Minęło pięć lat, odkąd Val przebywa w Nikaze – królestwie Lumii. Przez ten czas pomagała matce utrzymać władzę w Cesarstwie, ale też przygotowywała swój plan unicestwienia Daero. W końcu nadszedł czas, by wprowadzić go w życie.
Val postanawia dołączyć do Akademii wojskowej Kelio, by stworzyć własny zespół czarodziejek składających się z najsilniejszych urodzonych w żywiole kadetek. Przez kolejne miesiące przechodzi przez trening magii, w którym musi się zmierzyć ze swoją przeszłością, wciąż ukrywając przed wszystkimi swoje Błogosławieństwo.
Musi odszukać dziewczyny, na których jej zależy, przekonać je do siebie, by jej zaufały, bez zdradzania im swoich prawdziwych pobudek, czyli zniszczenia Daero.
Nie jest to jednak takie proste. Czarodziejki nie mogą zdradzić, jakimi mocami władają. Owiana sławą Akademia nie wydaje się za dobrze szkolić do zbliżającej się wojny, a na dodatek na horyzoncie pojawia się elf, który obiecał dopaść Valkyrie w zemście za wyrządzone mu krzywdy.
W końcu do dziewczyny dociera, że wpadła w pułapkę, nie mogąc uciec z Akademii, dopóki bramy Kelio nie otworzą się ponownie.
Związana z fantastyką, od kiedy tylko nauczyła się czytać. Przenosi się między światami fantasy, bo ten realny jej często nie wystarcza. W swoich książkach stawia na silne i wątpliwie moralne postacie kobiece, wątki romantyczne przyprawione erotyzmem i krwią. Słoneczny gon, pierwszy tom trylogii Post Mortem jest jej debiutancką powieścią, która zyskała swoich fanów jeszcze na wattpadzie. W book mediach znana pod nazwą @mag_book_.
WHAT THE FUCK WAS THAT?! ❤️🔥 Kocham Val, jedna z najciekawszych kobiecych postaci, która nie wpada mi w żaden schemat z innych książek.
Wątek Akademi jest 10/10, nie jest tylko tłem do wydarzeń, jest ważnym elementem fabuły. No Winx w edycji mroczne i mordercze ❤️🔥
Rave 🛐 niezła konkurencja tu powstała dla Daero.
TO ŻE KREW MOŻE BYĆ NARKOTYKIEM? KOCHAM. HOT.
Plot twisty mnie zmiotły z planszy. Ja nie jestem w stanie przewidzieć tego jak to się potoczy. Ten jeden rozdział w środku o Daero?! DZIĘKUJĘ ZA TE INFORMACJE ALE CO JA MAM Z NIMI ZROBIĆ TERAZ?! 😭
KIM JEST VES? O CO Z NIM CHODZI?!
Epilog jak zawsze zostawił tak z milion pytań, zero odpowiedzi 💀 ja już nawet nie potrafię stworzyć teorii jak to się ma potoczyć, bo dosłownie może zdarzyć się wszystko. A kto umrze ten umrze.
Kiedy książka rozpoczyna się zdaniem „Opowiem ci o dniu, w którym zdecydowałam się zniszczyć Świat”, już wiesz, że będzie się działo. I że będzie to historia, która pozostanie z tobą na dłużej.
Zabita przez swojego ojca, narzeczonego, przyjaciela z dzieciństwa i kochanka. Wskrzeszona przez boginię oferującą jej zemstę. Płonące miasta i droga usłana trupami… Teraz, gdy Val rozprawiła się z przeszłością, po której pozostały tylko tlące się resztki, czas spojrzeć przed siebie i stanąć naprzeciwko największemu wrogowi, innemu Nybrisowi. Mężczyźnie, który również otrzymał dar od bogini. Aby jednak to zrobić, Val musi zdobyć… armię.
Pierwszy tom pochłonął mnie bez reszty, od pierwszych stron mocno zaangażowałam się w historię, a najbardziej nakręcało mnie bezustanne poczucie zagrożenia i brak pewności, czy na pewno wszystko skończy się dobrze? Czy wszyscy bohaterowie wyjdą z tego cało? I jak się okazało po zakończeniu… przy Mags Green nic nie jest pewne. „Gwiezdne łowy” okazały się być godną kontynuacją serii. Wciąż bardzo dobrze napisaną, z oryginalnie wykreowanym światem i bogatym systemem magicznym, a jednocześnie oferującą czytelnikowi ogromny zastrzyk świeżości. Skomplikowany świat fae, akademia wojowników, niebezpieczne zadania, demony, motyw found family…
Lecz pomimo tego, że dzieje się dużo, nie czułam się w żadnym momencie przytłoczona. Dynamika powieści była idealnie wyważona między „czytam z zainteresowaniem”, a „nie mogę się oderwać” poprzez “o matko, nie przeszkadzaj mi teraz!”. Dodatkowej pikanterii dostarcza tutaj wątek miłosny z mrocznym, mrukliwym typem, pokrytym tatuażami i władającym cieniami. Czy muszę mówić więcej? Jest to najistotniejszy i najgorętszy powód, dla którego warto przeczytać „Gwiezdne łowy”.
Jednak pomimo cudownej chemii między bohaterami i zmysłowych scen, to wciąż nie jest romantasy. Znajdziecie tutaj za to mroczną atmosferę, walkę o życie i przetrwanie, budowanie więzi nie tylko między partnerami, zawiłą sieć intryg i spisków. Nagle wszystkie wydarzenia z pierwszego tomu nabierają sensu i niczym układanka każdy puzzel wskakuje na swoje miejsce. Przysięgam, że po niektórych zwrotach akcji… nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.
Podsumowując, gdybym miała w skrócie opisać, jaki jest drugi tom „Słonecznego gonu”: mięsisty, konkretny kawał fantastyki dla stałych wyjadaczy gatunku, nie bojących się krwawych scen, czy… odrobiny pikanterii w sypialni.
naprawdę dawno nie czytałam książki gdzie nie ogarniałabym niczego, nie przewidziała plot twistów i moja głowa parowała od teorii👀
co do bohaterów to ja nie mam nawet pytań… skomplikowani, złożeni, złamani, zdeterminowani!! no po prostu aż chce się czytać🔥 dosłownie te postacie to inny poziom🙌🏼
nie jestem w stanie opisać ile ta historia wywołała u mnie emocji!! and I love it❤️🔥
Nawet nie wiem co powiedzieć. To było tak świetne i tak genialne, że aż brak mi słów. To był taki rollercoaster, ze aktualnie jestem wypruta z emocji. Ile razy ryczałam to nawet nie zliczę, a na końcu przez to jak szkoda mi było Daero to już w ogóle. Jednocześnie bardzo chcę kolejny tom, bo nie wytrzymam zaraz przez to w jakimś momencie to się skończyło, ale też bardzo boję się do czego to wszystko doprowadzi i jak cała historia się zakończy.
Przepadłam już przy pierwszym tomie całkowicie wkręcając się w historię, cały świat i w postacie (niektóre polubiłam aż za bardzo). Trochę się obawiałam, że drugi tom nie będzie tak dobry jak pierwszy, ale nie zawiodłam się! Druga książka utrzymuje poziom tak samo wysoko jak pierwsza i jest świetną kontynuacją serii.
Pisałam to już przy mojej ocenie "Słonecznego Gonu" ale powtórzę się: ta książka jest świetnie napisana, a cały świat nowy i oryginalny, dawno nie spotkałam się z czymś takim.
Zastanawiałam się jak zostanie poprowadzony wątek Akademii, bo często różnego rodzaju akademie i szkoły w fantastyce są tylko tłem w powieści, a tutaj na szczęście tak nie było. Ta akademia daje mi vibe Winx, ale w wersji mrocznej. Bardzo podobał mi się motyw found family i cieszę się, że Val znalazła ludzi, na których bardzo jej zależy i tak samo w drugą stronę, zasługuje na to tym bardziej po wydarzeniach z Ryo i Jaasem. Val dalej jest total badass, o ile nie nawet bardziej. Jest jedną z najciekawszych kobiecych postaci, z jaką się spotkałam. Nie wpada w żaden typowy schemat z innych książek.
Plot twisty zmiotły mnie z planszy i to dosłownie. Nie pamiętam kiedy czytałam książkę, w której nie byłabym w stanie przewidzieć albo chociaż wysnuć swoją teorię na temat plot twistów. Odczuwałam masę emocji czytając tę książkę nawet nie jestem w stanie ich tu wszystkich opisać
PODWÓJNE GALDREIN?! EXCUSE ME?! Jak to jest możliwe? Jak to w ogóle się dalej potoczy? Za dużo pytań za mało odpowiedzi
Rave🛐 Uwielbiam jego postać mam nadzieję, że nie skończy się to tak samo jak z Finnem tym bardziej przez to jak mocna jest jego relacja z Val. Jest naprawdę niezłą konkurencją dla Daero. Póki co jestem #teamRave
War is over, męczyłam się dwa miesiące... I jak znajdę siłę, powiem więcej
Na razie zdradzę tyle – naprawdę żałuję, że to ma tak wiele wad, bo są iskry potencjału (z jakieś 2-3 sceny takimi są), ale reszta po prostu leży i skubie mi kostki, gdy przechodzę obok
Po pierwszej części miałam niedosyt, po tej jestem uzależniona i nie wiem jak wytrzymam do kolejnej. 🥵
Val nadal bezkompromisowo podąża ścieżką zemsty. Jej głównym celem jest Daero. Większość fabuły rozgrywa się w akademii dla obdarzonych magią kobiet oraz walecznych elfów. Mają oni za zadanie stworzyć pary i drużyny i wspólnie pokonać przeszkody. Nikt nie gra czysto, co chwila ktoś wbija nóż w plecy (częściej dosłownie niż w przenośni). Uwielbiam klimat szkoły, zadań, zawiązywania przyjaźni i nie tylko. Vibe pierwszej części jest jak najbardziej zachowany. Jest krwawo, mrocznie i ogólnie trup za trupem.
Uwielbiam motyw found family w tej książce. Mags wykreowała tak cudownych bohaterów, że nie umiem wybrać ulubionej postaci. Każdy inny, każdy ma swoje wady i walczy z demonami przeszłości. Kibicujemy im razem i każdemu z osobna.
Wątek romantyczny był nieoczywisty. Do końca nie wiedziałam komu można ufać a kto jednak okaże się gnidą. Dobrze, że gnidy w tej serii spotyka zasłużony koniec 😁
Końcówka złamała mi serce. Nie spodziewałam się takiego obrotu. Jesu, jak można było im przysporzyć tyle cierpienia?! Uwielbiam, ale daaaamn 🤭
Dostałam więcej Daero, dziękuję. Teraz dawka uderzeniowa w trzeciej części, please!
Nie mogę się doczekać, jak to się wszystko potoczy. Mega Wam polecam, cudowny kawał zajebistej fantastyki. ♡
Mam wrażenie, że nie skumałam czemu ten epilog wygląda jak wygląda ale w dalszym ciągu - CO?
Autorko potrzebuje 3 tomu na wczoraj, a nie na 2025😭😭🫠🫠 Tymbardziej że myślałam, że to dylogia....
LUDZIE CZYTAJCIEEE. Jeśli byliście średnio zadowoleni z 1 tomu to błagam przeczytajcie to i dopiero jeśli to wam się nie podoba to skreślcie tą historię. To jest tak bardzo dobre. Nie ma podjazdu do 1 tomu. No błagam chce dalej czytać.
Mini spojler: Mówiłam, że Daero daje vibe Rhysa, POZA TYM JEZU KOCHAM TYPA. VAL PLZ🙏🙏
Jaka jest ta książka? Mięsista, krwawa i bezkompromisowa.
5/5 ⭐️
Jakie to było wspaniałe. Nie mogłam oderwać się od tej książki, a jej fabuła śniła mi się po nocach, tak samo w trakcie lektury, jak i po jej zakończeniu. Przyznam, że trochę brakuje mi tu słów. Cały system magiczny, w mojej opinii, jest świetnie dopracowany, ciekawy, a równocześnie można go szybko ogarnąć. Myślę, że gdyby autorka kiedyś chciała osadzić w tym uniwersum inne historie, to również miałyby ogromny potencjał.
Dla mnie jednak największym plusem tej książki jest główna bohaterka - Valkyrie. Waleczne, zabójcze postacie zawsze mają pierwsze miejsce w moim sercu, ale Val wyróżnia zupełny brak kompasu moralnego. Nie jest tylko rządna zemsty – ona kocha przelewać krew, czuć potęgę i bawić się ludzkim życiem. Jest krwiożercza, okrutna, odważna, a w tym tomie również wykazała się wysokim intelektem i sprytem. To tak odświeżająca postać wśród tych wszystkich bohaterek, które dążą do większego dobra, gotowe poświęcić się dla świata. Val zawsze stawia siebie i swoje potrzeby na pierwszym miejscu, a w drodze po to, co uważa za swoje, jest gotowa spalić cały świat. Bardzo podoba mi się również jej nowa odsłona, czyli lidera grupy. Val powoli na przestrzeni książki nie działa już wyłącznie na własną rękę. Teraz ma za sobą ludzi, którzy ją kochają, wierzą w nią i są gotowi pójść za nią w ogień. Potrafi przewodniczyć innym, wzbudzić szacunek i sprawić, by jej bliscy przy niej wzrastali. Uwielbiam motywy, w których bohaterka, mimo że całkowicie samowystarczalna, odnajduje swój dom i swoją prawdziwą rodzinę. Każdy z jej grupy ma swój charakter, czymś się wyróżnia, jak i ma swoją indywidualną relację z Val. Nikt nie ginie w tłumie i każdy ma szansę się wykazać. To ta część książki, która mnie wręcz lekko wzrusza, bo kto nie marzy o swojej zgranej paczce?
Wątek romantyczny również skradł moje serce, mimo że schodzi on na drugi plan wobec całej historii. Droga Val krzyżuje się mężczyzną, który z pewnością potrafi dorównać jej krwiożerczością i chęcią mordu. Czułam, że faktycznie do siebie pasują i mimo że nasza bohaterka jest niepokonana, to on potrafi rzucić jej wyzwanie, tym samym ją intrygując. „Bo ty wolisz dostawać trupy zamiast kwiatów, przyjemny ból od słodkich wyznań i robić rzeczy, które poczerniają nasze dusze, czyż nie?” – Rave do Val.
Całość czyta się płynnie, wszystko jest bardzo dopracowane, i o ile po pierwszym tomie tej serii miałam pewien niedosyt, tak tutaj czuję pełną satysfakcję. Pewne rzeczy musiały mieć swoje miejsce, by drugi tom mógł wyglądać tak, jak wygląda – czyli do tego stopnia poruszać czytelnika. Dla mnie ta książka powinna wyjść poza polską sferę czytelniczą i ogromnie chciałabym ją zobaczyć wśród książek na zagranicznych rynkach. Dla mnie to kawał fantastyki na miarę światową.
[współpraca recenzencka z Wydawnictwem Nowe Strony]
O mój Boże jak ja długo czekałam na tę kontynuację. Szczerze bałam się, że ta część kompletnie nie dorówna poprzedniej.
✨ Zacznę od tego, jak cała historia się świetnie rozwinęła, a razem z nią styl pisania autorki. Cały świat i system magiczny się pięknie rozwinął, jest przejrzysty dla czytelnika, dzięki czemu nie pogubiłam się po 100 stronach.
✨ Uwielbiam to, że za każdym razem, kiedy myślałam, że już znam Val i już nic mnie nie zaskoczy, Mags wchodziła cała na czarno i waliła takim plot twistem, że nie umiałam się pozbierać.
✨, Jeśli mnie obserwujcie dłużej wiecie, że wielbię wątek found family i moje serce bardzo się radowało widząc, jak rozrasta się grupa Val, jak Vireverse się łączą.
✨ Val bardzo dorosła do swojej osoby, patrząc na to jak zachowywała się w pierwszej części, tego, że nie umiała nad sobą i swoją mocą zapanować, zdecydowanie jest to na plus.
✨ Cały czas zastanawiam się, jakim cudem Magda, cały czas jest w stanie tak dobrze wszystko połączyć i cały czas jestem pod ogromnym wrażeniem.
✨ Kocham wątek romantyczny tym, jak bardzo się rozrósł, ale jednocześnie nie przygniótł historii, po za tym czuję ogromny niedosyt. W tym tomie zrozumiałam i zdecydowanie polubiłam Daero.
✨ Scena dla fanów Finna rozwaliła mi serce, prawie popłakałam się w autobusie.
✨ Jedyna rzecz, której mi w zasadzie brakuje to większą ilość scen walki, bardzo chciałabym zobaczyć dobrą scenę walki w wykonaniu Vireverse.
Ten tom znacznie bardziej podobał mi się od poprzedniego. Niby było mniej trupów, które w książkach uwielbiam, ale za to było więcej magii, tajemnic i cały wątek Akademii. Zakończenie mnie nie bolało, ale tego się akurat spodziewałem.
Pomimo tego, że było mniej trupów, to jak już się one pojawiły, to zostały zabite przez Val (lub innych) na kreatywne sposoby. Plot twist na koniec mnie zaskoczył, a to dobrze, chociaż nie czytałem tak by rozgryźć fabułę i przyszłe wydarzenia. Bardzo mi się podobały relacje między bohaterami, to w jaki sposób zostały przedstawione wydarzenia. Pomimo przeskoków czasowych wydarzenia które się odbyły w trakcie były bardzo dobrze opisane, nie czułem się tak jakby mnie coś ominęło, były one potrzebne. Sceny z kilku ostatnich rozdziałów zajebiście by wyglądały w filmie, to byłby ten powerful moment do wszelkich editów. I love this.
Patrząc na ostatnie wydarzenia jestem mega ciekaw fabuły ostatniego tomu i tego jak autorka całość poprowadzi. I oczywiście zrobię reread w papierze, pewnie się zmieni parę rzeczy. 🐑
Niecały rok temu postanowiłam sięgnąć po „Słoneczny Gon”, w którym zakochałam się dosłownie po pierwszej stronie. Później nie mogłam doczekać się premiery „Gwiezdnych Łowów” więc postanowiłam, że nie będę czekać i zacznę je czytać już na Wattpadzie. Nie spodziewałam się, że drugi tom tej trylogii pokocham jeszcze bardziej, ale stało się. „Gwiezdne Łowy” stały się moim domem oraz książką, którą z każdym kolejnym czytaniem kocham jeszcze bardziej.
Ten tom zdecydowanie różni się od poprzedniego. W GŁ znajdujemy się za Murem, czyli już nie w krainie ludzi, a w krainie Lumii. Już od pierwszy stron widać kolosalne różnice pomiędzy ludźmi a Lumiami. Widać też, że ich świat kompletnie się różni od świata śmiertelników, chociaż w zasadzie patrząc na podziały jakie się pojawiają jest taki sam. Dzielenie czarodziejek oraz elfów na Fezro- biednych, oraz na Isere-bogatych. Jestem zakochana w tym, jak Mags wykreowała cały ten świat. Jest to zrobione tak niesamowicie, że nie sposób się w tym nie zakochać. Bardzo doceniam również, że wszystko w opisie świata Lumii jest takie dopracowane i dokładne, przez co z łatwością mogłam sobie wyobrazić, jak to wszystko wygląda, zanim jeszcze dostaliśmy mapkę.
Patrząc z perspektywy czasu, SG był zaledwie wprowadzeniem do historii, bo i owszem działo się tam bardzo dużo istotnych rzeczy, ale jednak mam wrażenie że to właśnie GŁ są takim idealnym rozwinięciem tej historii. Od samego początku bardzo dużo się dzieję i czytelnik dowiaduje się mnóstwo nowych istotnych informacji. Z każdym kolejnym rozdziałem odkrywamy jak działa Nikaze i czego można się po nim spodziewać. Sama akcja jest tutaj również bardzo ciekawa i zaangażowała mnie jeszcze bardziej, niż w poprzednim tomie. Gdybym mogła prawdopodobnie już za pierwszym razem pochłonęłabym tę książkę na raz.
Nie wiedziałam, że tak się da, ale ewidentnie Mags potrafi przyprawić człowieka o jeszcze większą ilość zawałów i bólu serca, niż zrobiła to w „Słonecznym Gonie”. Dosłownie nie raz otwierałam szerzej oczy, bo nie mogłam uwierzyć, w to co działo się w książce, ale nawet pomimo tego bardzo często się również uśmiechałam i robiło mi się gorącej, bo uwierzcie że przy niektórych scenach nie mogło być wprost inaczej. Podsumowując balans został zachowany.
Val jako córka cesarzowej Nikaze jest oczywiście Isere, jednak nie przeszkadza to jej, aby wyrażać siebie i umieszczać na swoim ciele tatuaże oraz liczne kolczyki, pomimo że grupie społecznej w jakiej się znajduje „niewypada”. Tatuaże czy kolczyki to dziedzina Fezro, których nie stać na drogocenne ozdoby i w ten sposób przyozdabiają oni swoje ciała. Pomimo, że Val jest odważną bohaterką, posiada ona wiele innych wyróżniających ją cech, które w niej pokochałam. Przede wszystkim jest stanowcza, zdeterminowana w zdobywaniu wyznaczonych celów, niebywale sprytna i inteligenta, oraz posiada liczne zapędy do morderstw osób, które ją lekko mówiąc drażnią (co chyba kocham w niej najbardziej…). W Val widać też konkretną przemianę, w końcu w tym tomie wydarzenia dzieją się po pięciu latach od zakończenia w „Słonecznym Gonie”. Val zdecydowanie wyrobiła sobie charakter i stała się jeszcze bardziej morally gray, niż we wcześniejszym tomie.
W tym tomie pojawiają się również zupełnie nowe postaci, a mianowicie są to- Gax, która ze skrytej i skrzywdzonej dziewczyny, staje się kobietą waleczną oraz świadomą swoją wartości. Vea, do której opisu wystarczy tylko jedno słowo- chaos. A także Zore, która pomimo choroby, jest niesamowicie dzielna i wytrwała. Te trzy dziewczyny, razem z Val na czele, są po prostu niesamowite i nie da się ich nie kochać. Oddzielnie są potężne, ale razem są wprost nie do pokonania.
Oczywiście nie można również zapomnieć o panach, którzy również są niczego sobie. Na pierwszy ogień weźmy Iaxa, z którym mam ogromne hate-love, które raczej skłania się bardziej ku hate. Jest on niesamowicie przystojny oraz z początku pewnie wydaje się szarmancki i uroczy, ale im dalej tym moja nienawiść się powiększała, co mogę powiedzieć.. Iax był po prostu lekko mówiąc afektywny. Ale na szczęście nie jest on jedynym panem, bo mamy jeszcze Rave’a, którego niesamowicie kocham. Z początku może wydawać się nieprzystępny i bardzo, ale to bardzo mroczny, jak i tajemniczy, ale im dalej tym bardziej odkrywamy jego oblicze, które nieco się ociepla, ale jednak dalej pozostaje pełne charakteru. No i najważniejsza postać, którą kocham najbardziej zaraz po Val, czyli- Daero (dla przyjaciół Darek😂). Mówię Wam, jak początkowo w SG myślałam, że nie ma opcji, że go polubię, tak w tym tomie byłam kawałeczek od oddania mu serca, ale staram się do niego nie przywiązywać, bo z doświadczenia wiem, że wszyscy których kocham w tej trylogii zawsze umierają.
Miłość do fabuły opisałam, miłość do świata wykreowanego chyba również opisałam, opis miłości do bohaterów, wręcz wyczerpałam, a więc czy nie jest to wystarczająca zachęta dla Was, abyście sięgnęli po „Gwiezdne Łowy”? Dodam tylko, że jeżeli w dzieciństwie byliście fanami Wings, to można powiedzieć, że GŁ są ich mroczną odsłoną i z pewnością przypadną Wam do gustu.
Kończąc tę recenzję chciałabym również z całego serca podziękować @magsgreen_autorka za możliwość objęcia tej książki patronatem, ponieważ jest to dla mnie istne spełnienie marzeń. W teorii GŁ są również moim pierwszym patronatem, o którym wiedziałam, pomino że wyszły troszeczkę później od mojego kolejnego patronatu. Dlatego właśnie ta książka jest dla mnie taka ważna i otrzymała specjalne miejsce w moim sercu. Chciałam powiedzieć, że po prostu dziękuję i kocham wszystko to co wychodzi spod twojej ręki.
Autorka nie pozwala nam się nudzić. Ciągle coś się dzieje, wychodzą na jaw nowe problemy i pojawiają się wątki których się nie spodziewałam. Podoba mi sie, że jest to książka przy której trzeba myśleć. Jakieś wątki są poruszane i niby porzucane, a potem nagle wracają i okazuje się że miały ogromne znaczenie. Tutaj wszytsko się jakoś łączy i nie wiadomo co autorka jeszcze wymyśli.
Do tego Val>>> Matko jak ja uwielbiam jakie badass bohaterki, które nie dają sobie w kaszę dmuchać. Jej postać sie bardzo rozwinęła i zachwyca mnie jeszcze bardziej. A postacie męskie między którymi lawiruje bohaterka to już kosmos. Każdy ma coś w sobie, ale moje serce należy do Daero. Coś mnie do niego ciągnie i jest starsznie intrygujący CHCE GO WIĘCEJ!!
No i wątek dark academia. Naprawdę dobrze napisany, przemyślany i poprowadzony w zrozumiały sposób. Ktoś napisał że to Winx w mroczniej wersji i jak najbardziej się zgadzam z tym określeniem 🫠
Zakończenie jak można się domyślić zostawiło nas z jeszcze większą ilością pytań. Taki trochę vibe Mass☠️ Czyli tyle emocji, że DAWAĆ MI KOLEJNY TOM !!
Jeju jak mi się ją dobrze czytało. Bardzo lubię Val, tempo akcji dla mnie odpowiednie. Akademia to był bardzo dobry pomysł. Zaangażowała moje emocje bardzo mocno i kilkakrotnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się niektórych rzeczy, co oczywiście na plus. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu, bo będzie się działo!
Przesłuchałam drugi tom tylko z powodu końcówki pierwszego tomu, niestety zawiodłam się po całości. Pierwsza cześć, której akcja dzieje się w akademii wojskowej, która wygląda raczej jak mieszanka liceum w Riverdale i netflixowej Winx, była dla mnie nudna, irytująca i tak patusiarska, że musiałam czasem zatrzymać audiobooka i odetchnąć. Drugą część książki możnaby było śmiało przerzucić na kolejną część. Jest zbyt krótka jak na ilość przestawionych wydarzeń oraz ich skalę. Wciąż brakuje angażującego antagonisty. Nadal brak bilansu w świecie magii. Wewnętrzne błędy logiczne samego świata nadal są obecne. Drugą część z rzędu mamy do czynienia z nadużyciem słowa "chłód" ("chłód w jej oczach", "powiało między nimi chłodem", "chłód w jej zachowaniu" itp. itd.). Jak dla mnie za dużo ekspozycji tzn. nie ma potrzeby wytłumaczenia mi w końcowym monologu głównej bohaterki wszystkiego co się jej przytrafiło, skoro ma się całą książkę na pokazanie tego. Brakuje tu zasady "Show, don't tell". Najgorsze jest przedstawienie chorób natury psychicznej i fizycznej. Odczuwam brak szacunku do osób cierpiących. Ich wątki możnaby było napisać lepiej. Super, że uwzględnia się takie osoby, ale nie stawia się tego w centrum postaci.
Chyba nie jestem w stanie powiedzieć nic złego o tej książce. Uwielbiam Val!!! She's so amazing. "-Przybyłeś. -Wezwałaś." I WAS SCREAMING. Daero dalej top 1.
FENOMENALNA. LEPSZA NIŻ PIERWSZY TOM. KRWAWA, WALECZNA, PEŁNA PLOT TWISTÓW I AKCJI! MAM OBSESJĘ! To było coś!!!! Cała nowa rodzina Val, Dareo, końcówka?!!! CO TU SIE DZIAŁO. Kocham😩🩷🩷🩷🛐🛐🛐🛐🫨🫨🫨 5/5🗡️
„Ile razy myślałas o tym, że mnie zabijesz? - Zbyt wiele, bym zliczyła, a ty mnie? - Raz czy dwa. Ale były to fantazje głupiego. O wiele więcej razy myślałem o tobie w innych okolicznościach”. 🛐😩😭💜🌙
siła jest kobietą… Val jest siłą… siłą, która niszczy i pozostawia po sobie zgliszcza.
lektura drugiego tomu POST MORTEM była dla mnie niczym powrót do domu. nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że aż tak bardzo tęskniłam, za tym światem i Val. to była czysta radość…przepleciona łzami, wściekłością, czy też uczuciem euforii. to było jak magia…pod której wpływem ciągle się znajduję.
choć ten tom nieco różni się od pierwszego, to i tak niezmiennie budzi w czytelniku zatrważający ogrom emocji. w pierwszym tomie Val całkowicie dawała się ponieść uczuciom i głosom w swojej głowie. nie potrafiła zapanować nad mocą, która całkowicie ją sobie podporządkowała. teraz natomiast, po pięciu latach, zmieniła się nie do poznania. nabrała dystansu, odcięła się od emocji i zapanowała nad mocą Nybrisa. mam wrażenie, że na swój sposób dojrzała i stała się prawdziwą wojowniczką walczącą za jasno obrany cel nie bacząc na przeciwności…które czasami słono ją kosztowały.
ciągle nie jestem w stanie wyjść z podziwu i ogromnego niedowierzania nad tym, co przeczytałam. miałam wrażenie, że cokolwiek uznałabym za niemożliwe do wykonania, Magda to robiła…i to jak robiła! przez nią, to co niemożliwe stawało się możliwe!
nieustannie byłam tutaj zaskakiwana. te wydarzenia, nowe wątki, bohaterowie… z zapartym tchem śledziłam każdą kolejną kartę tej historii!
tym razem, poza oczywistym pogłębieniem mojej miłości do Val, miałam okazję pokochać również, aż trzech nowych bohaterów, który byli dla mnie po prostu niesamowici…a ich historie…dopracowane pod każdym względem, zawładnęły moim sercem.
po pierwsze Rave. o mamo, co on ze mną robił! rozpalił moje serce do czerwoności i sprawił, że wizja utraty go, stała się czymś niemożliwym do przeżycia. to właśnie dla takich bohaterów, jak on czytam książki! i choć jest on tylko mężczyzną…to już zawsze będzie zajmował szczególne miejsce w moim sercu.
po drugie Gax i Vea, które są po prostu onieśmielające. historia Gax całkowicie mnie zniszczyła. odkrywanie jej przeszłości było niesamowicie bolesne, a przez to mam wrażenie, że stało się dla mnie ogromnie ważne. natomiast Vea…oh Vea… moja ukochana Vea. to jest ten typ postaci, który zawsze darze ogromną sympatią. zostałam przez nią całkowicie obezwładniona. od pierwszej strony, w której się pojawiła wiedziałam, że ją pokocham. cóż…Vea wie, jak zrobić mocne wejście. im bardziej odkrywałam jej sekrety, im bardziej odkrywałam jej duszę, tym bardziej byłam pewna swoich uczuć względem niej. ona jest po prostu doskonała!
nie jestem w stanie wyjść z podziwu nad tym, jak dobrze Magda rozplanowała te wszystkie wydarzenia i zwroty akcji. dosłownie nie było tutaj ani jednego momentu przestoju, kiedy nic się nie działo. podczas czytania nieustannie siedziałam jak na szpilkach, nie mogąc doczekać się każdej kolejnej strony tej powieści…każdego kolejnego zdania. a kiedy dotarłam do końca…tylko wszechświat raczy widzieć, jakie uczucia mną targały.
Gdybym mogła zadać jedno (z wielu) pytań autorce tej książki to zapytała bym: jak wygląda świat w którym poruszają się bohaterowie? Kolejny tom i ja nie wiem jakie jest tło scen, które autorka pokazuje. Mam przed oczami green screen! Książka jest gruba i wystarczyłoby wyciąć cokolwiek z tych wielu niepotrzebnych, nic niewnoszących scen i wstawić opis jakiegokolwiek otoczenia. Nie wiem czy autorka chciała wymęczyć czytelnika, ale ta książka to smutna katorga, bezsensownych scen, które w ostatecznym rozrachunku nie mają znaczenia. Mam wrażenie, że wszystkie uczynki bohaterów nie miały wartości w kontekście całej historii. Co więcej, ich istnienie również nie ma sensu, a budowanie potężnej drużyny nie dało jakiegokolwiek efektu. Wspomnę jeszcze, że oprócz głównej bohaterki (która pomimo tej całej potęgi w sumie nic nie robi i tylko się chwali jaka jest wspaniała), bohaterowie nie różnią się od siebie. Są zlani w jedno i gdzieś tam na tym green screenie robią różne, nieistotne rzeczy. Niestety, ale jako kontynuacja i rozwinięcie tej historii, ta książka wypada fatalnie. Określanie bohaterów formami takich jak: błogosławiona, czarnowłosa czy "jakaśtamwłosa", sprawia, że odechciewa się czytać/słuchać i najwidoczniej autorce brakuje jeszcze właściwego warsztatu pisarskiego (ale mam nadzieję, że w przyszłości pozbędzie się tej maniery). Raczej nie będę kontynuować dalszej przygody z tym uniwersum (chociaż to za dużo powiedziane), a raczej z tymi bohaterami. Szkoda mojego czasu, który wolę spędzić z czymś, co będzie albo ciekawsze albo wartościowsze. Mam jeszcze takie wrażenie, że wysokie oceny tego tomu są mocno naciągane. Ja wiem, że bookmedia trzymają się razem, ale czy nie robi to krzywdy autorce, która w tych pochwałach nie jest w stanie poprawić ewidentnych błędów i braków? Ciekawe zjawisko nam się tworzy, ale bardzo niepokojące.
Drugi tom jest bez porównania z pierwszym. Nie wywoływał we mnie (raczej) przewracania oczami dookoła głowy ani wznoszenia ich do nieba w wyrazie zażenowania (/politowania). Nadal podobał mi się koncept świata, a motyw dark academia był wisienką na torcie. Niektóre wątki były ucięte zbyt szybko czy też raczej: trwały długo, a ich koniec był nieproporcjonalnie szybki. Niemniej wielokrotnie zaskoczyły mnie „zakręty” w fabule i generalnie obrót wydarzeń. Cieszę się, że nie poddałam się po pierwszej części i z chęcią przeczytam trzecią, tym bardziej mając na względzie zakończenie drugiej.