Fascynująca powieść obyczajowa w nurcie realizmu magicznego, oddająca klimat słowiańskich wierzeń i zabobonów, które przeplatają się z wiarą chrześcijańską. Lata dziewięćdziesiąte XX wieku. Dziewiętnastoletni Piotr przygotowuje się do egzaminu na studia, spędzając czas na wsi, u babci, która niedawno została wdową. Zauważa, że staruszka stawia na stole trzy nakrycia, tłumacząc że w domu wciąż przebywa duch jego ukochanego dziadka Bronka i jemu też należy się talerz. Piotr bierze to za dziwactwo. Podobnie podchodzi do wierzeń babci. Boginki, strzygi, wilki, wilkołaki i zmory traktuje niczym wymysły. A jednak nadchodzi dzień, kiedy Piotr słyszy wycie wilka przyprawiające o dreszcze. I już nie sprzeciwia się babci, gdy ta zapala gromnicę. Bronek po śmierci dostrzega ludzi i rzeczy, których za życia nie spostrzegał. Przywołuje wspomnienia pomagające zrozumieć sens wielu wydarzeń. Jego dusza pozostaje blisko rodziny. Wszak tyle jest do zrobienia. Do ustrzeżenia. Bo przecież Piotr właśnie się zakochał. A Bronek – jako dusza – już wie, że będzie z tego nieszczęście. I jest jeszcze Cień… Kołatanie jest powieścią mocno osadzoną w historii, będącej ważnym tłem dla wydarzeń. Autor przenosi nas do małej wioski w województwie łódzkim, odsłaniając rzeczywisty obraz polskiej wsi i jej mieszkańców z czasów wojny, powojennych i komunistycznych. Pokazuje transformację ustrojową i zagubienie ludzi, którzy nie potrafili odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Całkiem niezła, choć mnogość przeplatających się płaszczyzn, postaci czy wątków wprowadza chaos, można łatwo się pogubić. I ten niepotrzebny plot twist na końcu. I co rzuciło mi się najbardziej w oczy - mimo naprawdę dobrze oddanego klimatu najntisów, to podejście autora do historii, do minionych zdarzeń jest dość jednostronne, brakowało mi odpowiedniego zniuansowania. A na marginesie, to odrobinę niespójny był główny bohater, niby zwykły, przeciętny nastolatek, a oczytany w Jungu czy klasyce literatury xd
Początek i koniec rewelacjne, ale środek trochę zbyt niekształtny.Większe wrażenie na mnie by wywarła, gdybym nie była tak oczytana w powieściach z półki „realizm magiczny polskiej wsi“, co nie jest jej wadą, więc na Was wywarze większe wrażenie. Tym bardziej, że ja sama ciepło o niej myślę, choć w sercu mam jej potężnych konkurentów.
Boska książka. Trafiająca w samo serducho. Bardzo mi się podobała. Nie pozwoliła odejść od siebie bez refleksji. I taki też był jej koniec - zmuszający do zastanowienia się nad kierunkiem świata.
Trafiła do mnie ta książka, podobała mi się mieszanka starych słowiańskich wierzeń z chrześcijaństwem. Z ciekawością śledziłam losy bohaterów, nie tylko tych żywych, ale też tych już dawno martwych. Zderzyć tu się można z brutalną prawdą o tym, że "kiedyś to było lepiej, ludzie mili, pomagali sobie".
Moje największe zaskoczenie tego roku! Czego tu nie było? Powieść obyczajowa, chłopska, inicjacyjna, fantasy, realizm magiczny, wątki religijne, społeczne , historyczne, filozoficzne, a nawet kryminalne. Taki miks wydaje się z góry słaby, a tu zaskoczenie - bardzo dobry warsztat językowy pisarza, ciekawie wykreowane postaci (zarowno te żywa, jak i... martwe) i choć fabuła momentami naciągana, to świetnie oddano w powieści słowiańskie wierzenia, a także wiejską pobożność. Lektura niesztampowa, refleksyjna, intrygująca, a momentami... niepokojącą. Dobry kontekst m.in. do cz. II "Dziadów", a przy tym tekst ciekawszy od romantycznego dramatu Mickiewicza.
"Może trzeba sobie pozwolić, że istnieje coś silniejszego niż śmierć".
potencjał miała duży, ale im dalej w las, tym bardziej pretensjonalna i pseudofilozoficzna. pierwszy lepszy cytat:
Dusza Bronka wiedziała doskonale, że kobieta nigdy nie uleczy męskich ran. Ona może je upudrować, zastawić doniczką, dziećmi, domem, pracą, własnym rozkosznym ciałem, ale nigdy ich nie uzdrowi. Energia kobieca raczej rozjątrza męskie rany. Jest jak czerwona płachta na byka. Ten, który jest Życiem, stworzył kobiety wtedy, gdy dostrzegł, że mężczyzna potrafi wszystko, z wyjątkiem nazywania.
no pitu pitu takie. a żal mi, bo miała dobre momenty. raz sie nawet poplakalam. no moze w porywach do 2.5/5.
4,5/5 Z niesamowitą lekkością autor wyrzuca z siebie kolejne słowa, zdania, rozdziały napisane w niepokojący, ale i piękny, poetycki sposób. To jest naprawdę dobra literatura. Książka kipi jakimś czającym się złem, niepewnością, brudną magią.
Osoby szukające dużej ilości słowiańskich wątków mogą czuć się nienasycone, tekst jest utrzymany raczej w klimacie polskiej wsi XX wieku, zdarzają się smaczki, ale raczej to nie o nie toczy się tu główna gra.
Jeśli miałabym porównywać powieść Artura Żaka do znanych mi tekstów to równie dobrze spędziłam czas przy Baśni o wężowym sercu Radka Raka, Starej Słaboniowej i Dwie i pół duszy.
Bonus: ta książka jest absolutnie cudownie wydana, chcecie to mieć na swojej półce.
Wciągająca, lecz z upływem czasu coraz mniej angażująca. Pod koniec miałam poczucie jakby autor chciał koniecznie upchnąć jeszcze więcej luźno powiązanych historii, co zburzyło poczucie czytania o świetnie uknutym, wielowątkowym wydarzeniu, które zakiełkowało na długo przed akcją książki. Ale narzekać nie mogę, bawiłam się dość dobrze
„«To nie słowa, to gesty mają znaczenie» – niemal krzyknąłem. Słowa już dawno przestały cokolwiek znaczyć. Raczej zapychały życie, niż cokolwiek do niego wnosiły. Lepiej uklęknąć, niż bić się w pierś i opowiadać jakieś pierdoły o współczuciu i smutku. Lepiej spuścić głowę, niż opowiadać o cierpieniu. Lepszy dotyk dłoni niż puste słowa o miłości. Słowa są martwe. Zostało ich wypowiedzianych tak dużo, że już nic nie znaczą!”.
Ależ wspaniale się tego słuchało! Powieściowy debiut Artura Żaka „Kołatanie” w świetnej interpretacji Janusza Zadury dostarczył mi mnóstwo przyjemnych chwil wytchnienia od zabieganej rzeczywistości. Zdecydowanie za rzadko sięgam po audiobooki, dopiero uczę się „czytać uszami”, ale uwielbiam ten czas, kiedy mogę zamknąć oczy i dać się porwać opowieści. Artur Żak stworzył niezwykle ciekawą powieść, w której teraźniejszość przeplata się z przeszłością, słowiańskie wierzenia z wiarą w Boga, a żywi z Duszami zmarłych. No i odrobina realizmu magicznego także dodała magii Strudze, małej wiosce w województwie łódzkim, gdzie toczy się życie bohaterów i rozgrywają się główne wydarzenia tej powieści. Ponieważ słowa już nic nie znaczą (nawiązując do cytatu powyżej), nie będę strzępić sobie nadaremnie język, powiem tylko, że lepiej przeczytać/wysłuchać, niż nie. Wielkie polecanko!
ogolnie mi sie podobalo, zwlaszcza w audiobooku ale pod koniec bylo za duzo pseudofilozofii i głupich tejkow nt kobiet i relacji damsko meskich czyli jakby kobieta to napisala to by bylo lepsze 🤓☝️
Bardzo wciągająca historia. Ciekawe połączenie realizmu magicznego i odzwierciedlenia życia na wsi początkiem lat 90tych. Świetnie oddany klimat ludowej religijności, połączonej z wiarą w zabobony. Snucie historii przypominało mi opowieści mojej babci. Tylko 4 gwiazdki za to, że pod koniec rozwleczona dotąd opowieść zostaje pospiesznie sfinalizowana , a zakończenie pozostawia spory niedosyt, bo mogło być zdecydowanie lepiej.
Nie sięgam często po ten rodzaj literatury, więc było to ciekawą odskocznią. Narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw, niestety bardzo żywego Piotrka, który ma osiemnaście lat i przygotowuje się do egzaminu na studia, oraz duszy zmarłego dziadka. I tak jak rozdziały duszy, pomimo wszystkich ich wad, czytało się nawet przyjemnie, skupiały się głównie na przeszłości dziadka i paranormalnych przygodach w teraźniejszości, tak Piotrek był... Um, niestety był. I właśnie takie postacie są powodem, dlaczego zazwyczaj nie sięgam po książki napisane przez mężczyzn pisane z męskiej perspektywy, ponieważ przy trzecim wspomnieniu "małych piersi" dziewczyny, którą Piotruś jest bardzo zainteresowany, zacząłem się obawiać, że po prostu wybuchnę. Na szczęście dzięki nim odkrywamy niezwykłą empatię Piotra(martwi się o to, że wszyscy wyśmiewają się z Lidki przez jej małe piersi) a także jego niecodzienne upodobania(jest freaky bo podobają mu się jej małe piersi). Środek był strasznie chaotyczny, ale gdyby miała to być bardziej konkretna powieść, musiałaby się skupiać głównie na perspektywie Piotrusia, więc jestem w stanie to wybaczyć. I tak dla równowagi, po tym, jak środek pokazywał odrobinę za dużo, końcówka nie powiedziała moim zdaniem wystarczająco i była mocno niesatyfakcjonująca. Zarazem i w sposobie poprowadzenia tego wszystkiego, jak i względem decyzji fabularnych, które podjął autor.
„Na drodze Abla zawsze stoi Kain. [..] Najtrudniej (jednak) zobaczyć, kto jest Ablem, a kto Kainem”
Niestety, moja próba zaprzyjaźnienia się z realizmem magicznym, po raz kolejny zakończyła się niepowodzeniem.
„Kołatanie” to intrygująca opowieść sięgająca do wspomnień (lub rodzinnych opowieści) większość z nas oraz do słowiańskich wierzeń, którymi wciąż przepełnione są polskie wsie. . . . . Książka niesamowicie trafnie oddaje polski klimat lat dziewięćdziesiątych XX wieku – zarówno miasta, jak i wsi.
Ponadto autor ma ciekawy styl zarówno przy budowaniu świata przedstawionego, jak i narracji. Były momenty, w których niemal czułam, że uczestniczę w wydarzeniach, o których czytam.
Jednak niestety książka ostatecznie nie przypadła mi do gustu. Początkowo czytało mi się ją znakomicie, jednak to, co na początku wydawało mi się ciekawym rozwiązaniem, tak z kolejnymi rozdziałami, stawało się męczące i mocno dezorientowało.
A mówię tu o nieustannych przeskokach w czasie oraz odchodzenie od głównej fabuły ku historiom pobocznych bohaterów. Oczywiście kilka z tych opowieści bardzo mnie zaintrygowało i spokojnie mogłyby zaistnieć jako samodzielne opowiadania, jednak efektem niepożądanym było moje zagubienie i próba odnalezienia się w świecie pomiędzy dwiema rzeczywistościami.
Akcja rozkręca się dopiero pod koniec historii, a zakończenie dla wielu z Was może okazać się wielkim zawodem. . . . Podsumowując – nie jest to książka, która zaciekawi każdego. Jeśli lubicie niebanalne historie w nurcie realizmu magicznego, to będzie to książka dla Was, jednak ja niestety nie odnalazłam się w tej rzeczywistości, pomimo że momentami czytało mi się tę książkę bardzo dobrze.
Może i ładnie napisana, ale fabuła to tutaj nie istnieje. Totalnie niczego ta książka nie wniosła do mojego życia, nawet mimo tego, że pełna jest złotych myśli i życiowych mądrości. Gdyby nie to, że słuchałam ją w audiobooku, to nie wiem czy w ogóle bym ją skończyła, tak bardzo nie mogłam się wciągnąć.
"Kołatanie" Artura Żaka to jedna z najlepszych powieści jakie ostatnio czytałam. Przyznam szczerze, że dawno żadna z książek nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak właśnie ta. Co więcej, powiedzieć, że w trakcie czytania można autentycznie doświadczyć kołatania serca, o ile wręcz nie palpitacji, to powiedzieć za mało. Tu każde zdanie jest ważne, tu każde zdanie buduje opowieść i towarzyszące jej emocje. I nie ukrywam, że jest to dla mnie całkowite zaskoczenie, gdyż z twórczością Autora spotykam się po raz pierwszy, ba – wcześniej nie było mi znane nawet jego nazwisko, a tu taki sztos! Jak szóstka w lotto. No dobrze, to po tej laurce tytułem wstępu pora na kilka słów o fabule. „Kołatanie” przenosi czytelnika w odległe lata dziewięćdziesiąte XX wieku. To właśnie w tej scenerii Autor umiejscawia akcję, wykorzystując do tego pewną tradycyjną polską wieś. To tutaj jak w tyglu gotować się będą rodzinne wartości, okraszone domieszką tradycji, szczyptą skrywanych tajemnic i historyczno-kulturowym folklorem. Poznajmy zatem głównego kucharza odpowiadającego za menu w tej książce. To Piotr. Piotr jest świeżo upieczonym dorosłym. Dopiero co osiągnął on pełnoletniość i trochę wbrew woli ojca, ale w trosce o babkę, która zmaga się dopiero co z żałobą po śmierci swego męża, a dziadka Piotra, postanawia spędzić u niej wakacje, przy okazji przygotowując się do egzaminów na studia. I można byłoby podnieść już larum i awanturować się, gdzie w tej historii jest ów zachwyt, skoro historia ta zapowiada się jak jedna z wielu. Niby tak, a jednak nie. Okazuje się bowiem, że to wydawać by się mogło spokojne i wręcz nudne życie zostaje niespodziewanie zachwiane, a wokół Piotra zaczynają dziać się dziwne rzeczy. On niby je dostrzega, ale nie bardzo w nie wierzy, im więcej czasu spędza jednak w tej małej wsi gdzieś pod Łodzią, tym mniej dziwią go duchy przodków, boginki, strzygi, czy zmory. Ta konfrontacja z miejscowymi wierzeniami, z zabobonami, które są nierozerwalną częścią świata babci, wkrótce stają się także składową jego rzeczywistości. Ten realizm magiczny tworzy zatem ten unikalny klimat książki i sprawia, że nie można się od niej oderwać. A co do wyjątkowych bohaterów tej opowieści to jest nim dziadek Bronek, a raczej jego astralna postać. Mimo śmierci, dusza dziadka nie opuszcza ziemskiego padołu, lecz pozostaje blisko rodziny, wciąż mając na nią wpływ, a przy okazji przedstawiając swą historię. Choć Piotr początkowo traktuje wierzenia babci jako dziwactwo, stopniowo zaczyna dostrzegać ich sens, zwłaszcza gdy sam doświadcza niezwykłych wydarzeń, takich jak wycie wilka, które wywołuje u niego dreszcze. Autor w sprytny sposób prowadzi czytelnika przez labirynt wspomnień i tajemnic, odsłaniając stopniowo kulisy życia rodziny i historii wioski. Jednym z najmocniejszych aspektów tej powieści jest jednak jej osadzenie w realiach historycznych. To one stanowią istotne tło dla całej fabuły. Dzięki nim codzienne życie mieszkańców wnioski przedstawione zostaje na przestrzeni minionych lat, od okresu wojennego i losów przodków Piotra w tym czasie, dalej przez lata powojenne i zachodzące wówczas procesy transformacji społecznych i politycznych, przez trudny okres komuny, aż po współczesność. To przechodzenie przez kolejne lata i okresy historii tłumaczy wiele ludzkich życiowych motywacji i skutki podejmowanych przez nich decyzji, często okrytych od lat zmową milczenia. Wreszcie nie sposób nie zachwycić się tutaj kunsztem pisarskim Autora. To jest majstersztyk stanowiący wręcz wzór z Sevres jak powinien wyglądać język w powieści przynależnej do gatunku literatura piękna. On ma zachwycać i chwytać czytelnika za serce. I tu dokładnie tak jest. Jeśli nie mieliście jeszcze okazji poznania „Kołatania” i poobcowania w świecie stworzonym przez Artura Żaka to ja Was gorąco zachęcam, aby zagłębić się w nim i pozostać w nim na dłużej. Moim zdaniem nie będziecie żałować. Ja nie żałuję.
"Każdy mężczyzna przechowuje w sobie daleki głos Boga, który źle zapamiętał praojciec Adam, i każdy marzy, aby świat był na jego obraz i podobieństwo. I to jest piekło. Świat i człowiek zostały stworzone raz i nie ma potrzeby stwarzać ich na nowo. Człowiek dostał nakaz życia, a nie małpowania Boga, czym zajmuje się nieustannie. Słuchając wujka, taty i dziesiątek innych dorosłych mężczyzn, miałem wrażenie, że zamiast żyć, zamiast po prostu żyć, nieustannie kreślili misterne plany na życie. Żaden z tych planów nigdy się nie ziścił. Możliwe, że nie oczekiwali tego. Po prostu bezpieczniej jest planować, niż żyć ze świadomością, że niczego nie kontrolujemy, choć właśnie w tym braku kontroli możemy odnaleźć własną pełnię." ************ Przyznaję szczerze, że na początku skusiła mnie wyłącznie okładka, ale tego co znalazłam w środku zupełnie się nie spodziewałam.
"Kołatanie" to historia na wskroś polska, ale w najlepszym tego słowa znaczeniu. Mocno osadzona w realiach polskiej wsi i opowiedziana na tle przemian polityczno-społecznych, pełna jest słowiańskich wierzeń i zabobonów, które tworzą niezapomniany klimat. Wyobraźcie sobie, że jednym z głównych bohaterów jest tutaj DUSZA. Czyta się to znakomicie, strony przewracają się praktycznie same i mimo że jest to powieść obyczajowa, to fabuła trzyma w napięciu niczym rasowy thriller. Po prostu musimy wiedzieć co będzie dalej, bo jesteśmy pewni, że coś wydarzy i że nie będzie to nic dobrego.
Piękna na zewnątrz i jeszcze piękniejsza wewnątrz. Przeczytajcie koniecznie.
Realizm magiczny w naszym, słowiańskim wydaniu. Mamy codzienność i namacalną rzeczywistość, a z drugiej strony magię, zabobony, wierzenia i rytuały. Wspaniały miks. Oba światy funkcjonują obok siebie, a czasem się przenikają.
Historia chłopca, a potem młodego mężczyzny. Przyjeżdża na wieść, by zaopiekować się owdowiała niedawno babcią. Jeszcze nie wie, ile ta wizyta mu da. Nie wie, że dzięki babci skonfrontuje się z innym wymiarem świata. Babcia jest tu łączniczką między tymi światami. Jest kobietą wiedzącą i widzącą. Przewiduje przyszłość. Wie dużo więcej i widzi dużo więcej.
Do tego polskie realia końca XX wieku, prowincja w centralnej Polsce, typowe polskie rodziny, w których nie zawsze dzieje się dobrze i cudowne wakacje na wsi. Wspomnienia o wakacjach przywołają uśmiech na twarzach wielu z Was.
Nie ma nudy. Są też strzygi, wilkołaki, duchy, upiory i cień. Są talerze na stole ustawiane dla zmarłych, miseczki z mlekiem zostawiane na progu, zapalanie gromnic i wycie wilków. Jest rozpacz, samotność, dorastanie i starość, są rozliczenia, czary i kołatanie. Jest życie tu i teraz, i uważność, która pozwala przewidywać przyszłość.
Ponadto, książka jest bardzo ładnie wygadana. Barwione brzegi, wyjątkowa okładka, ilustracje na wyklejkach.
Porusza, pobudza fantazję, przenosi nas do krainy dzieciństwa. Sprawiła mi ogromną przyjemność. Odkładam na półkę z ulubionymi.
Bardzo często i bardzo mocno opieram się polskim debiutom - tak to już jest, jak się człowiek parę razy sparzy. Ale muszę przyznać, że „Kołatanie” utarło mi nosa! Świetna lektura!
Słowiańska mitologia, trochę realizmu magicznego i blaski i cienie polskiej wsi lat 90. No i na dokładkę opowieść o dorastaniu i pierwszych pocałunkach. Idealna na wiosnę i lato, do pochłonięcia na leżaku (i nie tylko). Pachnie spaloną od słońca skórą, a jednocześnie uwodzi i wciąga. Klimatem gdzieś tam przypominała mi „Baśń o wężowym sercu” i uważam, że wszystkie osoby, które tęsknią za takimi słowiańskimi klimatami odnajdą się w niej idealnie! Jest lekka i bardziej przypomina obyczajówkę, niż stricte literaturę piękną, więc tym bardziej pasuje jak ulał do letniego relaksu.
Pięknie wydana, nastrojowa, za dnia grzeje, a w nocy trochę straszy pohukiwaniem sowy między ciemnymi drzewami. A tak o niej cichutko… czemu?! Nie rozumiem, ale mogę przez najbliższy czas trochę wam nią pospamować, żeby nie zniknęła wam w natłoku tegorocznych premier.
Uważam, że takie wydanie warto mieć, ale wiem, że nie samym papierem człowiek żyje, dlatego daję znać, że tytuł jest dostępny także na legimi, a w formie audiobooka wypada równie wyśmienicie co wiejski chlebek z masełkiem!
Czytając "Kołatanie" czułam się, jakbym wróciła do lat dzieciństwa i przysłuchiwała się historiom opowiadanym przez dorosłych wokół mnie. O życiach zwykłych ludzi, o smutnych skazach na ich życiorysach i o niewyjaśnianych szczelinach, w które od czasu do czasu ktoś wpadał.
Czasem spomiędzy igieł drzew wyłaniał się cień i łapiąc za kraniec płaszcza zaciągał człowieka w mrok lasu. Niekiedy jednostajne, chrobotanie burzyło przepastną ciszę nocy. A nieraz między szumem krzaków słychać było wycie wilka, którego nigdy nikt nie widział.
Kolorytu całej narracji dodaje fakt, że jest ona prowadzona przez dusze unoszące się nad wsią. Mają jeszcze kilka spraw do załatwienia. Czasem cierpienie, którego doznali - przydusza je do ziemi i nie pozwala odejść. Te dusze wiele widziały i mają przepastną ilość czasu. Czasu na opowieść.
With incredible ease, the author throws out subsequent words, sentences, chapters written in a disturbing, but beautiful, poetic way. This is really good literature. The book is full of something lurking around, uncertainty, dirty magic. People looking for a lot of Stowian threads may feel unsatisfied, the text is rather set in the atmosphere of the Polish countryside of the 10th century, there are some tidbits, but they are not what the main game is about. If I were to compare Artur Żak's novel to texts I know, I would just as well spend my time with Radek Rak's Fairy Tales with a Serpent Heart, Stara Stabonioweģ and Two and a Half Souls. Bonus: this book is absolutely wonderfully published, you want it on your shelf!
Oczarowała mnie ta książka. Nie jest prosta, nie jest idealna, ale ode mnie 5* I ta mnogość mini opowieści, przebłysku ludzkich historii, które równie dobrze mogłam (i słyszałam podobne) usłyszeć od moich nieżyjących już babć, gdy wspominały młodość, jedna w lubelszczyźnie, druga w centralnej i zachodniej Polsce. Plus jako osoba której dzieciństwo przypadało na lata 80/90 z przyjemnością dałam się wciągnąć sentymentom. Polecam, szczerze.
Kołatanie to debiut, który swoim stylem wpisuje się w Małeckiego, ale z dodatkiem słowiańskości. Ale nie wiem czy tak do końca nazwałabym to słowiańskością. Trochę religii, trochę liźnięte mitologii, ale dosłownie tylko troszkę. Dodatkowo środkowa część bardzo miałka, a wszyscy bohaterowie jak i sama historia powtarzalna i nie ma większej nowości.
Wielki podziw za użycie realizmu magicznego do stworzenia nowego, osobliwego sposobu narracji, która tworzy przestrzeń do opowiedzenia wielu historii, które – choć różne – związane są z jedną wsią i tworzą spójną całość. Do tego klimat lata spędzanego u dziadków na wsi jest bardzo swojski i znany – choć w tym wydaniu nie brak również goryczy
Для мене було надто плутано в лініях часу і персонажів. Навалено тут багато всього, і мене це переграло. Складно вловити суть. До чого це все розповідається я так і не зрозуміла, тим паче кінцівка обірвана. Говорили, балакали, сіли і набухались...