bo chyba nikt z nas nie chciałby się znaleźć w świecie pozbawionym np. kawy? Moc jaką włada nasza bohaterka jest niezwykle ciekawa i sama chciałabym taką posiadać, ale ma też swoje wady, jakie? Dowiecie się w powieści.
Co zaś tyczy się pozostałych postaci to są świetnie wykreowane. a odkrywanie wraz z nimi oraz Cyan świata i śledzenie ich poczynań jest bardzo ciekawą przygodą. Humor w powieści i odwołania do znanych z popkultury wątków jest moim zdaniem ogromną zaletą powieści. Jest to zdecydowanie książka, po którą moim zdaniem powinien sięgnąć każdy fan gatunku.
Czytajcie byśmy razem z niecierpliwością oczekiwali ciągu dalszego tej iście fantastycznej przygody, o której wielu z nas skrycie marzy.
Utkwiliśmy w fabule, która wymyka się totalnie spod kontroli, żyje własnym życiem na domiar złego lądujemy jakimś cudem w ciele głównego bohatera. Co może pójść nie tak?
Słowiedźmę zaczęłam słuchać od razu po skończeniu pierwszego tomu – ogromnym plusem jest krótkie streszczenie co działo się w poprzednim tomie, mi to totalnie nie było potrzebne to wiem, że niektórzy czekali na tą drugą część i słowniczek z bohaterami, wcześniej można było delikatnie pogubić się kto kim jest i jaką rolę odgrywa tym razem zaczynamy z pełną świadomością czego możemy się spodziewać. Czy aby na pewno?
Cyan, która utknęła w ciele głównego bohatera księcia Debonaira jest przykładem, że jak myślisz, że nie spotka Cię nic gorszego to dostaniesz tym prosto w twarz. Książę tak łatwo nie odpuści, a uczenie się męskiego ciała jest przezabawne. Styl w jakim napisana jest ta historia totalnie trafia w moje serducho. Pełno złośliwych komentarzy, nieziemskich bohaterów i przezabawnego humoru. Bohaterowie z poprzedniej części, których można polubić, aby ich znienawidzić – czytając ich dalszą drogę, która jest jeszcze bardziej wyboista niż poprzednio czułam, że idę razem z nimi, śmieje się i spotykam w kluczowych momentach. Wrogowie, którzy muszą sobie podać ręce, bo jak się okazuje łączy ich cel, smoki, które nadal są i w dalszym ciągu robią za niesamowity środek transportu (biznes się kręci).
Spodobało mi się bardzo, że żaden bohater nie został pominięty, każdy ma swoją ścieżkę, poznajemy ich życie wcześniejsze, teraźniejsze. Uczucia, które im towarzyszą, strach/lęk i determinacja w osiągnięciu celu. Perfekcyjna kreacja bohaterów do fabuły.
Nie zapomnijmy o głównej bohaterce, która wkopuje się w coraz większe bagno, a historia prze do przodu. Wątek feministyczny ujął mnie za serce – jest nie z tego świata. Czasami głupota doprowadza do większej głupoty, a mężczyźni myślą, że są od bronienia kobiet, które wcale ich nie potrzebują.
Gwarantuję, że nudzić się nie będziecie, a nawet nie zauważycie, że historia dobiegła końca. Liczę, że trzeci tom pojawi się szybko, na nim się nie skończy i będzie tylko gorącej, śmieszniej i skończę w końcu z zawałem.
„Słowiedźma” to kontynuacja historii rozpoczętej w „Słowodzicielce”, jest też to drugi tom cyklu pt.: „Słowotwórczyni”. Jak już się zapewne domyślacie, raczej nie jest to ostatnie spotkanie z tą historią i jej bohaterami~
Już od pierwszego tomu fabularnie kontynuowane są tutaj dwa główne wątki. Po pierwsze wątek autorki, której niedokończona powieść zaczęła żyć swoim życiem, a sama Cyan trafiła do niezbyt dokładnie wykreowanego przez siebie samą świata i próbuje się z niego wydostać. Kolejną osią fabuły jest poszukiwanie „Głosu” – takiego czegoś, czego znalazca automatycznie dostaje jakby „glejt”, że nadaje się na kolejnego króla. Obserwujemy więc grupę książąt dość chaotycznie włóczących się po świecie w poszukiwaniu tegoż artefaktu, którego lokalizacja jest bliżej nieokreślona.
Jak wspominałam Wam w recenzji „Słowodzicielki” jedynym zgrzytem, jaki miałam czytając tę historię była nijakość bohaterów. Zrzuciłam to na karb tego, że nasza „powieść w powieści” oraz jej bohaterowie są jakby nie patrzeć „niedopisani”, żyjąc nadzieją, że drugi tom naprostuje sprawy i nasi bohaterowie nabiorą jakichś barw i charakteru. Nie myliłam się! W tym tomie każdy już żyje swoim życiem, każdy już jest „jakiś” i to była cudowna odmiana~
Niektórzy mogą powiedzieć, że ta opowieść jest zbyt chaotyczna. Może i tak… Ale ja mam już czasem serdecznie dość światów fantastycznych wykreowanych tak misternie, tak szczegółowo, że paradoksalnie brakuje w nich miejsca na fantazję i odrobinę luzu. Tutaj autorka podała nam świat, który istnieje jedynie w zarysie, a sama jego stwórczyni nie do końca wie jak on działa. To z kolei powoduje, że czytelnik jest zaskakiwany na każdym kroku, a proponowane rozwiązania są tak cudownie abstrakcyjne, że potrafią wysadzić z siodła. Dodatkowym atutem tej części historii jest jeszcze większa ilość nawiązań do innych motywów kultury, popkultury i literatury. Przy niektórych parskałam śmiechem – a to już mówi samo za siebie~
Polecam wszystkim, którzy lubią fantastykę, a w szczególności fantastykę bez tzw. kija Sami Wiecie Gdzie~ 4/5
W fantastyce często jest tak, że autorami powoduje ambicja tworzenia epokowych dzieł z rozmachem. Kto by nie chciał zostać nowym Martinem, Sandersonem czy Goodkindem? A czasem sukces kryje się przecież tam, gdzie autorom udaje się zrobić coś zupełnie innego!
Seria o Słowotwórczyni zdobyła moje serce już pierwszym tomem. Wszyscy zachwalali, więc przesłuchałem „Słowodzicielkę” w audiobooku i zakochałem się. W pomyśle, w narracji, w zabawie treścią i bezkompleksowym podejściem do budowania świata, fabuły i bohaterów.
„Słowiedźma” jest godną kontynuacją pierwszego tomu. Wciągnięta do stworzonego przez siebie fantastycznego świata Cyan budzi się w ciele księcia koronnego Aenaia Debonaira. Natomiast nakreślona przez nią fabuła, zaczyna żyć własnym życiem. To tylko utrudnia już i tak karkołomne wyzwanie powrotu do naszej rzeczywistości.
- Bohaterowie, którzy dowiadują się, że są jedynie przelanymi na papier pomysłami, błądzącymi po pełnej dziur fabule. - Autorka niedokończonej książki, z każdą „stroną” mająca coraz bardziej dość wykreowanego przez siebie świata. Uroczy sposób pisania, pełnego dygresji i przezabawnych wtrąceń. - Poukrywane dla miłośników fantasy smaczki.
To wszystko sprawia, że Słowiedźma jest świeża, niepompatyczna, wesoła. A Anna Szumacher daje jasny sygnał, że pisząc ten cykl nie celuje w budowanie epickiego rozmachu, ale uszycie nietypowej historii, przy której będziemy się po prostu dobrze bawić. I dzięki temu ja bawię się jeszcze lepiej.
S��owiedźma Anny Szumacher wydana przez Wydawnictwo Mięta to ciąg dalszy po ogromnym cliffhangerze Słowodzicielki. I, podobnie jak poprzedniczka, ta książka jest niezwykła w swoim stylu.
O ile pierwszy tom zaczynał się od niezwykłego poszukiwania fabuły i głównego bohatera, tak ten niemal w całości skupia się na perypetiach rodziny królewskiej w próbach odnalezienia Głosu. Jest to swoista gra o tron, tylko zamiast ziejących ogniem smoków mamy gady pracujące w firmie transportowej. A na dodatek potencjalni przyszli królowie przypominają bardziej bezgłowe kury biegające gdzie popadnie bez żadnego pomysłu czy planu na życie.
Ogólny chaos, który stanowi nieodzowną część świata, wydaje się być dużo bardziej uporządkowany. Chociaż cały czas zaskakuje nie tylko czytelnika, ale też i samą Cyan, autorkę tego bagna. Jej powroty, nawet chwilowe, do fabuły sprawiały, że książka odżywała i wyczekiwałam ich z niecierpliwością.
Chociaż drużyna z pierwszego tomu została rozbita, bardzo podoba mi się, jak autorka ukazała ich losy. Zostali porzuceni sami sobie w niezwykłych sytuacjach, ze świadomością, że nie są prawdziwi. Dzięki temu można śledzić ich próby odnalezienia własnej ścieżki i niepewnych bitew z góry narzuconą fabułą.
I choć Agni dostaje trochę czasu antenowego, większość skupia się na Hidrze i jego roli antagonisty. Lubię ich oboje, nawet gdy Hidra próbuje zabić główną autorkę (a może zwłaszcza wtedy), jednak nie sposób nie zauważyć nieobecności Jorda. Jego brak uświadomił mi, jak bardzo za nim tęsknię. Maverick Hollister ze swoją świetną zgrają na chwilę odsunęli tą tęsknotę, ale jakoś tak dziwnie było bez rycerza.
Lubimy czytać o mrocznych, brutalnych czy osadzonych w średniowiecznych klimatach książkach fantasy, co? Ja uwielbiam! Ale znaleźć się wewnątrz takiej książki? Oj... To byłoby gorsze... Przekonuje się o tym Cyan, bohaterka cyklu Słowotwórczyni Anny Szumacher, która po niesamowitych perypetiach trafia wewnątrz własnej książki. Książki, której brakuje głównego bohatera. Chaos w pełni. I kocham ten chaos, bo to najlepiej zorganizowany chaos, o jakim kiedykolwiek przeczytacie! Z dumą patronuję "Słowiedźmie", drugiemu tomowi cyklu, bo zdecydowanie daje nam tyle samo frajdy co genialny tom pierwszy. Czarny humor, innowacyjne zasady magii, nieznajomość szczegółów stworzonego przez siebie świata (przez Cyan oczywiście, nie Annę Szumacher),drugoplanowi bohaterowie wykreowani w taki sposób, że nie wiesz, kogo lubisz bardziej. Intrygi, szukanie tajemniczego Głosu, nawet szybki mariaż, mówię Wam, znajdziecie tu wszystko! Jak zaczniecie czytać, nie będziecie mogli się oderwać. Ja tak miałam. Znajdziecie tu też masę odwołań do popkultury, nie zdradzę jakich, żeby nie odbierać Wam frajdy, ale o jaaaa, to było takie fajne! Zakończenie jak zawsze pozostawia nas w takim rozbiciu, żebyśmy ledwo dotrzymali kolejnego tomu. Uwielbiam być tak mentalnie poniewierana przez książki. Cóż mogę więcej powiedzieć - czytajcie, bo tak bardzo warto!
Miałam taką cichutką nadzieję, że w drugim tomie - pstryk! - coś przeskoczy na odpowiednie miejsce, wkręcę się w fabułę jak w korkociąg i ocena poszybuje daleko w górę. W końcu już wiem co z czym się je, bo przebrnęłam przez jedynkę, poznaję bohaterów, mniej więcej rozumiem, na czym polegają tutejsze szalony pomysły. Niestety, dalej nie zachwyca.
Wszyscy czytelnicy, którzy pokochali tom pierwszy, z pewnością z wielką przyjemnością przeczytają kontynuację. Powieść trzyma ten sam poziom, nie miałam wrażenia, żeby pomiędzy obiema książkami minęło dużo czasu od wydania. Pojawiają się nowi ciekawi bohaterowie, ten sam typ humoru, którym zachwycili się odbiorcy, oraz odniesienia do innych tytułów popkultury.
W teorii to powinno zadziałać idealnie, w praktyce zamykały mi się oczy albo głowę atakowały setki myśli, co innego powinnam w tej chwili robić. Charakterystyczny dla tej serii chaos dalej mnie drażnił i rozpraszał. Polecam mimo wszystko, by przekonać się samemu, jak odbierze się tę lekturę. Nie można zaprzeczyć, że autorka stworzyła coś oryginalnego, wyróżniającego się spośród innych tytułów polskiej fantastyki.
PS: Audiobook jest naprawdę fajnie zagrany, więc jak ktoś ma wybór, niech sprawdzi tę formę.
Polubiłam absurdy i gagi, jakie miały miejsce podczas poszukiwania fabuły i „głównego bohatera — dowódcy”, w pierwszej odsłonie cyklu Słowodzicielka Anny Szumacher. Dlatego nie wahałam się ani minuty i z przyjemnością sięgnęłam po drugą odsłonę serii pod tytułem Słowiedźma.
Kiedy książka wciągnie zbyt mocno. Jeśli Cyan myślała, że utknięcie we wnętrzu powieści jest najgorszym, co mogło ją spotkać, to musiała szybko zmienić zdanie. Znalazła się bowiem w ciele głównego bohatera historii, księcia Aenaia. Razem ruszą na poszukiwanie Głosu. Odnalezienie go nie będzie łatwe, bo w tej swoistej grze o tron bierze też udział pewien tajemniczy srebrzystowłosy książę, nieusłuchana i zdeterminowana księżniczka oraz smoki. Barwnych postaci Ci u nas dostatek. Jest trochę inaczej niż w Słowodzicielce, ale tego w sumie należało się spodziewać, bo cała kabała została przeniesiona do powieści, a tym samym zakres problemów naszej uroczej bohaterki nieco się zmienił.
Ba, nie tyle się zmienił, ile wręcz nabrał rumieńców, dzięki czemu z powieści ociekającej ironią, otrzymaliśmy solidną, fantastyczną przygodówkę, z bardzo fajne wykreowanym, dość złożonym światem i nowymi, niezwykle barwnymi postaciami.
Spoglądając na akcję i fabułę, muszę przyznać, że na planszy jest żwawo i odbywa się prawdziwa Gra o Tron. Gdyż wszyscy chętni do zabawy zwanej uroczo walką o tron, ruszają w poszukiwaniu Głosu. Dzięki czemu mamy pełny przegląd bohaterów opatrzony pikantnymi szczegółami, które poznajemy podczas questów, drużynowych wypraw, zawziętych podchodów czy innych miłosnych uniesień.
Humor nie stracił wiele na swojej ostrości. Standardowe gagi mają się dobrze, a smaczki w postaci odniesień do innych znanych i lubianych powieści (Wieśka, to chyba wyłapie każdy ;)) również są odczuwalne, choć ich natężenie w stosunku do pierwszego tomu wyraźnie spadło.
Reasumując. Jest dobrze i z humorem. Więc jeżeli poszukujecie fajnej, wciągającej i nieszablonowej powieści fantastycznej, to Słowiedźma Anny Szumacher powinna Wam się spodobać.
Zdecydowanie nie jestem fanką tych książek… napewno podobała mi się bardziej niż pierwsza,ale i tak nie przywiązałam się do tych bohaterów ani do tej historii. Moim zdaniem dużym minusem był wątek w normalnym świecie w pierwszej części który totalnie namieszał i było to bez sensu lepiej mi by się czytało bez tamtego fragmentu, który miałam gdzieś z tylu głowy. Myśle ze był to bardzo fajny pomysł na fabułe, ale jednak nie został ten potencjał wykorzystany
Nadal nie wiem co myśleć 😅 podobała mi się trochę bardziej niż poprzednia, bo jest bardziej konwencjonalna, ale według mnie mogłaby historia skończyć się w tym tomie już. Ewidentnie jednak wolę, gdy światy się ze sobą nie łącza, a słownictwo jest jednolite. Doskonale zdaję sobię sprawę z tego, że tak ma być, bo bohaterka jest z "naszego" świata, ale jednak troszkę mnie to uwiera.
Książka "Słowiedźma" to prawdziwa jazda bez trzymanki w klimacie fantasy. Fabuła jest wciąż świeża, i liczne nawiązania do innych książek popkultury, robią tutaj naprawdę ciekawą robotę. Książka czaruje atmosferą, oraz dobrym humorem.
Muszę przyznać, że to jedna z dziwniejszych książek jakie przeczytałam. Początek nie do końca mi podszedł ale z czasem wszystko się rozkręciło a końcówka mocno mnie zaskoczyła. Na pewno sięgnę po następną cześć.
W tej części też nie wiadomo czego się spodziewać, co uwielbiam, ale wydaje mi się, że trochę za dużo tych postaci i wątków, przez co książka trochę się dłuży. Niektóre wstawki moim zdaniem nie były potrzebne, no ale zobaczymy, może się okazać, że trzecia część jakoś je wytłumaczy.
Przy Szumacher zawsze świetnie się bawię, choć w drugiej części przygód Cyan było kilka rzeczy, które nie do końca mi podeszły. Chyba najbardziej kulał język - potoczne słownictwo z XXI wieku w ustach bohaterów bazowanych na raczej średniowiecznych czasach dosyć mocno mnie uwierało. Da się to wyjaśnić - przykładowo tym, że główną bohaterka i autorka świata nie do końca umie pisać. Ale sprawia też wrażenie osoby z dobrym warsztatem, więc ciężko mi w to uwierzyć. No i dalej - zrozumiem wszystko, ale że książę wiedział, czym są roboty? Auć!
Nie jest to najlepsze dzieło tej autorki, ale nie zniechęcam się i czytam dalej, bo sama historia jest fantastyczną i bardzo kreatywna.