Die W.I.T.C.H. sind gespalten, denn Taranee hat die Gruppe der Wächterinnen verlassen. Damit sie nicht geschwächt dastehen, stellt das Orakel ihnen einen Ersatz an die Seite: Die Kämpferin Orube. Die Verstärkung ist bitter nötig, denn die Mädchen stehen schon vor ihrer nächsten Mission: Ari, der König von Arkhanta, hat ein gefährliches Wesen eingesperrt, mit dessen Magie er seinen kranken Sohn heilen möchte. Doch die Bosheit und Kraft der gefangenen Banshee lassen sich nicht auf Dauer unter Kontrolle halten …
Francesco Artibani (born 27 October 1968) is an Italian comics writer, most notably known for his work on Disney comics. Artibani originally studied animation. He debuted in comics in 1992, scripting an Uncle Scrooge story for the Italian weekly Disney comics magazine 'Topolino'. Besides writing stories for Topolino, since the 90's Artibani contributed to various innovative comic projects from Disney Italia, such as PKNA, MMMM and W.I.T.C.H. He is also the co-creator of the Monster Allergy comics series.
Muszę przyznać, że do momentu pojawienia się Orube, zapomniałam, że ona się pojawia i jest cała drama z Taranee. No i jeszcze Sylla. Nie pamiętam wielu dalszych przygód WITCH, miło sobie tak przypominać.
Im dalej tym przyjemniej mi się czyta, bo o ile te pierwsze perypetie dziewczyn znam prawie na pamięć to tutaj jest już wiele rzeczy, których albo nie wiem albo nie pamiętam 🥳
Podczas tego tomu naprawdę dobrze się bawiłam. Trochę denerwowała mnie Orube, ale już zmierza w dobrym kierunku. Bardzo podoba mi się wątek Teranee i tego, że w końcu ktoś się postawił Wyorczni 🙅🏻♀️
Jak zwykle, dajcie mi kolejny tom szybciuteńko 🌊🔥🌿🌬
Na końcu pierwszego rozdziału dziewczyny są na lotnisku w Heatherfield, a na początku drugiego rozdziału są już na lotnisku docelowym. No i magicznie mają inne ciuchy. Tylko Hay Lin się zgadza. No magia xD
Ten cytat ze strony 79 trzyma się mnie od lat. "Możesz płakać, jeśli chcesz! W tym deszczu i tak nikt nie zauważy łez! "
Jakoś ciężko było mi się skupić na czytaniu tego komiksu, chociaż zawsze gdy siadałem do niego, to miałem dużą ochotę; poza tym historia z banshee jest jedną z moich ulubionych.
Poza tym banshee jest hot i chyba za dzieciaka też mi się podobała xD
To była okropnie niedopracowana i nudna część. Ostatni zeszyt całkiem fajny, choć też o dupie Maryni. Akcja praktycznie nie posunęła się do przodu od ostatniego tomu. To była historia o podejmowaniu raz za razem dokładnie tych samych działań, żeby ostatecznie i tak ponieść porażkę i wrócić do punktu wyjścia. Słabo. Jeśli chodzi o podejmowane przez dziewczyny działania w innych światach, to w każdym komiksie tego tomu robiły dokładnie to samo - przybywały, wdzierały się siłą lub podstępem do siedziby antagonisty, zamieniały z nim dwa zdania w duchu "powstrzymamy cię!", "nie, to ja was powstrzymam od powstrzymania mnie!", po czym uciekały do Kondrakaru i wracały do szkoły. Jedynie części z życia prywatnego Witch były bardziej zróżnicowane, chociaż i tak wszystkie skupiały się na stopniowej asymilacji Orube w grupie. Rozczarowanko, ale będzie czytane dalej z nadzieją na poprawę.
Niesamowite, że w dzieciństwie czytałam mnóstwo tych komiksów (aczkolwiek na pewno nie doszłam do końca ani pewnie nawet do połowy), w większości po kilka razy, a ostatnią rzeczą, którą pamiętam po trzecim tomie, jest bardzo mgliste wspomnienie Orube. "Najpóźniejsza" scena to ta, której jeszcze tutaj nie było, w której ćwiczy w parku z mieczem i związanymi dłońmi, ale poza tym absolutnie nic.
To jednak na szczęście jest tylko dobre, bo oznacza, że tę wspaniałą, kreatywną, ładną, ale w gruncie rzeczy prostą historię (która oczywiście ma też swoje mankamenty) poznaję od nowa. I bardzo, bardzo dobrze się z tym czuję, tak samo jak moje Wewnętrzne Dziecko.
Na Strażniczki Kondrakaru czeka kolejne zadanie. W rękach Ariego - władcy Arkhanty - spoczywa ogromna moc. Przed laty mężczyzna podstępem schwytał i uwięził jedną z najpotężniejszych istot – groźną banshee Yuę. Teraz mściwy duch musi spełniać zachcianki zwykłego człowieka. Ale to nie jedyny problem WITCH - Taranee, strażniczka ognia, decyduje się na jakiś czas odejść z grupy. Jej miejsce zajmuje Orube, dawna wychowanka Luby. Historia nabiera tempa, charakteru i głębi. Nie ma tutaj wyidealizowanego życia - są troski, rozstania, nieufność, smutek, żal... Coraz bardziej wciągam się w przygody młodych dziewczyn! :D Podoba mi się i już sięgam po następny tom :D
Nadal ogromny sentyment, choć ten tom podobał mi się zauważalnie mniej od poprzednich. Nie polubiłam się z Orube, więc śmieszyły mnie wszystkie teksty Irmy wycelowane w jej stronę. Duża część fabuły jest uproszczona, akcja kończy się w trakcie, myślę, że dzieciaki mogą mieć z tym problemy. Ja jednak nadal uwielbiam tę kreskę i niesamowitą moc natychmiastowego relaksu, jaki mi przynoszą. No i urzekła mnie postać autystycznego chłopca! Więcej takich bohaterów!
Chyba nostalgia mi już minęła bo coraz słabiej się bawię przy kolejnych tomach. To już chyba moje pożegnanie z czarodziejami, ale miło było powrócić do czasów dzieciństwa. 🙈
3/5 ⭐️ Otwieramy wątek Ariego, banshee i Orube. Denerwuje mnie wątek Taranee, bo był zupełnie bezsensowny. Dodatkowo mam wrażenie, że trochę się w tym tomie miotamy bez celu, odczuwam lekki spadek formy.