…polski lotnik to jest taki, że jak trzeba będzie, to nawet poleci na drzwiach od stodoły…
Zaczęło się od serii katastrof. Najpierw CASA, potem Bryza i wypadek Mi-24. Wszystkie te katastrofy spowodowane były błędami załóg wykonujących loty. To były błędy na pierwszy rzut oka niedopuszczalne: brawura, niedouczenie, lekceważenie przepisów. Gdyby to był jeden wypadek, można by powiedzieć, że akurat ci piloci byli słabo wyszkoleni.
Rozmawiając z pilotami służącymi w jednostkach na terenie całego kraju, usłyszał relacje, które brzmiały znajomo: pielęgnowanie postkomunistycznej mentalności, brak ochoty do wprowadzania zmian, kulejący, niedostosowany do współczesnych wymogów system szkolenia. Czynni lotnicy potwierdzili to, co autor pamiętał ze swojego szkolenia i służby w lotnictwie Marynarki Wojennej. A potem był 10 kwietnia 2010.
Dlatego właśnie Robert Zawada postanowił zapoznać Czytelnika z prawdziwym stanem polskiego lotnictwa wojskowego. Bez koloryzowania. Bez odwołań do polityki. Wyłącznie w oparciu o własne doświadczenia…
Napisana bardziej w konwencji bloga, książka zapewnia spojrzenie przez dziurkę od klucza na sytuację nie tylko polskiego lotnictwa, ale również samej armii. Bylejakość, jakośćtobędziość, wieczny brak środków, biurokracja i kumoterstwo, a przy całkowite rozmycie odpowiedzialności - im więcej osób to przeczyta, tym lepiej dla walki ze spiskową teorią dziejów.
Na audiobooka natrafiłem całkiem przez przypadek w aplikacji w której regularnie słucham audiobooki. Zdjęcie na okładce oraz krótki opis mocno mnie zaintrygowały. Ponieważ nie jest to też zbyt obszerna pozycja postanowiłem przesłuchać książkę. Po przeczytaniu opisu trochę inaczej wyobrażałem sobie treść książki. Zdjęcie rozbitego samolotu w Smoleńsku też nie dokładnie odzwierciedla treść, może raczej bardziej prowokuje. Autor opisem oraz okładką za wszelką cenę chciał przyciągnąć uwagę. Temat poruszony przez autora w książce jest godny uwagi. Struktury, kultura organizacyjna, sposób dowodzenia i zarządzania w wojsku polskim wymagają daleko idących reform. To chyba główny temat poruszony przez autora. To jak funkcjonuje wojsko chyba nie powinno nikogo dziwić, że zdarzają się katastrofy. Autor na podstawie anegdot opartych na jego własnych doświadczeniach opisuje sytuacja panuje, a może raczej panowała w latach 1990-2008 w lotnictwie marynarki wojennej. Sugeruje i przekłada swoje doświadczenia na inne obszary polskiej armii. Można się zgodzić, lub też nie zgodzić z tym, że sytuacja panująca w lotnictwie marynarki wojennej jest podobna do tej w wojskach lądowych czy też powietrznych. Jako młody chłpak autor rozpoczął słuzbę w lotnictwie marynarki wojennej. Wyszkolony został na pilota helikoptera. Ponieważ był zdolny a poza tym znał język angielski polskie wojsko wysłało go na szkolenie do Stanów Zjednoczonych. Po kilkunastu latach żby autor jednak postanowił na własne życzenie odejść z wojska. przyczyniła się do tego chaotyczna stuktura, niekompeteni dowódcy, ogólna frustracja z sytuacji panującej w wojsku. Dla mnie była to ciekawa książka. Szczególnie dobrze się słuchało anegdot opisanych przez autora z szkolenia w USA, z misjach na okrętach marynarki, udziału w akcjach ratunkowych powodzi w roku 1997. Jeśli miałbym w jakiś sposób zakwalifikować tą książkę, to jest to reportaż-wspomnienie.