Świat nie ma Julienowi Libératowi nic do zaoferowania. Dziewczyna go rzuciła, z Paryża wygnała go bieda, a jego kariera muzyczna szoruje po dnie. Zanim zupełnie się podda, postanawia stworzyć dzieło życia… ale najpierw loguje się do Antyświata. Musi odpocząć. W ten sposób na wirtualny świat przychodzi Vangel.
Adrien Sterner oferuje światu wszystko. Dzieło jego życia, Antyświat, to pierwsza prawdziwa wirtualna rzeczywistość, zaprojektowane z diabelską precyzją i boskim rozmachem lustrzane odbicie Ziemi. Wystarczy założyć konto i zacząć od zera. A nad wszystkim czuwać będzie on: wizjoner, technokrata i pan cyfrowego stworzenia…
Tylko co, jeśli wzniesiesz się tak wysoko, że staniesz w oko w oko z samym bogiem?
Antyświat ukazał się we Francji, gdy Nathan Devers miał zaledwie dwadzieścia cztery lata. Przebojem wdarł się na listy bestsellerów i od razu zdobył nominację do prestiżowej Nagrody Goncourtów. Powieść podbiła serca czytelników również poza Francją. Oto brawurowy miks prozy Michela Houellebecqa, Hevrégo Le Telliera i "Black Mirror".
A differenza dei suoi compagni d’avventura o rivali – dipende dal punto di vista – Elon Musk, Mark Zuckerberg, Steve Jobs, Bill Gates, il creatore dell’Antimondo non prende ispirazione dalla fantascienza, né Asimov né Philip K. Dick che dir si voglia, ma dall’Apocalisse di Giovanni: ed ecco una porta che sia apriva davanti a me nel cielo e una voce prometteva di comunicarmi i segreti del futuro. Un futuro che viene da passato, ben radicato da millenni di storia. Un futuro che arriva direttamente da Dio, non da un profeta sotto vesti di scrittore.
La cosa più stupefacente di questo breve romanzo, secondo me, è il fatto che abbia conquistato un premio prestigioso come il Goncourt, sia già il secondo romanzo di Nathan Devers, che è professore associato di filosofia, il tutto a soli venticinque anni, età in cui dalle nostre parti si vive ancora con la paghetta. Per il resto, per quanto letto nelle pagine, ho meno stupore: un po’ perché non sono un fan delle distopie – pur se questa sembra proiettata in un futuro che è già presente – un po’ perché sull’argomento mi sembra d’aver più o meno già letto, o visto abbastanza.
Si tratta di un trentenne musicista, che vorrebbe scrivere le nuove canzoni alla Gainsbourg, e sbarca il lunario tra piano bar per turisti e lezioni private di pianoforte in un sito tipo Uber, cioè con prezzi stracciati. La fidanzata storica – cinque anni insieme, convissuti in un monolocale – lo ha mollato e sloggiato dal nido, prontamente sostituito con un altro più avanti nella carriera e nella marcia (corsa?) verso il successo professionale. Il nostro è a pezzi, si trasferisce in un loculo super periferico – a un passo dall’aeroporto, si lecca le ferite, è a pezzi. E trova l’unica consolazione nel suo computer, col quale incappa in un nuovo sito, che è una specie di Second Life fatta meglio e più al passo coi tempi. Così, man mano, ma presto presto, diventa schiavo del gioco, della realtà alternativa, del suo alias al quale regala il nick di Vangel: è una contrazione di vengé pour elle, vendicato per lei, visto che la sua lei lo ha mollato in malo modo. Solo che scrivendo le dita s’imbrogliano sulla tastiera e il nome scelto, Vengel, diventa Vangel, che è un po’ angelo vendicatore e un po’ vangelo.
Devers, come già detto, mastica filosofia (la insegna all’università) e si vede. O meglio, si legge, si constata: il suo romanzo è incrocio tra invenzione letteraria e speculazione filosofica. La mia lettura purtroppo ne è risultata appesantita, anche se ho apprezzato la costante ironia: che però, troppo spesso, si trasforma in una distanza esagerata tra autore e materia narrata, a scapito dell’empatia, della qualità umana dei personaggi, e, in generale, del mio interesse.
L’antimondo del titolo italiano è il nome del sito –il titolo originale corrisponde a “I collegamenti artificiali”, con collegamenti che sta per link – ed è palese che l’oggetto sia il rapporto tra noi essere umani del terzo decennio del terzo millennio e la realtà virtuale. Realtà parallela che per il protagonista – e si presume per la folla di iscritti al sito – è in pratica il piano B, la fuga, la rigenerazione, la rivincita, o come altro indicarla. Una realtà, un metamondo, un altro mondo nel quale siamo tutti virtualmente uniti ma sostanzialmente separati. Perfino più soli che nel nostro solito vecchio mondo, sembrerebbe asserire Devers. Botta di vita. E iniezione di depressione.
Dieses Buch hat mich so sehr berührt, dass ich gar nicht weiß, wie ich mit Worten einfangen kann, was ich mit dieser Rezension ausdrücken möchte - ich hoffe, es ist mir gelungen!
Julien Libérat ist ein verrückter Tagträumer, Ende zwanzig, Single und träumt davon ein eigenes Album zu schreiben. Die Antimonde ist eine Online-Plattform, die eine künstliche, aber identische Nachbildung unserer Welt und Realität darstellt, nur scheinbar viel besser, in der sich Julien als Visionär sieht - also kündigt er seinen Job und versinkt zunehmend in dieser „falschen“ Realität und wird zu Angel, einem Dichter der Weltruhm erlangen wird. Die Grenzen zwischen realem und fiktivem Leben verschwimmen immer mehr und er ist nun nicht mehr Angel, der durch Julien lebt, sondern Julien, der durch seinen Avatar Angel quasi überlebt. Sein Schicksal kreuzt sich auf den Antimonden mit Adrien Sterner, einem Narzissten und wahnsinnig ehrgeizigen Genie, der CEO ist und gerade sein erstes Metavers kreiert hat.
Wie wirkt sich künstliche Intelligenz auf unser Leben aus? Devers zeigt uns in „Künstliche Beziehungen“, welche Auswirkungen KI auf unser Leben haben kann und wie sie die Grenzen zwischen dem Realen und Virtuellen tangiert. Internetnutzer können über besagte Online-Plattform Antimonde, durch den Zugriff auf ihre Avatare ein zweites, reicheres, beglückenderes Leben leben und somit ihrer oft enttäuschenden und düsteren Realität entfliehen. Adrien Sterner ist hier der Schöpfer und Julien Libérat eines der Opfer dieser Illusion.
Dieser Roman erforscht durch eine polemische oder sogar verleumderische Haltung einerseits die Metamorphose der Menschen in vom Leben getrennte „Homminatoren“, die von ihrem idealen, aber illusorischen Spiegelbild betäubt sind; andererseits unterstreicht er die enge Verbindung zwischen Selbstzerstörung und Selbstbehauptung, die unsere Zeit charakterisiert. Es ist ein beunruhigender Gedanke, dass das Bedürfnis seinem Leben virtuell zu entfliehen heutzutage nicht mehr gleichbedeutend mit kreativer Vorstellungskraft ist, sondern mit der Vernichtung des Selbst. Diese Thematik, die den Jugendlichen sehr nahe kommt, wird von Devers meisterlich erzählt. Eine einfache und fließende Sprache, eine Handlung, die auf Flashback und Spannung basiert, und das Einfügen von Poesie ermöglichen es den Lesern, diese schwer zu akzeptierende Wahrheit schätzen zu lernen.
Nathan Devers hat mich in seine Welt und die Metawelt, die er geschaffen hat, regelrecht entführt. Mit jeder umgeblätterten Seite wuchs die Lust ein bisschen mehr, die Fortsetzung zu erfahren. „Künstliche Beziehungen“ ist ein berührendes, forderndes Buch, das zum Nachdenken über den Platz des virtuellen/sozialen Lebens in unserem eigenen Leben führt. Achtung, dieses Buch macht süchtig! Einen solchen Roman mit nur 24 Jahren zu schreiben, beweist, dass Nathan Devers ein Großer werden wird, wenn er es nicht bereits ist.
Wenn Ihr die dunkle Dimension der virtuellen Welt entdecken möchtet, während Ihr eine fesselnde Geschichte lest, die manchmal eine atemberaubende Ähnlichkeit mit Aspekten Eures Lebens hat - ist „Künstliche Beziehungen“ ein Roman, den Ihr auf jeden Fall auf Eure Leseliste setzen solltet.
honnêtement je trouve que les récits dystopiques sur le métavers c'est un peu du vu et revu en ce moment... disons que ça manque un peu d'original, c'est souvent prévisible — du genre "oh lala, regardez à quel point c'est dangereux la réalité virtuelle et l'addiction aux écrans !!"... après, je saisis la pertinence de la chose, et il y avait quand même des passages très intéressants.
„Niedziele w Rungis były wstrętne. Od kiedy Julien tam mieszkał, na wszelkie sposoby starał się wracać do domu jak najpóźniej. Od świtu do zmroku nad miastem wisiał klimat samotności”. To fragment z samego początku książki i jego ostatnie zdanie od razu mnie kupiło! Niespełna trzydziestoletni główny bohater Julien właśnie porzucony przez dziewczynę, nauczyciel gry na fortepianie, rozczarowany sobą i swoim życiem juz na samym początku książki skacze z oknami. I robi to na oczach setek internautów biorących udział w jego live’ie, widzami są nawet jego rodzice. Cała reszta powieści to retrospekcja z wyjaśnieniem co do doprowadziło do tego dramatycznego kroku. „Czy znacie Antyświat? To jedyna gra wideo, którą pokochacie bardziej niż życie!” I wszystko zaczyna się właśnie od wejścia w to metawersum, które 1:1 w najdrobniejszych szczegółach odtwarza rzeczywistość i obiecuje, że „wszystko w nim jest lepsze niż twoje dotychczasowe życie” - „w Antyświecie twoje antyja będzie mogło robić wszystko, realizować wszystkie swoje fantazje, których świat nie pozwala ci ziścić”. Na tej cyberplanecie wszystko wydaje się być możliwe, a głodny przeżyć Julien zostaje wciągnięty w grę szybko ulega tej iluzji. Uwielbiam ten trend wplatania w literaturę piękną motywów sci-fi i używania ich jako narzędzia do rozważań socjologicznych czy też komentowania rzeczywistości i tego, do czego wydaje się ona prowadzić. Stawia pytania, na które powinniśmy zacząć sobie odpowiadać myśląc o przyszłości świata. Dla czytelniczek/ów Houellebecq’a zabrzmi to znajomo i wykorzystywane w promocji porównanie Nathana Deversa do autora jest według mnie bardzo trafione. Dla mnie to taki niedziaderski Houellebecq w metawersie. Polecajka ogromna, i uwaga: Antyswiat naprawdę wciąga! „Nie sądzi pan jednak, że książki na swój sposób wymyślają rzeczywistość wirtualną? Czy wyobrażanie sobie antyświatów nie stanowi definicji literatury?”
Ce livre m'a tellement touché, je ne sais pas par où commencer cette revue. Le livre a deux protagonistes: d'un côté Julien, un homme célibataire en fin de vingtaine qui n'a pas réussi à écrire l'album dont il rêve, de l'autre, Adrien, PDG de l'entreprise Heaven, qui vient de créer le premier métavers. Julien est visionnaire dans les possibilités qu'offre l'Antimonde, une réplique artificielle mais exacte de la réalité. Il décide de quitter son travail, et sombre peu à peu dans cette fausse réalité. Il devient Angel, un poète qui va devenir connu dans le monde entier. Cependant, les frontières entre vie réelle et fictive se dissipent. C'est n'est plus Angel qui vit à travers Julien, mais Julien qui survit grâce à son personnage.
J'ai rarement eu un tel coup de cœur - si pas foudre - pour un roman. Je n'étais qu'à la page 15 quand je me suis dit "c'est livre, c'est un putain de chef d'œuvre". Mon avis est resté le même, page après page. Nathan Devers a su me faire entrer et vivre dans son monde ainsi que dans le métamonde qu'il a créé. A chaque page tournée, je brulais un peu plus d'envie de savoir la suite. Les liens artificiels est un livre touchant, confrontant, qui amène à la réflexion sur la place de la vie virtuelle/ sociale dans nos vies. A sa façon, la thématique me faisait énormément penser à un livre de Michel Houellebecq (compliment sacré), avec une pincée de fraicheur, et un peu moins d'ironie. Attention, ce livre est addictif. Ecrire un tel roman à seulement 24 ans, cela prouve que Nathan Devers va devenir un Grand, s'il ne l'est pas déjà.
Julien Libérat, artiste raté, amoureux transi et solitaire en mal de liens sociaux, s'inscrit sur un jeu en ligne tout récent. Quelques règles d'usage à respecter: se créer un avatar, accepter les conditions générales et surtout, rester anonyme. Sous son avatar nommé Vangel, Julien peut parcourir le monde à l'envi et surtout, faire ce qu'il n'a jamais pu faire dans la réalité, ce qu'il n'a jamais osé, ce à quoi il n'est jamais parvenu: voyager, investir, gagner des millions et bien pire encore. Ou bien le meilleur. Mais qui vit tout ça ? Julien ou son avatar ?
Mêlant à la fois le réel et le virtuel, le monde et l'anti-monde, le véridique et le fantasmé, Nathan Devers décrit la mise en place d'un nouveau type de métavers, aussi troublant que fascinant et effrayant. Utilisant la mise en abyme et la retranscription fidèle de la réalité, l'auteur rend poreuses les frontières entre le réel et le virtuel, qui se substituent l'une à l'autre jusqu'à ne former qu'un tout.
Un livre qui interroge notre rapport au virtuel, aux réseaux sociaux et au monde. Un livre qui fascine et qui effraie en même temps grâce à sa géniale crédibilité. Un livre basé sur des données réelles et qui exploite les possibilités d'internet. Au milieu de tout ça, une question subsiste: qu'advient-il de l'humanité ?
El libro prometía mucho, pero ha acabado siendo una lectura pretenciosa e inverosímil. La premisa ( un videojuego, realidad virtual, desquicia vital) me llamaba mucho la atención pero no esta desarrollada de una forma interesante. Los personajes no están bien desarrollados y la trama es un conjunto de escenas inconexas y rápidas que no guardan ninguna similitud. ¿Engancha? Sí, pero eso sería todo.
Puff, ¿cómo describir esta historia? Pues como una sátira. Los latinos, quienes inventaron la Sátira, la definieron como un cajón de sastre lleno de retazos literarios en el que cabía de todo con un toque burlesco e irónico. Con esta historia asistimos a la sátira de la vida del Antimundo, el mundo virtual, que se ríe del Mundo real y viceversa. Mezcla de muchos estilos, novela, sátira, poesía, etc, Devers ha recreado La gran novela del Metaverso. Y si tú no lo entiendes pero te llama la atención, esta es tu historia. Una historia que se abre y cierra como en un círculo perfecto con el mundo y la vida de Julien Libérat, pianista fracasado que decide aliviar sus frustraciones en el mundo virtual, donde le va mucho mejor. ¡Es una pasada de novela!
Imprescindible, muy entretenido sobre un futuro que es presente, sobre nuestra indolencia, sobre nuestra falta de ganas, sobre el hartazgo de tenerlo todo y no valorar nada
Szczerze mówiąc to spodziewałam się czegoś zdecydowanie lepszego. Cały czas czytając tą książkę odnosiłam wrażenie, że próbuje być głębsza niż faktycznie jest.
Są takie powieści psychologiczne, które już na samym początku zdradzają finał losów głównego bohatera. Czytelnik wtedy skupia się na tym, CO sprawiło, że delikwent znalazł się w takim, a nie innym miejscu. I tu jest podobnie. Śledzimy losy Juliena Libérata znając ich finał. A te losy są smętne. Nauczyciel gry na fortepianie, który nie dość, że nie lubi swojej pracy, to jeszcze artystą jest przeciętnym. Po kilku latach rozstał się z dziewczyną i jeszcze tego nie przepracował. Ma 28 lat i czuje się nieudacznikiem. Nadzieją dla takich jak on staje się metawersum Antyświat. Tam słabeusz może być herosem, nieśmiały podrywaczem, biedak bogaczem, NIKT - KIMŚ. Szymborska napisała kiedyś wiersz, w którym rzeczywisty świat ma "wydanie drugie, poprawione", by zniwelować istniejące błędy czy braki. Antyświat też jest wydaniem drugim, ale poprawionym w sposób bardzo mylący. Twórca, Adrien Sterner, odwrócił pojęcia dobra i zła, bo przecież ten świat jest "anty". Szaraczek Julien zostaje Vangelem, zaprzeczeniem siebie pod każdym względem. Wokół ludzie - gracze, twórca - Stwórca. Tu pstryknięcie tworzy idola, tu pstryknięcie może go zniszczyć. Bardzo podobał mi się wątek non player characters, w Antyświecie wskrzeszone gwiazdy, wśród których prym wiedzie Serge Gainsbourg. "Antyświat" to wciągająca powieść, którą dobrze się czyta, ale która nie prowokuje odkrywczych wniosków. Są tu piękne językowo fragmenty, jest podkreślona ludzka bezkarność w sieci i ludzkie uzależnienie od niej. A przede wszystkim "Antyświat" to dowód na to, że ludzkość nie jest w stanie stworzyć lepszego świata albo - że każdy potrafi zepsuć.
Jedyne czego nie jestem w stanie odmówić tej książce to tego, że jest wciągająca. Całość czyta się, jakby ktoś opowiadał swój sen podczas gorączki. Wpada w bardzo moralizatorskie rejony, co wybrzmiewało słabo i stosunkowo płytko (w szczególności te "wiersze"). Autor wykorzystał ciekawy zabieg, przez co histotia nie skupiała się na tym co się stanie, a jak do tego doszło. Ale wiadome to było od pierwszych stron, więc niestety nieudane.
Dystopie dans le métavers. On suit Julien, désillusionné de son époque, de sa vie râtée et qui tente de trouver du réconfort et un sens à sa vie dans un univers parallèle. Critique féroce de notre société du paraître
Caruccia la trama, fa anche molto riflettere sul legame quasi simbiotico che l'uomo della società attuale ha sviluppato con le nuove tecnologie. La mia valutazione si ferma però sulle 2,5 stelline, dato che il finale non mi ha soddisfatta al 100% né la narrazione mi ha appassionata al punto da non riuscire a staccarmi dalle pagine.
I don’t know how to describe the feeling of sinking so deeply into a book that you wake up hours later, unable to believe it’s over. An astonishing fusion of virtual reality in a quasi Hunger Games motif, seen through a Houellebecq-like lens.
Bardzo dobrze się czyta - połknąłem w jedno popołudnie. Tematyka ciekawa, inna niż znana mi z innych książek. Jednocześnie nie jest to historia, która zostanie ze mną dłużej
Pierwszy raz czytałem książkę o grze wideo, niemniej jednak było to ciekawe doświadczenie pokazujące jak łatwo wpaść w pułapki które czyhają w świecie internetu... Była to opowieść ciekawa, momentami wciągająca, ale niezbyt zaskakująca. Sam styl pisania w porządku, ale moim zdaniem tłumaczenie z francuskiego nie w każdym miejscu jest adekwatne (?)
Las relaciones sociales han cambiado gracias a, o por culpa de, internet. Y en esta historia se lleva al extremo lo que nos consumen las redes, aún pudiendolas usar en nuestro beneficio, siempre se saca lo peor. En gran parte por el anonimato que ofrecen.
En novembre 2022, Julien Libérat, à l’aube de la trentaine, séparé de May depuis quelques mois, professeur de piano frustré de ne pas voir sa carrière musicale décoller et vivant dans un petit appartement à Rungis s’apprête à filmer son suicide en direct sur les réseaux sociaux sans que cela fasse pourtant la une des journaux. Pourtant, quand Antimonde, le métavers ultraréaliste du petit génie de l’informatique Adrien Sterner, a été lancé à grands coups de publicité, Julien, pour occuper ses mornes journées, s’est empressé de créer Vangel, son avatar pour ce nouveau monde virtuel qui a aussi l’avantage de pouvoir transformer l’argent gagné par son avatar en revenus dans le monde réel, permettant ainsi d’améliorer son niveau de vie. Mais Antimonde va vite devenir vite addictif pour Julien, surtout quand Vangel va développer son empire virtuel … Comme la rentrée littéraire de septembre 2022 était à l’honneur dans plusieurs de mes clubs lecture, j’ai opté pour ce titre car j’avais envie de voir comment un jeune auteur français allait aborder un sujet qu’on peut classer dans la science-fiction (dans la sous-catégorie fiction spéculative par exemple) sans que cela soit estampillé ainsi par la maison d’édition ! Oui, c’est classé comme roman … histoire de conserver toutes ses chances pour les prix littéraires et ne pas effrayer le lectorat qui n’a pas forcément l’habitude de lire de la SF (qui donc, à priori, semble toujours être un sous-genre pour les éditeurs !). Pour moi, le côté SF serait plutôt un plus … cela permet de voir comment notre société pourrait déraper et en étant au courant des dérives possibles, je pense que ce serait plus facile de les éviter et ne pas s’y laisser entrainer … mais bon, c’est juste mon avis ! On découvre donc le monde de Julien, bien terne, et le jeune homme semble n’avoir aucun espoir dans son avenir … mais je dois dire qu’il m’a paru peu sympathique et assez mou du genou. Il se plaint beaucoup mais ne fait rien pour changer les choses et au final, ce n’est que dans le monde virtuel de l’Antimonde qu’il passe enfin un peu à l’action mais de façon très maladroite et il est donc resté toujours aussi peu attirant à mes yeux mais au moins, il se bougeait. J’ai énormément apprécié la description du métavers, avec ses lois, son décor, ses personnages … bref, son fonctionnement général. Si jusqu’à présent, les métavers qu’on nous a proposé n’ont pas eu de succès, je pense que c’est parce qu’ils ne paraissent pas suffisamment réels alors que là, on est dans la réplique exacte de la Terre et du coup, je pense que ce doit être très perturbant de faire la part des choses entre réel et virtuel ! En plus, les frontières deviendront de plus en plus poreuses entre les deux univers et tout cela parait crédible et possible (pas dans les dix ans qui arrivent mais bien plus tard, pourquoi pas ?). Ce récit crée aussi un suspense car on essaie de comprendre les raisons du suicide de Julien et la tension monte peu à peu au fur et à mesure qu’on découvre comment ce métavers fonctionne (l’auteur en profite pour aborder le thème du complexe de Dieu dans la personne d’Adrien). Mais cela provoque la réflexion quant à la création d’un monde virtuel, son utilité, sa réglementation, son influence sur la vie réelle et sur la psychologie des utilisateurs. Je n’ai pas trouvé que c’était une lecture facile ou fluide mais c’est intéressant car cela soulève des questions auxquelles on devra peut-être répondre dans le futur.
Like many, I suspect, I came to this on the back of Frederic Beigbeder's recommendation on Le Masque et la Plume that it was a novel that addressed the 'metaverse' and VR in a way that didn't struggle like other efforts. But I struggled.
The trouble with VR and metaverse is that it's crap. And because it's crap (and takes us straight to the risible 'Second Life'), it's incredibly difficult to take anything placed in it seriously or to suspend one's disbelief. I know we should try, but I just couldn't even begin to believe in the character's response to it all. The idea of playing on any computer. The idea of staying in a luxury digital hotel room and wearing expensive digital suits, or eating during a date. The idea of using cursors to eat. It just doesn't compute. It feels silly. And then the idea of becoming a global superstar poet on the back of some riffs about The Man. I was hoping for a stab at virtual existence that somehow didn't feel like you were strapped onto someone strapped into something. If I were writing about that subject, I'd leave the tech out entirely. And social media in any guise that resembles the present.
To be generous, the novel, I suppose, looks at the (much voiced) problem of haters and violence and the breakdown of social connections - and how awful social media is, etc, etc. How we might all turn into Hikikomori soon enough. That billionaire tech bros have a hold over us, yes. But I was expecting more and couldn't help but imagine the silly world of 'Second Life', with its terrible graphics and its host of weirdos. It all feels terribly, terribly old fashioned.
Beigbeder picked it, I now realise, because he's in it. I've got a lot of time for his opinions and his picks...but this one, no. It's not as hopeless as the witless Ready Payer One, but it's not adding much.
La thématique du multivers est intéressante, les premières pages du roman m'ont bien acroché, mais au fur et à mesure, le roman n'a plus cessé de m'exaspérer. L'auteur (je dis bien l'auteur, car il serait naïf de croire que le narrateur s'en distingue à cet égard) est terriblement imbu de lui-même. La célébrité de Vangel pour des vers absolument banals et plats n'est rien qu'une insulte à la créativité que l'on peut trouver sur les réseaux sociaux numériques ou sur les jeux vidéos en ligne massivement multijoueurs. Le roman transpire d'une ignorance profonde et d'un mépris pour les cultures numériques.
Llegué a este libro por pura casualidad y ha sido una grata sorpresa. Está lleno de frases interesantes y buenos diálogos, pero lo que más me ha gustado son los temas que toca y las preguntas que plantea. Aunque por momentos el lenguaje se hace rimbombante y el autor parece estar queriendo marear al lector con ciertos argumentos pseudofilosóficos, las cuestiones trascendentales de la historia salen airosas de la prueba; las relaciones, el uso de las pantallas, la posibilidad de "vivir a través de otro", las motivaciones humanas, el conflicto e incluso la megalomanía encuentran cabida en el antimundo del que nos habla la novela.
Otro aspecto que me gustó mucho fue la cotidianeidad que transpira la historia. Julien, May y quienes los rodean son personas bastante comunes, están en lugares corrientes y tienen motivaciones o intereses similares a los nuestros. Además la historia se inserta muy bien en el mundo real, con la pandemia, las crisis de vivienda, las abominaciones que han creado las redes y todo lo demás. Incluso los acontecimientos políticos que se mencionan y como influyen en la historia me parecieron significativos.
El final no me dejó tan satisfecha, sobre todo por el epílogo y por lo que nos cuenta al inicio, no sé si esa fue la mejor de las maneras de introducir la historia o si pudo jugar más con el suspense y las expectativas del lector.
De todos modos creo que buscaré más libros del autor pronto.
De alguna manera este libro se las arregla para hundir todos sus planteos interesantes en situaciones ridículas y monólogos aburridos que intentan alcanzar una cierta profundidad sin conseguirlo!! Al final tenés todos estos elementos (los multimillonarios de la tecnología que se creen dioses, la pérdida de vínculos reales, la dependencia que hemos generado con los dispositivos que nos evaden de la realidad) que no terminan de desarrollarse nunca por completo y que están opacados por escenas absurdas y personajes insulsos. Además DISCULPEN pero que el protagonista se convierta en una celebridad de fama mundial por esos poemas espantosos roza lo inverosímil 1 beso
📢 La novela ha sido finalista de los premios Goncourt y Renaudot 2022, los más prestigiosos de la literatura francesa, y ganadora del premio Choix Goncourt de l’Orient 2022, que otorgan los estudiantes de Oriente Medio y el Magreb.
📢 El libro se inspira en el concepto de metaverso, que es un universo virtual compartido y persistente, donde las personas pueden interactuar con objetos y entre sí. El término fue acuñado por el escritor Neal Stephenson en su novela “Snow Crash” (1992).
🅞🅟🅘🅝🅘🅞🅝
Siempre ha llamado mi atención el concepto de metaverso y sus posibles implicaciones en el futuro y en el desarrollo del hombre como especie. "Los vínculos artificiales" es una novela que explora los límites entre la realidad y lo artificial, entre lo humano y lo tecnológico, entre la identidad y el anonimato.
El protagonista, Julien, es carne de cañón para la dualidad, un hombre solitario, insatisfecho y aburrido de su vida, falto de confianza en sí mismo y en los demás. Un hombre en lucha interna que busca su propia identidad aunque para ello deba perder su conexión con la realidad.
El estilo del autor es descriptivo y reflexivo. Utiliza un lenguaje sencillo y claro, pero también rico en matices y metáforas. Tiene un buen equilibrio entre la narración y el diálogo, y entre la acción y la introspección. Su tono es crítico, irónico y a veces poético.
La primera parte de la novela es más reflexiva y pausada, me ha costado adentrarme en la lectura, pero la segunda parte ha sido más dinámica, aún así no he logrado empatizar del todo con el protagonista por su comportamiento en ocasiones egoísta y manipulador. Mencionar también a otro de los protagonistas del libro, el creador del Antimundo, personaje con un carácter fuertemente ególatra y narcisista.
🅝🅞🅣🅐: 🌕🌕🌕🌗🌑
Si te produce curiosidad el concepto de metaverso y el juego de realidades y mundos virtuales, este libro puede ser para tí.
Nie jest to powieść odkrywcza, ale jest świeża. Napisana, gdy Devers był jeszcze młodziutkim mężczyzną, a już stał się gwiazdą. „Antyświat” nominowano do wszystkich możliwych nagród, w tym do Goncourtów, które jest największym francuskim wyróżnieniem na miarę naszej Nike. Skąd taka fascynacja „Antyświatem”? Co jest w nim takiego? Na pewno odwołanie do współczesnego świata. Do tego, jak skupiamy się na życiu wirtualnym. Na naszych obsesjach i uzależnieniach. O czym jest?
To opowieść o młodym mężczyźnie, któremu rozpada się życie. Dołącza więc do wirtualnego metawersum zwanego Antyświatem. To odwzorowana w 100% (a nawet w 200%) rzeczywistość na ekranie, w której możesz być kim chcesz, jak chcesz, gdzie chcesz. I… on zostaje poetą, zjawiskiem, zajawką – gwiazdą Antyświata, ale jak to z najjaśniejszymi gwiazdami bywa… płoną za szybko i spalają się najintensywniej… To nie jest spoiler, bo Denvers tworzy klamrę fabularną i wiemy jak to się skończy (po części). Poznajemy też tę drugą stronę, tego, który za metawersum stoi i jego motywacje. Zabawa w Boga? Jak najbardziej.
Brutalna historia. I bardzo francuska w nastroju i nihilizmie, który z niej płynie. Jest bardzo prosta – wszystko jest tu jasne, ale jednocześnie wciągająca. Bohatera na żal i często nas drażni, natomiast twórca Antyświata nieodmiennie fascynuje. Idea płynąca za samym metawersum też ma w sobie coś diabelskiego, mrocznego, bardzo życiowego. Łatwo to wszystko zrozumieć, bo Francuzi nie lubią owijać w bawełnę. Kiedy mają problem, to mówią jak jest. Przynajmniej w książkach.
Współczesna. Ciekawa. Fascynująca.
Ma w sobie element dystopii. Trochę science fiction w swoim futuryzmie. Podoba mi się, bo to coś zupełnie innego.
„Zasada pozostawała jednak identyczna: gatunek ludzki zamieszkiwał świat, na wszelkie sposoby starając się zmienić warunki swojej egzystencji. Z pokolenia na pokolenie coraz bardziej przypisywał sobie miejsce należne bogom, próbując wyjść poza rzeczywistość, dostąpić innego życia. Przezwyciężając ziemskie przeszkody, bez wytchnienia budował sobie zastępcze uniwersum, coś w rodzaju antyświata”.
Adrien Sterner stworzył pierwsze w pełni dopracowane metawersum, grę równie bogatą jak rzeczywistość – Antyświat, który nazwał dziełem swojego życia. Dla tych, którzy odczuwali rozczarowanie otaczającym światem i uważali się za wykluczonych, zalogowanie się do Antyświata dawało możliwość wejścia w skórę innej osoby i zaznania innego życia. Podobnie jak lustro odwracające układ przedmiotów, które się w nim odbijają, Antyświat pozwalał doświadczyć świata na opak, zmienić biednych w bogatych, a nieśmiałych w gwiazdorów. Kusząca perspektywa dla kogoś, kto tak jak Julien Libérat pragnie uciec od szarej rzeczywistości pełnej rozmaitych problemów i wielu rozczarowań. W powieści Nathana Deversa Antyświat i rzeczywistość sąsiadują ze sobą i wzajemnie się przenikają. Wirtualny świat wciąga, pochłania bez reszty i daje złudne poczucie panowania nad życiem. Poznacie historię Juliena - Vangela, który dał się poznać na KontrSpołeczeństwie, publikując satyrę wykpiwającą Antyświat i piętnującą wirtualizację więzi społecznych. Jeśli chcecie wiedzieć, jak potoczą się jego losy, to sięgnijcie po „Antyświat” i czytajcie! Może tak właśnie będzie wyglądało nasze jutro?
„Życie ziemskie nieustannie dewastuje świat i w sposób nieunikniony prowadzi do powstawania antyświatów”.