Jump to ratings and reviews
Rate this book

Samozwaniec #4

Samozwaniec. Tom 4

Rate this book
Kolejne przygody małopolskiego szlachcica-awanturnika - Jacka Dydyńskiego! To już czwarty tom powieści "Samozwaniec" będącej częścią zaplanowanej z rozmachem serii "Orły na Kremlu". Ponownie przenosimy się do XVII wieku, w czasy wyprawy Dymitra Samozwańca na Moskwę. Jacek Komuda, z wykształcenia historyk, stosuje prostą i sprawdzoną zasadę - przeszłość jest sama w sobie niezwykle barwna i ciekawa, zatem na kanwie prawdziwych wydarzeń może powstać pasjonująca książka. "Samozwaniec" to wciągająca opowieść o największej awanturniczej wyprawie Polaków, porównywalnej z podbojami hiszpańskich konkwistadorów. Autor, zafascynowany Rzeczpospolitą sarmacką, udowadnia, że w realiach historycznych można umiejscowić naprawdę porywającą fabułę, którą czyta się jak najlepszy kryminał. I taka historia Polski jest znacznie ciekawsza od tej, którą znamy ze szkolnych podręczników.

544 pages, Paperback

First published September 13, 2013

3 people are currently reading
56 people want to read

About the author

Jacek Komuda

51 books68 followers
Polish writer, according to his higher education profile - historian, fascinated with the Polish-Lithuanian Commonwealth and History of Poland (1569-1795), author of novels and historical fantasy short stories placed in 17th century.

Co-author of computer game "Wild Fields" and of a screenplay for games "The Witcher" and "Earth 2160". Editor and contributor to the Polish edition of "GameStar" computer games magazine.

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
42 (29%)
4 stars
64 (45%)
3 stars
30 (21%)
2 stars
4 (2%)
1 star
2 (1%)
Displaying 1 - 10 of 10 reviews
Profile Image for malynosorozec.
84 reviews4 followers
December 21, 2013

„Historię pisało się tu czerwonym winem i krwią na kartach męstwa i fantazji. Zamiast trupów czciło bohaterów, a zamiast żalić się i skomleć na zły los, brało się od życia, co tylko można było odrąbać szablą, i dziękowało Panu Bogu za przeciwności, które kształtowały ludzką duszę na podobieństwo ociosywanego kamienia.”

Powyższy cytat doskonale oddaje klimat jakim nasycone są wszystkie cztery części „Samozwańca”. No i jeszcze może ten dla pełniejszego obrazu:

"Nikomu nic nie jest pisane. A choćby było, tedy my, wolni obywatele Rzeczypospolitej, powinniśmy owinąć kule, którymi wystrzelimy w łeb Fortuny, w papier, na którym spisano boskie wyroki"

Jacek Komuda przenosi nas do początku XVII wieku. Wtedy to właśnie Dymitr zwany Samozwańcem wyrusza z ziem Rzeczypospolitej na podbój Moskwy. Towarzyszy mu garstka wiernych Moskali, kilkuset kozaków i sojusznicy z Polski - wśród nich husarskie chorągwie.

Główny bohater książek– Jacek Dydyński – jest jednym z towarzyszy husarskich biorących udział w wyprawie. Na tle historycznych wydarzeń będziemy śledzić jego losy – od powrotu z wojen o Inflanty, przez trudne początki znajomości z Samozwańcem, moskiewską niewolę aż po nieuchronny koniec jaki spotka wyprawę Dymitra.

Całość jest po prostu fantastyczna (chociaż nie ma w sobie nic z fantastyki). Brutalny świat. Twardzi bohaterowie. Soczysty język. Krwawe walki… I do tego bardzo dobra fabuła idealnie wpisująca się w tło historyczne.
Pan Jacek pisze to, o czym chcemy czytać. O niepokonanej husarii, przed której siłą drży cała Europa. O czasie kiedy Rzeczpospolita była potęgą, a Polacy chodzili dumnie z wysoko podniesioną głową... A jednak nie ma w tym wszystkim przesady, nie ma przekoloryzowania, upiększania historii. Wszystko jest prawdziwe aż do bólu. Gorzka prawda o pijaństwie, chamstwie i warcholstwie przeplata się z chwalebnymi czynami.
Idealnie pokazana różnica między Polakami a Moskalami. Spotkanie dwóch światów, w którym Polacy ze wszech miar wypadają lepiej. Ale czy aby na pewno?

No i oczywiście mistrzowsko opisane sceny bitewne. Od pojedynków i drobnych potyczek, aż po zapierającą dech w piersiach szarżę husarzy. Po prostu rewelacja.
Autor nadaje całości niesamowite tempo, gdzie akcja goni akcję, a czytelnik jest bardzo często zaskakiwany. Kilka nudniejszych fragmentów(w sumie kilkadziesiąt stron w czterech tomach) nie jest w stanie popsuć całości.
Nie należy oczywiście zapominać o przypisach końcowych. Wyjątkowa forma nie spotykana u innych autorów. Ciekawe, pouczające…
Wielkie brawa dla pana Komudy.

9/10

"I pił węgrzyna. Strasznie i na umór, jakby to opisał jakiś cudak z Francji albo Hiszpanii, czyli zwyczajnie - polską miarą"

"Z cnót kardynalnych polskich i ziemiańskich - szabli, mocnej głowy i rączego wierzchowca - ta ostatnia była równie ważna co dwie pozostałe. Co też, niestety, rodziło pytanie, cóż pozostanie z Rzeczypospolitej i Polaków wtedy, kiedy ich konie i szable przestaną bić wrogów na bitewnych polach? Chyba tylko picie i wspominanie dawnych zwycięstw..."

"Zważ, carze, że ci, którzy są prostolinijni, ale szczerzy, pozostają wierni do końca. A ci, którym łatwo przychodzi zginanie karków, mogą bić pokłony przed każdym. Dziś przed tobą, jutro - przed twoim największym wrogiem"

"Ale to już był szczegół, a stolnikowic, jako prawy Polak, nad wyraz gardził szczegółami"

„Rzeczpospolita bierze swoje początki od starożytnego Rzymu, którego nazwa była taka sama jak Korony i Litwy – res publica, rzecz publiczna, to jest królestwo należące do wszystkich poddanych, których obowiązkiem jest troszczyć się o jego dobro.”

„Oto fundament mądrości: nie ufać własnej mądrości.”

„-Cóż znaczy sześciuset bojców – choćby najprzedniejszych – przeciwko sześćdziesięciu tysiącom.
-Sześćdziesiąt tysięcy przeciwko sześciuset husarzom znaczy tyle co wszystkie legiony diabłów przeciw Trójcy Świętej.”

„W Polsce wszak wystarczyła czasem beczka wina i pięciu warchołów, by wybuchł rokosz lub konfederacja.”

„- Potrzebuję rady.
-Nie za późno?
-Nigdy nie jest za późno.”

„Gdyby robactwo było ze złota, toby Moskwa świeciła niby Amsterdam.”

„Lachy? Mimo, że mężni, naród płochy, wytrwałości nie ma. Wolą zabawę jak pracę, niewiele cenią życie. Dać je w chwili zapału, poświęcić majątek, to u nich łatwo.”

„Wiadomo, że w polskim narodzie ochota do walki kwitnie niby róża, nie inaczej jak tylko podlana szlacheckimi trunkami.”

„Mistrz Machiavelli rozkłada w niebie ręce, bo na Polaków nie ma jednej skutecznej recepty. A mówiąc prawdę: nigdy nikt żadnej nie wymyślił.”

„Przecież tam jeden spowiada drugiego, toczka w toczkę jeszcze większy szelma.”

„Piekło usłane jest duszami tych, którzy wykonywali rozkazy.”

malynosorozec.blogspot.com
Profile Image for Michał Rodziewicz.
15 reviews1 follower
July 10, 2016
I should repeat what I have wrote in my previous review:
I admit I had a really hard time with this review. Or more accurately with all reviews of books by Komuda. I honestly can't remember when was the last time when I was so tempted to give four or five stars to a book immediately after I've read it. And not only this book, I mean every single one that I have read so far! And I am done with nine already, trying to lay my hands on more. That is simply unbelievable. Think of Pilipiuk for a second, he will write a good book and then follow it up with a couple of really rubbish ones. Komuda on the other hand works like a clockwork, spot on every single time! That is seriously amazing, and it works both for the single book stories, short stories, and the epic four-volume story of the Moscow adventure.
Let me start with the author, he is a historian, he knows his area of expertise, you can feel it. You know it immediately as he starts throwing details of the world he is writing about in your face. You just instinctively feel that he must have done a proper job at reading and studying and researching this time period. He is also helpful and in his is books you will find a detail, often funny, explanation of things that may not be clear at first. Be it weapons, architecture of the XVII century, law, anything really.
But the important part of it is that he can actually use his extensive knowledge with a clear purpose in mind. He does not want just to show off, he uses it wisely to create a credible, real to the bone, picture of that times. Its raw, true, often cruel, sometimes beautiful. Apart from Sapkowski, who in his “Trylogia Husycka” managed to do something similar, I do not know an author who could have achieve that.
As far as the language goes I am charmed. How often do you get this feeling that every single word is right where it should be? Again you just get that sense that he carefully planned every single sentence, and you develop respect for his work. This is not some “let quickly write and quickly publish” nonsense. This is proper writing. And if you keep in mind that he has done that in every single book, that he did not rush anything, that he took his time and did the “writer's heavy lifting” you can only be amazed as I was.
As for the story and characters I really don't want to say anything. I value them so much, I've enjoyed them so much, that to utter a single word is to deprive you of the fun that I had!
There is only one thing for it. I strongly recommend that you read these books. I really do mean it.
Profile Image for Lisioł Czyta.
324 reviews2 followers
August 31, 2025
Samozwaniec. Lisioły na Kremlu. Tom 3 i 4.
.
Tak się kończą szaleństwa bez zmiarkowania, mości Dydyński *rzucił Lisioł okuty w zimowe futerko podczas wyczerpującego leżenia na lufie, którą szlachcic polski musi pchać po lodzie i śniegu. Smętnie brzęczące łańcuchy zawtórowały futrzakowi*. Moskiewską niewolą zaczynamy Tom 3 i 4 książki „Samozwaniec. Polacy na Kremlu” pióra Jacka Komudy. Jest zimno, jedzenia nie ma, po napitku nie ostało się nawet miłe wspomnienie. Lodowe pustkowia i pchanie armaty, które oczywiście Lisioł pozostawia głównemu bohaterowi. I tak aż do moskiewskiej celi. Na ucieczkę z tego mroźnego piekła Lisioł musiał sporo poczekać, bo należało zrobić miejsce polityce oraz sprawom tajemniczego kultu.
.
Lisioł zaczyna podejrzewać, że mości Jacek Dydyński może i jest urodzony pod szczęśliwą gwiazdą, ale dla wyrównania rachunku przechodzi pod każdą możliwą drabiną. Ledwo co udało się ogon z jednej niewoli wynieść, już pan szlachcic do kolejnej się dostał. Lisioł z niedowierzaniem pokręcił łebkiem i wszczął taką awanturę, że sanie się przewróciły. W ten sposób futrzak własnym nosem wyznaczył szlak w śniegu. Jak się szybko okazało, odzyskanie wolności wcale nie sprawiło, że śnieg, głód i chłód stały się mniej dojmujące. Na otarcie łez (łez rozpaczy oraz wyczerpania) śladem uciekinierów wyruszył kudłaty stwór z demonicznego nasienia zrodzony. Trzeba będzie ogniem oczyścić ten problem *zapiszczał Lisioł, dmuchając na lekko przypalony ogon*. W takich warunkach rodzi się przyjaźń między Borysem, byłym sługą tajemnego kultu, a szlachcicem polskim, który ma więcej szczęścia niż rozumu. Nie jeden raz przyjaźń ta zostanie wystawiona na próbę, ale czy to koniec kłopotów? Oczywiście, że nie! Dymitra trzeba przecież posadzić na carskim tronie *pokiwał łebkiem Lisioł, zamykając szyszak husarski na pysku* i to siłą.
.
I znowu Lisioł pędzi na złamanie karku w husarskiej szarży. Futrzak zamyka tylko oczy i modli się do wszystkich bogów truskawek oraz siebie samego, żeby wyjść z tej przygody cało. Tak się w tej szarzy Lisioł zapamiętał, że aż do Moskwy dojechał. Ze zdziwieniem odkrył, że to już. Orły dotarły na Kreml! Tylko co teraz?
.
Moskwa okazała się taką samą wylęgarnią kłopotów jak każde inne miasto. Alkohol, uśmiechy podszyte kłamstwem i dziwne misje specjalne, obejmujące poszukiwania przywódców tajnego kultu, bo jaśnie carewicz nie może spać spokojnie *odgłosy lisiego niezadowolenia*. Do tego Polacy hucznie świętują, więc burda za burdą wstrząsa Moskwą. Szlachecka wolność okazuje się miła tylko najeźdźcom. Nic więc dziwnego, że mości Dydyński cały czas w niełaskę popada razem z całym pocztem. Do tego nasz heros kobietę moskalską sobie przygruchał i raz jej nie chce, raz ją chce, a jego pocztowy cierpi katusze, bo zawsze niewiasty chce. Istny dramat *mruczy Lisioł, patrząc, jak wszyscy biegają z prawa na lewo, i z lewa na prawo*. Chaos w czystej postaci. Jednak łatwiej gnać na koniu w dzikiej szarży, niż politykę uprawiać. Niestety bitew w tych dwóch tomach jest znacznie mniej niż w poprzednich. Za to szukanie tajemnego kultu – Oprycznego Dworu – nabiera rozpędu *pisnął Lisioł, zapuszczając długą brodę na Moskala*. Trza Moskwę opuścić i w dzicz wyruszyć, śladów przeszłości szukać.
.
Gdy już wszystko wydaje się układać, pojawia się kolejny mości Dydyński, brat głównego bohatera. Ten ród ma we krwi kłopoty. Ledwo przyjechał do Moskwy, a już Lisioł ma ochotę na zawał zejść *złaź z tego dachu ty Lachu jeden! Kretynie nieboski!* Ekhm, futrzak nie musi wspominać, że tyle, jeśli chodzi o chwilę spokoju. I pomyśleć, że głównie o baby poszło i władze oczywiście. Jak jednak wiadomo, kto mieczem wojuje od miecza ginie *rzucił Lisioł, opuszczając płonącą Moskwę*.
.
Tom 3 i 4 owocują w znacznie większą ilość polityki niż poprzednie. Są podrozdziały od strony cara, króla Polski, a nawet Czech oraz Szwecji *Lisioł macha łapką, bo szkoda piszczeć*. W efekcie postaci i wątków przybywa. Konstrukcja powieści robi się trochę pogmatwana, Lisioł miał nawet wrażenie, że w tym barszczu zbyt wiele grzybów pływa. To zupa grzybowa, nie grzyby w sosie! Sama historia Mości Pana Dydyńskiego jest wystarczająco porywająca, aczkolwiek nieraz ten szlachcic miał za dużo farta jak na lisi nos.
Profile Image for Pani.
243 reviews16 followers
October 9, 2023
(recenzja tomu 3 i 4, nowe wydanie 2023)
Kolejne perypetie szlachcica Jacka Dydyńskiego, który wolą umierającego ojca wyrusza na Moskwę, by odszukać krewniaków oraz Dymitra, któremu marzy się carski tron wcale nie zwalniają - a wręcz nabierają tempa. Po przeczytaniu całości nie mam wątpliwości, że to powieść historyczna dopracowana w najmniejszych szczegółach, a Komuda w czasach szlacheckiej Polski czuje się jak ryba w wodzie i umiejętnie przelewa swoją fascynację na papier. Przygoda i humor umilają wywody dotyczące dawnych zwyczajów, strojów i polityki, całość zaś dopełniają obszerne przypisy na końcu, wyjaśniające historyczne inspiracje. Fikcja idealnie miesza się z historią dając na w rezultacie wciągającą powieść historyczną, która powinna znaleźć się na półce każdego miłośnika gatunku - tuż obok sienkiewiczowskiej trylogii.

Tom 3, zaraz obok 1 wydaje się najlepszą odsłoną cyklu: Dydyński trafia do niewoli, a z jednych tarapatów pakuje się w kolejne. Dzieje się wiele i jest naprawdę barwnie. Kiedy w czwartym tomie zamykają się najważniejsze wątki, wydaje się, że to już koniec. A jednak - kłopoty Dydyńskiego nie opuszczają, a i los Dymitra wcale nie jest łatwy: carski tron w żadnej mierze nie gwarantuje bezpieczeństwa. I to zamknięcie serii staje się perełką - trzymającą w napięciu i zaskakującą.

Dbałość o historyczne realia, od dialogów po szczegółowe opisy w "Samozwańcu" idzie w parze z literackim kunsztem, a awanturnicze wątki dodają nadają odpowiedniego tempa, by naprawdę zanurzyć się w kreowaną przez Autora opowieść. Choć stylizacja początkowo może odstraszać, to szybko można podpłać jej rytm - szczególnie, że Komuda pisze górnolotne dialogi wtedy kiedy trzeba, zazwyczaj unikając jednak sztuczności. Największą zaletą są jednak bohaterowie, którzy w odróżnieniu od postaci z kart powieści Sienkiewicza, są dużo bardziej ludzcy. Jacek Dydyński to arogancki szlachcic, który musi dbać przede wszystkim o własny interes - a nie wyższe wartości. Dzięki takiej szarości, a nie przesadzonemu honorowi, nigdy nie wiemy kto kogo zdradzi, a kto pomoże.

"Samozwaniec" nie stara się także upiększać przeszłości. Nie ma w tej serii miejsca na przesadne romantyzowanie i choć może czasem wzbudzać jakąś melancholijną tęsknotę, to nikt nie pomyśli, że chciałby przenieść się do dawnych czasów. Co ciekawe brutalnym scenom, pełnym przemocy (rewelacyjnie opisany i przerażający bunt w Moskwie) potrafią towarzyszyć wręcz poetyckie opisy śmierci koni - tym zapomnianym towarzyszom wielkich zwycięstw i bolesnych porażek.

Pierwsze dwa tomy skupiały się przede wszystkim na drodze do Moskwy i wprowadzeniu postaci, kolejne dwa to już z kolei spiski, polityka i knucie, w którym nie ma miejsca na romantyczną historię niczym z "Ogniem i mieczem". Barwne i szczegółowe opisy splatają się ze scenami walki odmalowując dawne czasy, jakby Autor sam cofnął się w przeszłość. Choć jest to powieść z pewnością wciągająca, to lektura "na raz" wszystkich 4 tomów może nieco przytłoczyć. Jednak odpowiednio dawkowana zapewnia wiele godzin przygody w towarzystwie Dydyńskiego, hulaki i zabijaki, który czasem ma więcej szczęścia niż rozumu.
200 reviews3 followers
September 28, 2023
Niedawno skończyłem pierwsze dwa złączone tomy "Samozwańca" w nowym wydaniu, a dzięki uprzejmości @fabrykaslow już mogłem zabrać się za kolejne tomy w jednej książce.

Kolejna część opowiada o dalszych losach Jacka Dydyńskiego i jego kompanów na moskiewskiej ziemi. Ponownie jest ciekawie, ale i dosyć krwawo.

Fabuła "Samozwańca" jest naprawdę bardzo ciekawa i bardzo dobrze napisana. Styl autora przypadł mi do gustu, choć czytanie jest nieco czasochłonne w porównaniu do innych książek fabularnych, co warto zaznaczyć. Na pewno nie jest to lektura, która zajmie Wam 2-3 wieczory.

Autor świetnie wplótł fabułę w wydarzenia historyczne, które stanowią fundament całej książki. Oprócz bardzo dobrej historii, ten tytuł jest skarbnicą wiedzy. Jacek Komuda wiernie trzyma się faktów, a w przypisach tłumaczy czytelnikowi wiele ciekawych rzeczy.

Jacek Dydyński zyskiwał w moich oczach z każdą kolejną stronicą. Nie jest to już ten szlachcic, którego poznaliśmy w pierwszych dwóch tomach. Widać, że Jacek nabrał pokory i zachowuje się inaczej.

Zdecydowanie polecam serię "Samozwaniec" Jacka Komudy, zwłaszcza w nowym wydaniu. Połączenie dwóch tomów w jedną książkę to moim zdaniem dobra decyzja.

Więcej recenzji znajdziecie na moim Instagramie @chomiczkowe.recenzje, gdzie serdecznie zapraszam.
Profile Image for Notme.
391 reviews3 followers
May 10, 2017
This was an audio book (the entire series), and although the lector was spectacular, I am pretty sure I would get more out of the paper version. This is mainly because of the circumstances under which I listen to the audiobooks - walking my dog, driving, shopping, cleaning etc. Unfortunately there are many distractions, and sometimes parts just get by me without me taking a proper notice. With all this said, it was a great series, and I did enjoy it tremendously.
Profile Image for Ola (Wiewiórka w okularach).
276 reviews47 followers
July 12, 2020
https://wiewiorkawokularach.blogspot....

I tak oto kolejna wspaniała historia zatoczyła koło. Nadszedł czas, by w tomie czwartym Orłów na Kremlu pożegnać się z Jackiem Dydyńskim, stolnikowicem sanockim, i pozostałymi bohaterami polskiej wyprawy na Moskwę, która zakończyła się osadzeniem Dymitra Samozwańca na tronie. Czy czwarty tom był równie dobry jak pozostałe trzy? Cóż, to się zaraz okaże.

W Polsce per procura dochodzi do ślubu Dymitra Samozwańca z panną wojewodzianką, Maryną Mniszchówną. Młoda przyszła carowa Wszechrusi wyrusza w podróż do kraju swojego męża, a tymczasem w Moskwie ledwo osadzony na tronie car obdarza łaskami przede wszystkim Polaków, którzy doprowadzili do jego koronacji. Gdy do Moskwy wjeżdża Maryna, dochodzi do oficjalnych zaślubin młodej pary. Jednocześnie śledzimy dalej losy Jacka, który wyrusza w drogę po Wielkim Księstwie Moskiewskim, by ostatecznie rozwiązać kwestię oprycznego Dworu, a przy okazji odnaleźć potwierdzenie tego, czy jego wuj żyje, czy nie. A historia polskich panów na Kremlu zbliża się do nieuchronnego końca.

Żal rozstawać się z ulubionymi bohaterami. A do takich muszę zaliczyć Jacka Dydyńskiego i jego moskiewskiego kompana, Borysa Oboleńskiego. Nieważne, jak bardzo Dydyński by się wywyższał i jak wielkie szlacheckie ego miał, polubiłam tę postać. Jego humor, wygadanie i umiejętność wpadania w największe kłopoty, a potem wydostawania się ich sprawiły, że z ogromną sympatią będę wspominać przygody w jego towarzystwie. Tak samo, jak Borysa – kompletne przeciwieństwo Jacka, cichy i pokorny, jak typowy Moskwicin z kart tej książki. Mimo tego, Oboleński miał w sobie podobną czupurność do Jacka i jest równie twardy i niezłomny jak on. To chyba dlatego obaj panowie mimo wszystko tak się polubili i zaprzyjaźnili.

Warto tu dodać, że postać Jacka Dydyńskiego, herbu Gozdawa, to postać jak najbardziej historyczna. Co prawda nie wiem, czy brał udział w moskiewskiej wyprawie Polaków, ale żył mniej więcej w tych czasach i jak najbardziej mógł wybrać się wraz z pozostałymi szlacheckimi towarzyszami w drogę. Może i nawet szukał śladów swojego wuja w odległych północnych krainach, któż to wie? Właśnie dlatego tak lubię prozę Komudy. Czytamy o wydarzeniach i bohaterach wziętych z naszej historii, którzy przeplatają się z fikcją literacką, ale to splecenie jest prowadzone w taki sposób, że sami wręcz nie wiemy, gdzie przebiega linia demarkacyjna. Na dodatek dostajemy wiernie i malowniczo przedstawione realia epoki, dzięki którym możemy w pełni zagłębić się w książkę i chłonąć to, co opisuje pisarz. Chociaż język Komudy jest również stylizowany na XVII-wieczną polszczyznę tak, jak u Sienkiewicza, to jednak jest on jednocześnie dużo żywszy i bardziej plastyczny, momentami nie tak sztuczny i górnolotny. Czytelnik ma wrażenie, że te postaci żyły i są mu dużo bliższe – przede wszystkim przez to, że nie są czarno-białe, a raczej przedstawiają sobą całe spektrum szarości i są przez to zwyczajnie bardziej ludzkie. Ani Dydyński, ani żaden z jego towarzyszy broni to nie są bohaterowie bez skazy, a wręcz przeciwnie – mają swoje wady i zalety, te pierwsze bardzo często wspólne dla całej warstwy społeczeństwa, jaką tworzyła polska szlachta dbająca bardziej o własne interesy niż o dobro kraju, kłótliwa i skora do awantur. I właśnie to wszystko sprawia, że powieści Jacka Komudy są według mnie tak dobre i tak dobrze się je czyta.

Cóż, każda przygoda musi wreszcie dobiec końca. I tak też dobiegła końca Dymitriada i polska wyprawa na Kreml, w której przez cztery tomy towarzyszyłam Jackowi nad Jackami i polskiej szlachcie. Uważam, że każdy fan powieści historycznych powinien sięgnąć po tę serię – żywy, plastyczny język, bohaterowie pełni życia i świetnie przedstawione realia epoki sprawiają, że kartki niemal same się przewracają aż do końca czwartej części. Mam nadzieję, że kontynuacja cyklu pt. Moskiewska ladacznica w niczym nie będzie ustępować Samozwańcowi!
Profile Image for Kain.
581 reviews11 followers
July 3, 2016
Dobra końcówka, spina wszystkie wątki. Jak to się skończy - wiedzieliśmy od początku, historia wszak znana - jednak bardzo ładnie opakowana i przedstawiona. Po tym 4-ksiągu muszę nieco odpocząć od rosyjskich klimatów ;]
Profile Image for Anita.
346 reviews3 followers
September 4, 2016
Piękne zakończenie historii. Krwawo, ze zwrotami akcji, ale z happy-endem, choć żal mi bardzo Anastazji i tego, jak zakończono jej wątek.
Displaying 1 - 10 of 10 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.