Legendy w tłumaczeniu Tomasza Feliksa, to zbiór opowiadań, który mieści kilkanaście miniatur, pisanych w duchu nordyckich legend, niektóre dość przeurocze, jak choćby ta o wsi, gdzie wszyscy umarli. Ale poza tym, między innymi: – o piłkarzu, który nigdy nie podawał to tyłu, a jak to zrobił, połamano go kołem, po czym miał jeszcze inne przygody – o panie i niewolniku, jeden drugiego wygrał w pokera, a potem znudziło im się i zamienili się rolami – o rolniku, który tak kochał swoje gospodarstwo i ziemniaki, że postradał zmysły i zaczął mordować – o noblistach Selmie Lagerlöf i Vernerze von Heidenstam, ich zadziwiającej relacji na odległość i jeszcze dziwniejszym spotkaniu – o Buddzie, który kroi swoje ciało na kawałeczki – o malarzu Zornie, który mieszkał sobie spokojnie w schowku pod piersią kobiety, aż zawał serca wystrzelił go w świat – o trudnej i bolesnej miłości olbrzyma i bogini I jeszcze kilka innych! Jak mówi o nich tłumacz, odpowiedzialny również za posłowie: „Mimo rozrzutu tematycznego coś te opowiadania łączy. Nie tylko strukturalnie i stylistycznie, ale też pewien sposób funkcjonowania świata, jego relacji z ludźmi i ich relacji między sobą”.
Gustav Torgny Lindgren was a Swedish writer. Lindgren was the son of Andreas Lindgren and Helga Björk. He studied in Umeå to become a teacher and worked as a teacher until the middle of the 1970s. He was for several years active as a local politician for the Swedish Social Democratic Party. In the 1980s he converted to the Catholic faith.
Lindgren began as a poet in 1965 but had to wait until 1982 for his breakthrough, with The Way of a Serpent (Swedish: Ormens väg på hälleberget). Lindgren has been translated into more than thirty languages and was one of Sweden's most internationally successful contemporary writers. He became a member of the Swedish Academy in 1991.
To nie będzie moje ulubione cymelium. Za bardzo odjechana książka jak na mój mały rozum i przyjemność z lektury miałam może przy dwóch opowiadaniach. Przy reszcie zastanawiałam się co ja czytam, o co tu chodzi i że to nie dla mnie.
Zostawiam bez oceny, bo trochę głupio dawać gwiazdki, jak się książki nie zrozumiało.
Opowiadania ze zbioru „Legendy” są dziwne, absurdalne, mroczne, ale też (co mnie zaskoczyło) zabawne. A przede wszystkim są znakomicie napisane, a Torgny Lindgren umie przyciągnąć już od pierwszych zdań i od razu wzbudzić tę czytelniczą ekscytację, która gada ci w głowie „jessssu, jakie to będzie dobre”. „W miasteczku Mora w Dalarnie żyła olbrzymia kobieta zwana po prostu Dziewką, w kieszonce pod jej lewą piersią mieszkał malarz Zorn. Malował akwarelami maluteńkie obrazy i na miedzianych płytkach żłobił jeszcze mniejsze (…)”. Tak, mamy tekst o artyście, który mieszkał w kieszonce (chociaz nie zabawił tam zbyt długo). W innym pojawiają się żywe kamienie i ziemniaki pieciopalczaste wyrastające w ogrodzie pewnego ekscentryka, a w jeszcze innym pan i niewolnik zamieniają się miejscami. Jeden zaczyna się tak: „Pewnego majowego dnia, w domu towarowym Åhléns przy Klarabergsgatan, Duch wstąpił w Anette Svensson”. Czy nie brzmi to intrygująco? Jest jeszcze historia o noblistach Selmie Lagerlof i Vernerze von Heidenstarm - bardzo dobra! Świetny klimat nieoczywistości, morze paradoksów i symboli czy odniesień. A przy tym wszystkim z Lindgrena jest po prostu dobry gawędziarz, a jego wyobraźnia nie zna granic. I nie zapomnijcie przeczytać posłowia od tłumacza Tomasza Feliksa.
„Mnie nie pytaj, mówi tekst. Dźwiganie, noszenie i taszczenie może przecież trwać w nieskończoność. Nie ufam ci, mówi pisarz. A przede wszystkim, to nie ufam twojemu Duchowi. A skądże! odpowiada tekst. Prawdę mówiąc, chciałbym być mniej przewidywalny i żeby Duch był bardziej nieobliczalny! Najpierw ustalasz reguły gry! mówi pisarz. A potem narzekasz, że musisz ich przestrzegać! Chętnie bym się w tym miejscu zatrzymał, mówi tekst. Tutaj, w ciepłym i przytulnym Pipersgatan 29. (…) Tekstowi jednak nie wolno nigdy myśleć o własnej wygodzie, musi wypełnić się do dna, dopiero na koniec ukazuje swoją prawdziwą twarz.”
Tutaj pisarz ustala reguły gry. A gra jest taka, że reguł tutaj nie ma. A skoro nie ma reguł do przestrzegania, to wszystko można złamać, zaskoczyć, rozerwać. To właśnie czynią „Legendy”, są literacką jazdą bez trzymanki. Jeśli ktoś lubi linearność w snuciu opowieści czy rozsądną fabułę podążającą za znajomymi tematami bądź bezpiecznie rozpisane postacie, dzięki czemu wiemy do jakiego finału prowadzą nas te wszystkie składniki, to tutaj znajdzie wszelkie pogwałcenie tych zasad.
Zastaniemy tu liczne postacie rozsiane po różnych okresach historii, spotkamy tutaj ożywione kamienie, panów zamieniających się rolami z niewolnikami, mężczyznę, który znalazł dom w kieszeni kobiety, by potem go utracić. Sam Lindgren dorastał otoczony opowieściami, nie dziwi zatem jego nieokiełznana wyobraźnia widoczna w „Legendach” wydanych w 1986 roku. To zbiór groteskowy, ale nie w gładki sposób, widać tutaj fascynację egzystencjalizmem, o którym pisze tłumacz w posłowiu. Jest ekscentrycznie, ale bywa też mrocznie, często odbywając batalię z różnymi postaciami Boga.
Czy jest metoda w tym literackim szaleństwie? Czy jest jakiś w sens w tych pozornie niepowiązanych „legendach”? To już każdy czytelnik musi się przekonać samemu. Moje czytelnicze serce odnalazło się w tym labiryncie świeżego doświadczenia literackiego. Dlaczego wszystko musi mieć swój logiczny początek i koniec? Torgny Lindgren udowadnia, że absolutnie nie musi, by nas zachwycić i pozostawić w nas pochłaniającym rozedrganiu.
„Będziesz we mnie wierzył, powiedziała mu. Dlaczego miałabym w ciebie wierzyć? zapytał Rungner. Ponieważ jestem bogiem. A co to znaczy wierzyć? To myśleć: ona jest wszystkim, a ja niczym, odrzekła Freja.”
„Poszedł i nigdy nie wrócił. A mieliśmy wszystko, dom i kawałek ziemi, mieliśmy co do garnka włożyć. Mieliśmy siebie.”
Kolejny raz stwierdzam, że nie ma nic lepszego niż opowiadania. W „Legendach” te opowiadania to w ogóle całkiem inny poziom, kompletnie odjechany, przepięknie napisany i wciągający. Każdy tekst pełny jest paradoksów, które spajają te wszystkie drobne światy w jeden wielki odlot. Świetnie się to czyta, bo te historie wywołują mnóstwo uczuć... niezręczność, niepokój, niezrozumienie, zachwyt i ciekawość. W tym wszystkim, jest jednak miejsce na refleksję, na to, żeby w całym tym paradoksie znaleźć coś ludzkiego - samotność, pragnienia, namiętności i ciągłą walkę ze swoim losem. To jest coś całkiem innego i szalonego w najlepszy sposób. Świetne!
PS Nie będę ukrywać, że w zrozumieniu Lindgrena bardzo pomogło mi posłowie Tomasza Feliksa, w którym postać autora i jego teksty stają się zdecydowanie bardziej przejrzyste, bo szczerze mówiąc, ciężko to ogarnąć (ale warto spróbować!)
Wspaniała rzecz, bardzo niejednoznaczna i dziwna, pełna paradoksów i mroczna. To bardzo gawędziarskie historie, baśniowe, inspirowane ludowym stylem opowiadania i do tego nawiązujące. A przy tym kameralne i pełne filozofii, choć niekoniecznie widocznej na pierwszy rzut oka. Polecam - co by nie mówić, większość, bo aż 94 strony, przeczytałem w jeden dzień xD
The title and translator's notes made me expect something in the style of Borges' The Book of Imaginary Beings. What this collection really is felt more like a literary version of primitivism in art: less refined, closer to real life caught in all its natural unrealness.
Best read one story at a time. Even those that seemingly make little sense will require sitting on them for a while.
W zasadzie dużo elementów jakie znajdziemy w tych opowiadaniach lubię, tj pewną nieoczywistość, uderzanie o nuty egzystencjonalne. Ale zabrakło mi tu pewnej przebiegłości w podejściu do czytelnika.
Zawsze będę powtarzać, że krótka forma jest tą bardziej wymagającą, chociażby z tego powodu, że wielu czytelników jej nie lubi, a po drugie autor musi uchwycić pewną myśl, i zrobić to szybko i na temat. A ponadto pozostawić pewną satysfakcję w czytelniku. Głód na kolejne opowiadanie. Często z opowiadaniami mam tak, że zaczynają mnie wciągać i się kończą. Tutaj nawet ten pierwszy etap nie został spełniony.
Wow! Mimo, iż forma opowiadań do mnie często nie trafia, tak te były naprawdę wyjątkowe. Każde niby inne… a jednak mające wspólne pierwiastki - fantazja, odzwierciedlenie egzystencji ludzkiej, eschatologia, bohaterowie z różnych warstw społecznych, cierpienie, czy samotność.
Opowiadanie, opowiadaniu było dla mnie nie równe. Jedne trafiały głębiej, w inne wczytywałam się tylko powierzchownie. Ale jest to zbiór tekstów, z którymi warto się zapoznać!
Pozwalając sobie zacytować klasyka rzeknę "not great, not terrible".
Nierówne te 13 form, choć spójne, fantazyjne, choć bez polotu, filozoficzne, choć bez głębi, krótkie, choć za długie... "Piewca paradoksu" (jak o Lindgrenie czytamy w posłowiu) ukulał zjadliwe 13 pulpetów, ale podał je w mdłym sosie. Wyjątkowo lubię krótkie formy, doceniam je i w opór podziwiam pisarzy i pisarki potrafiących utkać te małe wszechświaty z tak niewielu słów, niestety do ich grona nie zaliczę Lindgrena.
Zgrabne posłowie Tomasza Feliksa zaprezentowało osobę pisarza i jego sztukę ciekawiej niż wcześniejsze 100 stron tejże.
Zbiór opowiadań skończyłam czytać kilka dni temu i muszę przyznać, że mam mieszane uczucia. Z jednej strony nadal myślę o lekturze, która mnie zaintrygowała, z drugiej — jestem po prostu zirytowała, ponieważ nie zawsze udało mi się odkryć sens treści opowiadań.
Było gorzko, było brutalnie i czasami "ciężko", ale nie tak jak w przepełnionych krwistymi scenami publikacjach. Zdarzało się, że musiałam na dłuższy czas odpocząć od lektury i poukładać sobie w głowie właśnie przeczytaną treść. Według mnie oryginalne i pomysłowe opowiadania, jednak tak jak pisałam wcześniej, mam niedosyt pod względem niezrozumienia przekazu kilku z nich.
Dawno nie czytałam niczego językowo tak wybornego. Marzy mi się jedno z opowiadań z tego zbioru (obojętnie które, wszystkie były oryginalne) rozbudowane do rozmiarów powieści. W krótkiej formie też to jak najbardziej działa, ale pozostawia trudny do oswojenia niedosyt.
7/10 większość opowiadań bardzo ciekawa, inspirowana ludowymi szwedzkimi opowieściami lub zasłyszanymi przez autora historiami. opowiadanie o Miriam- niezwykłe.
“Legendy” to zbiór 13 opowiadań legendarnego szwedzkiego autora, zasiadającego, chociażby w Szwedzkiej Akademii, przyznającej Literacką Nagrodę Nobla. Antologii szczególnej, tak jak wyjątkowy był sam autor - o czym bardzo ciekawie w posłowiu opowiada tłumaczący książkę Tomasz Feliks.
Na samym początku godny odnotowania jest styl Lindgrena, który raczej kierowany jest do ciut bardziej wymagającego czytelnika. Szwed postawił na formę gawędy, gdzie zwartość opisu nie wyklucza się z licznymi nawiązaniami literackimi, a pewne motywy i tematy poruszane przez autora wracają niczym bumerang. Do tego konstrukcja bohaterów oraz świata, w którym są osadzeni: na bazie paradoksu i wzajemnie powiązanych przeciwności. Nie jest to łatwe w odbiorze, bo ma znamiona literatury filozoficznej, ale w ten sposób Lindgrenowi znakomicie udało się stan ducha swoich postaci oddać ich otoczeniu, co w połączeniu na pierwszy plan wyniosło człowieka.
Nie da się podczas lektury tych opowiadań nie zauważyć, wokół jakiego problemu krąży autor. Można nie dostrzec pewnych symboli, znaczeń i odwołań do innych tekstów literatury. Ale zabieg ukazania problemu jednostki na tle otaczającego ją świata widać doskonale.
Być może Lindgren tak mocno skupił się na problemie życia, bo sam w młodości zachorował na śmiertelną chorobę i ledwo się jej wywinął. To, co łączy te wszystkie 13 opowiadań, to właśnie zainteresowanie fenomenem życia. Lindgren zafascynowany filozofią takich twórców jak Heidegger, Kierkegaard, czy Nietzsche serwuje nam uproszczony wykład z egzystencjalizmu. U Szweda człowiek jest ukazany jako osoba samotna, będąca w konflikcie z własnymi doświadczeniami, pragnieniami, niemogąca skutecznie przeciwstawić się losowi.
Jak wspominałem, dużo w “Legendach” ukrytych symboli, ale również dylematów natury moralnej. Antologia to bardzo wymagający, ale ciekawy wstęp do dalszego zapoznania się z literaturą jednego z najważniejszych szwedzkich pisarzy XX w.
“Legendy” zwierają 13 przedziwnych opowieści. Przyjmują one formę legend, miejscowych opowiastek, wręcz można by czasami odnieść wrażenie, że przypominają one przypowieści. Nie są one jednak klasycznymi legendami, ponieważ w dość mocnym stopniu wykraczają poza schemat. Jest w nich spora doza czegoś nie z tego świata, czego fantastycznego, co ciężko sklasyfikować.
Miałam wrażenie, jakby te historie były (co dziwne) jednością w swojej odmienności. Każda z nich wiele wnosi. Za każdym razem sądziłam, że każda kolejna historia ma w sobie coraz więcej fantazji. Można tu przeczytać o tym jak ciała dwóch mężczyzn łączą się w jedno i to dosłownie, o tym jak rodzic może wpłynąć na życie dziecka, a także o tym jak wielka może być siła miłości dwójki potężnych ludzi .
Tak wiele różnych i przedziwnych historii zawartych na tak niewielu stronach opowiada o dużej głębi człowieczeństwa. Czasem absurdalność i groteskowość przejmują kontrolę, i nadchodzą z każdej możliwej strony, a jednym wyjściem jest po prostu poddanie się temu.
W całym zbiorze były opowiadania, które trafiły do mnie mniej lub bardziej. Tymi najbardziej zapamiętanymi były między innymi opowieść o mężczyźnie i jego niewolniku i historia o miłości bogini i olbrzyma. Sama idea tych historii była niezwykła. Dodatkowo miałam wrażenie, że odnalazłam tam wiele wartościowych dla mnie symboli.
Na wspomnienie zasługuje także posłowie od tłumacza. Wiele oni dodaje, wyjaśnia i pokazuje perspektywę autora i odniesienia z jego życia. Ogółem “Legendy” to świetna i treściwa pozycja. Szczególnie jest to świetna pozycja, dla lubiących krótsze formy.
Kluczem do tej opowieści okazuje się tytuł - Autor tworzy zbiór historii o bogach, ludziach, czynach i myślach (ale tak naprawdę o nas wszystkich). Wiadomo, że niektóre opowiadania przypadną do gustu bardziej, inne mniej, ale niektóre (jak np. o "wyjeździe" córki do dużego miasta) są absolutnie doskonałe. Rytm historii jest dość specyficzny, przypominający gawędę przy kominku, gdy cała rodzina zbiera się po kolacji, łączący w sobie patos i wielkie prawdy z brutalną rzeczywistością (jak podpowiada posłowie, w pewien sposób zgodne z rzeczywistym doświadczeniem Autora), i wiadomo, że nie każdemu przypadnie to do gustu; ale jeśli tylko złapiecie "vibe", to od pierwszej strony poczujecie ten charakterystyczny dreszczyk podniecenia, że "to będzie dobre".
(Also, nie wiem, jak trudno musiało być to tłumaczyć, żeby zostawić oryginalny rytm i nawiązania, ale na pewno bardzo trudno - gratulacje dla Tomasza Feliksa za to, jak wspaniale się tym zajął!)
Jak chyba większość polskich czytelników nie znałam nawet nazwiska tego pisarza i bardzo, bardzo cieszę się, że niezastąpione ArtRage mi go przybliżyło. Chciałabym więcej.
PS Z pewnym zdziwieniem stwierdzam również, że mnóstwo nieoczekiwanych kontekstów dodało mi jednoczesne z lekturą granie w "Assassin's Creed: Valhalla" dziejące się w nordyckich klimatach. Polecam ów pomysł do rozważenia :-)
Pierwsze opowiadanie rewelacyjne, potem bywają lekkie spadki, ale takie legendy to ja mogę czytać i czytałbym więcej jak poj*bany, trochę mi kojarzy się to z opowiadaniami Buzzattiego, trochę z moim ukochanym Manganellim, ale może, a raczej na pewno to po prostu Lindgren, którego chciałbym poczytać więcej.
Den här var som samling betraktad lite tunnare än de andra. Jag ser poängen i att inte läsa de enskilda samlingarna utan alla i en enda volym. Han är fortsatt finurlig, här är dock gudomar mer i fokus, gudlighet, tro, legender i hans egen tappning.
Nie wszystkie opowiadania mi podeszły, ale "Legendę" o zdobyciu Palestyny przez Jozuego czytałem dwa razy. Surrealistyczny opis nieposkromionego głodu Jozuego jest nie tylko zabawny, ale brzmi bardziej wiarygodnie niż to, że ziemię podarował mu niejaki pan buk.
3.4 Szczerze jedne z lepszych opowiadań jakie czytałam. Świetnie układa w głowie pewne wątki notka biograficzna zamieszczona na końcu zbioru. Bardzo fajnie autor bawi się różnymi formami, tworząc z nich przedziwne ale zrozumiałe legendy i przypowieści.
De legender som jag minns bäst (5 år efter): - Den medeltida alpbyn som förbjuder döden - Kvinnan som blir urstark med hjälp av den Helige Ande - Tolvfingermandeln