Tulpa – równoległa osobowość, którą wyróżnia samoświadomość oraz niezależność od osoby, która wykreowała ją w swoim umyśle. Bywa określana jako „wymyślony przyjaciel”, jednak w miarę rozwoju zaczyna podejmować własne decyzje oraz wysnuwać samodzielne wnioski.
Jacek jest początkującym literatem. Tworzy w cieniu utalentowanego brata, Mariusza Tylka – uznanego autora kryminałów, założyciela krakowskiej grupy pisarskiej, który w niewyjaśnionych okolicznościach został zamordowany we własnym domu. W drugą rocznicę śmierci Mariusza życie tracą dwie osoby. Co zastanawiające… zostają zamordowane w sposób opisany w książkach stworzonych przez członków pisarskiego stowarzyszenia. Jedną z ofiar jest partnerka Jacka, drugą znajoma jego brata. Śledztwo w sprawie śmierci poczytnego pisarza zostaje wznowione i rozszerzone o nowe wątki. Prowadzą je inspektor Biernacki i prokurator Świetlik. Panowie się nie lubią, a ich konflikt wpływa na nieskuteczny przebieg dochodzenia. Jacek na własną rękę usiłuje odkryć prawdę. Wspiera go detektyw Robert Kortz – wymyślony bohater książki Tylka, który staje się jego alter ego, a z czasem… niezależną jaźnią.
Wojciech Wolnicki, the author of the dystopian series Dualverse, is a man of both science and humanities. He is a graduate of the University of Technology and has pursued screenwriting at the AMA Film School in Krakow. Apart from his literary pursuits, Gregory takes pleasure in cooking and immersing himself in various cultures. Indulging in a variety of written genres, his work is notably devoid of hypocrisy, a trait he strongly dislikes. Gregory's fascination lies in people, and he considers them a perfect literary muse. The Dualverse series unfolds as a captivating tale, delving into the social issues and drama of two parallel worlds. The author enjoys blending literary genres, resulting in unique versions of thrillers, crime novels, and social dramas that tackle challenging family issues. The book Recognition is a prime example, offering a poignant dissection of a complex father-son relationship.
Czasem zastanawia mnie, jak bardzo pisarze zżywają się z bohaterami swoich powieści. Czy rzeczywiście „siedzą” im oni w głowach żyjąc niemal własnym życiem? Nieraz przecież w wywiadach słyszymy, że bohater popchnął fabułę w innym kierunku niż to było pierwotnie zamierzone.
„Ktoś tak blisko” Wojciecha Wolnickiego, którego wcześniejszą twórczość wydaną pod pseudonimem W. & W. Gregory mogę śmiało ocenić moim najbardziej pozytywnym zaskoczeniem ostatniego roku, wraca z równie niesztampowym kryminałem przybliżającym nam kulisy pisarskiego fachu. A że jest to pierwsza część cyklu zatytułowanego „Tulpa” co oznacza „samoświadomego wyimaginowanego przyjaciela” możecie się domyślać, że powieści daleko do klasycznego kryminału.
Autor nie byłby sobą gdyby stworzył coś przewidywalnego i tu od samego początku zaskakuje nie tyle brutalną zbrodnią popełnioną na poczytnym pisarzu, ile postacią narratora. Detektyw Robert Kortz jest bowiem bohaterem powieści początkującego pisarza Jacka Tylka, brata zamordowanego Mariusza. I gdy dwa lata później zaczyna dochodzić do kolejnych zbrodni wzorowanych na opisywanych w książkach autorów należących do krakowskiej grupy pisarskiej, to właśnie ten dziwny duet podejmie próbę dojścia do prawdy.
Przyznam się Wam, że dialogi Jacka i jego wyimaginowanego przyjaciela niejednokrotnie budziły u mnie ciarki i moja opinia o głównym bohaterze zmieniała się wraz z jego częstymi lukami w pamięci i rozwojem akcji. A tu naprawdę dzieje się sporo, aż w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, kto przeżyje tę makabryczną rozgrywkę. Różne perspektywy na coraz bardziej zawiłą sprawę stawiają czytelnika w pozycji uprzywilejowanej, co jednak nijak nie pomaga w odgadnięciu sprawcy i motywu, jakim się kieruje.
To jednak powieść dużo bardziej złożona ukazująca nie tylko kulisy śledztwa prowadzonego przez wykreowanych z olbrzymim autentyzmem policjanta Biernackiego i prokuratora Świetlika oraz znakomity zespół indywiduów parających się pisarstwem z lepszym lub gorszym efektem. To przede wszystkim studium relacji międzyludzkich na różnych poziomach i eksploracja zawiłości ludzkiej psychiki, w której czasem trudno odróżnić jawę od snu, a prawdę od imaginacji.
I to również możliwość zagłębienia się w te relacje buduje wyjątkowość i klimat tej powieści, a Autor poprzednimi swoimi książkami udowodnił, że do tego tematu podchodzi z olbrzymią wnikliwością, spostrzegawczością, ale też empatią. Tu sięga w mroczne zakamarki ludzkiej duszy, niepokoi niewiadomą, jaką może okazać się umysł człowieka nawet dla niego samego.
Zaskakujące zakończenie pozostawia z wrażeniem, że to dopiero początek większej historii sugerując, że bohaterowie mają wiele do odkrycia i jeszcze więcej przed nami skrywają. Zafascynowana i zaintrygowana czekam na kontynuację, pragnąc poznać więcej tajemnic skrywanych przez Jacka i detektywa Kortza.
Jeśli chcecie doświadczyć i poczuć więcej, jeśli nie obawiacie się wciągnięcia w fantasmagoryczny, ale i do bólu prawdziwy świat naszych bohaterów, to sięgnijcie po ten nieoczywisty i świeży kryminał wyłamujący się zdecydowanie z ram swojego gatunku. Ja po raz kolejny pozostaję z zachwytem również nad sugestywną interpretacją Macieja Więckowskiego, bo powieści wysłuchałam w formie audiobooka.
Kryminał to niewystarczające słowo – to raczej prowokująca i niejednoznaczna gra psychologiczna, zagnieżdżona intrygą w mrocznych obrzeżach samoświadomości. Tu narratorem okazuje się wyimaginowana i przerażająco niezależna osobowość, a zaaranżowane w zgodzie z fabułami książek zbrodnie, nieustannie podsuwają szokujące przypuszczenia. Ktoś tak blisko to początek nieobliczalnego cyklu i jednocześnie powieść mocno wciągająca, nieprzeciętna, odczuwalnie napełniona aurą niepokojącej grozy. Wojciech Wolnicki zanurza się w niezbadaną ciemność ludzkiego umysłu, szukając w niej miejsca dla fascynującej historii o podłożu iście kryminalnym.
"Ktoś tak blisko" to kolejna powieść autora "Pętli" i "Uznania". Tym razem jednak wydał on książkę pod własnym nazwiskiem, Wojciech Wolnicki. Jest to pisarz nieszablonowy, który lubi mieszać gatunki literackie i zaskakiwać czytelnika. Po lekturze dwóch wspomnianych wcześniej powieści, byłam bardzo ciekawa tej historii. Liczyłam na duży stopień pokręcenia fabuły, zwłaszcza, że jest to pierwszy tom nowej serii Tulpa, a tulpa to pojęcie oznaczające kumpla, który wprawdzie jest wymyślony i siedzi w czyjejś głowie, ale ma własną świadomość. Brzmi nieźle, prawda? ;-)
Główny bohater powieści, Jacek Tylek, marzy o tym, by dołączyć do grona poczytnych pisarzy. Tworzy, ale wciąż żyje w cieniu sławnego brata, Mariusza, którego kryminały są rozchwytywane przez czytelników. Mariusz Tylek zostaje zamordowany, a po dwóch latach od jego śmierci pojawiają się kolejne ofiary, w pewien sposób powiązane z nieżyjącym twórcą.
Jacek należy do grupy literackiej, założonej kiedyś przez Mariusza. Jej członkowie, pisarze, spotykają się w miejscu o wdzięcznej nazwie Kolanko. Atmosfera trochę się psuje, kiedy kolejne osoby z grupy zaczynają ginąć w okolicznościach niezwykle podobnych do morderstw opisanych w ich książkach. Rozpoczyna się śledztwo, wszyscy zaczynają podejrzewać się nawzajem, a najgorsze jest to, że Jacek nie do końca pamięta wszystko, co go spotyka, a zatem co robi podczas przerw w dostawie prądu?...
Narracja prowadzona jest przez drugą osobowość naszego głównego bohatera, milicjanta żywcem przeniesionego z czasów PRL, Roberta Kortza. Muszę przyznać, że taka forma narracji naprawdę ryje beret, szczególnie dialogi prowadzone przez Jacka i jego alter ego. Momentami zastanawiałam się, czy na pewno ogarniam, kto z kim rozmawia i o czym mówi.
Początkowo miałam trudności z połapaniem się we wszystkich pojawiających się bohaterach, pisarzach, policjantach i innych osobach, pojawiających się na dalszym planie. Wydawało mi się, że jest ich zbyt wielu, ale może to kwestia tego, że czytałam wersję elektroniczną, a wtedy trudniej do czegoś wrócić czy zaznaczyć sobie jakiś fragment dla uporządkowania treści. Jednak musiałam ich w końcu sobie uporządkować, ponieważ wbrew pozorom, wszyscy są istotni dla rozwoju fabuły. Zbudowane z ich udziałem wątki uzupełniają główną intrygę kryminalną i sprawiają, że cała opisywana historia jest trójwymiarowa i interesująca.
Zjawisko tulpy jest fascynujące! Dobra, przyznaję się, że czasami gadam do siebie, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, w której w mojej głowie siedziałaby druga osobowość, o własnej świadomości, która podejmuje samodzielne decyzje, pamięta wydarzenia, których ja nie pamiętam, ma własne przemyślenia i podpowiada autorskie rozwiązania targających mną dylematów. Z jednej strony intrygujące, ale z drugiej może ciut przerażające, tak żyć z kimś drugim z tyłu głowy.
Poza lekkim chaosem, który mi się wdarł w lekturę przez brak czasu, czytało się świetnie. Obserwowanie prowadzonego śledztwa wciągnęło mnie na maksa, aż trudno się było odrywać od czytnika, żeby na przykład pójść do pracy ;-) Nie muszę chyba dodawać, że podejrzewałam wszystkich po kolei, ale finał mnie usatysfakcjonował. Przypadła mi do gustu również porządna analiza całej tej zagadki kryminalnej.
"Ktoś tak blisko" to taki klimat czystego szaleństwa, na jaki można trafić, zatracając się w przygodach Alicji w Krainie Czarów. Niby startujemy z realnego świata, ale szybko suspens goni suspens. Zakończenie pozostawiło mnie z ciekawością zawieszoną na kołku i oczekującą kolejnego tomu tej serii.
Zacznę od wyznania - nie jestem fanką kryminałów. Tym samym nie jestem też znawczynią kryminałów. I choć sama kryminalistyka jest w kręgu moich zainteresowań (mam dyplom biologa sądowego) to miłością do tego gatunku nie pałam. Co więcej, od kilkunastu lat świadomie unikam czytania takich książek. Co więc tutaj robię? Dlaczego siedzę teraz przy kuchennym stole, grubo po północy i piszę recenzję kryminału polskiego autora? Odpowiedź jest prosta - wciągnęłam się, choć zupełnie się tego nie spodziewałam. „Tulpa I” wzięła mnie z zaskoczenia i sprawiła, że porzuciłam sen - tak, tak - po raz pierwszy od bardzo dawna zarwałam nockę dla kryminału.
W ostatnim czasie postanowiłam trochę ruszyć z kryminałami, w końcu to jest to najpoczytniejszy gatunek literacki w Polsce. Zaczęłam od klasyków - tak na rozgrzewkę. Był Arsene Lupin (średnio mi podszedł) i Sherlock Holmes (tutaj z kolei bawiłam się doskonale) i z rozpędu wpadła mi w ręce „Tulpa I. Ktoś tak blisko’. Dodam tylko na marginesie, że trafił mi się egzemplarz z podpisem autora (tak, wiem, że to przypadek, ale nadal cieszy mnie ogromnie) - Panie Wolnicki, dziękuję bardzo!
Bardzo przyjemna lektura. Rozdziały to kolejne dni mijające od drugiej rocznicy śmieci brata głównego bohatera. A dzieje się sporo. Trup ściele się (umiarkowanie) gęsto, a nasz Jacek Tylek ma luki w pamięci spowodowane głównie alkoholem. Całość napisana bardzo sprawnie. Cały czas byłam zaangażowana, zainteresowana. Motyw podwójnej osobowości jest znany - nie ma co tu kryć, ale w „Ktoś tak blisko” jest bardzo przyjemnie ograny. Nie jest też jakoś szczególnie brutalnie (a dla mnie to ogromny plus) lub krwawo. Nie babrzemy się w długaśnych opisach bezeceństw, których dopuszcza się nasz morderca, ale czujemy, że mamy odczynienia z człowiekiem o chorym, wypaczonym umyśle.
Odrobinę obawiałam się tego, że już na pierwszych stronach poznajemy sporo postaci drugoplanowych. Był moment na początku, kiedy ilość postaci mnie delikatnie przytłoczyła. O ile kobiety są dosyć wyraziste i mają różne charaktery, o tyle mężczyźni są raczej jednolici. Na szczęście z biegiem fabuły kolejne postacie zyskują szczegóły, które je wyróżniają i tło, które tłumaczy ich zachowania i decyzje. Podobało mi się, że autor nie zrobił z naszego bohatera jakiegoś nieomylnego geniusza, który wyciąga wnioski z jednego spojrzenia. Owszem nasz duet Jacek/Kortz jest spostrzegawczy, przykłada wagę do szczegółów i całkiem sprawnie łączy wątki, ale nie jest „detektywistycznym bóstwem”. Jest bardzo życiowo sportretowany. Ma swoje wady, zalety. I ogromną ilość rozterek, wątpliwości i pytań pozostających bez odpowiedzi. Podoba mi się taki Jacek Tylek - zwykły, ale na swój sposób wyjątkowy.
Podobał mi się pomysł z klubem pisarzy, którzy robiąc sobie „burzę mózgów” tworzą podwaliny pod fabuły swoich książek. Trochę to odpowiada na moje odwieczne pytanie: skąd on/ona/oni biorą te pomysły?!? Nie powiecie mi przecież, że sami nigdy się nad tym nie zastanawialiście czytając kryminały. Prawda jest taka, że każdemu z nas przebiegło to przez myśli.
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Wojciecha Wolnickiego. I choć nie jestem #teamkryminaly to chciałabym wrócić do Jacka i poznać więcej jego tajemnic. Zdecydowanie chciałabym też poznać dalsze losy Kortza. Gratuluję Pani Wolnicki! Sprawił Pan, że osoba, która nie czyta kryminałów spędziła świetny czas z zapartym tchem śledząc stworzoną przez Pana historię. Dziękuję! E.A.W. (We współpracy ze @Sztukater)
💀 Polski kryminał na miarę światowych bestsellerów? Zagmatwane dochodzenie i wielu podejrzanych? Motyw książki i hermetyczna grupa aspirujących pisarzy? Zabójstwa inspirowane tymi z powieści? Główny bohater rozmawiający ze swoim alter ego? Proszę bardzo💀
To wszystko znajdziesz w pierwszym tomie świetnie zapowiadającej się serii kryminalnej!
W historię wchodzimy z impetem, bo już od prologu zostajemy wessani w spiralę morderczych wydarzeń. Spisując ostatnie wersy swojej najnowszej powieści, w swoim własnym zaciszu domowym ginie szanowany autor książek kryminalnych. Zza jego pleców wystrzeliwuje się grube lasso, a następnie zaciska się pętlą na jego szyi, powoli unosząc jego ciało, odbierając mu tym samym ostatnie tchnienie…
Głównym bohaterem książki jest Jacek, brat zmarłego pisarza, próbujący szczęścia w tym samym fachu, aczkolwiek bez jakiegokolwiek powodzenia. Okazjonalnie spotyka się z grupą innych autorów w celu powspominania ich zmarłego idola, oraz omówienia napisanych przezeń własnych tekstów. Pewnego dnia po imprezie okazuje się, iż jedna z osób uczestniczących w spotkaniu nie żyje. Co więcej, jej śmierć uznano za dzieło seryjnego mord3rcy, który tym razem inspirował się nieujawnioną do tej pory prozą Jacka… I to jeszcze w drugą rocznicę śmierci jego brata. Nie było to niefortunne zdarzenie, gdyż scena zbrodni wskazywała ewidentnie na działanie psychopaty. W tym momencie wkracza ekipa funkcjonariuszy, którzy wszczynają skrupulatne dochodzenie w poszukiwaniu nie tylko sprawcy, lecz również jego motywacji. Rytualne obrzędy, a może odwet? Czas się przekonać na własną rękę…
Autora miałam okazję poznać pod jego pseudonimem artystycznym W&W Gregory, więc nie było to nasze pierwsze spotkanie. „Pętla”, bo przy okazji tej książki zaznajomiłam się z jego piórem, była thrillerem psychologicznym ocierającym się o literaturę piękną. Wielowątkowa powieść, niejednoznaczna, z wieloma ukrytymi metaforami dodającymi uroku całości ogromnie mnie oczarowała.
Pióro autora i tym razem nie zawodzi. Charakteryzuje się niebywałą lekkością i fabularną precyzją. Wolnicki zdaje się być otwartym na rozmaite gatunki, wszak jego seria fantasy zbiera liczne pochlebne opinie, tak samo, jak i wspomniana już „Pętla”, która zaskarbiła sobie uznanie wśród czytelników.
„Ktoś tak blisko” z kolei otwiera zupełnie nową serię kryminalną „Tulpa”. Ponad czterysta stronicowy tom jest niebywale wciągający i ciężko odłożyć go na bok choć na chwilę. Tutaj na szczęście z odsieczą przychodzi świetnie zrealizowany audiobook, dzięki któremu można jakkolwiek powrócić do wykonywania obowiązków domowych 🙈.
Proza autora wyróżnia się szeroko rozrysowaną psychologią postaci i czuć, jakoby to właśnie ten aspekt stanowił główne spektrum fabularne, do którego dorysowana jest cała reszta. Kto mnie zna, dobrze wie, jak bardzo zwracam uwagę właśnie na tę sferę – złożoność postaci, ich sensownie ugruntowane motywacje i ulokowanie na ciekawej bazie autentycznie brzmiącej obyczajowości. Na arenie kryminalnej Wolnicki poradził sobie rewelacyjnie. Da się zauważyć skrupulatnie wypełnione zadanie pod względem dochodzeniowego researchu. Zagadka kryminalna jest wprost niemożliwa do rozwikłania i powinna dać frajdę każdemu pasjonatowi gatunku. Sprawdźcie się Sherlocki i dajcie mi znać, na którym etapie wytypowaliście rzeczywistego sprawcę!
Wojciech Wolnicki tworzy takie historie, które zdecydowanie zapadają mi w pamięci. Jestem ogromną fanką jego cyklu o Dwuświecie (i będę to powtarzać do znudzenia), ale i powieści Uznanie, która to okazała się... naprawdę fascynująca. Z ekscytacją więc zabrałam się za lekturę pierwszego tomu nowego cyklu – tym razem w odsłonie bardziej kryminalnej. Czy historia zachwyciła mnie równie mocno, co poprzednie? O tym w recenzji poniżej.
Jacek jest początkującym pisarzem. Tworzy swoje własne historie, choć żyje w cieniu brata – Mariusza Tylka, któremu to udało się wydać już kilka utworów. Co więcej, mężczyzna jest założycielem grupy pisarskiej, do której należy jeszcze kilkoro innych autorów. W drugą rocznicę śmierci Mariusza życie tracą dwie osoby. Co zastanawiające — śmierć ponoszą w sposób opisany właśnie w książkach zmarłego pisarza. Czy to tylko przypadek, czy też ktoś postanawia naśladować książkowych bohaterów? Śledztwo w sprawie śmierci Mariusza zostaje wznowione i jest badane pod kątem nowych wydarzeń. Czy policjantom uda się odkryć, kto tak naprawdę stoi za tymi wszystkimi zbrodniami?
Zaczynając lekturę tej powieści, nastawiona byłam bardzo optymistycznie. Muszę przyznać, że potrzebowałam takiego rasowego kryminału, który mnie wciągnie i sprawi, że będę w stanie myśleć tylko i wyłącznie o czytanej historii. Początek okazał się jednak dosyć specyficzny, żeby nie powiedzieć po prostu – trudny. Dość ciężko wchodziło mi się w tę fabułę, aczkolwiek wiedziałam, że to wszystko będzie mnie prowadziło do zaskakującego finału, jak to tylko autor potrafi poczynić.
Głównym bohaterem powieści jest Jacek Tylek, którego ciężko mi było polubić. Z jednej strony współczułam mu, z powodu utraty brata, a także całego zamieszania, jakie powstało wokół niego, ale z drugiej strony... irytował mnie swoim zachowaniem, które momentami było po prostu nie na miejscu i wcale się nie dziwię, że moje początkowe podejrzenia padły właśnie na niego. Muszę jednocześnie przyznać, że kreacja tego bohatera wyszła autorowi bardzo dobrze, choć nie jest to dla mnie zaskoczenie. Zdążyłam się już przekonać, że Wojciech Wolnicki umiejętnie konstruuje swoich bohaterów pod kątem psychologicznym i za ich pomocą sprawia, że czytelnik sam już nie wie, kto jest tutaj dobrym charakterem, a kto tym złym.
Nie chciałabym zdradzać za wiele z fabuły, ponieważ historia ta jest tak rozbudowana, a jednocześnie momentami tak zawiła, że zdradzenie chociażby kawałeczka mogłoby odebrać całą ekscytację z odkrywania kolejnych kart powieści. Choć początkowo powieść czytało mi się ciężko, to z czasem zaczęłam doceniać to, w jaki sposób autor poprowadził tutaj akcję i to, na jakie miny wpakowywał swoich bohaterów. Chyba że to oni sami tam się pchali? No cóż, odpowiedzi mogłyby okazać się zaskakujące.
Do gustu przypadł mi wątek dotyczący Jacka oraz jego twórczości i tego, co siedzi mu głęboko w głowie. Były to fragmenty, które przyciągały mnie do siebie najmocniej i które po prostu sprawiały, że musiałam się bardzo mocno skupić, by chociaż spróbować rozszyfrować, jaka jest prawda. Doceniam to jako odbiorca i myślę, że spodoba się to większej ilości osób.
Wojciech Wolnicki ma bardzo dobre pióro, o czym już pisałam kilka razy, ale uważam, że warto to powtarzać. To autor, który ma wiele do zaoferowania i umiejętnie przeskakuje z gatunku na gatunek, za każdym razem mnie do siebie przyciągając i pozytywnie zaskakując. Ktoś tak blisko to kryminał, który nie jest najłatwiejszy w odbiorze, ale uwierzcie mi – warto go poznać i dać mu szansę.
Jeżeli poszukujecie książki, która będzie wymagała od Was większego skupienia, ale całkowicie Wam to wynagrodzi swoimi zwrotami akcji oraz zakończeniem — to ten tytuł powinien się znaleźć na Waszej liście z książkami do przeczytania.
Hermetyczna, w ujęciu lokalnym prestiżowa grupa pisarzy 2 lata temu ucierpiała, tracąc najważniejszego członka i zarazem założyciela w niebagatelnych okolicznościach. Pozostali (przy życiu) członkowie spotykając się w tę smutną rocznicę nie mają pojęcia, że to dopiero początek... w zasadzie nikt nie wie czego. Wygląda na zemstę, jednak okazuje się, że brakuje jakiegoś wspólnego elementu, łączącego kolejnych poszkodowanych.
W obliczu bezradności policji główny bohater, młodszy brat znanego pisarza, od którego wszystko się zaczęło, postanawia wziąć śledztwo w swoje ręce. A tak naprawdę w ich ręce. Ponieważ narracja jest w "Tulpie" wyjątkowa. Na podstawie tytułu serii (tak, świetna wiadomość! - to ma być seria) można domyślić się dlaczego. Ale oryginalny pomysł to nie wszystko. Dużo ważniejsze jest wykonanie - w tym przypadku znakomite.
Patrząc szerzej, sposób prowadzenia fabuły jest równie niesamowity: Autor serwuje sporo detali, wiele pozornie bez głębszego znaczenia dla historii, ani przez chwilę przy tym nie przynudzając, świetnie prowadzi dialogi i bawi się zarówno bohaterami, jak i czytelnikiem. Kolejne próby rozwiązania tej kryminalnej zagadki bardzo szybko trafiają na przeszkody, niezbywalne kontrargumenty, które mieszają szyki inspektorowi i samozwańczemu detektywowi. Naprawdę przyjemna (i intensywna) gimnastyka dla umysłu.
Zaletą jest także doskonale zobrazowana sfera społeczna, która nadaje powieści niepowtarzalnego klimatu. Bohaterowie są bardzo wyraziści i spójni, a życie ich nie oszczędza. Nie znajdziecie tu litości ani sentymentów, ani zbyt wielu pięknych charakterów - ich wybory nie zawsze są dobre i ostatecznie nie wiadomo, komu można ufać...
Każdy wątek z osobna jest precyzyjny i dobrze wykorzystany, a razem tworzą mocną, przemyślaną historię, uzupełniając się i splatając w niespodziewany sposób. Wszystko to okraszone jest sytuacyjnym, naturalnym humorem, niewpychanym czytelnikowi na siłę, dzięki któremu "Tulpę" czyta się jeszcze lepiej.
Tę historię przeżywa się wraz z bohaterami - sprawdźcie sami. Gorąco polecam.
Wow! Już na wstępie muszę Wam powiedzieć, że jestem tą książką totalnie zachwycona. Ktoś, kto jest tutaj (na IG) ze mną dłużej, wie, że ja pióro Wojciecha Wolnickiego (wcześniej działającego pod pseudonim W. & W. Gregory) uwielbiam i mogę brać od Autora wszystko w ciemno.
Tym razem zostajemy wrzuceni w sam środek zawiłego i niepokojącego kryminału, który swoją nietuzinkową fabułą zaskakuje i uzależnia. Od samego początku wciąga nas w otchłań śledztwa podszytego brutalnością, a cała ta niepewność i nieustannie towarzysząca nam tajemniczość sprawia, że napięcie rośnie ze strony na stronę jeszcze bardziej. Tutaj nic nie jest oczywiste. Możemy snuć przypuszczenia - co? kto? jak? i dlaczego? , ale tak naprawdę za każdym razem zostajemy wyprowadzeni w pole. Dawno nie miałam okazji czytać tak wspaniale uknutej intrygi, wokół której toczy się akcja. Kompletnie nie spodziewałam się tego, co Autor tutaj zaserwował i muszę przyznać, że zbierałam szczękę z podłogi.
Kolejną rzeczą, którą uwielbiam w tej książce jest to, że Autor zabiera nas do świata, w którym narratorem jest .. no właśnie kto? Równoległa osobowość. Alter ego naszego głównego bohatera. Nie przypominam sobie, bym wcześniej spotkała się z takim zabiegiem i tutaj naprawdę mi się to podobało.
No i styl pisania. 🤌 Ja osobiście uwielbiam to lekkie, niepowtarzalne i okraszone sarkazmem pióro Wojtka, które sprawia, że nie potrafię oderwać się od jego dzieł.
Gorąco polecam Wam tę książkę. Dla mnie jest to jeden z lepszych kryminałów, na jakie trafiłam. Nie mogę doczekać się kolejnego tomu, a znając już dobrze twórczość literacką Autora, jestem przekonana, że będzie świetny!
To trzecia książka autora, którą miałam przyjemność przeczytać i kolejna, którą wam polecam. Każda z nich to zupełnie inny gatunek, kompletnie inna historia, za to tak samo dobra rozrywka. Pan Wolnicki potrafi uderzyć w emocje, napisać dobry sci-fi, ale też napisał świetną powieść kryminalną.
Główny bohater tej powieści to Jacek Tylek, z zacięciem pisarskim. (Nie mogłam przekonać się do tego nazwiska, ciągle widziałam kreseczkę w "l" i w tylku mam, że autor tak sobie nazwał swojego bohatera. 🤣 Przepraszam, no ale musiałam.)
Przed dwoma laty brat Jacka, Mariusz, został zamordowany, jak do tej pory nikt nie rozwiązał zagadki jego śmierci. Mariusz był znanym i cenionym pisarzem, wraz z znajomymi spotykali się i dyskutowali na tematy literackie. Po jego śmierci spotykają się nadal, chociaż to już nie to samo. W drugą rocznicę jego śmierci ginie kolejna osoba, wkrótce potem następna. Najdziwniejsze jest to, że każda z ofiar zginęła w taki sam sposób, o którym rozmawiano na spotkaniu klubowym. Policja nie radzi sobie z dochodzeniem, Jacek zaczyna szukać sprawców na własną rękę, w zasadzie przy pomocy swojego wymyślonego literackiego bohatera, detektywa Roberta Kortza. Takie alter ego czyli Tulpa właśnie.
To była świetna rozrywka, to momentami dość krwawy kryminał, znajdziecie w nim nietuzinkowe zabójstwa, prawdziwe rozterki głównego bohatera, oraz jak najbardziej realne zagrożenie. Postaci są barwne i ciekawe, a sam finał zaskakuje. Ciekawa jestem, co wydarzy się w kolejnej części i kiedy ona będzie. Tymczasem czytajcie "Ktoś tak blisko", gorąco polecam.
Z książkami Wojciecha Wolnickiego miałam okazję spotkać się przy okazji czytania „Dwuświatu”, gdy wydawał jeszcze pod pseudonimem W&W Gregory. Jego najnowszą książką jest niecodzienny kryminał „Ktoś tak blisko”, stanowiący pierwszy tom w serii „Tulpa”. Książka napisana jest bardzo dobrze, czyta się ją szybko. Fabuła skonstruowana jest w intrygujący sposób, a autor nie zamyka się w typowych dla kryminału ramach. Dostajemy ciekawą zagadkę, której rozwiązania nie spodziewałam się do samego końca. Dodatkowo wprowadza ciekawą postać, mianowicie osobną jaźń tzw., Tulpę, która towarzyszy głównemu bohaterowi przez całą książkę. Książka pisana jest z różnych perspektyw, co jest ciekawym zabiegiem i pozwala szerzej poznać całą historię. Dodatkowe perspektywy wprowadzają również ciekawe elementy do fabuły. Akcja książki jest jednostajna, momentami może się dłużyć, jednak chęć rozwiązania zagadki jest silniejsza. Zakończenie jest bardzo ciekawe i rzeczywiście wskazuje, że pojawią się kolejne części. Zwrot akcji na samym końcu wprowadza w osłupienie i sprawia, że czytelnik chcę następnym tom na już. Niestety sama motywacja mordercy nie do końca do mnie przemawia, chociaż muszę przyznać, że nie spodziewałam się, kto stoi za wszystkimi zbrodniami. Kreacja bohaterów jest bardzo dobra, są oni realni i plastyczni. Główny bohater w połączeniu z równoległą osobowością jest bardzo interesującą postacią i ciekawie śledzi się jego losy. Pozostali bohaterowie też mają swoje role i są intrygujący. Autor dodatkowo ukazuje nam relacje, jakie łączą bohaterów i różne zażyłości między nimi występujące. Reasumując, serdecznie polecam książkę, ponieważ jest to niecodzienny kryminał z intrygującą zagadką i ciekawymi dodatkami tj., dodatkowa jaźń głównego bohatera. Przeczytajcie, bo warto!
Yet another genre being explored by Wolnicki. This psycho-criminal is full of twist and unknowns keeping you guessing till the last pages. A must read for any reader, not only criminal fans. It would make a great movie, too - a vibe similar to "Seven".