Leochares przybył do położonych nad Morzem Czarnym miast Bosporu w poszukiwaniu spokoju i szansy na nowy start, z dala od wojen i wielkiej polityki. Po kilku latach beztroski zostaje jednak rzucony wbrew własnej woli w sam środek spisku, który ma wstrząsnać całym starożytnym światem.
W siedzibie władcy Bosporu zostaje zamordowany poseł prowadzący sekretne negocjacje. Leochares musi odnaleźć zabójcę, nim wieści o jego śmierci zburzą kruchy pokój i pogrążą greckich osadników w bratobójczej walce. Prowadząc gorączkowe dochodzenie, Leochares obnaża sieć pałacowych intryg, poznaje bliżej tajemnicze ludy zamieszkujące rubieże znanego świata – i odkrywa, że jego żona zna się na prowadzeniu śledztwa nie gorzej, niż on sam. Jednak wspólne dochodzenie prawdy oddala ich od siebie, zamiast przybliżać, stawiając przyszłość z trudem uratowanego związku pod znakiem zapytania.
Urodzony w 1986 w Warszawie, gdzie obecnie mieszka. Pisarz, scenarzysta studia CD Projekt RED (producent gier Wiedźmin). Absolwent University of Oxford, doktor archeologii śródziemnomorskiej University of Cambridge, stypendysta Fundacji Billa i Melindy Gatesów. Fascynat starożytności, na temat której prowadzi bloga na portalu tygodnika “Polityka”. Za swoją debiutancką książkę, Kiedy Atena odwraca wzrok, otrzymał Nagrodę Wielkiego Kalibru Czytelników za rok 2011.
"- Bogowie, to się nie godzi... - Bogowie... - prychnął Leochares, idąc do drzwi. - Hefajstos był synem Hery, a ona zrzuciła go z Olimpu tylko dlatego, że był brzydki. Hades jest bratem Demeter, a porwał jej córkę. Kronos chciał żywcem zjeść Zeusa, swojego syna, a Zeus obciął mu jaja. Myślisz, że bogowie się zatrwożą, jak nabruździsz kuzynowi? Pomagaj tym, którzy ci pomogli." ************ Przyznaję potrzebowałam chwili żeby poczuć tę historię, ale gdy już tak się stało, przepadłam i przeczytałam trzy tomy jeden po drugim.
Każda część to nowa, równie brutalna zbrodnia do wyjaśnienia, fabuła rozgrywa się w starożytnej Europie i jest bezpośrednią kontynuacją losów głównego bohatera, agenta/najemnika Leocharesa. Dlatego ważne jest żeby czytać te książki po kolei, ponieważ poszczególne wątki łączą się w kolejnych tomach. Z całą pewnością nie będziecie się nudzić. Po pierwsze dlatego, że dzieje się naprawdę dużo, więc czyta się to ekspresowo. Po drugie postać Leocharesa, który mimo swojej inteligencji i przebiegłości, ściąga na siebie i swoją rodzinę wszelkie możliwe nieszczęścia. To przykład bohatera charyzmatycznego i tragicznego zarazem, który z jednej strony cię irytuje, zwłaszcza mnie jako kobietę, ale z drugiej strony nie sposób go nie lubić. Całość dopełnia więcej niż satysfakcjonujące zakończenie.
Już od jakiegoś czasu Jakuba Szamałka czytam w ciemno i do tej pory się nie zawiodłam. Wyśmienita rozrywka, czytajcie.
Tym razem chciał on mieć spokój i tak zwane klawe życie, odbudować relację z żoną, jednak nici z tego. Kłopoty same go przyciągają.
Autor ponownie przyciąga czytelnika tą starożytna atmosferą. To coś, co fani historii antycznej powinni uznać za swój must-have. Ponownie uważam, że Leochares na szpiega się nie nadaje, ale jest w tym jakiś element humoru czy wręcz komizmu, gdy czyta się kolejne sceny, które wydarzyć się nie powinny tak doświadczonemu agentowi. Wydaje mi się, że mocno jednak się ten bohater rozwinął w drugiej części. Jakoś szybciej da się go polubić w “Gorzkim winie”.
Język powieści ponownie jest prosty, współczesny, dostosowany do obecnego czytelnika, dzięki czemu historia jest prostsza w odbiorze.
Cieszę się z większej roli żony Leocharesa, dodało to akcji nowego spojrzenia na fabułę i swego rodzaju pikanterii.
Natomiast sama fabuła jest dość prosta. Śmierć posła przeprowadzającego sekretne negocjacje nie wnosi w sobie elementu zaskoczenia, bo wszystko jest tutaj prowadzone jak po sznurku. Uważam jednak, że “Gorzkie wino” (jak i cała trylogia) jest czymś więcej niż tylko kryminałem, ma w sobie wiele elementów obyczajowych, więc mimo wszystko ten brak zaskoczenia nie zabrał mi wiele radości z czytania.
/Przeczytane w ramach akcji #wakacjezdreszczykiem4 u @gabriela_setla_ /
Leochares powraca. Wiadomo, że opuścił Grecję i jest wraz z rodziną w Pantikapajonie. Dziwna i przerażająca sekta popełnia okrutne zbrodnie, a władca miasta podstępem wciąga Leo do rozwiązania zagadki.
Nieco mniej egzotyki, niż w tomie pierwszym, intryga już nie taka wciągająca, ale nadal miło się czyta.
„Morze Niegościnne” przewrotnie okazało się być szalenie gościnnym dla mnie jako czytelniczki. Przez książkę przeleciałam przeraźliwie szybko. Autor pisze tak, że aż nie chce się człowiekowi odrywać od lektury. Nie siedziałam wprawdzie z otwartymi ustami i nie pochłaniałam tekstu jak urzeczona, ale powieść jest naprawdę przyjemna w odbiorze. Może ma na to wpływ mało skomplikowana fabuła, może brak dłużyzn, może interesujący mnie okres w historii – nie wiem. I choć przyznam, że spodziewałam się cięższego tekstu (no, chociaż napisanego bardziej zawiłym językiem), to i tak całość wypadała niespodziewanie dobrze.
Fabuła ma według mnie sens, główny bohater nie jest nieśmiertelnym, napakowanym bysiem, a zakończenie całej powieści (bo do wątku kryminalnego jeszcze wrócę) nie jest słodkie do porz… nie jest nadmiernie słodkie. ;) Nie jestem jednak pewna, czy „k***a mać” to było typowe przekleństwo w Grecji antycznej. ;) Nie do końca chce mi się też wierzyć, że starożytni Grecy mawiali, iż „mają coś w d*pie”. „Za***iście?” „Pie***lisz?” Fajnie, że autor przybliżył nam postacie, odzierając je z tej formalnej otoczki, jaka zwykle funkcjonuje w tego typu literaturze, ale liczyłam na większą finezję. Jestem pewna, że starożytni rzucali sobie mięsem do woli, ale podejrzewam, że mieli jakieś swoje odpowiedniki naszych „ka” i „cha”. Jeżeli się nie mylę – a nic sobie uciąć nie dam – to można było się pokusić o językową stylizację (Notatka do samej siebie – poszukać publikacji o wulgaryzmach i przekleństwach starożytnych. ;)).
Zdziwił mnie też jeden z fragmentów, gdzie matka z synem i niewolnicą uciekają przed napastnikami. Robi się gorąco, dochodzi do bezpośredniej konfrontacji i… nie mamy żadnego opisu zachowań dziecka. Żadnego. Nie wiadomo, czy się rozryczało, czy ze strachu siedziało cicho, czy schowało za matką, czy zaczęło uciekać… Wcięło dzieciaka, nie ma – młody się zdematerializował.
No i na deser wątek kryminalny. Nie jest może jakiś powalający (i na dobrą sprawę nazwałabym go chyba bardziej sensacyjno-politycznym), ale nie nudzi. Za to jego rozwiązanie… cóż. Nie przewidziałam, ale przyznam, że liczyłam na to, iż głównym sprawcą zamieszania będzie jeden z bohaterów częściej przewijających się przez karty powieści.
Na koniec dodam tylko, że moja ocena (7/10) jest nieco zawyżona. Jedno oczko wskoczyło standardowo za starożytność. Jako że jestem totalnym świrem w tym zakresie (a jednocześnie ignorantką, jeśli chodzi o wojny i daty – fantastyczne połączenie, polecam ;)), to łykałam wszystko jak młody pelikan. Jeżeli kogoś nie rajcują antyczne klimaty, spokojnie może odjąć od oceny jedną gwiazdkę.
Sredniej jakości "zagadka" kryminalna. Nachalne wręcz przedstawienie kultury antycznej byłoby może ciekawe dla nastolatka zafascynowanego mitami i starożytnością, ALE niepotrzebne sceny erotyczne przesuwają powieść w wyższy przedział wiekowy.
Jeżeli autor opublikuje dalsze częśći, to na pewno po nie NIE sięgnę.
Jest to druga książka tego autora i jednocześnie kontynuacja lasów głównego bohatera. Lepsza, moim zdaniem, niż pierwsza powieść. Bardzo dobry kryminał na wakacyjny czas. Akcja rozgrywa się w V w. p.n.e na terenie dzisiejszego Krymu więc moża powiedzieć, że temat "na czasie".