Wydarzenia z 11 marca 2011 roku były ogromnym szokiem dla Japończyków. Tsunami i trzęsienie ziemi dokonały nie tylko spustoszenia dużej części kraju, ale wstrząsnęły również japońską duszą. Od tego czasu nic nie jest już takie samo. Japonia musi na nowo się określić, wyrwać z ekonomicznej stagnacji, otworzyć na cudzoziemców, zacząć serio uczyć się języka angielskiego, no i wreszcie przyłożyć się do pracy! Bo od marca 2011 roku określenie "made in Japan" nie jest już jednoznacznie powodem do dumy.
Naród, który zamiast "kocham" używa słowa "lubię", a jeśli czegoś nie lubi, oznajmia to, tworząc z naszego punktu widzenia językowe potworki w rodzaju "to nie jest tak, że tego nie lubię, ale...", tym razem powiedział wprost - wypadek w Fukushimie jest całkowicie made in Japan. Wynikł ze struktury japońskiego społeczeństwa, obnażył jego wady i powinien stać się lekcją na przyszłość. Takich stwierdzeń nikt się nie spodziewał.
Pierwszy raz spotkałam się z tym, aby oprawa graficzna książki tak bardzo dobiegała od treści w niej zawartej.
Pozycja ta oczywiście traktuje o Japonii, jednakże zdjęcia zamieszczone w tej książce pasują do treści jak pięść do nosa. Pragnę nadmienić, że treść jest czysto ekonomiczno-gospodarcza, więc nie rozumiem idei zamieszczania zdjęć nastolatek czy mnicha buddyjskiego w rozdziałach o zupełnie czym innym.. chyba, że weźmiemy pod uwagę pojedyncze zdania. Wtedy miałoby to jakikolwiek sens. Nie byłam również nastawiona na czytanie o Pintereście i licznych statystykach. Książka jest skierowana do zupełnie innej grupy odbiorców, lubujących się w politycznych informacjach. Odniosłam również wrażenie, że autor spokojnie mógłby wyżyć się na jakiejś platformie w internecie i nie wydawać tejże książki.
Odrobinę rozczarowująca książka: sprawia wrażenie zbioru artykułów publikowanych w prasie czy internecie - chaotyczna, wiele powtarzających się informacji, opisy niektórych zjawisk mocno powierzchowne. Co więcej mam wrażenie, że autor tak dobiera tematy i manipuluje ich sposobem przedstawienia, by za wszelką cenę udowodnić tezę, że Fukushima była punktem zwrotnym dla Japonii i Japończyków.
Rozczarowujące doświadczenie. Chaotyczna narracja, 'odkrywanie' internetu i pisanie o facebooku, ojcach technologicznych start upów, itd - czasem zupełnie nierelewantnie, nawet irytująco. Japonii w tym jakieś 30%...
Książka to raczej luźny zbiór felietonów (a połowa to zdjęcia) i mocno się zdezaktualizowała - dotyczy przede wszystkim różnych zagadnień dotyczących Japonii z okresu 2011-2012. Mimo wszystko daję dodatkową gwiazdkę za to, że o wielu sprawach czytałam po raz pierwszy
Generally the book tries to show some insight into the situation in Japan (both social and political) after the events of March 2011. It is quite an interesting read although frequent repetitions suggest it is rather a collection of loose articles. The pictures (at least in the Kindle edition) are loosely related to the text making it harder to concentrate.
Początek zapowiadał się świetnie, spojrzenie na Japonię z ciekawej perspektywy i poparte rzetelną wiedzą. Mniej więcej od połowy zrobiła się dziwna sieczka artykułów o wszystkim, do których Japonia była doczepiona na siłę. Jakby autorowi narzucono objętość książki i musiał na gwałt szukać dodatkowych rozdziałów. W efekcie uzyskano chaos tematyczny. Polecam 50% tej książki.