Julia Wilk przyjeżdża do niewielkiej miejscowości pod Brodnicą, mając nadzieję, że tu nikt nie rozpozna w niej morderczyni i będzie mogła pozbyć się poczucia winy. Nie wie, że miasteczko Wieszcze ma więcej sekretów niż ona sama. Już pierwsza noc przynosi przerażającą wizytę i burzy idylliczną wizję rozpoczęcia nowego życia. Wydaje się, że wystarczy przetrwać do rana. Czy na pewno?
Wschód słońca nad Wieszczami jest wyjątkowo piękny. Tylko że rankiem jest już za późno na ucieczkę. Julia jeszcze o tym nie wie, ale kto raz wjedzie do miasteczka, już go nie opuści. Julia znajduje ciało zamordowanej kobiety. Kilka godzin później wszelkie ślady po jej śmierci zostają dokładnie usunięte. A może w ogóle nigdy jej w miasteczku nie było?
Wkrótce okazuje się, że nie tylko cała społeczność Wieszczy skrywa zadawnioną mroczną tajemnicę, ale również każdy z mieszkańców ma na sumieniu własne grzechy. Jednak żeby uciec z pułapki, trzeba będzie komuś zaufać. Tak łatwo popełnić fatalny w skutkach błąd, kiedy nie można wierzyć nawet własnym zmysłom!
Julia nie jest bezpieczna ani w swoim nowym domu, ani tym bardziej w lesie. W ciemności czai się coś, czego nie spodziewała się w najgorszych koszmarach. Czy ktoś odważy się złamać zmowę milczenia i wyjawić skrywany przez lata krwawy sekret? Kto z miasteczka naprawdę jest zdrajcą? I dlaczego na ukrytym w najdalszym zakątku lasu starym cmentarzyku ciągle kwitną jabłonie? Tylko uważaj, ich piękny zapach niesie śmierć, a jeśli w nocy usłyszysz kroki na schodach, najpewniej jest już za późno...
Bezgłos to mroczniejsza odsłona charakterystycznej dla Katarzyny Puzyńskiej opowieści o pozornie sielskim małym miasteczku. Horror miesza się tu z kryminałem i wątkami słowiańskimi. Jak zwykle jednak najważniejsi są ludzie. To oni skrywają najgorsze sekrety.
Książki autorki tworzą uniwersum, w którym fani jej twórczości wytropią intertekstualne nawiązania, a nowi czytelnicy znajdą wciągające, pełne tajemnic i grozy opowieści z mocną podbudową psychologiczną, ale też nutą czarnego humoru.
Ta książka byłaby o wiele lepsza gdyby już w pierwszym rozdziale autorka nie ujawniła połowy tajemnic. Wszystko jest podane na tacy, nie ma żadnego miejsca na domysły czy teorie, każda zagadka, tajemnica, motywacja jest wyłuszczona łopatologicznie po kilkunastu/kilkudziesięciu stronach czasami kilkukrotnie, w razie jakby czytelnik zapomniał albo czegoś nie zrozumiał.
to chyba nie było bardzo złe, ale totalnie, absolutnie nie dla mnie. sięgnęłam po ‘bezgłos’ w ciemno, przez co nie spodziewalam się watku fantastycznego, zwłaszcza takiego stanowiącego głowną oś fabuły. chociaż pomysł na postać wieszczego miał potencjal, ostatecznie nie czuje się usatysfakcjonowana jego realizacją, zresztą mnóstwo watkow moznaby rozwinąć i podrasowac, lacznie z zakończeniem.
także ja może pozostanę dalej w lipowie, jeśli chodzi o twórczość pani puzynskiej
Z plusów: Wciągająca fabuła i ciekawy plotwist na końcu książki- klimat miasteczka bardzo mi się spodobał. Z minusów: główna bohaterka była strasznie irytująca, powtarzała się- nie zliczę ile razy swoje wewnętrzne monologi kończyła zdaniem "oh, zamknij się".
Książka podobała mi się, choć w głowie cały czas miałam jedno pytanie: czemu nikt nie zadzwonił po egzorcystę?
Niestety, bardzo się zawiodłam. Niby to horror, a ja, jako kompletny cykor, ani razu nie poczułam dreszczy. Mój największy zarzut to to, że atmosfera strachu jest kreowana na siłę, bo budowanie grozy nie polega przecież na tym, że co drugie zdanie kończy się wykrzyknikiem i czytelnik w magiczny sposób czuje strach. Bohaterowie są bardzo płytcy, główna postać jest bez wyrazu, zachowuje się niezrozumiale. Niby skrywa jakiś mroczny sekret, ale mam wrażenie, że ten wątek pojawia się tylko wtedy, gdy autorka sobie o nim nagle przypomina, w efekcie jest tak, jakby nie miał żadnego znaczenia dla fabuły. Tym, co jeszcze zwróciło moją uwagę, jest styl: dość prosty, przy czym gdzieniegdzie autorka wplata „inteligentne” słówko, co daje dziwaczny efekt. Z plusów na pewno można wymienić pomysł na fabułę, który jest ciekawy, lecz jego wykonanie mi się niestety nie spodobało. Książka jest dosyć krótka, a ja 200 stron męczyłam przez 4 dni.
Srednio udany debiut w gatunku horror. Jest lekko niepokojacy klimat, ale pod wzgledem mocy to jednak lvl podstawowki. Historia jest tak absurdalna, ze trudno się tego w ogole bać. Napisane chaotycznie, jakby z niedorobionego szkicu. Szalony plot twist - powod znalezienia sie Julii w Wieszczach - z lekka żenujący pomysł i niestety przewidywalny. Zakończenie całkiem niezłe na tle całej fabuły, która ostatecznie jest dziwaczna ale nie w taki intrygujący sposób, który lubię. Mimo wszystko, odpowiada mi jezyk, sposob budowania zdań, ale też sposób kreowania bohaterow. Puzynska tworzy ich tak, ze chcialoby sie z nimi zaprzyjaznic, prawdopodobnie sama jest bardzo fajną osobą, to widać w jej książkach, niezależnie od tego jak bardzo są krwawe. Nie zmienia to faktu, ze z Bezglosem przeszarzowala i ja bym panią Kasię jednak bardziej widziała piszącą 2137 tom lipowa.
Bezgłos jest to horror. 💀 Nie jakieś bardzo przerażający, ale końcówka rzeczywiście przyprawia o deszczyk. 🪦 Wszystko dzieje się w miejscowości Wieszczyce gdzie Julia Wilk 🐺 przyjeżdża aby się ukryć, zmienić nazwisko, zostać nauczycielką języka polskiego 🎓 i mieć nadzieję, że nikt nie rozpozna w niej morderczyni. 🩸 Z książkami Puzyńskiej mam taki problem, że ciężko mi się w nie wkręcić. 🌀 Początek był dla mnie lekko chaotyczny w tym całym nadmiarze nowych ludzi 👥 i bardzo dziwnych okoliczności w których Julia przyjezdza 🚗 do miasteczka. 🏚️ Dziewczyna znajduje ciało zamordowanej kobiety, ⚰️ jednak niedługo później ciało magicznie znika. ✨ Uczniowie zachowują się nietypowo, 👨🏼🏫 a dorośli są niechętni do rozmów 🗣️ i każdy skrywa jakąś tajemnicę. 🤐 Dodatkowo nad miastem co jakiś czas rozlega się krzyk. 🗯️ Książka jest całkiem prosta w konstrukcji i oprócz prowadzonego przez Julię dochodzenia 🔍 przez większą część książki nie działało się za wiele. Wątek fantastyczny że słowiańską demonologią 👹 jest dość delikatny, ale sympatyczny. Nie jest to jakieś wybitne dzieło literackie, ale książkę czytało się bardzo przyjemnie i dostarczyła dreszczyku emocji. 💪🏼
Lubię kryminały Puzyńskiej, ale ten "horror", inspirowany mocno Kingiem, to jakieś nieporozumienie. Miejscowość, w której ludzie rozpływają się w powietrzu, zemsta po latach, wrzeszczące potwory, tanie chwyty z powieścideł grozy klasy chyba Z, a przede wszystkim absurd goniący absurd... Durnota straszna, czy raczej niestraszna.
Przez większość czytania miałam w głowie "Co do k....?", mimo, że już po pierwszych stronach można było się zorientować, że to całkiem pokręcone fantasy. No właśnie? Jakim cudem ktoś nazwał te powieść kryminałem? Prawdę powiedziawszy nie mam pojęcia, czy gatunek definiowany jest przez autora czy dystrybutora książek. Ale gdyby ta pozycja została słusznie sklasyfikowana, mogłaby pozwolić uniknąć wielu rozczarowań. W tym mojego. Spodziewałam się kryminału z motywem zmowy milczenia i hermetycznej społeczności, ale zaliczam próbę sprostania temu obszarowi jako nieudaną. Tutaj Mistrzem jest Śmielak i nie wiem, czy inni próbują naśladować czy jeszcze za mało przeczytałam, aby znać innych autorów takich klimatów. Ale wróćmy do gatunku. Dla mnie to coś na kształt thrilleru, dreszczowca czy horroru z fantasy.
Na początku miałam wrażenie, że treścią jest zrzutka przypadkowych scen bez fabuły, później odnalazłam się w biegu wydarzeń, jednak wraz z podawaniem wszystkiego na tacy, miałam jednocześnie wrażenie koszmarnych niedopowiedzeń, niedopracowania sensu tego, co rozgrywało się w miasteczku. Nie podobaja mi się określenia tych wszystkich nierzeczywistych zdarzeń czy postaci - tego typu jak "zdeformowane" , "rozmazane jak gumką", "nieostre krawędzie". Takie trochę nie konkretne hasła, jakby autorka chciała wymyślić absurdalnie odjechane rzeczy, ale nie miała do końca pomysłu na ich materializację.
Pierwszy raz spotkałam się z upartym pogrubianiem wyrazów celem podkreślenia ich znaczenia i nie do końca rozumiem sens takiego zabiegu wobec czytelnika. Czy naprawdę trzeba mu sugerować, na co ma zwracać uwagę w poszczególnych zdaniach? :)
Scena z cmentarzem we śnie i błotem w łóżku? Rodem wyciągnięta z "Cmętaża zwierząt", wjechała inspiracja Kingiem :)
Na plus tworzenie atmosfery i sprawność pióra. Książkę czyta się lekko i bez problemu przenosi się wyobraźnią do Wieszczy, odczuwając przy tym niepokój.
Cóż, to totalnie nie mój gatunek i nieładnie, że ktoś go nazwał niezgodnie z prawdą :) To była moja pierwsza styczność z autorką, ale absolutnie jej nie przekreślam, bo wydaje się być ciekawą i dobrą osobą i wierzę, że Saga "Lipowo" przyniesie satysfakcję :)
Przed przeczytaniem książki spotkałam się ze złymi opiniami na jej temat, jednak po przeczytaniu blurb'a uznałam, że może być naprawdę niezła...kurwa dawno się tak nie pomyliłam☠️
Już od samego początku książka mi się nie spodobała. Okropny styl pisania, dziwny sposób prowadzenia narracji, niby trzecioosobowy, ale randomowo pojawiały się wstawki z pierwszej osoby. Autorka sama nie wiedziała o czym pisze bo ilość pytań retorycznych była wręcz anormalna (najwięcej naliczyłam 9 na jednej stronie).
Postacie papierowe, główna bohaterka bez zbytniego charakteru. Czytelnik jest traktowany jak idiota, który nie ma najmniejszych zdolności dedukcji, wszystko tłumaczone jest dwa razy, jakby znalazł się ktoś, kto nie zrozumiał.
Nie spotkałam się jeszcze z tak koszmarnym wątkiem fantastycznym. Opisy potworów i innych dziwności wyglądał tak, jakby autorka miała jakiś pomysł, ale nie potrafiła go przelać na papier. Im dalej brnęliśmy w historię, tym więcej absurdu to za sobą niosło. Rzeczy, które nie są możliwe w prawdziwym świecie, tutaj działy się "bo tak".
Samo zakończenie jest kolejnym gwoździem do trumny dla tej historii.
Absolutnie NIE POLECAM, już lepiej przeczytajcie jakiś fanfik na wattpadzie, znajdą się takie, które będą lepsze niż to.
Coś czuję, że będę się zaczytywać w Kasi Puzyńskiej. Ja lubię takie dziwne książki i na pewno trzeba wiedzieć wcześniej o wątku fantastycznym/słowianskim. Nie rozumiem opinii typu „absurd goni absurd” i „horror to to nie jest”. Część fantastyczna moim zdaniem bardzo dobrze zrobiona, dla mnie postać wieszcza to złoto. Jeżeli chodzi o klimat to też bardzo mocno odczuwa się to bycie samemu w domku, samotność i „niekomfortowość” głownej bohaterki. Rzadko mam tak z książką, że robię jakąś rzecz i nagle zastanawiam się co dalej wydarzyło się w fabule. Dla mnie to największa wartość w coś aż tak się wciągnąć. Na pewno świetna na zastój albo oderwanie od rzeczywistości
Z wielkim bólem serca tylko 2 gwiazdki. Kurczę, mam większe ciarki na plecach, czytając thrillery, a to nie jest dobry znak, skoro miał to być horror. Wiadomo, że Lipowo to mój hit, ale tutaj niestety nie było fajerwerków
Bardzo żałuję, że na goodreads nie ma 10-cio stopniowej skali, oceny byłyby bardziej trafne... dam trzy gwiazdki, no bo jednak 2/5 byłoby trochę za mało.
Sięgając po książkę reklamowaną jako horror za każdym razem jestem ciekawa, czy wreszcie będzie to powieść, która faktycznie wywoła u mnie palpitacje serca albo chociaż dreszczyk niepokoju. Podobnie było z najnowszą powieścią Katarzyny Puzyńskiej. Czy autorce udało się mnie przestraszyć?
Zuzanna Kamińska vel Julia Wilk przenosi się z Warszawy do niewielkiej miejscowości Wieszcze. Młoda kobieta ma swoje powody, by zniknąć, odcinając się całkowicie od dotychczasowego życia. Zdolna i bardzo znana pisarka ukrywa tajemnicę, która zmusiła ją do przekwalifikowania się. W jednej chwili z pisarki przemienia się w nauczycielkę języka polskiego i rozpoczyna pracę w szkole. Wieszcze są niewielkie i klimatyczne, jednak wyczuwa się w ich atmosferze jakieś napięcie. Julia początkowo jest zachwycona tym, że ucieczka poszła jej jak z płatka. Szybko jednak dochodzi do wniosku, że coś jest nie tak z jej nowym domem. Przedmioty zmieniają swoje miejsca, słyszy podejrzane dźwięki, jakaś kobieta wchodzi do niej jak do siebie i próbuje ją przekonać do wyjazdu... Duchy, demony czy co? Dyrektorka szkoły Eliza wydaje się być gorsza niż najostrzejszy generał. Nawet uczniowie zachowują się przykładnie, zupełnie nie przystając do znanych Julii standardów z jej czasów szkolnych. Wieszcze zdają się być spełnieniem marzeń dla ukrywającej się przed światem Julii, jednak kobieta nie ma pojęcia, co się wokół niej dzieje i co jeszcze ją czeka...
Wieszcze początkowo jawią się jako bardzo sielskie, spokojne miejsce. Z czasem okazuje się, że to tylko pozory, a miejsce to przyciąga i więzi swoich mieszkańców. Ludzie, którzy stąd pochodzą lub przyjeżdżają i mieszkają tu wystarczająco długo, by dołączyć do grupy "lokalsów", nie potrafią już żyć poza miejscowością. Nawet jeśli pracują lub uczą się poza Wieszczami, w końcu wracają. Przyciąga ich coś tajemniczego i mrocznego. Co takiego straszy i... morduje w Wieszczach? Czy nowa praca Julii to przypadek, czy raczej ktoś postarał się, by trafiła właśnie tutaj? Jeśli zaś ktoś ją ściągnął do mrocznej miejscowości, jaki jest cel tego działania?
Sporym plusem jest dla mnie wykorzystanie nazwisk bohaterów jako tytułów kolejnych rozdziałów. Początkowo trochę się gubiłam w postaciach, ale dzięki temu zabiegowi wszystko mi się elegancko uporządkowało i szybko okazało się, że już wiem kto jest kim i jakie są między poszczególnymi osobami powiązania.
Horrorem bym tej powieści nie nazwała, jednak ja rzadko się boję podczas czytania książek. Jak już kiedyś wspominałam, ostatnio przestraszyły mnie trzy książki Stefana Dardy i na razie nadal tak jest. Nie zmienia to jednak faktu, że "Bezgłos" czytało mi się przyjemnie. Może bez dreszczyku strachu, ale za to byłam ciekawa, co za historię autorka wymyśliła swoim bohaterom. Pomysł na fabułę jest interesujący, chociaż może mogłoby być trochę więcej słowiańskości w wątku wieszczego, który pustoszy niewielką miejscowość.
Informacje pozwalające czytelnikowi odkryć zawiłości fabuły pojawiają się powoli, uwalniane sukcesywnie przez autorkę. Ten zabieg sprawia, że musimy utrzymać uwagę aż do końca, który właściwie nie jest końcem ;-) Ostatnie strony zapowiadają bowiem kolejny tom tego cyklu. Zobaczymy, czy będzie bardziej straszny, czy raczej pójdzie bardziej w kierunku fantasy. Mam nadzieję, że pojawi się więcej słowiańskich klimatów.
O "Bezgłosie", czyli kryminale spod pióra autorki słynnej serii kryminalnej z Lipowem w roli głównej chciałam opowiedzieć już dłuższą chwilę temu, a jednak okazało się, że to jest taki horror, przy którym faktycznie się można wystraszyć, więc musiałam sobie dawkować. No ale, nie samym strachem podczas takiej lektury czytelnik żyje, więc czy było warto i czy Puzyńska potrafi w inne gatunki, czy tylko w kryminał?
Poznajemy główną bohaterkę Julię i od razu z kopyta dostajemy informację, że jest ona morderczynią. Postanawia zaszyć się w maleńkiej miejscowości z nadzieją na to, że nikt nie będzie wiedział co zrobiła. Nie jest jednak tak łatwo, już pierwsza noc przyprawia o dreszcze, a do tego okazuje się, że z tego miasteczka uciec się nie da.
Mamy też wątek kryminalny, bo Julia znajduje trupa. I wszystko potoczyłoby się standardowo, poprzez śledztwo, do znalezienia winnego, ale wszelkie ślady po nieboszczce znikają. Chyba, że jej nigdy nie było, a to było tylko urojenie?
Jak to w takich miejscowościach, małych społecznościach, wielu mieszkańców ma na swoim koncie tajemnice, nawet bardzo mroczne, ale w końcu komuś trzeba zaufać by spróbować uciec, prawda?
Choć spodziewałam się czegoś nieco innego, ocierającego się o fantastykę, to jednak faktycznie mamy tu mieszankę horroru, thrillera i kryminału. Śmiem twierdzić, że to najlepsze wcielenie Puzyńskiej, a nastraszyć to potrafi do tego stopnia, że można patrzeć na człowieka i zastanawiać się co ma na sumieniu. Poza tym, wstawanie w nocy do łazienki też powoduje dreszcz, zwłaszcza jak coś mignie za oknem. A gdyby tak obudzić się w nowej rzeczywistości? Strach zasypiać!
Co ciekawe, Julia wcale nie jest bohaterką naiwną, ani w drugą stronę, jakąś twardzielką. Autorce udało się tę postać wyśrodkować i sprawić, że jest dziwna, a trzeba pamiętać, że to morderczyni.
Niesamowicie wciągająca książka, a przy tym napawająca niepokojem i strachem, co wcale łatwe nie jest. Horrory potrafią być śmieszne, nudne, a czasami wręcz irytująco głupie, a tutaj mamy kolejną perełkę na polskim rynku wydawniczym. I premierę ma właśnie dziś!
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Prószyński i S-ka.
Lubicie twórczość Katarzyny Puzyńskiej? Ja jestem wierną fanką serii o Lipowie. Tym razem autorka zadebiutowała w gatunku, jakim jest horror. Jak oceniam jej najnowszą książkę? Spieszę z odpowiedzią. Do niewielkiego miasteczka o wdzięcznej nazwie Wieszcze wprowadza się Julia Wilk. Młoda kobieta ma nadzieję, że w nowym miejscu odzyska spokój oraz, że nikt nie rozpozna w niej.... morderczyni. W tym celu nie tylko zmieniła wygląd, ale i nakłamała w CV, aby uzyskać zatrudnienie w miejscowej szkole. Dyrektorka placówki nie tylko ją zatrudniła, ale i pomogła Julii w zakresie wynajęcie domu. Już pierwszej nocy okaże się, że nie jest to zwyczajne lokum, a Julia nie zazna w miasteczku ukojenia o jakim marzyła. Kobieta nie wie o tym, że kto wprowadzi się do miasteczka już go nie opuści, a wszyscy jego mieszkańcy skrywają straszną tajemnicę. Julia nie ma też pojęcia, że to nie ona wybrała Wieszcze, ale to one wybrały ją... Brzmi przerażająco? Później robi się jeszcze dziwniej. Julia znajdzie makabrycznie wyglądające zwłoki kobiety prowadzącej lokal gastronomiczny. Bardzo szybko wszelkie ślady po niej oraz jej tajemniczej śmierci zostaną usunięte. Zniknie nawet prowadzona przez nią restauracja. Mieszkańcy spuszczą nad tymi wydarzeniami zasłonę milczenia, a lokalna policja zdaje się tylko ich w tym wspierać. Julia w pewnym momencie sama nie wie czy na pewno była świadkiem tych wydarzeń. Kobieta przestaje wierzyć własnym zmysłom. Dziwne zachowania młodzieży w szkole też nie poprawiają jej nastroju - uczniowie są sztucznie ugrzecznieni, zachowują się jak roboty, a w dodatku milkną kiedy tylko ona zjawia się w pobliżu. Najgorsze jednak dopiero przed Julią. Wydarzenia do jakich dochodzi w miasteczku mają swoją genezę w dwudziestoleciu międzywojennym, a młoda kobieta krok po kroku zacznie poznawać tajemnice skrywane przez mieszkańców. Książkę czyta się dość szybko. Momentami odpływałam myślami, bo niektóre fragmenty były nadmiernie przegadane. Była to pierwsza książka grozy, jaką miałam okazję przeczytać więc nie mam punktu odniesienia, ale oceniam ją dobrze. Bardzo podobało mi się, w jaki sposób ewoluowała postać głównej bohaterki. Początkowo się z nią nie polubiłam, ale z czasem zaczęłam jej mocno kibicować. Książkę śmiało mogę polecić miłośnikom mocnych historii.
" [...] Na pani miejscu bym się stąd wyprowadziła, i to jak najszybciej. Najlepiej jeszcze dziś. Niepotrzebnie tu pani przyjechała. [...]"
Takiej Katarzyny Puzyńskiej jeszcze nie znałam. Podoba mi się jej nowa odsłona. Jej powieść "Bezgłos" przypadła mi do gustu. Uwielbiam takie delikatne horrory. Przyznam bez bicia, że odrobinkę się bałam. Mam cichą nadzieję, że jeszcze kiedyś usłyszymy straszne historie z miasteczka Wieszcze. Powiem wam, że to miasteczko skrywa przed nami wiele tajemnic. Autorka w swojej najnowszej książce pod tytułem "Bezgłos" ujawniła kilka z nich. Są one mroczne, możecie się bać. Gęsia skórka murowana. Tą historią Katarzyna Puzyńska udowadnia, że jest wszechstronnie uzdolniona. Naszą główną bohaterką jest pisarka Julia Wilk. Dziewczyna musi całkowicie zmienić swoje życie. Dlaczego? Walczy ze swoimi demonami. Czy rzeczywiście jest morderczynią? Zaczyna nowe życie w zupełnie nowym miejscu. Znalazła prace. Jest szczęśliwa. Ma nadzieję, że nikt jej tu nie rozpozna. Nie wie, że jej nowe miejsce na ziemi ma pełno mrocznych sekretów. Czy mimo wszystko zazna ukojenia? Autorka bardzo dobrze przedstawiła tę postać. Jestem zachwycona z mrocznej okładki. Idealnie oddaje klimat tej historii. Jeżeli chcecie poznać mroczniejsze oblicze Katarzyny Puzyńskiej i nie boicie się horrorów, to śmiało sięgnijcie po "Bezgłos". Uważajcie, wchodząc do miasteczka w Wieszczu, narażacie się na ogromne niebezpieczeństwo. Tutaj zło nie śpi, a noc nie daje ukojenia. Czy jesteście gotowi na "Bezgłos"? Dla lepszych wrażeń polecam tę książkę czytać po zmroku. Wtedy wyobraźnia działa podwójnie. Jestem szczęśliwa, że mogłam przeczytać tę mroczną historię. Takie horrory to ja uwielbiam. Podobała mi się fabuła i akcja tej powieści. Oprócz Julii poznałam inne postacie. Warto się im przyjrzeć z bliska. Historia Julii zasługuje na ekranizację. Jestem ciekawa, co jeszcze ukrywa przed nami autorka. Mam nadzieję, że już tworzy kolejny wyjątkowo mroczny horror. Krótko, zwięźle i na temat: warto przeczytać najnowsze dzieło Katarzyny Puzyńskiej pod tytułem "Bezgłos".
Czy wierzycie w duchy, zmory, upiory, zjawy, demony?
Moja odpowiedź nie jest jednoznaczna, jedno jest pewne, jestem straszną boiduszą, a jeśli takowy duch jest zły, uciekam gdzie pieprz rośnie 😉 Ale pomyślałam sobie: przecież lubisz te wszystkie kryminały, czytasz, oglądasz te sprawy o morderstwach, no więc spróbuj powieść grozy! Tak jak pomyślałam, tak zrobiłam!
@puzynska przedstawia czytelnikowi historię, gdzie: „w ciemności czai się coś, czego (bohaterka) nie spodziewała się w najgorszych koszmarach.” Z pewnymi obawami i postawą dość wycofaną wybrałam się więc w podróż do Wieszczy…. Przeczytałam kilkanaście stron i zamknęłam książkę, zwyczajnie się przestraszyłam, ale ciekawość wzięła górę. Z duszą na ramieniu wróciłam do małej wioski, żeby odkryć wszystkie jej sekrety. Były momenty, że faktycznie strach mnie obleciał, pomyślisz sobie, daj spokój przecież to tylko książka, ale moja wyobraźnia działała i to czasem chyba za mocno 🙂
Wieszczy, demon który nie daje spokoju mieszkańcom owego miasteczka, to nie byle kto, naprawdę można się go bać, to zjawa, upiór występujący już w demonologii słowiańskiej. I to nie jedyny pojawiający się tu wątek tych wierzeń, bo mamy tu również odniesienie do jabłoni, która jak się okazuje, występuje w słowiańskich obrzędach pogrzebowych… jednego jestem pewna nigdy nie zetnę tego drzewa… i wplecenie takich motywów uważam za strzał w dziesiątkę, to dodaje powagi sytuacji 😉
Było mrocznie, tajemniczo, momentami strasznie i przerażająco, ale to była bardzo interesująca przygoda, dla mnie zupełnie nowa.
Autorka w niezwykły sposób kreuje swoje historie, za każdym razem mam wrażenie jakbym słuchała pewnej opowieści, jakbym w magiczny sposób przenosiła się do opisywanych miejsc i podążała za zdarzeniami. W tym przypadku często się ukrywałam, nie chciałam, żeby Wieszczy dorwał i mnie 😉 Na szczęście wyszłam z tego bez szwanku, ale czy wszyscy mogą tak powiedzieć? Mam nadzieję, że Ty nigdy nie usłyszysz swojego imienia wypowiadanego przez tego potwora, bo potem pozostaje tylko nicość i bezgłos…
Obcowanie z tą książką to był prawdziwy horror. Niestety nie ze względu na gatunek i opowiedzianą historię, a jej styl. Nużące, rozwlekłe i wielokrotnie powtarzane teksty (szczytem było powtórzenie na 2 stronach z rzędu 3x informacji o tym co stało się 50 lat temu, tak jakby czytelnik był idiotą z krótką pamięcią) na przestrzeni całej książki, dawały wrażenie czytania jakiegoś marnego debiutu nastolatka. Kiepsko zarysowane postacie, irytująca główna bohaterka gadająca sama ze sobą oraz mozolny i chaotyczny zarazem bieg wydarzeń odrzucały od dalszego czytania. Przemogłem się tylko dlatego, że nie lubię zostawiać książek nieprzeczytanych i mimo wszystko daje im szansę, licząc na rozwinięcie w drugiej połowie.
Niestety tutaj nudno było praktycznie do samego końca. Całość uratowało jedynie zakończenie mimo wszystko unikatowej historii (za które daje gwiazdkę więcej), które z jednej strony fajnie się domyka, a z drugiej daje furtkę do kontynuacji. Szkoda, że historia nie wyszła spod innego pióra, bo na pewno byłoby przy czym się bać, a tak zostajemy ze zmarnowanym potencjałem, które niestety nie jest warte wspominanej kontynuacji.