Jump to ratings and reviews
Rate this book

Chipsy dla gości

Rate this book
Leksykon współczesności: A jak Agata, B jak boczniak, C jak chipsy, D jak Dominika, E jak emoji (z paznokciem), F jak faktury, G jak gaslighting, H jak Hanna, (…) Z jak załogowe loty kosmiczne. Świat w opałach, przed którym na zmianę trzeba się chować i go ratować, a na domiar złego jeszcze rodzina – przeszła, obecna, przyszła – i te arcymistrzowskie problemy, które tylko ona potrafi zgotować. Osiem opowiadań, niektóre z nich kończą się happy endem.

192 pages, Paperback

First published March 21, 2024

10 people are currently reading
254 people want to read

About the author

Natalka Suszczyńska

3 books4 followers

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
28 (13%)
4 stars
74 (36%)
3 stars
68 (33%)
2 stars
29 (14%)
1 star
5 (2%)
Displaying 1 - 30 of 37 reviews
Profile Image for eeemm.
2 reviews
March 23, 2024
jakie osiedle takie Ghibli
Profile Image for Karina.
99 reviews60 followers
May 13, 2024
Głosem tego typeczka co prowadził finał WOŚP w Rumii jak strzelali na hali fajerwerkami: „To było straszne”

Moim skromnym zdaniem, nie wszystko warto napisać i nie wszystko warto wydać, zwyczajnie nie zabujało chlip chlip
Profile Image for Bygun.
96 reviews4 followers
March 9, 2025
Gdyby "Pustostany" Doroty Kotas miały kuzynkę byłaby nią "Chipisy dla gości". Bajeczna, surrealistyczna, niezwykła, na pograniczu jawy i snu, a jaka przy tym przyziemna!!
Profile Image for Lambert Król.
Author 3 books3 followers
July 17, 2024
Z „Chipsami dla gości” jest jak z chipsami. W małej dawce smaczne, ale w dużej robią się niestrawne. Tu konkretnie chodzi o absurd, a ten, moim zdaniem, lubi krótką formę. Gdy robi się go za dużo, męczy, tak jak męczył mnie w debiutanckich „Dropiach”. Tu w takich „Fakturach” jest w perfekcyjnej formie i idealnej ilości. Poza tym bywa różnie, ale na ogół dobrze i bardzo dobrze, choć pierwsze opowiadanie zawiodło brakiem wyraźniejszego zakończenia, a w ostatnim było za dużo chipsów w chipsach.
195 reviews18 followers
May 20, 2024
Jest spoko, szczególnie ostatnie, najdłuższe opowiadanie
Profile Image for Błażej Pakuła.
169 reviews17 followers
March 17, 2024
4,25 gwiazdki

Opowiadania / historie inne niż wszystkie. Część z nich ma niepowtarzalny styl, część nudnawa lub męcząca
Profile Image for Sebastian.
194 reviews31 followers
June 14, 2024
Opowiadania o świniach i o domu typu kostka absolutnie cudowne
Profile Image for Tomasz.
903 reviews38 followers
September 24, 2024
Po "Dropiach" wiedziałem, że może być tylko dobrze. I jest, i jest. A "Dom typu kostka" - perfekt. Teraz tylko doczekać 2026!
Profile Image for Kkrzyszkowska.
103 reviews5 followers
January 31, 2025
Absurdalne i zabawne, cudowne na oderwanie od styczniowej szarej rzeczywistości.
Profile Image for klaudia katarzyna.
265 reviews23 followers
July 12, 2025
jak zwykle z opowiadaniami niektóre lepsze niektóre okropnie nudne, najbardziej podobały mi się „O Dominice…” oraz „Faktury”

(pożyczone od weroniki 💚)
Profile Image for Ytr0001.
79 reviews12 followers
October 25, 2025
Nie wszystko podobało mi się tak samo, ale te opowiadania, które mi się najbardziej podobały, sprawiły mi mnóstwo radochy. Ostatnie zaś - sporo smutku. Będę z przyjemnością śledzić dalszą twórczość autorki.
Profile Image for Piotrek K..
337 reviews5 followers
June 10, 2025
Opowiadania - jest ich w tym zbiorze osiem - na pierwszy rzut oka nie łączą się na poziomie fabuły. Sądzę jednak, że mimo formalnego zróżnicowania na pierwszo- i trzecioosobową narrację oraz mimo wielości imion bohaterek, mamy do czynienia z jedną historią, rozpisaną na głosy. Na czym może polegać funkcja motywów groteskowych?

W pięciu opowiadaniach narracja prowadzona jest w pierwszej osobie. Za każdym razem mówi kobieta, ale - zdaje się - nie ta sama. W dwóch innych bohaterkami również są kobiety ("Faktury" i "Aleja Floksów"), a ósme ("Dom typu kostka"), najdłuższe i chyba najlepsze, przedstawia losy czteroosobowej rodziny, w której kobieta-żona-matka nagle odchodzi bez zapowiedzi, może szukając swojego "ja"? W piwnicy tytułowego domu typu kostka znajduje się studnia. Matka bardzo nie lubi tam chodzić, narzeka na śliskie, zbyt strome i słabo oświetlone schody, boi się robaków, gryzoni bądź włamywaczy. Powodów, by nie schodzić w głąb (siebie), jest więc co niemiara. Do piwnicy trzeba jednak schodzić po ziemniaki, i pewnego razu wydarza się, co następuje:

"Matka pa­trzy w stud­nię, więc i stud­nia za­czyna pa­trzeć w nią.
– Chodź – mówi. – Chodź, chodź.
Matka roz­gląda się, niby że nie wie, czy to do niej, ale prze­cież wie.
– Wska­kuj.
– Do środka?
– Do środka.
– Nie umrę? Nie uto­pię się?
– Nie ma na to żad­nych szans. Wiem, co mó­wię.
– Kim je­steś?
– Stud­nią.
– Stud­nią?
– Żar­tuję. Nie je­stem stud­nią, je­stem taka jak ty. Po­świeć, zo­ba­czysz.
Matka znaj­duje la­tarkę i kie­ruje snop świa­tła do studni. Wi­dzi tam osobę, która fak­tycz­nie wy­gląda tro­chę jak ona, jest tylko bar­dziej zry­biała, cała po­kryta łu­skami. Ale no­sek się zga­dza, zga­dza się owal twa­rzy, pod­bró­dek i ra­miona.
– Je­steś lą­dową mną – mówi osoba ze studni.
– Albo to ty je­steś mną wodną – mówi Matka".

Matka z tego opowiadania zdaje się... matką bohaterki otwierającego cały zbiór tekstu "Agata i zmarli". I nie, Agata nie jest jego bohaterką. To koleżanka narratorki:

"Po­zna­ły­śmy się dwa lata póź­niej, czyli w zu­peł­nie in­nej epoce, na ko­lo­niach. Za­ko­le­go­wa­ły­śmy się. Po­do­bało mi się, że Agata do wszyst­kiego pod­cho­dzi po­waż­nie, słu­cha praw­dzi­wej mu­zyki, ogląda Wia­do­mo­ści, a do tego nie za bar­dzo przej­muje się tym, czy ktoś ją lubi.
– Nie je­stem zupą po­mi­do­rową, żeby mnie wszy­scy lu­bili – mó­wiła za­wsze".

Część akcji tego opowiadania dzieje się w piwnicy "domu typu kostka" - spina on więc klamrą opowiadania z tego tomiku. Bohaterka mówi o nim jako o domu swoich dziadków. Zmarli przekazują za pośrednictwem tytułowej Agaty wiadomość dla narratorki: przestań negować swoje prawdziwe "ja". Co dzieje się później? Bohaterka budzi się rano jako pokemon Diglett (w całym zbiorze Suszczyńskiej motywy groteskowe pojawiają się dość często; sprawdziłem, kto to, bo nie jestem w tej materii obeznany) - i jako ta pokemonowa dżdżownica przekopuje się przez podziemne rejony Białegostoku:

"By­łam i pod Pa­ła­cem Bra­nic­kich, i tam, gdzie kie­dyś stał Mar­ket ABC, i pod Pla­cem Uni­wer­sy­tec­kim, pod ota­cza­ją­cym go par­kiem, pod Sło­necz­nym Sto­kiem i pod Doj­li­dami. Za­ha­czy­łam o Dzie­się­ciny".

Niestety nie znam topografii Białegostoku, więc nie potrafię powiedzieć, czy te lokalizacje w jakiś sposób się łączą i czy są istotne? Co takiego bohaterka ujrzała bądź odkryła w czasie tej wędrówki? Tego nie mówi, powraca do swojej ludzkiej postaci i rozpoznaje swoje "obgryzione paznokcie". Ten motyw z kolei odsyła nas do opowiadania "Aleja Floksów". Bohaterka nazywa się tutaj Hanna:

"Ob­gry­za­nie pa­znokci to je­dyny praw­dziwy ta­lent Hanny. Roz­wija go ona z po­dziwu godną kon­se­kwen­cją od naj­młod­szych lat, nie­prze­rwa­nie".

Jak, mam nadzieję, udaje mi się wykazać, motywy tych opowiadań przeplatają się, a tropienie wewnętrznych połączeń pomiędzy bohaterkami, może doprowadzić do ciekawych wniosków. Brak poczucia własnej wartości to stały motyw tego zbioru. Dominuje szczególnie w tekście "O Dominice, co ma zaszyty rozum". Matka stale deprecjonuje Dominikę, mimo, że ta ma już 30 lat. Winą za jej "głupotę" obarcza babkę. Matka, do pewnego czasu, skutecznie stoi na przeszkodzie nawiązaniu relacji babci i wnuczki:

"– Tylko pa­mię­taj, żeby nie za­bie­rać kwia­tów z grobu, bo do niej do­łą­czysz – mó­wiła Do­mi­nice matka na po­grze­bie babki.
– Dla­czego mia­ła­bym to ro­bić?
– A kto cię tam wie.
Mię­dzy trumną a Do­mi­niką z matką szedł cały po­chód cio­tek, wu­jów i ich dzieci, mnó­stwo osób, które Do­mi­nika wi­działa po raz pierw­szy. Każda z nich w tej kon­kret­nej chwili wy­da­wała się smut­niej­sza od jej matki. Po­tem Do­mi­nika ści­skała lekko ich dło­nie, skła­da­jąc kon­do­len­cje, nie­któ­rzy ją po­zna­wali. Kwia­tów z grobu nie za­brała".

W mojej interpretacji zakładam, że kiedy w tych opowiadaniach mowa jest o babci, mimo że dotyczy ona bohaterek o różnych imionach, de facto chodzi o tę samą osobę:

"Nie była jedną z tych babć z lau­rek, które czy­tają dzie­ciom bajki i pieką pulchne cia­sta. Nie pró­bo­wała mi do­go­dzić, nie roz­piesz­czała mnie. Kiedy wy­cho­dzi­ły­śmy z domu, szła szybko".

Pamięć o babci jest na szczęście bardziej zniuansowana:

"Na palcu wska­zu­ją­cym bab­cia za­wsze miała złoty pier­ścio­nek. Na­wet gdy zmy­wała, na­wet gdy pie­liła, kiedy szła do piw­nicy po ziem­niaki i kiedy ki­siła ka­pu­stę. Na­wet na naj­brud­niej­szych dło­niach ja­spis za­wsze się zie­le­nił. Pier­ścionka nie dało się zdjąć, chyba że siłą. Prze­ko­na­li­śmy się o tym, ale do­piero po­tem.
– To od dziadka? – py­ta­łam wie­lo­krot­nie w dzie­ciń­stwie, choć wie­dzia­łam.
– Nie, to od mo­jej ma­musi – i nie po­do­bała mi się ta od­po­wiedź, bo wy­da­wało mi się, że bab­cia jako ne­storka nie po­winna uży­wać słowa „ma­mu­sia”, nie w tym kon­tek­ście.
Różne rze­czy mi się zresztą wtedy wy­da­wały, a część nie­wiele miała wspól­nego z rze­czy­wi­sto­ścią. Wy­obra­ża­łam so­bie, że kiedy do­ro­snę, też będę mieć pier­ścionki. Jak bab­cia, tylko wię­cej, na każ­dym palcu. Wi­dzia­łam to kie­dyś w te­le­dy­sku. Póki co pier­ścionki mnie uwie­rały, prze­szka­dzały w re­ali­za­cji pla­nów. No i chcia­łam być ma­mu­sią, naj­le­piej po­dobną do ma­musi babci. Czyli taką, o któ­rej dziecko bę­dzie mó­wić z mi­ło­ścią, sza­cun­kiem i od­da­niem, na­wet jak już nic z niej nie zo­sta­nie".

Sądzę, że nawiązanie tej zerwanej relacji przez zagubioną wnuczkę jest najważniejsze w całym tomie opowiadań Suszczyńskiej. W tytułowych "Chipsach dla gości" dorosła bohaterka wyczuwa w swoim mieszkaniu zapach dawnych perfum. Nie wchodząc w szczegóły, okazują się one zapowiedzią wizyty z zaświatów... babci. Pomiędzy przedstawicielkami dwóch pokoleń wywiązuje się taki oto dialog:

"– Igno­ru­jesz mnie. Dla­czego igno­ru­jesz ba­bu­nię?
– A to ba­bu­nia mi tak smro­dzi tu­taj? – po­wie­dzia­łam, bo nor­mal­nie może i bym się prze­jęła, ale po hy­drok­sy­zy­nie ja­koś nie mia­łam na to ochoty.
– Piękny za­pach, ele­gancki. I piękny pier­ścio­nek. Ty go noś!
– Nie mogę, nie umiem, nie lu­bię.
– Spró­buj, dama musi mieć pier­ścio­nek. Wtedy na­wet je­śli przy­szła pro­sto od krów, to każdy wie, że to dama.
– Nikt nie po­my­śli, że przy­szłam od krów.
– Lu­dzie różne rze­czy my­ślą, czę­sto nie­przy­chylne. Nie wszystko mó­wią.
– Ale nikt nie po­my­śli, że przy­szłam od krów.
– Noś pier­ścio­nek. I za­pach, za­pach, pro­szę cie­bie, to pod­stawa dla ko­biety.
– Wiem, ale może nie ten...
– Młoda je­steś, nic się nie znasz, ży­cia nie wi­dzia­łaś.
– Młoda, ale żywa.
– I py­skata. Star­szych nie sza­nu­jesz. Nie tego cię uczy­łam.
– Czy po śmierci jest nudno?
– In­te­li­gentny czło­wiek ni­gdy się nie nu­dzi.
– To co tu ro­bisz? Czego ode mnie chcesz?
– Chcę, że­byś się wresz­cie za­cho­wy­wała jak dama. Ubie­rała jak dama. Pach­niała jak dama. No i że­byś nie po­da­wała go­ściom chip­sów, bo dama tak nie robi".

Suszczyńska nie opowiada na szczęście ckliwej historyjki o odszukaniu własnej tożsamości dzięki zapomnianej babci, przepraszam, jeśli zbyt dosłownie się wyrażałem. Bohaterka "Chipsów..." przegania ducha" i "przez resztę lata sia­dy­wa­łam na ławce pod blo­kiem i ja­dłam chipsy".

Niemniej jednak ustawiam sobie zbiór opowiadań Suszczyńskiej obok "Skóry po moim dziadku" Mateusza Pakuły i "Końca" Marty Hermanowicz: literackich prób mierzenia się z problemem ciągłości międzypokoleniowej.

PS. Czytałem o tym zbiorku teksty na dwutygodniku. Niezłe kocopały i pierdafony...
Profile Image for Katika.
658 reviews21 followers
April 6, 2025
Rzeczywistość w krzywym zwierciadle absurdu. Więcej tu o nas, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Pomysły ma autorka świetne, spostrzeżenia celne, zabrakło mi precyzji slowa, zachwytu językiem, dopracowania formy.
Profile Image for echo.
234 reviews14 followers
September 9, 2024
jedziesz szybko autem, za oknem migają fajne widoczki, chcesz o nich komuś powiedzieć, ale nie masz komu, bo masz znajomych nudziarzy, więc siedzisz z tymi wszystkimi zabawnymi myślami i komentarzami, trawisz je sobie w głowie, nie skupiasz się na nich, aż w końcu wyparowują, a kiedy próbujesz wrócić do nich później pod prysznicem, okazuje się, że zostało tylko uczucie zdziwienia i kilka niewyraźnych scenek, ale mimo wszystko śmiejesz się do siebie pod nosem, tak na wszelki wypadek, choć nie pamiętasz już, co widziałeś za oknem, jak się zaczęło i jak skończyło, i po jakimś czasie próbujesz to wszystko zapisać — efekt przypomina te opowiadania
Profile Image for mariuszowelektury.
481 reviews8 followers
January 4, 2025
Chipsy dla gości są jak jajko niespodzianka otwierane ciemną nocą przy wyłączonym świetle. Niby wiem, że to książka zawierająca osiem opowiadań, ale o co w tym chodzi, co to jest konkretnie? Ani przed ani w trakcie ani później nie jestem w stanie zgadnąć. A wzrokiem i umysłem nie ogarniam. Zaczyna się od wyciszania stanów lękowych kompulsywnym robieniem zakupów; w innym z tekstów adoptowana świnia chodzi po suficie, a w tytułowym opowiadaniu bohaterkę nawiedza dawno zmarła babcia, by uczyć ją zasad savoir vivre. W “O Dominice, co ma zaszyty rozum” (dosłownie tak jest) zachowania obsesyjno - kompulsywne są fundamentem relacji między postaciami, a w kolejnym ze zmianami klimatu walczą boczniaki, hodowane przez ludzi, dzięki systematycznym dostawą kurierskim zarodników grzybów, choć na koniec okazuje się to ekonomicznym humbugiem, wydmuszką, by wyłudzić pieniądze.
W efekcie zamiast mimetycznego naśladowania rzeczywistości mamy jakiś surrealistyczny obraz, wyścig groteskowych postaci, wysyp absurdalnych, kafkowskich sytuacji, jak w kreskówce, w której logika zdarzeń nie jest priorytetem. W efekcie jak ze stosu kart w grze monopol wyciągamy randomowe szanse na wygraną w grze, tu: na zrozumienie o co w tym chodzi: krytyka konsumpcjonizmu, niedostosowanie społeczne pokolenia X, Y, Z; sam już nie wiem, jakiej litery użyć. A może to popis erudycji autorki, która z banału codzienności, fobii i lęków, odmienności, krytyki społeczeństwa, polityki, ekonomii, absurdalnych. fantastycznych czy baśniowych scen tworzy literackie danie. Wszystkie składniki wrzucone do termomiksa, zmiksowane, zblendowane, podlane sosem doświadczeń autobiograficznych autorki i okraszone niechęcią wobec tradycji powieściopisarskich. A Ty czytelniku rozkminiaj, czy przepis z pirackiej strony wzięty, czy lepiej tradycyjnych literackich dań się trzymać, czy też brak Ci erudycji i kreatywności, by zrozumieć, co się tu wydarzyło? A coś się wydarzyło.
Profile Image for Jan.
145 reviews1 follower
Read
October 6, 2025
Bardziej mi się podobało od "Dropi". Mniej losowe/surrealistyczne, co uważam za plus, bo tam już robiło się z tego takie "wszystko mi jedno"; wyjątkiem jest opowiadanie o boczniakach, które było dla mnie odpychające, najgorszy tekst w zbiorze. Najbardziej mi się podobały to o zaszytym umyśle i o fakturach. "Dom w kształcie kostki" zdecydowanie za długi. Powtarzana fraza "Marek Kotański nie żyje" w pierwszym opowiadaniu z jakiegoś podowodu mnie chwyciła; taka losowość jest ok.
Profile Image for kędziołka.
7 reviews
May 5, 2024
Cudne surrealistyczne o naszym bardzo realnym - mniam pychotka
Profile Image for Anna Novaes.
3 reviews
May 19, 2024
świetne, gęste i intrygujące, choć nie spodoba się wszystkim. ale ta literatura nie chce się wszystkim podobać
Displaying 1 - 30 of 37 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.