Sporo prawdy jest w powiedzeniu, że starość się Bogu nie udała. O ile zdrowie dopisuje, nie ma problemów finansowych, a wokół rodzina i przyjaciele - można jeszcze ten trudny czas oswoić. A jeśli los nie jest tak łaskawy?
Kiriko ma 76 lat. Nigdy nie wyszła za mąż, rodzinę ma z kategorii "najlepiej z nią na zdjęciu", ale jest zdrowa, ma pracę i do niedawna miała przyjaciółkę Tomo. Przyjaciółkę, z którą zamieszkała na starość, by niedogodności owej starości trochę uciszyć. Niestety Tomo zmarła, a Kiriko została sama. Musiała przeprowadzić się do mniejszego mieszkania, a to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej kłopotów.
Co ma zrobić stary człowiek, gdy nie ma jak się utrzymać? Może na przykład iść do więzienia, a tam koszty życia pokryje państwo. Trzeba jednak popełnić jakieś przestępstwo, a perypetie Kiriko pokazują, że zejście z drogi praworządności nie jest takie łatwe. Każdy rozdział to nowe przestępstwo, często mocno zaskakujące w próbach realizacji. Postacie, które spotyka Kiriko, czasem podrzucają pomysły, czasem skutecznie psują plany. Śmiech przez łzy - parę razy mi się taki zestaw zdarzył.
To przejmująca powieść. Pokazuje, jak cienka jest granica między byciem przydatnym państwu obywatelem, a balastem, z którym nie wiadomo co robić. W dodatku na każdym kroku na starych ludzi czyhają oszuści, by wyrwać im te ochłapy, które pozostały.
Hika Harada pokazuje, że z jednej strony tak niewiele potrzeba, by człowiek znowu poczuł się człowiekiem, a z drugiej tak niewielu dostrzega, że ktoś osuwa się w rozpacz. Autorka sprawnie równoważy perypetie bohaterki, która zyskuje sympatię czytelnika od pierwszych stron, ze smutną refleksją na temat starzejącego się społeczeństwa, z którym świat nie do końca wie, co robić.
Sporo na polskim rynku azjatyckich powieści, ale ta zdecydowanie wyróżnia się i tematem, i ujęciem tego tematu. Polecam!
Przejmująca powieść o tym jak ciężko może być wiązać koniec z końcem na starość. Bardzo mnie poruszyła. Książkę czyta się niezwykle przyjemnie, bo mimo trudnych tematów jest w niej wiele momentów humorystycznych i wzruszających, a postaci po prostu nie da się nie lubić.
Kiriko (lat 76) pracuje jako pani sprzątająca w typowej japońskiej firmie. Gdy umiera jej przyjaciółka i współlokatorka, boleśnie uświadamia sobie, że została zupełnie sama i bez wystarczających środków na dalsze życie. Nigdy nie wyszła za mąż, nie ma dzieci a jedyną rodziną są siostrzeńcy, z którymi nie ma kontaktu. Wtedy przypadkiem trafia na informację, że wielu seniorów znajdujących się w podobnej sytuacji decyduje się popełnić przestępstwo by trafić do więzienia, gdzie będą mieć zapewnioną opiekę. Staruszka po pierwszych oporach, postanawia działać. Tylko nie będzie to takie łatwe bo Kiriko tak na prawdę nie chce nikomu wyrządzić krzywdy. Więc jak znaleźć i popełnić zbrodnię, która nikomu nie szkodzi ale prowadzi do więzienia?
,,Dziennik zbrodni Kiriko (lat 76)" to fenomenalna książka, trochę przypominająca ,,Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął". Jednak ta pozornie lekka, urocza opowieść o staruszce, która chce wejść na drogę zbrodni ale równocześnie pakuje się w kolejne zaskakujące przygody, ma znacznie głębszą wymowę. Z wrażliwością, wyczuciem i delikatnością opowiada o najstraszniejszych aspektach starości - samotności i biedzie. Kiriko jest jeszcze sprawna i w tym momencie umie o siebie zadbać ale zdaje sobie sprawę, że ten stan w każdej chwili może się zmienić. Doświadcza tego, że coraz łatwiej ją skrzywdzić, zepchnąć na margines i pozbyć się z najbłahszych powodów. A nie ma nikogo, kto mógłby jej pomóc. Dlatego wplątuje się w kolejne afery, które przynoszą zaskakujące efekty.
Mimo, że obraz jaki wyłania się z powieści jest smutny i przygnębiający oraz wystawia negatywną laurkę japońskiemu systemowi opieki społecznej, który właściwie nie funkcjonuje i pozostawia seniorów samych sobie, to powieść jest zaskakująco ciepła i pozytywna. Pokazuje to co w życiu jest naprawdę ważne - przyjaźń, solidność, budowanie więzi nawet nieświadomie. Kolejne przygody Kiriko są zarówno śmieszne jak i wzruszające ale doskonale oddają jej charakter - pełen dobroci, nastawiony na pomaganie każdemu, współczujący i współodczuwający. Mimo, że cały czas w trakcie lektury pojawia się myśl, że starość jest do bani, to jednak pocieszająca jest myśl, że nasze działania jednak odgrywają ogromną rolę w tym jak będzie wyglądać przyszłość.
Polecam gorąco bo to książka ciepła, mądra, zabawna ale równocześnie zmuszająca do refleksji i zmieniająca spojrzenie na świat.
Hika Harada’s 2020 novel 一橋桐子の犯罪日記 is the story of the eponymous Kiriko Hitotsubashi, who has found herself alone and in trouble at age 76.
After her closest friend dies and her life savings are stolen, Kiriko decides that her best option is to spend her remaining years in prison. The only problem is that, before she goes to prison, Kiriko first needs to commit a crime.
Kiriko’s situation becomes even more dire with the approach of her 77th birthday, which marks the start of the formal age of retirement. The janitorial company that employs Kiriko forces her to quit, depriving her of her only means of supporting herself.
If Kiriko has no job and no one to serve as a guarantor for her rental contract, what is she supposed to do, exactly? Is her only recourse to start working with the yakuza?
Moreover, if someone like Kiriko is considering prison, what are we even doing as a society? Even with a marvelously happy ending, this novel offers a social critique that’s difficult for even the most politically neutral reader not to agree with.
Hika Harada has won numerous awards for her fiction and screenplays during her career. It’s no surprise that this novel was a bestseller that has found a place on all sorts of recommendation lists, and I think it will appeal to the same readership that enjoyed Killers of a Certain Age (which is fantastic, by the way).
Starość to dość niedoceniany motyw w książkach, ale niektórzy autorzy są w stanie wydobyć z niego pełen potencjał.
Kiriko to starsza pani, która niedawno straciła ukochaną przyjaciółkę. Niestety ta tragedia, pociąga za sobą szereg innych, ponieważ Kiriko nie stać na samotne opłacanie mieszkania, które z nią dzieliła. Tragedia popędzana nieszczęśliwymi wypadkami nabiera w tej historii znaczenia refleksyjnego, przeplatanego niezwykłym poczuciem humoru. Kiriko zostaje popchnięta do rozważań: co jeżeli trafiłaby do więzienia? Miałaby dach nad głową, wyżywienie…
Tym samym kobieta zaczyna zastanawiać się, jaką zbrodnię powinna popełnić i czy ostatecznie warto! Mamy tutaj kopiowanie pieniędzy, pomysł na uprowadzenie oraz… wątek na temat salonu pachinko.
Przyznaję, że jestem zaskoczona, jak lekko czytało się tę pozycję, bo temat mimo żartobliwych momentów wcale prosty w odbiorze nie był. Książkę pochłonęłam w dwa wieczory i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to jedna z fajniejszych książek jaką w tym roku przeczytałam.
Zakończenie - wzruszające, pełne nadziei i rozgrzewające serce. Zatrzymajcie się nad nim!