Gdy wraz z nadejściem jesiennej słoty na jaw wychodzą skutki uboczne redaktorskiego zgonu, w wydawnictwie JaMas zjednoczone siły redakcji, pecha i sekretariatu muszą się zmierzyć z ojcem dyrektorem oraz widmem rychłego bezrobocia. Nic dziwnego, że w tych okolicznościach rzucony żartem desperacki pomysł szybko staje się ostatnią deską ratunku.
Los całego wydawnictwa spoczywa teraz w kierowniczych rękach Wojciecha Szumskiego zwanego Sztywnym, który razem z krasnoludzką sekretarką i ekspertem do spraw rusza na daleki wygwizdów. Tam, w zapomnianym ośrodku wojskowym, mają się odbyć jedyne w swoim rodzaju warsztaty survivalowo-literackie dla wąskiego grona wybrańców.
I to by nawet mogło wypalić, gdyby nie kolejny denat znienacka.
Przez większość czasu udaje, że robi coś konstruktywnego, czyli niewiele z niej pożytku. Przebrzydła polonistka, beznadziejnie zakochana w romantyzmie i twórczości Juliusza Słowackiego, który wielkim poetą był. Zwierzę odludne, występuje przede wszystkim w środowisku domowym, rzadko wyłaniając się na światło dzienne. Zadebiutowała opowiadaniem Rozmowa dyskwalifikacyjna („Fahrenheit” nr 53/2006). Być może uwierzyłaby w zjawiska nadprzyrodzone, gdyby się o jakieś potknęła, co wcale nie zmienia faktu, że fantastykę czyta namiętnie, a nawet i pisuje. Żadnym tematem nie wzgardzi, począwszy od aniołów w bamboszach (Dożywocie, antologia Kochali się, że strach, Fabryka Słów 2007), przez trupy (Przeżycie Stanisława Kozika, „Science Fiction, Fantasy i Horror” nr 44/2009) aż po nawiedzone zamtuzy (Nawiedziny, antologia Nawiedziny, Fabryka Słów 2009) i insze paskudztwa. Ot, żelazna konsekwencja…
Te dwie gwiazdki to kwestia sympatii do autorki oraz jej humoru, bo powieść sama w sobie niekoniecznie zasłużyła na aż tyle. Nie podobała mi się ani trochę 🙈
Ten tom podobał mi się bardziej niż pierwszy. Żarty były bardziej wyważone, karuzela śmiechu nie kręciła się przez całą książkę jak nienormalna. No i pomysł na fabułę, włącznie z zagadką kryminalną, jest świetny.
Ach, i wydawnicze smaczki! Monolog sekretarki Arkadiusza o współczesnym pornofantasy uwielbiam.
To jest tak bardzo mój typ humoru! Szambo wybiło, trzeba wszelkimi siłami ratować istnienie wydawnictwa JaMas! Po zajściu z zejściem (patrz tom 1) i stracie praw do bestselerowych książek nie-siostry Apostazji pracownicy podejmują próbę rebrandingu i wejścia na rynek kryminałów. Są problemy. Jest trup. Jest zabawa ;)
PS. No kto to widział, żeby od autorów wymagać pisania tekstów, z którymi mógłby potem pracować wydawca ;) No i monolog sekretarki o romantasy, po prostu 🤌
Nie wiem czy to syndrom 2 tomu czy mój entuzjazm opadł ale ten tom podobał mi się zdecydowanie mniej niż 1. Można przeczytać, ale do ulubieńców bardzo daleko
Dochodzę do wniosku, że mogłam sobie darować po pierwszym tomie (jeśli trzeci się pojawi - nie wrócę), bo ani nie podobało mi się językowo, ani fabularnie, a to, co miało bawić - denerwowało. Ewidentnie to nie jest mój gatunek i muszę sobie dać spokój w końcu.
Mam problem z ocenieniem bo ogólnie czytało mi się to szybko i fajnie było wrócić do bohaterów z pierwszego tomu, ale to chyba tyle z pozytywów. Co do sprawy kryminalnej - no nudna była, jej tu prawie w ogóle nie było. Jak już dostajemy trupa to rozwiązanie zabójstwa jest w ciągu 2/3 rozdziałów. Nowi bohaterowie mojego serca raczej nie zyskali.
Zdecydowanie o wiele lepiej był poprowadzony pierwszy tom, no ale tu też się w sumie dobrze bawiłam (komediowo było git), więc koniec końców najgorzej nie było.
Oj, strasznie mi przykro, że mi się nie podobało. Niestety wynudziłam się jak mops. Jedyne co mnie trzymało przy tej książce, to styl autorki. Poprzednia część lepsza.
Może zbyt szybko powiedziałam, że to "Polskie Yellowface" chociaż: - krytyka wydawnictw jest - krytyka autorów jest - krytyka blogerów jest
jest też średnie zakończenie, nie wejście w tematy wystarczająco głęboko, i rozwiązanie całej sprawy kryminalnej takie se. Przynajmniej przy tej książce zaśmiałam się na głos - dwa razy! - a lektor, jako sekretarka, fajnie mruczał w uchu.
Kisiel w formie, ale nie byłabym w stanie czytać więcej, niż jednej książki na kwartał tak napisanej. Styl Kisiel jest specyficzny, i mam wrażenie, że niewiele się zmienił od Dożywocia (chociaż czytałam dawno, w momencie debiutu).
3.5 Jak zwykle u Pani Kisiel było tu więcej komedii niż kryminału. To co mi się podobało to celne i złośliwe spojrzenie na patologiczne zjawiska na rynku czytelniczym, bohaterowie , humor ( choć czasem dość wymuszony), pomysł na intrygę kryminalna i jak zwykle przyjemny styl Pani Autorki. Natomiast raczej nie będę wracać do tej serii ( choć kontynuować będę), cześć rzeczy jest mi tu niepotrzebna , a część zbyt mało pogłębiona. Zabrakło może dopracowania.
Jak wygląda codzienna praca w wydawnictwie i z jakimi problemami muszą mierzyć się pracownicy, możemy dowiedzieć się dzięki Marcie Kisiel, która w swoim cyklu Autokorekta pokazuje pracę wydawnictwa „od kuchni”. ;) W drugim odcinku cyklu, Wtem denat znana ałtorka* pochyla się nad profesjonalną organizacją warsztatów literackich.
Ciemne chmury zebrały się nad wydawnictwem JaMas… Gdy wraz z nadejściem jesiennej słoty na jaw wychodzą skutki uboczne redaktorskiego zgonu, w wydawnictwie JaMas zjednoczone siły redakcji, pecha i sekretariatu muszą się zmierzyć z ojcem dyrektorem oraz widmem rychłego bezrobocia. Nic dziwnego, że w tych okolicznościach rzucony żartem desperacki pomysł szybko staje się ostatnią deską ratunku. Los całego wydawnictwa spoczywa teraz w kierowniczych rękach Wojciecha Szumskiego zwanego Sztywnym, który razem z krasnoludzką sekretarką i ekspertem do spraw rusza na daleki wygwizdów. Tam, w zapomnianym ośrodku wojskowym, mają się odbyć jedyne w swoim rodzaju warsztaty survivalowo-literackie dla wąskiego grona wybrańców.
I to by nawet mogło wypalić, gdyby nie kolejny denat znienacka.
Wydawnictwu na ratunek. Po raz kolejny mogę się tylko zachwycać pomysłem i lekkim piórem Marty Kisiel.
Idea ratowania wydawnictwa poprzez organizację warsztatów survivalowo-literackich w zapomnianym ośrodku wojskowym wypadła po prostu wybornie. Szczególnie w zestawieniu z plejadą postaci, wśród których bryluje sztywny niczym kij od miotły Szumski, a wtórują mu niezwykle charyzmatyczni, zadufani w sobie, pełni własnych pomysłów na życie, ale nie weny pisarze debiutanci, oraz zawsze gotowy do boju Sekretarka.
Fabuła może nie jest mocno skomplikowana, a sama intryga nie powala na kolana, ale w zestawieniu z wszelakimi gagami sytuacyjnymi, grupowymi sesjami „psychoanalizy” i innymi nawiązaniami do świata wydawniczego oraz tych całych Internetów, wypada na prawdę fajnie.
Dlatego jeżeli lubicie tego typu niezobowiązujące lektury, pełne humoru i odniesień do rzeczywistego świata, to koniecznie sięgnijcie po Wtem denat Marty Kisiel. Uśmiech na twarzy gwarantowany, a przemyślenia dotyczące zastałej rzeczywistości gratis.
Druga część serii "Autokorekta", dziejącej się w wydawnictwie JaMas. Początek (z memlającym prezesem wydawnictwa) nieco mnie zirytował, ale dalej było już tylko lepiej. Wydawnictwo, które wpadło w solidne kłopoty finansowe w tomie poprzednim, szura po dnie. Jego pracownicy wpadają na pomysł, który ma pomóc - organizują warsztaty literackie dla początkujących pisarzy, z technik pisania kryminałów. Jak sugeruje tytuł, to się nie może dobrze skończyć ;) Bardzo przyzwoita rozrywka, fajna galeria ludzkich i autorskich typów, sporo złośliwości pod adresem branży wydawniczej oraz środowisk blogerskich, ale też wyjaśnienie różnych zjawisk polskiego rynku książki. Dobrze się bawiłam.
Największym plusem jest forma. Trochę komediowa, ale przyjemna. W tej części bohaterowie są klarowni i nie mylą się ze sobą, natomiast zbrodnia jest zdecydowanie mniej oczywista i intrygująca. Dialogi i ukasy ludzi, oraz lekko ironiczne przedstawienia postaci z ich nieudolnościami są bardzo na plus. Trochę odczucia wzbudza jak jakiś sitcom gdzie konkretne sceny mają być śmieszne a nie całość ma być oceniana wysoko. I tak też oceniam ciekawe, możliwe że sięgnę po następna część, ale nie zachwyca i nagle denat bardziej mnie intrygował, tutaj za mało zdrodni w komedii kryminalnej, a zdecydowanie więcej komedia, więc nastawiając się na komedię można się dobrze bawić.
3.5/5✨️ Jednak pierwszy tom podobał mi się bardziej. Wciąż bawiłam się bardzo dobrze, czytajac o kolejnych przygodach pewnego wydawnictwa, ale czegoś mi zabrakło... Chociaż, mimo wszystko, ja tę historię gorąco polecam.
pierwszy tom bardziej mi się podobał, ale ten nie był jakoś dużo gorszy. mniej humoru, ale fajne relacje między bohaterami, skupienie się na postaciach i urzekło mnie to z czasem 💗
„Wtem denat” to druga część przygód osób pracujących w Wydawnictwie JaMas, do którego przyczepiły się wszelkie kryminalne zbrodnie. Wydawnictwo boryka się z możliwością upadłości. Pracownicy zrobią dosłownie wszystko by nie zatopić się na wydawniczym dnie. Wobec tego postanawiają skorzystać na zbrodniach i to dosłownie.
„Wtem denat” to nie tylko komedia kryminalna, ale również poradnik po algorytmach Instagrama jak i również wiedza o tym jak stać się zabójcą doskonałym. Wraz z - chciałoby się rzec początkującymi i obiecującymi - pisarzami udajemy się na obóz survivalowy. Tam razem ze Sztywnym, Sekretarką i pewnym policjantem uczymy się co nieco o zbrodniach. Aż dochodzi do zaginięcia…. Co zastaliśmy w książce później możemy się oczywiście domyślić i te domysły pewnie będą jedne jedyne… ;)
Książka ta to dobra rozrywka dla zagonionych osób, takich jak ja. Chciałam przeczytać coś lekkiego i oto dostałam taką powieść. Niezobowiązująca, z kolorowymi postaciami w tle. Idealna rozrywka na ciężkie dni, które miałam w pracy. Polecam :)
Ta część podobała mi się nieco mniej. Jest to komedia, którą trzeba przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza by się dobrze bawić. Sekretarka nadal jest moim ulubionym bohaterem💛👌🏻
A nawiązanie do Shreka zostanie na zawsze w moim serduszku, bo to naprawdę ładny głaz 💚
3.5* naciągnięte, ponieważ: 1) bawiłam się świetnie; 2) Areczek wyraził dokładnie moje wrażenia; jest nas oficjalnie dwoje, to takie szczęście, kiedy wszyscy próbują nam wmawiać, że to wcale nie tak.
Intrygi kryminalnej domyśliłam się praktycznie od momentu jej zarysowania, a i ostateczny sprawca nie był dla mnie wielką zagadką. Natomiast całe warsztaty pisarskie były dla mnie niewyczerpaną kopalnią radości, zwłaszcza że osobiście znałam przedstawicieli wszystkich tych typów .
Ten tom był lepszy od poprzedniego, prawdopodobnie dlatego, że akcja nie rozgrywała się w ciągu jednego dnia, tylko dłużej, więc całość była taka bardziej... bardziej (nie mam słowa).
Było zabawniej, bardzo jesiennie, sprawa kryminalna też niczego sobie. Sekretarka wciąż pozostaje najlepszym bohaterem, polubiłem bardziej Sztywnego. Z chęcią przeczytam kolejny tom, chcę się dowiedzieć jak się potoczą losy wydawnictwa i czy Jucha wypluje 2 książkę.
ALE JAK MOŻNA JEŚĆ LASAGNE I OWSIANKĘ Z KETCHUPEM TO JEST DLA MNIE NIEPOJĘTE. Droga autorko, jeśli kiedyś cię spotkam, będę musiał się dowiedzieć jak na to wpadłaś cause what the actual fuck was that
niby warsztaty literackie, ale trochę mi zabrakło tego świata wydawniczego, który mieliśmy w pierwszym tomie. nie do końca przekonuje mnie rozwiązanie, ale wciąż jest to dobra rozrywka. sekretarka Areczek wygrywa wszystko.