Warszawski licealista Maks Hajder w trakcie rodzinnej kłótni wpada w szał i atakuje nożem domowników. Jego rodzice giną na miejscu, a młodszy brat w stanie krytycznym trafia do szpitala. Przybyłe na miejsce służby zastają Maksa siedzącego spokojnie na podłodze i otoczonego zakrwawionymi ciałami. Sprawia on wrażenie, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, co zrobił.
Tydzień po zatrzymaniu Maks targa się na własne życie i zapada w śpiączkę. Gdy odzyskuje przytomność, początkowo nie potrafi przypomnieć sobie szczegółów tamtego tragicznego dnia.
Prowadzący śledztwo i zmagający się z medialną presją policjanci próbują ustalić, dlaczego spokojny, lubiany i pochodzący z dobrego domu nastolatek dopuścił się tak potwornej zbrodni. Gdy Maks odzyskuje wreszcie pamięć, przenosi ich do mrocznego, toksycznego świata pełnego fizycznych i psychicznych tortur, których dopuszczał się na nim ojciec. Przerażeni śledczy odkrywają, jakie dramaty latami rozgrywały się za zamkniętymi drzwiami okazałego domu Hajderów. I mają wątpliwości, czy Maks jest z nimi szczery.
Co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia? Czy Maks mówi prawdę? I czym jest tajemnicza organizacja o nazwie Armia Pokrzywdzonych, której członkowie samodzielnie wymierzają karę sprawcom przemocy wobec nastolatków?
Marcel Moss to jeden z najpopularniejszych autorów powieści kryminalnych i młodzieżowych w Polsce. Wszystkie jego książki osiągnęły status bestsellerów i stały się impulsem do gorących dyskusji na temat ważnych kwestii społecznych.
W rankingu Biblioteki Narodowej na najpoczytniejszych pisarzy i pisarki w Polsce w 2024 roku zajął 16. miejsce, w tym 2. wśród polskich autorów powieści kryminalnych.
Jest autorem świetnie przyjętej przez czytelników serii thrillerów młodzieżowych „Liceum Freuda”, której fabuła porusza trudne problemy współczesnej młodzieży, takie jak samotność, depresja, przemoc domowa i rówieśnicza, a także brak porozumienia między rodzicami a dziećmi.
Na swoim koncie ma również popularną serię detektywistyczną „ECHO”, z detektywami Igim Sznyderem i Sandrą Milton w rolach głównych. Każdy tom przedstawia nowe, niezależne śledztwo, koncentrując się na temacie tajemniczych zaginięć.
W 2024 roku ukazała się jego powieść „Polana”, która rozpoczęła serię kryminalną z udziałem komisarza Sambora Malczewskiego.
Marcel Moss jest również autorem bestsellerowych thrillerów psychologicznych oraz poruszających powieści młodzieżowych, takich jak „Mój ostatni miesiąc” i jej kontynuacja „Nasz pierwszy rok”.
Co ja właśnie przeczytałam… to było tak mocne i tak dobre…
•Ładunek emocji zawarty w tej książce jest ogromny. Zalecam zapoznać się z opisem bo książka porusza bardzo ciężki temat. Zło, którego doświadczymy w tej książce jest niewyobrażalne. Ile cierpienia może znieść jeden człowiek?
•Maks mimo młodego wieku doświadczył wielkiego bólu. Fizycznego oraz psychicznego. Rany na psychice i ciele tuszował uśmiechem i ubraniami, ale to tylko coraz bardziej go wyniszczało. Rodzina przedstawiona w tej książce mimo dobrego początku skończyła tragicznie. Wypadek, którego doświadczyli wywarł piętno na ich przyszłym życiu, prowadząc ich na samo dno. To tragiczny obraz upadku z pozoru zwykłych ludzi.
•Książkę czytało się bardzo dobrze, a historia wręcz porywa. Nie wiesz czego się spodziewać i to jeszcze bardziej intryguje.
Bardzo polecam tę książkę i chyba mogę powiedzieć, że trafia do moich ulubieńców.
już dawno książka mną tak nie wstrząsnęła. cała historia maksa i jego losy, które zostały tutaj opowiedziane sprawiły, że miałam ochotę wziąć go w ramiona i sprawić, by chociaż w pewnym stopniu poczuł się lepiej. wspaniale poruszony temat znęcania się w domu, w szkole, jak i poza nią. jestem pod ogromnym wrażeniem i dosłownie w pewnym momencie się popłakałam. przesłuchana na raz i cały czas z zapartym tchem. plot twist na końcu też zmiótł mnie z planszy.
Prozę Marcela Mossa całkiem lubię, choć jest ona dosyć nierówna. Dwa ostatnie tomy serii o liceum Freuda podobały mi się bardzo, ale już „Trylogia Hejterska” była średnia, podobnie jak „Furia”. Co się tyczy jego książek, które nie są kryminałami, to ich nie czytałam i nie będę raczej tego robić. Oceny na Lubimy Czytać pozwalają jednak przypuszczać, że zdecydowana większość czytelników jednak jego powieści lubi bardzo, więc jestem raczej w mniejszym obozie wyjątków, które uznają jego twórczość za dobrą, a może nawet przeciętną, choć bardzo rozrywkową…choć to chyba bardzo nietrafione stwierdzenie, jeśli weźmiemy pod uwagę krwawe, brutalne kryminały.
„Już nikt mnie nie skrzywdzi” to już piąty tom cyklu o liceum, choć tutaj szkoła i jej uczniowie pojawiają się jako wzmianka w paru, może parunastu momentach. Głównym bohaterem i jednym z narratorów powieści jest Maks Hajder, licealista, który został oskarżony o zamordowanie z zimną krwią swoich rodziców oraz o próbę zabicia swojego młodszego brata. Przesłuchaniem chłopaka zajmuje się policjantka stołecznej policji, która jest drugą narratorką. Zdradzę Wam, że historię poznajemy na sam koniec jeszcze z perspektywy jednej osoby, ale nie ma co tu jej zdradzać, bo może byłby to już lekki spoiler dla kogoś. Maks opowiada kobiecie przejmująca historię swojego życia, które naznaczone były okrutnym bólem i cierpieniem. Wydaje się, że obecna w domu chłopaka skrajna przemoc doprowadziła go w końcu do ostateczności, ale czy aby na pewno tak było? Co więcej, okazuje się, że w ostatnich tygodniach przed tragedią, Maks był szantażowany przez innego ucznia swojej szkoły, który groził, że wypuści w Internecie upokarzające Maksa filmiki. Może to też przyczyniło się do masakry?
W książce Marcela Mossa wiele się dzieje. Sprawa zabójstwa rodziny chłopaka wydaje się być jednak na dalszym planie, a sam autor pokazuje nam raczej destrukcyjny wpływ przemocy domowej na rodzinę, ale i też jej otoczenie. Moss rzuca czytelnikowi w twarz sceny, które mrożą krew w żyłach, a czytelnika jeszcze bardziej uderza to, że takie rzeczy pewnie dzieją się w wielu domach dotkniętych tak skrajną przemocą. Powieść wypełniona jest też pomiędzy rozdziałami statystykami, które pozwalają uzmysłowić sobie, jak sporym problemem jest nie tylko zło, które dzieje się w domu, ale i to w szkole oraz w Internecie. Jest tu dużo ważnych tematów, ale sama książka jest…słaba.
Samo poruszanie naprawdę mocnego kalibru spraw nie może sprawić, że automatycznie uznam tę książkę za świetną, czy choćby bardzo dobrą. Jest mocno chaotyczna, a bohaterowie skrajni. Od początku wiemy, kto jest dobry, a kto zły i postawy poszczególnych postaci w żadnym momencie nie ewoluują. I jasne, możemy to zrzucić na karb tego, że mamy do czynienia z historią opowiadaną w zasadzie tylko z jednej strony, ale za tą opowieścią kryje się jednak fabuła wymyślona przez autora, przez co całość powinna być bardziej dopracowana. Gwoździem do trumny są tu jednak dialogi, szczególnie te, które mają miejsce pomiędzy nastolatkami. Są tak mocno nienaturalne, że aż oko gnije (albo ucho puchnie, jeśli poznajecie tę opowieść przez audiobooka jak ja) czytając je. Najgorsza jest chyba scena w szatni szkolnej, gdzie rozmowa pomiędzy dwoma chłopcami wypada najbardziej sztucznie. Zakończenie i rozwiązanie zagadki są przewidywalne, niestety.
Słabiznę książki podbija jeszcze bardziej to, że czytałam ją zaraz po „Ranie” Wojciecha Chmielarza, która podobała mi się niesamowicie, a do której „Już nikt mnie nie skrzywdzi” jest naprawdę bardzo daleko.
Daję tej książce trzy gwiazdki i mocno liczę na to, że kolejne powieści Marcela Mossa będą lepsze. Jeśli jednak dalej będę obserwować tendencję spadkową i jego książki będą dla mnie tylko i wyłącznie meh, to chyba przyjdzie pora nam się pożegnać. Podobno jednak cykl „Echo” jest bardzo dobry, więc to sprawdzę na pewno!
Zaczynało się super. Świetna tematyka, wciągająca akcja i lekki język. Poruszanie tematyki przemocy domowej, dane statystyczne na początku każdego rozdziału na gigantyczny plus. Niestety książka od połowy poszła w takim kierunku, którego u Mossa nie lubię. Według mnie w momencie prześladowań jego opis sytuacji jest obrzydliwy i zniechęca mnie do czytania. Dla fanów serii jak najbardziej, ale jest to jedna z najsłabszych książek Mossa jakie czytałam.
szczerze? przeczytalam cala serie liceum freuda oprocz tomu 6, bo jeszcze nie mialam okazji i zaden z poprzednich tomow nie wywolal we mnie tylu emocji. Wczuwalam sie i przezywalam kazda jedna sytuacje, i chociaz staralam sie przewidywac zakonczenie, nigdy w zyciu nie spodziewalabym sie tego, co mnie tam czekalo.
Najciezszym watkiem osobiscie byl dla mnie watek przemocy s**sualnej, bo choc jestem czytelnikiem dosyc "odpornym” na ciezkie tematy, to sposob w jaki byly one opisane tutaj zdecydowanie zmiotl mnie z planszy. Pewne fragmenty tej ksiazki sprawialy, ze siedzialam i po prostu pusto patrzylam sie w sciane. Uwazam, ze zdecydowanie to nie jest ksiazka dla osob szczegolnie wrazliwych na ciezkie tematy, ale jestem pelna podziwu dla autora, ktory swoimi umiejetnosciami potrafi wprowadzic czytelnika w taki stan.
Uwielbialam momenty, w ktorych pojawialy sie postacie znane nam z poprzednich tomow, bo chociaz ksiazka w znacznej wiekszosci jest smutna, to pojawialy sie pojedyncze momenty, w ktorych mozna bylo sie usmiechnac, a nawet zasmiac.
Ta ksiazka na pewno zostanie na dlugo w mojej pamieci.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Wrócił stary dobry Moss... Książka wciąga od pierwszych stron. Mamy scenę niczym z Kasacji Mroza i Sadystę z Mokotowa, którym tutaj jest Maks - uczeń liceum... Wiele ważnych wątków zostało w tej powieści poruszonych, do tego fabuła rozkręcała się cały czas, a ostatecznie nie udało mi się trafnie przewidzieć zakończenia. Polecam! Jednym minusem jest przynależność do serii Liceum Freuda, gdzie powiązanie z liceum w tej historii jest marginalne, kilka bardziej pobocznych bohaterów jest stamtąd i tyle.
Thillery psychologiczne z serii „Liceum Freuda” bardzo lubię, a ta część również bardzo przypadła mi do gustu.
Doceniam fakt przedstawienia różnych statystyk dotyczących przemocy domowej, co było dodatkowym atutem i elementem uświadomienia, zwrócenia jeszcze większej uwagi. Bardzo trafna była także konkluzja na końcu i porady psychologa.
A dodatkowo ten plot twist 🫶🏻 naprawdę dobrze się tego słuchało. 4.75 ⭐️
Maks Hajder jest licealistą, podczas rodzinnej kłótni wpada w trans i zabija nożem domowników, jedynie jego młodszy brat w stanie krytycznym trafia do szpitala. Po zatrzymaniu Maks próbuje popełnić samobójstwo. Gdy budzi się w szpitalu ze śpiączki na początku nie potrafi sobie przypomnieć, co się wydarzyło tamtego tragicznego dnia.
Policjanci prowadzący śledztwo działają pod presją. Starają się ustalić dlaczego pochodzący z dobrego domu, lubiany nastolatek dokonuje takiej zbrodni. Z czasem Maks odzyskuje pamięć i postanawia wyjawić im całą prawdę. Opowiada swoją historię. Śledczy odkrywają jakie dramaty działy się za zamkniętymi drzwiami.
Co przez lata działo się w domu nastolatka? Co się stało, że Maks postanowił to wszystko zakończyć? Czy śledczy naprawdę rozwiążą tę sprawę?
Jest to piąty tom z serii „Liceum Freuda”. Starałam się przeczytać poprzednie części zanim sięgnęłam po tę, teraz sprawdziłam, że gdzie mi się zawieruszyła część czwarta i jej nie przeczytałam. No nic trudno na pewno to nadrobię. Polubiłam tę serię, aczkolwiek najbardziej podobał mi się tom pierwszy.
Wróćmy jednak do tej książki. Tym razem główny bohater nie uczęszcza do elitarnego liceum Freuda. Lecz nie myślcie, że w innej szkole zabraknie sensacji.
Maks od lat stara się unikać ojca, który stosował na nim przemoc psychiczną i fizyczną. W szkole ma najlepszego przyjaciela, jednak zazwyczaj trzymają się na uboczu i starają się nie rzucać w oczy. Główny bohater pewnego razu otrzymuje zaproszenie na domówkę do chłopaka ze szkoły. Postanawia iść i ma plan przekonać znajomych by nie dokuczali więcej dla jego przyjaciela.
Impreza chyba była udana jednak Maks będzie musiał ponieść konsekwencje, otrzymuje kompromitujący filmik ze swoim udziałem w roli głównej.
Jednak głównym tematem jest w tej książce, to co dzieje się w domu głównego bohatera. Z czasem poznajemy, co spowodowało takie zachowanie ojca Maksa, jednak nic go nie usprawiedliwia.
Autor znów pokazuje nam z jakimi problemami mogą się mierzyć nastolatkowie. Wiadomo nie każdy, ale bardzo dużo osób ma takie problemy. Nawet jeśli osobom z otoczenia wydawać się może, że wszystko jest w porządku, nigdy nie jesteśmy pewni, co dzieje się gdy nikt nie patrzy.
Bardzo podobały mi się wstawki na początkach rozdziałów. Zawierały one ciekawostki i statystyki na temat zdrowia psychicznego nastolatków.
Kolejny raz autor pokazał, że pisanie to jego pasja, że robi to co lubi, a przy okazji potrafi poruszyć bardzo trudne tematy. Marcel Moss uważam, że wkłada naprawdę dużo pracy w przygotowania do stworzenia takiej historii.
Książkę czytałam z zapartym tchem mimo, że wydawać by się mogło, iż wiadomo kto jest sprawcą, jednak autor tak poprowadził tej historię, że wszystko, co jest oczywiste, niekoniecznie musi takie być.
Ja na pewno cofnę się jeszcze do tomu czwartego z tej serii, zupełnie nie wiem jak mogłam go przeoczyć. A Was zachęcam do sięgnięcia po tę serię.
Co może doprowadzić człowieka do granicy wytrzymałości? Jak wiele jest w stanie znieść człowiek w obliczu otaczającego go z każdej strony zła? Historia Maksa Hajdera odpowiada na to pytanie – nikt nie jest z kamienia i nikt nie jest w stanie bez uszczerbku dla zdrowia zarówno psychicznego, jak i fizycznego, wytrzymać uderzających zewsząd ciosów. Dodatkowym utrudnieniem jest, że ciosy te napływają z wielu stron.
Autor w „Już nikt mnie nie skrzywdzi” pozwala czytelnikowi poznać uczucia, myśli i emocje towarzyszące ofierze prześladowania zarówno w zaciszu domowym, jak i w miejscu publicznym jakim jest szkoła. Całą historię poznajemy z opowieści Maksa – chłopaka, który został znaleziony w swoim domu wraz z dwoma ciałami swoich rodziców i walczącym o ostatni oddech bratem. Co doprowadziło do tragedii w domu Hajderów i kto zawinił? Kto zabił i przede wszystkim dlaczego?
Jakie problemy odnajdziemy w tej książce?
Po pierwsze problem straty. Straty tego, co dla wielu z ludzi jest najcenniejsze, a mianowicie straty dziecka. Co więcej, śmierci, do której przyczyniła się inna ukochana osoba – drugie z potomków. Świadomie, czy też nie – dla rodziców niestety w tej historii nie ma to żadnego znaczenia. Jednocześnie problem wyrzutów sumienia i obwiniania się.
Po drugie problem przemocy domowej. Niestety bardzo często stanowi temat tabu i pozostaje w czterech ścianach – tak też zdarzyło się w rodzinie Maksa. Dodatkowo postać Beaty – idealne odwzorowanie współuzależnionej ofiary, która nie potrafi powstrzymać oprawcy, odejść od niego, a nawet poszukać pomocy u innych, wierząc, że kiedyś to wszystko się zmieni i wróci jej ukochany przed laty mąż. Nawet krzywda jej dziecka nie powoduje, że decyduje się podjąć jakieś działanie. Jak się okazuje na końcu opowieści Maksa – do czasu. Opowieść tą jednak poznają jedynie czytelnicy – służby nigdy nie poznały prawdy, o czym zdecydował sam Maks.
Po trzecie problem przemocy wśród nastolatków. Postać Pawła – oprawcy Maksa ze szkoły pokazuje jak współcześnie dzieci potrafią być okrutne i wykorzystywać swoją wyższość do zapanowania nad z pozoru słabszymi jednostkami. Dla rodziców wydaje się czasami, że ich dzieci nie są zdolne do różnego rodzaju zachowań. Powtarzają, że to na pewno nie ich dziecko, ono nie byłoby zdolne. Myślicie, że rodzice Pawła również by tak powiedzieli? Autor idealnie przedstawia w tej książce, do czego zdolni są nastolatkowie XXI wieku. Przemoc, szantaż, gwałt, poniżenie – technologia ewidentnie nie sprzyja rozwojowi pozytywnych cech dorastających ludzi.
Zaznaczyć jeszcze należy problem, który może nie został przedstawiony wprost, ale dotknął mnie podczas czytania – powiązania pomiędzy bliźniakami. Czy ktoś z czytelników zastanawiał się kiedyś, dlaczego Antek zachowywał się tak, a nie inaczej w stosunku do Maksa? W mojej opinii miał do niego żal i wyrzuty za śmierć Emila, z którym łączyła go niewidzialna więź, o której tylko osoby posiadające tak mocny stopień powiązania mogą się wypowiedzieć. Duży plus dla autora za ten wątek (ukryty, ale jednak istotny).
Cóż, seria Liceum Freuda jest serią ciężką, ale bardzo bardzo otwierającą oczy.
Maks Hajder, licealista w warszawskiej szkole wpada w szał i atakuje nożem domowników. Niestety jego rodzice giną na miejscu natomiast jego młodszy brat trafia do szpitala w stanie krytycznym. Służba która przybyła na miejsce zbrodni zastaje szokujący widok: Widzą Maksa siedzącego spokojnie na podłodze a w jego otoczeniu są zakrwawione ciała.
Po tygodniu Maks próbuje odebrać sobie życie przez co zapada w śpiączce. Po przebudzeniu nie za wiele pamięta.
Prowadzący śledztwo policjanci próbują się dowiedzieć dlaczego spokojny, lubiany i pochodzący z dobrego domu nastolatek dopuścił się zbrodni. Jednak jego życie nie było takie kolorowe jak każdemu się wydawało. Maks wyjawia im w jakim domu musiał żyć i z czym się mierzyć na co dzień. Nikt nie wiedział co dzieje się za zamkniętymi drzwiami.
🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪🔪
Znacie serię Liceum Freuda? Ja czytałam każdy tom za jednym posiedzeniem i z niecierpliwością czekałam na kolejny.
I tym razem było tak samo. Gdy widzę zapowiedź jestem chyba najszczęśliwszą czytelniczką 🤭😂
Znam twórczość Marcela. Czytałam każdą jedną książkę spod jego pióra i wiem czego mogę się spodziewać. Jednak to co znalazłam tutaj przeszło wszystkie moje oczekiwania.
Zaczynając "Już nikt mnie nie skrzywdzi" nie spodziewałam się dostać tak brutalnej, aż momentami niesmacznej historii. Byłam autentycznie wstrząśnięta tym co czytam. W chwilach kulminacyjnych wstrzymywałam oddech bojąc się o życie bohaterów. Marcel przyciągnął mnie emocjonalnie po asfalcie bez grama zwątpienia. I cieszę się że to zrobił. Sięgając po jego książki chce być przeciągnięta emocjonalnie, żebym po przeczytaniu książki zapomniała jak się nazywam. O to chodzi w takich książkach. Wciągnąć czytelnika w stu procentach, by nie mógł uwierzyć w to co czyta,by nie mógł się powstrzymać przed przeczytaniem książki do końca.
To nie jest lekka pozycja. Będziecie mieli wątpliwości podczas czytania czy jesteście w stanie to udźwignąć psychicznie. Bo to nie jest milutka historia o nastolatku. Ta powieść jest wręcz naszpikowana brutalnością, krwią, ciężkim dzieciństwem.
Uwielbiam mocne książki a kto jak kto ale Marcel genialnie potrafi napisać taki właśnie powieści.
I z ręką na sercu uważam ten tom najlepszy ze wszystkich!! 😎
Koniecznie przeczytajcie i dajcie znać jak Wam się podobała 👀
Jeśli chodzi o książki Marcela Mossa, to najbardziej lubię thrillery - głównie te dla dorosłych. Nie zmienia to faktu, że serię o licealistach z Freuda też chętnie czytam. Poziomem brutalności i poruszanej tematyki zupełnie nie odstaje ona od "dorosłych" thrillerów Mossa.
Jeszcze na chłodno podrzucę kilka informacji technicznych. “Już nikt mnie nie skrzywdzi” to piąty tom serii Liceum Freuda, ale jest osobną historią. Znajomość pozostałych tomów nie jest konieczna, chociaż warto je przeczytać - chociażby dlatego, że epizodycznie pojawia się kilku bohaterów znanych z głównego cyklu.
A co do samej historii…
Maks siedzi na podłodze. Wokół niego leżą ciała jego rodziców oraz brata. Wokół mnóstwo krwi i narzędzie zbrodni. Jednak czegoś w tej scenie brakuje. Chociażby motywu… 🔪
W “Już nikt mnie nie skrzywdzi” autor poruszył - ogromnie trudny i (niestety) niezwykle aktualny - temat przemocy domowej, przemocy rówieśniczej oraz uzależnienia. Bardzo obrazowo przedstawił horror, który często dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Wyzwiska, groźby, przemoc fizyczna i psychiczna - to wszystko aż wylewa się z tej książki. Książki mocnej, brutalnej i pełnej trigger warningów. Zastanówcie się trzy razy, zanim postanowicie ją przeczytać i pamiętajcie, że to NIE JEST młodzieżówka ⚠️
Każdy rozdział zaczyna się statystyczną “ciekawostką” dotyczącą przemocy wobec dzieci. Te informacje mega mocno działają na wyobraźnię... Przecież niby wiemy, że przemoc jest realnym problemem, który dotyczy mnóstwa dzieciaków, ale gdy czytamy, że aż 41% dzieci doświadcza przemocy ze strony bliskich dorosłych, a aż 57% ze strony rówieśników, aż trudno w to uwierzyć. A jednak…
Książka zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie, ale polecam ją tylko osobom o mocnych nerwach. To mroczny thriller, pełen najgorszych patologii, strachu i nienawiści... ⚠️
Ocenę delikatnie obniżam za zakończenie. Sam plot twist był mocny, ale jeden szczegół dotyczący tego, co stało się zaraz po tragedii… no, nie chcę spojlerować, ale wydał mi się on zbyt nierealny.
"Już nikt mnie nie skrzywdzi". Czytając tytuł książki można się od razu domyślić, że czeka na czytelnika mocna historia, nie pozostawiająca wiele dla wyobraźni. Marcel Moss po raz kolejny szokuje, pokazując życie. Miał piękne dzieciństwo, kochających rodziców i malutkich braci. Jeden moment, jedno nieodpowiedzialne zachowanie, zmienia cały bieg życia. Zamienia je w piekło. Od tego momentu Max nie zaznaje już w domu miłości i radości. Od tej chwili jest tam tylko przemoc, niepewność i strach o siebie oraz mamę. Ból się kumuluje szukając ujścia. Aż pewnego dnia wybucha, pozostawiając zgliszcza. Czy jest szansa, by ten młody chłopiec mógł rozpocząć nowy etap życia bez traumy z przeszłości? Czytając książki autora już niejednokrotnie się przekonałam, że tematy tabu dla niego nie istnieją. Porusza to, o czym większość woli milczeć, bo tak jest wygodniej. Ukazuje to, czego większość z nas zobaczyć nie może, bo najczęściej jest głęboko schowane za ścianami domów i strzeżone niczym tajemnica. Jego książki są obrazem cierpienia, krzywd i niesprawiedliwości tego świata. Marcel Moss gra na emocjach. Porusza najczulsze struny, wywołując w czytelniku współczucie, poczucie przerażającego smutku, jednocześnie chęć niesienia natychmiastowej pomocy. Wielokrotnie przechodziło mi przez myśl i przewijało się podczas lektury słowo "dlaczego". Dlaczego nikt nie reagował? Dlaczego sami nic nie zrobili? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Niebywale wciągająca, emocjonalna i przeszywająco bolesna. To opowiadanie zakorzeni się głęboko w głowie i sercu, pozostając tam na długi okres. Powoduje, że czytelnik zaczyna analizować, rozkładać na czynniki pierwsze swoje życie, zastanawiając się, czy oby niczego nie przeoczył. Czy przypadkiem w jego otoczeniu nic takiego nie ma miejsca, bo przecież by zareagował. Na pewno? Chyba tak. Chyba, to zdecydowanie za mało. Niezwykle pouczająca lektura, z ukrytym przesłaniem, które trzeba wyczytać między wierszami. Doskonale wykreowani bohaterowie, wartka akcja i niezwykle angażująca fabuła. Ta książka czyta się sama.
Książki Marcela Mossa już praktycznie biorę w ciemno. Autor wydaje powieści dość często co bardzo mnie cieszy. Ostatnio miała premierę kolejna część cyklu o Liceum Freuda. Jednak "Już nikt mnie nie skrzywdzi" możemy czytać bez znajomości poprzednich części. Książkę przesłuchałam w audiobooku.
Maks Hajder z pozoru zwykły licealista podczas kłótni rodzinnej wpada w szał i atakuje nożem domowników. Jego rodzice giną na miejscu, a młodszy brat w stanie krytycznym ląduje w szpitalu. W krotce po tych wydarzeniach Maks próbuje popełnić samobójstwo. Zapada w śpiączkę, a gdy przytomnieje nie może przypomnieć sobie faktów z tego tragicznego dnia. Podczas przesłuchania etap po etapie śledczy dowiadują się strasznej prawdy o wydarzeniach zarówno w dniu, jak i sprzed tragedii.
Autor przed każdym rozdziałem podaje nam statystyki dotyczące znęcania się, przemocy w rodzinie dotykające dzieci. Nie byłam świadoma ogromu tych liczb. I jest coraz gorzej. A dostęp do pomocy jest dość lichy. Kolejny raz historia którą poznajemy uświadamia nam jak bardzo jest źle i skłania do refleksji. Książkę tę powinni przeczytać zarówno młode osoby jak i rodzice. Wiadomo, że wydarzenia w fabule mają nam dowalić. Ukazać ewentualne skutki choć wcale się tak stać nie musi. Ale działa to mocno na wyobraźnię. Najbardziej martwi mnie to co się dzieje w szkołach. Mam nadzieję, że moje dziecko nigdy nie doświadczy takich rzeczy z jakimi zmagał się Maks. Mamy w fabule do czynienia z przeskokami w czasie. Świetnie to uzupełnia historię i daje nam pełen obraz historii. Oczywiście autor zaskoczył mnie kilka razy. Ale już się do tego w jego książkach przyzwyczaiłam. Nigdy nie jestem w stanie przewidzieć jak to się skończy. Biorę również pod uwagę te złe scenariusze. Jeśli macie zamiar zabrać się za tę powieść to przestrzegam przed okrutnymi scenami. Potrafią zamrozić człowieka. Zostały mi tylko dwie książki autora do nadrobienia. Niedługo się z nimi rozprawię
W połowie lipca zadebiutowała najnowsza powieść Marcela Mossa. Można ją równie łatwo pokochać, co znienawidzić. Skąd taka skrajność? Maks Hajder, nastolatek z Warszawy, w trakcie konfliktu rodzinnego traci panowanie nad sobą i przy użyciu noża atakuje domowników. Jego rodzice giną na miejscu, a młodszy brat zostaje poważnie ranny i trafia do warszawskiego szpitala, gdzie toczy walkę o przetrwanie. Kiedy ratownicy medyczni przybywają na miejsce, znajdują głównego bohatera siedzącego na podłodze, otoczonego zakrwawionymi ciałami. Maks wydaje się być nieświadomy tego, co właśnie zrobił. Dzień po aresztowaniu, nastolatek próbuje targnąć się na własne życie i wpada w stan śpiączki. Po odzyskaniu przytomności nie jest w stanie sobie przypomnieć szczegółów tamtego tragicznego dnia. Po jakimś czasie decyduje się opowiedzieć swoją historię policjantom prowadzącym śledztwo i wyjaśnić, dlaczego doszło do tak okrutnego morderstwa. W miarę odkrywania szczegółów wychodzą na jaw przerażające dramaty, które rozegrały się przez lata za zamkniętymi drzwiami domu Hajderów. Śledczy zaczynają mieć wątpliwości, czy to rzeczywiście Maks był sprawcą owej zbrodni. Bez wątpienia każdy powinien przeczytać książkę Już nikt mnie nie skrzywdzi. Została ona poprowadzona w niezwykle realistyczny sposób, czasami trudno uwierzyć, że to jedynie fikcja. Autor nadał całej powieści mroczny ton, utrzymujący się aż do samego końca. To naprawdę mocny thriller, który skłonił mnie do głębokich przemyśleń. Moss puszcza też oczko do fanów serii Liceum Freuda. Pojawiło się kilka wzmianek o dobrze nam znanych bohaterach i sytuacjach ze wcześniej wspomnianej szkoły średniej. Już nikt mnie nie skrzywdzi stanowi osobną część serii Liceum Freuda, którą można czytać bez konieczności zaznajomienia się z poprzednimi książkami Marcela – choć zachęcam do sięgnięcia także i po nie!
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki Już nikt mnie nie skrzywdzi autorstwa Marcela Mossa. Jest to jeden z moich ulubionych rodzimych pisarzy i z niecierpliwością wypatruję informacji o jego nowych książkach, które zawsze pozostawiają we mnie ślad i robią ogromne wrażenie. Nie inaczej było tym razem. Chociaż może jednak trochę było bo za sprawą literek autora przenosimy się do piekła. Piekła, którego za życia doświadczył Maks Hajder za sprawą osoby, która powinna stać na straży jego bezpieczeństwa. Szczegóły tej historii poznajemy po tym, gdy licealista zostaje odnaleziony w swoim domu w towarzystwie martwych rodziców, którym zadano śmiertelne rany kłute. O życie walczy natomiast ciężko ranny młodszy brat Maksa. Tydzień po zdarzeniu chłopak próbuje popełnić samobójstwo. Lekarzom udało się go jednak uratować dzięki czemu mógł opowiedzieć swoją historię. Historię, która jest brutalna, okrutna, pełna przemocy i cierpienia zarówno tego fizycznego, jak i psychicznego. Nie wiem czy bardziej wstrząsnęły mną opisy tortur, do jakich dochodziło w domu Hajderów czy tego, że Maks jako dziecko doświadczył potężnej traumy, z którą musiał zmagać się sam. Ba! Jego najbliżsi na każdym kroku utwierdzali go w przekonaniu, że to on jest winien największej tragedii, jaka wydarzyła się w ich rodzinie. Koszmar! Nie wyobrażam sobie jak zagubione musi czuć się dziecko doświadczające takiej przemocy. Ostatecznie Maksowi udaje się przedstawić śledczym wiarygodną wersję wydarzeń, do których doszło w jego domu. Czy jednak powiedział cała prawdę? Przekonajcie się sami czytając Już nikt mnie nie skrzywdzi. Nie jest to łatwa i przyjemna książka. Dodatkowo Marcel przytacza szereg wstrząsających statystyk na temat przemocy, których doświadczają dzieci w Polsce. Polecam serdecznie.
Przemoc jest niedopuszczalna…. Niestety doświadczył tego Maks i to z rąk najbliższej mu osoby, ojca.
Poznając strona po stronie to co działo się za drzwiami domu chłopaka moje serce rozpadało się na miliony kawałków…. Nie mogłam tego znieść, wytrzymać, pod nosem burczałam słowa potępienia dla oprawcy. Dlaczego nikt tego nie zauważył, czy faktycznie z zewnątrz wszyscy myśleli, że to idealna rodzina bez skazy? Czy taki bydlak tak doskonale potrafi się maskować? Maks był na granicy, miał wszystkiego dość, zwłaszcza swojego życia, ale dziwisz mu się? Chłopak, który każdego dnia zostaje poniżany i bity, jak ma znaleźć sens tego wszystkiego? Jak ma znaleźć siły? Chociaż próbował…. Podjął kilka decyzji, które miały go uwolnić z piekła, szkoda tylko, że finał tej sprawy jest tak dramatyczny… czy faktycznie musiało dojść do zbrodni?
Każdy rozdział poprzedzony jest danymi dotyczącymi rożnego rodzaju przemocy wśród dzieci i młodzieży, każdy z nich zatrważający i każdy kolejny pokazujący, jak wiele zła dzieje się w polskich szkołach i domach. Nie stójmy biernie, reagujmy, pomóżmy młodym ludziom, którzy nie mogą się wydostać ze szponów zła.
To bardzo mocna lektura i co ważne zmuszająca do refleksji. Zapoznałam się z tą historią bardzo szybko, może dlatego, żeby zostawić za sobą to czyste zło… Choć takie sytuacje są wręcz niewiarygodne to niestety mają miejsce…. Cieszę się, że autor zwrócił na to uwagę, może dzięki tej książce, każdy kto zapozna się z jej treścią będzie miał więcej odwagi, aby nie odwracać się, kiedyś ktoś woła o pomoc nawet bezgłośnie. A jeśli będzie taka potrzeba na ostatniej stronie znajdziesz wszystkie potrzebne numery telefonu… może pomożesz innym, a może sobie…
Witaj w świecie Maksa Hajdera. W jego domu, w którym ojciec od lat terroryzuje rodzinę. W jego szkole – liceum o słabej renomie, w którym władzę sprawuje jeden uczeń. I w końcu – pośród jego dylematów i poczucia winy, z którymi musi sam się uporać.
W swojej książce Marcel Moss kolejny raz przenosi czytelników wprost do rzeczywistości nastolatków. Opowieść, którą snuje Maks, nie jest wzięta znikąd – jego świat to obraz tego, z czym mierzą się współcześni nastolatkowie. Poczucie samotności, braku spokoju, konieczność podporządkowania się panującym trendom to jedno. Inną sprawą jest bezprawie, jakie bezpośrednio ich dotyczy, a jakie jest zwyczajnie ignorowane.
To prawda – Marcel Moss szokuje. Ale czy rzeczywistość Maksa jest przerysowana? Odpowiedzią będą statystyki, którymi Autor posługuje się na początku każdego rozdziału książki Już nikt mnie nie skrzywdzi. Czy wiecie, że 41% dzieci doświadcza przemocy ze strony bliskich? Albo że w 2019 r. na jedno łóżko na całodobowych oddziałach opieki psychiatrycznej w woj. wielkopolskim przypadało ponad 14 tys. dzieci?!
Te statystyki są zatrważające, a jednak prawdziwe i w tym kontekście fabuła książki wcale nie jest przerysowana.
Marcel Moss podjął ważne wątki, a mnie samą – jako mamę jeszcze małych chłopców – wyjątkowo one poruszyły. Liczę, że wśród czytelników znajdą się rodzice, którzy przemoc wobec dzieci (w tym “zwyczajne” klapsy) traktują jako jedną z metod wychowawczych. Jestem również pewna, że niejeden nastolatek odnajdzie się w tej historii. Marcel Moss dobrze rozumie ten świat i mam wrażenie, że dla niego samego jego problemy nie są obojętne.
Miejsce zbrodni: mieszkanie. Ofiary śmiertelne: ojciec, matka. Ofiary w stanie ciężkim: młodszy brat. Sprawca: nastolatek po próbie samobójczej, maltretowany przez ojca, szantażowany przez rówieśników.
Co wpłynęło na tragedię w jednym z warszawskich domów? Dlaczego siedemnastoletni chłopak posuwa się do takich czynów? Co tak naprawdę wydarzyło się w domu Maksa Hajdera?
Seria Liceum Freuda ma swoich wiernych fanów, do których również się zaliczam. Kiedy Marcel Moss ogłasza kolejny tom, z chęcią chcę się dowiedzieć co będzie dalej. Jednocześnie możemy zawsze otrzymać więcej wyjaśnień i odpowiedzi. A czasem więcej pytań 😅
Ta książka była bardzo mocna. Ciężka. Sceny, opisy, sytuacje wręcz mnie bolały. Chciałam zabrać tego Maksa do siebie, do domu. Pozwolić mu być normalnym nastolatkiem. Chociaż po tym co on przeżył, nie wydaje mi się, że wyszedł z takimi bliznami bez szwanku. Cała historia jest po prostu mocna. Czytając, kilkukrotnie zastanawiałam się ile jest taki nastolatek wytrzymać. Jak się wydaje, to naprawdę dużo i... wydaje mi się że naprawdę sobie świetnie radził. Wiedział, co było bardziej przyzwoite, bardziej odpowiednie. Maks ma jednego prawdziwego przyjaciela i to w sumie ta relacja jest dla niego mocną kotwicą by jeszcze nie zwariować. Ale czy do końca tak jest?
Ta książka, była bardzo dobra. Otrzymaliśmy wszystko, czego oczekujemy od takich historii, dramatów i motywów. To był kawał dobrej literatury. Trzeba oddać Autorowi, że mimo to że piszę o naprawdę ciężkich tematach, przez fabułę się płynie. Dlatego tak przyjemnie się to czyta.
Kolejna powieść Marcela Mossa w uniwersum krzywdzonych na wszelkie możliwe sposoby nastolatków. Książka bardzo luźno nawiązuje do cyklu "Liceum Freuda". Nie widzę jendak kompletnie żadnego powodu dlaczego jest traktowana jako kolejna część cyklu, z którym łączą ją tylko trzecioplanowe postacie i kilka malutkich scen wspominkowych.
Zaczyna się od trzęsienia ziemi, dosłownie. Pierwsza scena wbiła mnie w fotel, sprawiła, że chciałem przewracać kolejne strony i dowiedzieć się co się tak naprawdę wydarzyło. Później jest... już tylko gorzej. Kto zna książki autora doskonale wie co się będzie działo, jak dalej zostanie poprowadzona fabuła a mniej więcej w połowie już możemy przypuszczać jak przebiegnie zakończenie i prawdopodobnie niewiele się pomylimy.
Wydaje mi się, że dla stałych czytelników autora (takich jak ja) formuła się już lekko wyczerpała. Autor w swoich książkach z lubością przedstawia krzywdzonych ludzi - tutaj nastolatka. Byli już ludzie zamykani w piwnicy, bite kobiety i jeszcze więcej licealistów. Widać, że ostatnie powieści lecą utartym schematem a jedyne co się zmienia to główni bohaterowie i kaliber ich problemów. Nie myślcie jednak, że ta książka jest zła, bo nie jest. Dla mnie jako stałego czytelnika brakuje w niej świeżości. Dlatego właśnie z utęsknieniem czekam na kontynuację "Furii". Cieszyłbym się niezmiernie gdyby Marcel Moss zrobił sobie dłuższą przerwę od tematyki przedstawionej w tej powieści a kontynuował inne swoje serie. Na pewno nam jako czytelnikom wyszłoby to na dobre i pozwoliło uniknąć uczucia przesytu.
Dziś kilka słów na temat najnowszej książki Marcela Mossa - „Już nikt mnie nie skrzywdzi” 🔥 Jak to w zwyczaju ma autor, porwał mnie swoją kolejną historią konkretnie! Jak zwykle zaserwował mi jazdę bez trzymanki a finalnie rzecz jasna - książka spełniła moje oczekiwania!🫶🏼
Plot twistów za wiele tutaj nie mamy, aczkolwiek zakończenie jak najbardziej na plus. Zaskoczyło mnie, muszę przyznać. Więcej chyba pisać nie muszę - Mossik to dla mnie kolejny pewniak, jeśli chodzi o polskich pisarzy!🫡
Policja znajduje Maksa Hajdera we własnym domu. Wśród zakrwawionych ciał. Chłopak siedzi spokojnie i wygląda na to, że nie zdaje sobie sprawy z tego, do jakiej tragedii doprowadził. Policjanci prowadzący śledztwo mają nie lada zagadkę do rozwiązania. Spokojny, lubiany wśród rówieśników chłopak. Pochodzący z dobrego domu, dopuścił się takich czynów. Dlaczego? Dopiero podczas głębszego śledztwa, małymi krokami policjanci odkrywają jakie mroczne tajemnice skrywa chłopak. Co nim kierowało?
Uwielbiam! Książki Marcela biorę w ciemno i mogłabym je czytać non stop!
Temat przemocy domowej i prześladowań rówieśniczych jest bardzo ważnym tematem, bardzo dobrze, że został poruszony, ale czy to jest dobrze napisana książka? No nie jestem co do tego przekonana.
Nie podobały mi się dialogi nastolatków, młodzi ludzie tak nie mówią, nie podobało mi się wiele drętwych scen, takich irracjonalnych, decyzje wszystkich bohaterów są kompletnie niezrozumiałe, fabuła generalnie jest prosta jak drut i totalnie niewymagająca, zabrakło mi w tym takiej literackiej finezji, bo brzmiało to jak artykuł podparty statystykami.
Temat jest ważny i potrzeby, ale to nie oznacza, że książka napisana jest w sposób poprawny, a już tym bardziej porywający.
Marcel Moss znowu stworzył fabułę, która wciąga od pierwszej strony i trzyma Cię w uścisku aż do ostatniej strony. Ciekawy portret dysfunkcyjnej, nałogowej rodziny z tragedią w tle i na horyzoncie, dodatkowo przyprawiony szkolną przemocą i nastolatkami, którzy musza sobie z tym wszystkim radzić. Od początku serii Liceum Freuda byłem przekonany, że byłby z tego bardzo wciągający serial i nadal tak uważam. Bardzo lubię dodatkowy smaczek w formie przerażających statystyk, które bardzo dobrze dopełniają atmosferę powieści z tego cyklu. Czekam na kolejne historie, Panie Marcelu!
Maks Hajder razem ze swoją matką każdego dnia przechodzi przez piekło na nowo. Liwia stara się rozpracować zagadkową śmierć jego rodziny. Chłopak prowadzi ją przez swoją historię i opowiada o rodzinnej traumie, która ciągnie się latami. Marcel Moss jak zwykle porusza temat na czasie - przemoc w rodzinie i brak reakcji otoczenia pomimo widocznych znaków. Statystyki prezentowanie przed kolejnymi oddziałami sprawiają, że włos jeży się na głowie.
Książki Marcela Mossa działają na mnie tak, że w zasadzie nie są żadnym ewenementem a i tak zawsze do niego wracam i wiem że się nie zawiodę. Tutaj też się nie zawiodłam chociaż nie napisał o niczym o czym ludzie by nie wiedzieli tylko po prostu wypierali ze świadomości. Dobrze tak poczytać o rzeczach i zjawiskach, które wiadomo, że istnieją, ale nie są nagłaśniane, chyba że wydarzy się jakaś tragedia. A lektor Nikodem Kasprowicz bardzo dobrze odgrywał rolę bohaterów.
Bardzo lubię książki z tej serii, ta również przypadła mi do gustu. Mocny zastrzyk emocjonalny towarzyszy czytelnikowi przez całą książkę. Ogólnie sama fabuła porusza bardzo ciężki temat, mimo wszystko książkę czyta się bardzo szybko i trudno się od niej oderwać. Dodatkowym atutem są statystki, które pojawiają się przy każdym rozdziale. Reasumując pozycja ,, Już nikt mnie nie skrzywdzi" jest godna polecenia.