Tę historię można czytać, nie znając poprzednich tomów.
Jednotomowa historia najstarszego z braci Scott.
Jesteś moją największą słabością o smaku najdoskonalszego złoczyńcy.
Życie Silver Miles od wczesnego dzieciństwa przypominało prawdziwy koszmar. Dziewczyna mogła liczyć tylko na siebie. Matka o nią nie dbała, a ojczym był jej katem. Silver, by przeżyć, musiała nauczyć się kraść.
Kiedy Silver zakopała ciało ojczyma w ogródku, zdobyła upragnioną wolność. Wszystko miało się niebawem zmienić. Kilka dni później mężczyzna, którego chciała okraść, zaoferował jej układ: albo dziewczyna pójdzie do więzienia za okrutne morderstwo, albo rozpocznie nowe życie w jego szkole. Silver nie miała nic do stracenia. Niczego nieświadoma trafiła do ukrytej w lesie Akademii Six, szkoły dla zabójców i złodziei.
Okazało się, że tajemniczy mężczyzna ma dwóch synów, którzy mają za zadanie jej pilnować. A jeden z nich opanował jej myśli i tym samym zaszedł jej za skórę.
Przygodę z pisaniem rozpoczęła w 2021 roku na platformie Wattpad, gdzie zdobyła ogromne grono fanów. To sprawiło, iż zrozumiała, że tworzenie kolejnych historii jest tym, co chciałaby robić w życiu.
Nie wyobraża sobie pracy nad książką bez kubka aromatycznej zielonej herbaty. Wieczory najchętniej spędza na czytaniu. Zagorzała wielbicielka fantastyki i dark romansów. Zadebiutowała książką Hellish Heat.
1,5/5⭐️ (pół za to, że było nieco lepsze niż Hellish Heat, które było moim DNF). Okeeeej, przeczytałam Hidden bo chciałam porównać sobie to z Hellish, tak o z ciekawości. Z Hellish się poddałam, tu doczytałam do końca. Na początku byłam ciekawa, interesował mnie ten wątek akademii, liczyłam na taki trochę dark academia vibe. No niestety ale akademia była jedynie tłem, nie było żadnego wątku dotyczącego bardziej tego miejsca, nie było rzeczy dziejących się na zajęciach, nie było czegoś ważnego, a przecież ona spędzała tam więkość swojego czasu! Ogólnie fabuła toczy się na dwóch osiach, 5 lat wcześniej i teraźniejszość. Mam wrażenie, że przez to miałam problem się wkręcić bo co chwilę rozdziały skakały po tej lini czasowej. Jak już zaczęło się coś dziać te 5 lat temu, to kubeł zimnej wody bo wracamy do teraźniejszości. Do około 60% niestety nie dużo się działo, było wiele sytuacji, które nie wnosiły nic do fabuły, ta ich reakcja wyglądała tak samo, zagadka nie szła do przodu, a ta tajemnicza rzecz którą zrobił Zane w przeszłości nie była ujawniana, a ciągle były do tego insynuacje. Rozumiem, że ten zabieg ma na celu zatrzymać czytelnika i wzbudzić ciekawość, ale co za dużo to nie zdrowo i w pewnym momencie to zaczyna być przeciągnięte i męczące. A później jak zaczyna się coś dziać to robi się dziwnie absurdalnie. Bo ci bohaterowie, i pierwszoplanowi i drugo zachowują się jak NPC XD No takie odniosłam wrażenie, bo były fragmenty gdzie to było niezręcznie czytać, typu jak stoją w dziwnej ciszy i się patrzą, albo gadają jakieś rzeczy kompletnie od czapy. Ogólnie często są jakieś niedokończone wypowiedzi lub myśli bohaterów, w domyśle miałam się domyślić co po tych trzech kropkach powinno być, ale zazwyczaj nie wiedziałam, bo nie siedziałam w głowie autorki i nie mam pojęcia jak ta myśl miała być dokończona. W ogóle to niedokończone myśli są irytujące bo jest ich dużo, raz na jakiś czas ok, ale takie zaprzeczanie bohaterki w jej głowie non stop?
Toczy się ta akcja powoli, a jak już coś się między nimi dzieje to jest przeskok czasu i nie mamy tych ich pierwszych dni razem. A ja lubię najbardziej te początki związków.
W ogóle nie mogłam polubić tych bohaterów, Silver i ta jej sztuczna brawura, te jej teksty rodem z gimnazjum, ona jest taka bardzo na siłę. Nie mogę do niej sympatii żadnej poczuć. Strasznie irytująca. A Zane? Został skreślony i do tego jeszcze wrócę.
Od tego momentu będą pojawiać się SPOJLERY!!
Jak już zaczęło się w końcu coś dziać i okazało się, że rozwiązanie zagadki znajduje się w „Czyśćcu”, czyli więzieniu logika poszła mocno w dół. Wcześniej nie było jakiś rażących błędów logicznych, tak od tego momentu pojawiło się ich MNÓSTWO. Po pierwsze ten ich plan, a raczej jego brak. Jak się tylko dowiedzieli, że pierścień będzie w czyśćcu, Silver stwierdziła, że ona tam idzie bo nie chce by Zane tam wracał. I co? ON NAWET SIĘ Z NIĄ O TO NIE KŁÓCIŁ XDD Dlaczego? To nie ma sensu. A jeżeli ma to nie zostało to wyjaśnione. I dlaczego Silver musiała tam iść OD RAZU W TYM MOMENCIE. Ten pierścień leży tam od 5 lat, nie zniknie nagle. Dlaczego nic nie zaplanowali? Dlaczego nie poszli tam razem? Dlaczego on nie poszedł z nią chociażby jako zabezpieczenie? Nie musiał tam wchodzić, ale w razie W, mógł być w okolicy. Przecież on jej nawet nie powiedział kto teraz zarządza tym miejscem XDD TO. NIE. MA. SENSU. A co więcej, bo to już hit! On mógł po prostu przejąć to miejsce. Mogli mieć do niego pełny dostęp. Proszę bardzo cytat:
„Wiedział, że mam prawo do tego miejsca. Nie musiałem mieć testamentu ojca, by wiedzieć, co mi się należy. Rada zaakceptuje mój wniosek. Nawet nie mrugną, zgodzą się po jednym moim telefonie. Bo do Arrona Scotta należało Six, czyściec i wszystko, co znajdowało się wokół. A ja jako jego syn miałem do tego prawo. To było moje dziedzictwo.”
TO DLACZEGO ONA TAM POSZŁA? MIMO, ŻE MÓGŁ JĄ KTOŚ ZABIĆ A ON TAK BARDZO SIE MARTWIŁ I NIE MÓGŁ W MIESCU USIEDZIEĆ?! Kurwa no, nienawidzę takiego braku logiki. I nadal nie mogę zrozumieć tego, że ona poszła tam odrazu, bez żadnego planu, wcześniejszej obserwacji, żadnych informacji NIC. Mieli w kij czasu, nikt ich nie gonił, nie musieli mieć tego W TEJ OTO CHWILI. Mogli planować włamanie do tego okropnie niebezpiecznego miejsca przez miesiące jakby im się zamarzyło. Już pomijając to, że typ mógł po prostu wykonać jeden telefon, żeby dostać się tam na legalu. Bo później to właśnie zrobił (?????).
Mówiłam coś o tym, że bohaterowie zachowują się jak NPC. No to był fragment jak Silver włączyła w tym czyśćcu z typem co ją zabić chciał. I w momencie jak ona uwolniła się od liny krępującej jej ręce wydarzyło się to:
„Zrobiłam krok w jego stronę, a kiedy znów spojrzałam na mężczyznę, wyciągnęłam ręce zza pleców. Willard wytrzeszczył oczy, a ja rzuciłam się do biegu, zaszłam go od tyłu i jednym ruchem wyrwałam mu nóż. To działo się zbyt szybko, by zrobił jakiś ruch.”
JAK XD Chłop który z tobą walczy, nagle był w takim szoku, że uwolniłas ręce, że po prostu stał? A ty zdążyłaś go obiec i jeszcze nóż mu wyrwać? BŁAGAM XD to najbardziej nierealistyczna walka o jakiej czytałam, bo później też jest nieźle.
Jeżeli chodzi o głupoty to zwróciłam uwagę na kilka: „Poczułam zapach skoszonej trawy, a to oznaczało, że zaczynała się wiosna" HOW? No jak XD Jak się zaczyna wiosna to ta trawa urosnąć musi, zapach skoszonej trawy kojarzy się bardziej z późną wiosną i latem.
Bohaterowie ciągle „podciągali ramiona na klatkę piersiową”, nie potrafiłam nigdzie znaleźć nic na ten temat, więc wątpię, że jest to poprawne. Nie powinno być: skrzyżował ręce na klatce piersiowej albo założył ręce na klatce? Strasznie dziwne określenie.
„Zane wysunął język i powoli zaczął sunąć nim po swoich wargach. Automatycznie zrobiło mi się gorąco. Wyglądał tak majestatycznie, kiedy zwilżał nim usta, patrząc mi przy tym cały czas w oczy.” M A J E S T A T Y C Z N I E ? To słowo napewno nie jest dobrym przymiotnikiem, bo oznacza coś pełne powagi i dostojności, coś co wzbudza szacunek i uznanie. No jak to się ma do tego? Ludzie.
„– Nie mogę cały czas cię kontrolować, Silver. – Kiedy wychodziliśmy z budynku szkoły, Zane spojrzał na mnie, a błękit jego oczu mnie poraził. – Choć, uwierz, chciałbym być twoim cieniem, nawet gdy śpisz.” A tutaj słowo kontrolować jest dziwnie użyte, bo z kontekstu wynika, że chodziło o chronić/opiekować.
Ilość „czuję jego dyszenie na karku” zostało użyte zatrważającą ilość razy.
Dobra wróćmy do skreślenia Zane’a. Typ ją wziął i zdradził. Ze swoją byłą. Która chciała zabić Silver! I na dodatek nagrywała próbę gwałtu na Silver (o tym nie wiedział, ale kurwa nadal…). A wiecie jakie miał wytłumaczenie? ON NIE CHCIAŁ JEJ ZRANIĆ! AHA! WIĘC JĄ KURWA ZDRADZIŁ XD Sorry, ale nic nie wytłumaczy tego, że to zrobił. Dodatkowo nadal nie czaję dlaczego niby pojechał wtedy do niej i stwierdził, że to kurwa zrobi. TO NIE MIAŁO ŻADNEGO SENSU. Oczywiście, że ona mu to wybaczyła, ale wiecie co było głównym argumentem? „Byliśmy dzieciakami” ON MIAŁ W TAMTYM MOMENCIE 21 LAT 💀 Nie Silver on nie był dzieckiem, był dorosłym w pełni rozwiniętym facetem.
Wspomnę jeszcze o spicy scenach, były… dziwne. Czułam się trochę niezręcznie czytając to. A ten sławny trójkąt też był mega dziwny. Tam się w ogóle tak szybko wszystko działo i było napisane w biegu, że nie wiedziałam co tam się dzieje dokładnie. Ta pozycja w której byli? Po opisie nie mogłam tego ogarnąć. Ten Aiden tam był chyba po to, żeby było bardziej kontrowersyjnie, ale dla mnie to wyszło tylko dziwnie. Tym bardziej, że ona i Aiden mieli takie relacje bardziej jak rodzeństwo. No niezręczne były te momenty.
W porównaniu z Hellish, chyba nadal wychodzi lepiej, ale to kompletnie nie dla mnie. Nie mój typ humoru, nie mój styl pisania, nie mój typ bohaterów. Jeżeli wam się podoba that’s ok. Serio, czytajcie co chcecie, to są tylko moje odczucia, więc weźcie się o nie ze mną nie kłóćcie. Podchodziłam na świeżo do tej książki, ale widzę dużo tych samych schematów co w pierwszym tomie.
Mam prawie 30 znaczników. Fajnie, gdyby były to oznaczenia ważnych cytatów... ale nie. To są oznaczenia błędów, literówek, obciętych słów, źle odmienionych wyrazów. Nie zdecydowałam się na zaznaczenie źle postawionych przecinków, ponieważ zabrakłoby mi karteczek. Nigdy żadna książka mnie tak nie zdenerwowała. Trzy osoby były odpowiedzialne za korektę? Chyba za pierwsze i ostatnie 50 stron. Wydawca sugeruje cenę 49.90 za wybrakowany produkt, który nie powinien znaleźć się na półce sklepowej.
Sama fabuła nie lepsza, jeśli to ma być najlepsza książka z serii, nie chcę znać pozostałych. Mógł być ciekawie rozwinięty wątek Akademii dla złoczyńców, ale autorka postanowiła potraktować szkołę jedynie jako tło, na którym postaci rozmawiają. A szkoda, bo ich rozmowy to jedynie konkurs na to, kto ma bardziej gimnazjalna odzywkę.
jestem zmieszana -zane ma dwubiegunowke -silver nie umie normalnie przeprowadzić rozmowy tylko zawsze jest wredna na siłę -rozwiazanei całej akcji jest trochę głupie moim zdaniem -coś czego nigdy nie zrozumiem w twórczości Ploty czyli niby chłopak jest zazdrosny i mega zaborczy "dotknij ją a ja zabije ciebie" a zawsze jakiś trójkąt musi być -coś czego bardzo nie lubię czyli przeskakiwanie z perspektywy teraźniejszej do tego co było 5 lat temu bo zanim zdąże się wczuć w jedną akcję jest już zmiana ma drugą i mega się gubię -TO NIE JEST DARK ACADEMY a tak była promowana i cieszyłam się na ten motyw, a tutaj tej akademii było tyle co nic a jak była to była najbardziej interesującą z całej książki
ale ostatecznie szybko i przyjemnie mi się czytało więc 3,5⭐
4,5/5⭐️ Bardzo mi się podobało dałam mały minusik za to że było cały czas przeskakiwanie między teraźniejszością a przeszłością bo czasami nie umiałam się wkręcić ale ogólnie książka zarąbistą. Wątek romantyczny pochłonął mnie dosłownie od pierwszych stron czułam ten vibe i pociąg między bohaterami co bardzo doceniam w książkach. Tajemnicę która cały czas działa się i ten klimat mroczno zagadkowy totalnie mój vibe. Nie mogę się doczekać Dark agony!
Przeskakiwanie przeszłości i teraźniejszość między rozdziałami mega mi się podobało. Oficjalnie przepadłam dla tej serii. Jeszcze na dodatek ten szkolny vibe ,nie no I love it. Jedyny minus jaki mogę się doczepić to motyw zdrady,ale tak to reszta była okey dla mnie. Boże dajcie mi szybciej to „Dark Agony”!
Zdecydowanie lepsza niż trylogia. Dużo lepiej mi się ją czytało! Historia najstarszego z braci Scott naprawdę mnie urzekła i strasznie się w nią wkręciłam
[Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Niezwykłe] Po trylogii Nicholasa i Aurory byłam bardzo ciekawa historii Silver i Zane'a. Zane może i jest najmniej przeze mnie lubianym bratem z rodziny Scottów, ale sam zamysł na "Hidden Hearts" kupił mnie pod każdym względem. Jestem ogromną fanką motywu dark academia i po szkole dla zabójców oraz złodziei oczekiwałam bardzo dużo. Niestety szybko okazało się, że ze wszystkich książek Weroniki Ploty to właśnie "Hidden Hearts" zrobiło na mnie najmniejsze wrażenie. Oczywiście HH posiada wiele pozytywnych aspektów, ale najpierw chciałabym omówić rzeczy, które nie przypadły mi do gustu.
Miałam przede wszystkim poczucie, że 3/4 książki było wielkim wprowadzeniem do właściwej akcji i przyznam, że wynudziłam się strasznie. Nie znalazłam w treści niczego, co wywołałoby u mnie szybsze bicie serca albo jakąkolwiek inną emocję, dzięki której zapamiętałabym wydarzenia z książki nieco wyraźniej. Chwilami łapałam się po prostu na tym, że czytałam jak z automatu i od razu zapominałam co działo się na poprzedniej stronie. Przeskoki czasowe wprowadzały nieco dynamiki, ale to niestety nie wystarczało. Ostatnie sto stron było dla mnie najciekawsze, ponieważ dotyczyło głównie zagadki Arrona oraz pozostawionego przez niego testamentu. I tutaj mogę szczerze przyznać, że naprawdę czułam ekscytację.
Wątek romantyczny również mnie nie przekonał. Ale myślę, że to wina mojej obojętności względem Zane'a, ponieważ Silver była dla mnie najciekawszą postacią w książce. Poza tym miałam wrażenie, że pod koniec książki zrobiło się aż za słodko, a w przypadku takich par jak ta dwójka, raczej nie jestem fanką cukierkowych dialogów i wielkich wyznań miłosnych.
Silver zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Nie spodziewałam się, że ma za sobą aż tak traumatyczne przeżycia i pozostaje przy tym naprawdę silną oraz waleczną kobietą. W trakcie lektury kilka razy zirytowała mnie swoim zachowaniem, ale nie można jej odmówić charakterku. Jest dla mnie najbardziej wyrazistą postacią w "Hidden Hearts" i jednocześnie najciekawszą.
Chciałabym również wspomnieć o samym stylu pisania Autorki, z racji, że jest to już czwarta książka napisana przez Weronikę, którą miałam możliwość przeczytać. I nawet jeśli HH mnie nudziło, bardzo podobał mi się język użyty w książce, który sprawiał, że czytałam tekst ekspresowo (gdyby nie mój brak czasu, przeczytałabym całość prawdopodobnie w 1-2 dni).
Na sam koniec zostawiłam sobie Aidena, którego obecność w książce była dla mnie najcudowniejszym dodatkiem. Pomimo swojej mrocznej natury, szybko wdarł się do mojej głowy i raczej prędko z niej nie wyjdzie. Czy muszę wspominać, że czekam na wydanie "Dark Agony", gdzie najmłodszy Scott pojawi się na pierwszym planie? W "Hidden Hearts" pojawił się mały przedsmak tego, co czeka czytelnika w piątym tomie i zapowiada się piekielnie dobrze.
3,75/5⭐️
Pierwszy raz dałam książce taką niestandardową ocenę i właściwie miałam też niemały dylemat, kiedy musiałam ustalić ilość "gwiazdek". Koniec końców stwierdziłam, że wciągająca fabuła to coś, co ma dla mnie ogromne znaczenie i w momencie, kiedy przez większość książki dopadało mnie znużenie, nie mogłam tego faktu zignorować. Może to był po prostu mój zły czas na czytanie? Bo wierzę, że wiele osób pokocha "Hidden Hearts" od pierwszych stron i całkowicie się w niej zatraci. Jeśli lubicie dark romanse oraz zagadki w książkach to dajcie szansę tej pozycji.
Na wstępie pragnę podziękować tobie, Weronika. Dziękuję za szansę patronowania kolejnej twojej książki. To dużo dla mnie znaczy, tak samo, jak historia Zane’a i Silver, w której odnalazłam swój dom i ukojenie. Dziękuję 🫶🏼🥹 𝐇𝐢𝐝𝐝𝐞𝐧 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭𝐬 to książka, która wywołała we mnie masę emocji. Nawet gdy czytałam ją drugi raz na papierze, to emocje wciąż były tak samo silne, jak wtedy, gdy czytałam PDF’a patronackiego. Historia Silver i Zane’a jest pokręcona, dużo w niej żalu, pożądania i niepewności. Weronika sprawiła, że miałam wrażenie, że każdą emocję, jaką odczuwali bohaterzy w książce, odczuwałam na swojej skórze. Gniew, rozpacz, zawód, strach i masę innych… Jestem zwolenniczką więcej niż jednej perspektywy w książkach. Tutaj nie dość, że mamy taką sytuację, co pozwala nam poznać odczucia zarówno Silver, jak i Zane’a, to jeszcze 𝐇𝐢𝐝𝐝𝐞𝐧 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭𝐬 posiada dwa czasy – teraźniejszy i przeszły. Dzięki temu możemy poznać początki znajomości bohaterów, jak bardzo zmienili się na przestrzeni czasu, co sprawiło, że się od siebie oddalili i zobaczyć, że pomimo upływu lat, ich uczucia do siebie wcale nie wygasły 💚. Zane i Silver. Silver i Zane. Dwie zagubione dusze. Osoby, które zasługują na całe dobro tego świata. Moje dwa słoneczka, które zawładnęły moim sercem. Silver to jedna z moich ulubionych damskich postaci książkowych. Ubóstwiam jej styl bycia, odwagę, cięty język i chęć bycia samowystarczalną. Podziwiam ją również za to, że miała siłę, aby się nie poddać. Ta dziewczyna przechodziła przez prawdziwe piekło w swoim "domu". Jej ojczym się nad nią znęcał, z kolei matka nie robiła nic, aby temu zaprzestać. Każdą scenę ze wspomnieniami Silver z jej "domu" czytałam ze łzami w oczach. Przeszła tak wiele, a mimo wszystko kroczyła przez życie z wysoko uniesioną głową. Zane już w trylogii o Nicholasie i Aurorze sprawił, że oddałam mu swe serce, natomiast czytając 𝐇𝐢𝐝𝐝𝐞𝐧 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭𝐬, utwierdziłam się w przekonaniu, że była to właściwa decyzja. Zane to zabójca o niesamowicie przystojnym wyglądzie, który posługuje się sarkazmem, troszczy się o swoich bliskich i ma słabość do pewnej blondynki, której barwa oczu przypomina mu kolor niezapominajek. Powiedzieć, że przepadłam dla niego, to jak nie powiedzieć nic. Żadne słowa nie są w stanie opisać mojej miłości do tego bohatera. Początek znajomości tej dwójki jest… ciekawy. Od samego początku Zane i Silver nie pałali do siebie sympatią. Notorycznie się sprzeczali, robili sobie na złość, docinali sobie. A jednak mimo wszystko ich relacja zmieniła się w coś wyjątkowego. Z czasem między bohaterami pojawiło się pewnego rodzaju napięcie. Pożądanie. Wzajemne dogryzanie sobie zaczęło sprawiać więcej radość, niż powinno. Kiedy ta dwójka spędzała ze sobą czas, cała reszta świata zdawała się nie mieć znaczenia. Kiedy Zane zwracał się do Silver „niezapominajko” lub „kwiatuszku”, moje serce wariowało z radości. Chłopak nawet dla niej przemógł swój największych lęk, aby tylko dziewczyna poczuła się lepiej. Dosłownie dla niej przepadł. Czcił ją jak boginię. A później… a później wszystko się zepsuło. Zane jednym czynem zranił dziewczynę tak bardzo, że Silver postanowiła uciec. Zostawiła za sobą miejsce i osoby, które stały się domem, którego nigdy tak naprawdę nigdy nie miała. Kiedy po latach ścieżki bohaterów ponownie się łączą, aby wspólnie rozwiązać ostatnią, pozostawioną przez ojca braci zagadkę, wszystkie wspomnienia wracają. Zarówno te dobre, jak i te złe. Bohaterzy są już starsi, dojrzalsi i chociaż od bolesnej sytuacji minęło już 5 lat, uczucia względem siebie nawzajem nie uległy zmianie, chociaż Silver usilnie się ich wypiera. Z kolei Zane chce zrobić wszystko, aby naprawić popełniony w młodości przez siebie błąd. Pytanie tylko, czy nie jest już na to za późno? Aiden to bohater, który intryguje prawdopodobnie każdego czytelnika. Chłopak zdaje się obojętny wszystkiemu, co się wokół niego dzieje. Jego oczy wyrażają przerażającą pustkę. Prawda jest taka, że Aiden dla bliskich byłby w stanie zabić. Chłopak nawet to udowadnia. Jest lojalny wobec rodziny. Szczególnie w mojej pamięci zapadła scena, w której Aiden stanął w obronie Zane’a przed swoim ojcem. Niezaprzeczalnie też Silver skradła jego zimne serce, bo dla tej wygadanej blondynki byłby w stanie zrobić wszystko. Uwielbiam ich relację, jest wyjątkowa. Jak już wspominałam wcześniej, Silver nie miała łatwo w życiu. Jej dzieciństwo było koszmarem. Pewnego dnia dziewczynie puściły hamulce, a konsekwencją tego była zabójstwo przez nią jej ojczyma. Dziewczyna już dawno temu zaczęła kraść, aby przeżyć. Kiedy pewnego dnia okrada przypadkowego mężczyznę i myśli, że jej się udaje, kilka chwil później wpada na kogoś, kto okazuje się mężczyzną, którego dziewczyna okradła. Tym mężczyzną jest Arron, który, jak się okazuje, już kilka godzin wcześniej zauważył Silver, a na dodatek wie, czego dziewczyna się dopuściła. Arron daje jej wybór. Albo pójdzie do więzienia i odpowie za swoje czyny, albo pójdzie razem z nim i zacznie uczęszczać do jego szkoły. Silver nie ma nic do stracenia, więc się zgadza. To wydarzenie zmienia jej życie o 180°. Szkoła Arrona okazuje się szkołą dla zabójców i złodziei, a na dodatek Arron ma dwóch synów, którzy mają być odpowiedzialni za Silver w szkole. I chociaż początkowo Silver jest wściekła i zdezorientowana, z czasem zaczyna rozumieć, że to była najlepsza decyzja w życiu, jaką podjęła. Arron dał jej coś, czego wcześniej nie miała. Dał jej dom, miłość, zainteresowanie. Stał się jej rodziną, kimś, kto ją pokochał. Był jej przyjacielem, kimś, komu na niej zależało. Dostała od niego miłość, jakiej nie okazała jej matka czy ojczym. Traktował ją, jak swoją córkę. Nazywał ją swoją córką. Wzruszałam się za każdym razem, kiedy czytałam o relacji Silver i Arrona. Arron uratował Silver, dał jej nowe życie, pokazał świat od innej strony. Życzę każdemu z was, abyście odnaleźli swojego Arrona w swoim życiu. Motyw zagadek i tajemnic nadał tej historii wyjątkowego, tajemniczego klimatu. Uwierzcie mi, że razem z bohaterami starałam się rozwiązywać zagadki, jakie otrzymywali od Arrona 😅. Weronika nie pozostawiła nas również bez spicy scen zbliżeń bohaterów, od których wypieki pojawiają się na twarzy. Szczególnie jedna jest taką, która z pewnością zostaje czytelnikowi na dłużej w pamięci. Scena, w której Zane i Silver postanawiają zaprosić jeszcze jedną postać do swojej intymnej chwili 🤭. 𝐇𝐢𝐝𝐝𝐞𝐧 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭𝐬 to książka, która już na zawsze pozostanie moim domem. Moją definicją komfortu. Ci bohaterowie zamieszkali w moim sercu i nie sądzę, aby kiedykolwiek je opuścili. Historia Zane’a i Silver wywołała we mnie masę emocji, czytając epilog, zalewałam się łzami. Niejednokrotnie również ci bohaterowie sprawiali, że płakałam ze śmiechu lub niekontrolowanie parskałam śmiechem. Kocham ich. Kocham tę książkę. I jestem ogromnie szczęśliwa, że mogłam stać się jej częścią. Czytajcie 𝐇𝐢𝐝𝐝𝐞𝐧 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭𝐬!!💚🥹💍
kurcze no długo zastanawiałam się ile dać ⭐️ ostatecznie stwierdziłam, że 4. do połowy było ciężko (strasznie) nie ogarniałam tej historii i miałam ochotę dać dnf, ale potem serio się wkręciłam. było spoko ale nie spełniło moich oczekiwań. (czekam na dark agony) update po dwoch dniach: nie moge przestac myslex o tej ksiazce
Fabuła bardzo mi się podobała, bo właśnie szukałam czegoś takiego o tematyce szkoły dla zabójców i właśnie takie klimaty. Ale niestety zawiodłam się bo myślałam że będzie o niej więcej, ale nie było nic oprócz scen głównych bohaterów w szkole. Miałam wrażenie również, że było za mało opisów detali i emocji z jakimi zmaga się bohaterka. Czasem coś tak z dupy się pojawiało i nie było to opisane tylko czytelnik sam musiał się domyśleć. I tak samo właśnie, to spotkanie ich po latach, było takie o hej hej i żadnych większych emocji przy tym nie było. Może po prostu miałam takie wrażenie bo przyzwyczaiłam się do stylu pisania innych autorek. Miałam duże oczekiwania co do tej książki i niestety się zawiodłam. Fabuła i cały zamysł był na prawdę spoko tylko brakowało mi po prostu opisu tych emocji, refleksji. Zane miałam wrażenie momentami, że był bez charakteru i trudno było mi sobie go wyobrazić. Najbardziej zaintrygował mnie w tej książce Aiden, przez co z chęcią sięgnę po książkę z jego perspektywy. Od razu odnosząc się do jego postaci, moim zdaniem ten trójką miłosny pomiędzy nimi był taki trochę bez sensu. Bo Aiden i Silver praktycznie w ogóle nie miali swoich momentów, gdzie rozmawiali a potem nagle on wbija im do pokoju. Dla mnie trochę takie naciągnę to było. Ale jego postać chyba najbardziej spodobała mi się w tej książce. Mogłabym dać 5⭐️ ale niestety te puste słowa bez żadnych emocji wypowiadane przez bochaterów sprawiły że nie mogłam w ogóle wczuć się w tą historię więc dlatego daje 3⭐️. Ale tak to uważam że nie była to zła książka, może nie z niedociągnięciami, ale jednak przyznam że dobrze się na nie bawiłam. Tylko szkoda że ta wydarzenia w książce nie były bardziej rozłożone w czasie np bardziej rozwinięte na dwie książki po prostu bo bym poczytała więcej tego co się działo 5 lat temu
This entire review has been hidden because of spoilers.
Jeżeli znacie mnie dłużej, to wiecie, że książki Weroniki Ploty są dla mnie bezpieczną przystanią i domem w jednym. Każda napisana przez Werę książka coraz bardziej chwyta mnie za serce. I tak właśnie było z 𝐇𝐢𝐝𝐝𝐞𝐧 𝐇𝐞𝐚𝐫𝐭𝐬. W tej recenzji będę chciała przekazać wam, jak bardzo kocham całe uniwersum 𝐡𝐞𝐥𝐥𝐢𝐬𝐡 i jak bardzo za serce złapała mnie historia Zane'a i Silver, ale najpierw opowiem wam trochę o fabule książki<33.
Życie Silver Miles od wczesnego dzieciństwa przypominało prawdziwy koszmar. Dziewczyna mogła liczyć tylko na siebie. Matka o nią nie dbała, a jej ojczym był jej katem. Silver, by przeżyć, musiała nauczyć się kraść. Kiedy bohaterka zakopała ciało ojczyma w ogródku, stała się wolna, jednak wszystko miało niebawem się zmienić. Kilka dni później mężczyzna, którego chciała okraść, oferuje jej układ: albo dziewczyna pójdzie do więzienia za morderstwo, albo rozpocznie nowe życie w jego szkole. Silver nie miała nic do stracenia. Niczego nieświadoma trafia do ukrytej w lesie Akademii Six - szkoły dla zabójców i złodziei. Okazało się, że tajemniczy mężczyzna ma dwóch synów, którzy mają za zadanie jej pilnować. Jeden z nich opanował jej myśli i tym samym zaszedł jej za skórę.
Nie jestem w stanie opisać tego, jaką wielką miłością darzę tę książkę. Rozpoczynając od mojego kochanego motywu zagadek, który był tutaj wpleciony, bo Weronika cudownie go poprowadziła. Ciągle chciałam dostać więcej odpowiedzi na moje pytania rodzące się w głowie, co było wręcz niesamowite. Do tego bardzo podobał mi się zabieg z perspektywami, ponieważ w tej książce mamy perspektywę Silver z 5 lat temu, czyli wtedy, kiedy Arron zabrał ją do akademii i w czasie jej nauki oraz występuje perspektywa teraźniejsza. To było niesamowite być w głowie bohaterki na przestrzeni dwóch perspektyw czasowych. Do tego bardzo podobało mi się opisanie akademii, ponieważ ja kocham książki z takim motywem i w 𝐇𝐢𝐝𝐝𝐞𝐧 zdecydowanie opisanie przez Werę Akademii Six było na bardzo wysokim poziomie. Do tego nawiązania do mojego kochanego 𝐡𝐞𝐥𝐥𝐢𝐬𝐡 i jedna scena z bohaterami z tej trylogii...🥹 poczułam się znowu jak w domu. Za to właśnie kocham serię hellish - przewijają się w niej bohaterowie z trylogii hellish, a do tego sam Zane, Silver i Aiden... kocham całą sobą...<33 Teraz skupimy się na moich słoneczkach, którzy bardzo dużo mnie nauczyli, czyli na Silver i Zane'ie.
Silver to dziewczyna, którą pokochałam już od pierwszej strony 𝐇𝐢𝐝𝐝𝐞𝐧. Jej historia zabolała mnie już od samego początku i zdecydowanie Silver jest bohaterką, do której przywiązałam się cholernie mocno. Dziewczyna ta według mnie nie zasłużyła na to, co ją spotkało. Jestem pod wrażeniem, jaką siła, mądrością i pewnością siebie emanuje ta bohaterka. Silver również zawsze dąży do celu i nigdy się nie poddaje. Wiadomo bohaterka nie jest robotem i miała również parę momentów słabości, w których potrzebowała pomocy od osób trzecich, ale mimo tych trudnych chwil zawsze szła z podniesioną głową do przodu. Historia Silver zdecydowanie nie należała do lekkich, ale kocham ją, bo nauczyła mnie wiele i otworzyła mi oczy na niektóre sprawy.
Zane Scott to bohater, którego cząstkę mogłam dostrzec już w trylogii 𝐡𝐞𝐥𝐥𝐢𝐬𝐡. To tam poznając go doznałam niesamowitych emocji i pokochałam tego bohatera całą sobą. Wykreowanie Zane'a było niesamowite. Jedno wcielenie bohatera było bardzo mroczne i mrożące krew w żyłach, a drugie słodkie jak miód. Zdecydowanie ten bohater jest tym najmądrzejszym i najrozsądniejszym ze wszystkich braci Scott. Po tym, co napisałam moglibyśmy stwierdzić, że Zane był zwykłym chłopakiem, ale niestety tak nie było. Mimo wszystko Zane był zepsuty i zniszczony. Niektóre sytuacje z jego życia skłaniały mnie do łez i głębokich rozmyśleń. W niektórych momentach ranił on moje serce niczym kolce róży a w niektórych leczył niczym plaster ranę. Zane nie był idealny. Popełniał błędy, ale mimo wszystko nie zasłużył on na wszystko, co go spotkało.
Zane i Silver to po prostu dwa moje słońca. To po prostu moja kotwica na głębokiej wodzie i miód na moje serce. Są oni zdecydowanie jedną z moich ulubionych par książkowych. Gdyby tylko chcieli, to cały świat padłby przed nimi na kolana. Na początku tej książki szczerze mogłam powiedzieć, że ci bohaterowie totalnie do siebie nie pasują, lecz odkrywając ich bariery poznawałam ich coraz bardziej i zdecydowanie w trakcie książki mogłam pokusić się o stwierdzenie, że Silver i Zane pasują oni do siebie idealnie niczym Yin i Yang. Kocham napięcie, jakie budowali wokół siebie ci bohaterowie. Kocham to, jak rozwijała się ich relacja i to, jak budowali do siebie ponowne zaufanie. Z niczego powstał cudowny kwiat, który z dnia na dzień coraz bardziej rozkwitał. Zane w pewnym momencie był gotowy zrobić dla Silver wszystko, a ona w pewnym momencie zdała sobie sprawę, że również jest gotowa poświęcić się dla najstarszego Scotta. Ich historia była bardzo zawiła i trudna, ale zdecydowanie stała się ona moim domem. Kocham ich całym serduchem.
𝐇𝐢𝐝𝐝𝐞𝐧 𝐇𝐞𝐚𝐫𝐭𝐬 to książka, która otworzyła mi oczy i wiele mnie nauczyła. To książka, która pomimo swojego mroku i trudnych kwestii stała się dla mnie domem. To książka, której oddałam bezpowrotnie serce i będę wam ją polecać do końca moich dni. Książkę oceniłam na ∞ i myślę, że uargumentowałam wam moją miłość do tej książki w tej recenzji. No co ja mogę powiedzieć... czytajcie 𝐇𝐢𝐝𝐝𝐞𝐧, bo to książka, która zasługuje na wszystko, co najlepsze<33
Szczerze ksiaxka jest pojebana w chuj ale podobała mi się bardziej od poprzednich części. Zane wydaje się najnormalniejszy z braci jeśli można tak powiedzieć o zabójcy.
Połączenie Zane plus Silver po prostu I love it 🥰. Jak tutaj nie kochać bohaterów i tego świata!Ta książka nieziemsko uzależnia.Te riposty bohaterów są kuźwa tak zajebiste że Jprdl.
Robię DNF w połowie, bo to jeden wielki chaos. Może nie przeszkadzałoby mi to, gdyby książka była chociaż poprawnie napisana, ale nie jest. Bohaterowie mają zero charakteru, ich zachowanie w ogóle nie jest autentyczne, niektóre zdania brzmią bardzo źle, co mnie wybija z rytmu, nie mogę się połapać, co tu się dzieje, ciągłe przekleństwa nie dodają postaciom charakteru, bo jest ich przesyt w momentach, w których wcale nie musiały być. Sama historia byłaby tak ciekawa (dlatego po nią sięgnęłam), gdyby tylko została dobrze poprowadzona, może gdyby spędziło się nad nią więcej czasu, gdyby ktoś zrobił dobrą redakcję…cokolwiek.
Pierwszą książkę autorki czytało mi sie o wiele przyjemniej, nie było nie wiadomo jak dobrze, ale dostrzegałam w tym potencjał na przyszłość. Trochę mi szkoda, że tu w ogóle nie został wykorzystany, bo pomysł na całą serię jest naprawdę interesujący. Tylko że niedopracowany. Nie poprawiło się budowanie charakterów bohaterów, wątki miłosne (wciąż niezmiennie zero chemii), prowadzenie akcji.
(To akurat moja wina, że nie dowiedziałam się, że jest tu podwójna linia czasowa, ale to tylko mnie jeszcze bardziej dobiło, bo nie cierpię tego zabiegu w książkach)
Więc niestety tak jak mówiłam, to już trafi do czołówki najgorszych książek jakie czytałam w tym roku, a mamy dopiero luty.