Gnój to wstrząsająca, a chwilami tragikomiczna historia rodzinnego piekła, opowiadana przez dziecko, które jest jednocześnie obiektem przemocy i jej obserwatorem. Narrator opisuje rodzinny rytuał: metodyczne, przypominające tresurę bicie, które jest wyłącznie przyspieszonym kursem buntu i nienawiści. Gnój to studium rodzinnych patologii, przede wszystkim kalekiego ojcostwa - niedojrzałego emocjonalnie, niezdolnego do komunikacji i do wyjścia poza układ słabszy-silniejszy, a także widziana oczami dziecka panorama współczesnego, jak i historycznego Śląska, próba zatrzymania jego niepowtarzalnego kolorytu, ale i ukazania tego, co zwykle wstydliwie skrywane.
Nažalost, smrću prevodioca ove divne knjige, Milana Duškova, ostali smo uskraćeni za mnoge nove divne prevode poljskih autora... Milan me je godinama obaveštavao o svim dobrim poljskim piscima, prevodio mi delove knjiga, kontaktirao autore... Sapkovski je doživeo srpsko izdanje samo zahvaljujući Milanu i njegovoj upornosti... Ko nije čitao ovaj roman sad je vreme... Ove godine Poljska će biti počasni gost sajma knjiga u Beogradu, upoznajte se s poljskom književnošću...
"I wszędzie tam, dokąd dotarłem, ciągnąłem za sobą cień tego domu, im dalej uciekłem, tym bardziej się naprężał, krępował mi ruchy, spowalniał kroki; w im bardziej świetliste miejsca trafiałem, tym bardziej mnie cień naznaczał; nie zasłaniaj mi światła, słyszałem wszędzie, gdzie się kładłem cieniem, a przez długi czas się kładłem, przez długi czas się pokładałem, ratunku szukając w stadnych bezsennościach, a potem we śnie. I zmęczyłem się śmiertelnie w tym cieniu, w tym zimnie, a nim uległem ostatecznie, zdążyłem stracić mowę."
Proširivši Tolstojevu podelu, međusobno naličnim srećnim i dramatično nesrećnim porodicama dodaje normalne pod kojima podrazumeva one koje se temelje na gomili govana. Da li se čovek toga može rešiti jednostavnim povlačenjem vode, ili, pak, doveka mora živeti sa proganjajućim osećajem nagutanosti smradom, stvar je ličnih prefernci. Ako ste od prve sorte, lako možete optužiti Kučoka da drami i kukumavči (kad već nije, recimo, Selin, i kad mu ta govna nisu smrdljiva, onako – na kredit), a ako pripadate ovim drugima, Pogan vas može podsetiti kakvi sve užasi, ustvari, mogu da stoje iza, recimo, rečenice: Imaš knjigu, toplu sobu i pun tanjir, što ne učiš?! i njoj sličnih. Evo gde vidim problem: to što neki otac besomučno tuče svoje dete, neupitna je strahota, ali ostaje samo opšte mesto ako se ne izbrusi jedinstvenošću, za šta ovaj pisac nema dovoljno snage, od – čini mi se – besa. I to bi bilo u redu, da taj bes nije nekakav već bajati tinejdžerski rejdž na ćaleta, koji do kraja života ostaje emotivna štaka za sve oblike intimnih lomova. Zbog svega toga ovo više liči na ličnu osvetu, nego na demitologizaciju porodice, kako je naveo neko od citiranih kritičara. Verovatno ga kritikujem strožije nego što treba (iznervirao me jer mislim da je bio na dobrom putu da uspe): Vojćeh Kučok solidno piše, jasan je i živopisnog rečnika, pa ne bih rekla da nije bio u stanju da artikuliše zamisao do kraja, već mu manjka zrelije jezgrovitosti koja je neophodna kad se ovako ozbiljne teme sabijaju na manje od sto pedeset strana.
To mój pierwsze zetknięcie się z piórem Kuczoka i akurat trafiło na Gnój.
To była dla mnie dziwna książka. Temat bardzo ważny i ciężki, a napisany momentami w taki sposób, że nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu. Gra słów jak również taka specyficzna obojętność na wszystko powodowała, że nie czułam się komfortowo kiedy coś mnie śmieszyło, a z drugiej strony konstrukcja tego dzieła wręcz wymusza do zaśmiania się. Jednak o czym jest Gnój? O przemocy w oczach dziecka. O przemocy stosowanej na tym dziecku bezpośrednio oraz o przemocy stosowanej wobec innych osób.
O ile pierwsza część była taka niepozorna i powodowała momentami uśmiech to już w drugiej części zrobiło się bardzo poważnie oraz nieprzyjemnie. Trzecia część była symboliczną klamrą. Słownictwo jest dosadne i autor nie bawi się w kurtuazję.
Historia niby fikcyjna, co zaznaczone jest na początku książki, a jednak można łatwo uwierzyć, że to się działo naprawdę. Warto przeczytać.
Ale tego dnia zamiast pioruna mieli gnój: poczuli smród w całym domu, aż po poddasze, poczuli nagle i zaniepokoili się, i zaczęli nawoływać, wypytywać, co tak śmierdzi, jakby nagle zatrwożeni, że może to sumienia im gnić zaczęły.
Wstrząsająca lektura, tym bardziej że narrator wydaje się być tak beznamiętny i zdystansowany wobec piekła, które przeżył. Zachęcam do przeczytania, ale ostrzegam, że do tego trzeba być w odpowiednim nastroju, nie jest to łatwy do przełknięcia tekst.
Wow. Bardzo mi się podobał styl narracji, jakby autor nie mógł sobie pozwolić na napisanie choćby jednego zdania w oklepany sposób. Jednocześnie wypadało to bardzo zręcznie, zwięźle i naturalnie, w ogóle nie na siłę. A te oryginalne zdania czasem zawierały w sobie tyle ukrytej głębi. Język dużo też dodawał do charakterystyki poszczególnych bohaterów. Może między innymi dlatego postacie wydawały się takie prawdziwe - nawet te, którym poświęcono ledwie kilka stron, do mnie przemawiały. Sam główny bohater i główny wątek - jego wspomnienia, od których nie da się uciec - bardzo poruszyły. Nie na siłę.
brudna, ostra, bolesna. coś totalnie w moich klimatach, ale zdecydowanie nie jest to książka uniwersalna, dla każdego. dlatego nie ręczę za moją opinię. ale do mnie trafiła.
Un roman pe care îl recomand oamenilor care apreciază textele încărcate de tensiuni interioare. Tot firul epic este țesut în jurul unui personaj numit „bătrânul K.”, personaj fără vârstă și fără un portret fizic detaliat, dar al cărui portret moral este evidențiat perfect în relație cu toate celelalte persoane fără identitate: soția, mama, tatăl, fratele (”cavalerul tomnatic”), sora (domnișoara bătrână), bunicul etc. Citim o antibiografie deoarece viața autorului, descrisă în pagini, nu îi aparține și nu îi aduce mulțumire de sine, doar o nevoie acută de a fugi(”era vremea lor, fiindcă nu era vremea mea; n-o să spun niciodată nimănui ”pe vremea mea” fiindcă nicio vreme nu a fost a mea, chiar dacă am avut parte de ea”). Atunci când trăiești ca o minge aruncată de la un om la altul, când nu ți se dă voie să îți exprimi altceva decât prezența, când educația este un act violent continuu, nu îți rămâne decât să visezi și să speri că ”visele dinainte de miezul nopții au putere profetică”. Visul preferat al autorului este cheia titlului.
”când întrebam de dimensiunea canibalică a împărtășaniei, îmi răspundeau să nu mai spun prostii, o să înțeleg când o să mă fac mare; când întrebam de ce, în acest caz, trebuie să fac acum ceva ce nu înțeleg, îmi răspundeau: curiozitatea e prima treaptă spre iad.”
Na początku czułam się wrzucona w niezbyt przychylną mi przestrzeń, ale im dalej, tym lepiej. Chyba nie jestem zwolenniczką formatu "jedno zdanie na jedną stronę", ale czuję się zdecydowanie kupiona przez ich skrócone, 4-5 wyrazowe odpowiedniki. Jakże dobitne i piękne.
Nie sądziłam, że dam tej książce pięć gwiazdek. Aż do ostatniego słowa.
Rysowała się całkiem zwyczajnie, ot kolejny dramat rodzinny, przemoc, patologia przybrana nadgryzioną przez czas i mole pelerynką dawnej szlacheckości, zapisanej gdzieś tam w genach tego niezbyt pochlebnego portretu rodzinnego. Ale nie mogłam się od niej oderwać, przeczytałam ją za jednym zamachem, co się mi dawno nie przydarzyło. A nagle BUM, nagle pojawia się zwrot akcji, który okazuje się wcale nie być zwrotem akcji, tak bardzo groteskowy i niezrozumiały, lecz wytłumaczalny w najbardziej ludzki sposób. I to smutne, relfeksyjne zakończenie...
Kuczok ma fascynujące pióro, które porwało mnie za sobą swoim językiem, który możnaby nazwać wyszukanie zwyczajnym i spostrzegawczym. Generalnie, wiele jego spostrzeżeń jest tak misternie zaznaczonych i zarysowanych, że aż ciężko uwierzyć, że jest to historia fikcyjna...
A, no i myślałam, że czeka nas metaforyczny gnój w znaczeniu skumulowanie tej całej dysfunkcji i patologii, a po prostu zalało nas fala, nieprzerwaną fala odchodów, ścieków z rynsztoka, gównem po prostu. Bardzo mi się to spodobało
Esperaba mucho más de este libro, quizás por el nombre tan irreverente que tiene o por lo que dice en la solapa, no sé, la cuestión es que me dejó con gusto a poco. No puedo decir que esté mal escrito, no, para nada, hay una redacción buena, sin grandes pretensiones y que sobre todo cuenta una historia. Que es la de una casa y la familia adosada a ella a lo largo de muchos años, sus miserias, deseos inconclusos, ambiciones, maldades ocultas, diría que la humanidad en su expresión cotidiana. Hay momentos muy logrados, marque muchas partes que me parecieron interesantes, pero en su conjunto no logró atraerme, seducirme y dejarme la sensación de haber leído lo que sentía iba a leer al comenzar la primera página.
Książka miała swój lepszy moment, ale 3 sekundy to za krótko, żeby zapamiętać dlaczego właściwie do mnie przemówił. Jak ktoś lubi sb napawać niemrawymi opowiastkami o rodzinach z dysfunkcjami to pewnie mu się bardziej spodoba
Gnój - not an easy read because of the subject... The title in English can be translated as dung/manure or scoundrel, I think. We read about a boy (his father refers to him often as gnój/scoundrel) and his relationship with his abusive father in the patriarchal Silesia in Poland (the life which is a pile of muck - eponymous gnój). The narrator talks about his experiences like an observer rather than a participator and you feel the distance. He talks about his horrid childhood and beating from his father in a cold and sharp way, but it stays with you, all the descriptions of a whip, the pain it inflicted and the domination of the abusive father. The father is a caricature, weak and...I want to say pathetic man. The physical abuse changes into other forms of humiliation when the boy grows up and goes through puberty. Everything is so grim, the colour of the book cover represents the colours inside. The way Kuczok wrote this book did not make me sob or weep, it left me startled. Raw is the best word. I will read some more by Kuczok. 📚📚 #książki #books #czytambolubię #reading
Po latach już tak nie trzepie. Barokowy styl się zestarzał, żarciki oparte na grze słów irytują (w późniejszych książkach autor zapisywał takie kursywą, żeby nikomu nie umknęły), irytuje widoczne tu i tam upajanie się pisaniem (fragment o ślinie). Ale historia o tym, jak ojciec chciał dobrze i tak bardzo nie wyszło (przebranie na szkolny bal) - działa nadal.
3,5 Czyta się bardzo szybko, ponieważ jest to książka mocna i brutalna. Dla mnie to historia głównie o gnoju, który potrafi rozlewać się przez pokolenia w rodzinie. Jednak z drugiej strony - opowieść o gnoju traktującym słabszych jak zwierzęta.
przygnębiający obraz polskiej rodziny mało zamożnej, pokolenia naznaczone kolejnymi wydarzeniami i traumami, a wszystko to ujęte w metaforycznym domu, który powstał i w końcu niepielęgnowany musi runąć. bardzo dobra proza polska, surowa i bezpośrednia, ale językowo szczególnie wrażliwa
Bałam się jej, ze względu na poruszanie tematu przemocy domowej wobec dzieci, które to wątki bardzo mnie poruszają, ale okazała się nie obciążająca. Świetna językowo, żaden wyraz nie wydaje mi się zbędny. Przełamuje ciężka tematykę humorem i ironią. Kawał dobrej literatury.
"Teraz ziewam. Kiedy tylko otworzę usta, ziewam; ziewam w nocy, ziewam w dzień, ziewam przez sen, w którym jestem krzyżem rozstajnym, toczonym przez drewnojady.