Pełen zwrotów akcji thriller od Michała Śmielaka – autora bestsellerowej Osady!
Dla Agaty trening biegowy w sercu Bieszczad kończy się tragicznie. Zostaje napadnięta przez zamaskowanego napastnika i tylko cudem uchodzi z życiem. Ciężko ranna odzyskuje przytomność w chacie tajemniczego Piotra. Uwięziona przez załamanie pogody poznaje swojego wybawcę odkrywając, że mężczyzna to najbardziej znany w Polsce autor kryminałów, który kilka lat temu po stracie żony i syna w wypadku na Mazurach zniknął z życia publicznego...
Zaalarmowana nieobecnością Agaty właścicielka pensjonatu prosi o pomoc swojego partnera, policjanta tuż przed emeryturą. Podejrzewa, że zaginięcie dziewczyny jest powiązane z podobną sprawą sprzed dwóch lat i tajemniczym chłopakiem o bladej twarzy, który nachodził ją po nocach.
Kto i dlaczego zaatakował dziewczynę? Czy zniknięcie innej kobiety kilka lat wcześniej powiązane jest z atakiem? Czy stary policjant i właścicielka pensjonatu zdążą z pomocą? Czy "Wilcza Chata" to ratunek, czy raczej pułapka...?
Michał Śmielak wrzuca swoich bohaterów w górski, duszny klimat, budując atmosferę niepokoju i zwodząc czytelnika w ślepe zaułki, gdy wydaje się, że rozwiązanie zagadki jest już na wyciągnięcie ręki...
"Śmielak znowu poszedł w góry (zieeew...)" - pomyślałem po przeczytaniu opisu książki. Tymczasem "Wilcza chata" okazała się wciągającą powieścią z pogranicza thrillera i horroru, sprawnie napisaną, lekko kojarzyła mi się z "Misery" Kinga, chociaż to nie ten kaliber, co dzieło Króla.
Autor dość szybko ujawnia przed czytelnikiem to zabija, ale w sumie w "Wilczej chacie" nie to jest ważne, bo chodzi o to nie "kto?" ale "jak?". Książka trzyma w napięciu, swoje robi też klimat Bieszczad, więc pomimo dłużyzn w środkowej części powieści (zbyt dużo przebywamy w głowie uprowadzonej Agaty) czyta się płynnie i z przyjemnością. Kolejna fajna książka Michała Śmielaka*.
* ciężko dać ocenę w punkcikach, bo na 3/5 książka chyba za dobra z kolei 4/5 to za dużo. Solidne 7/10.
Dobra do wysłuchania w nocy, jak każdy dreszczowiec, ale nie zachwyciła mnie. Pan Janusz Zadura stara się dodać dynamiki, ale zarówno postaci jak i fabuła słabsza niż Osada.
Coś tu chyba ze mną jest nie tak, bo nie jestem w stanie przychylić się do większości pozytywnych opinii. Miałam nadzieję, że lektura utrzyma poziom "Osady", którą bardzo fajnie mi się czytało ale "Wilczą chata" nawet się do niej nie zbliżyła. Nie czułam ani pociągu, ani klimatu, czytałam trochę na siłę a nawet miałam myśli o porzuceniu lektury w trakcie, już nie wspomnę o porażającej wręcz liczbie błędów z każdego rodzaju - gramatycznych, stylistycznych, urwanych słowach, zdaniach...no dramat. Czy ktoś w ogóle czytał tę książkę przed puszczeniem jej w obieg? Czy może specjalista od edycji tekstu stał się pierwszą ofiarą mordercy, bo chyba tylko tak można wytłumaczyć taką ilość - że tak to ujmę - baboli tekstowych w tej książce? Nie jestem w stanie tego "fenomenu" zrozumieć i dziwię się autorowi, że się temu nie przygląda . Niestety, tylko 2 gwiazdki. Więcej nie jestem w stanie dać.
Jako fanka Śmielaka jestem rozczarowana jakością tej powieści.
Pomysł jest interesujący, może niespecjalnie oryginalny, ale ponieważ ma w sobie coś z motywu incepcji, wciąga i ciekawi. Przemyca też pewne anegdotki, spostrzeżenia na temat pisarzy.
Przy zakończeniu autor poleciał z fantazją, finałowy czyn totalnie nie pasuje mi do bohaterów, którzy go dokonali. Nie wspominając o tym, że jednemu z nich się zmartwychwstało. Scena kończąca historię jest cholernie sztuczna.
Co do samego pisarza (tego z powieści), przy nim też wychodzi jakieś niespójne i niekonsekwentne zachowanie. Nie chcę spoilerować, ale kwestia jego winy lub nie zaprzecza się na łamach tej historii i w ostatecznym rozegraniu mamy tu pewne niewyjaśnione kwestie. Niniejszym uważam fabułę za dziurawą, niedopracowaną, naciąganą na potrzeby zakończenia, jakie zostało wymyślone.
Inne wątki też wydają się nie do końca wyjaśnione, a co tym idzie - nieprzemyślane. Dziewczyna, która nie zapłaciła i zmylenie czytelnika bladymi twarzami. Kto czytał, ten wie. Brakuje mi tu odpowiedzi.
Postać Agatki - straszna. Nie został zarysowany jej charakter. Dla mnie to bohaterka bez polotu i rozumu. Oczywiście, głupich nie sieją i nie każdy człowiek na kartach powieści musi grzeszyć inteligencją, jednak u niej zabrakło mi jakiejś spójności, zbudowania postaci i zrozumienia jej myślenia. Naiwność, chwiejność, brak logiki, okraszone chwilowym zauroczeniem z dupy i rażącymi monologami. Odnosząc się do całej twórczości autora cenię go za cięty, błyskotliwy język. W tej kwestii "Wilcza Chata" totalnie odbiega. Odnosi się wrażenie, jakby wszystkie "kurwy" lądujące w ustach i myślach bohaterki wciskane były tam na siłę, żeby tylko zachować pikanterię języka, do którego autor nas przyzwyczaił. O ile w innych powieściach cięty język pasował do hardych postaci lub podkreślał dosadność żartu, tak tutaj, w wypowiedziach niezbyt bystrej dziewczyny stale wywoływał poczucie zażenowania. Ona ciągle próbowała być śmieszna i niby taka twarda sztuka, a pozostała jedynie irytująca. Nawet stosowane i powtarzane metafory były trochę męczące. Wyszedł z tego dziwny, obcy styl, jakby na siłę.
Pozostałe postaci są zaledwie muśnięte, mam wrażenie, że żadna z nich nie odegrała tu ważniejszej roli.
Na koniec muszę i to mocno, przyczepić się do korekty, a raczej jej braku! To tak kłuje w oczy! Błędy językowe, interpunkcyjne i inne tego typu pojawiają się praktycznie na każdej stronie! Zdarzyły się nawet zlepki dwóch przypadkowych zdań, gdzie jakby zabrakło środkowego. Literówki, sklejone wyrazy, źle odmienione słowa, brak dopełniaczy. Kurczę, to mocno obniża jakość dzieła i irytuje czytelnika. Wygląda, jakby praca była dopinana na spinie przed deadline'm albo jakby osoba odpowiedzialna za korektę mocno pokpiła sprawę.
O dobrych rzeczach wspomniałam na początku. Historia z potencjałem, nawet ciekawy przebieg zdarzeń i akcja osadzona w górach, co mnie jako fankę i autora i gór właśnie, mocno zachęca do czytania. Fabuła jest wciągająca, ale nie buduje tak klimatu jak inne górskie kryminały Śmielaka. Nadal wyczekuję na jego kolejne książki, jednak tę zamykam z małym grymasem. Za wszystkie wspomniane niedopracowania i gorszą jakość - języka, jak i wątków, postaci.
Wkurzała mnie Aga i jej teksty do samej siebie. Trochę w duchu się śmiałam. Mróz ma Tatry. Gortych ma Karkonosze. Śmielak ma Bieszczady. Taka wartka akcja w zasadzie jest rozłożona na ostatnie 16% książki. W połowie? Możemy już wnioskować kto jest zabójcą. Na początku kręciłam nosem, jakoś wiele podobieństw było w niej do innej książki. Ostatecznie mnie zaangażowała i wciągnęła. Nie uważam, aby każda książka, którą czytamy musiała być ambitna i wnosząca coś nowego. Czasami można po prostu przeczytać dobrą książkę. Tak więc doba i fajna historia za mną. Chociaż chyba cicho muszę dodać, że „Osada” była dla mnie lepsza.
Podczas biegu przez Dwernik Kamień Agata zostaje zaatakowana. Spada, jest ciężko ranna, ale żyje i gubi napastnika. Przytomność odzyskuje w bieszczadzkiej chacie. Pustenikiem tam mieszkającym, jej wybawicielem, okazuje się Piotr Wencel. Kobieta odkrywa, że jest to znany autor kryminałów, który po tragedii, która dotknęła jego rodzinę, zaszył się w Wilczej chacie. Właścicielka pensjonatu, w którym zatrzymała się Agata, zwraca się do swojego partnera, policjanta Jana Jędrusika, by ten wszczął poszukiwania biegaczki. Ma złe przeczucia, gdyż od trzech lat ukazuje jej się w oknie twarz bladego mężczyzny.
Ależ mi autor dostarczył sinusoidę emocjonalną. Tak jak jego bohaterka gubiła się w gąszczu własnych rozmyślań i wniosków, tak i ja się gubiłam. Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził. Chociaż ciągłe zmiany decyzji, które podejmowała bohaterka nie do końca były dla mnie zrozumiałe, to i tak nie przeszkadzało mi to w odbiorze. Prócz świetnie skonstruowanych rysów psychologicznych autor dostarczył niekonwencjonalną historię przyprawiającą o dreszcze. Brakuje mi słów do opisania własnych wrażeń, więc wykorzystam słowa autora: "To, jak on opisuje te wszystkie zbrodnie, te jego pomysły... normalny człowiek nie jest w stanie tego wymyślić. Kiedy czytałam opisy tortur, to zdawało mi się, że jestem jednocześnie katem i ofiarą, widziałam każdą kroplę krwi, słyszałam jęki i krzyki ofiar. Cierpiałam z nimi, a z niektórymi umierałam. (...) Czasem czujesz obrzydzenie, niesmak, strach, współczucie wyciskające łzy z oczu, ale musisz przewrócić kolejną stronę. Po prostu jesteś z bohaterami na dobre i złe, jakbyś miał świadomość, że możesz wpłynąć na ich los, że ich uratujesz, a jeśli przestaniesz czytać, porzucisz lekturę, to bohaterowie zostaną bez ratunku i to ty skazujesz ich na taki los."
Na łamach swojej powieści odnosi się do dysputy toczącej się w przestrzeni medialnej dotyczącej zdrowia psychicznego autorów. Puszcza sarkastyczne oczko do hejterów, którzy w swoich teoriach spiskowych twierdzą, że "szczególnie ci od kryminałów to zwyczajni psychole, tylko nóż zamienili na długopis".
"Doszłoby do podobnego romantyzowania zbrodni jak w przypadku literatury obozowej, dotykającej tematyki Holokaustu. O tym powinno się pisać tylko historycznie, w oparciu o twarde fakty, bez wstawek romantycznych czy literackich. Sucho, podkreślając tylko skalę zbrodni, jaka tam miała miejsce. W każdym innym przypadku autor pluje na wszystkie ofiary i zasila dzięki nim konto bankowe."
"Przestańmy romantyzować seryjnych morderców. "
W posłowiu autor zaznaczył, że słowa wypowiadane przez bohaterów nie są jego poglądami, a tylko słowami zaczerpniętymi od komentujących. Według mnie hodowle psychopatów i zwyrodnialców w głowach autorów nie mają absolutnie żadnego wpływu na narodziny seryjnych morderców. Ilu ze wspomnianych seryjniaków twierdzili, że do zabójstw popchnęła go przeczytana książka? Jak napisał autor w posłowiu: "Nieustannie szukamy inspiracji tam, gdzie są łzy i smutek, czerpiemy radość z opisywania zbrodni, działań mordercy, mnożymy ofiary. A Wy to czytacie i wszyscy dobrze się przy tym bawimy.". To jest najtrafniejsza konkluzja.
"Dał jej mały punkt zaczepienia, malutki haczyk wbity w skałę zwątpienia. Można na takim powiesić kilka ton nadziei, czyż nie?"
"Pisarz to taki gość, który jest swoim największym fanem i tak bardzo nie może się doczekać kolejnej książki ulubionego autora, że sam ją musi napisać."
Fabuła to skakanie od jednego do drugiego bohatera. Fabuła w głównej mierze oparta jest na krótkich dialogach, opisach które miały wnieść napięcie, ale nie wniosły nic, wręcz były zbędne. 1 rozdział to Agatka gadająca sama ze sobą, w kolejnych 5 nie dzieje się praktycznie nic. Nie ma takiego typowego wątku przewodniego.
Bohaterka Agata to idiotka, jej zachowanie jest bardzo dziecinne, nie wie co to mózg i jak tego używać. W ilosci wypowiadanych wulgaryzmów przebiła nawet mnie. Policjant Jan niby zna sprawcę, ale nie dopuszcza do tego myśli. 🤦🏻♀️ Zero skupienia na bohaterach i ich rozwoju, tylko gonitwa od jednego do drugiego.
Z wytypowaniem tego i owego nie będziecie mieć żadnego problemu.Zero klimatu, zero emocji, zero napięcia. Szkoda, bo pomysł jak i miejsce bardzo fajne.
Są lepsze momenty, ale one nie są w stanie uratować książki jako całości. W trakcie czytania naszła mnie myśl: dziadek King i jego Misery, choć różnica jest widoczna to tak mnie jakoś naszło.
Ogrom literówek i innych błędów, jeśli tak to będzie wyglądać w wersji papierowej to czytelnicy będą wniebowzięci. 🙊
Tak czy siak, książka znajdzie swoich zwolenników.
Dziewczyna wybiera się w góry, nagle ktoś ją zaczyna gonić i kończy się to jej wypadkiem - kontuzją nogi. Na szczęście odnajduje ją Piotr, pisarz, który zaszył się w chatce w Bieszczadach po nieszczęśliwym wypadku żony i syna. Jak tak naprawdę jest prawda? Czy Dziewczyna u Piotra jest bezpieczna? Kto morduje dziewczyny w górach? Trochę absurdu, ale zakończenie mi się spodobało :)
Nie potrafię oprzeć się powieściom, których fabuła rozgrywa się w małej górskiej miejscowości. Duszny i mroczny klimat takich powieści sprawia, że niepokój i napięcie towarzyszą mi podczas lektury do ostatnich stron. Takie właśnie historie wychodzą spod pióra Michała Śmielaka. Autor zaskarbił sobie u mnie miejsce w czołówce ulubieńców thrillerem „Ucichły ptaki, przyszła śmierć”. Od tamtej pory po każdą książkę autora sięgam bez zastanowienia, gdyż wiem, że to będzie niezapomniana, owiana górskim mroźnym podmuchem wiatru, przygoda.
Agata wyrusza w Bieszczady, by tutaj wśród gór spokojnie przygotować się do maratonu. Przygotowania te jednak kończą się dla niej dość niefortunnie, podczas treningu zostaje napadnięta przez zamaskowanego napastnika i tylko cudem uchodzi z życiem. Gdy odzyskuje przytomność, okazuje się, że znajduje się w chacie tajemniczego Piotra. Uszkodzona noga i śnieżyca uniemożliwiają Agacie powrót do pensjonatu, kobieta więc postanawia bliżej poznać swojego wybawcę, który okazuje się popularnym autorem kryminałów. W tym samym czasie właścicielka pensjonatu, w którym zatrzymała się Agata, odczuwa niepokój i strach o życie dziewczyny, która nie wróciła ze szlaku o umówionej porze. Kobieta prosi znajomego policjanta, by rozpoczął poszukiwania dziewczyny, gdyż podejrzewa, że jej zaginięcie ma związek z podobną sprawą sprzed lat.
Po raz kolejny dałam się porwać w Bieszczady i wspólnie z bohaterami przemierzałam zaśnieżone szlaki i wspólnie z nimi próbowałam rozwikłać tajemnicze zaginięcie turystki. Ależ to była niesamowita przygoda – przeszywająca ciało mroźnym podmuchem wiatru, przyprawiająca o dreszcze i szybsze bicie serca, pełna niepokoju i mrocznych sekretów. Historia, którą stworzył Michał Śmielak wciągnęła mnie od samego początku i z każdą kolejną przewróconą stroną coraz bardziej przekonywałam się o tym, że jest to kolejna powieść, która spędzi mi sen z powiek. I tak też było. Nie odłożyłam tej historii, nim nie dobrnęłam do zakończenia. „Wilcza chata” to thriller, który niewątpliwie wyróżnia się na tle innych książek w podobnym klimacie. Autor stworzył historię, która od pierwszych stron wzbudza w czytelniku niesamowite emocje. Michał Śmielak rzuca nas w wir nieprawdopodobnych wydarzeń, budując tym samym atmosferę niepokoju. Wodzenie za nos, podrzucanie ślepych tropów, tajemnicza chata odcięta od świata – to wszystko buduje niesamowite napięcie, które towarzyszy nam do ostatniej strony powieści. Kolejny raz jestem w pełni usatysfakcjonowana lekturą powieści Michała Śmielaka. Jestem pod wrażeniem nie tylko skonstruowanej fabuły i kreacji głównych bohaterów, ale przede wszystkim umiejętności autora do budowania napięcia i tworzenia niesamowitego klimatu. „Wilcza chata” to fenomenalny thriller, który zachwyci nie tylko miłośników gatunku, ale przede wszystkim tych, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z tym gatunkiem – wiem, że po lekturze tej książki pokochacie thrillery w górskim klimacie. Polecam!
Gdy Agata biegnie, nie myśli o niczym. Wypad w góry miał być resetem od stresującej pracy, ale także przyczynkiem do oczyszczenia głowy i przemyślenia kilku istotnych kwestii. Bieszczadzki klimat jest wspaniały, więc młoda kobieta podejmuje spontaniczną decyzję o przedpołudniowej przebieżce. Jednak samotna, a przy tym atrakcyjna turystka, może stanowić łatwy cel dla kogoś, kto ma bardzo złe zamiary… W przeciągu dwóch ostatnich lat w okolicy dochodzi do serii zaginięć przejezdnych, które – mimo że wyglądają na przypadkowe - wzbudzą wątpliwości miejscowych. Kiedy późnym wieczorem Aga nie wraca na kwaterę, zaniepokojona właścicielka pensjonatu zgłasza zaginięcie gościni. Zawiadomienie zostaje przyjęte, służby natychmiast rozpoczynają akcję poszukiwawczą; niestety, nie przynosi ona żadnych efektów.
Tymczasem Agata budzi się w drewnianej chacie, w obcym łóżku, ranna i obolała. Pamięta niewiele; ukłucie strachu, instynkt nakazujący uciekać, gorączkową pogoń, upadek, uderzenie, ciemność. Gdy odzyskuje pełną świadomość, widzi Piotra – jej wybawiciela i tymczasowego opiekuna. Mężczyzna okazuje się bardzo pomocny i empatyczny, Aga jest wdzięczna, lecz jednocześnie nie potrafi mu do końca zaufać. I słusznie, w końcu Piotr skrywa sporo mrocznych tajemnic…
****
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Michała Śmielaka muszę uznać za udane. Sięgając po ,,Wilczą chatę’’ nie nastawiałam się na nic, prócz przyjemnie angażującej i stricte gatunkowej rozrywki; te zresztą otrzymałam. Ale na tym nie koniec. Osadzona na tle malowniczego górskiego krajobrazu, z sugestywnymi naturalistycznymi opisami surowego klimatu, ocierająca się o aurę klaustrofobii i osaczenia powieść, momentalnie trafi w gusta miłośników thrillerów nastrojowych, lecz i niespiesznych. Już na wstępie należy bowiem podkreślić, że ‘Chata’ choć pod wieloma względami emocjonująca, przyprawiająca o dreszcze niepokoju i grozy, nie zalicza się wcale do historii wybuchowych – ani tym bardziej – sensacyjnych. Przeciwnie; bazując na odpowiednio dozowanym napięciu i rozbudowanym podłożu psychologicznym, stroni od wybitnie widowiskowych aspektów. Nie jest to w żadnym razie zarzut; zamknięta przestrzeń, niemal odizolowana, za to bliska nieprzychylnej przyrodzie, stanowi przecież doskonałą scenerię dla miejsca zbrodni, zaś kameralna płaszczyzna - na której dochodzi do zaciętej gry pomiędzy dwoma postaciami - szybko okazuje się idealnym pretekstem wobec uwypuklenia głównej osi fabularnej i zaakcentowania towarzyszących jej wątków. To właśnie tam, w środku samotnej chaty dzieje się najwięcej; wraz z bohaterami orbitujemy wokół intryg, głęboko skrywanych sekretów, mrocznych fantazji; wspólnie z nimi doświadczamy lęków, obaw, wątpliwości; razem popadamy w spiralę kłamstw i niedopowiedzeń; rozgraniczamy co jest prawdą, a co fikcją, co należy jedynie do przypuszczeń, co do rzeczywistości. Wewnętrzna narracja Agaty idealnie współgra z wolna narastającym poczuciem niepokoju; ma się wrażenie – tak silne, wręcz graniczące z pewne – że tuż za rogiem czyha śmiertelne niebezpieczeństwo, by w chwilę później nabrać zupełnie odwrotnego przekonania. Autor fantastycznie rozgrywa czytelnika, podrzucając mu pod nos mylne tropy i fałszywe wskazówki, jednocześnie coraz mocniej wikłając go w sieć złożonych manipulacji. Satysfakcja z lektury więc tym większa, im bliżej finału; punkt kulminacyjny wybrzmiewa po dwakroć - ostatnie słowo należeć będzie do mordercy. Albo może jednak… Do kogoś innego. 😉
Gdzieś w górach pośród łąk szerokich, szczytów wysokich stoi mała, ładna chatka. Nie jeden podróżnik chętnie skryłby się w jej wnętrzu. Byłby to mile widziany gość. Agata chciała się odprężyć, pomyśleć nad nową kampanią, poszukać inspiracji, w tym celu wybrała się na górską wędrówkę z której nie wróciła. Szukali jej długo, a kiedy już złapali trop okazało się, że rozwiązanie tej zagadki zaskoczy wszystkich, nawet ją samą. Michał Śmielak kolejny raz zabrał mnie na górską wędrówkę, podczas której serce przyśpieszyło bieg, czasem trwało w oczekiwaniu, a czasem truchlało z przerażenia. Były też momenty, że było normalnym rytmem, bo akcja najzwyczajniej w świecie zwalniała. "Wilcza chata" to książka którą dobrze się czyta, ma elementy dusznego i mrocznego thrillera w którym wszystko rozbija się o tajemnicę z przeszłości. To też historia która zwraca naszą uwagę na relację syn ojciec, na to jakie możliwości ma pisarz i skąd może czerpać inspirację. Książka ciekawa i dobrze napisana, choć nie jest wolna od irytującej bohaterki. Polecam.
Nie wciągnęło, nie zachwyciło. Dużo skakania od bohatera do bohatera, co początkowo uznałam za plus, ale im dalej tym miałam wrażenie chaosu. Niby się coś dzieje, ale brakuje napięcia.
Ciekawy zamysł, chociaż drażniło mnie to przejście z realnych wydarzeń do wydarzeń książkowych, o których w trakcie pobytu w Wilczej Chacie czytała Agata.
To mój pierwszy polski thriller w tym roku i muszę przyznać, że rozpoczęcie czytelniczego sezonu z książką Michała Śmielaka było bardzo dobrą decyzją. Autor zabiera nas w mroczne i niepokojące Bieszczady, gdzie piękno górskiego krajobrazu kontrastuje z brutalnymi wydarzeniami i tajemnicami bohaterów. Fabuła skupia się wokół trzech głównych postaci: pisarza skrywającego bolesne traumy z przeszłości, Agaty – młodej biegaczki, która pada ofiarą napadu podczas treningu, oraz policjanta Janka prowadzącego śledztwo. Narracja prowadzona jest naprzemiennie z ich perspektywy, co pozwala dobrze poznać ich motywacje, emocje i osobiste demony. Pojawiają się również głosy postaci drugoplanowych, co dodaje opowieści głębi i różnorodności. To, co zdecydowanie wyróżnia tę książkę, to umiejętne budowanie napięcia. Cały czas towarzyszyło mi pytanie: komu mogę zaufać, a kto coś ukrywa? Michał Śmielak świetnie żongluje podejrzeniami czytelnika, podsycając atmosferę niepokoju i niepewności. Jedyny element, który mnie nieco rozczarował, to sposób przedstawienia mordercy. Choć postać ta pojawia się w powieści, nie została wcześniej w pełni wprowadzona – brakowało konkretnych dialogów czy momentów, które pozwoliłyby snuć własne teorie i podejrzenia. Dla mnie, jako fanki thrillerów, to właśnie zakończenie, które „powala na łopatki”, jest kluczowe – a tutaj zabrakło mi tego mocnego efektu zaskoczenia. Nie zmienia to faktu, że styl pisarski Michała Śmielaka przypadł mi do gustu. Język jest płynny, opisy sugestywne, a momentami pojawiają się naprawdę zabawne dialogi, które skutecznie równoważą mroczniejszy ton fabuły.
Historia chaotyczna i nudna, brak rozbudowanych bohaterów i niekonsekwencja w ich kreowaniu (pewne końcowe zachowania nie są spójne z obrazem „budowanym” przez Autora w powieści), cringe’owe dialogi..
PS należy usunąć informacje o korekcie, bo takowej chyba zabrakło — błędy interpunkcyjne i gramatyczne, literówki, zlepki słów w jedność..
PS2 było to lepsze niż „pomruk”, ale wciąż złe. Nie mogę uwierzyć, że Autor napisał naprawdę dobrą „osadę” i jednocześnie takie paździerze 😭
mam z nią trochę problem, bo fakt, szybko się czytało i w sumie trzymała w napięciu, ale głupie zachowania bohaterki (i w sumie nie tylko jej) powodowały czasem przewracanie oczami XD
takie 2,5/ na 5, bo jednak ten autor ma lepsze książki, chociażby świetną "Osadę".
Młoda, wysportowana dziewczyna o imieniu Agata postanawia trenować do maratonu w górach. Podczas jednego z takich treningów zostaje napadnięta przez zamaskowanego mężczyznę, który dziwnie się zachowuje. Przestraszona próbuje uciekać, ale zostaje ciężko ranna i traci przytomność. Ratuje ją Piotr, który samotnie mieszka w chatce, głęboko w górach. Piotr okazuje się być znanym autorem popularnych kryminałów, który jakiś czas temu zniknął z życia publicznego. Dlaczego? Spowodowane to było ogromną rodzinną tragedią. Gdy Agata nie wraca do pensjonatu, w którym się zatrzymała, właścicielka prosi o pomoc w poszukiwaniu dziewczyny emerytowanego policjanta. Kobieta jest bardzo zdenerwowana, ponieważ dwa lata wcześniej z jej pensjonatu w podobnych, dziwnych okolicznościach zniknęła młoda dziewczyna. Czy Agata jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie?
To było moje drugie spotkanie z twórczością pana Śmielaka i miałam wysoka ustawioną poprzeczkę. Nie da się zaprzeczyć, że autor ma bardzo lekkie pióro i książki czyta się niesamowicie szybko. Mamy tutaj małe grono bohaterów – praktycznie od samego początku jest tak jakby główny podejrzany i autor wodzi nas za nos – ufamy Piotrowi czy nie? Jego dziwne zachowania są podejrzane, ale może zachowuje się tak dlatego, że mieszka sam i dawno z nikim nie rozmawiał? Nasuwa się mnóstwo pytań i niepewności. Narracja przedstawiona jest z kilku perspektyw – emerytowanego śledczego, który prowadzi śledztwo, Agaty oraz nieznanego mężczyzny. Akcja na początku książki jest bardzo dynamiczna, później bardzo zwalnia aby na koniec znów drastycznie przyspieszyć. Środek jest trochę przegadany, mogłoby się więcej dziać, ale nie jest to nużące. Jedyny minus to mnóstwo literówek. Jest ich bardzo, bardzo dużo i jest to mocno irytujące.
Ig @lubiepoczytac
This entire review has been hidden because of spoilers.
Z twórczością Michała Śmielaka pierwszy raz spotkałem się zupełnie niedawno przy okazji premiery powieści “Osada”. Urzekła mnie ona niesamowicie więc gdy zobaczyłem, że pojawiła się nowa książka autora od razu przy najbliższym zamówieniu wpadła ona do mojego koszyka. Czy było warto?
Historia zaczyna się niewinnie. Zafiksowana na temacie biegania turystka wybiera się w Bieszczady żeby tam trenować. Zły los, któremu pomaga całkiem żywy człowiek sprawia, że doznaje ona kontuzji i wpada w ręce miejscowego samotnika, który porzucając wielkomiastowe życie zaszywa się w tytułowej wilczej chacie. Przyjmując jego gościnę nie wie w jakie bagno się właśnie wpakowała i jakie będą tego konsekwencje…
Książka wciąga niesamowicie. Z jednej strony mamy główną bohaterkę - trochę naiwną dziewczynę a z drugiej z pozoru opiekuńczego człowieka lasu. Ten kontrast wypada naprawdę świetnie. Całości dopełnia policjant z poczuciem misji a fabuła umiejscowiona jest w niesamowicie klimatycznie oddanych na kartach tej powieści Bieszczadach (a przynajmniej ich fragmencie).
Generalnie byłaby to książka stuprocentowo godna polecenia gdyby nie… literówki. Tych niestety jest cała masa i naprawdę wybijają z rytmu czytania. Nie mam zielonego pojęcia jak to się stało ale naprawdę wielka szkoda i w tej powieści jest to zjawisko nie tylko zauważalne ale też przeszkadzające momentami w odbiorze lektury.
𝗪𝗜𝗟𝗖𝗭𝗔 𝗖𝗛𝗔𝗧𝗔 udowodni wszystkim niedowiarkom, że bieganie wcale nie jest takie super XD
Z pozoru normalny dzień, Agata wychodzi pobiegać w Bieszczadach. Czy cokolwiek zwiastowało to, co wydarzyło się później? Ból, strach i trwoga o własne bezpieczeństwo. I on, piękny kij (Panie Autorze, ten fragment jest moim ulubionym, dziękuję za niego 😆).
Michał Śmielak i jego dorobek stanowią nowy rozdział w mojej czytelniczej przygodzie i jestem przekonana, że będzie to bardzo emocjonalna podróż. Genialne opisy otoczenia przeniosły mnie wprost w zaśnieżone Bieszczady, a tajemnica, o której wie wielu, ale nikt nic konkretnego sprawiła, że poczułam się osobiście zaangażowana w sprawę. Lekkość, z jaką Autor kreuje rzeczywistość i tka fabularne nici jest dla mnie mistrzostwem. Do tego dodajcie poczucie humoru, trochę rynsztokowego słownictwa i Voilá, mamy to - książka, która omamia i nie pozwala się odłożyć na bok.
To, co działo się w chatce było dla mnie nieprzeniknione i oczywiste jednocześnie. Myślałam, że coś wiem, żeby chwilę później zrozumieć, żem tylko głupi człowiek i znowu ktoś się bawi moim mózgiem. Naprawdę zgrabnie ukazane były także przeskoki między bohaterami i miejscami akcji. Wszystko to sprawiło, że czułam się jak w szpiegowskim reality show. I żałuję, że tak nie było. Chwilami miotałam się jak szatan, a wszystko za sprawą kreacji postaci. Agata była, w bądź co bądź, beznadziejnej sytuacji, a Piotr? Człowiek Enigma. Ale takich przecież lubimy najbardziej.
Ja najbardziej lubię zakończenie tej historii. Poczułam się tak, jakby ktoś celowo pogłaskał obszar mojego mózgu, odpowiadający za czytelniczą satysfakcję. I jeśli to nie świadczy o tej książce, to nie wiem, co jeszcze miałabym Wam o niej powiedzieć.
Pierwszy raz udalo mi sie wywnioskowac sprawce co juz nieco popsuło zabawe. Ale w dalszym ciagu lubię Smielaka i mimo ze to najslabsza z jego książek czytalo sie fajnie. Glowna bohaterka jest glupia jak bucik, viezko obdarzyć ja sympatią ale jednak przeczytalam. Pewnie byly by cztery gwiazdki ale o boze ile błędów tu było, oby papier mial korekte nie tak jak e-book. Mimo wszystko oddanie ksiazki w takim stanie czytelnikowi nie wazne w jakiej wersji to brak szacunku dla odbiorcy. Panie Śmielak zmien Pan wydawnictwo.
3,5. Choć, w mojej ocenie, Smielak ma lepsze i gorsze książki - na pewno jest moim ulubionym polskim autorem kryminałów. Wilcza chata jest wciągająca i chwilami przezabawna!(zdecydowanie polecam audiobook)
Świetny kryminał trzymający w napięciu od początku do końca z niespodziewanym zakończeniem. Serdecznie polecam tą książkę wszystkim fanom kryminalnych historii. Ja sam nie mogłem się oderwać od czytania.
Tym razem Michał Śmielak przenosi nas w sam środek Bieszczad. Agata, specjalistka od marketingu, trenuje biegi – a jeden z treningów kończy się dla niej niezbyt szczęśliwie. Zostaje napadnięta przez zamaskowanego napastnika i tylko cudem uchodzi z życiem. Ciężko ranna odzyskuje przytomność w chacie tajemniczego Piotra. Załamanie pogody – najpierw śnieżyca, potem oblodzenie, nie pozwalają na szybkie sprowadzenie ratunku, a Piotr nie używa telefonu, nie ma zasięgu i nie lubi ludzi... Powoli Agata poznaje swojego wybawcę, odkrywając, że mężczyzna to najbardziej znany w Polsce autor kryminałów, który kilka lat temu po stracie żony i syna w wypadku na Mazurach zniknął z życia publicznego…
Nieobecność Agaty niezwykle niepokoi właścicielkę pensjonatu, która prosi o pomoc swojego partnera, policjanta tuż przed emeryturą. Czy zaginięcie dziewczyny jest powiązane z podobną sprawą sprzed dwóch lat i tajemniczym chłopakiem o bladej twarzy?
Kto i dlaczego zaatakował dziewczynę? Czy stary policjant i ratownicy zdążą z pomocą?
„Wiatr nie ustawał. Sen nie przychodził. Wątpliwości rosły. Noc zapowiadała się długa, czarna i męcząca.”
Michał Śmielak zabiera nas w niezwykłą podróż przez niepokojący klimat Bieszczad. Z każdą kolejną stroną odkrywamy malutkie elementy tej układanki, dziwiąc się, dlaczego Piotr nie sprowadzi ratunku, kim jest blady chłopak za oknem, kibicując Janowi i starając się rozwiązać zagadkę. Książka trzyma w napięciu, a kolejne poszlaki budzą naszą ciekawość. Na dodatek trzeba uważać, bo autor umiejętnie miesza fikcję i fabułę książki. Gdzie jest prawda, a gdzie karty nowej powieści Piotra? Tego dowiecie się, sięgając po „Wilczą chatę”.