Pełen niesamowitości, pięknie zilustrowany zbiór baśni i podań wschodniosłowiańskich.
Baśnie od zawsze były dla ludzi źródłem mądrości. Przekazywały wiedzę o tym, jak otaczający świat widzieli nasi przodkowie, jak wyglądał ich dzień powszedni, jakie tradycje i rytuały rządziły ich życiem, a także w co wierzyli i jak swoją wiarę wyrażali.
Niniejszy zbiór zawiera kilkadziesiąt baśni i bajek z kultury Słowian Wschodnich. Napotkacie w nich Babę Jagę – jedną z najważniejszych postaci słowiańskiego folkloru – Kościeja Nieśmiertelnego – czarny charakter ze starosłowiańskich podań ludowych – a także wiele innych niesamowitych postaci, jak choćby żmija, błotniaka, upiora czy rusałkę.
Ale Baśnie wschodniosłowiańskie to nie tylko fascynujące stworzenia z mitologii słowiańskiej. To też absolutnie piękne stroje, niezwykłe zwyczaje ludowe i specyficzny, nierzadko czarny humor. To również zaproszenie w leśne ostępy, dawne wsie, magiczne miasta, gdzie można poznać magiczną moc żywej wody i usłyszeć dźwięki zaczarowanej sopiłki.
Wspaniała książka, ciekawe opowieści, bardzo dużo prawidłowości można zauważyć (symbolika liczb, wątki itd.). Daję 4, a nie 5, bo jednak przy takiej książce chciałabym trochę wiedzy obok - skąd dokładnie jest dana baśń, jak zostały wybrane itd. Zabrakło mi posłowia albo wprowadzenia. Poza tym świetna.
Lisioły Wschodniosłowiańskie . To, że Lisioł lubi baśnie nie powinno nikogo zaskoczyć. Wszak Jego Wielka Lisiołkowatość również należy do istot baśniowych – to znaczy często śpi na zbiorach legend, więc na pewno cząstka tej magii przeszła na rude futerko, prawda? „Baśnie Wchodniosłowiańskie” zebrane i opracowane przez Iwonę Czaplę to zbiór opowieści, jak sam tytuł podpowiada, pochodzący zza wschodniej ściany lisiołowej norki. I może się wydawać, że baśnie, jak to baśnie, nie będą one się różniły od tych, które już znamy. Jednakże Lisioł musi pisnąć, że od pierwszej strony czuć znacznie innych nastrój tekstów. Króla zastępuje car, Kościej Nieśmiertelny stoi za nikczemnymi intrygami, a zawadiaką i poszukiwaczem przygód jest często Kozak. . Z dużym zadowoleniem Lisioł dostrzegł reprezentację rudej kity w opowieściach! Z chytrym uśmiechem futrzak oszukał rybiego króla z dnia Dniepru – bo na Lisioła trzeba mocniejszego zawodnika niż jakiś łuskowaty despota. Jest też nieco mniej przebiegła lisiczka-caryca, ale to zwykły farbowany lis był – pisnął Lisioł. Niektóre teksty uważnemu czytelnikowi wydadzą się znajome – jak bajka o Żelaznym Wilku czy historie o Babie Jadze – przez co Lisioł mógł czasami przeczytać znaną mu baśń w nowej odsłonie. Teksty są zróżnicowane i ciężko się przy nich nudzić, bo nie zajmują też wiele stron. Czasami Lisioł łapał się za kitę podczas lektury – wyobrażacie sobie, że jest tam baryłka, której przetoczenie przywołuje magiczny pałac? Oto coś godnego lisiej uwagi. . Podczas lektury Lisioł miał okazję posprzeczać się ze śmiercią o długość życia – cudzego, bo swoim futrzak by nie ryzykował – spotkać psiogłowca, a jak przyszło co do czego, wywijał szablą ze skutkiem śmiertelnym dla otoczenia. Jeden detal przypadł Lisiołowi do gustu: narrator kończy niektóre opowieści stwierdzeniem „I ja tam byłem i miód piłem”. To znak jakości oraz wiarygodności dla każdej historii – pisnął Lisioł. Miłe przypomnienie, że opowieści kiedyś przekazywano w karczmie nad kuflem czegoś mocniejszego. Lisioł poleca ten zbiorek, chociaż brakowało listy publikacji, z których zaczerpnięto teksty – coś takiego przydałoby się osobom, które chciałyby zgłębić temat baśni ze wschodu.
Początek czytało mi się dobrze, ale im dalej, tym więcej powtarzających się motywów i większe zmęczenie materiałem. Brakowało mi jakiegoś opracowania przytaczanych baśni, pogrupowania ich, jakichkolwiek informacji, chociażby z jakich terenów pochodzą. Niektóre były krótkie na dwie strony, inne na max. kilkanaście. Polecam wyłącznie entuzjastom słowiańszczyzny jako ciekawostkę.