Ciało, trauma, magia. Codzienna groza życia i marzenia o wolności. Autorka głośnych reportaży o Bałkanach powraca do prozy.
Polska, Albania, Kosowo. Graniczne sytuacje zamknięte w jedenastu zmysłowych opowieściach – o wyobcowaniu i szukaniu bliskości, o przemocy i codziennych klęskach. O tym, jak słabi mogą poczuć się silni, a odrzuceni – znaleźć miłość.
Ciężar skóry to mroczne baśnie dla dorosłych, które zbaczają z torów realizmu i pozwalają spojrzeć na współczesnego człowieka z nowej, często zaskakującej perspektywy. Wytrącają ze strefy komfortu i zmuszają do zastanowienia się nad kwestiami, których w rutynie codziennego życia wolimy nie dostrzegać.
Żonglując stylami, Rejmer kreśli panoramę współczesnych niepokojów, frustracji i pragnień.
Małgorzata (Margo) Rejmer, born in 1985 in Warsaw, is an award-winning Polish novelist, reporter, and writer of short stories. Her books, which have been translated into eight languages, include the novel Toximia (2009) and two works of nonfiction: Bucharest: Dust and Blood (2013), which won the Newsweek Award for best book of 2014, the Gryfia Literary Award, and the TVP Kultura Award, and Mud Sweeter than Honey (2018), for which she was was awarded the Polityka Passport, the most prestigious prize in Poland for emerging artists, as well as the Arkady Fiedler Award. She holds the title of the Young Ambassador of the Polish Language. She lives in Warsaw and Tirana.
Piękne sympozjum Odrzuconych, głębokich tożsamości i świadomości przekraczającej granice tego, co realne i wytłumaczone. Pełna otarć, fantastycznie zadarta proza, opowieść o zranionym ciele, a właściwie: rana opowiadająca się z wnętrza swojego. A do tego sprawnie operująca zwiastunem. Zaskakując, sugeruje. Jednak bardziej od intrygujących, leistych symboli, z jakimi Pani Rejmer zostawia w niedokończonej transfuzji, zaskoczyło mnie to, jak bardzo nie bardzo się w tym odnalazłam. Nie chodzi mi o, broń takich Boże, temat. Nawet nie o formę, w jakiej "Ciężar skóry" się z nim konfrontuje. Mam na myśli i miałam bezustannie w trakcie czytania, że ten język ucieka w jakąś niezamierzoną naiwność – patos jednosłownych zdań, metafory rodem z tych ładniebrzmiących (i co po/za tym?). Że tam, gdzie powinien czarować, przechodzi po ciele nieprzyjemnym, rozdrażnionym dreszczem. Jakby obserwował uważnie, ale zabijał wzrokiem. I jedno jest pewne: zostawił mnie z poczuciem ciężkości. Zobaczymy jak to udźwignę.
PS Poezjolubów zachęcam do zabawy w poszukiwaczy skarbów przy "Mój księżyc ma zielone oczy". Tylko bez oszukiwania w przypisach!
Czas na Rejmer bez trzymanki. Opowiadania, które nie ulegają żadnym regułom oprócz puszczenia wodzy dzikiej wyobraźni. Jak podkreśla sama autorka, pisanie reportaży wymaga od twórcy dyscypliny, podczas gdy proza może się stać triumfem wyobraźni. Moim zdaniem, autorka może spokojnie odebrać trofeum jednego z moich ulubionych zbiorów opowiadań tego roku.
„Ciężar skóry” skupia w sobie 10 opowieści dla dorosłych, których zakończenia przekraczają granice realizmu i stają się niepokojącymi, mrocznymi obrazami, z którymi potem zasypiamy. Choć postacie są w różnym wieku, mogą pochodzić z Albanii, Kosowa czy Polski, to łączy je wspólny temat przemocy i traumy. Kobiety i dziewczyny, mężczyźni i chłopcy, wszyscy spychani poza margines, podatni na krzywdę i wykorzystanie w brutalnej grze, gdzie wygrywa silniejszy. Choć nie zawsze i te zaskakujące zakończenia tworzą piorunujące wrażenie.
To historie nieokiełznane, dzikie, odważne, które z pewnością zaskoczą czytelników reportaży autorki. Mogą budzić niepokój, frustracje, ale i pragnienia. Z pewnością wypchną ze strefy komfortu. Czułam to wszystko szczególnie, zaczytując się w opowiadaniach „Mój księżyc ma zielone oczy” czy „Techniki wegetatywne”, do których nie raz będę wracać.
Rejmer zaskakuje stylem, językiem i niekiedy brutalnością, która wynika z bezpośredniości tematycznej. Tutaj blizny otwierają się i krwawią, fascynacja przybiera formę obsesji i potrafi wyciągnąć nóż, by złożyć przysięgę wiecznej miłości, a ciało wydziela niezmywalny smród. Rejmer nie uciekła w banalne metafory, ale w siłę języka, która poprzez kreatywną odwagę wyrażaną w tych dzikich historiach oddala się od wszystkiego, co w tym roku przeczytałam. Z pewnością oddaje „ciężar skóry”, a my zatapiamy się w tych opowieściach niczym w „błocie, słodszym niż miód”.
Mroczne baśnie dla dorosłych, doświadczenie przekraczania granic, wyobcowanie bohaterów i ich bardzo ludzka potrzeba bliskości, nie wszystko tutaj zagrało. Piękna, piękna okładka
„Nikt nigdy go o to nie zapytał, więc nikomu nigdy nie powiedział, dlaczego każdego dnia zanurza się w wodzie. Po prostu. Tam, w środku, pod powłoką jego skóry, też rozlewało się morze. Kochał morze i myślał jak morze. Jego wnętrze było morzem, warstwa skóry — ledwie krawędzią oddzielającą morze od reszty świata. Gdy leżał w łóżku, usypiało go kołysanie fal, które przepływały przez ciało, rozbijają się o brzeg skóry.“
Zachwycająca i przerażająca lektura. Autorka niezwykle wprawnie operuje stylami, a unikatowość opowiadanych historii jest tutaj niezwykłym atutem. Rejmer w krótkich opowiadaniach jest w stanie uchwycić sedno człowieczeństwa, a zarazem okrucieństwa. To świetna pozycja.
Zazwyczaj przerażają nas horrory czy krwawe kryminały. W opowiadaniach Małgorzaty Rejmer nie ma potworów, trup nie ściele się gęsto, a krew nie tryska litrami, a mimo to, czytałam je ze ściśniętym gardłem i niewygodnym uczuciem niepokoju. Opowieści o codzienności w łatwy sposób mogą stać się opowiadaniami grozy. Realizm na granicy czegoś ponad to, oniryzm, dużo mroku i mgły. Gęsto tu jest, odważnie, mocno. Tutaj nawet (znakomita!) okładka wywołuje emocje. I oczywiscie pięknie jest to napisane, ale do tego autorka już nas przyzwyczaiła w swoich niezwykle literackich reportażach. Te z opowiadań, które wywarły we mnie najwieksze wrażenie to „Mój księżyc ma zielone oczy” o nastolatce z bliznami na nadgarstkach zarabiającej na kamerkach, „Lisica”, o kobiecie która nosi w sobie dziecko „ani żywe, ani martwe”, „Ciało meduzy” o dziecięcym doświadczeniu wojny i koniecznosci ucieczki (i rozwalające mnie zdanie: „Wymienialiśmy się zdobytymi papierkami po batonikach i wyobrażaliśmy sobie, jak te batoniki mogly smakować”), „Krawędź” o kobiecie doświadczającej przemocy psychicznej ze strony swojego męża. Świetne. Ciężar skóry przeniknął przez moją skórę i czekam na więcej. Czytajcie.
Strasznie nierówne te teksty, zaczyna się wspaniale, ale z każdym jest coraz gorzej. Mam też wrażenie że autorce nie do końca wychodzi tworzenie postaci charakternych, ostrych, żeby nie popadać przy nich w jakąś językową studzienkę kanalizacyjną i ich nie spłaszczać- przekleństwa i przegięcie to to co pokazuje te postaci na zewnątrz, a mi zabrakło wejścia do ich głowy.
Dziesięć opowiadań, każde z własną dobrze naszkicowaną problematyką, złożonymi bohaterami i językiem świetnie współgrającym z historią. Punktem wspólnym są trauma, opresja i cielesność, które rozważane są na dziesięć różnych sposobów, za każdym razem z godną podziwu wrażliwością i szacunkiem wobec ludzkich doświadczeń.
"Ciężar skóry" może być idealną odtrutką dla tych, którzy twierdzą, że nie lubią opowiadań. Dla tych, którzy lubią literackie śledztwa (bo u Rejmer ogrom tego, co ważne, dzieje się w metaforach i między półsłówkami), będzie to okazja do zanurzenia się po uszy w świetnie wykreowanych światach. Dla tych, którzy czytają emocjami (to ja), będzie seria trzęsień ziemi.
Tytuł wywiadu – rzeki z Marią Janion wydaje mi się perfekcyjnym zwięzłym podsumowaniem opowiadań Małgorzaty Rejmer. Każdy z ich bohaterów nosi w sobie traumę: inności, obcości, przemocy czy wojny. Każdego z nich zastajemy w momencie doświadczenia granicznego, naznaczającego dalszy ciąg ich życia. Autorka niemal każdą krótką prozę zbudowała na fundamencie transgresji jako katalizatorze przemiany, przełomie stanowiącym dla głównej postaci opowiadania budulec do stworzenia innego siebie. Prawie każdy bohater lub bohaterka Małgorzaty Rejmer w swym doświadczeniu granicznym znajduje się na dukcie wiodącym już jednym torem, w swoistym transie wzorca zmierzającym najczęściej do autodestrukcji. Pod tym względem osoba pisarki wydaje mi się córką chrzestną prof. Janion, gdyż w tych krótkich utworach prozatorskich literacko eksploruje pola, którymi wcześniej eseistycznie podążała Maria Janion wraz z swymi uczniami, przede wszystkim w Odmieńcach czy Maskach.
Myślę, że doświadczenia pisania reportaży odcisnęły swe niezatarte piętno na warsztacie Małgorzaty Rejmer, na sposobie postrzegania fikcji i operowania nią. Reportaż lubi zwięzłość i konkret niczym film krótkometrażowy. Każde z opowiadań w tym zbiorze jest właśnie taką krótkiego metrażu etiudą fabularną. Pod względem budowania schematów narracyjnych dostrzegam iunctim między krótkimi prozami Rejmer a Błotem słodszym niż miód, a same opowiadania wpisują się w bardzo konsekwentny projekt pisarski.
Ciężar skóry stanowi literacką eksplorację takich przestrzeni rzeczywistości i pokładów emocjonalności, które mając bardzo mocno wyraziste barwy. Dlatego należy je czytać wyłącznie w świetle dziennym i nie przekraczać jednorazowej dawki, gdyż nadużycie może skończyć się kołataniem serca i atakami melancholii. Autorka z wprawą przeczołguje czytającego, zapewniając polekturową traumę, opowiada historie przejmujące bardzo i jeszcze bardziej. Historie pełne smutku i rozpaczy, drastyczne i przygnębiające, brudne i złe, a jednocześnie uwodzące rytmem zdań i pięknem prozy. Olbrzymim ich atutem są niedopowiedziane zakończenia, pozostawiające czytelnika lub czytelniczkę w suspensie, w którą stronę podąży dukt ku transgresji. Małgorzata Rejmer zostawiła w nich sporo przestrzeni na nasycenie ich własnym czytelniczym doświadczeniem, stanowiącym zarazem filtr naszej własnej emocjonalności. Optymiści dostrzegą w nich światło, fataliści zaś mrok. Są momenty, kiedy myślę o zakończeniu Serca syreny jako o antybaśni z pozytywnym zakończeniem. Ale są też chwile, przeważające, kiedy wydaje mi się, że to opowieść o dysocjacji, w której okazuje się, że wymyślony przez głównego bohatera jego wewnętrzny świat to i tak za mało. Zakończenie opowiadania pt. Mój księżyc ma zielone oczy raz wydaje mi się drastycznie realistyczne, raz przerażająco oniryczne. Końcówkę opowiadania pt. Czarcie bydlę raz postrzegam jako transgresję ku światłu, jako symboliczne uśmiercenie figury ojca i odcięcie się od wyrządzonego przezeń zła, które uosabiał ów pies. Zdarza się jednak, że zakończenie to jawi mi się w jednoznacznie mrocznych barwach, a sam akt przemocy na zwierzęciu jako transgresywnie definitywne przeistoczenie się przez bohatera w czarcie bydlę, jakim był jego ojciec.
Jedno jest pewne – niełatwo zrzucić z siebie ciężar skóry po lekturze.
Duże rozczarowanie. Niby są obiecujące pomysły, soczyste obrazy, ale jakieś to wszystko żadne. I jednak uderza dość egzaltowany, momentami nieporadny język (kiedy przeczytam raz jeszcze o "patykach nóg", to... Nic nie zrobię, ale nie będę zadowolona). W głowie siedzi mi nieco "Zła baletnica", nic więcej mi z tego zbioru nie zostało. I jeszcze ta przepiękna okładka, ale to zdecydowanie mało.
3,5 Były opowiadania lepsze i gorsze, było też kilka, które trochę mi się zlały w jedno. Ładnie napisana, poruszająca ciężkie i niewygodne tematy, niedopowiedziana, trzeba czytać między wierszami.
Aczkolwiek zauważyłam, że opowiadania to nie do końca forma dla mnie, prawie zawsze czuję jakiś niedosyt.
Małgorzata Rejmer w niecodziennej dla mnie odsłonie wypada naprawdę bardzo dobrze. Jest tu jakaś poetyckość, baśniowość. Jest mrok. Te opowiadania są niejednoznaczne, przeszywające na wskroś, niedopowiedziane nawet. Myślę, że jeszcze do nich kiedyś powrócę.
Bohaterowie zbioru opowiadań „Ciężar skóry” Małgorzaty Rejmer są mocno pokiereszowani: przez bliskich im ludzi, przez życie, systemy, w jakich są uwikłani, wreszcie przez samych siebie. Wszyscy noszą w sobie traumę, dla której nie tylko nie mogą znaleźć ujścia, ale przede wszystkim - sposobu zaleczenia jej. Czytałam te opowiadania nieśpiesznie, czasem słuchałam w audiobooku (bo czytam szybko, a słuchanie lektorów spowalnia proces) i uważam, że autorce udało się dotknąć pewne czułe nuty w moim sercu i jak się orientuję, także w sercach wielu osób czytających.
Dziesięć opowiadań, ale historii jest tu więcej. Bywało, że postaci drugoplanowe i ich doświadczenia okazywały się dla mnie ciekawsze niż bohaterowie pierwszego planu. Dużo tu bólu, bardzo wiele ran i blizn - i tych fizycznych, emocjonalnych i tych metaforycznych. Wiele historii traktuje o utracie bliskości, więzi z drugim człowiekiem i nieudolnych poszukiwaniach jej. Ale wielu zranionym ludziom, często bardzo młodym, którym w „Ciężarze skóry” trudno jest nawiązać pełną miłości i akceptacji relację z samym sobą, wysiłek potrzebny do otwarcia się na innych nie przychodzi łatwo.
Rejmer pięknie pisze o cielesności i zastanawiałam się sporo podczas lektury jak skomplikowany jest stosunek wielu ludzi do własnego ciała, jak bardzo pełen lęku, niezrozumienia, wstydu, uprzedmiotowienia. Przerażało mnie, jak wielu bohaterów, zwykle nieświadomie, postrzegało swoje ciało jako coś, co się posiada, a nie coś, czym się jest.
Smutne są te historie, jednakże poruszające, wymykające się jednoznacznej interpretacji i ocenie. Ilu czytelników, tyle wielorakich odbiorów. I na tym, moim zdaniem, polega między innymi moc dobrej literatury.
kurczę to nie jest zła książka! Aż się wypowiem. Jest świetnie napisana, styl autorki pozostaje w pamięci! Opowiadania z pewnością poruszają trudne i ważne tematy (jak chociażby ogólnoludzki ból, z którym się mierzymy), bywają zaskakujące, oniryczne, dziwne. Ale moim zdaniem język i tematyka nie czyni pozycji dobrą książką. Uważam, że autorka nie wykorzystała potencjału tych pomysłów - bohaterowie są raczej płascy, a fabularnie też wypada to słabo. Ale może też być tak, że jestem na to po prostu za głupia i niedojrzała hahah
Lektura "tkankowa", która pełznie pod skórą i sączy się jak krew z rany. Ciekawe doświadczenie, choć całościowo wszystkie opowiadania i postaci zlały mi się w jeden amalgamat bólu doświadczeń
Zawsze z opowiadaniami jestem trochę na bakier. Wiem, że będą albo mi się podobały, albo niekoniecznie, bądź chociaż w połowie. Nie jest to wymarzona forma literacka.
Przepiękny język w jakim została napisana książka, przerażająca forma bólu i cierpienia, która zostaje z nami na trochę dłużej po skończonej lekturze.
Jednak ja chyba postawiłam poprzeczkę za wysoko, kierowana sympatią do reportaży. I wiem, że porównywanie opowiadań do literatury faktu, jest dość niedorzeczne jednak, fanką „ciężaru skóry” nie zostaje.
ten zbiór opowiadań był w porządku, chociaż z dziesięciu tylko parę tak serio mi się podobało - „Lisica”, „Techniki wegetatywne” i „Krawędź”. wszystkie trzy bardzo smutne, ale też dobrze napisane.
Наскільки мені подобається репортажистика Реймер, настільки не розумію її короткої прози. Про що ці історії і навіщо? Спершу не одразу зрозумів, що це різні історії, очікував, що буде продовження першої чи що це паралельні історії, котрі потім зійдуться. А так - це набір образків, не дуже мені цікавих
Z tymi opowiadaniami to bywa różnie, uważam, że to dość ciężka forma i trudno znaleźć coś na prawdę dobrego. „Ciężar skóry” trafił w moje ręce dość przypadkowo, ale już od pierwszych minut słuchania wiedziałam, że to coś co mnie zachwyci. Niesamowicie klimatyczny zbiór, te opowiadania są ciężkie, duszne, czasami niekomfortowe i zostawiają dziwny niesmak a mimo wszystko nie można się od nich oderwać. Lubie takie książki, lubię kiedy treść fizycznie mnie uwiera i sprawia, że muszę ”ruszyć” głowa i emocjami. Jestem zachwycona.
Mocne. I dość przytłaczające, bo to o tych wycinkach rzeczywistości, które nie są ładne ani pokrzepiające. Rejmer tematyzuje śmierć, przemoc, biedę, beznadzieję. Ale i miłość, często tę niebinarną, za to zachłanną, totalną, destrukcyjną. Tylko czasami przebije się światełko nadziei. Pisze o prekariacie, o ludziach dziwnych, odrzuconych, nieprzystosowanych, nieradzących sobie ze światem i życiem. Są tu momenty przepiękne, są i takie, które trafiają jak obuchem w łeb, tak, że aż trudno oddychać.