Poznaj Arletę, pechową czarownicę, której wciąż brakuje licencji na czarowanie. Na jej drodze stoi ostateczny egzamin, ale zaliczenie go wcale nie będzie takie proste!
Jak zdać egzamin, gdy podczas przygotowań kociołek ucieka, domowe rośliny wariują, a w przydomowej studni zamieszkał utopiec? Na domiar złego, w zapanowaniu nad tym chaosem ma pomóc korepetytor, w którym Arleta się podkochuje.
Jeśli myślisz, że nauka do egzaminu jest nudna, to cóż, nie tym razem!
Urodzona w Międzynarodowy Dzień Pisarzy i Pisarek powzięła to sobie za wróżbę. Dzień zaczyna od potężnej dawki Earl Greya, żeby choć trochę rozbudzić wewnętrznego leniwca. Na życie zarabia klikaniem w klawiaturę, bo za mizianie piesków nie płacą. Czas wolny spędza z nosem w popkulturze albo poszerzając wiedzę o demonach z różnych zakątków świata. Licencja na czarowanie to jej literacki debiut.
Czarny kot przecina Ci drogę. Co robisz? A) idę inną trasą B) idę normalnie, nie jestem przesądn* C) O MÓJ BOZIU JAKI ŚLICZNY KOCIAK CHODŹ DO MAMUSI ADOPTUJĘ CIĘ
Arlecie przed nosem to chyba musiała setka takich kotów przejść, bo dziewczyna się od pecha opędzić nie może. Wszystko jej z rąk leci, a żaden rezonans nie wykrywa nietypowych przypadłości neurologicznych. Dlaczego więc nie może zdać egzaminu i dostać tej nieszczęsnej licencji na czarowanie?!
A bo właśnie! Arleta ma moce magiczne. Chyba, że zaraz je jej zabiorą, bo ewidentnie sobie z czarami nie radzi. Ostatnio mało z miotły nie spadła, ale zwalmy to na stary model i awarię systemu antygrawitacyjnego. Z resztą GPS w niej też się coś ostatnio nie mógł zaktualizować.
A więc przedstawmy się raz jeszcze, porządnie: poznajcie Arletę, bohaterkę książki Licencja na czarowanie, której przyjdzie brać korki u swojego crusha, byle tylko jej różdżki nie odebrano. Arleta jednak jest ofiarą losu ma pecha, co objawiać będzie się... na każdej stronie 🙂
Licencja na czarowanie jest powieścią pełną humoru, absurdów i dowodów, że Aleksandra Okońska ma niezwykłą wyobraźnię i fantastycznie bawi się konwencją. Bo tutejszy świat wiedźm jest jak najbardziej współczesny, przepełniony technologią, i pewnie ktoś tam też słucha Taylor Swift. W kolejnych rozdziałach poznamy Bluszcza Stefana, gadatliwego smoka, a także Jadwigę Babę, nazywaną Jagą Babą (zdarza się odwrotnie), a całość okaże się idealną lekturą nie tylko dla młodszych odbiorców, ale i starszy doceni luz i comfort style, jakim uraczyła nas autorka.
Jeżeli kochacie twórczość Marty Kisiel czy Mileny Wójtowicz, jeśli przypadł Wam do gustu Instytut Absurdu, Necrovet czy wiedźmie historie Magdaleny Kubasiewicz, to koniecznie sięgnijcie po Licencję na czarowanie.
Czytałam tę powieść w autobusie, jak jechałam na wakacje i naprawdę miło spędziłam z nią czas. Takie lekkie, zabawne fantasy. Uwielbiam Impa i chętnie sięgnę po następne książki tej autorki.
Moje czytanie skończyło się na rozmowie w lustrze, które wyglądało jak: „A: Ile ty się już w nim kochasz? 5 lat?” B: Nieprawda, bo 4.5! Idź umrzyj!”
Z całym szacunkiem, zostałam skuszona obietnicami przyjemnej, zabawnej historii. Dostałam infantylny dialog, po którym nie oczekuję, że będzie lepiej w dalszych częściach tej książki, skoro to jest „humor” autorki. Nawet książki z lat 2015/16, które szczyciły się takim humorem były subtelniejsze i mniej żenujące; w 2024 roku to jest odpychające, odrzucające, żałosne i śmieszne w ten najgorszy sposób.
Swoją drogą, tyle, ile zdołałam przesłuchać, to była próba oddania pierdołowatości Maliny z „Cud, Miód, Malina” (nawet przemiana, która nie wyszła, otwiera tą książkę, tak samo jak książkę Jadowskiej, tylko zamiast kozła mamy tutaj osła :))) ), co jest trochę zagraniem poniżej pasa i bawi, że obie książki są wydane w tym samym wydawnictwie.
DNF 20% Przestaje się oszukiwać, że do niej wrócę. Myślę, że nie jestem w grupie docelowej. Nic mnie tu nie interesowało, a bez sensu czytać coś na siłę i wywracać oczami. 🤷🏼♀️
„Licencja na czarowanie” to pełna humoru opowieść o niezwykle pechowej, ale dającej się lubić czarownicy. Wiele razy śmiałam się z zabawnych dialogów albo tragikomicznych wydarzeń. Nie wspominając o tym, że relacje między bohaterami rozczulają, wywołując uśmiech na twarzy.
Świat stworzony przez Aleksandrę Okońską jest barwny oraz świeży – pełen inspiracji czerpanych ze słowiańskich wierzeń, ale z nowoczesnym twistem w postaci połączenia magii z technologią. Jeżeli lubicie alternatywne wersje Polski, powinniście sięgnąć po tę książkę!
Całkiem przyzwoita historia przeznaczona raczej dla młodszego czytelnika, którego fascynuje magiczny świat. Mamy młodą (niedoszłą) wiedźmę, którą prześladuje pech, a przed nią egzaminy, pozwalające na zachowanie magii. W tle kilka upiorów i paskudne Licho, a na horyzoncie pierwsza miłość. Jak na debiut zupełnie udana opowieść.
Jeszcze muszę się zastanowić. Na pewno mroziły dosyć żenujące teksty typu "umrzyj" albo "nie smutaj" (2010 much?) Albo przekomarzanki na poziomie podstawówkowym, kiedy bohaterowie mają po ok. 20 lat. Pewnie pojawi się tutaj edit.
Arleta jest pechową czarownicą. Aktualnie dziewczyna robi wszystko, by zdać egzamin i uzyskać licencję na czarowanie. Jednak no pech chce, że nic nie idzie gładko i tak jak należy. W dodatku w zdaniu egzaminu ma jej pomóc korepetytor w którym się podkochuje - a to już pech do kwadratu, bo przecież jak się skupić na nauce jak chce się wzdychać do swojego obiektu zainteresowania. Jakie jeszcze po drodze będą komplikacje? Może się okazać, że całkiem sporo.
Sięgając po tę książkę nie miałam żadnych oczekiwań. Wiedziałam, że to ma być lekka oraz pełna humoru lektura i tego się trzymałam. Bawiłam się dobrze, bo książka była bardzo relaksująca, niewymagająca, zabawna, a główną bohaterkę da się szczerze polubić. Jedynie do kompletu trzeba zaparzyć sobie herbatę, otulić się kocem i nic więcej do szczęścia nie było potrzebne.
nie jest to mój ulubieniec, ale na pewno przyjemnie mi się słuchało. nie przepadam za główną bohaterką i to chyba jeden z większych moich problemów. mimo to jeśli kiedyś powstanie kolejny tom, to z chęcią po niego sięgnę!
3,5 Sympatyczna opowieść o czarownicy, którą prześladuje pech, o niezdanym egzaminie i konsekwencjach zawierania paktów ze smokami. No i o kocie, bardzo tajemniczym kocie.
PS Troszkę uwiera mnie "cukierkowa" okładka, która w mojej ocenie, bardziej przystaje do literatury dziecięcej, niż do książki której bohaterowie ukończyli dwudziesty rok życia.
Momentami świetna, ale miała elementy, które mnie od niej odbijały i po prostu mi nie pasowały. Ale na pewno przeważają plusy, a bohaterowie są super!!✨ 6.5/10
Przyjemna, lekka i fajna jak na jesienny wieczór, nie ma wyszukanej tramy, ani górnolotnych wątków przez co będzie to bardzo spokojna lektura. Okładka jest idealna na ten czas i jak na debiut jest to mega dobra pozycja (nie chcę się do niczego przyczepiać bo serio nieźle przy niej się czułam) Wiem, że nie będzie to najlepsze co w życiu przeczytacie ale możecie jej dać szansę,tylko nie próbujcie zbyt myśleć nad tym co tam robią bo zaczniecie się lekko wkurzać ich nielogicznym działaniem. 4⭐
3/5⭐ Nie lubię friends to lovers, chyba że to Artur Krzeszowski. Ten bohater pokazał mi, że można być zarówno nieśmiałym, jak i starać się o dziewczynę!! Imp, Dyńcia i PRZEDE WSZYSTKIM Dąb Bartek po prostu skradli moje serducho🫶🏻
Jeżeli szukacie idealnej książki na jesienny wieczór, totalnie komfortowej i przeuroczej i magicznej… To koniecznie wrzućcie na swoją listę „Licencję na czarowanie”. 🩷 Główna bohaterka nawet mieszka w dyńce. 🥹
To cozy fantasy jakie uwielbiam. ✨
Arletę od zawsze prześladował Pech. Pech przez duże P. Eliksiry wybuchają, rzucane zaklęcia mają swoje długotrwałe konsekwencje - i to totalnie nie takie jakie powinny mieć. No ogólnie klapa totalna, od czarów i eliksirów Arlety dla własnego bezpieczeństwa lepiej trzymać się z daleka. I pomimo tych wszystkich nieszczęsnych przeciwności - Arleta za wszelką cenę próbuje udowodnić swoją wartość i jak dla mnie to wychodzi jej to niesamowicie, choć nie mało kto potrafi to docenić.
Niestety usilne próby Arlety i jej rodziny w poszukiwaniu remedium na tego nieszczęsnego Pecha stoją w miejscu - więc puszkowania wciąż trwają. Może w końcu się uda.
Po pięciu latach nauki przyszedł czas egzaminów i zdobycie licencji - jak możecie się spodziewać, Arleta egzamin oblewa. Zdanie tego w jej przypadku graniczyło z cudem. Niedługo będzie musiała podejść do egzaminu po raz drugi, a oblanie skończy się… całkowitą utratą magii.
Tu do akcji wkracza korepetytor, który chcąc nie chcąc z Pechem Arlety przeżyje niezwykłą przygodę.
To była totalnie przeurocza książka, uśmiechałam się do niej jak szalona. Dużo przyjemnego humoru, rewelacyjna fabuła i bohaterowie, którzy skradną wasze serca! To historia, przy której odpoczniecie na maksa! Ja osobiście chciałabym więcej… więcej Arlety i jej Pecha!
Magiczny domek, tajemnice jakie skrywa, chowańce (choć tutaj głównie dokładnie jeden, totalnie diabelny i kradnący show kot Imp!), i totalnie uroczy, subtelny, świetnie wpleciony w fabułę wątek romantyczny.
Główna bohaterka i jej relacje z rodziną mają status: to skomplikowane. Arleta to taka trochę czarna owca w swojej rodzinie, a tutaj w tej historii… znajduje tą swoją prawdziwą rodzinę, z całym zapleczem wsparcia zwalczającego Pecha (na ile się da, bo to ciężki kaliber ten Pech). I na pewno zdziwi was, jak bardzo pokręconą rodzinkę zebrała wokół siebie Arleta. 🩷
Totalnie przepadłam, urzekła mnie, pokochałam całym sercem. No rewelacja i tyle. 🥹
to było super! podążałam za bohaterką z wielką przyjemnością i nie sądziłam, że się tak wkręcę. bardzo chętnie bym przeczytała kontynuację ❤️ idealna dla fanów koźlaczek!
ps w końcu książka, która nie przyprawiła mnie o ból głowy i możliwe, że odczarowała zastój czytelniczy (park jurajski też się przyczynia)
Fajne, ale niezbyt zapadające w pamięć. Przyjemnie cię słuchało, podobał mi się ten wątek pecha. Magia też ciekawa. Zakończenie satysfakcjonujące jak na książkę tego typu. Gdyby był 2 tom to z chęcią bym go włączył. Co do romansu, nie za bardzo czułem chemię między bohaterami, ale na szczęście dopiero zaczną ze sobą chodzić plus za smoka a, i za Impa (chyba tak to się pisze), polubiłem go
Jejku, jaka to była przyjemna lektura 🤎 Taka lekka, ciepła, z humorem, idealna na deszczowy dzień, do słuchania w pociągu albo na poprawę humoru. Ostatnio mam jakąś fazę na taką cozy fantastykę i bardzo mi z tym dobrze 😊✨️